Pepsieliot
Możesz się śmiać, ale i tak za kilka godzin
zmienisz swoje życie...
214 985 489
79 online
35 456 VIPy

Cytrynka, Twoja brama do zdrowia

 

Szufla Państwu,

Ludzie świrują nie tylko ze zdrowym żarciem. Ludzie świrują także, a może przede wszystkim z chorą szamą. I ja ich rozumiem, bowiem żyjemy w kraju, który jest antagonistą prawdziwego żarcia. Jest za to propagatorem anemicznego złomu, dostępnego na każdym kroku. Jest draniem, który nas od odpowiedniego prowiantu, a mam na myśli również, a nawet przede wszystkim organicznych zielono liściastych warzyw odgradza. Teraz zimą, nie mam gdzie kupić w milionowym mieście zielonych liści, które są organiczne. Mogę tylko trochę we wtorki.

Jednak i tak odwołuję gadkę, że rozumiem ludzi, którzy świadomie robią sobie market w trzewiach. Nie rozumiem też tych, którzy nie potrafią, gdyż nie chcą zmusić się do aktywności fizycznej. Nie rozumiem takich, którzy nic nie chcą kontrolować.

Chociaż tacy, którzy pozornie kontrolują wszystko też mnie przerażają. Nie będę teraz wrzucać naiwnych haseł, że żyje się nie po to żeby jeść, a jedynie je się po to żeby żyć. Bo są płaskie jak głupi telewizor.

Powiedz zwierzęciu, żeby nie czerpało głównej radości z jedzenia. Że to tylko obowiązek wobec ciała. Jestem witarianką i co jakiś czas zapominam, dlaczegoż nią zostałam. Taki jest człowiek typu pepsi, stale potrzebuje dźgania kijem, żeby sobie przypomniał. Zostałam witarianką, bo gotowane potrawy nie są dobre, zapewniam Drogą Socjetę i znowu napiszę przypominający moralitet wkrótce, może nawet jutro.

Ale to czym są smażone pokarmy i przetworzone i to co o takim jedzeniu sądzimy, to pestka. Jest o wiele, wiele gorzej. Weganie, czy wegetarianie, którzy jedzą te swoje grillowane warzywa, albo wegańskie tempury mogą mieć bardziej nieprzyjemnie w kichach niż ludzie z paleo, którzy nie jedzą nic smażonego. O tym też będzie historyczny wpis.

Pewna dumna mama pisze do mnie, że jej dziecko i ona sama w sumie też, wielbią ziemniaczki podsmażane na oleju kokosowym. A ja odpowiadam, że frytki wszystkie dzieci lubią. Że organiczny ziemniak smażony na organicznym kokosowym oleju, to również forma frytki. Jeżeli będziemy przekręcać prawdę, żeby była niejako wygodniejsza, albo niby łatwiej trawiona to efekty takich działań też nie będą prawdziwie. Będą fałszywe w stosunku do oczekiwań. Bo tak na prawdę to jest dieta zła.

                                                      Bo to zła dieta była.

Dykteryjka:

Pisałam ostatnio, na podstawie publikacji na stronach niszowych, o potencjalnej szkodliwości wi-fi, a szczególnie dzieci powinny być od niego izolowane, a tu właśnie przeczytałam, że oficjalnie we Francji odgórnym rozporządzeniem zakazano wi-fi w przedszkolach. Mam nadzieję, że też w żłobkach. Ale już sześciolatki w szkołach nie mają tego farta. Ale sześciolatek bez wi-fi sądziłby, że mu się krzywda dzieje. Jego rodzicom, co gorsza też. Taka dykteryjka się wkradła.

Kiedy ludzie widzą takie jedzenie jak wkleiłam poniżej, to oczywiście nie mają żadnych wątpliwości. Taka szama to podstępna dziwka. Tego nie należy jeść, chyba, że w bardzo uzasadnionych przypadkach, jak przed okresem, albo po nieudanym randewu.

Kolejna dykteryjka.

Jednak fajansowy polski talerz z polędwicą a la Wellington, który skopiowałam ze strony kumpla, już nie wzbudza jednoznacznych reakcji. Dumny Kolo na domowy obiad noworoczny dostał właśnie takim talerzem i zaraz zrobił kilka fotek na Feja i Instagrama, żeby wszystkim ślinka pociekła. I pociekła. Nie powiem, polędwica wołowa w cieście, ziemniaczki zapiekane być może na oleju kokosowym, zielony groszek i coś na prawdę smakowitego i białego po prawej, nawet nie doszłam do tego co, bo na gałkę,  na sos Bearnaise chyba trochę za gęsty, nie mówiąc o banalnym tatarskim. Jednym słowem odezwały się zewsząd głosy komentujących, że zajebiste. 

Może zajebiste.

Koniec dykteryjki.

Trudno byłoby odizolować się od współczesnego świata, wypiąć się na niego, bo jesteśmy z nim kolosalnie zazębieni. Pozostaje tylko to żarcie owoców i warzyw, omijając nie organiczną parszywą dwunastkę i szukanie własnych dróg. Starając się w miarę możliwości ominąć promieniowanie i chemiczne otoczenie. Ale skąd brać w zimie słońce i chlorofil? Jesteśmy więc skazani na kombinowanie.

Jak nie będziemy cwanie kombinować, to popłyniemy z falą konformistów, którym jest wszystko jedno, pod warunkiem, że wygodnie, ostentacyjnie smacznie, skwiercząco, pod ręką i najlepiej przystępnie cenowo. Faktycznie zielone liście organicznego szpinaku w środku zimy się na te paradygmaty nie załapują.

Nawet jakbyś chciał wyskoczyć z kasy, bo ile mogą w ostateczności kosztować liście takiego jarmużu znoszącego na luzie dziesięciostopniowe mrozy, to i tak nie kupisz. Gdyż to jest potrzeba elitarna, jakby krowia, do tego stopnia, że nie ma po co komu robić takiej podaży.

Wracam do meritum.

Na przekór kwaśnemu wstępowi, dzisiejszy wpis, będzie łagodny, lekki i zrównoważony alkalicznym cytrusem. Swego czasu polecałam lemoniadowy detoks i jest to z pewnością dobre rozwiązanie, kiedy na dłużej zboczyliśmy z właściwej ścieżki. Kiedy nas kusił diabeł, co często jest dobrym wytłumaczeniem.

Wielu z nas oczywiście słyszało o słynnym cytrynowym detoksie (pisałam o nim TUTAJ) o jej, czyli cytryny właściwościach alkalicznych i wiele osób każdego dnia korzysta z właściwości tego śmiesznie wykrzywiającego fizis owocu. Dajmy na to, takich jak świetlista skóra, lepsze trawienie i szczuplejsze ciało.

Jednak niewielu zdaje sobie sprawę, że cytryny są również wyjątkowo silnym antidotum przy leczeniu pleśniawki, pasożytów i kamieni wapniowych w drogach moczowych.

Tymczasem, Badania w International Journal of Fitoterapia i Phytopharmacology wykazały, że sok cytrynowy był bardziej skuteczny w leczeniu pleśniawki u pacjentów zakażonych HIV, niż standardowy i dotąd najczęściej używany środek zwany fioletową goryczką, czyli po prostu gencjaną.

Naukowcy z Bakirkoy Badania i Szkolenia w Szpitalu w Stambule odkryli, że cytryny są realną alternatywą dla cytrynianu potasu w leczeniu dróg moczowych, w przypadku kamieni wapniowych. Również okazało się, że olejek cytrynowy ze skórki cytryny, który został użyty w celu pozbycia się pasożytów jelitowych, okazał się świetnym remedium.

Dodatkowo sok ze skórki cytryny przyczynia się do zwiększenia gęstości mineralnej kości.

Musi Droga Socjeta przyznać, że to są na prawdę świetne wieści o cytrynce.

Co więcej, Dr Chakravarty, dyrektor naukowy i członek zespołu zarządzającego Hope4Cancer, twierdzi że ​​cytryny: Regulują ciśnienie krwi Leczą trądzik Łagodzą depresję, stres i niepokój Posiadają właściwości antybakteryjne i przeciwwirusowe

Nigdy nie wyrzucaj skórki cytryny do kosza, szczególnie tej organicznej. Dlatego, że dopiero skórka z cytryny to prawdziwe bogactwo, gdyż zawiera 10 razy tyle witamin i bioaktywnych związków niż zwyczajny sok z cytryny.

Skórka z cytryny utrudnia również proliferację guzów, według badań opublikowanych w Journal Chemii Rolnej i Żywności. Podobnie, badania opublikowane w czasopiśmie Nutrition and Cancer mówią, że nastąpiło uderzające zmniejszenie raka płasko nabłonkowego u tych, którzy spożywali skórki owoców cytrusowych, w stosunku do uczestników, którzy tylko spożywali sok. Zespół naukowców sądzi, że taka zależność wynika z koncentracji oleju D-limonenowego w skórce owoców cytrusowych. A jest to znany inhibitor nowotworów piersi, płuc i okrężnicy.

Źródła 1234 https://www.tandfonline.com/doi/abs/10.1207/S15327914NC372_7 56 , 7

Mam nadzieję, że nadal w każdym Lidlu będą leżały sobie cytryny organiczne, z których bez strachu można wykorzystać skórkę. Utrzeć do sałatki, albo po prostu porzuć zimowym wieczorem, popijając bardzo ciepłą herbatką z pokrzywy. Ktoś mówił o pasożytach, proszę, oto jeden ze sposobów na pozbycie się ich.

Serdecznie się z Drogą Socjetą żegnam, jor peps

(Visited 4 503 times, 1 visits today)

Komentarze

  1. avatar Anita 29 stycznia 2014 o 10:08

    Dlaczego piszesz, że ludzie na paleo nie jedzą smażonego? Jedzą!

  2. avatar Basia 29 stycznia 2014 o 11:50

    Pepsi czy próbowałaś zamaiwać z tego gospodarstwa co Ci kiedys adres podesłałam? Mają certyfikat, czy zjakichś powodów nie przeszli Twoich testów jakości, jeśli tak to chciałabym wiedziec. Ja biorę od nich jarmuż co tydzien 3-4 kg, szpinaku teraz nie ma normalnie, sałatę niedługo już będzie mozna wysadzać z tego co sie dowiedziałam , pozdrowionka

    1. avatar pepsieliot 29 stycznia 2014 o 16:12

      Ci co ich znałam nie jedli, ale oczywiście mylę się co do innych

    2. avatar pepsieliot 29 stycznia 2014 o 16:16

      Basiu nie sprawdzałam ich, bo nie chcę już jedzenia dostawać w paczce, kiedyś to robiłam, co potem robić z taką ilością, chcę co drugi dzień kupować sobie tyle ile potrzebuję w sklepie. Trzeba czekać na paczkę, umawiać się z kurierem, robi się jeszcze bardziej nienormalnie. Jeżeli chciałabym raz w tygodniu zamawiać kilka kilo to mogę to zrobić bez problemu w sklepie, tylko co z tym dalej robiić, żeby nie zatęchło, albo spleśniało. Wyrzuciłąm już z tego powodu masę jedzenia.

      1. avatar Basia 29 stycznia 2014 o 16:44

        Ech, no fakt, z jabłkami jest już problemale jarmuż się świetnie trzyma przy tych mrozach na balkonie, zamarza po prostu, czasem wrzucam do zamrażarki jak jest za ciepło,

        1. avatar aga 29 stycznia 2014 o 20:49

          Dziewczyny nie bądźcie takie tajemnicze, dajcie namiary – please, bo u mnie jarmużu nigdzie nie uświadczysz, a cztery jabłka eko w lidelku osiągają zawrotną cenę 🙁

  3. avatar SAJAN 29 stycznia 2014 o 16:06

    Prośba do wszystkich z okolic Bielska-Białej.
    Gdzie można kupić jarmuż? Szukam i nigdzie nie mogę znaleźć.

    1. avatar Mmm 29 stycznia 2014 o 16:30

      W makro, ale nieorganiczny.

      1. avatar ela 29 stycznia 2014 o 18:10

        i w selgrosie jest

    2. avatar SAJAN 30 stycznia 2014 o 15:37

      Dzięki!

  4. avatar pepsieliot 29 stycznia 2014 o 16:17

    Można właśnie internetowo aż z Wrocławia,

    1. avatar Panna Pikotka 10 maja 2014 o 14:54

      Gdzie we Wrocku znajdę jarmuż? please o info.

  5. avatar titka 29 stycznia 2014 o 19:39

    a w Krakowie, peps? Jarmuż zimą? Taki „to eat”?

  6. avatar pepsieliot 29 stycznia 2014 o 19:44

    Titka hej, wvMelasie u dziewczyn go zamawiam, jest pyszny, ale dostępny tylko raz w tygodniu

  7. avatar AnkaSkakanka 29 stycznia 2014 o 21:55

    a we Wrocławiu gdzie??

    1. avatar pepsieliot 30 stycznia 2014 o 18:23

      Basia Ci powie, jak tu wejdzie

    2. avatar Basia 30 stycznia 2014 o 22:29

      now łaśnie na miejscu nic nie ma -bywa w auchan, ale nie eko, ja zamawiam – http://ekolud.pl/1-O_nas.html i dogadałam sie na 12 zeta za kilo. Mają certyfikat, biorę też dynie, buraczki, marchew. Nie rozumiem czemu z tym jarmużem taki problem jest, pora na niego świetna, ale kiedyś surowy szpinak to była egzotyka, więc może i na jarmuż przyjdie pora. Pozdrawiam

  8. avatar MartaWeganka 30 stycznia 2014 o 00:42

    Jak nie mam organicznych cytrusów, to nie zjadam skórki, ale jej od razu nie wyrzucam – taką serpentynę wkładam do szafy i zostawiam, aż się zeschnie, i mam ubrania pachnące cytrusowo cały rok (taki naturalny odświeżacz powietrza). Używam też 100% naturalnej wody toaletowej z limonką Alterry.
    Natomiast cytrusy należy zjadać / wypijać całe – mnóstwo witamin i in. prozdrowotnych składników znajduje się w białych błonkach pomiędzy czątkami i w pestkach (powstaje z nich np. organiczny Citrosept, który bardzo sobie chwalę, szczególnie w zastosowaniu zewnętrznym). Pepsi, świetne na pasożyty są też właśnie pestki grejpfruta, chodzi o gorzkie ich składniki (patrz: Citrosept).
    A naturalną cytrynadę / lemoniadę / oranżadę cenię ogromnie, naturalnie dosłodzone, z ewentualnym listkiem melisy czy mięty – niewiele jest pyszniejszych rzeczy! Zimą można z ciepłą wodą – też smakuje wybitnie. Dodać imbir / goździki / cynamon / odrobinę kurkumy – świetnie rozgrzewa. Mam dni, gdy wcale nie mam ochoty jeść, i takie „drinki” są wtedy jak znalazła.

  9. avatar pepsieliot 30 stycznia 2014 o 06:21

    Marta supcio

    1. avatar Ciekawy Świata 30 stycznia 2014 o 15:19

      Ja też bym chciał sie dowiedzieć gdzie we Wrocławiu można kupić ekologiczny jarmuż. Dziewczyny napiszcie proszę. Bardzo mi na tym zależy.

  10. avatar Marianna LM 30 stycznia 2014 o 20:40

    W lidlu sa ekologiczne cytryny?

  11. avatar pepsieliot 30 stycznia 2014 o 21:56

    Zawsze, a teraz w sezonie jeszcze pomarańcze

  12. avatar Anka 2 lutego 2014 o 17:31

    Witaj, twojego bloga znalazłam dopiero niedawno i jestem pod wrażeniem. Teraz w każdej wolnej chwili staram się nadrobić zaległości :). Mam pytanie odnośnie cytrusów: jeśli już nie mamy pewności czy są organiczne (nie wiem jak to odróżnić – spytać sprzedawcę?) to w jaki sposób można je bezpiecznie „oczyścić”? Czy preferujesz pomysł z kwaskiem cytrynowym i sodą (na uniknięcie pestycydów), czy może sparzanie wrzątkiem wchodzi w grę (chodzi mi o wykorzystanie skórki – bo coraz więcej pomysłów się pojawia aby jej jednak nie wyrzucać).?

    poza tym link do ciekawego artykułu o tym, iż nie należy pić zostawionej w samochodzie wody (sama to robie nagminnie, bo wodę muszę mieć wszędzie)
    http://urbanlegends.about.com/od/medical/a/bottled-water.htm
    pozdrawiam serdecznie

  13. avatar pepsieliot 2 lutego 2014 o 20:45

    Hej Anka, dzięki , woda nigdy nie może być pozostawiona na słońcu, co do cytrusów, to te nie oryskane zawsze mają certyfikat bio, albo organic, więc trzeba je kupować w sklepach ze zdrową żywnością , albo w Lidlu na dziale bio, wszystkie inne zawsze są pryskane. Nnie jadłabym skórki pryskanych owoców cytrusowych.pozdrowionka

  14. avatar tamara 25 stycznia 2017 o 23:50

    Czy 10 miesiecznemu niemowlęciu można wypędzlować jamę ustną sokiem z bio cytryny żeby pozbyć się pleśniawek? Bo straszą 'znawcy’ że nie wolno cytrusów takim młodym (straszą jak coś dobre i tanie). Jeśli nie można to co zaradzić naturalnego?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Sklep
Dołącz do Strefy VIP
i bądź na bieżąco!

Zarejestruj sięZaloguj się

TOP

Dzień | Tydzień | Miesiąc | Ever
Kategorie

Archiwum