Pepsieliot
Możesz się śmiać, ale i tak za kilka godzin
zmienisz swoje życie...
214 993 056
162 online
35 457 VIPy

Woda morska i chlorofil, czyli pradziadek z prababką?

Woda morska i chlorofil, czyli pradziadek z prababką?

O uzdrawiającej prastarej zupie z tlenu i minerałów

Jakby spojrzeć na nasze drzewo genealogiczne, to człekokształtne małpy byłyby niejako naszymi rodzicami, rośliny dziadkami, zaś Słońce i Morze, to nasi pradziadkowie.

Zacznijmy od naszej prababki, czyli Morza

Francuski lekarz René Quinton, zwany francuskim Darwinem, odkrył już w 1897, że woda morska jest w 98% identyczna jak krew. Woda morska zawiera jedynie dodatkową cząsteczkę magnezu, podczas gdy krew, by była za nią uznana, potrzebuje jedynie dodatkowej cząsteczki żelaza.

Poza tym cząsteczki te są identyczne!

Według Quintona wody oceanicznej nie należy zatem traktować jako zwykłej wody z solą, ale jako yyy … osocze. Jego teoria głosząca, że ​komórki mają zdolność do regeneracji pod warunkiem otoczenia ich krwią, w kontekście powyższego stwierdzenia sprawia, że woda morska rzeczywiście może być traktowana jako osocze. Wszystkie minerały na ziemi koncentrują się w wodach oceanu. Woda morska stwarza idealne warunki do życia. Całe życie na Ziemi pochodzi z morza, a w zdrowym środowisku nieskażone morskie skamieniałości mają podwójną długość życia w porównaniu do życia na ziemi w doskonałym zdrowiu. Najdłużej żyjące organizmy na ziemi, to również zwierzęta wodne, jak 400 letni małż, czy niektóre 200 letnie walenie.

Quinton na początku swoich badań rozcieńczoną wodą z oceanu do dokładnie tych samych proporcji jak krew, dawał zastrzyki z owej wody morskiej chorym bezpańskim psom. Udało mu się wyleczyć je wszystkie i to ze wszystkich rodzajów chorób i dolegliwości.

Naturalista Quinton zdawał sobie sprawę, że natknął się na coś rewolucyjnego

Założył darmowe kliniki w różnych regionach Francji i był w stanie leczyć dzieci z biegunką (teraz wiemy, co najprostsze rozwiązanie, czyli słona woda może zdziałać, w leczeniu biegunki), ale także z poważnymi chorobami zwyrodnieniowymi, jak gruźlica i cholera.

Dzięki zastrzykom z wody morskiej stworzył niezbędne warunki dla samoleczenia się organizmu. Często korzystanie z tego oceanu żywej plazmy ratowało ludziom życie, zamiast transfuzji, gdyż tak jak i dzisiaj były niedobory krwi.

Quinton pracował zgodnie z bardzo ścisłym protokołem:

Oceaniczna woda miała być pobierana co najmniej 35 mil od brzegu, na głębokości 100 stóp, ze względu na wysokie stężenia tam morskich roślin, alg i planktonu i dodatkowo musiała być transportowana w schłodzonych naczyniach wykonanych ze szkła, lub wysokiej jakości tworzywa sztucznego, a następnie była rozcieńczona do identycznej z krwią zawartości soli.

Kiedy uzmysłowimy sobie ile jest obecnie zachodu z krwią ludzką do przetaczania, grupy krwi, zakażenia wirusami, w tym HIV, czy zapaleniem wątroby, lub innymi paskudnymi chorobami, to kiedy pracowałoby się z materiałem najczystszym i z najlepszą jakością osocza krwi, dostrzegłoby się wielką i bezwzględną wyższość tej metody.

Chociaż wszystko brzmi co najmniej nieprawdopodobnie, to jednak jest to możliwe

Wielu poszło w ślady naturalisty doktora Quintona i podobne terapie oceaniczną wodą miały miejsce jeszcze po zakończeniu II wojny światowej, chociaż Quinton zmarł w 1925 roku. Francuski rząd początkowo dobrze reagował na oceaniczną terapię Quintona, jednak stale rosnący powojenny wpływ Ameryki w Europie stał się przyczyną umacniania bardzo bogatego i ustosunkowanego przemysłu farmaceutycznego, który nie tylko, że nie dopuścił do rozprzestrzenienia się tej metody poza Francję, ale również rząd francuski w końcu zakazał tego podejrzanego procederu.

Jednak współcześnie działa włoski onkolog Tullio Simoncini (a właściwie, były onkolog, gdyż został wykluczony ostracyzmem z zawodu z powodu poglądów), który leczy raka podobno z powodzeniem za pomocą, no właśnie, zastrzyków wodorowęglanem sodu i innych soli. Podobno grzyby, pasożyty, wirusy, oraz inne czynniki chorobotwórcze nie znoszą soli.

Czy można sobie wyobrazić, co się stanie z tymi organizmami, kiedy będą atakowane przez kilka soli, takich jak te z oceanu w tym samym czasie?

Pomimo sporych sukcesów były doktor ma zakaz leczenia, gdyż taka tania terapia powinna, a nawet musi być natychmiast wstrzymana, a odpowiedź jak zwykle nasuwa się sama, gdyż nie ma pieniędzy na zdrowie, są tylko na choroby.

Referencje: tu o terapii Rene Quintona, a tu o dr. Tullio Simoncini.

A teraz przejdźmy do naszego pradziadka, czyli Słońca

Oddziaływanie promieni słonecznych na rośliny, powoduje zjawisko fotosyntezy wytwarzającej chlorofil, który sprawia, że rośliny są zielone. Fotosynteza zaczęła się kiedyś w morzu i sprawiła, że jednokomórkowe organizmy, niebieskawo zielone mikro algi takie jak spirulina i młodsze odmiany alg takie jak chlorella, są również znane jako bardzo dobre dla naszej krwi właśnie ze względu na wysoką zawartość chlorofilu.

To nie przypadek, że chlorofil jest również w 98% identyczny z krwią, do tego w dokładnie taki sam sposób, jak woda morska, gdyż chlorofil potrzebuje dodatkowej cząsteczki magnezu, a krew extra cząsteczki żelaza.

Chlorofil jest niemal identyczny jak hemoglobina, czyli białko odpowiedzialne za tworzenie się czerwonych krwinek i przenoszenia tlenu przez krew

Taki transport tlenu sprawia, że chlorofil ma właśnie moc uzdrawiania. Uzdrawia nasz organizm odtruwając go z organizmów patogennych, ukrywających się w niedotlenionych komórkach, tworzących idealne warunki środowiskowe, czyli „beztlenie” dla rozwoju raka.

Chlorofil jest dotlenioną krwią, nie tylko dla zielonych roślin, ale także dla zwierząt i ludzi

Jeśli René Quinton zobaczył wodę morską jako plazmę krwi, to czy w takim razie nie powinniśmy również dostrzec  w osoczu chlorofilu?

Czy ktoś kiedykolwiek próbował wstrzykiwać chlorofil zwierzętom lub ludziom?

W takim przypadku nie bylibyśmy wielce zaskoczeni, jeśli zobaczylibyśmy również spektakularne wyniki. Słyszeliśmy wszak o terapii nadtlenkiem wodoru.

Nadtlenek wodoru jest formą stężonego tlenu i kiedy jest wstrzykiwany, również giną komórki patogenne, takie jak rakowe

Wszystkie działania oparte na zrozumieniu naszych protoplastów, pradziadka i prababki, wody morskiej i słońca, sprowadzają się po prostu do poprawy środowiska w którym żyją komórki naszego organizmu, a to automatycznie zmusza nasz układ odpornościowy do włączenia samoleczenia. Do tego został przecież zaprogramowany.

Tlen w chlorofilu ma taką samą wartość jak minerały w wodzie morskiej. Dlatego, że, zarówno chlorofil, jak i woda morska pochodzą z tej samej pierwotnej zupy!

A zupa pierwotna z pewnością wykracza poza zwykłą potrawkę składającą się z tlenu i minerałów. To archaiczne danie jest źródłem życiowej energii komórek. Jest informacją działającą jak klucz aktywujący komórki, aby wróciły do podstaw.

Stanowi regenerację zamiast degeneracji.

Szkody zwyrodnieniowe zdobyte w czasie życia, które mają być nieodwracalne, dzięki prastarej zupie z morskiej wody i chlorofilu mogą być częściowo, a niekiedy całkowicie cofnięte

Nie musimy jednak akceptować bezrefleksyjnie tego co mają nam do zaoferowania niektórzy, a może już wszyscy alopaci. Nie łudźmy się, że tylko ciężkie terapie są toksyczne. Toksyczna jest każda jedna tabletka ibuprofenu. Zamiast tego zacznijmy już od dziś dotleniać swój organizm i jeść słoneczne pożywienie.

Pół kilograma zieleniny liściastej dziennie!

Jeżeli nie znajdujemy dziś lekarzy, którzy ordynowaliby terapię prababką i pradziadkiem, zacznijmy kontaktować się z morskimi minerałami i chlorofilem, chociażby jedząc trochę alg morskich.

Zajmijmy się własnym ogrodem warzywnym. Zróbmy sobie kompost, podobno świetny jest z wielką ilością pokrzyw. Nie myślmy nawet o jakichkolwiek chemikaliach, gdyż to bardzo znamienna rzecz, że wielki przemysł, który produkuje nawozy sztuczne, jest również producentem leków.

Musimy w końcu powiedzieć NIE i oderwać się od tego systemu. Hodować własne warzywa i owoce z wykorzystaniem morskich minerałów

Jeżeli woda morska jest osoczem zawierającym pierwotne informacje dla życia i energii życiowej, to w drugą stronę – minerałami morskimi również ozdrowimy glebę.

Jedzmy chlorellę, spirulinę, trawy pełne chlorofilu. Konsekwentnie kontaktujmy się z wodą morską, nawet stężoną.

Sól morska szara to nasz wielki sprzymierzeniec!

♥ Smacznego! Jor peps


reklamablogBlog pepsieliot.com, nie jest jedną z tysięcy stron zawierających tylko wygodne dla siebie informacje. Przeciwnie, jest to miejsce, gdzie w oparciu o współczesną wiedzę i badania, oraz przemyślenia autorki rodzą się treści kontrowersyjne. Wręcz niekomfortowe dla tematu przewodniego witryny. Jednak, to nie hype strategia, to potrzeba. Rzuć też może gałką na to: Dobre suplementy, pożywienie i kosmetyki znajdziesz w Wellness Sklep


Disclaimer: Info tu wrzucane służy wyłącznie do celów edukacyjnych i informacyjnych, czasami tylko poglądowych, i niekoniecznie wyraża zdanie założycielki bloga, tym bardziej nigdy nie może zastąpić opinii pracownika służby zdrowia. Takie jest prawo i sie tego trzymajmy.


 

(Visited 6 589 times, 3 visits today)

Komentarze

  1. avatar Alex 9 grudnia 2015 o 09:59

    Pepsi sorry, że z innej mańki uderzam. Jak nie chcesz nie odpowiadaj 🙂 Jakie ryby as najmniej szkodliwe??? Uwielbiany przez moje dziecko łosoś okazał się pływającą trucizną. Dorsz? Bałtyk podobno na maxa zanieczyszczony. O pandze nie piszę bo wiadomo ale dzieciak śledzia czy flądry tez raczej nie zje. Mintaj może?

    1. avatar pepsieliot 9 grudnia 2015 o 19:32

      łosoś można jeść dzikiego

  2. avatar Olga 9 grudnia 2015 o 12:58

    Pepsi, chciałam sobie zrobić kalibrowanko z kwasem askorbinowym. Zeżarłam 10 łyżeczek (30 gramów), poświęciłam na to kilka godzin i nic… Co to znaczy, ile ja tego potrzebuję…?

    1. avatar pepsieliot 9 grudnia 2015 o 19:29

      żadnego rozwolnienia

      1. avatar grzegorzadam 9 grudnia 2015 o 23:30

        ==Sól morska szara to nasz wielki sprzymierzeniec!==

        Transformacja? 😉
        Kąpiele Borisa Bołotowa…

    2. avatar grzegorzadam 10 grudnia 2015 o 00:05

      @Olga
      Nie doprowadziłaś do kalibracji..
      Proponuję do skutku.

  3. avatar Kacha 9 grudnia 2015 o 15:14

    Pepsi, co sądzisz o chlorofilu z firmy Natures Sunshines? Piję go od dwóch lat i jestem zadowolona. Mimo wszystko chciałabym znać twoje zdanie. Ściski:*

  4. avatar Kacha 9 grudnia 2015 o 15:16

    Natures Sunshine:P

  5. avatar Anamara 9 grudnia 2015 o 16:01

    Kurka wodna, to wszystko jest niby łatwe, gdy o tym piszesz, ale jak się jest biednym i/lub nie ma się dostępu do bio owoców i warzyw, to co począć? U mnie nie ma szans na bio zieleninę. Ani nie mam działki, żeby sobie wyhodować i chociaż trochę mniej syfiastą jeść, ani w sklepach też nie ma nic bio, poza Lidlem, gdzie są bio banany, jabłka i marchewki. Poza tym nic. Czasami się zastanawiam, czy by nie olać kwestii bio i pakować w siebie spirulinę i chlorellę, ale to chyba nie ma sensu, bo większość owoców i warzyw jest tak zawalona paskudztwem, ze więcej tego jest niż dobrych składników.

  6. avatar joan 9 grudnia 2015 o 18:02

    świetny artykuł 🙂

  7. avatar Blue 9 grudnia 2015 o 20:37

    Pepsi, tylko się nie denerwuj na mój komentarz…. Proszę napisz taką pigułę – co jeść jak nie można owoców? Był taki Twój świetny art – co i ile trzeba zjeść każdego dnia. Potrzebuję wskazówek – jak chłopu na miedzy… Jak przełknąć 4greensa bez bananowego szejka? 4greens to świetny supel, ale ten smak…

    1. avatar pepsieliot 9 grudnia 2015 o 21:37

      Blue no to połykaj Greens&Fruitsa TiB, od stycznia będą jeszcze inne możliwości, a i tak napiszę coś dla ludzi, którzy nie mogą jeść owoców i dla tych, w tym dzieci, którzy wymiotują (sic!) po warzywach

  8. avatar Panna Migotka 9 grudnia 2015 o 21:39

    Pepsi, ja z innej beczki, bo mam duzy problem.Otóż jakakolwiek wit D3 biore, miewam niemiłe sensacje.po prostu żle się czuję.Wygląda na to że nie witD3 nie służy mi jako suplement. Co to może byc, do diabła?Nigdzie sie z czymś takim nie spotkałam.

    1. avatar pepsieliot 10 grudnia 2015 o 10:24

      No to będziemy mieli od stycznia jeszcze inny rodzaj. Pewnie słabo ją metabolizujesz

  9. avatar Panna Migotka 9 grudnia 2015 o 21:46

    A słonce kocham.Teraz myśłę,że może dlatego tak sie czuje przy sztucznej suplementacji,że w każdym preparacie był olej krokoszowy, a to podobno silnie uczula.

    1. avatar Panna Migotka 10 grudnia 2015 o 15:22

      dzięki Pepsi, na pewno kupię!!!! Bardzo się temu dziwię, wiesz,, bo od kiedy przeszłam na 80/10/10, czuje się rewelacyjnie,a więc słuzy mi,bez dwóch zdań, mam energie za stu,tylko włąśnie taka dziwna rzecz.Dzieki Pepsi.!

  10. avatar ewa0 10 grudnia 2015 o 07:43

    Witaj Pepsi co polecasz na jąkanie u 4 latka ?

    1. avatar pepsieliot 10 grudnia 2015 o 10:23

      masę miłości, ale oczywiście coś poszukam

  11. avatar agnei 10 grudnia 2015 o 19:45

    Ja jeszcze gdzies czytałam o wodzie z mlodego kokosa. W sensie, ze uzywali w czasie wojny do przetaczania krwi.

  12. avatar Okoń 3 stycznia 2016 o 15:47

    Pepsi. Pani N. Siemionowa w książce o kuracji przeciw pasożytom, twierdzi że używa spiruliny w swojej kuracji, ale skutkiem ubocznym jej stosowania jest grzybica. Nurtuje mnie to ,bo po 2 miesiącach na 70% raw mam wszelkie objawy grzybicy. Spirulinę jem codziennie bo lubię jej smak w koktajlach. Wiem że tłuszczu było więcej jak pół awokado, ale też bez szaleństwa. W planie mam zejść z tłuszczem do zera, zmniejszyć słodkie owoce na rzecz warzyw i obserwować. Ale co myślisz o tej spirulinie ?

  13. avatar marga 24 stycznia 2017 o 20:09

    hej! w zwiazku z artkulem na temat wody morskiej dr quintona chcialam powiedziec ze jest rewelacyjna ! Mieszkam za granicą i zwiedzilam wielu lekarzy w zwiazku z moją nietolerancja histaminy az w koncu natrafilam na lekarz ktora zapisala mi tą wode jako suplementacje magnezu i rownież jako lek na zgage, dziala rewelacyjnie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Sklep
Dołącz do Strefy VIP
i bądź na bieżąco!

Zarejestruj sięZaloguj się

TOP

Dzień | Tydzień | Miesiąc | Ever
Kategorie

Archiwum