Pepsieliot
Możesz się śmiać, ale i tak za kilka godzin
zmienisz swoje życie...
214 977 624
37 online
35 454 VIPy

Jedno jest pewne, że owoc Noni śmierdzi

Jedno jest pewne, że owoc Noni śmierdzi

Jeżeli chodzi o jedno zdanie, którym można z pewnością scharakteryzować owoc Noni, to fakt, że Noni śmierdzi. Nie brzmi to za bardzo apetycznie. Nie mniej jednak, kiedy użyjemy słów wytrychów w postaci: zdrowie, naturalne, środowisko obecnie można właściwie na całym świecie, a w szczególności w Ameryce sprzedać wszystko. Dobrze, robię więc szturm na Noni, sie okaże, czy Noni Morinda Citrifolia, alias Morwa indyjska sie wybroni.

Ożeż droga Socjeto

Znowu hejty się posypią jak z wora na głowinę pepsi eliotki. Pod moim dość kontrowersyjnym, jak się okazało wpisem o jagodzie goi, gdyż ośmieliłam się ten „święty owoc zbrukać” Tutaj wpis o goi, a na podstawie mojej wiedzy jedynie nadszarpnęłam reputację prawdą, a więc pod tym wpisem pojawiły się i każdego dnia są nowe, nieprzyjemne komentarze. Właśnie wpadł mi w ręce list zdenerwowanego czytelnika bloga, którego subskrybuję Frederica Patenaude, miłego kolegi higienisty od dziesięciu lat działającego w ruchu naturalnego zdrowia.

Parę słów o Fredericu (teraz jest już starszy niż na tym zdjęciu)

Kiedyś jeden wpis poświęciłam jego doświadczeniu, 30 dni na 100% raw, a także na podstawie tej historii przeprowadziłam rozumowanie logiczne, tłumacząc zawiłości silnej termo genezy po posiłkowej po zjedzeniu węglowodanów prostych, głównie fruktozy zawartej w owocach. Logiczny wywód jasno dowodził, że jedząc głównie nie przetworzone węglowodany proste na surowo, 40% kalorii praktycznie od razu wyparowuje w postaci energii. Dlatego zaleca się, szczególnie ludziom uprawiającym sport, czyli praktycznie wszystkim zdrowym jedzenie 10g węglowodanów na kilogram masy ciała, żeby na 811 nie zniknąć z powierzchni ziemi. Już dobrze, robię escape od tych zagadnień i wracam do Frederica, któremu zarzucono, że ośmielił się wystawić złą opinię, kolejnej świętej krowie, czyli owocowi noni, a raczej słynnemu tahitańskiemu sokowi.

Na takie dictum pepsi zastrzygła uszkami, Ooooożeż, to noni też może być mydleniem oczu?, nie chcąc powiedzieć: ściemą, gdyż odkąd redaktorzy Polityki zaczęli tego kolokwializmu używać, ciągnie mnie od niego na womity?

No dobra, robię szturm na Noni, sie okaże, czy Noni sie wybroni 

Każdy przyzna, że skoro istnieje pożywienie wybitnie niezdrowe dla człowieka, nawet jeżeli zawiera jakieś wartości odżywcze, a wiadomo, że nawet tektura, czy klej posiadają pewną wartość odżywczą, to można się spodziewać, że natura stworzyła jakieś wybitnie dla nas pro zdrowotne jadło. Jedno już zauważyliśmy, a potem potwierdziły to badania, że zielone warzywa zarówno lądowe jak i morskie, są dla nas niezwykle korzystne. Przytaczałam nawet kiedyś jedno z setek, tym razem badanie szwajcarskich profesorów brokuła, i okazało się, że brokuł to prawdziwy kozak w walce z rakiem. Sok z brokuła nie jest pyszny, ale z pewnością ma właściwości antynowotworowe.

Wszystko co jest czerwone, a najlepiej fioletowe i bordowe, taka pigmentacja, którą roślina wytworzyła w obronie przed nadmiernym słońcem jednocześnie, takie owoce mają właściwości silnie przeciw utleniające, czyli są antyoksydantami, nie rdzewiejesz od środka i masz mniejsze prawdopodobieństwo na zachorowanie na raka, gdyż nie można mylić wolnych rodników tlenowych – zło – z dotlenieniem odkwaszonej komórki – dobro. Znalazłam kilkanaście historii przypadków, kiedy ludzie wyleczyli się z raka, jedynie dodatkowo wprowadzając do swojej diety każdego dnia sok z pięciu kilogramów organicznej marchewki. Nawet nie przestali jeść lodów i mięsa.

Można założyć, że skoro natura pozwala do tego stopnia zmutować komórkę, że rozwija się jako rakowa, to możemy także założyć, że natura przygotowała jakieś na tę przypadłość naturalne remedium. Sceptycy zapewne będą chcieli założyć, że skoro większość raków powstaje z powodów ingerencji trujących chemikaliów, to być może pierwotność nie ukrywa żadnego asa w rękawie, tym bardziej, że Newton twierdził, że tarcie jest przemianą nieodwracalną.

Cokolwiek nie mówić, szczególnie Multi Level Marketing MLM, czyli sprzedaż wielopoziomowa będzie nieustająco poszukiwać nowych chwytów na fujarkę, żeby rozkręcić kolejny poziom. Skoro ludzie z rączki do rączki są w stanie przekazywać sobie cztery cudowne dżemiki, leczące wszystko, od przeziębienia do raka, za jedyne 400 zło, to w pewnym momencie dobrze byłoby dołączyć soczek z cudownego noni za następne 160 zło, jakby dżemiki jednak nie zadziałały, albo jakby chodziło o efekt synergii. Im więcej środków zaradczych na raka, tym przecież lepiej.

Zresztą roślina, żeby ją traktować z afektacją musi leczyć raka, to jest jej obowiązek

Tylko taka właściwość wzbudza prawdziwe emocje, a jakiś dobrze rokujący liść na migrenę, czy rozwolnienie na nikim nie robi wrażenia, i żaden domokrążca nie będzie robił pokątnych pokazów. Rak to jest rak.

Strony internetowe sprzedające Sok z Noni twierdzą, że Sok z Noni leczy dosłownie wszystko, od przeziębienia do raka, a przynajmniej te strony, które nie zostały zamknięte przez Federalną Komisję Handlu. Dotyczy to stron amerykańskich.

Sok z Noni jednak, jak się wydaje, ma wszystkie znamiona złej medycyny, czyli skandaliczne roszczenia prozdrowotne, niewiele na nie dowodów, i wątpliwy marketing.

Noni łatwo rośnie w ciepłym klimacie w całej Azji Południowo-Wschodniej i na południowym Pacyfiku. Dojrzałe owoce mają okropny zapach wymiocin, zgniłych owoców oraz sera, i są spożywane jedynie zazwyczaj z głodu. Jednym słowem noni to śmierdzące owoce głodu.

Jednak należy przyznać, że wiele kultur polinezyjskich używa noni w tradycyjnej medycynie . Właśnie ze względu na ohydny smak, ale też ze względu na oszczędność zapobiegliwych firm większość soków z noni sprzedawanych w USA zawiera tylko odrobinę noni rozcieńczonego dużą ilością wody z cukrem, albo innymi sokami owocowaymi, gdyż sok z noni praktycznie byłby nie do przełknięcia.

Firmy handlujące Sokiem z Noni reklamują go jako lek na zapalenie stawów, nowotwory, wysoki poziom cholesterolu, cukrzycę, otyłość, impotencję i tak dalej. Noni jest powszechnie sprzedawane jako Noni polinezyjska, Noni tahitańska lub Noni hawajska.

Piękna i szczupła kobieta w spódnicy trawy i muszelek przegrzebków obejmując piersi kusi do zakupu butelki soku noni Polinezyjskiego,ostatniego eliksiru zdrowia i nie musimy już kontaktować się z przedstawicielem MLM-u, aby zdobyć ten cudowny nektar, gdyż w sklepach ze zdrową żywnością już jest osiągalny.

Raj?

Ta szczęśliwa osoba na butelce, jest tak intrygująca, że ignorując wysoką cenę cudownego Noni, przymykasz też oko na straszny smak i całkowicie fałszywe oświadczenia zdrowotne, no dobra, o tym, że są sfałszowane po prostu nie wiesz. Zgodnie z tym co czytasz na etykiecie, Polinezyjczycy używali soku z noni przez wieki, aby uzdrawiać ciało, umysł i ducha, chociaż tak na prawdę nie wolno takich rzeczy pisać na etykiecie. Jeśli Polinezyjczycy rzeczywiście chętnie spożywali soki noni, jak twierdzą marketerzy, to efekty tego spożywania są z pewnością minimalne, albowiem niestety, najprawdopodobniej w wyniku kolonizacji, konfiskaty ziemi i wymuszonych zmian w stylu życia i diecie, wielu Polinezyjczyków z Południowego Pacyfiku, z Hawajów są w złym stanie zdrowia .

W Polinezji Francuskiej według Światowej Organizacji Zdrowia, w domu noni na Tahiti, aż 45 % kobiet cierpi na otyłość, a prawie 30% to ludzie po prostu z nadwagą. Również według WHO w części Federacji Mikronezji, do 80 % populacji cierpi na otyłość, a 50% na cukrzycę.

A więc ta szczupła pani na butelce z Sokiem z Noni jest iluzją

Według amerykańskiego Centrum Kontroli i Prewencji Chorób rdzenni Hawajczycy są dwukrotnie bardziej narażeni na zachorowania na cukrzycę i prawie sześć razy bardziej narażeni na śmierć z tego powodu w porównaniu do białych zamieszkujących wyspy. Eksperci w kwestii zdrowia starają się lokalne populacje uświadamiać, aby unikali zachodnich wpływów w postaci palenia papierosów, picia alkoholu i jedzenia tłustych i słonych wysoko przetworzonych produktów spożywczych, no i nie pić więcej soku z noni.

Kłopoty w laboratorium

Jest jakiś  aktywny składnik Noni?

Być może to xeronina, ale tylko może. Chemik Ralph Heinicke, pracujący w branży ananasa, odkrył ślady tej nieznanej dotąd substancji chemicznej w ananasach, a następnie w noni. Choć opublikował swoje wyniki nie określając wzoru chemicznego tego aktywnego skłądnika, jednak w 1985 roku otrzymał patent na xeroninę.

Heinicke, teraz pracuje w Branży Noni twierdząc, że xeronina jest niezbędnym składnikiem odżywczym, umożliwiającym przenikanie białka przez ścianki komórkowe. Noni zawiera Pro – xeroninę , która, jak twierdzi Heinicke, w jelicie grubym przekształca się w xeroninę. Chociaż nie jest to nieprawdopodobne, nic z owego twierdzenia nie udowodniono, a praca Heinicke pozostaje tajemnicą dla naukowców do dzisiaj.

Oprócz „odkrycia” xeroniny, ważnym punktem marketingowym, było badanie z 1994 roku na Uniwersytecie Hawajskim, kiedy noni wyleczyło pewien typ raka płuc u myszy, w warunkach laboratoryjnych. Mimo obiecujących treści, wynik ten był raczej marginalny, gdyż protokół z badań nie został zatwierdzony przez National Cancer Institute.

Kilka bardziej obiecujących eksperymentów laboratoryjnych zostało jednak przeprowadzonych i noni, podobnie jak pomarańcze, mogą zawierać właściwości antynowotworowe. Jednak te minimalnie pozytywne badania wiązały się z wstrzykiwaniem wysokich stężeń noni bezpośrednio w rakowo zmienione narządy zwierzęcia lub do probówki zawierającej komórki nowotworowe.

Natomiast w piciu noni, w stężeniach na jakie mogą pozwolić nasze kubki smakowe, nie stwierdzono, aby można było odwrócić, czy też spowolnić raka u jakiegokolwiek stworzenia.

Noni, jak wiele innych roślin tradycyjnej medycyny, faktycznie może mieć właściwości terapeutyczne, jednak o tym będziemy mogli powiedzieć dopiero kiedy dalsze badania to wykażą.

Natomiast noni tak jak banany i sok pomarańczowy są bogate w potas, dlatego przy chorobie nerek zwanej hiperkaliemia nie należy go stosować.

Ludzie, którzy wierzą (nomen omen) w korzyści zdrowotne Soku z Noni twierdzą, że nawet mała dawka sprawia, że czują się młodziej i zdrowiej od wewnątrz. Twierdzą, że mają więcej energii i lepiej trawią, a także, że sok sprawia, że ​​ich skóra staje się zdrowsza. Zwolennicy przytaczają badania (?) wykazujące, że sok z Noni, zmniejsza poziom cukru we krwi, reguluje cykle miesiączkowe i kurczy powiększoną prostatę, jednak prawdziwość tych badań jest bardzo wątpliwa. Inne badania wykazały, sok z Noni obniża poziom cholesterolu i trójglicerydów, a nawet spowolnienia lub zatrzymuje wzrost nowotworów złośliwych, jednak żadne z tych badań nie zostało powtórzonych w kontrolowanej atmosferze.

Jedno jest pewne, że za sokiem z Noni stoi ciężka kasa, zarobiona, ale też wydana.

Korzyści zdrowotne wynikające z Soku Noni na dzień dzisiejszy są bardzo wątpliwe, jednak zarówno Departament Rolnictwa, jak i FDA obaliły z kolei mity, że sok z noni ma właściwości toksyczne i zadeklarowały, że sok z noni nadaje się do picia. Co już uważam za sukces.

Jeżeli chodzi o jedno zdanie, którym można z pewnością scharakteryzować owoc Noni, to fakt, że Noni śmierdzi

Nie brzmi to za bardzo apetycznie. Nie mniej jednak, kiedy użyjemy słowa wytrychy w postaci zdrowie, naturalne, środowisko obecnie można właściwie na całym świecie, a w szczególności w Ameryce sprzedać wszystko.

Na dzień dzisiejszy można powiedzieć, że o ile być może Sok z Noni pomoże w migrenie, to o wiele lepiej byłoby dla Ciebie droga Socjeto, napić się soku z brokuła, a jeżeli zapach w dalszym ciągu będzie dla Ciebie zbyt przyjemny, to wyciśnij sok ze starych, zjełczałych i wygotowanych brokułów.

Frederic Patenaude w odpowiedzi na hejta pod swoim obrazoburczym wpisem o świętym Noni napisał: Z całym szacunkiem itd, i dalej: Co może być faktycznie odbierane jako cudowne dobrodziejstwa soku z noni: Efekt Placebo Produkt wymusza zmniejszenie jedzenia, gdyż jest wyjątkowo nieapetyczny i to może być przyczyną chudnięcia Produkt rekomenduje się zwykle w towarzystwie polecania innych zdrowych praktyk, jak ćwiczenia i właściwą dietę Produkt zawiera pewne składniki odżywcze, jak witaminy z grupy B, potas, któych być może brakuje w organizmie konsumenta, jednak on polecałby znacznie tańsze zielone koktajle. I tak dalej, i tak dalej.

Jeżeli ktoś miałby ochotę poczytać sobie więcej, to poniżej wklejam linki, dwa z wielu: Tutaj   i  Tutaj

Sama polecałam noni jako dobry preparat odżywczy, na moje usprawiedliwienie powiem, że primo, tylko krowa nie zmienia poglądów, a moja wiedza wtedy była oparta głównie na historii zachwyconych noni przypadków, zaś secundo, że polecałam czyste noni w postaci sproszkowanej i stężonej, a nie rozcieńczonego cukrem soku.

pape

(Visited 5 598 times, 1 visits today)

Komentarze

  1. avatar bojza 9 października 2013 o 13:45

    A na końcu okaże się, że najlepsze i najzdrowsze jest zwykłe, parchate, robaczywe jabłko zerwane na skraju pola od dawna nietkniętego agrokulturą 🙂

  2. avatar pepsieliot 9 października 2013 o 13:48

    jabłko na pewno należy do jednych z lepszych pokarmów, ale jak już łyknęło pestycydów to jest jednym z najgorszych pokarmów, tak to działa akurat na jabłka, w tym roku żadna z dwóch jabłoni, które w zeszłym szabrowałam nie wydały żadnego owoca

  3. avatar Piotrek V Jaworski 9 października 2013 o 15:24

    Rośliny nie mogą oddziaływać na ludzkie zdrowie chyba że jest to sosnowa zadra która wejdzie nam w d. kokos który spadnie nam na g. albo jagoda acai, która wpadnie nam do tchawicy. Wpływ roślin na zdrowie to taki skrót myślowy. W zdecydowanej większości przypadków chodzi nie o rośliny jako przedmioty a o substancje chemiczne zwarte w roślinach. Substancje, które w określony sposób są w stanie wpływać na procesy chemiczne zachodzące w naszym ciele.
    A dalej to już z górki.
    Albo w morwie noni takie szczególne substancje występują (jak na przykład strofantydyny konwalii mogące trwale unieruchomić serce czy kapsyicyna z chili mogąca zróżowić policzki nawet kierowcy ukraińskiego TIRa) czy też niczego szczególnego, innego niż np. w śliwce węgierce tam nie ma. Jest czy nie ma? To jest pytanie podstawowe, a uzupełniające jest takie. Jeśli jest to ile tego jest?

  4. avatar Aldona Makota 9 października 2013 o 18:39

    taaak, parę lat temu rozważałam picie tego soku. ale przeczytałam coś na temat pochodzenia tych owoców – coś o zanieszczeniach terenu czy jakoś tak – w każdym razie to mnie zniechęciło. nawet niedawno przypomniałam sobie o tym specyfiku z noni, ale nie wydaje mi się żeby sok, który stoi na półce ileś tam tygodni/miesięcy (lat?) mógł być wartościowy. to nie jest pełen produkt, to tak wartościowe jak zmielony len lub wyłuskane orzechy. chyba pasteryzowany sok z buraka byłby lepszy. nie wierzę pozatym w sprowadzane do Polski produkty reklamowane jako superfood. mam jedynie dużą słabość do kakao.

  5. avatar Ratlerek 9 października 2013 o 20:20

    Pepsi, a może jakiś wpisik o naszych superfoods? Borówce brusznicy, aronii, rokitniku, owocach dzikiej róży, jarzębinie, czarnym bzie?
    Byłoby ciekawe, bo wielka moda na suszki z marketów, a na moje proste babskie oko, to na byle krzaku u nas rosną owoce mające super moce i za darmoszkę można sobie nazbierać.

    1. avatar Pepsi 10 października 2013 o 05:01

      Ratlerku , oooo z pewnością, ale a tym nie da się zbić kasy. Chinczyk w Polsce jadł zupę z pieczarek i zwykłych warzyw, taki lżejszy Hipokrates z terapii Gersona, tyla że z grzybami i tak jadł codziennie przez rok i wyleczył się z raka żołądka, jakiegoś beznadziejnego przypadku, więc pieczarka i marchewka, dajmy na to.

  6. avatar pepsieliot 10 października 2013 o 08:15

    Jednak w Polsce tak na prawdę nie rosną żadne super foodsy, gdyż jest za mało słońca, byle jakie czerwone włoskie winogrono ma o wiele więcej antyoksydantów od aronii, nie mówiąc o resweratrolu, moglibyśmy mieć warzywa morskie, ale w nasze morze jest za zimne, ale jeżeli chodzi o jod i minerały, to z pewnością jedzenie znad morza jest zdrowsze niż to wykopane tutaj na południu, na górskim ugorze. Do przetrwania a nawet jakiegoś tam odżywienia tak, ale szczególnych właściwości te pokarmy nie posuiadają

    1. avatar Dbam_o_zdrowie 25 listopada 2014 o 15:45

      Nie no. Nie wierze ze to piszesz. Ale dobrze ze wcześniej przyznałaś sie do zmiany zdania. Jeszcze jest dla ciebie nadzieja.

  7. avatar ewa ta co zawsze 11 października 2013 o 06:10

    Pepsi co ty wiesz o buraku ….

  8. avatar pepsieliot 11 października 2013 o 08:42

    wiem że burak jest debeściak, mam nawet na uwadze kurację burakiem

  9. avatar Jedrus1 18 października 2013 o 21:29

    Zamiast xerotonina powinno być serotonina.
    Serotonina zwana hormonem szczęścia.
    http://pl.wikipedia.org/wiki/Serotonina

  10. avatar nina 28 stycznia 2015 o 12:24

    NIE PRAWDA! Sok noni działa,mnie wyregulował ciśnienie,zrezygnowałam równiez z innych leków typu uspokajaczy. Dobrze śpię.Wcześniej miałam duże problemy.Wszystko zależy od dawki.Na pewno nie pomoże taka która jest na opakowaniu.Ja osobiście polecam!

  11. avatar Adam Wu 21 października 2015 o 13:09

    Noni słynie z irydoidów jako substanjci lecnziczej. Irydoidy wystepują też w wielu innych roślinach. Irydoidy mają udowodnione działanie lecznicze, również a może w konteksice tego formu, działanie leczniicze na organizm człowieka 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Sklep
Dołącz do Strefy VIP
i bądź na bieżąco!

Zarejestruj sięZaloguj się
Reklama

Jesteś mądrą panną i wiesz już, gdzie NATURA schowała MASĘ WITAMINY C! Dodaj więc CZARNĄ PORZECZKĘ Blackcurrant This is BIO sproszkowaną  i 100% organiczną do czwartej szklanki lub do zielonego szejka

Nie zaszkodzi zejść na Ziemię, przysiąść na krześle i wypić zielonego szejka z Blackcurrant This is BIO!:)

TOP

Dzień | Tydzień | Miesiąc | Ever
Kategorie

Archiwum