Pepsieliot
Możesz się śmiać, ale i tak za kilka godzin
zmienisz swoje życie...
214 983 731
117 online
35 456 VIPy

Esej o mięcie i zajawka o lekarzu, którego niekiedy nie należy się pytać

 

Hej Państwu,

Być może komuś przyjdzie do głowy pytanie w temacie dokąd zmierza blog pepsi? Szybciutko odpowiadam. Ten blog ma swoje ściśle określone zadanie. Mianowicie pragnę uzupełnić wiedzę lekarzy medycyny alopatycznej, gdyż wydaje mi się, że na pewnych polach bardzo odpuścili, albo nigdy ich tam nie było.

Jeżeli chodzi o światowe statystyki, to rak zbiera ogromne żniwa. Już wkrótce co trzecia osoba będzie chora na raka. Pomimo, że medycyna alopatyczna stoi na coraz wyższym według medycyny alopatycznej poziomie to i tak chorych ludzi przybywa. Mówią, że to wina ogólnie pojętego współczesnego środowiska człowieka. Nie można się z tym nie zgodzić, bo zapewne właśnie tak jest. Jednak lekarze, oczywiście są wyjątki, ale najczęściej twierdzą, że to jest nieuniknione. Że taki jest świat. Nie miły.

Lekarze nie powiedzą Ci, bo nie wiedzą, nie są w temacie uczeni, jak się zdrowo odżywiać, żeby uniknąć raka.

Dla nich jedyną słuszną profilaktyką raka jest mammografia i temu podobne. To jest według lekarza świadomy i światły stosunek do tego zagadnienia. Bada się, aby w odpowiednim momencie dać sobie ciachnąć, a potem walnąć chemią, albo radiem. Potem przyjeżdża do szpitala pacjent, okazuje się, że ma raka, to lekarz ma dla niego przygotowaną jasną drogę. Ten sam pacjent jednak chce leczyć się alternatywnie, wybiera terapię Gersona i jednak umiera. Bo terapia Gersona ma tylko, a raczej aż ponad 50% wyleczonych statystycznie ze wszystkich raków, ale wśród nich są i takie, które wszystkim zaniżają medianę.

Jeszcze zanim umrze ponownie pacjent zjawia się w szpitalu, gdzie mędrcy w kitlach, mówią, no ale on sam sobie jest winien. Ze Stiva Jobsa do dzisiaj zrywa boki cały świat medyczny.

Wyobraź sobie, sytuacja czysto hipotetyczna, że przychodzisz do lekarza z katarem, a on robi ci wykład na temat jak masz się odżywiać, żeby zmniejszyć prawdopodobieństwo zachorowania na raka, a nawet po prostu nie zachorować. Potem idziesz do domu i zaczynasz wcielać w życie ten sposób odżywiania. I praktycznie nie chodzisz już więcej do lekarza, albo rzeczywiście sporadycznie w ciągu swojego życia.

Lekarz musiałby ci powiedzieć, zostań wegetarianinem, niczego nie smaż, gotuj króciuteńko, a najlepiej paruj. A najwięcej owoców i warzyw jedz na surowo. Jedz chlorofil. Jedz produkty jak najmniej przetworzone, a twoja dieta niech będzie wysoko potasowa, nisko sodowa, nisko tłuszczowa i nisko, a raczej normalnie białkowa (10% białka w diecie). Ponadto dowiedz się pacjencie wszystkiego na temat wartości ekologicznych ziół, przypraw i suplementów diety.

A teraz uwaga, gdyż w tym właśnie momencie wkracza pepsi.

Tutaj widzę dla siebie miejsce. Jest bardzo wiele możliwości, a ja chcę drogiej Socjecie opowiedzieć o każdej roślinie, o każdym działaniu jak najmniej inwazyjnym i jak najbardziej naturalnym, które może mieć korzystny wpływ na zdrowie. Czy mammografia to jest profilaktyka przeciwrakowa? Od której też dostaje się raka? To jest owszem narzędzie, często bardzo pomocne w drażliwych przypadkach, ale drogi lekarzu, to nie jest profilaktyka. Nie tędy jest nasza wspólna droga.

Lekarzu błagam Cię i apeluję do Ciebie, zacznij się dokształcać. Będziesz mógł nawet pewne rzeczy odrzucić, ale najpierw je poznaj. Podejmij przynajmniej świadomą decyzję.

Czyli pierwsze o czym lekarze nie wiedzą, to jak się odżywiać, żeby nie zachorować na raka, a drugą rzeczą, o czym też nie mówią swoim pacjentom, ani nawet tym potencjalnym, o zagrożeniach związanych z GMO.

Nie wiedzą jak bardzo, genetycznie zmodyfikowana żywność przyczynia się do powstawania raków u jej konsumentów. Lekarze nie wiedzą też o wielkiej toksyczności chemikaliów, takich jak glifosat, czyli aktywny składnik Roundup Ready firmy Monsanto. Ba, lekarze sami sobie ordynują ten preparat, o którym francuski zespól naukowców napisał oświadczenie o jego wysokiej toksyczności i rakotwórczych właściwościach dla ludzkiej komórki, a wiec lekarze sami sobie trawniczki równo pod randapa strzygą. Tak na prawdę wszyscy powinniśmy unikać GMO, jak ognia. I maksymalnie chronić się przed doktorskimi trawniczkami i herbicydem. A przynajmniej nie jeść niczego z parszywej dwunastki, jeżeli nie jest eko.

Następną rzeczą, o czym lekarze nie mają pojęcia jest to, że złe trawienie w rezultacie prowadzi do raka.

W setkach tysięcy przypadków wystarczyłoby poprawić zdrowie naszego układu pokarmowego, przez co naturalnie zmniejszyć wszelkie stany zapalne i wzmocnić system odpornościowy. Tego tematu lekarze nie poruszają, gdyż to w ogóle nie jest ich temat. A przecież sprawny system odpornościowy jest w stanie utrzymać nasz organizm w zdrowiu i z dala od raka. To są rzeczy ściśle ze sobą połączone. Musimy jeść naturalnie fermentowane produkty spożywcze. Musimy wiedzieć skąd czerpać probiotyki. Niekiedy musimy je suplementować.

Ale, żeby to robić albo lekarz ma nam powiedzieć, albo mamy to wyszperać sami, albo zdać się na mnie. Bo o tym też jest ten blog.

Oczywiście w przeciwieństwie do lekarzy znamy wiele sposobów na zapobieganie raka, a jednym z nich jest właśnie unikanie toksyn. Ćwiczenia fizyczne, w tym głębokie techniki oddychania. O tym też będzie można przeczytać na tym blogu. Bardzo ważnym czynnikiem w zapobieganiu raka jest utrzymanie witaminy D na odpowiednim poziomie, minimum 400IU dziennie i to D3, jak nie ma słońca trzeba ją suplementować.

Niezwykle ważne są antyoksydanty, w tym witamina C. Magnez jest nie tylko niezbędny, ale jest niesamowitym katalizatorem zdrowia. Lista jest baardzo długa. Skąd ludzie mają wiedzieć co robić, abynie zachorować na raka, skoro lekarze nie wiedzą. Do tego robią coś znacznie gorszego. Nie mówią, nie wiemy, jesteśmy laikami w tej dziedzinie, nie mamy pojęcia. Ale oni szydzą i wyśmiewają.

I do tego robią to z wysokości swoich białych kitlów, a to dla przeciętnego Kowalskiego z Nowakiem czy Browna ze Smithem jest wyrocznią.

Wyobraźmy sobie, że pan inżynier, albo częściej po zaocznym marketingu pan ma najładniejszy trawnik w okolicy. Bez ani jednego chwaścika. W każdy letni piąteczek zbiera się grupa jego przyjaciół i zaczynają grillować. Do 22 nawet dzieci pana są czynnymi uczestnikami biesiady spalonej kiełbaski. W końcu pana bierze jakaś niestrawność, jedna, druga trzecia. Bierze coś na zgagę, coś na wątrobę, coś na zatwardzenie, coś na wiatry, jakiś espumisanek, a to coś na kacenjamera delikatnego tak ciągnie z piętnaście najlepszych lat. Potem ma raka. Rzuca się do netu i stwierdza, że nie pójdzie w łapy alopaty, tylko zacznie pić sok z marchwi. 5 kilo dziennie marchwi trze i sokuje. I je zupę Hipokratesa.

Czy mu się uda? Jak nie, to lekarze alopaci aż zastrzygą uszami z radości, bo sam sobie winien, że nie wziął chemii idiota, a jak mu się uda, to nikt się o tym nie dowie. Nie będzie miało to wpływu na żadne statystyki.

Tymczasem jest parę raków, które faktycznie dobrze reagują na chemię, ale jest też kilka, które bardzo słabo na nią reagują, co zostało potwierdzone wielokrotnie. Do tych raków bardzo źle znoszących chemię należy między innymi rak piersi. Natomiast zarówno w jednym, jak i każdym innym przypadku chemia niszczy również zdrowe komórki tak ważne dla wyzdrowienia.

Tym bardziej, będę drogą Socjetę obznajamiać z jak największą ilością naszych sprzymierzeńców, żeby jakoś dociążyć tę szalę, po drugiej stronie wagi okupowanej przez wszystko wiedzących alopatów. Wiedzą tyle co zjedzą razem z panierowanymi eskalopami i z marchewką smażoną na maśle.

Wzorujmy się na takich osobach jak Ann Fonfa, u której w styczniu 1993 zdiagnozowano raka piersi. Po czym zbadała wiele alternatywnych terapii, po drodze wyszła z choroby, a od 1999 roku zapoczątkowała asocjację Annie Appleseed Project , która do dzisiaj służy setkom tysięcy ludzi, Jeżeli cierpisz na chorobę zagrażającą Twojemu życiu, za Twoim prawdziwym uzdrowieniem prawdopodobnie nie będzie stał lekarz, ale pani Ann Fonfa i inni jej podobni, którzy pomogą Ci się samo uzdrowić.

A teraz wracam do sedna dzisiejszego wpisu, czyli naszej popularnej i orzeźwiającej mięty pieprzowej.

Mięta pieprzowa

Od dawna dodaje się ją do różnych produktów, takich jak cukierki, lody, ciastka i gumy do zębów, ze względu na świeży i przyjemny smak, a także zapach.

Tymczasem mięta pieprzowa, zupełnie już bez innego towarzystwa, w tym cukru, na własną rękę zdobyła zasłużoną renomą dzięki swoim zdolnościom do leczenia wielu problemów zdrowotnych, takich jak: skurcze i ból brzucha, wzdęcia, zaparcia, biegunki, rak żołądka, zespół jelita drażliwego i choroby pęcherzyka żółciowego.

Podczas gdy większość znanych korzyści mięty pieprzowej łączymy z żołądkiem i problemami trawiennymi, to jednak niektóre z najnowszych badań sugerują, że te zielone świeżo pachnące listki mogą być również pomocne w celu ograniczenia odczuwania głodu, pozbywania się bólów głowy, a nawet potrafią zwiększyć wydajność i intensywność ćwiczeń fizycznych.

W 2007 roku włoscy naukowcy zebrali 57 osób cierpiących na zespół jelita drażliwego. Wszystkie te osoby brały udział w badaniu, w którym oceniano skuteczność olejku z mięty pieprzowej. Okazało się, że w ciągu czterech tygodni 75% osób biorących olejek miętowy wykazały znaczną redukcję typowych objawów drażliwego jelita, takie ja: wzdęcia, ból brzucha lub dyskomfort, biegunki, zaparcia, uczucie niepełnego wypróżnienia, gazów lub śluzu. Natomiast w przypadku podania placebo zamiast olejku z mięty pieprzowej nie odnotowano żadnych pozytywnych zmian.

W następstwie dalszych badań dotyczących pozytywnego wpływu Peppermintu na zespół jelita drażliwego, niektórzy badacze stwierdzili, że jej olej, zwłaszcza zawartość w nim mentolu, eliminuje blokowanie kanałów wapniowych, które relaksują ściany jelita. W 2011 australijskie badania wykazały, że mięta pieprzowa rzeczywiście wyzwala bodziec antipain w okrężnicy, dlatego łagodzi ból i procesy zapalne.

Dodatkowo badacze na uniwersytecie Mohaghegh Ardabili w Iranie wykazali, że ​​ze względu na przeciwskurczowe, przeciwzapalne, i przeciw utleniające właściwości mięty, olejek miętowy pomaga zmniejszyć ból mięśni,oraz zmęczenie, co następnie prowadzi do polepszonej wydajności ćwiczeń fizycznych. Jeżeli będziesz dajmy na to biegać, a do swojej butelki wody mineralnej dodasz 0,05ml olejku z mięty pieprzowej, to wkrótce (już po 10 dniach) stwierdzisz poprawę wydajności układu oddechowego i poziom wydatkowanej energii. W sensie, że będziesz mniej zmęczony i przebiegniesz więcej niż zwykle. Twoje ciśnienie wypoczynkowe i skurczowe spadnie. Do tego jeszcze wzrośnie Twój metabolizm węglowodanów. Co za tym idzie? Zwiększenie metabolizmu mięśni dzięki mięcie pieprzowej może następnie być przyczyną chudnięcia.

Wiosek:                      Mięta pieprzowa przyspiesza również odchudzanie.

Uzupełniając wypowiedź, w Chicago Tribune z 2011roku doniesiono o śmiesznym badaniu, w którym uczestnicy wdychali po prostu zapach mięty pieprzowej, co dwie godziny. Ci co wdychali czuli się znacznie mniej głodni od tych, którzy nie wdychali, gdyż jedli średnio, aż o 2800 mniej kalorii w ciągu tygodnia. Czyli niejako jeden dzień jedzenia im wyskoczył w niebyt.

Wreszcie, badania pochodzące z jezuickiego uniwersytetu Wheeling doprowadziły naukowców do przypuszczenia, że ​​orzeźwiający zapach mięty pieprzowej może być również przydatny do zwiększania czujności, motywacji i wydajności. O czym już napomknęłam. Idę więc wąchać miętę, gdyż wystarczy kupić małą doniczkę mięty w hipermarkecie, a kiedy na chwilę spuścić ją z gałki ma się ją już wpisaną w połowę ogrodu. PaPapeps

Źródła 1234

PS  Tytuł tego wpisu to oczywiście licentia poetica. W rzeczywistości, tylko lekarzy należy się pytać i według odpowiedzi postępować. Ja nie jestem lekarzem, nad czym szczerze ubolewam.

(Visited 3 598 times, 1 visits today)

Komentarze

  1. avatar summer breeze 29 grudnia 2013 o 14:37

    400 IU to jednak malo. Podobno skora bialej kobiety wztwarza 10 000 IU w ciagu 15-30 min. naslonecznienia. Przydaloby sie 2-3 takie tabletki. Nie znam szczegolow, ale slyszalem, ze na samym poczatku gdy pojawila sie na rynku byla w wielkich dawkach i dawala efekty. Koncerny farm. przestraszyly sie, ze ludzie beda zdrowi i obnizyli dawki do 400. W ten sposob upiekli dwie pieczenie na jednym oogniu – ludzie dalej chorowali, a oni jeszcze robili kase na wit.D.

    1. avatar pepsieliot 29 grudnia 2013 o 15:02

      Summer, też tak uważam. To jest takie absolutne minimum, ale ludzie nawet jednej czwartej z tego nie dostarczają sobie

  2. avatar bojza 29 grudnia 2013 o 16:11

    Pepsi ty mnie nie wnerwiaj tymi bo ja po mięty nie mogę, a uwielbiam, zwłaszcza z cytrynką.
    Co do lekarzy to często gęsto wiedzę mają małą, mówię swojej, że mi dietetyk kazał żreć ostropest to oczy wywaliła , ze niby co to jest? To ja pacjent lekarza swego doszkoliłam w temacie i wykład przeprowadziłam:)

  3. avatar Mag-lena 29 grudnia 2013 o 21:26

    Po długiej nieobecności – choć nie całkowitej – chciałabym się ponownie przywiać.
    Ostatnio jak pisałam to zmagałam się z chorobami, tj. pasożytami i niedowładem ręki. Później doszła niedoczynność tarczycy i przerost nadnerczy. Jestem w trakcie leczenia.
    Przez różne zawirowania zrezygnowałam z witarianizmu, ale wciąż byłam na diecie wegańskiej.
    Teraz chcę powrócić. Poza oczyszczeniem, energią, zdrowiem chciałabym schudnąć (któż by się na połakomił na płaskie brzuchy witarian?!).
    Bardzo proszę doświadczone osoby o opinię czy to co sobie wymyśliłam na sens.
    Chciałabym pozostać póki co przy 5 posiłkach – myślicie, że to jest dobre wyjście? Nie potrafię się najeść na dłużej.
    Rano woda z cytryną.
    Po 40 minutach sok (szpinak ew. roszponka lub sałata rzymska, jabłko, marchew, brokuł, seler) i niezmiksowane 2 banany. Soku z 400 ml.
    Później kolejny sok być może podobny ew. małe modyfikacje
    Później gotowane warzywa ( bakłażan, ziemniaki, pomidory, cukinia, cebula, czosnek etc. z kaszą jaglaną, ryżem etc. ewentualnie zupa krem również z dodatkami zbożowymi.
    Później powrót na piechotę z pracy (solidny marsz 40 minut)
    Później jakiś sok z owoców z zieleniną podobny do porannego, ale oczywiście nie zawsze taki sam. Mam w planie pół na pół, 50 % warzyw i 50% owoców.
    I kolacja surówka (zielenina, kalafior, pomidory, ogórki, papryki pół awokado lub 2 garści orzechów, ogórek kiszony).
    Dwa razy w tygodniu basen.
    Oczywiście jest to wszystko ramowo, ale nie chciałabym jednak przekraczać 2000 kcal, ponieważ mam tendencję do tycia tj. choroby endokrynologiczne, które nie ułatwiają chudnięcia i boję się, że się zagalopuję.
    Najbardziej niepokoi mnie to, że prawie wszyscy witarianie zamykają się w trzech posiłkach. Ja nie jestem w stanie tak funkcjonować, być może dlatego, że mój organizm od kilkunastu lat wie, że będzie jedzenie za 3 godziny. Nie ma opcji bym po 3 godzinach nie była głodna. Wiem, że wszyscy są zdania by jeść bardzo dużo. W tej materii się trochę boję, bo wiem jak łatwo przy chorej tarczycy przybrać na wadzę, być może będę zwiększać kaloryczność, ale boję się rozpocząć do takiego uderzenia, Obecnie jem ok. 1200 kcal i nie jestem głodna, nie chudnę i ostatnio przestałam tyć. Nie mam nadwagi, ale jestem raczej w górnej granicy normy.
    Bardzo proszę o jakiekolwiek wskazówki. Przepraszam, że nie w temacie…
    M.

    1. avatar pepsieliot 30 grudnia 2013 o 08:28

      Magdaleno hej, przede wszystkim nie ma czegoś takiego jak wszyscy witarianie jedzą dużo. To dotyczy tylko sportowców na 811, przeciętni witarianie wcale nie jedzą dużo, gdyż są dobrze odżywieni. Nie powinno się zresztą obżerać jednorazowo, my pijemy z rana bogatego szejka, ale jakbyśmy musieli zjeść tyle owoców nie w formie płynnej byłby już pewien kłopot. Myślę, że przemyślałaś sprawę i 5 takich mniejszych posiłków świetnie się sprawdza, a wielu twierdzi, że to jest najbardziej optymalne dla metabolizmu odżywianie. Nie zmuszaj się na siłę do zwiększania ilości kalorii. Ale nawet jakbyś jadłą bardzo dużo nie wyklucza to, że mogą się zrobić jakieś niedobory. Tak czy inaczej musisz suplemnetować w zimie D3 i cały rok B12, pozdrowionka

  4. avatar Dawid Burek 29 grudnia 2013 o 21:28

    Czy duża ilość (np. 1.5l) herbaty miętowej może powodować jakieś skutki uboczne?

    Zawsze lubiłem pić herbaty (szczególnie mięty), ale po przejściu na 811 przerzuciłem się na lemoniadę. Czyżby nadszedł czas aby wrócić do herbat?

    1. avatar pepsieliot 30 grudnia 2013 o 08:37

      Dawidzie, wiem, że z miętą, jak z każdym zielem trzeba obchodzić się z rozmysłem, poszukam jakichś wieści co i jak z herbatką. Ile jej można pić. Raczej tam jest tylko 2 g suchej mięty i pewnie każdego dnia będzie wskazane wypijanie takiej herbatki, może nawet 2, ale sprawdzę

  5. avatar Mag-lena 30 grudnia 2013 o 09:18

    Biorę witaminę D3 1000 j.m., B12, geriavit (kompleks witamin), pewnie po zakończeniu opakowania skuszę się greensa. Biorę jeszcze hormon tarczycy i sterydy na hamowanie androgenów, ale ze sterydów pewnie niedługo zrezygnuję.
    Pepsi a jak myślisz jaki posiłek powinien być przed tym marszem z pracy? Maszeruję od 15.20 do 16.00, posiłek o 12. No i nie wiem czy to ma być ten jedyny ciepły czy owocowo-warzywny.
    Czyli uważasz, że witarka 1500/1800 kalorii z tego ok. 50 procent w warzyw w tym liści jest ok?

  6. avatar pepsieliot 30 grudnia 2013 o 10:13

    Będziesz siebie obserwować, masz nie być ani bardzo głodna, ani przejedzona, natomiast ciepły posiłek po tym marszu z pracy, marsz zrób na głodnego, to spalisz więcej ewentualnego tłuszczu

    1. avatar Mag-lena 30 grudnia 2013 o 10:26

      A jakby był sok owocowo-warzywny o 12 a posiłek ciepły po 16 i marsz 15.20 -16.00, to będzie ok?

      1. avatar pepsieliot 30 grudnia 2013 o 12:36

        pewnie że tak

  7. avatar Ula 30 grudnia 2013 o 10:20

    Pepsi ja też ubolewam,ze nie jesteś lekarzem… Chyba tylko Tobie by się nadał tytuł lekarz w polsce a nie Pigularz, bo oni tak chyba powinni się nazywać, najwazniejsze to piguły po których boli wątroba i żołądek… Przed takimi ludzmi jak Ty należy chylić czoła i cieszyć się ,ze są ! WIDZĘ, ze nasi „lekarze” mają mniejszą wiedzę niż Ty….Obyś nam żyła 120 lat niczym Hunzowie bo jesteś prawdziwą Perełką wsród ludzi 🙂

  8. avatar pepsieliot 30 grudnia 2013 o 12:37

    Ula thx 😀

  9. avatar Aga Plieth 31 grudnia 2013 o 10:50

    Nie piszesz o tym, że mięta działa często zapierająco, więc jak ktoś ma problemy to nie polecam. Zwiększa też wydzielanie soków trawiennych więc przy nadkwasocie nie jest wskazana. Nie ma tak, że jest dobra na wszystko 🙂

  10. avatar pepsieliot 31 grudnia 2013 o 11:10

    Aga 🙂

  11. avatar Edyta 27 stycznia 2014 o 16:37

    „Czyli pierwsze o czym lekarze nie wiedzą, to jak się odżywiać, żeby nie zachorować na raka”

    Zaslyszalam, ze na medycynie jest tylko dwa tygodnie kursu obejmujacego zasady zdrowego odzywiania. NA weterynarii natomiast 9 miesiecy (!)
    Jesli to prawda, to choroby przewlekle lepiej leczyc u weterynarza niz u rodzinnego.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Sklep
Dołącz do Strefy VIP
i bądź na bieżąco!

Zarejestruj sięZaloguj się

TOP

Dzień | Tydzień | Miesiąc | Ever
Kategorie

Archiwum