Pepsieliot
Możesz się śmiać, ale i tak za kilka godzin
zmienisz swoje życie...
214 979 316
61 online
35 455 VIPy

Won z pepsi fanatyzmem

Won z pepsi fanatyzmem

Jolanta Pragmatykom i Bujającym w obłokach,

Od pierwszego słowa walę się w pysk. W rytm melorecytacji – won z fanatyzmem. Nie zamierzam podlizywać się, ani sobie, ani żadnej grupie wyznawców określonych wzorców szamy. To, że sporadycznie z tendencją do nigdy nie podlizywałam się innym, w żaden sposób nie usprawiedliwia mnie, że podlizywałam się sobie. Ale spoko, już nie będę.

                                         Ciekawe czyja ta krzywa gęba?

Mówię więc to co myślę, że weganizm może być o wiele bardziej odległy od wegetarianizmu, nie mówiąc o witarianizmie, niż ten ostatni od … diety Paleo. Że wybierając dla siebie dietę stricte wegańską (nie mylić z roślinożerstwem), jako opcję na długo, a nie jako okresowe remedium na daną chorobę, w efekcie końcowym możemy sobie zaszkodzić.

Że wszystkie przegięcia, w ostateczności nie prowadzą do zdrowia

Że każdego dnia wielu z Możnych podejmuje utopijne próby szukania absolutu, a jak bardzo Możnym się to nie udaje, świadczy o tym chociażby ten pierwszy lepszy przykład z brzegu.

Spójrzmy na sławną terapię Maxa Gersona. Kiedyś, gdy ojciec Charlotte Gerson, dr. Gerson odkrył moc soków warzywnych (głównie marchewka) i owocowych (głównie jabłko), chlorofilu i usuwania toksyn z organizmu za pomocą lewatyw z kawy, swoim pacjentom zalecał również picie soku z …. wątroby cielęcej.

Córka Gersona, Charlotte (obecnie 93-u letnia), która z powodzeniem kontynuuje od wielu lat misję swojego ojca odeszła, być może z powodów wizerunkowych, albo dajmy na to ludzie mogli mieć problem z piciem soków wątrobowych cielęcia, a więc w terapii Gersona nie pije się tego akurat soku, ale je się suplementy zawierające wyciąg z wątroby cielęcia.

No gdzie tu mowa o wegetarianizmie chociażby, nawet semi?

No, ale można odbić piłeczkę, że dobrze, faktycznie chorych na tak poważne choroby jak rak i inne zwyrodnienia trzeba traktować szczególnie w czasie kuracji. To zrozumiałe, chociaż kontrowersyjne dla wegan i wegetarian.

Jeszcze parę słów o terapii Gersona

Gerson opisał przyczyny powstawania raka jako zespołu wyniszczenia tkanek wynikającego z zaburzenia równowagi sodowo-potasowej. Chodzi tutaj o zakwaszenie/niedotlenienie organizmu, opisywałam tę huśtawkę, bodajże w rezolutnym wpisie o cząsteczce Maillarda –  Jak mnie Paul Nisoin zrobił w konia i o cząsteczce Maillarda. (Chyba mi w końcu dadzą Nobla)

Jego terapia antyrakowa opierała się więc na diecie bogatej w potas, ubogiej w sód i nie zawierała praktycznie żadnych tłuszczów ani olejów i minimalną ilość białek zwierzęcych.Soki z surowych owoców i warzyw, a także wyciąg z surowej wątroby cielęcej przywracać miały zaburzone w chorobie nowotworowej funkcje wątroby, czyli między innymi oczyszczania organizmu z toksyn, co hamowało proces rakowy. Gerson podawał również chorym preparaty jodu i niacyny (witaminy B3). Za konieczne uważał wykonywanie lewatyw z czarnej kawy w ilości pięciu dziennie. Gerson zakazywał solenia, białej mąki, oleju (można było stosować wyłącznie olej lniany) i białego cukru, jedzenia ananasów i jagód, czekolady, ciastek, lodów, orzechów i również awokado. Chorzy musieli też zrezygnować z ogórków, fasoli, ostrych przypraw, mięsa, masła, jaj, ryb, mleka, śmietany i grzybów. Nie wolno im było pić herbaty, alkoholu, kakao i kawy.

Należy jednak pamiętać, że to była/jest dieta dla bardzo chorych ludzi. Natomiast w swoich zwyczajnych wytycznych dla ludzi zdrowych Gerson był znacznie mniej purytański, gdyż zalecał, aby trzy czwarte dziennego jadłospisu oparte było na wegetariańskiej żywności, a jedna czwarta na osobistych preferencjach.

Soki owocowe i warzywne, tak zwana zupa Hipokratesa, na którą przepis od dawna kwitnie na tym blogu, ziemniaki i płatki owsiane to podstawa odtrucia organizmu i nieodzowny według Gersona warunek utrzymania zdrowia. Oczywiście surowce muszą pochodzić z nieskażonych upraw ekologicznych. Spotkałam się z głosami ortodoksów witarian, że Gerson pewnie mylił się w kwestii grula, gdyż z pochodzenia konserwatywny Niemiec, nie wyobrażał sobie dobrobytu zdrowotnego bez Das Kartofeln. Ale raczej nie sentymenty kierowały starożytnym Gersonem, a potas, którego sporo jest w ziemniakach, szczególnie pieczonych. Zalecał owoce takie jak banany, melony, brzoskwinie, morele, czereśnie, wiśnie, papaja, grejpfruty, gruszki, pomarańcze, jabłka, porzeczki, mango, śliwki, mandarynki, winogrona i wszelkie warzywa (oprócz ogórków). Jako przekąskę pozwalał jeść chleb żytni pełnoziarnisty na zakwasie, odtłuszczony jogurt i twaróg. Ryż brązowy, tylko raz na tydzień. Słodzić brązowym cukrem, syropem klonowym i miodem. Czyli widzimy, że w porównaniu z wytycznymi witariańskimi, a dla wielu owe kredo pozbawione jest aspektu ludzkiego, dieta Gersona, ta dla zdrowego, ma wręcz charakter sybarycki. w didaskaliach Co do potasu, jest on niezwykle ważny dla człowieka, jest nawet ważniejszym minerałem niż wiele witamin, przy czym nie należy go samowolnie suplementować w postaci wyizolowanej, tylko ewentualnie pod ścisłą kontrolą lekarza, a z drugiej strony pierwiastek ten bierze czynny udział w dotlenianiu komórek (odkwaszaniu) i gospodarce wodnej i właśnie tego pierwiastka z powodu wyjałowienia gleby w jej górnych warstwach, ale też słabej diety, u 90% społeczeństwa akurat brakuje. Jednak najbardziej kontrowersyjnym zagadnieniem związanym z dietą wegańską, nie mówiąc już o wegańskim witarianizmie jest zagadnienie związane z demineralizacją kości. Nawet jedząc dużo zielonych warzyw liściastych i dostarczając sobie odpowiednią ilość wapnia, organizm może poprowadzić ów wapń złymi szlakami. Generalnie nie należy przesadzać z suplementami wapniowymi, a już bez współpracy z witaminą K2, wcale tego nie robić. Świadomy wszystkożerca wie, że witamina K2 (mk-4) jest w mięsie zwierząt karmionych trawą, jest też w jajach kur karmionych trawą i w nabiale, ale też takim, którego rudymentarne początki miały miejsce na zielonym pastwisku. Czyli jak sięgnie, chociażby po jajka organiczne od kur chowanych w wolnym wybiegu zapewni sobie pewną ilość witaminy K2. Jak jest nieświadomy, to mu się wapń przylepi do żyły i ją do reszty zwapni i nie będzie już niczego świadomy. Ale ma opcję gość.

A co zrobi weganin?

Gdy mieszka w Japonii, to potrawa natto z fermentowanej soi ma świetną K2 (mk-7, podobno jedyną i najlepszą, chociaż trochę nie chce mi się wierzyć, że cała ludzkość ma kłopoty z odwapnieniem kości, bo nie urodziła się w Japonii), chociaż i tak kij ma dwa końce i natto nie może być do przesady jedzone przez mężczyzn z powodu powiązań nie halo również z ich prostatą. Za to K2 w postaci suplementu z natto jest pozbawiona owej wady.  Mój sztandarowy wpis o wapniu i K2 niepozornej  TUTAJ, mówi jasno, ze weganin i witaraianin musi obok D3 brać K2, najlepiej w formie mk7 z natto, znacznie trwalszej od mk4.

Jednym słowem weganin to człowiek, który musi trzymać non stop rękę na pulsie, a i tak moim zdaniem może okazać się po pewnym czasie, że będzie musiał sięgnąć po coś pochodzenia zwierzęcego, jak chociaż B12, która to witamina jest produktem bakterii, czyli jak ich nie ma, to nie ma B12.

Nawet suplement B12 powstaje z wydzielin autentycznych bakterii. No a omega -3, nie zakładałabym, że może być tylko roślinna, a witamina D3 nie wegańska, w takich krajach jak Polska bez D3 w zimie?

To jest ryzyko jej nie brać, dlatego uważam, że pomiędzy wegetarianizmem, nie mówiąc już o semiwegetarianizmie, a weganizmem jest duży, albo ogromny dystans.

I zakończę moje dywagacje, żeby dokręcić woltę, porównaniami diety witariańskiej 811 i paleo. Przynajmniej w ogólnych zarysach.

Rzeczywiście, jeśli spojrzymy na dietę na bazie węglowodanów, w tym sporej ilości cukrów prostych i powiedzmy, nisko węglowodanową dietę paleo, to w tych kategoriach nie znajdziemy wiele wspólnego. No dobra, trochę warzyw. Ale jeśli spojrzeć na nie, te diety z perspektywy tego, co obie systematycznie wykluczają, znajdziemy już znacznie więcej, wydaje się istotnych podobieństw.

Tymczasem na witarce, szczególnie 811 kategorycznie unikamy, czegoś co przez wielu wegan i wegetarian jest jak najbardziej dopuszczalne

Wszelkich form przetworzonego, rafinowanego cukru, w tym syropu kukurydzianego o wysokiej zawartości fruktozy Wszystkich olejów przemysłowych (w tym tych o wysokiej zawartości omega-6 odmian, takich jak olej sojowy i olej kukurydziany) Rafinowanych ziaren, takich jak biała mąka Soków owocowych (oczywiście kupnych) i innych słodkich napojów Przemysłowo przetworzonej żywności

W swojej książce „Jedz więcej, waż mniej” ( czyli znowu ktoś bawi się moimi zabawkami – Jedz i … chudnij, uśmieszek z przymkniętą gałą) Ornish zaleca unikanie w każdej porcji żywności więcej niż 2 g tłuszczu. Już na kolejny rzut gały widać, że Ornish odradza jakiekolwiek zbliżanie się do przetworzonej żywności, bo ma ona z pewnością więcej niż 2 g tłuszczu. Teraz możemy porównać powyższą listę z tym, co Kurt Harris nazywa trzema neolitycznymi agentami współczesnych choróbsk i nieszczęść zdrowotnych.

Nadmiar wyizolowanej fruktozy

Nadmiar kwasu linolowego (chodzi zwykle o oleje z wysoką ilością omega-6, takich jak olej sojowy)

Pszenica, lub gluten

I o ile przodkowie paleo rzeczywiście wyeliminowali ze swojej diety te czynniki antyzdrowotne, o tyle klasyczni weganie, czy wegetarianie niekoniecznie. Dlatego pozwoliłam sobie na to być może dla kogoś wręcz obrazoburcze porównanie, że weganinowi, z wegetarianinem dalej jest do witarianina niż wyznawcy paleo. Chociaż witarianie na 811, czyli w dużym procencie frutarianie jedzą jednak dużo naturalnej fruktozy zawartej w owocach.

Generalnie podsumka jest taka, że zdrowie ludzkości mejbi, petetr, perhaps sprowadza się do wyeliminowania właśnie tych trzech agentów paleolitycznych. No i oczywiście do przerzucenia się na surową żywność, w szczególnych przypadkach lekko podgrzaną, lub najlepiej sparowaną, która jest tym czym jest, a nie przypadkowym zlepkiem nowych związków chemicznych powstałych w wyniku agresywnej inwazji ciepłem.

Niewiadomo dlaczego wszystkich Was dzisiaj kocham Jor spepsik

PS Oddział! Dzisiaj ósmy dzień biegania! Odmaszerować biegiem! Proszę też o rozwagę, bowiem bieganie jest świetne dla właścicieli zdrowych serc, do tego obecnie jest bardzo gorąco! Nawadnianie wysoko zmineralizowaną wodą i/albo uzupełnianie minerałów, obowiązkowe. Sierżant PE

Blog pepsieliot.com, nie jest jedną z tysięcy stron zawierających tylko wygodne dla siebie informacje. Przeciwnie, jest to miejsce, gdzie w oparciu o współczesną wiedzę i badania, oraz przemyślenia autorki rodzą się treści kontrowersyjne. Wręcz niekomfortowe dla tematu przewodniego witryny. Jednak, to nie hype strategia, to potrzeba. Rzuć też może gałką na to: Dobre suplementy znajdziesz w naszym  Wellness Sklep


Disclaimer: Info tu wrzucane służy wyłącznie do celów edukacyjnych i informacyjnych, czasami tylko poglądowych, i niekoniecznie wyraża zdanie założycielki bloga, tym bardziej nigdy nie może zastąpić opinii pracownika służby zdrowia. Takie jest prawo i sie tego trzymajmy.


(Visited 9 359 times, 1 visits today)

Komentarze

  1. avatar Hanna 20 marca 2014 o 13:58

    Pepsi, napisalas w poprzednim wpisie, ze nie polecasz specjalnie masla orzechowego. Domyslam sie, ze chodzi o kupne maslo orzechowe z dodatkiem roznych chemicznych skladnikow. A co w takim razie sadzisz o masle orzechowym z organicznych, surowych orzechow? Czy mozna je spozywac?
    PS. Wspominasz w swoim wpisie, ze pisalas kiedys tutaj o masle orzechowym, niestety nie udalo mi sie znalezc tego wpisu.

    1. avatar pepsieliot 20 marca 2014 o 16:54

      ŻAdnego masła orzechowego nie polecam, bo omega-6 !!!

      1. avatar Basia 20 marca 2014 o 19:35

        Można z włoskich orzechow zrobic:)

      2. avatar Hanna 21 marca 2014 o 11:39

        Pepsi, czy moglabys rozwinac ten temat? Skad w masle orzechowym omega-6, jesli w zwyklych orzechach go nie ma?

        1. avatar pepsieliot 21 marca 2014 o 15:10

          Hanno mogę się mylić oczywiście, bo nie rozkminiałam tematu, a jakie tłuszcze są w orzechach?

          1. avatar Hanna 21 marca 2014 o 16:46

            Pepsi, przepraszam, moja pomylka. Masz absolutna racje, ze w orzechach sa tluszcze omega 6 (najmniej w orzechach makadamia, na drugim miejscu sa nerkowce i orzechy laskowe). A moje pytanie powinno brzmiec inaczej. Czy zawartosc omega 6 jest wyzsza w masle orzechowym (mam na mysli maslo orzechowe zrobione z surowych, organicznych orzechow), niz w surowych orzechach? Bo jesli tak, to rozumiem, ze nalezy masla orzechowego unikac, ale jesli nie, to wowczas jaka jest tak naprawde roznica pomiedzy surowymi orzechami, a maslem orzechowym ze zdrowotnego punktu widzenia?

          2. avatar pepsieliot 21 marca 2014 o 17:44

            Hanno, jeżeli jesteś na diecie wysoko węglowodanowej,czyli roślinożercy, należy uważać z tłuszczami, szczególniegdy jest to omega 6. Kiedy zjadasz 10 orzechów, czy 15 migdałów, czujesz sie bardzo syta i trwa to pewien czas, to samo jest z połową filiżanki słonecznika, nawet nie myślisz, żeby tyle zjeść, ale jak zmielisz orzechy do postaci masła, to bez problemu zjesz 40 orzechów, a także filiżankę słonecznika, czy nerkowców w postaci smakowitego deseru, do tego z jakimś słodkim dodatkiem. Po prostu jest to nie wskazane, nie zdrowe, źle trawione i niepotrzebne. Jeżeli potrafisz zjeść małą łyżeczkę masła orzechowego domowej roboty organik to z pewnością Ci nie zaszkodzi, ale kto zjada małą łyżeczkę masła orzechowego, albo 3 cm kwadratowe sernika z nerkowców?

  2. avatar xx 20 marca 2014 o 16:30

    Pepsi jak na tym zdj to Ty to niezła Ciebie babka i te białe ząbki 😀

    1. avatar pepsieliot 20 marca 2014 o 17:07

      xx, to krzywy ryj 🙂

    2. avatar pepsieliot 20 marca 2014 o 17:07

      xx, to krzywy ryj 🙂

      1. avatar kingovnot 24 marca 2014 o 16:27

        ładna gąbka 🙂
        jak się wyprostuje,to nawet b.ładna 🙂

  3. avatar Ewa 20 marca 2014 o 18:05

    Nie przekonałaś mnie tym artykułem, masę niedociągnięć w nim.. Oparłaś się w zasadzie tylko na jednym naukowcu, nie biorąc pod uwagę całej rzeszy innych naukowców/dietetyków, którzy posiadają spore zaplecze naukowe.. Poza tym, jestem od 38 lat weganką, mam dwójkę dzieci, również wegan w wieku nastoletnim i w życiu nie zjedli niczego pochodzenia zwierzęcego i mało, które nastolatki dorównują im zdrowiem, witalnością, piękną cerą..

    1. avatar Łysica 20 marca 2014 o 20:09

      A karmiłaś swoje dzieci piersią?
      Jak tak to spożywały pokarm zwierzęcy, jak nie, to źle, bo powinno się karmić piersią.
      Jak na taki staż to gratuluję, ja byłem nie całe 3 lata weganinem i kichy siadły.

      1. avatar Gabrysia 6 lipca 2014 o 20:30

        A propo weganizmu: dla mnie jest to sposób żywienia dla wrażliwych ludzi żyjących w miastach, którzy nie chcą kupować jajek od kur z wielkich hodowli, gdzie są trzymane i traktowane jak przedmioty (akcja „Jak one to znoszą..?”), czyli tych z supermarketu, a jajka od wiejskich kur są trudno dostępne bądź drogie. Myślę, że nie przyczynianie się cierpieniu zwierząt to główna idea wegan i że wiele z nich jadłoby jajka gdyby powiedzmy trzymaliby sobie taką kurkę i mieliby pewność, że nie dzieje się jej krzywda. Ja bym jadła na przykład. „Nie podbieranie kurom jajek” to moim zdaniem kiepski argument.
        Po drugie „zwierzę na pewno cię skonsumuje” – na co dzień raczej nie stykasz się z drapieżnikami ;), wiec to czysto teoretyczna sytuacja. W rzeczywistości w której żyjemy jesteśmy jedynymi inteligentnymi istotami w łańcuchu pokarmowym, epoka kamienia łupanego już dawno za nami, wiec, mając taki wachlarz możliwości jaki teraz mamy i wiedząc, ze cierpią jak my – moim zdaniem powinniśmy zwyczajnie się do tego nie przyczyniać.

        1. avatar Paula 23 lipca 2015 o 07:30

          Łysico, a co to znaczy ” kichy mi siadły”? Bardzo mi podoba się u Pepsi szerokie, otwarte spojrzenie na sprawy zdrowia, diety, życia….Od roku zmieniam swoje nawyki wielu dziedzinach życia, wiele czytam, odwiedzam blogi w tych tematach i już wiem, że to wszystko nie jest proste, jednoznaczne, że są różne drogi a sztuką jest trafić w to co dla danej jednostki jest najlepsze i możliwe do zrealizowania.

    2. avatar pepsieliot 21 marca 2014 o 07:19

      Ewo w ogóle nie było to moim zamiarem, po prostu w przyrodzie nie istnieje ssak wegański i o tym piszę. O Campbellu, a raczej o chińskim badaniu też jest seria artykułów i czekają kolejne, więc nie ograniczam się tylko do Maxa Gersona

      1. avatar Mariola 21 marca 2014 o 09:23

        Nie skąd to łączenie karmienia piersią z nieweganizmem 🙂 to jakiś absurd. To jak doszukiwanie się hipokryzji u wegetarian „Nosisz skórzane paski, ty świnio i łgarzu”. Weganizm to definicja, której nie dotyczą produkty odzwierzęce typu mleko ludzkie i karmienie piersią, bo jest to oczywista czynność i naturalna rzecz, dlatego się o tym nie mówi nawet. Rozumiem Pepsi, że stworzyłaś własną definicję, tylko po co? Pozdrawiam.

        1. avatar pepsieliot 21 marca 2014 o 09:44

          Mariolo ssaki nigdy nie były i nie będą weganami, jak chcą być zdrowe

          1. avatar Mariola 21 marca 2014 o 10:03

            Pepsi ale weganizm to (dla większości) cała ideologia oparta na niewykorzystywaniu zwierząt, nie podbieraniu im jajek, mleka, nie zabijaniu itp, ale to chyba wiesz.. W jaki sposób niemowlak wykorzystuję swoją matkę? Przecież to mleko jest dla niego wytwarzane, laktacja jest naturalnym procesem po ciąży. Można być weganinem całe życie, będąc karmionym mlekiem matki :), co ma piernik do wiatraka? Tylko o to mi chodzi, bo często to podkreślasz a jest to bezsensowne według mnie.

          2. avatar pepsieliot 21 marca 2014 o 15:05

            Mariola, ja to wszystko wiem i mało tego wspieram, ale takie są fakty, pozdrowionka

          3. avatar Łysica 21 marca 2014 o 10:47

            Jajek się nie podbiera, kury niejednokrotnie zostawiają je gdzie popadnie i mają to głęboko.
            Jak ludzie mieli w gospodarstwach krowy to mleka starczało i cielakowi i ludziom, a teraz to zrobiono z tego biznes.
            Nie zabijaj, spoko ale wytłumacz to zwierzęciu które jest głodne, napewno Cię nie skonsumuje.Bez przemysłu weganin nie miałby się w co ubrać, skóra odpada więc tylko i wyłączącznie to co sztucznie wyprodukowane i w niemniejszym stopniu zatruwające środowisko, i przy okazji zabijające zwierzęta

  4. avatar ann 20 marca 2014 o 18:34

    A jak tak z innej beczki. Mam straszne problemy z zębami, szybko mi się psują od dziecka:/ zastanawiam się jakie wit są im potrzebne, czego im brakuje?
    Zastanawiałam się czy zrezygnować z pasty z fluorem, na szczęście po 2 latach nie psuja się bardziej czy mniej ale no dalej są w kiepskim stanie:( Mycie samym olejem kokosowym by pomogło?

    1. avatar pepsieliot 21 marca 2014 o 07:12

      Fluor odstaw zaraz, myj pastami bez fluoru organik i płucz olejem kokosowym

    2. avatar Paula 21 marca 2014 o 11:09

      Ann , ja jestem osoba o mega slabych zebach, pare lat temu odstawilam calkowicie fluor i skonczylo sie to masakrycznie !!! Dla porownania moj maz nie zauwazyl zadnej roznicy w psuciu sie zebow, ale zeby ma silne – dobre geny.
      Mam dobrego dentyste i wg niego jeden raz dziennie myje pasta z fluorem a 2 i 3 raz pasta , ktore potrafi reperowac plytke nazebna, pasta jest nowa , przebadana laboratoryjnie i ona nie zawiera fluoru , ale ma za to inny mechanizm naprawiania ubytkow, nazywa sie Biorepair i polecam goraco 🙂

      1. avatar tom 21 marca 2014 o 22:39

        Nie widzę sensu myć nawet ten 1 raz dziennie pastą z fluorem;) Co więcej, szkoda organizmu na to 🙂

      2. avatar grzegorzadam 14 sierpnia 2015 o 10:32

        ”Mam dobrego dentyste”……….
        A powiedział coś o diecie? Jeszcze się nie spotkałem z takim.
        Fluor ma wpływ (homeopatycznie!) tylko do 20 roku życia!
        Potem jest już tylko neurotoksyczna trucizną, i nic tego nie zmieni.

        Próchnica powstaje z powodu demineralizacji, dewitaminizacji, i tylko dieta organiczną można ja próbować okiełznać. To jest jak matematyka, jak coś tracisz, musisz to zwrotnie uzupełnić 🙂

        Krótkie filmiki DDS dentysty D. Kennedy- polecam wszystkie sobie obejrzeć :

        https://youtu.be/MPoPUJY5yIc
        https://youtu.be/SUBZts9m5vY

        Gość próbuje jak Don Kichot walczyć z przemysłem, który skutecznie propagandą (dentyści też są zaślepieni…tak ich uczą..) wcisnął nam b.drogi w utylizacji toksyczny odpad przy produkcji aluminium!
        To jest skandal.
        W U.S.A cała populacja dzieci cierpi na fluorozę, im to wcisnęli do kranówki, a jeszcze próbują wlewać statyny i inne. To jest CHORE..

        Poczytaj 'dr Jaśkowski Fluor’ (wyszukiwarka), szczena opada.
        W Polsce nie ma ani jednego laboratorium, które może zbadać i potwierdzić odfluorowe źródła poważnych chorób.
        Wody 'mineralne’ w tanich dyskontach są dofluoryzowane..
        Obniża percepcję i intelekt bez względu na wiek!

        Ale są skuteczne 'chelatory’ na to na szczęście 🙂

        pozdrawiam

    3. avatar ann 21 marca 2014 o 13:15

      Dziękuję za odpowiedz. ja pastą z fluorem teraz za bardzo nawet już nie mogę myć, bo jak czasem u kogoś umyję zawsze kończy to się bólem głowy i brzucha więc wolę jej dalej unikać 🙂
      Postawie na kokos no i tej Biorepair spróbuję.

  5. avatar kurkur 20 marca 2014 o 21:00

    peps wydaje mi się, że źle myślisz patrząc na paleo jako sposób żywienia z małą ilością węgli a z kolei z wysoką podażą białka. Jeżeli węgli jest mało to naturalnie wtedy taka dieta jest wysokotłuszczowa, bo paleo ludzie też wiedzą, że nadmiar białka raczej dobry nie jest. Wtedy oczywiście jest olej kokosowy, eko-masło, awokado, może oliwa, olej rybi i smalec z czego sobie wytopisz to masz (ja teraz poluję na słoninę z dzika i będę wytapiał, chciałbym też taki z niedźwiedzia :P) no i orzechy/nasiona, jak komuś nie pasuje taka ilość tłuszczu i woli węgle to szamie ziemniory nasze albo ich słodkie odpowiedniki + korzenie typu marchew/pietruszka itp., ewentualnie cebula, buraki, może dynia a jak doda jeszcze odpowiednio przygotowane strączkowe to już full wypas pod względem węgli. Wtedy takie 100 czy 200 gramów dziczyzny, krowy karmionej trawą albo morskiej ryby wydaje się jak najbardziej ok, dochodzą do tego też mega odżywcze podroby typu wątroby, serca, mózgi, ozory i tak dalej : )

    ewentualnie możesz przejść na raw paleo, ale to zdecydowanie opcja dla hardkorowych graczy – https://www.facebook.com/Witarianizm

    1. avatar ewa ta co zawsze 21 marca 2014 o 07:03

      Z tą dziczyzną to uważaj bo dziki teraz takie wypasione na kukurydzy GMO że sami myśliwi mówią że to już nie wygląda po uboju jak dziczyzna tylko jak świnina.

    2. avatar pepsieliot 21 marca 2014 o 07:13

      kurkur, ja nigdy nie odstąpię od roślinożerstwa, ale to mój wybór i nie znaczy, że najlepszy

  6. avatar Mag-lena 21 marca 2014 o 08:07

    Mam pytanie od czapy, ale być może mi Pepsi odpiszesz. Kiedy będzie dostępny suplement omega 3?

    1. avatar pepsieliot 21 marca 2014 o 08:24

      Mag-lena powinien być w przyszłym tygodniu, pod koniec

  7. avatar Jah Maya 21 marca 2014 o 10:30

    Witam po latach.

    Dla uzmysłowienia sobie gdzie są zwierzęce źródła witaminy C w tłuszczowej postaci palmitynianiu askorobylu lepiej przyswajalnej niż roślinnej.
    Co oczywiście nie oznacza jakoby z roślinnej nie należałoby korzystać. Jednak źródła te zawierają nie mniej niż niejedne owoce, które jemy na co dzień choć oczywiście daleko im do roślinnych rekordzistów. Z polskich owoców chyba: rokitnik i dzika róża.

    Przy czym na porządnej diecie niskowęglowodanowej a tym bardziej na surowej i niestresującym stylu życia, zapotrzebowanie na tę witaminę jest sporo mniejsze. W porównaniu do śmieciożerców i diety standardowej a także ogólniestresującym trybie życia oraz wysokowęglowodanowców.

    Animal Source Amount
    (mg / 100g)
    Calf liver (raw) 36
    Beef liver (raw) 31
    Oysters (raw) 30
    Cod roe (fried) 26
    Pork liver (raw) 23
    Lamb brain (boiled) 17
    Chicken liver (fried) 13
    Animal Source Amount
    (mg / 100g)
    Lamb liver (fried) 12
    Calf adrenals (raw) 11
    Lamb heart (roast) 11
    Lamb tongue (stewed) 6
    Human milk (fresh) 4
    Goat milk (fresh) 2
    Cow milk (fresh) 2

    Plant source Amount
    (mg / 100g)
    Grape 10
    Apricot 10
    Plum 10
    Watermelon 10
    Banana 9
    Carrot 9
    Avocado 8
    Crabapple 8
    Persimmon – fresh 7
    Cherry 7
    Peach 7
    Apple 6
    Asparagus 6
    Beetroot 5
    Chokecherry 5
    Pear 4
    Lettuce 4
    Cucumber 3
    Eggplant 2
    Raisin 2
    Fig 2
    Bilberry 1
    Horned melon 0.5
    Medlar 0.3

    Dużo też zawierają przepyszne gałki oczne (przysmak dzieci ludów, które spożywają sporo surowego mięsa) i grasica ale niestety nie mogę znaleźć ile. Ogólnie gruczoły i organy. Nadnercza to są takie małe gruczoły w postaci kulek (łezek) przy przewodach nerkowych. Ostatnio skrupulatnie je wygrzebałem z organów i zjadłem. Pierwotne społeczeństwa często zdawały sobie sprawę z wielu rzeczy i dzielili się tym pośród swoim pobratymców, matek i dzieci.

    Zamiast spożywać syntetyczne suplementy tłuszczowej wersji witaminy C i czyste chemiczne substancje jak zalecasz, według mnie zdecydowanie lepiej jeśc po prostu surowe zwierzęta z organami bo każdy pokarm powinien być kompletny takim jakim stworzyła go natura. Ale każdy oczywiście może mieć swoje upodobania i swoje zdanie.

    Pozdrawiam.

    1. avatar ewa ta co zawsze 21 marca 2014 o 19:01

      lepiej jeśc po prostu surowe zwierzęta z organami – o dżizas za dużo odemła wymagasz 😉

  8. avatar Hanna 21 marca 2014 o 19:20

    Dziekuje Pepsi. To bardzo sluszne, co napisalas, ze zjadajac maslo orzechowe, jemy z reguly duzo wiecej kalorii niz gdybysmy zjedli np. garsc orzechow. Dobrze, ze o tym napisalas, w sumie to dosc oczywiste, a nigdy mi nie przyszlo do glowy.

  9. avatar Jaspis 23 marca 2014 o 08:46

    Jestem dwa lata na diecie wegańskiej wysoko-węglowodanowej. Bardzo świadomej diecie.
    Rok byłem pure raw, teraz mam w diecie część gotowanych węgli i warzyw. Przez cały czas codziennie wypijam 1,5l zielonego szejka- różne zieleniny. Przez jesień wycisnąłem sok ze 100kg jarmużu.
    Praktycznie codziennie jem suszone figi,sezam,mak i melasę z drzewa chleba świętojańskiego- czyli top vegan source of Ca. Codzienni piję herbatkę ze skrzypu i paru innych ziół p/osteoporozie.
    Rok temu w trakcie przygotowań do maratonu doznałem złamania zmęczeniowego kości klinowatej stopy.Zaczęły się badania i okazało się, że mam osteoporozę z którą lekarze nie wiedzą co robić.
    Po roku uraz w dalszym ciągu nie jest wygojony. Przestałem regularnie biegać, bo po biegu przez dwa dni dochodzę do siebie, bo tak bolą mnie nogi. Bolą mnie nogi w sensie kości.
    Ciągle się rozglądam i szukam rozwiązania swojego problemu, Suplementuje : vigantol , metylkobaaminę, Omegę3, natto, Amixa multi, zażywałem też przez dwa miesiące mumio.
    Pomimo tego z moimi kośćmi jest coraz gorzej , lecą mi też zęby. Przed weganizmem nigdy nie odczuwałem żadnych problemów z kośćmi. Owszem czułem się do dupy i nie dałem nawet rady przebiec kilku kilometrów, ale nie miałem problemów kostnych i nigdy nie miałem nic złamanego.
    A teraz czuję się energetyczny a nie mogę się ruszać, bo boję się o swoje kości.
    Chyba jestem klasycznym modelem demineralizacji kości na diecie wegańskiej.
    Zastanawiam się co jest tego przyczyną: mała podaż Ca u wegan, czy mała jego przyswajalność ze źródeł wegańskich, czy może ciągłe spalanie węgli przez organizm prowadzi do wypłukiwania minerałów z organizmu i w konsekwencji do osteoporozy ???
    Osobiście skłaniam się ku trzeciej opcji, ale nie mam naukowych potwierdzeń.
    Na pewno nie wrócę do poprzedniej diety, bo mając tą wiedzę co mam, wydaje mi się to niemożliwe.
    Jednak bardzo poważnie rozważam jej modyfikację i wprowadzenie sardynek, łososia z kośćmi i jajek. Z drugiej strony gdybym mógł zapomnieć o kościach, to nic bym w diecie nie zmieniał, bo ogólnie czuję się super. Troszczę się tylko o swój kościec.
    Zastanawiam się też , czy wcześniej nie suplementować się wapniem, ale raz , że do tej pory nie znalazłem żadnego, którego bym się nie bał zażyć, a dwa, że to kolejna tabletka do kolekcji w niby najzdrowszej diecie świata. Czuję się z tym fatalnie, bo paradoksalnie wcześniej niczego nie musiałem łykać, nie mówiąc już o kasie która na to idzie.

    1. avatar Summer Breeze 23 marca 2014 o 11:17

      Ratuj się chłopie, nie bądź głupi. Chcesz w imię ideałów zniszczyć sobie zdrowie? Na końcu zostaniesz dobrym samopoczuciem tylko, że bez kości. Ja sam muszę przyznać, że poważnie rozważam jedzenie 2-3 razy w tygodniu czegoś od zwierząt. Oczywiście Bio. Po okresie od września 2012, gdy praktycznie wyeliminowałem pr. odywierzęce będę prawdopodobnie coś jadł, może ser/kefir kozi czy owczy, moze nawet mięsko/ryba/jajka. Tak mam, że czuję coś w dolnym odcinku kręgosłupa, mam chyba wrodzone tendencje do tego, bo czułem to po pierwszych dwóch miesiącach przygody z przysiadami i martwym. Zauważyłem, że gdy dużo stoję/chodzę to jest lepiej. Gdy dużo siedzę to gorzej.
      Wczoraj robiłem przysiady i na szczęście nic nie czułem, ale na śmiesznych ciężarach. Szbko je wywinduję do góry i nie wiem co wtedy będzie. Z drugiej strony czuję wyraźnie, że zęby mam silniejsze. Mogę wcinać marchewkę jak królik.
      Połącz produkty odywierzęce z surowymi warzywami, inaczej kicha. Przecież widzisz, że nie zdrowiejesz. Kupuj bio albo prosto ze wsi i nie będziesz musiał opychać się tym co pochodzi z obozów koncentracyjnych.

      1. avatar pepsieliot 23 marca 2014 o 12:05

        Summer mam podobne przemyślenia

      2. avatar Lola 22 lipca 2015 o 19:49

        Mała podaż wapnia? Moim zdaniem masz masę wapnia w diecie. Zrób sobie analizę pierwiastkową włosa, może coś wyjaśni. Np, może być dużo wapnia w organizmie, a zęby się i tak sypia, bo wpływ mają też inne czynniki.

        1. avatar grzegorzadam 14 sierpnia 2015 o 08:38

          ”Lola
          22 LIPCA 2015 @ 21:49

          Mała podaż wapnia? Moim zdaniem masz masę wapnia w diecie. Zrób sobie analizę pierwiastkową włosa, może coś wyjaśni. Np, może być dużo wapnia w organizmie, a zęby się i tak sypia, bo wpływ mają też inne czynniki.”

          Za utwardzenie kości (zębów), skorupek jaj.. jest odpowiedzialny Krzem i Bor!
          Wodorosty, płyn Lugola i zjonizowany boraks nawet RZS leczy.
          Farmacja wciska nam ewidentną ciemnotę z tym wapniem, osteoporozą…
          Tak jak z cholesterolem z resztą.
          Ma być wysoki i z wiekem wzrastać.
          Poczytajcie ile te szkodniki zarabiają na statynach 🙂

          Śp. o. Grande:

          ”Za każdym razem powtarzam: jedzmy jajka, a nawet jajecznicę na słoninie. To w dzisiejszych czasach niepopularne, ale nie bójmy się spożywać nawet 12 jajek tygodniowo. One zawierają w sobie mnóstwo składników potrzebnych naszemu organizmowi. Dostarczają selenu, potrzebnego mężczyznom choćby przy produkcji nasienia. Już 13-14-latki je produkują, gdy selenu nie ma, organizm pobiera go z mózgu. Stąd potem warcholstwo i rozróby, jakie wszczynają młodzi ludzie. Jeśli źle się odżywiamy, około czterdziestki zamieniamy się w staruszków. Koniec z seksem, stajemy się zgryźliwi, nieprzyjemni. Po pięćdziesiątce jesteśmy już starzy. Podobnie u kobiet. One tracą selen przez comiesięczne krwawienie. Wraz z nim odpływa życiowy optymizm, rodzi się anemia, ból głowy. Koło czterdziestki źle odżywiona kobieta zamienia się w zołzę, po pięćdziesiątce hormony przerabiają ją na babcię, która zięcia i synowej nie znosi, gnaty ją bolą, siedzi w kącie i płacze. Dziesięć lat później mąż leży już na cmentarzu, a ona drepcze do kościoła. Po drodze klucze zgubi, sąsiadów oskarży i z całym światem walczy. Tak wpływa brak selenu na zdrowie człowieka. Powtarzam jeszcze raz: jedzmy jajka, a do dziewięćdziesiątki będziemy radośni i uśmiechnięci. Nawet 80-latka powinna jeść jajka. Poprawią jej samopoczucie.
          – Ale przecież jajka to podobno sam cholesterol, a słonina – tłuszcz, którego powinniśmy unikać.
          – To są mity, z którymi staram się walczyć. Cholesterol w jajku nie stanowi ryzyka! Jajka to nie tylko selen, ale także wapń, fosfor, potas, magnez, żelazo, jod, mangan, cynk, miedź, fluor, kobalt, witaminy – jajko to życie. A co do słoniny, to coś wam opowiem. Dzieciństwo spędziłem na Syberii. Cywilizacyjnie był tam XIII wiek. Nikt nie słyszał o lekarzu, ale stare kobiety znały się na ziołach rosnących w stepach. Poza tym miejscowi odżywiali się w sposób, jaki ludzkość wypracowała przez tysiąclecia. Nie słyszeli o cholesterolu, a nikt nie miał sklerozy. Ponad 100-letni staruszkowie nie byli tam niczym nadzwyczajnym. Niegdyś na wschodzie Ukrainy spotkałem 105-letniego dziadka. Na śniadania jadał jajecznicę z 6 jajek na słoninie. Nie mógł zrozumieć, że u nas takie jedzenie uznaje się za szkodliwe. Aby dożyć takiego wieku, trzeba jeść dobrze. Przeciw starości działa zupa na kurzych łapkach czy zupa chroniąca przed miażdżycą. Ale pamiętajmy, że trzeba jeść mądrze.”

          Dziadek nie wiedział, że jaja na słoninie są niezdrowe … 🙂
          Zakładam się, że o próchnicy, candidzie i niciach dentystycznych też nie słyszał.. 😉

          1. avatar bega 4 sierpnia 2016 o 12:19

            „cholesterol ma być wysoki,z wiekiem wyzszy” wyższy to znaczy ile powinien mieć cholesterolu taki 34 latek? a ile 58 letnia kobieta?

          2. avatar grzegorzadam 4 sierpnia 2016 o 22:09

            Nikt tego dokładnie nie określił, normy przyjęto pod sprzedaż statyn.

    2. avatar pepsieliot 23 marca 2014 o 12:05

      Jaspisie bardzo się zgadzam z Twoją wypowiedzią.

      1. avatar Kris538 21 lipca 2015 o 14:35

        Pep. Eliot jesteś wielka ! Nie jesteś nawiedzonym świrem , tylko człowiek myślący z ideałami , bez ideologi – to jest GREAT ! Ja też krążę , koło rav food , ale posiłkuję się czasami białkiem odzwierzęcym , jest go mniej (dużo mniej) jak wcześniej i jest lepszej jakości . Też uważam , że ideologia dobudowana na siłę do rav food to czasem jest zbyt grubo , bo przecież są wyjątkowe sytuację i czasem należało by wręcz coś z szamać co pochodzi od zwierząt (za absolutnym wyjątkiem ludożerstwa , i to bez względu na okoliczności !) , …. i tu przypomina mi się co mówił Paul Nison , że jeżeli nasz rav food będzie stanowił około 70 procent diety , a reszta to będzie coś zdrowego i gotowanego to będzie to dobre dla nas ! Pozdrawiam serdecznie !
        p.s.
        … z zawodu jestem ogrodnikiem-pszczelarzem , więc idea rav food trafia do mnie i to bardzo , ale z tą paniczną obawą , żeby nie dotknąć czegokolwiek co pochodzi od zwierząt (np. ubrań ,miodu …) bo to już co najmniej zdrada i napiętnowanie „odszczepieńca” – to już kolejna ideologja za dużo 🙁 , …. więc raczej i ja nigdy nie będę 100 procent wyznawca rav food , co najwyżej mogę być gorącym sympatykiem tego ruchu 🙂 . Muszę przyznać , że fajny klimat jest na tym blogu , serdecznie pozdrawiam wszystkich odwiedzających i Pepsi 🙂

        1. avatar pepsieliot 21 lipca 2015 o 15:07

          Kris thx, Ty też jesteś fajny, pozdro

  10. avatar Basia 23 marca 2014 o 13:12

    Widzę ostatnio na tym blogu, ale też w innych miejscach rozczarowanych witarian, ale jeszcze nie widziałam rozczarowanych wegan na diecie coś jak zaleca Esselstyn , Mcdougall czyli ze strączkami, kaszami, bez nacisku że większość na surowo, bio. Sama się zastanawiam jak to jest – znam ludzi którzy tak własnie jedzą od 5-10 lat i mają wzorcowe wyniki.
    Nie wiem czy w naszej strefie klimataycznej nie potrzebujemy po prpstu większej różnorodności pokarmu, wsparcia jakimś ziarnem czy kawałkiem sfermentowanej soi, bo po prpstu różna jest jakość warzyw surowych i owoców które do nas docierają z daleka. Nie wierzę w organiczność szpinaku, który przyjechał z Argentyny. Na polski szpinak jest sezon jesienią, teraz nigdzie nie mogę znależć jarmużu. W sklepach szklarniowe nowalijki – tez nic specjalnego.
    Mam wrażenie, że ograniczanie puli jedzenia do surowizny w tym kraju prowadzi do niedoborów.
    Pozdrawiam Wszystkich:)

    1. avatar pepsieliot 23 marca 2014 o 14:13

      Basiu weganizm to przede wszystkim empatia, więc oni się tak łatwo nie poddają, po drugie nie wiem czy się tak często badają jak witarianie, ja przez wiele lat też sądziłam, ze nie muszę brać B12 i D3

      1. avatar Basia 23 marca 2014 o 14:24

        Pepsi, ja właśnie mam wrażenie że weganie nie mają tego zacięcia, że wszystko musi być naturalne itd i raczej nie spotykam wegan którzy unikają supli-b12, wit d, a u witarian to sama wiesz jak jest z suplementacją…teksty w stylu „wszystko jest w naturze” a potem „jednak będę jadł mięso”.

        1. avatar pepsieliot 23 marca 2014 o 15:21

          Weganie jedzą smażeninę i frytki, dla mnie weganizm w takiej formie jest po prostu miłością do zwierząt za wyłączeniem ludzi. Zwierzęta należy szanować, nigdy nie hodować na masową skalę,ale nie zgodzę się z tym, że jakiekolwiek zwierze typu ssak jest wegańskie, wszystkie muszą dostarczyć sobie pewną ilość produktów odzwierzęcych, bardzo niewielką, ale jednak.Nie ma to znaczenia, jeżeli nie liczyć psychiki, czy zjem to w formie zwierzęcia, czy suplementu, ale ja nie jestem nawet wegetarianką, tylko semi wegetarianką, ale tak na prawdę jestem roślinożercą, który niewielki procent pożywienia czerpie od zwierząt, a na stronach wegańskich czuję się jak intruz i ze zdziwieniem patrzę na to co oni jedzą

          1. avatar Basia 23 marca 2014 o 15:43

            No, ale ja właśnie nie mam namyśli takiej smażeniny – tylko warzywa(również gotowane na parze typu brokuł), owoce, a do tego kasze, strączki, mała ilość tłusczu, jakieś tofu itd
            Oczywiście że weganizm musi być suplementowany b12, wit D powinni brać wszyscy, a po 60tce to i b12 wszyscy powinni łykać. Mnie o taką diete chodziło jak stosuje na sobie Esselstyn i jego syn – oraz wielu ludzi i czują się od lat dobrze. Przecież żaden odpowiedzialny weganin nie będzie zaprzeczał że potrzebuje b12.

        2. avatar Summer Breeze 23 marca 2014 o 15:28

          Wczoraj zjadłem pół kilo ryżu i 250g grochu
          Do mnie określenie witarianin nie pasuje od dawna.
          Na witarce z jednym posiłkiem gotowanym raz w tygodniu byłem 3 miesiące,
          wrzesień – grudzień 2012
          Uważaj Basiu, to, że tu zaglądam nie oznacza, że jestem w conajmniej 80% surowy. Chce tego spróbować. Nie mam nic do stracenia. Wczoraj po raz pierwszy przyszło mi to do głowy i wczoraj przyszedł mi do głowy przypadek Jaspisa, bo zwracam uwagę na takie rzeczy i pamiętam jego wcześniejsze wypowiedzi. Jestem młody jeśli nie teraz to kiedy? No i ten ból odczuwam też w lewej łydce tzn. czsami. Przed chwilą gdy stałem to czułem, teraz gdy siedzę to nie. Z dolnym kręgosłupem na odwrót, czuję gdy siedzę, chociaż nie zawsze. Gdy robiłem posty warzywne to przestawało, ale potem wracało jak bumerang. Wit. B12 i D3 mi nie brakuje. Minerałów w diecie mam więcej niż witarianie bo jem mało owoców. Może coś z przyswajalnością z prodktów odzwierzęcych? Bo my ludzie to mamy „cywilizowane” organizmy i może niektórzy z nas potrzebują trochę bio produktów od zwierząt. Sklep z żywnością eko znajduje się kilkaset metrów od mojego miejsca zamieszkania. Maja tam regionalne produkty czeskie w tym mleczne od kóz i owiec.
          Poza tym biorąc pod uwagę, że ja na roślinkach jestem półtora roku to może to co się ze mną dzieje to sygnał ostrzegawczy?
          Niektórzy nie potrzebują niczego od zwierzątek, najlepszy przykład Aśka B-W. Ja sam jestem zdecydowanym przeciwnikiem obozów koncentracyjnych, jednak normalnie „chowane” zwierzęta to co innego. Kiedys mieszkałem na wsi w Czechach i na mojej drodze na której robiłem piesze wycieczki widziałem każdorazowo stado krów pasących się na łące w pełnym słońcu. I chociaż nie chcę takiego produktu jeść częściej niz raz na dwa dni to chyba spróbuję. A ten ból to chodzi za mną 4 miesiące. Ale może źle myślę, bo jednak zęby mam lepsze niż wcześniej i przyczyna leży gdzie indziej. Zobaczymy, najwyżej wrócę do stricte roślinnej diety. Wszystko można zawsze zmienić.

          1. avatar Basia 23 marca 2014 o 15:52

            Nie miałam Summer Ciebie na myśli, chodzi mi o to że jeszcze dwa lata temu były (na tym blogu również) dyskusje gdzie witarianie pisali, ze nie potrzebują suplemntów. Prawdopodobnie gdyby brali tę b12 i d oraz troszczyli się konsekwentnie o codzienne omega 3 to wielu z nich nie wracało by do wszystkożernej diety z rybą i nabiałem. Ale właśnie takie „magiczne” podejście do tej diety spowodowało uszczerbki na zdrowiu i dziś są rozczarowani. Nie znam witarian którzy są od lat na tej diecie, wszystkie te osoby które zachwalają tę dietę są na niej max 5 lat albo żyją w sprzyjającej gorącej strefie klimatycznej z dostępem do dobrych owoców. Natomiast w każdej strefie klimatycznej są zdrowi weganie z dużym stażem, gruntownie przebadani przez poważne ośrodki naukowe. Nie chciałam nikogo urazić. Po prostu widzę taki trend zwątpienia i takie mi się wnioski nasuwają.

  11. avatar Jaspis 23 marca 2014 o 20:35

    Po wielu bitwach myślowych zdecydowałem się , że będę jadał sardynki.
    Pierwszą puszkę już wsunąłem.zobaczymy jak się będę czuł.
    Powiem szczerze- smakowały mi jak nigdy 🙂
    Aby nie pękać psychicznie tłumaczę sobie, że to jest lekarstwo brane okresowo.

    1. avatar Kris 23 marca 2014 o 22:39

      Jasipis;
      Ostreoporosis jest postrzegana przez wielu z nas jako skutek braku wapnia w organizmie i nie jest to prawdą dlatego ta choroba jest przeważnie źle odżywiana a co za tym idzie nie leczona.
      Trzeba wiedzieć, że wapno powinno przykleić się do kości i by mogło to zrobić potrzebny jest kolagen ( proteina). Dobrze jest przypomnieć sobie prostą zasadę; ciała, organy.. giętkie pod działaniem siły mogą ulegnąć zniekształceniu a ciała sztywne połamią się.
      Giętkość i dobrą formę zapewnia kolagen a fosforan wapnia pozwala zachować ich kształt . Ale jeśli fosforan wapnia przeważy w bilansie kość staje się podobna do pumeksu z wielkimi dziurami. Kolagen z magnezem jest dobrym wyjściem z opresji, magnez zajmuje fundamentalne źródło w formowaniu się protein miedzy sobą ta synteza zapewnia normalne działanie mięśni i utrzymanie w dobrej kondycji naszych .. kości.
      Można szukać postaci roślinnej kolagenu w algach, borówkach, pecitinas etc… jednakże nie maja one tak silnej zdolności do odtworzenia tkanki jak kolagen zwierzęcy. Pamiętajmy też o tym,że tkanki są naprawiane z tego samego z czego są produkowane czyli ; białko, fosfor, magnez i witamina C.
      Z pozdrowieniami

      1. avatar Promyk 28 listopada 2014 o 19:59

        Kolagen zwierzęcy jako całe białko nie idzie do naszych kości ale najpierw rozbijany jest na poszczególne enzymy jak każde inne spożywane białko, więc kolagen zwierzęcy nie wchłania się do naszych kości, to już przestarzałe informacje. Proszę uzupełnić wiedzę.

    2. avatar pepsieliot 24 marca 2014 o 06:47

      Jaspis, ale się z nami porobiło, ja mam to samo kiedy zjadłam żółtko 🙂

    3. avatar Summer Breeze 24 marca 2014 o 14:36

      Należy jednak uzmysłowić sobie, że ci rekordziści pod względem długości życia to jednak nie weganie. Ekstra porcja cynku czy selenu nie zaszkodzi. Ja póki co tylko D3 od zwierzątek, ale nie wykluczam innych rozwiązań. Ale też ze mną jest znacznie lepiej niż z Tobą Jaspis. Nie żałuj sobie lekarstwa.

      1. avatar Jaspis 24 marca 2014 o 15:21

        Dzięki Ci Pepsi, dzięki Ci Summer Breeze i dzięki wszystkim tutaj zaglądającym.

        To dzięki Wam wzbogacam swoją wiedzę, podejmuje lepsze rozwiązania, które mam nadzieje przywrócą mi pełną sprawność
        Bo nie może być tak abym nie mógł pobiec we wczorajszym półmaratonie Marzanny. Planowałem go zrobić, a jednak kontuzja zatrzymała mnie w miejscu. Koszmarne uczucie, którego nie chciałbym nigdy więcej powtórzyć.

        1. avatar pepsieliot 24 marca 2014 o 17:45

          Jaspis Twoje zdrowie powróci !!

          1. avatar Łysica 24 marca 2014 o 22:08

            Jaspis,życzę szybkiego powrotu do zdrowia, i żebyś mógł jak najszybciej sobie pobrykać, bo to Tygryski lubią najbardziej.
            P.S.
            brykający Tygrysek z Puchatka to mój idol

  12. avatar Lotus 8 sierpnia 2014 o 16:32

    Jaspis nie jesteś odosobniony, to co może tylko roślinna dieta zrobić.Nieestety, ale nie wszystkim służy.
    Warto jednak nie popadać w żadnej fanatyzm, który może bardziej zaszkodzić.
    Wspaniale byłoby gdybyśmy mogli tylko roślinami odżywiać się, ale jest wiele czynników, które mają wpływ na stan naszego zdrowia.

    Jeśli o mnie chodzi to po kilku latach surowego i w tym 80/10/10( które było nenajleszym wyborem) nadal staram sie odbudować zdrowie.

    Nie ufaj też w te procenty, ile tłuszczu masz jeść czy węglów, czy białka.
    Są osoby, które lepiej się czują jak jedzą wiecej tłuszczów, pamiętać trzeba, że nasz mózg składa się głównie z tłuszczu.

    Mnie na niskotluszczowej diecie miesiączka stanęła, pierwszy raz w życiu , hormony rozregulowane, nie wierz w te brednie co „surowi” piszą, że miesiączka jest nienaturalna, bo zwierzęta dzikie nie mają.
    Miesiączka regularnie teraz u mnie występuje, po zmianie diety i dodaniu dobrej jakości tłuszczu.

    Nie bój się też o trochę omega 6 w diecie, bo tak natura pięknie stworzyła, że gdzie jest wiecej omega 6 to też wit.E , która chroni.
    Nie da się zupełnie wykluczyć z diety omega 6.

    Odnośnie nabiału, to też mit, znam osoby, którym nabiał pomógł, a nie zaszkodził.

    Nabiał nie powoduje osteoporozy! Piszę tutaj o dobrej jakości nabiale.

    Nic nie jest białe i czarne.Każdy ma indywidualne zapotrzebowanie.Nie jest tak, że czyjaś dieta jest lepsza od Twojej, czy zdrowsza.Zdrowa dieta to taka, która Ci służy, czujesz się zdrowo psychicznie i fizycznie.

    Popieram niejedzenie mięsa, bo jest to zgodne ze mną, a jak ktoś wybrał wegańską to świadomie i z suplementacją, o czym pepsi wciąż wałkuje i dobrze.

    Pozdrawiam wszystkich, zdrowia życzę!

    1. avatar pepsieliot 8 sierpnia 2014 o 16:36

      Nigdy nikt nie mówił, że omega 6 nie jest potrzebna człowiekowi, są nawet suplementy z omegą 6. Chodzi o to, ze bardzo dużo i we wszystkim tłustym roślinnym jest omega 6. łatwo dostępna, a jej nadmiar ma złe skutki zdrowotne. To wszystko & pozdrowionka

      1. avatar Kris538 21 lipca 2015 o 15:03

        Lotus – super komentarz ! Pozdrawiam jeszcze raz Wszystkich !
        p.s.
        ….. jaki fajny i treściwy klimat na tym blogu !! Ludziska !! tworzycie super Społeczność ! , jak dobrze się czyta wasze posty !!! 🙂

  13. avatar Basia 22 lipca 2015 o 09:37

    Ja widziałam jarmuż w biedronce

    1. avatar pepsieliot 22 lipca 2015 o 16:15

      no ale takiego nie można jeść

      1. avatar Ania 23 lipca 2015 o 07:35

        Dlaczego?

  14. avatar Beata T 22 lipca 2015 o 11:42

    Witam serdecznie! A pro po wit. K2 Mk-7 ostatnio byłam u swojego lekarza odnośnie wyników po pobycie szpitalnym. Wyszła mi troche przy mała krzepliwość krwi. Dostałam receptę na wit. K, i zapytałam Pani doktor czy nie ta witamina antagonistyczna w stosunku od Wit. K2 MK7 a ona pyta zdziwiona co to ta wit. K2 MK 7?
    No cóż…, troszkę mnie zaskoczyła. Od szwagierki lekarski dostałam pouczenie na tema szkodliwości wit. PP z wykładem o zafundowaniu sobie raka dostałam 20 tabletek 50 mg. Ehhh
    A tak w ogóle to rzeczywiście może być jakiś antagonizm między obu witaminami??
    Pozdrawiam 🙂

  15. avatar XLka 22 lipca 2015 o 17:49

    Odżywiam się głównie warzywami, owocami i pieczywem (nadal jestem uzależniona, ale chleb kupuję już tylko raz w tygodniu) plus kasze. Nie mogę zaś mówić o uzależnieniu od mięsa, bo tygodniami go nie jadam. Czasem jednak chociaż NIE KCEM, to MUSZEM. Miewam ochotę na makrelę, śledzie, które jem przez kilka dni z rzędu, nawet przez tydzień, wątróbkę (wcinam ze 2 dni), gotowaną wołowinę (może raz na kwartał), kurczaka lub wieprzowinę (raz w miesiącu) i… słoninę jakieś dwa razy do roku. Regularnie jadam masło i odrobinę miodu. Jestem przekonana, że mój organizm tego właśnie się domaga. Odczuwam ulgę z powodu odpędzania pepsi fanatyzmu. Na pohybel każdemu fanatyzmowi :).

  16. avatar Klusek 22 lipca 2015 o 20:14

    Hejka, czym suplementowac 2 latka, który z wszystkojedzacego dziecka stał sie niejadkiem. Boje sie o braki witamin i minerałów. Co moge mu podawać? Czy mozna spiruline podawac 2 Latkowi?

    1. avatar pepsieliot 23 lipca 2015 o 06:56

      Klusek hej, rób mu śliczne kolorowe potrawy krojąc miękkie owoce, w tym banany, bio brzoskwinie, kwiatki brokułów, i zostaw mu to na talerzyku, nisko, aby sam mógł sięgnąć gdy się bawi. Tak jak najbardziej może brać spirulinę w ilości 1 gram dziennie, czyli 2 tabletki. Podawaj mu trzymając wręcz do ugryzienia, odgryzie kawałek, a potem następny.Jeszcze w tym roku będziemy mieli witaminy dedykowane tylko dzieciom i omegę 3 dla dzieci

  17. avatar MaK 22 lipca 2015 o 20:39

    Uwielbiam was czytać ludziska! Leżę odłogiem położona wirusem (o zgrozo) dzień drugi, a wy skutecznie poprawiacie mi samopoczucie 🙂 Tak tu sympatycznie!
    Co więcej w sam czas trafiłam na wasze komentarze co do 'rozbudowywania’ diety. Sama nie jem mięsa, serów, mleka, jajka sporadycznie (oczywiście bio). Niestety też widzę u siebie pewne kłopoty, bo ponad pół roku od operacji nogi nadal nie doszłam do pełnej sprawności i wciąż mam dolegliwości bólowe. Jak uciułam to zrobię full badania. Na razie nadal suplementuję się standardowo (algi, trawa jęczmienna, vit C w dużej dawce/ acai berry, D3+K2, wcześniej D2, B12 i B komplex, Greens&Fruits). Sport też jest. Glutenu i cukru nie jem.
    Już jakiś czas się zabieram za modyfikacje. Skoro to co jest nie działa, należy szukać dalej. Zaczęłam od D3. Z oporem moralnym zakupiłam u was Peps Omega 3, dzielnie połknę jak przyjdzie. Zatem reformy.
    Cieszę się, że mogę tu znaleźć innych świadomych poszukiwaczy zdrowia. To jest realne wsparcie.
    Nie wiem czy jest tak wszędzie, ale moje najbliższe otoczenie pozostaje z jakichś powodów oporne na suplementację i zmiany w kierunku zdrowia. Mam nadzieję, że przyjdzie na nich czas.
    Tymczasem Wam dziękuję, zdrowia życzę!

    Ps. Mieszkam w dużym mieście z Bio sieciówkami i o dziwo jarmużu też dostać nie mogę.

    1. avatar pepsieliot 23 lipca 2015 o 06:51

      Mak jarmuź kupisz w kaźdy piątek w organicu, to jest taka sieć w dużych CH, ale na pewno w mniejszych sklepikach z tak zwaną zdrową żywnością

    2. avatar Lisa 23 lipca 2015 o 08:26

      Jarmuż ma farma świętokrzyska. Zawsze się zaopatruję u nich dopóki własne warzywka nie urosną 🙂

  18. avatar MaK 22 lipca 2015 o 20:45

    Oho! Droga Peps tak mi się przypomniało. Kiedyś pisałaś o robieniu zapasów wody Volvic we Francji. Nie wiem gdzie masz bardziej po drodze, ale pomyślałam, że dam znać, że w Niemczech też jest dostępna 🙂

  19. avatar sabaga 22 lipca 2015 o 21:02

    Ja o bio owoce chce zapytać. Gdzie kupić bio cytrusy czy banany albo inne owoce które w Polsce nie rosną? Przecież one zaim do nas dojadą to są specjalnie konserwowane i zrywane zielone.
    Np sok z pomarańczy kraju w którym rosna smakuje nieporownywalnie do soku zrobionego u nas.
    Pozdrawiam wszystkich

    1. avatar pepsieliot 23 lipca 2015 o 06:48

      Sabała w Lidlu zwykle są bio banany i jakiś inny owoc,

    2. avatar Lisa 23 lipca 2015 o 08:22

      Sabaga w lidlu są bio banany, nektarynki, śliwki, cytryny, cebula, ziemniaki, pomidory i papryka.

  20. avatar AgaZ 22 lipca 2015 o 21:25

    Hej Pepsi!
    Piszesz Ze jesz żółtko, czy możesz napisać o tym coś więcej, czy na surowo, ile razy w tygodniu? Jak z czym podajesz? Ja jestem w 4 miesiącu ciąży i czasami marzy mi się żółtko którego nie jadłam 4 lata. Może czegos z tego żółtka mi brakuje?

    1. avatar pepsieliot 23 lipca 2015 o 06:47

      jem jajko gdy przyjdzie mi na to ochota, zjadam wtedy 3 na miękko, ale to nie dzieje się ani raz w tygodniu, ani raz w miesiącu, po prostu raz na jakis czas, gdy najdzie mnie ochota, może raz na 2 miesiące. Nie należy zapominać, że ja jestem roślinożerna już 27 lat, organizm już po 9 inaczej reaguje i pierwsze dobrodziejstwa już jakby przyjmuje za pewniki. Zjadłabym na Twoim miejscu bez wahania

      1. avatar ajłona 23 lipca 2015 o 19:58

        Zoltko to tluszcz.. bardzo zdrowy tluszcz ale koniecznie z eko hodowli a najlepiej „od sasiada”.. jesli jestes w ciazy jedz jajek na miekko baaaaardzo duzo!

      2. avatar Mariusz 13 sierpnia 2015 o 22:22

        hej Pepsi,

        na Twoim blogu jest taka ogromna ilość informacji, że nie ogarniam.

        i wydaje mi się, że z czasem niektóre rzeczy zaczynają się wzajemnie wykluczać.

        np w tym wpisie z tego co rozumiem negujesz jajka raczej bezwzględnie: http://www.pepsieliot.com/czy-jedzac-jaja-od-szczesliwej-kury-bede-szczesliwy-i-zdrowy/

        a tu piszesz, że jesz na miękko jak najdzie Cię ochota.

        czy od tamtego wpisu zmieniły Ci się poglądy?

        zastanawiam się też jak Ty sobie radzisz z taką ilością wiedzy na temat odżywiania jaką zdobywasz, bo przecież to jest niekończący się potok wzajemnie się wykluczających informacji (nie mówię o Twoich wpisach, tylko o informacjach jakie można znaleźć w całym internecie).

        czy pochłaniając kolejne artykuły masz wrażenie, że ujawnia Ci się coraz dokładniej obraz diety idealnej? czy raczej im więcej wiedzy tym bardziej czujesz się zdezorientowana?

        pytam, bo zazwyczaj jak ludzie zaczynają czytać w internecie o zdrowym odżywianiu, to po niedługim czasie piszą gdzieś na forum, że tak duża ilość wzajemnie wykluczających się informacji jest dla nich raczej frustrująca. no a Ty tych informacji pochłaniasz bardzo dużo i to już od długiego czasu.

        1. avatar pepsieliot 14 sierpnia 2015 o 05:56

          Hej Mariuszu ten blog jest wynikiem 4 lat wnikliwych studiów na te tematy, pewne badania i publikacje do których docieram okazują się dla mnie bardziej przekonywujące, dr.Cousens przytoczył takie info o jaju, a ja go wrzuciłam na bloga w 2012, po czym po 3 latach stwierdzam, że można od czasu do czasu zjeść jajko, gdy mamy taką potrzebę, wiedząc o tym co napisałąm, tak jak wielokrotnie zjem warzywo nie eko, na przykłąd w restauracji, ale robię to świadomie i wiem, że dobrze odżywiony na codzień organizm da sobie z tym radę. Nie ma złotego środka na wszystko. A tak na marginesie, obecnie nie jem jajek wcale, wydają mi się obce jako pokarm, ale akurat mogę polegać na swoim apetycie, gdyż jestem w długoletnim reżimie, co nie znaczy, że któregoś dnia znowu nie zjem jajka, albo kawałka sera koziego. Jak zwierzę.

          1. avatar Mariusz 14 sierpnia 2015 o 08:19

            Ok, dzięki za odpowiedź 🙂

            Czyli Twój obecny pogląd na dietę, to dieta roślinna z możliwością od czasu do czasu spożycia czegoś odzwierzęcego? Coś jak szympansy czy goryle, które zjadają insekty i stanowi to około 1-2% ich diety. Wydaje się to sensowne

          2. avatar pepsieliot 14 sierpnia 2015 o 08:24

            dokładnie tak

  21. avatar sabaga 23 lipca 2015 o 07:27

    A propo wody Volvic
    -/francja-pestycydy-i-leki-w-wodzie-mineralnej-znanych-marek/#more-56580

    1. avatar pepsieliot 23 lipca 2015 o 12:06

      Sabaga wiemy, wiemy

  22. avatar AgaZ 23 lipca 2015 o 08:05

    Dziękuję Ci bardzo Pepsi.
    Ogólnie to jem mało tłuszczy bo mam po nich straszną zgagę, najlepiej avokado i siemie lniane świeżo zmielone, jakiekolwiek inne oleje nie są dla mnie. wiec może z tym jajkiem chodzi o tłuszcz?
    jeszcze raz bardzo dziękuje

  23. avatar sabaga 23 lipca 2015 o 15:24

    A kto sprawdził i w jaki sposób ze te w Lidlu owoce i warzywa są takie „bio”?Przecież dobrze wiadomo ze papier wszystko przyjmie. Jak dla mnie to one niczym się nie różnią od tych np z biedy.

    1. avatar pepsieliot 23 lipca 2015 o 15:46

      bardzo się różnią

  24. avatar sabaga 23 lipca 2015 o 16:10

    Jak mam to sprawdzić? bo dla mnie laika nie bardzo się różnią.

    1. avatar pepsieliot 23 lipca 2015 o 16:16

      No to na jakiej podstawie podejrzewasz oszustwo, skoro nie masz o tym pojęcia?

  25. avatar sabaga 23 lipca 2015 o 17:06

    Na tej samej na której Ty nie podejrzewasz oszustwa. Ja wiem ze mojej siostry z folii pomidory są eko i bio, są różnej wielkości pomarszczone i nie, krzywe proste itd a banany które muszą jechać do nas 2 tyg są ekologiczne?Jak „dojrzewają” w chłodni nie na słońcu. Przecież muszą być czyś sypane żeby nie zgnily.
    Jeśli czegoś nie rozumiem to proszę wytłumacz mi Pepsi

    1. avatar pepsieliot 23 lipca 2015 o 18:36

      żadne banany nie dojrzewają na słońcu, nie chce mi się o tym gadać, to wszystko jest na blogu

  26. avatar Aga 24 lipca 2015 o 10:40

    Banany z lidla bio maja inny smak niz ta cała reszta są smaczniejsze.

  27. avatar atqa 24 lipca 2015 o 16:25

    Oprócz BioRepair mogę szczerze polecić Ajonę, rosyjską Innova-Splat-Iney, oraz niemiecką ApaCare.
    Domowe „pasty” są moim zdaniem wystarczające raczej dla posiadaczy np.licowek, ale moim zębom (bez licówek, koron itp.)nie służyły, zwłaszcza że dieta głw. owocowa przyczyniła się u mnie do znacznego uszkodzenia szkliwa zębów.

    1. avatar atqa 24 lipca 2015 o 17:27

      Ten komentarz kieruję do Ann i innych owocożerców -zapobiegawczo, lub już ze zmasakrowanym szkliwem.
      Zatem używacie past/żeli/płynów z nanohydroksyapatytem.

    2. avatar grzegorzadam 14 sierpnia 2015 o 08:00

      Uszkodzenie szkliwa zębów to działalność kwasów, owocowych też..cytryna np.
      Najlepiej wypłukać po mocno słodkim substancją alkalizującą..
      Czyli do kubka mocno ciepłej wody wsypać łyżeczkę sody oczyszczonej i wypłukać, można dodać kilka kropli 3% wody utlenionej, wybiela za darmola 🙂
      I żuć kilka razy dziennie goździka, aż sie rozpuści, popłukać kilka minut i… wypluć.
      Nie ma potrzeby używać przemysłowych wynalazków z fluorem.
      Polecam 🙂

  28. avatar Gosialavenda 23 grudnia 2018 o 20:43

    Hej tam ludzie, śpicie? Niedziela wieczór, a ja głùpio pytam ? o spanie. Jakoś nigdzie nie mogę się doczytać czy w jajeczku jest vit. B12. Plisss, niech ktoś odpisze.
    Lavendowy powiew zasyłam.

    1. avatar Jarmush 23 grudnia 2018 o 22:12

      jest

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Sklep
Dołącz do Strefy VIP
i bądź na bieżąco!

Zarejestruj sięZaloguj się

TOP

Dzień | Tydzień | Miesiąc | Ever
Kategorie

Archiwum