Pepsieliot
Możesz się śmiać, ale i tak za kilka godzin
zmienisz swoje życie...
214 992 168
115 online
35 457 VIPy

Paradoks klasycznej medycyny, nadrozpoznawalność w celu … wyleczenia?

Najlepsza medycyna powinna działać najwięcej jak to możliwe nie robiąc yyy … nic. Niestety nie jest nią z pewnością współczesna medycyna konwencjonalna, która postawiła na uporczywe leczenie.

Medycyna ewidentnie przechodzi jakiś egzystencjalny kryzys. Jej podstawową wartością miała być pomoc w bólu, ale tego nie udaje się już manifestować. Cierpią nie tylko pacjenci, cierpią też lekarze, bowiem jedynym żywiołem, który zwyciężył wszystkich na polu walki z chorobą jest przemysł farmaceutyczny.

Najbardziej powszechnie przyjęta definicja nadrozpoznawalności choroby, w tym raka  jest to „diagnozowanie” osoby, u której nie występują objawy choroby, ale u której zaczną występować owe objawy, lub nastąpi śmierć.

Nadrozpoznawalności nie należy mylić z „błędną diagnozą”, lub z fałszywie pozytywnymi wynikami, gdyż są to zupełnie inne zagadnienia. Uporczywe leczenie, czy też nadrozpoznawalność są obecnie palącymi problemami, gdyż chodzi o najprostszą relację, że im więcej diagnoz zostanie wygenerowanych, tym więcej będzie zalecanych zabiegów, co przełoży się na obrót branży farmaceutycznej. To jasne, i to nikogo nie powinno dziwić. Jest popyt w świecie kapitalistycznym, będzie więc podaż. Tak działają prawa ekonomii. Chodzi tylko o to, abyś miała jasność, że odpowiedź na nadrozpoznawalność wynikłą przede wszystkim z genetycznej historii nie może przebiegać w ten sposób jak zaleca i nakazuje obecnie medycyna alopatyczna. Odpowiedź na nadrozpoznawalność to ma być ruszenie ze skrzyżowania. Zamiana złomu na pokarm, odżywienie ciała.

Sayer Li założyciel potężnej strony o kurkumie, ups, o alternatywnym leczeniu choróbsk cywilizacyjnych GreenMedInfo analizuje, że amerykański przemysł farmaceutyczny w jednym roku zbiera żniwo znacznie przekraczające ilość amerykańskich żołnierzy, którzy zginęli podczas ciągnącej się dwie dekady wojny w Wietnamie. Jest to dość obrazowe porównanie, przynajmniej dla Amerykanów. Tymczasem cały matrix medyczny stoi tuż nad przepaścią, co jak wiemy grozi upadkiem, jeśli nie z powodów ekonomicznych, co zostawmy w spokoju, to na pewno z powodów energetycznych i etycznych.

Paradoks

Największą ironią jest to, że system medyczny stał się tak nieskuteczny i ostatecznie niebezpieczny, że najczęściej unikanie konwencjonalnego leczenia (w tym zapewne z wyjątkiem pomocy w nagłych wypadkach) stało się jedną z, o ile nie najlepszą strategią opieki zdrowotnej, którą należałoby wdrożyć, aby chronić swoje zdrowie i dobre samopoczucie.

Nigdzie tego nie widać bardziej dosadnie niż w sferze nowotworów. W ciągu ostatnich kilku lat wydano miliardy na badania przesiewowe populacji, u której nie zauważono objawów, jednak aby „zapobiec rakowi” milionom ludzi zostały przypisane wątpliwe diagnozy (np. stadium raka zero), a następnie zachęcano ich do leczenia chemią, promieniowaniem, i chirurgicznymi zabiegami. Jakby nie można było pozostać przy bacznej obserwacji, albo jeszcze lepiej jednoczesnego wprowadzania istotnych zmian żywieniowych i stylu życia. Ale to mogłoby okazać się zgubne dla zajadłości i domniemanej śmiertelności ustalonego odgórnie „genetycznego raka”. Najlepszym dowodem na poparcie tych słów jest fakt, że pomimo krociowych kwot wydanych na tak zwane zabiegi wykrywania „wczesnych nowotworów” śmiertelność dla raka piersi i prostaty pozostaje co najmniej na tym samym poziomie, albo z tendencją zwyżkową. Zresztą kot został wypuszczony z worka w 2013 roku, gdy na zlecenie National Cancer Institute panel ekspertów stwierdził, że badania przesiewowe mające na celu wykrycie zmian chorobowych znanych jako rak przewodowy DCIS i wysoki śródnabłonkowy rozrost nowotworowy HG-PIN, potocznie nazywanych odpowiednio „rakiem piersi” i „rakiem prostaty” nie są obecnie uzasadnione. Zamiast tego panel ekspertów zdecydował się na nowe definicje i mówi się obecnie o potencjalnie śmiertelnych nowotworach łagodnych, lub leniwych „zmian pochodzenia nabłonkowego.” Tymczasem dziesiątki tysięcy ludzi nadal jest diagnozowanych, jako posiadających raka i zachęconych do operacji, chemioterapii i radioterapii, tak naprawdę bez własnej zgody z powodu dezinformacji.

Jednak brak oficjalnej dyskusji na temat tych ogromnych diagnostycznych „błędów” będzie mniej zaskakujący, jeśli weźmiemy pod uwagę, że około 1,3 mln amerykańskich kobiet w ciągu ostatnich 30 lat (niewiadomo oczywiście ile Polek) było mylnie leczonych na raka piersi w ciągu ostatnich 30 lat. Podobnie źle to wygląda dla raka prostaty i płuc.

Ale są to tylko góry lodowe, na które natknął się Titanic. Jednak matrix medyczny związany z rakiem ignoruje prawdę, że miliony ludzi niepotrzebnie cierpiało. Jak to niepotrzebnie? Matrix przecież karmi się masową bezbronnością, strachem, cierpieniem i bólem. Ponieważ zło dzieje się również na polu  finansowego tłamszenia przeciętnego zjadacza chleba, potencjalnego kandydata na fotel przed gabinetem, a następnie na hospitalizację, a wiadomo, że finanse poruszają jeszcze bardziej niż polityka, no może zaraz za zdrowiem, a więc z powodu tego zła ogólnego, czy możemy liczyć na prawdziwy przełom w tej dziedzinie? Czy jest możliwe, aby powstrzymać tę błotną lawinę?

Doprowadziło to do tego, że współczesna medycyna stała się naszą najbardziej orwellowską instytucją.

Wcześniejsze wykrywania raka w ramach „nadrozpoznawalności” to tak, jakbyśmy byli karani mandatem zanim jeszcze przekroczymy prędkość, bo to prawie pewne, że przekroczymy. Gdyby Policja karała nas za potencjalnie możliwe przestępstwo, bośmy o tym pomyśleli. Wielki Brat Orwella w czystej formie.

Doszło do takiego paradoksu, że trzeba gruntownie przemyśleć rolę medycyny alopatycznej we własnym ewentualnym leczeniu.

Co się dzieje, gdy wracasz do podstaw? Człowiek, jego ciało, myśli czyli ego, osobowość, serce, no i w końcu, jak i na początku, świadomość. Wszystko razem. Nie można też zapominać, czym jest siła sugestii. Nie można ludzi wciąż nastraszać pokazując fikcyjne światło w zmyślonym tunelu, gdy prawdziwe dobro jest takie proste. Przecież medycyna nie zaprzecza istnieniu efektu placebo. Placebo jest tak popularne, że trudno byłoby mu zaprzeczać.

Hipokrates

W sumie współczuję wielu lekarzom. Często dobrze wykształceni ludzie i dobrzy praktycy, dwa unikalne w jednym, jednocześnie niemogący uprawiać roli w sposób jak przysięgali (podobno już nie muszą przysięgać) guru Hipokratesowi, gdyż zostali zatrudnieni na stanowisku subiekta u Wokulskiego, ups, u ogromnej farmacji.

owocek:)

(Visited 5 006 times, 1 visits today)
-
Blog pepsieliot.com nie jest jedną z tysięcy stron zawierających tylko wygodne dla siebie informacje. Przeciwnie, jest to miejsce, gdzie w oparciu o współczesną wiedzę i badania, oraz przemyślenia autorki rodzą się treści kontrowersyjne. Wręcz niekomfortowe dla tematu przewodniego witryny. Jednak, to nie hype strategia, to potrzeba.
Może rzuć też gałką na to:

Dobre suplementy znajdziesz w Wellness Sklep
Disclaimer:
Info tu wrzucane służy wyłącznie do celów edukacyjnych i informacyjnych, czasami tylko poglądowych, dlatego nigdy nie może zastąpić opinii pracownika służby zdrowia. Takie jest prawo i sie tego trzymajmy.

Komentarze

  1. avatar grzegorzadam 10 marca 2018 o 15:42

    ”Polscy lekarze nie składają żadnej Przysięgi Hipokratesa, ani też deklaracjii genewskiej, lecz Przyrzeczenie lekarskie, które z Hipokratesem nie ma absolutnie nic wspólnego.

    Przyrzeczenie Lekarskie to przysięga nawiązująca treścią do Deklaracji genewskiej, składana przez absolwentów kierunku lekarskiego oraz lekarsko-dentystycznego uczelni medycznych w Polsce. Tekst Przyrzeczenia stanowi część Kodeksu Etyki Lekarskiej, uchwalonego przez Krajowy Zjazd Lekarzy.”

    ”Przyrzeczenie lekarskie nie jest obowiązkowe. Ot, po prostu, powiadamia się absolwentów, że o tej i tej godzinie w auli uczelni absolwenci będą składać Przyrzeczenie lekarskie. Kto ma taką wolę i ochotę, przychodzi i wraz z innymi powtarza za lektorem tekst owej Przysięgi chórem. ”

  2. avatar grzegorzadam 10 marca 2018 o 15:46

    nadrozpoznawalność = target

    1. avatar janK 11 marca 2018 o 06:33

      Tak to wygląda. Ale raczej targetem są ludzie – „depopulacja”. Nadrozpoznawalność [czyli: screening, ICD by WHO, ale też zwykłe reklamy i kąciki porad w (e.g.) Poradniku Domowym]. Wczesne diagnozowanie, albo po prostu diagnozowanie, to jest TYLKO narzędzie. Seryjny lekarz też wydaje się być tylko narzędziem… Pytanie jest: CZYIM? Gruby temat.

      1. avatar grzegorzadam 13 marca 2018 o 10:02

        „Niebezpieczne tematy”
        https://youtu.be/0Sa1oymGYDc

        🙂

  3. avatar janK 10 marca 2018 o 16:22

    Jasne, że brak statystyk na temat przeżywalności diagnozowanych raków (leczonych chemią, leczonych naturalnie, nieleczonych) lub diagnozowanych błędnie (leczonych chemią, naturalnie lub nieleczonych). W ogóle niediagnozowanych i w ogóle nieleczonych. Więc mamy tak mętną wodę, że wszystko można nakombinować. Ale jest sporo spostrzeżeń wynikających z doświadczenia. Na przykład wg Haretskiego: 50% diagnoz jest w ogóle błędna. W 50% przypadków prawidłowo diagnozowanych do wyleczenia wystarcza placebo… Udział tzw „psychiki” chorego w wyleczeniu to też 50%. Można by rzec magiczne 50%.

    1. avatar grzegorzadam 10 marca 2018 o 21:55

      50% diagnoz jest w ogóle błędna. W 50% przypadków prawidłowo diagnozowanych do wyleczenia wystarcza placebo”

      Przy ketozie placebo nie wystarczy, trzeba zalać pacjenta alkalizatorami, inaczej zejdzie przed daignozną…..

      1. avatar Aneta D Falkiewicz 11 marca 2018 o 22:01

        zalać, hyhy… zejdzie przed dianozą… hehe… sarkazm z jednej strony, dla innych 'zero współczucia’ i jak tu żyć, jak to niżej kolega ujął – robisz po swojemu, tracisz ludzi. robisz po ichniemu zyskujesz mega tulasa… paradoks emocjonalny, ktory i tak i tak zabija.

    2. avatar grzegorzadam 10 marca 2018 o 21:57

      Udział tzw „psychiki” chorego w wyleczeniu to też 50%. Można by rzec magiczne 50%.”

      100% 😉
      Przy kulawej psychice niczego nie naprawimy, vide Aborygeni..

  4. avatar Yestemin 10 marca 2018 o 16:31

    <3 Świetnie napisane!

  5. avatar Martama2 11 marca 2018 o 05:30

    Skąd są te dane o błędnej diagnozie? Kolezance wykryli raka piersi w wieku 29 lat wlasnie ma chemioterapie plus leczenie dietą i suplami szczegółów nie znam. Ale wykryła to mammografia. Mammografia wiadomo jest zła byl o tym post Pepsi, ale chyba nie kłamie ?
    A usg? Czy tylko rezonans magnetyczny? Co robić by fostac diagnozę nie błędną

    1. avatar Jarmush 11 marca 2018 o 10:56

      „Kłamie” w tym znaczeniu, że ujawnia jakieś minimalne zmiany, które nigdy nie rozwinęłyby się w raka, (ale które dają impuls do całego procederu) sama w sobie będąc bardzo szkodliwą. W przypadku raka (większy guz) z kolei miażdżenie piersi jest niedobrym pomysłem. Najlepszą metodą oprócz USG, które nie jest całkiem obojętne dla zdrowia ale to pestka przy takim prześwietleniu jak mammografia, a więc najlepszą metodą jest urządzenie na podczerwień, ale się go nie stosuje.

    2. avatar grzegorzadam 13 marca 2018 o 10:06

      ”Kolezance wykryli raka piersi”

      O tych ”wykryciach” ponadnormatywnych jest ten wpis.
      w czym ma tam chemia pomóc?!

  6. avatar Joanna Leśniak 11 marca 2018 o 05:36

    Pepsi …ja jestem namacalnym przykladem tej paranoi. Od 3 lat czyli mojej pierwszej operacji ginekologicznej znagam sie z rozwiązaniem pewnej zagadki… generalnie czuję sie doskonale wyglądam równie super jestwm świadoma swojwgo ciala . Owszem pojawila sie w mojek otrzewnej dziwna guzkowatosc ale jestem totalnie bezobjawowa. Aktualnie od miesiąca patolodzy walczą z probka mojej tkanki o odkrywają kosmos. Ostatnio nawet dowiedziałam się ze kierunek jest niezwykle poważny . Z całą pewnością lada dzien stanę przed jednymi z powazniwjszych dotychaczas rozwiązań w zyciu. .. czy czlowiek ktiry tak dibrze sue czuje rak dobrze wygkada rak swietnie wyproznia itd moze naprawdę byc tak śmiertelnie chory…a co z wyleczalniscia wczesnych stadiow raka… moze okazać sie ze wlasnie ja go mam. Stres jest tutaj niestety bardzo zltm doradcą ale jak go uniknac… Tak jestem w prawdziwym matrix

    1. avatar grzegorzadam 13 marca 2018 o 10:08

      Aktualnie od miesiąca patolodzy walczą z probka mojej tkanki o odkrywają kosmos. ”

      Walczą z Twoim strachem, stymulują go, aż skapitulujesz, brzydka to walka, bardzo brzydka.

    2. avatar grzegorzadam 13 marca 2018 o 10:19

      generalnie czuję sie doskonale wyglądam równie super jestwm świadoma swojwgo ciala ’

      Hmm… 😉

      Obejrzyj ten film, mądry gość:
      https://www.youtube.com/watch?v=RR0XPw8KtKg

  7. avatar Jurek 11 marca 2018 o 09:37

    „nadrozpoznawalność w celu … wyleczenia? ”

    Bingo !

    Korporacje, monopole itp nie mają pełnić służebnej roli. Wszystko co robią , robią w celu zysków. Coraz większych zysków. Prezes , kierownik , pracownik nie zrobią zysków, wylot na bruk.
    I żeganj telewizorku, samochodku, domku – bank zabierze 🙂

    Podoprę sie doświadczeniem .

    Jakieś 10 lat temu , szukając w necie pomocy teściowi, któremu zdiagnozowano raka, trafiłem na fotokopię niemieckiej gazety z lat 90-tych ub. wieku w której dziennikarze opisali medyczne ludobójstwo.
    Kobietom w Bawarii zasponsorowano bezpłatne badania mammograficzne. 19 tysiącom kobiet zdiagnozowano raka piersi.
    Tysiące amputacji, setki przeniesionych na drugi świat po radio i chemii. Okazało się, że niemal wszystkie diagnozy były sfałszowane. W proceder były zaangażowane laboratoria i kliniki onkologiczne.

    Niestety już mi się nie udało odnaleźć tego dokumentu, a ten, który zapisałem na dysku, przepadł po awarii.

    I jeszcze o teściu. Znalazłem kilka informacji chyba naukowych, że raka płuc można potwierdzić tanim testem ciążowym. ( na testach jest napisane że ich pewność to 99,5 %. Tzn. że te pół procenta pozytywnych testów wykrywa nie ciążę a raka )
    Udało mi się wycyganić od teścia próbkę moczu z której wyszło, że teść nie jest w ciąży 🙂 A to oznacza, że nie ma komórek rakowych.

    Niestety nie udało mi się przekonać ani teścia ani rodziny by nie podejmować chemioterapii i podjąć inne metody. Teść szybko zmarł. Ale dopiero 3 lata po śmierci, rodzina teścia potwierdziła mi, że miał pylicę i sporo żelaza w płucach które wywołały zawał płuc pod ciężarem tych śmieci. I to mogło być przyczyną a rak był wmówiony dla zysku.

    Kilka razy słyszałem że terapia radio-chemia kosztuje 230 tysięcu zł. Za przedstawienie z pigułkami i jakimś nadajnikiem promieni. Zatem wyciąga się z NFZ niezły szmal.

    Wczoraj wieczorkiem gościu naukowiec ale niezależny, wyliczył , że gdyby mężczyźni mieli prawidłowy poziom durnego selenu, umarło by ich rocznie o 30 tysięcy mniej .

    I co z tym zrobić ? Krawat konopny natychmiast.

    1. avatar janK 11 marca 2018 o 16:03

      Błąd diagnozy i błąd „leczenia” to dramat Twojego teścia, ale myślę, że i Twój. Ciekawy jest casus doktora Davida Servan-Schreiber, autora bestselera „Antyrak”. Światły lekarz, chory na raka mózgu(prawidłowa diagnoza) podejmuje konwencjonalne leczenie w klinice onkologicznej wiedząc, że supernowoczesne leczenie radioterapią nie będzie skuteczne. Jednak robi to ze względu na rodzinę, która myśli inaczej niż on… Dobrze znam przypadki, gdzie chory na raka po podjęciu naturalnej terapii wygrywa z rakiem ale przegrywa ze społecznością, w której żyje, z rodziną… Tak(!) Dziwne? Ja to teraz olewam, ale kiedyś to był dla mnie realny dramat.

      1. avatar Gonzo 11 marca 2018 o 21:18

        >Dziwne?
        Taka rodzina to po prostu gwóźdź do trumny…

      2. avatar Gonzo 11 marca 2018 o 21:26

        Nie przepadam za Wegą, ale to jest niezłe podsumowaniei ;)? „Czym się różni mafia od big pharmy? Big pharma ma więcej kasy…” Średnio rozgarnięty lekarz ma tego świadomość…

    2. avatar grzegorzadam 13 marca 2018 o 10:11

      ” I to mogło być przyczyną a rak był wmówiony dla zysku.

      Kilka razy słyszałem że terapia radio-chemia kosztuje 230 tysięcu zł.”

      Raczej na 100% tak było, brudny nieludzki biznes.

      Ano właśnie, jakim ”cudem” tania trucizna uzyskuje tak absurdalne ceny?
      Retoryczne.

  8. avatar Marta 12 marca 2018 o 10:30

    czy do liposomalnej kurkuminy powinno się dodatkowo brać piperynę albo jeść pieprz czarny?

    1. avatar Jarmush 12 marca 2018 o 11:29

      nie trzeba

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Sklep
Dołącz do Strefy VIP
i bądź na bieżąco!

Zarejestruj sięZaloguj się

TOP

Dzień | Tydzień | Miesiąc | Ever
Kategorie

Archiwum