Pepsieliot
Możesz się śmiać, ale i tak za kilka godzin
zmienisz swoje życie...
214 992 885
106 online
35 457 VIPy

Chcący się naturalnie odżywiać, obywatele wszystkich krajów, łączcie się!

 

Joł skołowanej Socjecie Najdroższej,

W końcu doszło do tego. Świat budzi się z maligny. Ludzie mają póki co wolny, że bez cenzury w sensie, internet ze sobą w środkach lokomocji, w toalecie, łodewer i w końcu oczy zaczynają się tym ludziom otwierać. Nawet Amerykanom. Ludzie zaczynają łączyć to co jedzą z tym jak się czują, na co chorują oni sami i jak umierają ich bliscy.

Jeszcze 10 lat temu patrzono na mnie jak na hipiskę musli, alias hipiskę granola, wiadomo, że tacy są co najmniej dziwni, a na pewno nie należy się na takich wzorować. Może puknąć w czoło. Dzisiaj czuję się, że idę ramię w ramię z setkami tysięcy ludzi, którzy rozumieją, że już przyszedł czas. Przynajmniej na rewolucję na własnym stole. Uwaga, nadchodzi świadomość i to nawet pod strzechy. A może właśnie stamtąd. Oby.

Jesteśmy chorzy, otyli, nasze narządy nie pracują prawidłowo, a nasze obolałe cielska i sagany czują po prostu braki odżywiania. Mamy do dyspozycji Reale, Oszony, Biedronki, Karfury, Teska i takie tam. A inni mają jeszcze inne, jak Łolmarty.

No właśnie, a słyszeliście o Holfuds? Czyli o Whole Foods?

Szczerze? Zazdroszczę im Holfudsów jak cholera. Chociaż są to markety wielkopowierzchniowe, z których przy każdej okazji szydzę, to jednak akurat powstanie tych/Whole Foods sklepów świadczy tylko o jednym.

O Przebudzeniu.

I to na wielką skalę, gdyż masowym przebudzeniu.

Zapoznałam się z bardzo interesującym studium dziennikarza Bena Blatta ze Slate Magazine, który oficjalnie stworzył porównanie oferty Wal-Mart właśnie kontra Whole Foods.

Według badań Blatta w Whole Foods zakazuje się w przybliżeniu 54 % oferty spożywczej Wal-Marta ze względu na prawdziwość w tamtej ofercie jednego zdania „ten składnik jest nie do przyjęcia, żeby nazwać go żywnością, czy też elementem żywności”.

Whole Foods całkowicie zrezygnował z siedemdziesięciu ośmiu (78) składników zawartych w tysiącach produktów Wal-Martów, ale też Realów, Karfurów, Biedronek i takich tam.

Ta zakazana lista obejmuje wszystko, od jawnych i rozpoznawalnych substancji słodzących, takich jak syrop kukurydziany o wysokiej zawartości fruktozy do języka mniej zrozumiałego dla przeciętnego ściągacza towarów z półek hiperspożywki, czyli dajmy na to dimetylopolisiloksanu.

Doszło do tego, że Wal-Mart może zacząć tracić grunt pod nogami, bo wybory ludzi zaczynają się lawinowo zmieniać. Niestety w Polsce jeszcze długo nie doczekamy się Whole Foodsa, a nawet czeka nas być może horror, znacznie wcześniejszego otwarcia Wal-Martów sieci. Jednak pojawia się światło w tunelu.

Kiedyś robiłam tylko zakupy w delikatesach, bo było przyjemnie, pachniało jak w paryskim Prisuniku i nie były duże, sądziłam też, że oferta z czasem nadąży za moimi potrzebami. Jednak okazało się, że to Lidl, targetujący do znacznie mniej zamożnych/mniej światłych? odbiorców niż dajmy na to Alma, z lokalizacjami Lidla w peryferyjnych i uboższych dzielnicach do tego wszystkiego, nie bał się wyjść z ofertą szanującą odbiorcę. Oczywiście stoiska organicznej surowej i nie przetworzonej żywności w Lidlu są jeszcze małe i ograniczone, ale są.

Ludzie się już dowiedzieli, że w Whole Foods nie kupią coka coli, ani nomen omen pepsi, ani paki meksykańskich czipsów Doritos. Nie znajdą tam też tysięcy innych swoich ulubionych produktów „not to eat”, ponieważ Whole Foods nie mogło z ręką na sercu stwierdzić, że ten prowiant spełnia wysokie warunki jakości, czego musimy się spodziewać po pożywieniu i to na każdym etapie jego powstawania.

Tak na marginesie, 97% napojów bezalkoholowych sprzedawanych w Łolmarcie zawiera składniki, które Holfuds uważa za ” niedopuszczalne „. Ludzie więc wchodzą do tego hipermarketu i nagle czują się jak w obcym kraju, bo nie odnajdują osobistych dobrze znanych kumpli, czyli swojskich marek.

Wyobrażacie sobie witarianie kilometry półek z warzywami, owocami i zieleniną? Z działem żywej żywności organik wielkim jak hangar? A w tym dziale organik jeszcze wyszczególnienia na produkty organik lokalne i organik ze świata?

A na żadnej półce nie zagubił się złom z aspartamem, a żaden produkt nie jest GMO i tak dalej? Pomimo, że ludzie nie czują się tutaj jeszcze swojsko, to właśnie z powodów jakiegoś ogólnego światowego przebudzenia sklepy zaczynają być wielbione.

Gdy konsumenci stają się coraz bardziej wykształceni poprzez niszowe blogi i kanały, które każdego dnia przestają być niszowe w końcu i w Polsce dojdzie do tego, że będziemy się wszyscy domagać prawdziwego jedzenia w sklepach. Nic ponadto.

Po prostu prawdziwego jedzenia. Delikatesen cymesen może jeszcze przez chwilę będzie mamić tak zwany mainstream, ale w końcu do wszystkich dotrze prawda, skoro my już to wiemy.

Może kiedyś nawet lekarze dopuszczą do siebie tę rzecz. Wiedzę o sile naturalnego pożywienia.

Chcący się naturalnie odżywiać, obywatele wszystkich krajów, łączcie się!

Jor peps

(Visited 560 times, 1 visits today)

Komentarze

  1. avatar Sernik z pieprzem 12 marca 2014 o 11:02

    Whole Foodsow co niemiara w mieście Londyn, tęsknię okrutnie. Mój żołądek tęskni :>

  2. avatar Sernik z pieprzem 12 marca 2014 o 11:07

    Aczkolwiek, po chwili zastanowienia nie byłabym taka 'hop siup hip hip hurra’ bo trzeba się sporo naczytać by wyhaczyć coś 'przetworzonego’ bez konserwantów, nawet dla wegetarianina. Za to surowe ciastka Inspiral mają pierwsza klasa.

  3. avatar pepsieliot 12 marca 2014 o 11:13

    To oczywiste, że to hipermarket, ale ja nawet nie wchodzę między półki z rzeczami w opakowaniach, jestem witarianką i dla mnie takie miejsce to niejako raj 🙂

    1. avatar Sernik z pieprzem 12 marca 2014 o 18:13

      Dla mnie jako niesurowej vege going vegan też, spoko 😉

    2. avatar kapsely 14 marca 2014 o 21:45

      raj marzenie, aż łezka się zakręciła… ślinka poleciała… heh

  4. avatar Oktawson 12 marca 2014 o 12:01

    Ochoczo rzuciłabym się na taki przybytek wypełniony kolorami. Naturalnymi rzecz jasna! Choć mieszkając w Italii nie można na brak świeżynek narzekać. Ostatnio wróciłam z zakupów i stwierdziłam, że kupiłam jedynie warzywa i owoce 🙂 Mój małżonek na to, że ja przecież niczego konkretnego nie kupiłam!! Na szczęście był to tylko żart 🙂 Rodzinnie, wraz z naszym synem, zajadamy się wszystkimi liśćmi, warzywami (niektóre dopiero tutaj poznaliśmy ;)), a także całą resztą. Szejkujemy, sałatkujemy, wyciskamy, dowalamy naturalnej energii ile tylko się da!! Jednak Włochom nie bardzo można się do tego przyznać, gdyż oni wynoszą swoją dietę na piedestał i nie mogą wręcz uwierzyć jak można nie jeść mięsa, chleba, makaronu i paru jeszcze produktów 🙂 Z tak mocno osadzoną tradycją i kulturą jedzenia, ciężko jest zmienić paradygmat… Ale każdy odpowiada za siebie…

    1. avatar pepsieliot 12 marca 2014 o 13:17

      Oktawson zazdroszczę, dlatego niestety zmuszona jestem opuścić Polskę w ciągu najbliższych 3 lat, tylko z tego błahego powodu, że nie ma tutaj co jeść przez pół roku

      1. avatar Łysica 12 marca 2014 o 17:45

        A dokąd pojedzies?

        1. avatar pepsieliot 12 marca 2014 o 18:08

          Ciągle rozważamy opcje, ale jak na razie British Columbia, Kanada

          1. avatar Łysica 12 marca 2014 o 19:47

            Resorry, miało być „pojedziesz”, przecież tam jest jeszcze zimniej i mniej zieleniny niż w Polsce.

  5. avatar Aga Radzi 12 marca 2014 o 15:02

    Ja natomiast czekam kiedy pojawi się dzika roślinność jadalna. Kiedy na półkach sklepów znajdą się liście mniszka, stokrotki, kurdybanek, kwiaty bzu czarnego, topinambur, i tego typu duperele 🙂

    1. avatar pepsieliot 12 marca 2014 o 15:52

      Dziką roślinność jadalną możesz sobie zebrać do woli, mniszek jest dosłownie wszędzie 🙂

      1. avatar Aga Radzi 12 marca 2014 o 17:19

        Ja tak robię i zbieram, ale reszta…

  6. avatar pepsieliot 12 marca 2014 o 17:33

    Reszta musi wiedzieć przede wszystkim jak się obchodzić z ziołami, bo nawet niewinna herbatka z pokrzywy na niedokrwistość ma działanie uboczne, wchodzi w interakcje z niektórymi lekami i na przykład zagęszcza krew. Więc pomimo tego, że niosą ze sobą wiele zdrowia, nie można ich jeść tak jak warzyw. Zresztą i w warzywach siedzą małe miny, tak zresztą jak we wszystkim. Ale zioła to zioła, czyli naturalne lekarstwa. Szalejem można się zatruć na amen.

  7. avatar pepsieliot 12 marca 2014 o 20:59

    Ja wielbię taką przyrodę, to raz a do tego Whole Foods są tam wszędzie i masa dziczy. Raz w tygodniu jedzie się po żarcie i jest wszystko o każdej porze roku.

  8. avatar CL 12 marca 2014 o 21:17

    Otóż przez tę omawianą powyżej połówkę roku w Polsce się spożywa marchewki, buraczki, selery, por-y, pietruszki, kapusty,cebule, czosnyczki, kiszonki. Gotujący dodatkowo fasole, soczewicę, groch oraz nasze rodzime jabłka. Czy to za mało, by być szczęśliwym?? Ja jestem!

  9. avatar pepsieliot 12 marca 2014 o 22:02

    Prawie wszystko co wymieniłeś powinno być organiczne, czyli pozostają himeryczne i efemeryczne sklepy źe zdrową żywnościa, a gdzie w tym co wymienłeś jest najwaźniejsze, czyli zielone i liściaste? Więc mnie takie jedzenie nie zadowala

    1. avatar Izabela Julia 13 marca 2014 o 07:08

      Kapitalny wybór Pepsi,przepiekne miejsce na Ziemi:)Pelne zieleni wokoł,w tym na licznych marketach lokalnych….gdzie zza gór zielonek ich sprzedawcow niemal nie widac,a chyba o to Ci najbardziej chodzi:)Zycze z calego serca by ten plan sie powiodl Tobie,bo naleze do tych co jak najbardziej popieraja idee swobodnego wyboru najkorzystniejszego miejsca do zycia na Ziemi.poprostu takiego w jakim sie doskonale czujemy:)Pozdrawiam wiosennie!

      1. avatar pepsieliot 13 marca 2014 o 07:22

        Izabelo Julio dziękuję Ci za wsparcie, kisssssssssss

        1. avatar Izabela Julia 13 marca 2014 o 08:06

          Jesli jest w nas naturalna,autentyczna przestrzen piekna,harmonii i estetycznego wspolbrzmienia to instynkt podazania za rezonujacym z tymi jakościamii otoczeniem jest tak potęzny, ze nie ma takiej siły bys nie znalazla sie w miejscu ktore w pelni wybudzi Twoje najglebsze potencjaly…wiec…?Za najdalej 3 latka pisze do Ciebie do BC???:))))Jedz,chłoń,raduj sie i TWÓRZ,piękna Kobieto!:)

  10. avatar Łysica 13 marca 2014 o 06:13

    Pisałaś że ludzie pochodzą a Afryki, więc myślałem że tam pojedziesz, do korzeni aby jak najbardziej naturalnie się odżywiać.
    Ja bym wybrał Burkina Faso, no ale tam zapewne nie ma sklepów i można bez powodu oberwać maczetą w łeb od sąsiada.

    1. avatar pepsieliot 13 marca 2014 o 07:21

      Oczywiście tak by się wydawać mogło, ale ja czuję się przede wszystkim twórcą, a moje wybory artystyczne zawsze związane były z ostrzejszym klimatem, zdecydowanie przedkładam akwamarynę nad błękitem paryskim nieba landszaftów z kaktusami i palmami. Estetyka jest dla mnie pokarmem pierwszym.

  11. avatar bombi76 13 marca 2014 o 08:39

    OOOO MATULUU!!!! jak wpisałam sobie w google i zobaczyłam zdjęcia (nie jestem witarianką) to poczułam nagły głód na takie cuda , mają tam tez gotowe sałatki z owoców , nie mogę wyjść z podziwu i wściekłości że ja tego nie doświadczę , mój mąż powiedział że oglądając te zdjęcia zachowuje się jak narkoman na głodzie , sam tez przyznał że chodził by tylko do takiego marketu ,pozdrawiam

  12. avatar pepsieliot 13 marca 2014 o 10:14

    Bombi siemanko Tobie i mężusiowi

  13. avatar MartaWeganka 15 marca 2014 o 02:31

    Te zdjęcia! Dostałam ślinotoku. Dziwnych dożyliśmy czasów – sklep z prawdziwym jedzeniem jest szczytem marzeń!

  14. avatar lady_mac 19 marca 2014 o 22:37

    A ja wczoraj odkryłam fajowski sklep z bio-żywnościa, z cenami zadziwiająco przystępnymi, i wreszcie tu jarmuż upolowałam 🙂 – niełatwo go kupić w Paryżu, chociaż ogólnie kapust, sałat i takich, takich, jest tu cały rok zatrzęsienie. Wszytko fajnie, tylko to powietrze…

  15. avatar Lotus 27 lipca 2014 o 14:20

    Pepsi,

    Super wybór, Kanada, czysty kraj, jeden z mniej zanieczyszcznych 🙂
    Ja mieszkam w Anglii i o eko żywność nie narzekam.

    PS.Anglia po Indiach jest następnym krajem gdzie jest ogromna ilość wegetarian, i są rystrykcyjni w tym, wszystko musi być napisane na etykietce, składniki.

    1. avatar pepsieliot 27 lipca 2014 o 14:30

      Lotus w Anglii jest super pod wieloma względami 🙂

  16. avatar Lotus 27 lipca 2014 o 14:21

    Dodam, że Afryki bym nie polecała, może i ciepło, ale niebezpiecznie, i te komary….
    Nie zawsze w tropikach tak kolorowo, jak się niektórym może wydawać.

    1. avatar pepsieliot 27 lipca 2014 o 14:31

      Lotus ja w ogóle nie lubię tropików, pomimo tego, że wybrałam 811 na swoją szamkę

  17. avatar Lotus 17 sierpnia 2014 o 11:06

    Pepsi,

    Byłam w tropikach zarówno podczas 811 jak i po, i z doświadczenia wiem, że nie zawsze tak kolorowo, bo ciepło.Pamiętać trzeba, że tam gdzie ciepło czyhają inne niebezpieczeństwa.

    Anglia jest ok, ale zbyt wietrzna i deszczowa to ten minus.

    1. avatar pepsieliot 17 sierpnia 2014 o 15:29

      Lotus, ale w Anglii jest mega wypas w sklepach jeżeli chodzi o organik prowiant, a po drugie uwielbiam dżdżystą pogodę

  18. avatar Lotus 17 sierpnia 2014 o 17:13

    Zgadza się, problemy z organikiem nie ma 🙂 A ja właśnie nie przepadam za tą pogodą, ileż może lać, chociaż to lato powiem, było całkiem oki 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Sklep
Dołącz do Strefy VIP
i bądź na bieżąco!

Zarejestruj sięZaloguj się

TOP

Dzień | Tydzień | Miesiąc | Ever
Kategorie

Archiwum