Pepsieliot
Możesz się śmiać, ale i tak za kilka godzin
zmienisz swoje życie...
215 004 269
41 online
35 461 VIPy

Obalam klechdę o przejadaniu się

Jeśli wszyscy zgadzają się, że przejadanie się, to jedzenie po prostu „za dużo”, to może powinniśmy określić ile musimy jeść, aby wiedzieć, czy się przejadamy, czy też nie. I o tym za moment.

Jolanta Witarianom i Innemu Państwu,

Wśród wielu witarian rozprzestrzenił się pewien mit, który może w rzeczywistości im szkodzić, mianowicie mit o przejadaniu się, jak zauważa między innymi Frederic Patenaude, którego darzę estymą.

Mniej więcej owa klechda podsumowana w paru punktach idzie tak:

– Przyczyną wszystkich chorób jest przejadanie się.

– Nawet wtedy, gdy ludzie jedzą surowe pożywienie, a nadal się przejadają, to nie robią takich postępów jakich się po tej diecie spodziewali.

– Staraj się jeść mniej, a wkrótce poczujesz się lepiej. Ostatecznie będziesz potrzebował coraz mniej pokarmu, ponieważ oczyszczony witariański organizm wykorzystuje kalorie lepiej. Kto wie, może pewnego dnia zostaniesz nawet bretarianinem i będziesz się odżywiał praną, albo lepiej powietrzem.

Yyy …. tak.

Ale co to takiego jest przejadanie się?

Przejadanie się, czyli obżarstwo jest jedzeniem w nadmiarze i uznawane jest przez dajmy na to chrześcijan za jeden z grzechów głównych. Przejadanie się może odnosić się zarówno do jedzenia zbyt dużych jednorazowych posiłków, albo do zbyt wysokiej średniej ilości jedzenia w ciągu doby.

Jednym słowem przejadanie się oznacza jedzenie za dużo. Czyli więcej niż nasz organizm potrzebuje do utrzymania prawidłowego stanu zdrowia. Zbyt dużo w ciągu dnia, lub za dużo na jeden posiłek co może przekraczać nasze możliwości trawienne.

Jeśli wszyscy zgadzają się, że przejadanie się, to jedzenie po prostu „za dużo”, to może powinniśmy określić ile musimy jeść, aby wiedzieć, czy się przejadamy, czy też nie.

Są różne mody i metody, niektóre diety nakazują liczyć kalorie, inne indeksy, a jeszcze inne tylko ciąć węglowodany. Ale w rzeczywistości to kalorie są bardzo ważne, gdyż kalorie to jest miara energii. Tymczasem najważniejszym elementem, który dostajemy od spożywanej żywności w postaci węglowodanów, białek i tłuszczu jest energia, czyli akurat kalorie. Tylko podczas odpowiedniej podaży kalorycznej tych elementów możemy sobie zagwarantować dostateczną ilość witamin, minerałów i innych składników odżywczych, w tym budulca, które potrzebujemy.

Dlaczego pojęcie kalorii jest nadal bardzo ważne, nawet gdy analizujemy surowe odżywianie? Ponieważ jest to dość dokładna ocena ilości jedzenia, jaką człowiek musi spożyć codziennie, aby sprostać swoim indywidualnym potrzebom.

Czyli mówiąc kalorie, traktujmy je jako energię. Nic innego. Ponieważ nasze komórki potrzebują cukrów prostych do życia, co stanowi zapotrzebowanie na pewną ilość energii, którą musimy dostarczyć z żywnością każdego dnia.

Jeżeli dostarczymy jej za mało, cielsko będzie pozbywało się własnych rezerw tłuszczu, aby wyrównać zmniejszoną podaż energii. Ale z kolei gdy będziemy dostarczać energii za dużo, gumofilc zacznie gromadzić zapasy tłuszczu. To jest oczywiste. Tak mniej więcej wygląda dążenie do równowagi energetycznej w naszych organizmach. Przeciętnie aktywna kobieta, która jest zadowolona ze swojej wagi, chociaż to już świadczy o tym, że nie jest przeciętna, a więc taka kobieta będzie chciała zjadać mniej więcej 1800 do 2200 kalorii dziennie. Adekwatnie facet będzie prawdopodobnie miał chęć zjadać od 2500 do 3000 kalorii dziennie.

Jeśli wiec jesz trzy posiłki dziennie, oznacza to, że ​​każdy posiłek może zawierać od 600 do 1000 kalorii.

Mając na uwadze, że jeden średni banan to 100 kalorii, jabłko to 60, duże mango to 150 kalorii, a jedno awokado to w Polsce około 300 kalorii (głównie pochodzących z tłuszczu). Napisałam, że w Polsce, bo kalifornijskie awokado zwykle zawiera mniej tłuszczu z wartością kaloryczną mniej więcej 250.

Dlatego skoro przejadanie się jest jedzeniem więcej niż potrzebuje organizm, dlaczego uważamy, że zjedzenie ośmiu bananów za jednym posiedzeniem to jest przejadanie się?

To nie jest racjonalne myślenie. Jeżeli dołożymy jeszcze do tego termogenezę po posiłkową po jedzeniu surowych węglowodanów i aktywność fizyczną ponad 10 000 kroków dziennie, to okaże się, że wypicie za jednym zamachem szejka owocowego z 10-ciu bananów, szklanki truskawek i pół worka jarmużu jest absolutnym minimum, żeby odżywić nasz organizm.

W takim przypadku, jest to zupełnie irracjonalny strach i tkwienie w schematach myślowych. Jednak to o czym napisałam jest owszem posiłkiem witariańskim, ale siedzącym w nawiasach 811.

Tymczasem owszem istnieje i myślę, że stosunkowo poważny problem dla ruchu witariańskiego kręcącego się wokół diety wysoko tłuszczowej, do której zaliczam dietę circa 50, 20, 30, mejbi 50, 10, 40 (węglowodany, białko i tłuszcze w % kalorycznych).

Gdyż prawdziwym problemem przy przejadaniu się jest nadmiar tłuszczu, a nie węglowodanów. Czyli awokado, orzechy, nasiona, no i oleje – co prawie każdy surowy witarianin zjada w dość dużych ilościach, ponieważ nie jest przyzwyczajony do jedzenia odpowiednich ilości owoców i warzyw. I rzeczywiście możemy wtedy mówić o przejadaniu się produktami, które naszym organizmom potrzebne są w małych ilościach. I dochodzi do tego, że tacy pomimo, że się przejadają to i tak nie dostarczają sobie odpowiednich składników odżywczych, czyli energii z pożywienia bogatego w strukturalną wodę, czyli owoców i warzyw. Siedząc w RO (niewtajemniczonym wyjaśniam, że była to doskonała krakowska restauracja witariańska, która jednak padła, gdyż paść musiała) napatrzyłam się na to co jedzą zwykli (w przeciwieństwie do niezwykłych na 811) witarianie. A więc jedli niewielkie ilości świeżych owoców i warzyw, ale ogromne ilości, dla niepoznaki zmielonych orzechów, nasion i suszonych owoców, okraszonych dodatkowo „niewinnymi” olejami, co nie tylko, że wyrównywało braki kalorii, ale tworzyło spore naddatki kaloryczne przy stosunkowo małych porcjach.

Nie należy zapominać, że 1g tłuszczu ma 9 kalorii, czyli ponad dwa razy więcej niż 1 g węglowodanów.

Dla odmiany wielu witarian, z obawy, żeby się nie przejadać i że są już tak odżywieni w swoim mniemaniu jedzą śmiesznie małe ilości jedzenia za jednym podejściem, w rzeczywistości pozostając niedożywionymi i głodnymi. Na przykład zjadają małą sałatkę i kilka owoców.

Za niedługo są bardzo głodni, ale znowu z obawy, że się przejedzą zjadają kolejną mikroskopijną porcję. Aż w końcu dochodzi do takiego deficytu kalorycznego, że machają na wszystko grabką i pochłaniają nagle 3000 kalorii, aby te niedobory zrekompensować.

A to są już zachowania anorektyczne, na przemiennie z bulimią.

Niejasne konkluzje? Czyżbym nie obaliła witariańskiego mitu o nieprzejadaniu się?

Należy pamiętać, że owoce i warzywa są niskokaloryczne, a ich odżywczość jest gęsta. Jednak konieczne jest, aby spożywać wystarczającą ilość żywności dla własnych potrzeb.

(Ewentualnie zobacz mój program odchudzający – jem i … chudnę TUTAJ )

Przejadanie się oznacza zużywanie większej ilości żywności niż nam jest potrzebne, jednak jeśli jesz zgodnie ze swoimi potrzebami nie przejadasz się.

Miej też na uwadze, że termogeneza po posiłkowa po zjedzeniu surowych węglowodanów jest tak duża, że 40 % pożywienia może od razu zamienić się w energię. Dlatego na 811 surowej możesz, a nawet powinieneś jest duże posiłki.

W rzeczywistości nasz system trawienny najlepiej czuje się, gdy każdego dnia robimy duże posty, co wiąże się z jedzeniem trzech, a nawet dwóch posiłków w ciągu dnia, które z racji tego powinny być o wiele bardziej obfite.

Nie należy więc zbyt łatwo poddawać się mitycznym jak się często okazuje prawdom, tylko podążać drogą logiki i własnych dopasowań.

Serdeczności bananowy pepsik stale na 811

(Visited 4 647 times, 1 visits today)

Komentarze

  1. avatar Paulaa 14 maja 2014 o 17:49

    to 5 posiłków dziennie to ściema?

    1. avatar pepsieliot 14 maja 2014 o 18:24

      Paula moim zdaniem tak

  2. avatar justa 14 maja 2014 o 17:52

    Mnie na przykład łatwiej jest rozłożyć bilans kaloryczny na 5-6 posiłków, gdyż jestem dość drobna i czasami nie jestem w stanie pochłonąć takiej ilości bananów na jeden raz. Próbowałam pare razy zjadać po 8 bananów w szejku, ale przeznaczałam na to około godzinę i brzuch mi pękał w szwach…

    1. avatar pepsieliot 14 maja 2014 o 18:25

      Każdy dopasowuje do siebie, ja potrafię zjeść wielką porcję bez problemów 😀

  3. avatar Romek 14 maja 2014 o 20:23

    A co z insuliną wydzielaną w nadmiarze po zjedzeniu posiłków o wysokim indeksie insulinowym?

    1. avatar pepsieliot 14 maja 2014 o 21:25

      Insulina jest potrzebna, bo rozprowadzi cukier do komórek i nie będzie się nawarstwiał , a fruktoza nie wywołuje wyrzutu insuliny, natomiast brak reakcji insulinowej jest zły, a to może nastąpic gdy jemy wraz z cukrem tłuszcz, albo tuż przed cukrem

      1. avatar Edyta 15 maja 2014 o 06:31

        Pepsiku wez pod uwage, ze u osob intensywnie uprawiajacych sport, a wec u Ciebie, spora czesc glukozy jest rozprowadzana do komorek BEZ insuliny. Stara zasada: podczas gdy „normalnie” niezbedna jest insulina jako klucz do komorek, w czasie i po aktywnosci fizycznej nie. Dziala nawet u osob ktore w ogole nie wydzialaja insuliny, np u cukrzykow I.
        Zmierzam do tego, ze nawet bez grama tluszczu trudno byloby organizmowi ogarnac insulina taka dawke cukru jak po 10 bananach.
        Pisze ku przestrodze dla Czytelnikow, bo u Ciebie intensywne treningi wymiataja spora czesc cukru, ale ktos o bardziej stacjonarnym trybie zycia moze sie powaznie uszkodzic, zaczawszy zyc na bananach tylko.

        1. avatar pepsieliot 15 maja 2014 o 06:40

          Edyto, zawsze to podkreślam 811 w wydaniu 10g węgli na kilogram ciała jest tylko dla ludzi bardzo aktywnych, w każdym innym przypadku nie powinno się jeść tylu słodkich owoców, pisałam o tym 100 razy, ale i tak proporcje mają być 811, jak u Cousensa przy leczeniu cukrzycy w 30 dni.

          1. avatar Romek 16 maja 2014 o 12:44

            Wg mnie nadmierny wyrzut insuliny, np po dojrzałych bananach spowoduje b.szybkie zmagazynowanie glukozy lub spożywanych jednocześnie tłuszczy w oponce wokół brzuszka.

  4. avatar rawbbit 14 maja 2014 o 21:20

    ostatnio właśnie się zastanawiałam nad tymi kaloriami. natura musiała stworzyć jakieś mechanizmy, które nam mówią kiedy powiedzeić sobie stop. kiedyś też przywiązywałam ogromną wagę do ilości kalorii, wyznając dokładnie tę samą zasadę, że jedząc we właściwych ilościach dostarczamy sobie wszystkie życiodajne składniki. ale nie wiem czy tak jest w praktyce. bo jabłko może mieć różną zawartość wszystkiego – od ilościu cukru po ilość wit. C. nie wiem ile są w ogóle warte te wszystkie tabelki. no bo czy ludzkie ciało zawsze działa tak samo jak w sztucznie wytworzonym środowisku w laboratorium? i czy każdy przyswoi w takim samym stopniu witaminy z tego samego produktu? ja myślę, że trzeba w sobie rozbudzić zdrowy rozsądek i popatrzeć co wychodziło na zdrowie w rodzinie.

  5. avatar pepsieliot 14 maja 2014 o 21:28

    Rawbitt bo to się tego tak nie robi, przez pewien czas robisz sobie taki bilans, zeby siebie lepiej poznać a potem jesz jak jesteś głodny, ja jem dwa wielkie posiłki w ciągu dnia i 14 lub 15 godzin nic nie. Jem i wogóle nie myślę o kaloriach , jedzenie to jest dla mnie zajebista przyjemność i kompletnie się nie zastanawiam, mogę też ufać swojemu apetytowi bo mam juź od dawna tylko ochotę na najlepsze dla mnie pokarmy

    1. avatar rawbbit 15 maja 2014 o 07:36

      tak, jak ktoś ma wszystko pokręcone w żywieniu wtedy takie tabelki są jakimś punktem zaczepienia. do tego są przeróżne zaburzenia, które psują zdrowe podejście do jedzenia. wtedy tabelki dobrze robią. ale jak człowiek się ustabilizuje to nie ma się co stresować liczbami. jedzenie ma być najlepszej jakości i tak jak piszesz sprawiać przyjemność.
      a tak na marginesie to chyba wszystko co podtrzymuje nasz gatunek sprawia przyjemność.

      1. avatar pepsieliot 15 maja 2014 o 08:27

        no niekoniecznie 🙂

  6. avatar krystyna 15 maja 2014 o 01:19

    Świetne i pełne humoru sytuacje malujesz. Postacie malowane wychodzą Ci jakby były naprawdę w ruchu, akcji, żywe.

    Przejadanie nie jest dobre, tak jak i niedożywienie. Każdy ma trochę inne potrzeby. Ja np. raczej mam skłonnosć do przejadanie się, ale …
    „wypicie za jednym zamachem szejka owocowego z 10-ciu bananów, szklanki truskawek i pół worka jarmużu jest absolutnym minimum, żeby odżywić nasz organizm”
    to dla mnie niemożliwe,
    raczej dzienna porcja + jakies jabłka, winogrona.
    Banany bardzo lubię, ale za jednym zamachem mogę 2 banany pochłonąć.

  7. avatar Paula 15 maja 2014 o 07:09

    Cale zycie jestesmy przyzwyczajeni do jedzenia malych porcji , lecz tlustych , wiec nie ma sie co dziwic ze nie pochloniemy 10 bananow na raz. Na to potrzeba czasu ! Stopniowo zwiekszamy ilosc jedznia , az dojdziemy do tego stopnia ze 10 bannaow to dla nas pestka , okaze sie ze damy rade zjesc i wiecej, zoladek ma pojemnosc ok 1,5 litra.
    Obecnie zywnosc jest tak wyjalowiona z mineralow ze jest wrecz niezbedne jedzenie duzych porcji aby dostarczyc sobie wszystkiego co nam potrzeba.

  8. avatar Ajłona 15 maja 2014 o 07:25

    Zgadzam się! Ja na początku jadłam 4 banany i myślałam, że wybuchne po nich.. a teraz spokojnie 7 wcinam 😉

    1. avatar Romek 16 maja 2014 o 12:46

      A jak z wagą na wadze?

  9. avatar pepsieliot 16 maja 2014 o 12:52

    Romku waga na frutarianizmie jest niska !!!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Sklep
Dołącz do Strefy VIP
i bądź na bieżąco!

Zarejestruj sięZaloguj się

TOP

Dzień | Tydzień | Miesiąc | Ever
Kategorie

Archiwum