Pepsieliot
Możesz się śmiać, ale i tak za kilka godzin
zmienisz swoje życie...
214 993 941
130 online
35 458 VIPy

Nerwica lękowa, smutek i gdzie tu jest sprawiedliwość?

Idąc przez życie spodziewasz się chociaż szczypty sprawiedliwości. Żebyś mogła się rozprężyć, podobnie jak inni, którzy wydaje się wcale nie drżą przed atakiem paniki.

U ciebie atak paniki wisi gdzieś ma włosku, nie da się o lęku zapomnieć. Nawet gdy kupujesz buty, już jesteś wykończona strachem o karze za rozrzutność, gryzie cię bo marka robi piękny obów, dlatego nie jest tania.

Boisz się wliczając utratę przytomności w kolejce górskiej na Kasprowy. To samo w Folgaridzie, Marillevi, Madonnie di Campiglio. Inni śmieją się, wgapiają po przekątnej w cudze komórki. Ty drżysz o hospitalizacji. Wciąż cierpisz, nawet gdy się uśmiechasz. Boisz się o bliskich i boisz się ich samych. Boisz się nie wspomóc żebrzącego. Jesteś w nieustającym przymusie. Myślisz: – tak nie może wyglądać życie. Inni tak nie żyją. Czasami wyjesz w samotności. Spodziewasz się choćby szczypty sprawiedliwości. Za jakie grzechy, tak cierpisz? Jakbyś była jakimś Hitlerem. Gdzie tu sprawiedliwość?

Oczywiście nie masz pojęcia co wyprawiałaś w poprzednim wcieleniu. Chociaż w sumie możesz przypuszczać, bo poziom ewolucji świadomości przytargałaś do tego ciała, jedynie intelekt odpadł z poprzednim ego. Stalinem nie byłaś.

W końcu uświadamiasz sobie, że ta gra tak nie działa. Że dzieci też bywają chore, a również niewinne. Patrzysz na chów przemysłowy i myślisz, że sprawiedliwości jednak nie ma. Dlaczego nie zrozumiałaś jeszcze tego? Że w jednej sekundzie, w jednej chwili możesz skończyć ze swoim cierpieniem. Zawsze.

Po to żyjesz, aby się wybudzać ze snu. Aby stać się właścicielem ego. Wystarczyło tylko zaakceptować siebie i sytuację, a następnie wyjść z automatycznego życia. Ludzie kopulują automatycznie, a co tu mówić o takich czynnościach, jak zmywanie naczyń. Na początek wystarczy zrozumienie kim jesteś, a czym z pewnością nie jesteś. Nie jesteś ani swoim ego, ani swoim ciałem, chociaż masz ego do dyspozycji i mieszkasz w ciele.

Wyjdź na dwór i zacznij żyć. Zbliż się do natury. Rób 4 szklanki. Wyzdrowiej na ile możesz teraz. I rusz ze skrzyżowania w rozkwit. Jesteś starcem? Cudownie. Jesteś ekstra młoda? Epicko. Jesteś niemowlakiem? Gitarka, świadomość masz przyczajoną, ale z natury pacholęcej twój mózg działa na falach alfa i gamma, więc lepiej być nie może dla kreacji i rozkwitu.

To nie ma znaczenia, bylebyś tylko zrobiła pierwszy krok ku przebudzeniu. Natychmiast pojmiesz, że wszystko co się dzieje jest celowe, nieprzypadkowe i nie ma żadnej mowy, ani o sprawiedliwości, ani o niesprawiedliwości. Po prostu jest takie jakie ma być, tylko Ty śpisz.

Dzyń dzyń

lofe

(Visited 5 462 times, 1 visits today)
-
Blog pepsieliot.com nie jest jedną z tysięcy stron zawierających tylko wygodne dla siebie informacje. Przeciwnie, jest to miejsce, gdzie w oparciu o współczesną wiedzę i badania, oraz przemyślenia autorki rodzą się treści kontrowersyjne. Wręcz niekomfortowe dla tematu przewodniego witryny. Jednak, to nie hype strategia, to potrzeba.
Może rzuć też gałką na to:

Dobre suplementy znajdziesz w Wellness Sklep
Disclaimer:
Info tu wrzucane służy wyłącznie do celów edukacyjnych i informacyjnych, czasami tylko poglądowych, dlatego nigdy nie może zastąpić opinii pracownika służby zdrowia. Takie jest prawo i sie tego trzymajmy.

Komentarze

  1. avatar bana 15 sierpnia 2017 o 14:51

    hej czytam właśnie osho „intuicja” cudowna lektura, osho wspomina tam o shakuntali (określanej jako ludzki kalkulator) i mówi, że ona urodziła się z tak rozbudowaną /obudzoną intuicją. jestem ciekawa skąd taki dostęp , bo wydaje mi się że intuicja to po prostu dostęp do wszechwiedzy tej informacji która jest wszędzie i we wszystkim. dlaczego taki niewielki procent rodzi się z taką intuicją (to pewnie szerokie grono sawantów, dziwne że obciążeni też jednocześnie jakimiś problemami) ?
    czy my za życia jesteśmy w stanie uzyskać srtuprocentowy dostep do swojej intuicji ? ( wtedy człwoiek wiedziałby wszystko tak?) nie mówię, że chcę zostać ludzkim kalkulatorem, po prostu to nad wyraz interesujące..

    1. avatar Jarmush 15 sierpnia 2017 o 16:06

      gdy emocje się nie pojawią (nie chodzi o ich stłumienie) otwiera się droga do intuicji, czyli słyszysz głos duszy, Tak czy siak, najpierw trzeba poradzić sobie z ego, bo emocje to odpowiedź ciała na programy ego.

      1. avatar paul 15 sierpnia 2017 o 18:18

        czyli Ci sawanci jakby są pozbawieni ego/emocji ?

        1. avatar Jarmush 15 sierpnia 2017 o 19:06

          oni mają niepełnosprawne mózgi i nie wiadomo, czy ich świecie bez emocji są w stanie porozumiewać się ze swoją jaźnią. Doświadczają życia akurat w ten sposób i z pewnością ma to głębszy sens, a dla nas są wyrwani z kontekstu

  2. avatar Bomb 15 sierpnia 2017 o 15:09

    Bardzo ładny tekst ale chyba jestem na niego za głupia 🙂 bo dalej on nie wyjaśnia tego o czym jest napisane przykład : chore dziecko chów przemysłowy czyli co tak po prostu ma być ? Czy tu na ziemi zawsze tak bedzie ? Czy jak sie przebudza wszyscy ludzie a chyba to potrwa to sie to skończy i bedzie raj tak jak w paru tysiącach miejsc we wazechswiecie ( tu zgaduje 😉

    1. avatar Jarmush 15 sierpnia 2017 o 16:00

      patrzysz na ciało, ale świadomość jest nieśmiertelna, raj jest tutaj i wszędzie, gdzie jest życie, czyli światło. Jest tylko jedno życie, jedno światło.

  3. avatar Agnieszka 15 sierpnia 2017 o 15:34

    Tak 🙂 wszystko w moim życiu jest takie jakie ma być, bo chcę wypełniać wolę Boga 🙂 Bóg jest ciągle ze mną, jego aniołowie strzegą mnie na każdym kroku, nie boję się niczego! 🙂 Słoneczne buziaki :*

    1. avatar Carrie 15 sierpnia 2017 o 16:15

      Agnieszko, jeśli się nie boisz to nie ma Cię przed kim strzec, bo nie ma zagrożenia. Always love 4ever toogether więc po co strzec?
      Mnie można tylko kochać:) Ciebie również:)

      1. avatar Jarmush 15 sierpnia 2017 o 16:26

        Carrie, ale to wciąż powracająca, nieugięta Agnieszka :))

      2. avatar Agnieszka 16 sierpnia 2017 o 13:37

        Szatan próbuje być zagrożeniem, wpływając na ego ludzi. Dzięki Bogu nie musimy się bać, Miłość zwycięża, Szatanowi nie udaje się nas istotnie skrzywdzić.

  4. avatar Teśka 15 sierpnia 2017 o 18:50

    Dzięki Pepsi, wstrzeliłaś się dla mnie z tekstem idealnie! Czekają mnie w niedalekiej przyszłości ogromne zmiany, właściwie wywrócenie życia do góry podszewką! No i nie ukrywam, że jak o tym pomyślę, to zaczynają dopadać mnie ataki paniki – obezwładniające!!!
    Pięknie napisane, niby tak zrozumiale i prosto, ale …???!!! Tak bardzo chciałabym się obudzić i wiedzieć na 100%, że to wszystko jest nieprzypadkowe!
    Boję się ;(

    1. avatar Jarmush 15 sierpnia 2017 o 19:04

      Teśko zmiany są otwarciem drzwi do wzrostu i kreacji <3 nie bój się więc, tylko delikatnie wyzeruj i życzę wysokich wibracji

    2. avatar Niki 16 sierpnia 2017 o 11:27

      Teśka, nie odnajdujesz się w zmianach? Znajdź w nich coś pozytywnego, jakiś mały drobny element, albo solidną korzyść ze zmiany, ciesz się nią, i tego się uczep, na tym zbuduj fundament, nie patrząc na otaczające je trudności, one znikną, jeśli będziesz skupiona na dobrym celu. Nie wywoływane, nie podsycane po prostu przestaną być istotne, przestaną zajmować myśli.
      Tylko nie powtarzaj sobie w myślach „nie boję się, nie boję się” mózg wyrzuca słowo nie, odbiera te komunikaty na opak, skutkiem czego nakręcamy się negatywnie i boimy się jeszcze bardziej. Masz zresztą przykład powyżej, dziewczyna regularnie wchodzi na tego bloga, by zakomunikować, że się nie boi, bo coś ją strzeże. Gdyby się nie bała życia, szła odważnie mu naprzeciw to żadna wymyślona siła nie musiałaby jej chronić.

      1. avatar Maggie 20 sierpnia 2017 o 14:10

        Niki ale jesteś fajna 🙂

      2. avatar Fenix Felix 7 września 2017 o 17:41

        Tak, Niki, jesteś oknem z którego płynie mądrość, bardzo lubię czytać twoje komcie, już z resztą gdzieś to pisałam. Śmieszne, bo chciałabym się z tobą przyjaźnić, choć właściwie te powolne tu nasze dialogi są przyjaźnieniem się. Ciekawe słowo „przy- jaźń”…. co nie? 🙂

        1. avatar Jarmush 7 września 2017 o 19:36

          Kochamy Niki

  5. avatar agaaga 15 sierpnia 2017 o 23:24

    Te buty mnie rozpraszały 🙁 Tekst mądry, ae te paskudy tam nie wiem po co

    1. avatar Jarmush 16 sierpnia 2017 o 05:28

      Nie oceniaj, a przy okazji te buty to zabawa w uważność,

  6. avatar dażaża 16 sierpnia 2017 o 05:36

    Przyszła do mnie myśl, że mam pewną ilość energii i mogę oddać ją Ziucie albo włożyć w czynność tu i teraz. Jeżeli mogę myśleć to znaczy, że zbyt automatycznie coś wykonuje.Lovciam <3

    P.S. Łatwiej rozumie się teksty Pepsi niż książki Osho.

    1. avatar Jarmush 16 sierpnia 2017 o 05:38

      mądre <3

  7. avatar zielonespa 16 sierpnia 2017 o 06:25

    Lubię te Twoje filozofowanie. 🙂

  8. avatar Nie Alicja 16 sierpnia 2017 o 11:14

    Witam 🙂 Pierwsza część tekstu do czarnych butów z zamkiem jakże prawdziwa, gdyż słowa te wypowiedziałam kilka godzin wcześniej. Moja teoria jest taka, że ciąży nade mną jakaś klątwa. Ale skąd, za co i kto mi to kuku robi to nie wiem. A tak naprawdę i tak w klątwy nie wierzę, bo ostatnimi czasy jestem ateistką. Tekst do zielonego buta mówi całą prawdę, iż sprawiedliwości nie ma, ale to już chyba wszyscy wiedzą. Nie jem mięsa, bo mi żal zwierząt, tyle na teraz mogę zrobić. A potem się dowiaduje, że mogę skończyć z tym wszystkim. To ja chcę, ale nie wychodzi mi to. Ciągle dzieje się coś złego. Mam firmę transportową (nie lubię tego). Teoretycznie powinnam mieć kupę kasy, albo chociaż sporo, ale ciągle powtarza się jeden schemat: – o wpłynęły pieniądze na konto, cudownie, zapłacę zaległy ZUS i księgowość i zaraz dostaję telefon, że mój pijany kierowca rozwalił mi nowe auto… I za jakąś chwilę, wychodzę troszkę z tej dziury, wpływa troszkę pieniędzy i dowiaduję się, że mój mąż zapomniał sobie wypowiedzieć ubezpieczeń i nagle z 20 tysięcy robi się 60 tysięcy, które muszę zapłacić. Ale też staję na nogi, natomiast za chwilę ktoś, coś mnie kopie i znowu spadam w czarną dziurę. Mój mąż doprowadza mnie do szału, dla niego nie ma żadnych problemów. Chyba, że przychodzi koniec miesiąca i trzeba zapłacić kredyt jego mamy, to wtedy pieniądze odzyskują wartość. Moich rodziców nienawidzę boleśnie. Ale to już inny dół… I tak sobie żyję w głównej mierze w czarnej dziurze, czasem płytszej, czasem głębszej. Kiedy moje dzieci miały 1 roczek, komornik zlicytował moje mieszkanie, kupił go okoliczny bandzior i powiedział, że jeśli nie chcę żeby stało się coś moim dzieciom, to lepiej żeby mnie rano nie było. Wyszłam szlochając z rzeczami w workach na śmieci… Rodzice pozwolili nam zamieszkać w swoim brudnym, niedokończonym, śmierdzącym domu. I tak mieszkam… A teoretycznie powinno być pięknie… Bardzo przytyłam i nie chce mi się nawet ubierać po ludzku, właśnie kończy mi się paczka czipsów i to mnie jeszcze bardziej przytłacza…
    A kiedyś praktykowałam dzogczen (buddyzm) i od mojego ówczesnego przyjaciela i mistrza na ten czas dostałam przekaz, weszłam w naturalny stan umysłu, zobaczyłam coś, COŚ. Nie mogę teraz tam wrócić, nie wiem jak, jestem chyba zbyt nieszczęśliwa i nie wiem jak wyjść z tej parszywej dziury. Zaakceptowałam stan w jakim jestem, ale nie wiem co dalej. Czasami wpadam w taką nienawiść do całego tego świata, moich rodziców którzy mieli i mają mnie i swoje wnuki w dupie, do mojego wiecznie radosnego męża, do ludzi którzy robią kuku dzieciom, innym, zwierzętom, że wydaje mi się, że spalę się jak pochodnia w gniewie i nienawiści…
    Często od lat czytam Pepsi, wtedy pomagają mi nawet teksty o brukselce 😉 Na jakiś czas się wyciszam, jest mi dobrze, medytuję, czasem też ćwiczę i zdrowo się odżywiam, a potem wpadam do czarnej dziury… No i nawet nie mam na imię Alicja 🙁
    Bardzo Ci dziękuję Pepsi, że jesteś obecna w moim życiu, tu szczególne ukłony w stronę PepOsho 😉 I ściskam wszystkie inne ludziki, które tu piszą i czytają.

    1. avatar Agnieszka 17 sierpnia 2017 o 18:46

      Kochana, znam kilka bardzo podobnych historii. Najprawdopodobniej Twoje życie zostało opanowane przez złe duchy, od których ciężko uwolnić się samemu. Rozumiem, że obecnie jesteś ateistką, ale mimo tego Bóg wciąż Cię kocha i może Ci pomóc. Więc gdybyś kiedyś znalazła się już na dnie tej czarnej dziury, to spróbuj zwrócić się do Niego – co masz do stracenia?

      1. avatar Jarmush 17 sierpnia 2017 o 20:11

        Aga, może zmienisz w końcu bloga słabo rezonujesz z tym co piszę, pozdrowionka <3

      2. avatar Mango 22 sierpnia 2017 o 22:00

        Agnieszko pozwól, że zacytuję „pozwól swoim oczom pozostać pustymi od interpretacji, a widzenie pojawi się w milczeniu”

  9. avatar danuta69 16 sierpnia 2017 o 15:59

    Pepsi, staram się żyć świadomiej dzięki Tobie również. Choć lęk jest nieodzownym elementem mojego życia, nie poddaję mu się, tylko idę do przodu. Staram się też, tak jak piszesz od dawna, poczuć go, zaobserwować jak przepływa, bo zawsze znika i idę dalej. Ale mam problem, bo definitywnie i na zawsze odstawiam ssri i źle się czuję. Kręci mi się w głowie, jakis prąd mi przeskakuje w tejże głowie, no kiepsko. Jak sobie pomóc? Biorę 100 niacyny, omegę, magnez. Chciałam spróbować ashwagardy, ale nie wiem, czy to dobry moment. Pomóż proszę. Wiem, że już o tym pisałaś, ale jakoś nie mogę nic znaleźć.

    1. avatar Jarmush 16 sierpnia 2017 o 17:54

      to co się dzieje, to są też skutki ssri. niacyny by trzeba było trochę więcej, ale będzie rumień. Ashwaghanda wycisza, uspokaja, pomaga zasypiać, podobnie melisa. Medytujesz, biegasz?

  10. avatar Danuta 16 sierpnia 2017 o 19:02

    Zaczynam biegać, ale póki co, to jest marsz przechodzący w marszobieg. Mam fatalną kondycję, ale dam radę. Podwyższę niacynę, rumieńam i tak. Kupię ashwaghande. Wiem, że trzeba coerpliwości. Leki odradzam każdemu. Już teraz czuję siè psychicznir lepiej niź na lekach. Dzięki Pepsi, naprawdę zmieniasz ludzi. Owocek:’)

    1. avatar Jarmush 16 sierpnia 2017 o 19:35

      owocek<3

  11. avatar sarkasta 16 sierpnia 2017 o 19:26

    Taaaaa, niezłe. A gdyby tak można było komentarzem dać komuś innemu coś dobrego? Może coś, czego ja mam w nadmiarze, a komuś brakuje? Da się?
    Mam trochę czasu, trochę pomidorków koktajlowych na ogródku, trochę bazylii, trochę sarkazmu, ironii i nadziei. Przyda się komuś? Proszę, bierzcie…

    1. avatar Jarmush 16 sierpnia 2017 o 19:34

      mnie się przyda ten komć <3

      1. avatar sarkasta 16 sierpnia 2017 o 20:48

        Pewnie wiesz jak ważne są odpowiedzi na komentarze 🙂 dobranoc Wszystkim

  12. avatar Freebee 21 sierpnia 2017 o 12:41

    Mam pytanie techniczne: czy przebudzenia można się wystraszyć? Już tłumaczę. Lata temu miałam przygodę z sektą i coś chyba zaczynało się dziać z moją świadomością, wówczas nie umiałam tego opisać słowami, wystraszyłam się, znów zaczęłam imprezować i wszystkie dziwne objawy ustąpiły. Potem na studiach wpadła mi w ręce książka ze wspomnieniami byłego członka sekty Moon’a i znalazłam język, którym mogłam opisać, to co czułam, co się ze mną działo te kilka lat temu. Ale wyparłam te wspomnienia, nie umiałam nic z tym zrobić. Potem, znów po kilku latach, nastąpiły duże napięcia natury egzystencjalnej (praca, rodzina, życie) i pojawiła mi się padaczka. Szukałam, szukałam i wpadłam na Twojego bloga. Tylko Ty wtedy nie pisałaś o przebudzeniu jeszcze, ale zmiana stylu życia postawiła mnie na nogi. Zostałam matką. Znów była przerwa. Teraz znów przytłoczona życiem, które niby moje, ale jakby nie, znów zaczęłam szukać i czytać i zatrzymywać się. I… wczoraj znów pojawiło się to, co te naście lat temu po doświadczeniu z sektą. Pojawia się jakby tuż przed zaśnięciem. Słyszę jak mnie ktoś woła, czasami czuję, jak mnie ktoś próbuje obudzić. Jest to tak realne, że wstaję i pytam domowników, czy mnie wołali. Czuję jakąś obecność i boję się. Co to jest? Wtedy umierałam z przerażenia, nie miałam kogo spytać co się dzieje. Teraz mam nadzieję, że ktoś wie. W sumie, to proszę o pomoc 🙂 Pozdrawiam

    1. avatar Jarmush 21 sierpnia 2017 o 12:59

      można

  13. avatar Freebee 22 sierpnia 2017 o 07:41

    Uhm. To znaczy, że budzę się? Gdzieś kiedyś czytałam, że jak się otworzysz, to nie wiesz do końca kogo się spodziewać. Skąd wiem, na co się otwieram?

    Oczywiście, że czuję nadchodzący spokój i rozumiem co macie na myśli mówiąc o zachwycie wszystkim. Wiem też, co to znaczy mieć takie przebłyski zrozumienia i zgody dla wszystkiego co się dzieje. I to jest dobre. Natomiast te doświadczenia, o których napisałam wyżej przerażają mnie. Jakbym ustępowała miejsca czemuś, co nadchodzi, ale czeka na moje przyzwolenie.
    Piszę do Ciebie Pepsi, bo nie wydajesz się osobą nawiedzoną 🙂 tylko trzeźwą. Podpowiedz proszę, gdzie mogę poczytać o tym, o co pytam, bo podejrzewam, że powinnam sama na to wpaść.

    I dziękuję Ci za tego bloga, za Twoje odpowiedzi i za racjonalne podejście do pozornie nieracjonalnych zagadnień 🙂 Pozdrówki

    1. avatar Jarmush 22 sierpnia 2017 o 08:35

      czytaj Osho, Tolle, wiele się rozjaśnia <3

      1. avatar Freebee 22 sierpnia 2017 o 08:41

        Dzięki 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Sklep
Dołącz do Strefy VIP
i bądź na bieżąco!

Zarejestruj sięZaloguj się

TOP

Dzień | Tydzień | Miesiąc | Ever
Kategorie

Archiwum