Pepsieliot
Możesz się śmiać, ale i tak za kilka godzin
zmienisz swoje życie...
214 981 185
92 online
35 456 VIPy

Witamina D ze słońca? Niestety nie, boś się nasmarował kremem z filtrem UV

Witamina D ze słońca? Niestety nie, boś się nasmarował kremem z filtrem UV

KRĄŻĄ hipotezy, że dinozaury wyginęły z powodu ograniczonego dostępu do słońca do czego przyczyniły się liczne kolizje meteorów w czasach panowania wielkoludów. Można się spierać z taką teorią, jednak działanie promieni słonecznych na człowieka jest naszym być albo nie być, czyli faktycznie rozważaniem o przetrwaniu. Tak naprawdę nie ma idealnego substytutu dla promieni słonecznych dla naszej skóry i ciała. Podczas suplementacji witaminą D możemy zdecydowanie poprawić zdrowie i często będzie to konieczne działanie szczególnie w naszym klimacie, jednak nic nie równa się z łapaniem promieni słonecznych późnego lata i wczesnej jesieni, aby z przechowywanych przez organizm zasobów można było czerpać witaminę D jak najdłużej w trakcie długiej późnej i bez słońca jesieni i zimy. Przemysł zbrojeniowy w charakterze wszelkich pancerzy ochronnych, filtrów z numerami, aby być zmuszonym kupić osiem kremów na tygodniowy wyjazd nad morze, w istocie tworzy nam tarczę ochronną od zdrowia, a nie od choroby.

Filtry UV powyżej 8, zasadniczo już całkowicie blokują powstawanie witaminy D w naszej skórze i chronią nas na ironię od wielu korzyści zdrowotnych jakie moglibyśmy czerpać ze słońca

LUDZIE od dawna czcili słońce i rozumieli, jak wiele korzyści człowiek czerpie od słońca. Afroamerykanie posiadający dużo więcej pigmentu, służącego jako naturalny filtr przeciw słoneczny, do tego obecnie mieszkający o wiele dalej od równika, muszą znacznie dłużej przebywać na słońcu, niż na przykład zamieszkujący Amerykę Irlandczycy z bardzo jasną karnacją, specjalnie przystosowaną do jak najmniejszego filtrowania słońca, w celu optymalnego stanu zdrowia. Ludzie się dziwią widząc czarnoskórych leżących na słońcu, a oni właśnie muszą dłużej wystawiać swoje ciała na ekspozycję słoneczną. Widziałam sytuację, niedaleko Krakowa, na brzegu kryspinowskiego jeziora, w piękny letni dzień, biała babcia smarowała kremem z filtrem swojego wnuczka Mulata, o bardzo ciemnej karnacji.

Ludzie nie mają pojęcia co wyprawiają, taki im porobiono melanż w mózgach

Ludzie ewoluowali, również pod względem koloru skóry, właśnie ze względu na jak najbardziej realne możliwości czerpania korzyści z promieni słonecznych. Każda komórka naszego ciała ma niezależne zdolności do przekształcania witaminy D w postaci aktywnej do aktywności komórkowej. Witamina D w organizmie jak się w wielu badaniach dowodzi jest w stanie powstrzymać rozwój raka, dlatego nieustające straszenie ludzi toksycznością słońca, czyli toksycznością witaminy D ze słońca wydaje się absurdalne.

Ktoś (czyżby G.?) zamiast się opalać je, do tego zero antyoksydantów

OCZYWIŚCIE oparzenia słoneczne, które osobom żywiącym się naturalnym i nie przetworzonym pożywieniem roślinnym na prawdę zdecydowanie mniej grożą, a może nawet wcale przy odpowiednim czasie korzystania ze słońca, są z pewnością bardzo niekorzystne dla zdrowia, uszkadzając nasz naturalny organ wchłaniający i wydalniczy, jednak pobór witaminy D ze słońca jest z pewnością dla człowieka najkorzystniejszy. Witamina D pozyskana bezpośrednio z promieni słonecznych jest dwa razy dłużej aktywna we krwi niż witamina D otrzymana ze źródeł w postaci żywności. Patrzy się nawet przychylnym wzrokiem na kilka minut w solarce jesienią i w zimie. To co faktycznie światło słoneczne jest w stanie zrobić dla ludzi spożywającej naturalną dietę roślinną bogatą w witaminy A, C i E, to właśnie bardzo miękką i gładką skórę, natomiast to samo światło słoneczne u osób żywiących się przetworzoną żywnością, w tym rafinowanymi i przetworzonymi olejami roślinnymi, nie mówiąc o zwierzęcych, powoduje właśnie przedwczesne starzenie się i wysychanie skóry. Pomimo przytłaczającej ilości dowodów o korzyściach ze słońca dla skóry człowieka są jednak w dalszym ciągu nadal podważane przez dermatologów. O witaminie D więcej   tu   i    tu Ludzie w ogóle poszaleli, żreją gówno, a nawet ci co myślą, że dbają o siebie na przykład w ryżu, w brązowym nawet więcej i kurczakach nagminnie siedzi arsen, idą ęą na sushi, a tam w wodorostach jeszcze gorszy kadm, w surowym łososiu inne ciężkie metale w tym ołów, no i potem zamykają się w klimatyzowanych klatkach, żeby się tylko broń Boże nie skontaktować bezpośrednio z promykiem słonecznym, łażą w okularach przeciwko słonecznych, a przede wszystkim nie chcą się spocić, chociaż taki arsen czy kadm, waśnie najlepiej przez skórę człowieka jest oczyszczany, właśnie spocić się i zmyć pot.

Świat jest tak zakłamany, a ludzie jak stado niewinnych owiec, albo upartych baranów brną w te absurdy

OBECNIE leżę sobie bez żadnych smarowideł z książką na słońcu, w prawdziwie upalne dni i to w godzinach 10 – 14 i ładnie się, delikatnie brązowię, bez żadnych oparzeń, co dawniej, pomimo, że byłam weganką jednak miało miejsce.

811 rządzi?

opalanie1


reklamablogBlog pepsieliot.com, nie jest jedną z tysięcy stron zawierających tylko wygodne dla siebie informacje. Przeciwnie, jest to miejsce, gdzie w oparciu o współczesną wiedzę i badania, oraz przemyślenia autorki rodzą się treści kontrowersyjne. Wręcz niekomfortowe dla tematu przewodniego witryny. Jednak, to nie hype strategia, to potrzeba. Rzuć też może gałką na to: Dobre suplementy znajdziesz w naszym Wellness Sklep


Disclaimer: Info tu wrzucane służy wyłącznie do celów edukacyjnych i informacyjnych, czasami tylko poglądowych, i niekoniecznie wyraża zdanie założycielki bloga, tym bardziej nigdy nie może zastąpić opinii pracownika służby zdrowia. Takie jest prawo i sie tego trzymajmy.


 

(Visited 5 858 times, 1 visits today)

Komentarze

  1. avatar wera 16 września 2013 o 18:38

    Hm, myślę, że ważny jest umiar. Znam osoby przez lata smażące się godzinami na słońcu by uzyskać jak najciemniejszy odcień skóry, z przebarwieniami i zmarszczkami wyglądają na 10 lat więcej niż mają. Z drugiej strony jakaś dermatolog w T(ela)V(ivie) zalecająca na wyjście do pracy filtr, o zgrozo, spf 30!! Gdzie kontakt ze słońcem masz minimalny od tramwaju/samochodu do biura. Dodam, że jest alternatywa dla kremów w tubkach, olej z pestek malin, ekstrakt z jakichś tam alg, ekstrakt z pestek winogron chronią w jakimś stopniu przed UV. Ciekawa jestem jakby taka ochrona sprawdziła się w krajach bardziej nasłonecznionych od Polski, na urlopie w tropikach, gdzie zaleca się spf50+.

  2. avatar gosia 16 września 2013 o 19:23

    Z moich informacji wynika,że wystarczy 15 minut dziennie z odkrytymi częściami ciała,żeby zadziało się to co ma z wit D3.I tego się trzymam,resztę czasu spędzam już z filtrami,nie chcę się zbyt szybko zestarzeć lub nabwaić raka skóry.Ale to jest tylko moje zdanie,niech każdy myśli za siebie.Oczywiście zbadałam sobie poziom wit D3-poniżej dolnej granicy,więc suplementuję.

    1. avatar Diana 17 marca 2015 o 14:12

      Zdajesz sobie sprawę z tego, że to substancje zawarte w filtrach wywołują raka skóry? Wygoogluj je sobie i sprawdź ich działanie. Powodują też powstawanie wolnych rodników, a więc przyspieszają starzenie skóry. Ponadto bardzo ją osłabiają i uwrażliwiają na promieniowanie UV przez co wywiera ono na skórę dużo gorsze działanie niż bez filtru. Nie warto ślepo wierzyć reklamom.

  3. avatar kamir 16 września 2013 o 19:54

    Nie wiem kto ma w tym kraju duza posluchalnosc (kiedys to pewnie jp2) ale gdyby taka osoba powiedziala w tv (wiadomo telewizji narodu wymyslonego np z koncowka dwóch tuzinów), ze nie nalezy sie smarowac kremami, to zdecydowana wiekszosc by uwierzyla, potem odbylaby sie konferencja prasowa w samo poludnie, w ktorej udzial wzieloby 3 co przed nazwiskiem pisza prof i potwierdzilo taka wersje, prawie nikt by kremu nie kupil.
    Chłop na budowie, rozebrany niemal do rosołu, upocony stoi na dachu w lecie wiele godzin. Rybak na morzu (oczywiscie moze byc chłopka i rybaczka) spedza wiele godzin na sloncu i kremami sie nie smaruja i jakos wcale wiecej nie choruja na raka skory niz koles (koleska) w bialej koszuli (bialej bluzce), ktory(a) widzi slonce jak przechodzi z biura do samochodu (chyba, ze parkuje w garazu podziemnym). Kiedys ludzie chodzili po sloncu i ani tyle skorupiakow nie bylo, a nawet kremow.
    Trudno nie miec braku wit D, żyjąc w miejscu gdzie przez 11 miesiecy i 2 tygodnie jest zima. Jeszcze bym poruszyl suplementacje … ale taka mila atmosfera na blogu, ze wlasnie sobie przygryzlem jezyk.

  4. avatar pepsieliot 16 września 2013 o 20:14

    ja nawet na plaży w srodku lata nad morzem sródziemnym nie używam kremów z filtrem, ani żadnych kremów, tylko olej kokosowy i jest w porządku

  5. avatar Łysa 16 września 2013 o 20:36

    olej z pestek malin ma chyba filtr 30-40 (zakupiłam ostatnio, bo może przydać się przy zabiegach kwasami czy mikrodermabrazji zamiast tych chemicznych). Jak nie siedzę całego dnia na plazy to sie niczym nie smaruje. Szkoda, że juz coraz mniej slonca:( Gdzieś coś słyszałam czy wit D nie syntezuje sie zaraz pod okiem? (nie wiem u Boutenko to było?) Pepsi coś więcej na ten temat wiesz może?

    1. avatar anana 17 września 2013 o 14:32

      Tak, u Boutenko… podobno receptory znajduja sie wokol oczu i dlatego okulary przeciwsloneczne raczej nie sa wskazane… ja niestety bez nich nie wytrzymuje.

  6. avatar Anka 17 września 2013 o 07:19

    Filtry to jedna wielka ściema. Dodatkowo większość z nich jest napakowana związkami ropopochodnymi i inną syfiatą chemią. Samo posmarowanie się taką Tablicą Mendelejewa robi krzywdę. Ja ich nie używam. Mam 36 lat – nie mam zmarszczek, przebarwień, przesuszenia – a w sezonie wiosenno – letnio- jesiennym spędzam po 5-6 godzin (minimum) na powietrzu. Co roku wysyłając synów na obozy muszę tłumaczyć wychowawcom, że moje dzieci nie będą miały ze sobą obowiązkowych kremów z filtrem minimum 30. Oni sami wiedzą ile czasu i kiedy mogą biegać w samych majtasach a kiedy założyć koszulkę. Nigdy się nie poparzyli, nie mieli udaru ani innych negatywnych skutków ekspozycji na słońce. Zawsze wracają z delikatną opalenizną.Wręcz odwrotnie nie chorują. Filtry = kasa i wszystko jasne.

  7. avatar bombi76 17 września 2013 o 08:00

    Osobiście używam filtra 50 ale tylko i wyłącznie na tatuaże ,bo te maja tendencję to tracenia swojego pierwotnego koloru ,a mam ich trochę więc w tej kwestii te kremy zdają egzamin ,ale całe ciało wystawiam na słońce bo uwielbiam 🙂

  8. avatar Paula 17 września 2013 o 09:54

    Otoz 15 min na sloncu nie wystarczy na wytworzenie odpowiedniej ilosci wit D w naszym organizmie , dlatego 99 ludności ma niedobory tej witaminy. Jest dosc sporo badan na ten temat, Nasza skora wytwarza efektywnie ta wit tylko podczas wakacji , kiedy slonce swieci najsilniej.

    Niestety ale z roku na rok jest coraz wiecej przypadkow raka skora i to glownie u dziewczyn.
    Nie jest czyms normalnym lezenie plackiem przez 4 godziny na sloncu czy 15 min w solarium ! To nie jest w naturze czlowieka, a jak ktos lubi takie eksperymenty to tak powinien wysmarowac sie filtrem.
    Tak jak bylo pisane wszedzie, wszedzie liczy sie umiar i nadmiar slonca to przebarmienia, rozne znamiona i starzejaca sie szybciej skora.

    Pepsi widzialas Dr Grahama z bliska na zywo ??? No chyba on odzywia sie prawidlowo ?
    Ma niesamowicie zniszczona skore , przebarwienia, znamiona i skora jak u 80 latka !

    Wlasnie przez to ze my jestesmy biali jestesmy pozbawieni tej naturlanje ochrony ( filtra) powinnismy podczas lata chronic nasza skore, moga to byc okrycia glowy , czy ubrania albo filtr. Co do filtrow sa chemiczne i mineralne. Wiec mozna ominac chemie i wybrac mienralane albo ekologiczne na bazie naturlanych wyciagow, ojelkow.
    Wiec to nie jest jakis spisek czy wielka sciema, a dermatolodzy zalecaja takie wysokie filtry poniewaz to opoznia starzenie sie skory , a ich praca to ochrona skora i oto w tym chodzi. Druga sprawa ze powinni od razu mowic o koniecznej suplementacji.

    Jest cala masa badan o skorze , sloncu i filtrach , wystarczy poszukac niz pisac bzdury.

    1. avatar wera 17 września 2013 o 12:29

      Paula ja czytałam artykuły na temat filtrów i dowiedziałam się, że niektóre z nich mają działanie hormonalne. I że pod wpływem promieniowania uv powstają wolne rodniki na nasmarowanej filtrem skórze. Z drugiej strony, artykuły biotechnologów, że filtry są bezpieczne. Sama unikam słońca, bo nie chcę się zbyt szybko zestarzeć. Jakich filtrów Ty używasz?

    2. avatar gosia 17 września 2013 o 18:48

      Paula-pan dr Graham ze swoją zniszczoną skórą to jedno,a widziałaś może panią Victorię Boutenko? mi szczęka opadła 🙂 na wielu zdjęciach widnieje jak flakowata foczka 🙂 Bardziej do mnie przemawia chociazby Ewa Chodakowska ,a jak wiadomo nie gardzi nabiałem czy mięsem

      1. avatar Basia 18 września 2013 o 11:09

        GOsiu – Boutenko leciała na wysokotłuszczówce, czyli w cholerę orzechów i nasion, nic dziwnego że tak wygląda i chyba już nawet nie jest raw

  9. avatar piotrek 17 września 2013 o 10:19

    Ciekawe o ile chemtrails zmniejszają dostęp do promieni uv i witaminy d.
    Może to taki „masowy filtr uv”…

  10. avatar Basia 17 września 2013 o 11:01

    Ja mam dość ciemną karnację i jakoś łatwo przyjmuję słońce. W tym roku smarowałam się olejem kokosowym na wakacjach w ciepłym kraju i było ok, ale moja „bielsza” koleżanka posmarowała się i ją zjarało. Wiec nie wiem czy to ja mam taką tolerancję na słońce czy też nie na wszytkich ojej koko działa. Mimo wszystko na ostre słońce w godzinach południowych coś bym zapodawała na skórę. Wszędzie mówią, żeby wychodzić bez filtrana 30 minut, a potem się smarować dopiero.

    1. avatar pepsi 17 września 2013 o 11:13

      Basia ważne co ona je, to jest podstawa, ja też jestem bruneta, ale G. to niebieskooki szatyn, o jasnej karnacji i też go nie zjarało, a dawniej leciał na 20 tce UV

      1. avatar zotralinka 11 lipca 2015 o 16:30

        To co jeść, żeby się nie poparzyć?

        1. avatar pepsieliot 11 lipca 2015 o 17:46

          dużo antyoksydantów, ale chyba jest jeszcze inny wpis w tym temacie i tam jest więcej porad

  11. avatar Basia 17 września 2013 o 11:04

    Dodam, że opalenizna leciutka utrzymuje mi się na ciele, poza twarzą praktycznie przez cały rok, więc może z roku na rok coraz łatwiej słońce wchodzi niż gdy sie startuje od karnacji młynarza:))

  12. avatar Jaspis 17 września 2013 o 11:38

    Tak w związku z witaminą D3.
    Jak wcześniej pisałem, nabawiłem się złamania zmęczeniowego kości śródstopia po przygotowaniach do maratonu.Było to w kwietniu, a noga dalej nie sprawna.
    Ostatnio w związku z tym byłem u reumatologa , który zlecił mi badanie Ca , D3 i densytometrię.
    Okazało się, że w surowicy Ca i D3 mam wspaniałe ( biorę od paru miesięcy D3 ) , ale mam dużą osteoporozę, która jest skutkiem podbierania Ca z kości , aby utrzymać homeostazę w osoczu.
    Dlatego pewnie moje kości nie chcą się zrastać, jak również muszę odwiedzić dentystę bo posypały mi się zęby.
    Lekarz zrobił wielkie oczy , bo raz, że jestem facetem, a dwa jeszcze za młodym na andropauzalną osteoporozę.
    I tu padło fundamentalne pytanie:Czy stosuję jakąś dietę eliminacyjną ? Czy pije mleko?Czy jem sardynki i inne ryby?
    Nie przyznałem się, że jestem surowym veganem i powiedziałem , że mleka nie mogę bo mam zaburzenia jelitowe, a rybki to rzadko bo nie przepadam
    Sytuacja dla mnie to istna masakra. Stawia pod dużym znakiem zapytanie mój veganizm.
    Różne myśli krążą po głowie.

    Co do diety Jem dużo zielonego i robię zielone szejki i soki.
    Jem sezam i mak, jak również melasę z chleba świętojańskiego.Nie gardzę migdałami i innymi bogatymi w Ca vegańskimi zródłami .
    Nie suplementowałem nigdy K2, ale jem czasami kiszoną kapustę.
    Ogólnie prowadzę bardzo higieniczny tryb życia i nie pije żadnych używek.
    Wygląda na to, że albo jem tego wapnia w sumie za mało, albo się ono nie przyswaja.
    Teraz pytanie dlaczego się nie przyswaja? Chodzi o mój organizm, czy o przyswajalność z vegańskich surowych żródeł ?
    Ogólnie teraz myślę, że będąc na diecie w przewadze owocowej, cholernie trudno jest uzbierać ten 1000mcg dziennie, a jeszcze trudniej jest go przyswoić.
    Samo badanie poziomu wapnia w surowicy nic nie daje, bo gdy robiłem je pół roku temu to też miałem idealny poziom.
    Dopiero przy densytometrii wyszedł zonk z którym nie wiem co mam robić.
    Przyjmowanie leków ładnie odmówiłem, co lekarz skrupulatnie zapisał w karcie.
    Lekarz zlecił mi jeszcze zrobienie poziomu testosteronu, czy ewentualnie jego niski poziom nie ma związku z tą sprawą.
    Ja jednak podskórnie czuje, że to kwestia mojej od półtora roku diety.
    Wcześniej nigdy nie miałem nic złamanego.
    Czy można z powrotem nabić wapnie do kości i osteoporoza mija, czy to jest tak jak z zębami, że jak już się zepsują to po robocie?
    Co tu robić ?

    1. avatar Basia 17 września 2013 o 12:18

      Kiedyś już chyba była na tym blogu dyskusja, że właśnie badania z osocza nic nie dają w przypadku wapnia i tylko densometria jest nam w stanie dać rzetelną informację o stanie kości. Cholerna szkoda, że takich badań nie przprowadzamy na początku nowej diety, żeby mieć jakieś wyjściowe info i porównanie potem.
      Jaspis – wapń był dla mnie od poczatku najbardziej newralgicznym składnikiem diety weganskiej, gdyż wszystkie inne niedobory dość szybko się manifestują, a z wapniem można się skapnąć po 50tce gdy mamy osteoporozę. Podaję kilka info które szczególnie dobrze zapamiętałam, a czytałam swego czasu dużo na ten temat, bo mnie to martwiło.

      – Wapń nie przyswaja się bez wit D, powinno się od października do marca suplementować d2/d3 najlepiej 1000 jednostek, w Polsce sprzedaje się głównie 400, wiec lepiej kupić porządny supel na ebayu czy gdzieś.
      – Wapń pozostaje w ścisłym związku z magnezem, potasem i wit K, również K2 – one są konieczne do przyswojenia, bardzo istotny jest stosunek wapnia do magnezu 2:1, inaczej jedno „zwalcza drugie”. Wielkim paradoksem wapnia jest to, że gdy jemy go za dużo, nie przyswaja się magnez, a magnez z kolei jest potrzebny do przyswojenia wapnia itd
      – wapń się słabo przyswaja w towarzystwie szczawianów, fitynianów i dużej ilości błonnika niestety
      – badania na weganach, (ale nie witarianach) pokazują, że mają nieco słabsze kości, jeżeli w ich diecie jest poniżej 525mg wapnia dziennie. Generalnie JAck Norris sugeruje 700mg wapnia dla wegan jako bezpieczna dawkę, choć inni mówią nawet o 1000mg
      – z drugiej strony w krajach biednych gdzie spożycie nabiału jest bardzo niskie, ludzie nie chorują na osteoporozę, a ich dieta zawiera około 500mg wapnia dziennie. Mowa tu o Afryce głównie i Azji częściowo, dieta bezsolna i niskoprzetworzona, mało produktów odzwierzęcych. WHO podaje, że sól i mięso to główne przyczyny wypłukiwania wapnia.
      Moje pytanie/wątpliwość – czy w Afryce ludzie żyją na tyle długo, żeby ta osteoporoza się zdążyła rozwinąć i czy zawsze pozostaje dobrze rozpoznana?Wątpię…
      – społeczenśtwa zachodnie nagminnie chorują na osteoporozę mimo opijania się mlekiem i jogurtami. Jednak tu z kolei może być tak, że im nie brakuje wapnia, ale właśnie potasu, magnezu, aktywności fizycznej, no i oczywiście jedzą za dużo mięsa, soli, syfów. Czyli problemem nie jest za niska podaż wapnia. W przypadku witarian może być niestety za mało wapnia jako główny problem.
      – za pewne źródła wapnia dobrze przyswajalnego uznaje się nieszczawianowe rośliny zielone – jarmuż, sałata rzymska, masłowa, brokuły i brukselka, ale na pewno nie szpinak, szczaw, botwinka, które maja wrecz odwrotny efekt, fortyfikowane mleko sojowe(szczególnie z dodatkiem wit d2) oraz niektóre wody mineralne. Najlepsze są te o odpowiedniej równowadze 2:1 wapń-magnez. Od biedy Cisowianka wchodzi w grę, można też pić w małych ilościach – jedna, dwie szklanki wody wysokozmineralizowane, bogate w wapń, typu muszynianka, ale nie więcej, bo nie chcemy sobie rozwalić ner. Nie można się opijać wysokozmineralizowaną wodą
      – jeżeli chodzi o 811 i wapń to pijąc 1,5 wody mineralnej, owoce i zielone liście+trochę orzechów teoretycznie nie wygląda to źle w cronometrze, ja nawet przy 1800 kcal miałam powyżej 500mg wapnia, do tego prawie 200 z wody mineralnej, a jak nie ograniczasz kalorii to już w ogóle nie powinno być problemu.
      – Wciąż nie ma zgody czy nabiał faktycznie zakwasza i wypłukuje, czy też to inne czynniki zachodniej diety(brak aktywności, magnezu, potasu, sól i przetworzone jedzenie) powodują osteoporozy w krajach wysokouprzemysłowionych.

      Jaspis, ja bym się skonsultowała z przyjaznym wegańskiej diecie dietetykiem/lekarzem, a leki zapisane od lekarza bym rozważyła…A jak to w Twojej rodzinie wygląda? Ktoś chorował na osteoporozę?

      1. avatar Jaspis 18 września 2013 o 10:00

        Basiu,
        Bardzo Ci dziękuje za te cenne uwagi.
        Żeby było zabawnie to ja to wszystko co napisałaś teoretycznie wiem i stosuje.
        Fakt, nie wiem jaki był stan moich kości na początku przygody z raw.Może nawet był gorszy, kto wie.Jednak stopa złamała mi się teraz.
        Tak się też zastanawiam na ile pewne jest takie badanie densytometryczne?
        Leki przeciw osteoporozie – boję się ich.
        Pytałaś o podobne w rodzinie- nie, nikt u mnie na coś takiego nie choruje.

        Myślę, też czy to nie jest tak, że szpinak i szczaw, które jadłem przez całą zimę wiązały mi wapń, który mogłem dostarczać w odpowiednie ilości ?

        Znaleźć przyjaznego veganom lekarza czy dietetyka w moim mieście , to tak jak znaleźć w nim np. podologa 🙂

        1. avatar pepsieliot 18 września 2013 o 10:50

          Jaspis cały czas myślę o Twoim wpisie, i nie myśl, że nic nie piszę w tym temacie, bo go opuściłam, rozkminiam, pytam, jak tylko będe mogła coś napisać wnoszącego to zaraz Ci napiszę, a na razie bardzo bardzo Ci życzę zdrowia Biegaczu!!!

          1. avatar Jaspis 18 września 2013 o 13:40

            Pepsi,całym świadomym sobą dziękuje Ci za te słowa.
            Wyobrażasz sobie jak to jest nie móc przez pół roku biegać ? Jak widzę jakiegoś biegacza to odwracam wzrok , bo mi serce rozrywa.
            Wiesz jakbym chciał poczuć się znowu tak rozliczony ze sobą i światem , jak po dobrze zaliczonym treningu biegacza ? Wiesz, bo kiedyś o tym pisałaś tylko, że przy krótszej przerwie.
            Dlatego proszę jakbyś miała coś o podaży Ca, o leczeniu złamań u vegan i o osteoporozie u vegan to podziel się.
            Do zobaczenie na trasie Biegaczko !

    2. avatar rafal 27 lutego 2014 o 09:45

      W diecie wegańskiej brak jest witaminy D, która zawarta jest w tłuszczach zwierzęcych. Z wpływem słońca na tworzenie witaminy D jest to lekka przesada. Do połowy lat ’60 dwudziestego wieku nie było takiego szału z opalaniem się na słońcu. Ludzie przez wieki żyli i mieli taki sam problem z krzywicą jak i dzisiaj o ile nie mniejszy. Po za tym gdyby słońce miało taki wpływ na poziom witamin D w organizmie człowieka, to nie byłoby możliwości życia dla Eskimosów jak i Lapończyków. Żyją i z nie słyszałem aby mieli jakieś straszliwe koszmarne niedobory witaminy D.

      1. avatar Łysica 27 lutego 2014 o 14:09

        No nie wszystko można usłyszeć, dobrze by było zobaczyć badania stanu ich kości i wtedy wyciągnąć jakieś wnioski.
        Podejrzewam że oni biorą wit.D z zorzy polarnej, więc tyle słońca nie potrzebują

      2. avatar SAJAN 27 lutego 2014 o 15:01

        Jak napisałeś, witamina D jest zawarta w tłuszczach zwierzęcych a dieta eskimosów składa się prawie wyłącznie z tłuszczu zwierzęcego i mięsa.
        Słońce chyba jednak może mieć wpływ, np. takie info:

        „Dokładne badania na temat właściwości grzybów przeprowadzono w Pennsylvania State University. Odkryto tam m. in., że jeżeli grzyby lub zrobiony z nich proszek wystawić choćby na jedną sekundę na działanie promieniowania ultrafioletowego, momentalnie produkują one ogromne ilości witaminy D! Np. w przypadku boczniaka sekunda światła słonecznego podnosi ilość witaminy w tych grzybach o 1000%. Jest to reakcja immunologiczna, bo boczniak w ten sposób stara się uchronić przed działaniem słońca. Na tej samej zasadzie podobna reakcja immunologiczna organizmu na słońce ma miejsce w ludzkim organizmie, bo dzięki tej witaminie jest on w stanie lepiej funkcjonować.”

        Mam właśnie wegańską witaminę D tylko i wyłącznie z grzybów.

        1. avatar Rafał 27 lutego 2014 o 17:31

          W tłuszczach oprócz witaminy D jest jeszcze ten niedobry i tak piętnowany cholesterol. Niestety, brak jego to nie jest samo zdrowie. Ok. 30% cholesterolu znajduje się w mózgu człowieka. Jest on potrzebny do prawidłowego funkcjonowania tego organu. W starszym wieku niedobór jego powoduje kurczenie się, zapadanie się mózgu. Na zewnątrz objawami jest demencja starcza, a ostatnio tak bardzo popularny Alzheimer.

  13. avatar anana 17 września 2013 o 14:51

    jestem blada blondynka, filtrow w kremach nie uzywam – jem astaksantyne i (chyba) dziala. fakt, ze nie wystawiam sie na dzialanie promieni slonecznych, bo nie lubie… tzn uwielbiam slonce jako takie, ale zawsze chowam sie w cieniu lub odwracam plecami – tak bylo zawsze odkad pamietam i nie zamierzam tego na sile zmieniac. zas ten wapn tez mnie bardzo nurtuje gdyz jestem po 40tce… gdzies czytalam o skorupkach jajek… ale prawdopodobnie dla wegan nie jest to przydatna informacja…

  14. avatar Kasia 13 maja 2014 o 23:42

    Ja jestem blondynką i mam bardzo jasną karnację. Nie lubię i nie mogę się opalać. Biorę d-vitum forte na uzupełnienie poziomu wit. d. 

    1. avatar pepsieliot 14 maja 2014 o 05:54

      Kasiu unikanie słońca może skrócić życie i to bardzo, więc koniecznie wychodź na słońce bez filtrów na króciutko i nie w godzinach największego promieniowania, jedz dużo antyoksydantów i smaruj się aloesem, odetnij kawałek i wyciśnij galaretkę, nie jestem lekarzem, wiec nie radzę, ale informuję o tym co wiem na pewno. Zamiast D forte bierz D3, pozdrawiam

  15. avatar oj... oj... brak D 16 marca 2015 o 14:22

    wolę wierzyć w potrzebę stosowania witaminy D, niż jakieś inne farmakologiczne cuda na osteoporozę, odporność, depresję. Mam d sprawdzone od roku i potwierdzone badaniem z krwi. no i nie kituję się kremami z filtrem 50

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Sklep
Dołącz do Strefy VIP
i bądź na bieżąco!

Zarejestruj sięZaloguj się

TOP

Dzień | Tydzień | Miesiąc | Ever
Kategorie

Archiwum