Pepsieliot
Możesz się śmiać, ale i tak za kilka godzin
zmienisz swoje życie...
214 845 189
50 online
35 407 VIPy

Jak rozkochać w sobie kogoś, w tym ponownie męża?

W dobrej sprawie można użyć manipulacji, ale zrób to na własny rachunek. Uśmieszek.

Joł Joł Laseczkom & Chłopakom, w tym Mężom & Żonom,

Ciągle łazi mi po głowie kontent, który wrzuciłam ostatnio, gdyż wiem, że nie powiedziałam wszystkiego w temacie jak rozkochać ponownie własnego męża , czy w ogóle jakiegokolwiek człowieka.

Powstrzymałam się od tego, bowiem to o czym jednak chcę napisać jest formą manipulacji drugim człowiekiem na poziomie psychologicznym, fizjologicznym, NLP oraz yyy … hipnozy?

Nie mogę powiedzieć, że zadziała w stu procentach, ale są duże szanse, że proces zakochania się na nowo, czy po raz pierwszy może mieć miejsce.

Nie lubię manipulacji i nie chciałabym, aby ktoś na mnie stosował podobne techniki, ale zakładam, że wśród Socjety są tylko śliczni od wewnątrz ludzie i nikt nie zostanie zmanipulowany w innym celu niż po prostu zakochanie się w Socjecie z wzajemnością.

Jakby było inaczej uprzejmie proszę o naciśnięcie klawisza eskejp.

Koks.

Czasami sytuacja jest naprawdę beznadziejna. Wyglądasz okropnie, a chcesz wyhaczyć miłość skończonego estety. Ale nawet wtedy masz szansę, gdy zostaną spełnione pewne warunki.

Najpierw powiem Ci co jest mitem.

Legendą jest twierdzenie, że miłość to niekontrolowany proces losowy. Bzdura, jakby tak było nigdy nie znalazłabym miłości.

Fikcją jest sądzić, że osoba, którą kochasz, a która nie odwzajemnia teraz Twojej miłości, już nigdy nie będzie Cię kochać

I w końcu trzecia bajda mówi, że nie możesz nic zrobić, żeby ktoś zakochał się w Tobie, skoro Cię nie kocha.

Gdy wierzysz w podobne klechdy oznacza to, że nic nie wiesz o możliwościach manipulowania drugim człowiekiem.

Chociaż to słowo ma niemiły wydźwięk fałszowania rzeczywistości, to jednak nie przychodzi mi do głowy nic bardziej pasującego. Bo naprawdę zamierzamy wpłynąć na podświadomość nieboraka osobistymi kombinacjami.

Jest jeszcze jedna zależność, o której muszę napisać, że pomimo iż osoba w centrum Twojej propagandy zorientuje się, że nią kręcisz jak wiaderkiem z wodą, to i tak może/musi połknąć haczyk, bo tak działa podświadomość.

Szokująca prawda jest taka, że zarówno miłość, jak i nienawiść są w pełni kontrolowane przez umysł.

Gdy pojmiesz logikę działania umysłu, będziesz miał spory wpływ na to, kto się w Tobie ma zakochać, od nowa, czy kolejny raz.

Miłość jest jak każda inna psychologiczna emocja, której doświadczamy, dlatego może być kontrolowana. Tak jak istnieją sposoby radzenia sobie ze stresem, czyli z kontrolowaniem go, tak samo można zastosować pewne chwyty na fujarkę, które mogą sprawić, że ktoś się w nas zakocha.

Ale do tego trzeba będzie trochę porozkminiać psychologię zakochania.

Tak jak powiedziałam, takie info nie zadziała w stu procentach, to pewne, ale możesz dwukrotnie, no może trzykrotnie zwiększyć swoje szanse na odwzajemnioną miłość. A to już jest coś.

Dlaczego się zakochujemy?

Wszystko związane jest z tym jak działa nasz umysł. Gdy jesteś osobą samotną, Twój umysł będzie podświadomie polował na potencjalnego partnera i nawet o tym nie wiesz, że jesteś w stanie bardzo szybko zakochać się w pierwszej osobie, która pasuje do twoich kryteriów.

Nawet tych nieuświadomionych. Gdyż każdy z nas ma taką listę kontrolną w swojej głowie, która może ulec przeobrażeniom z biegiem lat.

Na przykład wykształcenie. Zakładasz, że nie mógłbyś kochać kogoś słabo wykształconego.

Mógłbyś z tym kimś kopulować, ale nie kochać go. Z czasem to kryterium może ulec zmianie. Na przykład, gdy dopada Cię kryzys wieku średniego mógłbyś śmiało zakochać się w kimś głupim, byle pięknym i młodym.

Gdy ktoś okaże się dobrym manipulatorem, zrozumie kryteria, którymi rządzi się umysł drugiej osoby w danym momencie, jest w stanie rozkochać drugiego człowieka po raz pierwszy, albo po raz kolejny.

Ktoś po chojracku może teraz powiedzieć, stuknij się pepsi w czaszkę.

Jak osoba niska, gruba i niemłoda może rozkochać w sobie playboya?

Prawdopodobnie teraz nie, bo nie będzie spełniała jego kryteriów, ale już w momencie jak cudny chłopak z jakiegoś powodu osłabnie, straci pozycję, może nawet zachoruje, jego kryteria ulegną zmianie i gdy spełnisz/zaspokoisz na dany moment jego potrzebę jesteś w stanie dostać nie tylko wdzięczność, ale właśnie miłość.

Czy obecna żona Olbrychskiego mogła kiedyś liczyć na jego miłość, w okresie, gdy grał w Ziemi Obiecanej, piękny, młody, zepsuty, nonszalancki?

Albo gdy był zdeprawowanym Azją?

Wtedy mowy nie było o takiej możliwości. Gdyż obecna pani Olbrychska, zawsze była brzydka, a jest okrągła, krępa i źle ubrana, jak absolwentka ASP za czasów komuny, długie wory, draperie, espadryle i temu podobne. A teraz ma jego miłość i przywiązanie. Podobno bardzo lubią wspólnie oglądać TVN 24.

Tak samo dość brzydka Annette Bening, dopiero teraz, bo na stare lata na poważnie usidliła pięknego Warrena Beatty, który zaliczył wcześniej 12 775 podbojów seksualnych, co zsumował Peter Biskind.

Zmierzam w prostej linii do tego, że aby rozkochać kogoś musisz znać jego kryteria na dany moment, a następnie zaoferować siebie, jako spełnienie tych kryteriów.

W rzeczywistości setki osób są w stanie spełnić nasze kryteria do zakochania się, ale gdy założymy, że tylko ta jedna osoba jest naszą bratnią duszą, nie będziemy poszukiwać innych.

Przynajmniej do momentu faktycznego rozpadu związku, a wtedy często ze zdziwieniem konstatujemy, że nowa osoba jeszcze lepiej spełnia nasze kryteria. Ale nie o tym jest ten post akurat.

Ludzie kochają tych, którzy posiadają te same cechy, za co ludzie siebie lubią i jednocześnie kochają tych, którzy nie posiadają cech, za których brak ludzie się nie lubią.

Czyli jak ktoś jest inteligentny, ale jednocześnie słaby i poddańczy, będzie chętnie kochał człowieka też inteligentnego, ale mocnego.

Wynika z tego, że generalnie zarówno mocni, jak i słabi będą chcieli kochać mocnych. To samo z inteligentnymi i mniej inteligentnymi, będą najczęściej pragnęli mądrych.

Podstawową rzeczą, którą można zrobić, aby rozkochać w sobie człowieka nie będąc inteligentnym, pomimo, że są to częste kryteria, to jest milczenie.

Milczenie i uśmiechanie się jest najprostszą formą manipulacji podszywania się pod mądrego.

Otwarcie ust niekiedy pogrąża nawet mądrego, bo stress, nerwy i takie tam, ale to jak słowo obnaża brak mądrości, jest często impulsem do ucieczki z rana osoby, która niby miała się zakochać.

Nie jesteś mądry? Inteligentnie milcz i tajemniczo się uśmiechaj.

Należy nauczyć się odczytywać język ciała osoby, którą chcemy w sobie rozkochać po raz pierwszy, czy kolejny. I odpowiednio reagować.

Tak jak powiedziałam zarówno słabi, jak i silni chcą kochać silnych.

Gdy żona wciąż okazuje słabość, mąż zaczyna ją traktować jak bluszcz, który oplata mu szyję i podświadomie zaczyna przestawać ją kochać, bo ma inne kryteria. Bo czuje, że nie wydoli. Bo czuje, że sam jest słaby.

Oczywiście mówi się, że na początku związku są silne emocje, a potem ma być szacunek i zrozumienie. Dla mnie to gówno prawda. Ma być miłość jeszcze bardziej zajebista niż na początku.

Ale kryteria z czasem się zmieniają i niestety jak nie pomanipulujesz trochę, to będziesz miał tylko erzac zamiast miłości.

Wszyscy urodziliśmy się mocni i pewni siebie.

Każde dziecko bez zmrużenia gałki, po stokroć się przewraca i kolejny raz nie zrażone robi krok do przodu. Dzieci nie mają lęku przed odmową. Proszą rodziców o zabawkę, a gdy dostają kategoryczne nie, już wykręcają numer do dziadków.

To sytuacje życiowe i często nasi najbliżsi sprawiają, że tracimy wiarę w i pewność siebie. Gdy chcesz, żeby ktoś cię kochał, odważ się.

Poproś najładniejszą dziewczynę w klubie do tańca. Najwyżej ci odmówi. Najlepszy sprzedawca nie wstydzi się zaproponować Ci towar. Najwyżej podziękujesz.

To samo w miłości.

Odważ się pokazać pewność siebie, dumę, odwagę. Daj do zrozumienia, że jesteś na tyle silna, że obejdziesz się bez quazi miłości, którą obecnie oferuje Ci Twój partner. Pokaż siłę. Udaj siłę w razie czego. Zmanipuluj go swoją siłą.

Emocje w związku mogą odżyć na zupełnie innej płaszczyźnie.

Może coś was razem zaciekawi, może znajdziecie jakiś inny wspólny język, nie małżeński. Możecie dogadać się w schronisku górskim, gdziekolwiek, gdzie można przedstawić się, jako ktoś zupełnie inny, kto tym razem jest w stanie spełnić kryteria do zakochania się.

Obserwuj twarz i gesty osoby, którą chcesz w sobie rozkochać. Bądź czujny.

Spraw, aby wasi wspólni znajomi, mówili dobrze o Tobie do osoby, którą chcesz w sobie rozkochać.

Nawet zmanipuluj taką rzecz. Złe mówienie o kimś jest w stanie mu zaszkodzić, nawet podświadomie zacznie być gorzej odbierany, przez osobę, która nasłuchała się pejoratyw, ale odwrotnie to też działa.

Niech przyjaciele osoby, którą chcesz w sobie rozkochać powiedzą coś faktycznie dobrego o Tobie do tej osoby. Najlepiej jak Cię przy tym nie będzie. To da się przecież inteligentnie załatwić, byle nie prosząc ich o to. Bo to najgorsza z opcji.

Czasami przyjaciele, robią sami z siebie fatalną robotę, na przykład prosząc osobę, aby Cię nie skrzywdził, co już ustawia Cię na pozycji słabszego, miękkiego, a Twojego wybranka na wygranej, mocniejszej, silnej. Zakaż takiej wątpliwej pomocy idiotom.

Wracając do spełniania kryteriów.

W małżeństwie z długim stażem można poczekać na słabość jednego z małżonków, i wtedy pokazać mu siłę, pomoc, wsparcie. To działa niezwykle pro miłośnie.

Człowiek słaby, chory, przygnębiony ma zupełnie inne kryteria. Czuje się bardziej zależny od świata zewnętrznego i jest w stanie zakochać się w kimś, kto go wesprze. W kimś kto pokaże moc.

Ważnym elementem, aby rozkochać osobę jest nasz tembr głosu.

Gdy będziemy mówić piskliwym głosem, pełnym pretensji, albo tylko idiotycznie piskliwym szczebiotem trudno będzie nas pokochać.

Naucz się mówić ładnie, seksownie, niższym głosem Magdaleny Cieleckiej. To jest głos wypracowany, drobne blondynki, no może za wyjątkiem Janis Joplin, nie mówią takim głosem, ale to jest naprawdę sexy.

Nawet jak klniesz i robisz awanturę, rób to z klasą, buduj ładne zdania, bądź interesująca w każdej sytuacji. No i akcentuj przedostatnią sylabę.

Postawa.

Miej zawsze łopatki złączone, nie garb się. Rządzisz wtedy dziewczyno.

Kulenie głowy w ramiona, okrągłe plecyki, zarówno u facetów, jak i u kobiet to postawa ptasia, żeby inni takiego zadziobali, a nie chcieli z nim kopulować.

Miej postawę, która sprawia, że jesteś do przodu, z wypiętą piersią, odważna, pewna i nie do pokonania. Takie osoby się kocha. I to na zabój i wiele razy.

Musisz programować podświadomość osoby, która ma Cię kochać. Niestety. Stale.

Niekiedy słyszę taką gadkę, a nawet często. Małżeństwo to ciągłe kompromisy. Nie prawda. Może byle jakie małżeństwo, jako układ, jako polisa bezpieczeństwa, moim zdaniem wątpliwa.

Ale małżeństwo iskrzące, gdzie miłość buzuje, czasami nienawiść przez chwilę, a potem tym większa miłość, to manipulacja podświadomością, aby umysł wciąż nakazywał kochanie.

No i prawdziwa intymność.

Nie rodzi się przy kolejnym coitus w małżeńskiej sypialni. Tam może mieć miejsce tylko przyjemna konsekwencja intymności, która rodzi się wszędzie indziej.

Podczas wspólnej wędrówki, pracy, a nawet sprzątania. Jak jesteś mądry to wszędzie może być bardzo intymnie, a łóżko małżeńskie, czy jakiekolwiek inne, to tylko wynik, lub brak wyniku.

No i kolejna rzecz bardzo sprawdzona.

Uśmiechaj się.

Uśmiechaj się do ludzi i do człowieka, którego chcesz w sobie rozkochać.

Na końcu totalny afrodyzjak.

Gapienie się w oczy.

Można mieć uczucie miłości do zupełnie obcego człowieka, gdy przez dłuższą chwilę będziesz wpatrywać się w jego gały. I on też może to poczuć. Więc gap się ile wlezie i uśmiechaj się odrobinę mocniej niż Gioconda, byle nie chichotem hieny.

No i wykonuj gesty, które wzbudzają zaufanie i świadczą o Twojej charyzmie.

Jakie to gesty, jak rozpoznawać język ciała, aby odpowiednio zareagować, oraz jak w 10 minut rozpoznać, czy jesteś okłamywany dowiesz się w następnym wpisie, w temacie dziewczyny i chłopaki, czy mężowie i żony, łodewer.

Chyba, że już wiesz. Uśmieszek.

Podsumowanie.

Dowiedz się jakie są podświadome kryteria do zakochania się osoby, a następnie postaraj się je spełnić w danym momencie, a zyskasz o 100, lub nawet o 200 procent więcej szans, że ta osoba zakocha się w Tobie, po raz pierwszy, lub ponownie.

Jeżeli nie kochasz danej osoby, a tylko chcesz ją zmanipulować ingerencją w jej podświadomość to wiedz, że nie przykładam do tego grabki i nie mogę być w żaden sposób za to odpowiedzialna.

Serdeczności pepsinek

 

(Visited 36 439 times, 1 visits today)

Komentarze

  1. avatar delilah 9 sierpnia 2014 o 15:20

    o jezu, już się nie mogę doczekać następnego !!! 🙂 a co żem się uśmiała, to moje !

  2. avatar pepsieliot 9 sierpnia 2014 o 15:22

    Delilah 😀

  3. avatar Lil 9 sierpnia 2014 o 15:41

    🙂 oj, oj… pogadamy za 30 lat (jak dożyję) Myślę Pepsi , że ten wpis wygladałby ZUPEŁNIE inaczeg gdybyś była grubo po 50-tce 🙂

    1. avatar pepsieliot 9 sierpnia 2014 o 16:23

      Lil oj tam oj tam 🙂 kissss

  4. avatar GABI 9 sierpnia 2014 o 15:54

    czekam na ciąg dalszy już dziś;)

    1. avatar pepsieliot 9 sierpnia 2014 o 16:23

      gabi supcio

  5. avatar Autor Strony 9 sierpnia 2014 o 16:52

    A gdzie w tym wszystkim Chrystus? Gdzie rola rodziny? Gdzie kwestia wychowania dzieci? Szare to i bezwartościowe takie.

    1. avatar Niki 10 sierpnia 2014 o 08:38

      Och jakie to wzruszające. Koleżanko 🙂 na całe szczęście w Polsce nie ma obowiązku wychowywania dzieci w jakiejkolwiek religii, z Jezusem, nie wszystkie dzieci są zmuszane patrzeć na podobiznę nagiego mężczyzny wiszącego na krzyżu. Że też dorosłym nie przyjdzie do głowy, że ten obraz masakruje ich psychikę, co wrażliwsze emocjonalnie i mocno zdyscyplinowane (zastraszane, karane) przez środowisko rodzinne do końca życia nie potrafią poczuć wolności w wielu sferach życia. Zamiast szczuć je tym widokiem, perspektywą kary z niebios uświadomiliby sobie lepiej, że dla pacholęcia większym pożytkiem i szczęściem jest okazywanie czystej miłości – ludzkiej, nieskażonej ograniczającą doktryną religijną, miłości która budzi w dziecku miłość własną i daje początek zdrowym relacjom z ludźmi, także miłosnym.

      1. avatar pepsieliot 10 sierpnia 2014 o 09:38

        Niki muszę Ci polać

        1. avatar Angel 21 sierpnia 2014 o 20:08

          Jako osoba wierząca, a jednocześnie studentka psychologii i coachingu przykro mi słuchać tak błędnego podejścia do kwestii wiary związanego z utożsamianiem jej z dogmatami religijnymi i szczerze proszę o nieprzypisywanie uczucia braku wolności seksualnej (chyba, że wolnością nazywa Pani rozwiązłość seksualną itp…) Bogu, a tylko błędnej interpretacji, jaką popełniano przy wychowaniu, czy nawet niestety w Kościołach… Pozdrawiam

          1. avatar Niki 21 sierpnia 2014 o 20:42

            Ależ trafiłam na komentarz idealnie, chwilę później nie wiedziałabym że ktoś się ośmielił polemizować 😉 właściwie nie polemizujesz, li tylko wyrażasz sprzeciw prosząc, bym zaczęła myśleć inaczej niż moja konstrukcja mentalna pozwala. Szkolne strofowanie, krótka smycz, zamiast przestrzeni dla wolności myśli.
            Angel, a to z czym chciałabyś utożsamiac wiarę, jeśli nie z dogmatami religijnymi? O czymś nie wiem?
            Nie, nie nazywam, zupełnie nie mam na myśli skrajnych zachowań seksualnych, to stereotyp. I na dodatek, dlaczego miałabym się tłumaczyć ze swoich słów, nie ma potrzeby, nikomu krzywdy nie wyrządzam 🙂 a jako że jesteś w przyjaźni z psychologią, z pewnością poradzisz sobie z tymi emocjami, ufam że tak będzie.

            Popatrz rozwojowo na sprawę tych błędów wychowawczych w kwestii seksualności popełnianych w rodzinach i nauczaniu kościelnym – zastosowano błędną interpretację nauk i nikt przez wiele lat nie ośmielił się temu sprzeciwić, naprowadzić ludzi na właściwą ścieżkę? – zauważam dopiero teraz rolę seksuologa, który poprzez media chce to odkręcić, sam rozpoczął edukację seksualną, bo oświata jakoś się do tego nie pali… i tu Angel będzie popisowa rola właśnie was, seksuologów, psychologów, trenerów rozwoju osobistego, nauczycieli również, jeśli tylko dostaną na to etaty. Nieważne czy wierzących czy nie, to nieistotne, przed pacjentami na szczęście nie musicie wyjawiać prywatnych spraw, zachowując neutralność światopoglądową…

          2. avatar pepsieliot 22 sierpnia 2014 o 06:08

            Niestety raczej ujawnią światopogląd.

      2. avatar Asia 16 stycznia 2015 o 15:39

        owacjum na stojąco

    2. avatar atqa 10 sierpnia 2014 o 20:24

      A co ma Chrystus do tego „jak rozkochać w sobie kogoś, w tym ponownie męża”?
      Szara to jest katolicka etyka seksualna wg. której pożądanie jako prymitywne z miłością niewiele ma wspólnego, ba! tam gdzie jest pożądanie seksualne tam miłości prawdziwej być nie może…a to guzik prawda.
      Nie ma nic wartościowszego niż bycie w związku w którym iskrzy i miłość buzuje, w którym intymność nie ma na celu wyłącznie prokreacji- z mężczyzną którego się pożąda, a który jest jednoczesnie najlepszym przyjacielem.
      A pisząc MIŁOŚĆ, nie mam na myśli zwiazku opierajacego się tylko na popędzie seksualnym-bo taki miloscią nie jest, a jedynie związkiem towarzysko-seksualnym, a tu Autorze Strony ani kwestia roli rodziny, ani wychowania dzieci, znaczenia zadnego nie ma 😉
      .

      1. avatar ev 13 września 2014 o 07:33

        Popieram w 100%.To księża i kościół kształtują w nas takie przekonanie a ta rola rodziny katolicka i zasady są nam narzucone z góry. Dla mnie Bóg to nieskończona dobroć i miłość .Więc jak miłość miedzy ludżmi może być czymś złym.Jak można uważać za grzech miłość do drugiej osoby np. bez ślubu. Miłość to coś pięknego -uskrzydla i dzięki niej jesteśmy lepsi .Kochajmy więc i kierujmy się swoim rozumem .

  6. avatar pepsieliot 9 sierpnia 2014 o 17:03

    Autor Strony to jest blog świecki. A więc sorry, ale nie widzę niczego złego w tym, aby ludzie, którzy mają dzieci własne, a jeszcze lepiej adoptowane, bo dzieci jest pod dostatkiem, bardzo się kochali, albo raczej nie mieli dzieci, a nie byli ze sobą, bo muszą. Im więcej odwzajemnionej miłości w domach tym lepiej.

  7. avatar naturalnystan92 9 sierpnia 2014 o 17:19

    Uwaga na nadmiar inteligentnego milczenia i słuchania drugiej osoby . Zarzucają mi, że jestem małomówna, nie chcę się dzielić swoim życiem itp.
    Wszystkim nie dogodzisz 😀

    1. avatar pepsieliot 9 sierpnia 2014 o 19:14

      Naturalnystan milczenie najczęściej jest ponad mową 🙂

  8. avatar modklis 9 sierpnia 2014 o 17:40

    Trójkąt z Chrystusem nie dla każdego jest kuszącą perspektywą.

    1. avatar pepsieliot 10 sierpnia 2014 o 04:50

      Modklis tak

  9. avatar justyna 9 sierpnia 2014 o 18:11

    witaj peps. ja wlasnie staramy sie z chlopakiem stosowac do podobnych zasad od poczatku i stwierdzam,ze po jakiejs ostrej klotni jest jeszcze bardziej namietnie.

    ogolnie to pisze w sprawie innego problemu rowniez. jestes starsza,dojrzalsza i mam do ciebie zaufanie. jestesmy juz z chlopakiem prawie 2 lata. oboje tulamy sie albo z mojego,albo z jego domu, gdyz nie posiadamy wspolnego. na dodatek jestesmy z roznych miejscowosci. tulamy sie takze po holandii w celu znalezienia swojego kata i ulozenia sobie wspolniego zycia. jednak tam czlowiek traktowany jest czasami jak kolejny „numerek”…czasami wewnatrz trace nadzieje,ze jakos sie wszystko ulozy zlaszcza widzac tabuny mlodych ludzi w podobnych rozterkach. oczywiscie staram sie byc silna zewnatrz i nawzajem sie motywujemy. ale faktem jest,ze czesto jestesmy oboje przerazeni realiami… pisze to publicznie,gdyz moze ktos posiada lub mial podobne problemy i zechcialby sie podzielic swoimi uwagami.
    buziaki :*

    1. avatar pepsieliot 9 sierpnia 2014 o 19:12

      Justyno trzeba zrobić plan i zacząć go krok po kroku realizować, zacisnąć pasa, obmyślić jakiś biznes, zarobić jakieś pieniądze na początek i jest Was dwoje, musi się udać. Nie patrz na innych, to, że nie mają żadnego pomysłu na siebie nie znaczy, źe Wy też. Wiele da się zrobić. Wiem co mowię

  10. avatar atqa 9 sierpnia 2014 o 20:52

    Piękna z Was para.

    1. avatar pepsieliot 9 sierpnia 2014 o 21:12

      atqa 🙂

  11. avatar freebee 10 sierpnia 2014 o 20:17

    I ja myślę, że miłość jest procesem i to dynamicznym. I dzięki chęci bycia kochanym rozwijamy się, podnosimy sobie poprzeczkę i stajemy się coraz bardziej ciekawym człowiekiem. Ja się nauczyłam robić zupełnie nowych rzeczy odkąd poznałam mojego męża, a już myślałam, że nie jestem ekstremalna, a tu niespodzianka

  12. avatar Ninuna 11 sierpnia 2014 o 07:48

    Nie rozumiem. Sugerujesz żeby udawać nie-siebie żeby ktoś nas „pokochał” . Jak mamy być szczęśliwi w związku w którym nie możemy być sobą? Albo ktoś cie kocha taką jaka jesteś albo wypad.
    A co rozumiesz przez miłość? Zakochanie, pragnienie kogoś? Czy matka kocha dziecko ponieważ ono daje mu jakieś korzyści? Zawsze uważałam prawdziwą miłość za miłość bezwarunkową. Taką troskę o kogoś bez względu na to czy coś tam nam daje czy nie. Coś co jest niezależne od mojego „rozumu”. Coś co sprawia ze nie możemy osobę kochaną zostawić w nieszczęściu, nawet gdy sami mamy za to cierpieć. Może każdego można pokochać, na pewno potrzeba dobrego zrozumienia, czasu, otwartości. Zakochanie zakochaniem, jest potrzebne żebyśmy się łączyli w pary i rozmnażali, ale czy na pewno jest to miłość? Mi się wydaje że tylko fenyloetyloamina 🙂 Miłość potrzebuje czasu, nie ma takiej od pierwszego wejrzenia. Jak ktoś chce znowu poczuć stan zakochania, to może lepiej zainwestować w anfetaminke lub coś w tym rodzaju zamiast narzekać =) W życiu nie ma 2 takich samych dni, wszystko się zmienia i idzie naprzód, ciągle coś nowego. Może to nie w związku a w naszym życiu jest problem, bo ludzie lubią zwalać winę na wszystko dookoła a nie zauważają prawdziwych problemów.
    http://damsko.pl/demot/0_0_0_1102973069_middle.jpg

    1. avatar pepsieliot 20 sierpnia 2014 o 04:33

      kabanos kabanos

  13. avatar kate 29 sierpnia 2014 o 20:40

    fajny temat a zarazem cięzki dla mnie, bo co ja „żona” mogę w obliczu zakochanego męża… ale w kochance… czego bym nie zrobiła i tak kochanka będzie atrakcyjniesza 🙁

  14. avatar ka 23 stycznia 2015 o 13:36

    Co zrobić,jak on nie wie czego chce?

    1. avatar pepsieliot 23 stycznia 2015 o 14:37

      oja tam oj tam, ka powiedz mu czego chce

  15. avatar marta 30 stycznia 2018 o 17:09

    Droga Eliot,jestem nowa na tym blogu i mysle,ze nie trafilam tu przypadkiem… Co zrobic w sytuacji, gdy osoba ,ktora nam sie bardzo podoba ma dziewczyne? Kiedys odpuscilabym,ale po dwoch zwiazkach w ktorych to moi byli mnie poderwali,a mi jedynie sie podobalo,pewnia sama pierwsza nie zworcilabym na nich uwagi..te zwiazki byly slabe dla mnie,dzis wiem,ze trzeba walczyc o swoje szczescie. A wiec wracajac do tematu..ten chlopak mnie nie zna,jego dziewczyna jest youtuberka i to na jej filmach go zobaczylam. Czy mam odpuscic , a jezeli zawalczyc to w jaki sposob mozna zagdaac w Interencie do obcego chlopaka,czy jest w ogole mozliwe aby cos z tego wyszlo?

    1. avatar Jarmush 30 stycznia 2018 o 17:32

      Hej Marto, słowo walczyć i szczęście w jednym zdaniu to antylogia. Nie walczy się o szczęście, jakakolwiek walka o cokolwiek jest zawsze niską wibracją. Szczęście już masz w sobie, tylko zwykle o tym nie wiesz. Można komuś odbić chłopaka, ale sytuacyjnie, gdy tak po prostu się stało, dwie osoby się poznają i nagle zaczynają bardzo ze sobą rezonować i się dzieje. Jakby samo się dzieje. Ale nie znać kolesia, i planować jego zdobycie, krzywdząc inną dziewczynę, to niskie działanie, i pociągnie za sobą niskie zdarzenia. A na marginesie, jakby udało Ci się go odbić, to on któregoś dnia odejdzie i od Ciebie, to tak działa w matrixie.Ale nawet nie o to chodzi, bo to byłyby równie niskie pobudki, po prostu trochę empatii. Wczuj się w tę dziewczynę i pomyśl, co jej chcesz zrobić.

      Oczywiście że można zagadać do obcego faceta w necie i w realu, tym bardziej masz pole do popisu, żeby zagadać do kogoś o kim niekoniecznie wiesz, że jest już w związku.

  16. avatar Puntek 26 lipca 2023 o 10:33

    Bardzo cenne wskazówki. Z poczuciem humoru jak zwykle 😀 Pepsi, mam pytanie do Ciebie, a ciężko dokopać się do tej treści, bo nie pamiętam czy to był tekst, youtu.be czy Facebook… Pisałaś lub mówiłaś o butach biegaczych choka, ale konkretny model.. Mogłabyś polecić które to? Pozdrawiam Ciebie

    1. avatar Pepsi Eliot 26 lipca 2023 o 15:37

      Hoka One One Trail – kiedyś tak się nazywały, ale teraz Haka Speedgoat 5 – dość twarde, nie ślizgają się w lesie, nawet na lodzie dają radę i biegam w nich też po asfalcie https://8a.pl/buty-trailowe-damskie-hoka-speedgoat-5-blue-crl-camellia?gclid=Cj0KCQjwiIOmBhDjARIsAP6YhSWHZ6LSp2sJDCjE0g_oZMyNqg7k85bpytebcMwT88ThLrEBz3JAB40aAq76EALw_wcB ściskam

  17. avatar Czytelniczka 26 lipca 2023 o 23:23

    O to to te właśnie. Dziękuję Ci za Odpowiedź. Trzeba wypróbować jakieś inne niż adidasy klasyki w końcu. PS urocze loczki po basenie na lajvie 😉

    1. avatar Pepsi Eliot 27 lipca 2023 o 09:59

      🙂 <3

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Sklep
Dołącz do Strefy VIP
i bądź na bieżąco!

Zarejestruj sięZaloguj się

TOP

Dzień | Tydzień | Miesiąc | Ever
Kategorie

Archiwum