Pepsieliot
Możesz się śmiać, ale i tak za kilka godzin
zmienisz swoje życie...
214 982 384
72 online
35 456 VIPy

Zapytaj „po co?” i uwolnij się od smutku

pepsi eliot, this is bio, smutek Budzisz się rano. Jesteś jeszcze zaspana, ale pierwsze myśli już przecinają Twój umysł. Zanim porządnie się przeciągniesz, ego wkracza do akcji. Zaczyna się spirala niechęci, smutku i wyczerpania. Bo trzeba iść do pracy, bo chciałoby się spać jeszcze chociaż godzinkę, bo jest zimno, smutno i nie ma na nic czasu. A jeszcze iść biegać? Chrzanić bieganie, lepiej owinąć się w rulon z koca i zostać burrito rozpaczy. Nie weszłaś do ciała, a teraz nie możesz się powstrzymać od bycia sfrustrowaną, maluczką i smutną jak diabli. I ten smutek jest Ci zupełnie niepotrzebny.

Niepotrzebny jest Ci smutek związany z rozpamiętywaniem przeszłości, stający w gardle gorzką gulą kiedy w nocy nie możesz spać i smutek, który jest lękiem o przyszłość. Niepotrzebny jest Ci smutek z powodu wojen, ubóstwa, społecznych nierówności, kiepskiej polityki i tragicznej kondycji ekosystemu. Z powodu okropnego dzieciństwa, złamanego serca i z powodu braku pieniędzy. Ego jednak łaknie Twojego smutku i potrzebuje, żeby przerodził się w strach i poczucie bezsensu. Bo niby wszystko jest wporzo, cool, oporowo, w dechę i nie ma co płakać, bo inni mają gorzej. A z drugiej strony zawsze towarzyszy Ci bolesne poczucie, że to bez znaczenia i mogłoby być lepiej, inaczej, bardziej ekscytująco i tak zielono jak po drugiej stronie płotu.

Z tym, że nie ma innych, jesteś tylko Ty, a cała reszta jest odbiciem Ciebie

Na jednym z wykładów z filozofii, na które uczęszczałam jako studentka, doznałam swojego rodzaju oświecenia. Profesor powiedziała, że filozof nie pyta dlaczego, filozof pyta po co. Owo po co? stało się dla mnie sposobem autoterapii, nicią Ariadny, co to pozwala wrócić z labiryntu odległych, zawiłych myśli do tu i teraz. No wiesz… Nie lubię swojego nosa – myślisz, a zaraz potem pytasz – Ale po co ja go nie lubię? To działa jak uszczypnięcie w rękę. I nie ważne czy myślisz, że masz żal do własnej matki, wkurzasz się na szefa, albo masz ochotę wydrapać komuś oczy. To proste pytanie pozwala przepracować problem, z którym się mierzysz, uśmiechnąć się do siebie, bo czasem zasmuciła Cię błahostka, a później zamienić smutek w miłość i współodczuwanie.

Dzieje się tak, bo zadajesz owo magiczne pytanie w tu i teraz. W tu i teraz odczytujesz swoje emocje i myśli

Nie potrzebujesz smutku, ale potrzebujesz doświadczeń. Żyjąc w tu i teraz przeżywasz świat na bieżąco. Im bardziej wchodzisz w obecną chwilę, tym więcej dostrzegasz, jednak nie dostrzegasz rzeczy umysłem, a duchem. Dostrzegasz nie tylko to co jest na zewnątrz, ale też to co jest w Tobie. Nie pogrążasz się w myślach, bo myśli są w głowie, a Twoja głowa jest wolna. Na początku nie da się ogarnąć tej pustki, tego ogromu energii, powstrzymać ego, które wariuje. Im bardziej jednak się temu poddajesz, tym bardziej jesteś wolna.

A wolna możesz wszystko

Rzecz w tym, że życie nie składa się tylko z pozytywnych doświadczeń. Nie musisz, a nawet nie możesz oszukiwać siebie i mówić, że jest dobrze, jeśli to guzik prawda. To co dzieje się w Twoim życiu jest odbiciem tego co siedzi w Tobie. To co Ci się przytrafia jest potrzebne. Kiedy popłyniesz z prądem tego, co dzieje się w obecnej chwili, zrozumiesz, że wszystkie wydarzenia, dobre i złe, są drogowskazami. Wynikają z czegoś i do czegoś prowadzą. Nawet jeśli wydają się być bez sensu, ostatecznie okazuje się, że nie mogło być inaczej. Wszechświat Ci sprzyja, od zawsze Ci sprzyjał. Jeśli wydaje Ci się, że tak nie jest, być może tego do siebie nie dopuszczasz. Dlatego nie potrzebujesz smutku, który zaczyna się w głowie. Smutku, który obezwładnia i przyćmiewa prawdziwe emocje. Smutku, który jest głosem ego. pepsi eliot, this is bio, smutek

Ale to nie oznacza, że nie potrzebujesz smutku wcale

Eckhart Tolle pisze, że jeśli uczucie do Ciebie przyszło, powinnaś w nie wniknąć zamiast odeń uciekać lub je maskować. Bo wtedy zaczyna się wyzwolenie. Osho mówi o totalnym przeżywaniu uczuć, czyli o wchodzeniu w nie w tu i teraz. Wg. Osho zresztą permanentny smutek nie jest już uczuciem, tylko postawą i to wyjątkowo złą. Według mnie, największą odwagą jest życie w stanie zadowolenia. Smutek to ogromne tchórzostwo. Do tego, aby być nieszczęśliwym, nic nie jest potrzebne. Każdy tchórz, każdy głupek może się tak czuć. Każdy potrafi być nieszczęśliwy. Ale do poczucia błogości potrzebna jest ogromna odwaga – a żeby ją poczuć, trzeba nad sobą popracować. Człowiek bardzo rzadko chce być szczęśliwy – choć ciągle powtarza, że chce. Bardzo rzadko jest gotowy na bycie szczęśliwym. Smutek to swoista inwestycja. Ludzie uwielbiają czuć się źle. Są wręcz szczęśliwi, gdy są nieszczęśliwi. Człowiek staje się naprawdę człowiekiem, gdy akceptuje całkowitą odpowiedzialność – sam odpowiada za to, kim jest.

Smutek jest Ci potrzebny tylko jeśli zapytasz po co? Tylko jeśli w niego wejdziesz i przeżyjesz go każdą komórką ciała

Najważniejszym jest, że sama masz wpływ na to jak przeżywasz swój czas i na to, czy obecna chwila nie przemyka Ci przez palce.

(Visited 7 458 times, 1 visits today)
-
Blog pepsieliot.com nie jest jedną z tysięcy stron zawierających tylko wygodne dla siebie informacje. Przeciwnie, jest to miejsce, gdzie w oparciu o współczesną wiedzę i badania, oraz przemyślenia autorki rodzą się treści kontrowersyjne. Wręcz niekomfortowe dla tematu przewodniego witryny. Jednak, to nie hype strategia, to potrzeba.
Może rzuć też gałką na to:

Dobre suplementy znajdziesz w Wellness Sklep
Disclaimer:
Info tu wrzucane służy wyłącznie do celów edukacyjnych i informacyjnych, czasami tylko poglądowych, dlatego nigdy nie może zastąpić opinii pracownika służby zdrowia. Takie jest prawo i sie tego trzymajmy.

Komentarze

  1. avatar Fenix Felix 14 lipca 2017 o 06:37

    Cudo :*

    1. avatar Xxxjjj 14 lipca 2017 o 23:02

      Bardzo ladnie piszesz Emanuelo, Dzieki !

      1. avatar Emanuela Urtica 17 lipca 2017 o 06:41

        Merci bien <3

  2. avatar Betty 14 lipca 2017 o 07:17

    Świetny artykuł,dzięki 🙂

  3. avatar Mimii 14 lipca 2017 o 08:19

    Witaj Pepsi! Mam do Ciebie pytanie, ponieważ jestem w ciaży (14tc) i dzięki Twoim postom od początku suplementuję chlorelle, ponieważ boje się o poziom żelaza. Niestety po ostatnich badaniach krwi hemoglobina spadła do 11,2 i lekarz zalecił suplementację żelazem, zeby zapobieć anemii w dawce aż 2 razy po 80mg. Wydaje mi się to bardzo dużo i boję się brać go w takich ilościach. Czy według Ciebie powinnam posłuchać lekarza czy swojego przeświadczenia o tym, żeby zacząc suplementacje B12 i pić sok z buraka, jeść migdały, komosę itp.? Z góry dziękuję za odpowiedź.

    1. avatar Jarmush 14 lipca 2017 o 15:18

      bierz chlorellę nadal i jedz żelazo w pokarmach, zbadaj poziom B12, kwasu foliowego, jakby żelazo wciąż było niskie rozważ jednak suplementację, ale trzymaj się pierwszej połowy widełek

    2. avatar grzegorzadam 14 lipca 2017 o 15:39

      lekarz zalecił suplementację żelazem, zeby zapobieć anemii”

      To się chyba nigdy nie zmieni.

    3. avatar Aga 14 lipca 2017 o 20:46

      Sok z pokrzywy zawiera dużo żelaza.

      1. avatar grzegorzadam 15 lipca 2017 o 05:10

        Tak, ale trzeba zdiagnozować przyczynę ubywania żelaza czyli
        sprawdzić zakwaszenie żołądka i działania ewentualnych patogenów.

        1. avatar Jarmush 15 lipca 2017 o 07:40

          u kobiet w okresie rozrodczym ubywanie żelaza jest często bardzo oczywiste

          1. avatar grzegorzadam 15 lipca 2017 o 12:38

            Na pewno, ale tu chyba chodzi o większe ubytki.. ?

  4. avatar Natalia 14 lipca 2017 o 08:57

    Mam pytanko. Ogólnie od dłuższego czasu miewam zgagę, ale ostatnio chyba mi się wszystko nasiliło. Czuje palenie w przełyku i w zołądku, to chyba przez to pieczenie czuje jakby mnie pobolewał żołądek i był ciężki jak kamień. Nie miałam ostatnio badanego żołądka. Czasem mi aż niedobrze. Staram się pić ziołową herbatę i po posiłku brać sól na jezyk ale ta zgaga nie chce przejść. Mam wrażenie ze trawienie slabo idzie. Ogólnie to jakoś zjadam posiłki. Jak się pozbyć tego pieczenia? Boje się ze tam mogę mieć jakies owrzodzenia. Wiele razy robiłam test na HP i zawsze był negatywny. Podejrzewam ze to może być kwestia trawienia i nabawiłam się zgagi i refluksu. Ale na to pieczenie już nie mam sily bo znacznie utrudnia mi funkcjonowanie 🙁

  5. avatar Karolina 14 lipca 2017 o 09:51

    Bardzo mi pomoglas, dziekuje.

    1. avatar Emanuela Urtica 17 lipca 2017 o 06:42

      <3

  6. avatar Sylwia 14 lipca 2017 o 10:03

    Grzegorzu, dziękuję Ci, że zareagowałeś na moje pytanie dotyczące wit. B3, którą kupiłam u Pepsi (500 mg – kw. nikotynowy), a po której przy dawce 1/4 dostaję mega rumienia – strach pomyśleć, co byłoby po przyjęciu dawki pełnej. Pisałam, że wcześniej od tygodni brałam dawkę 150 mg od lekarza – była to PP nikotynamidum- i wszystko było OK! Po tej zakupionej u Pepsi czuję się źle, muszę przy malutkiej dawce robić okłady na ciele, twarzy, bo nie idzie wytrzymać. Poradź, co zrobić, boję się brać tę witaminę :-(, choć wiele sobie po niej obiecywałam.

    1. avatar Jarmush 14 lipca 2017 o 15:08

      Sylwio nikotynamid nie powoduje rumienia, a niacyna może, ludzie mogą być też uczuleni, więc nie ma znaczenia, że po nikotynamidzie czułaś się dobrze b3 w postaci nikotyn amidu też mamy), a po niacynie źle. Zwykle radzę pytającycm, aby zaczynali od 100 i wysypywali z kapsułki i dzielili na 4 części, i brali 1/4 kapsułki 100. Dopiero później powoli mogą dojść do pełnej setki, i dopiero wtedy przejść na 500, ale znowu należy ją rozsypać na 4 części i powoli dochodzić dzień po dniu do całej kapsułki. Jednak w Twoim przypadku może też wchodzić uczulenie na niacynę, więc nie bierz jej.

  7. avatar malena 14 lipca 2017 o 10:39

    Dzięki za ten artykuł, dla mnie dziś w punkt. Pepsi, Emanuelo – na co to wygląda- wczoraj wieczorem poszłam spać ze złym samopoczuciem, jakby brakowało mi powietrza. Niedługo po zaśnięciu zerwałam się jak oparzona, brak powietrza, serce waliło, słabość, totalna panika. Bałam się bardzo, czułam jakbym miała zaraz umrzeć . Oddychałam do papierowej torby, stałam na balkonie, pomagało na chwilę, po czym znowu. Ciśnienie mi wzrosło do 140/ 95 , serce waliło. Wzięłam krople przeciwnerwicowe o. Sroki , jakoś się trochę uspokoiłam i zasnęłam. Dzisiaj jestem oszołomiona, bez sił. Ciśnienie 115/80, puls 75. Chyba badania się kłaniają- tarczyca? Jestem depresyjna, nadwrażliwa, Pepsi wie. Mimo pracy nad sobą, siedzenia w tematyce duchowości i namiętnie na tym blogu jestem nadal w czarnej dupie. Coś mnie blokuje, nie odpuszcza, jestem nadal gruba. Przepraszam za smęty. Kocham Was

  8. avatar Greenie 14 lipca 2017 o 10:42

    Super 🙂 Na pytanie „dlaczego” znajdzie się mnóstwo powodów do narzekania, ale na „po co” hmm…. przecież to w zasadzie bez sensu i do nieczego nie prowadzi 😉 Świetna metoda:)

  9. avatar Kryśka 14 lipca 2017 o 10:46

    Mój mąż zmarł w 2013r. i od tamtej pory budząc się rano jestem smutna i mam pocucie ,że mogłam coś więcej zrobić, bardziej się postarać, ciągle obwiniam siebie . I co Pepsi, mam zadać pytanie „po co”. To nie jest pytanie z gatunku „nie lubię swego nosa” chociaż właściwie też go nie lubię!

    1. avatar Emanuela Urtica 14 lipca 2017 o 10:51

      Tak, właśnie o to masz pyać. Po co obwiniasz siebie za coś, co jest nieodwracalne? Po co tracisz obecną chwilę na rzecz tego, co już było? Rozumiem, że strata jest trudnym doświadczeniem, nieraz schodem, którego nie da się przejść przez długi, długi czas. Ale pytaj siebie po co, aż w końcu to samo do Ciebie przyjdzie. Poddaj się temu co dzieje się w Twoim życiu teraz. Ściskam Cię mocno. <3

    2. avatar Jarmush 14 lipca 2017 o 15:03

      Kryśko Droga hej, to co robisz zupełnie nie ma sensu, po prostu poddajesz się programowi ego. Przede wszystkim umarło ciało Twojego męża, a nie on, gdyż tak jak Ty jest nieśmiertelny. Obecnie jest energią, i być może już wrócił do siebie, albo jak ma jeszcze coś do zrobienia na ziemi, gdy umarł nieświadomy, nie przebudził się chociaż w ostatniej minucie, to pewno gdzieś rozpocznie kolejne doświadczenia tutaj, lub w innych wymiarach.Jedno jest pewne, on żyje. Opłąkujesz, smucisz się czymś czego w ogóle nie ma, żyjesz rozkinianiem przeszłości, która jego kompeltnie nie obchodzi, która również Ciebie teraz w ogóle nie dotyczy. Rozumiem na początku obdarzamy uważnością śmierć bliskiej osoby, bo nie potrafimy inaczej, bo nie rozumiemy pewnych spraw, ale już najwyższy czas zacząć żyć teraz, i samemu się budzić. Gdy wciąż będziesz siedziała w przeszłości, twoje życie, które istnieje tylko teraz, nie istnieje, czyli nie zyjesz. Gdy zaczniesz żyć zobaczysz znowu, albo pierwszy raz, jak wspaniałe jest życie w ciele samo w sobie. Chociaż wszyscy przebudzeni twierdza, że to erzac, namiastka tego co jest po przebudzeniu. Robisz wyrzuty jakiejś kobiecie sprzed 4 lat, utrzymując że to Ty. Nie podążaj za takimi myślami, daj im po prostu przepłynąć jak obłokom, bądź jak niebo. zaczną pojawiać się coraz rzadziej. Kocham Cię

    3. avatar Anka1952 14 lipca 2017 o 15:19

      Moj maz wlasnie powoli umiera na raka zoladka. Meczy sie. Po co? Nie wiem…

    4. avatar Milkman 14 lipca 2017 o 16:00

      Przeczytałam i pomyslałam… Kocham ciało mojego meza. Jest piękne, cieple, pachnące. Nadałam mu jeszcze takie cechy/właściwości/zalety jak to ze jest pełne milosci do mnie, daje mi poczucie bezpieczeństwa. Bardzo wazne jest, ze TO ciało ma jeszcze charakter i zachowuje sie w wyjątkowy dla niego sposob.
      Jednoczesnie łapię sie na tym ze jestem szczesliwa rowniez bez niego. Doświadczam tego w czasie kiedy maz wyjezdza w delegacje. Calkiem czesto. To doświadczenie jest dla mnie stosunkowo nowe i obawiam sie ze może nie do konca prawdziwe, bo gdzies z tylu glowy mam świadomość ze moj mąż/jego ciało jest żywe i niedługo bedzie obok mnie. Ale byc moze to moje ego przypisalo mu taką moc?
      Btw moje ego ma na imie Kryśka. Trzymaj sie Kryśka. xx.

      1. avatar Jarmush 14 lipca 2017 o 16:28

        ciało to ciało, a charakter to ego, natomiast osobowość to jego świadomość, jest nieśmiertelna

        1. avatar Milkman 14 lipca 2017 o 17:03

          Hmmmm…. to teraz czeka mnie rozkmina, czym różni sie charakter od osobowości. Na razie tego nie rozumiem.

          1. avatar Milkman 14 lipca 2017 o 17:20

            Moj syn, ten „halloween” 😉 lat 17, powiedzial ze charakter mozna zmienić, a osobowość po prostu jest. I chyba rozumiem. Czasem ktos jeszcze sie nie odezwie, jeszcze sie nie zachowa, a juz czujemy kim on może być, jaki mamy do niego emocjonalny stosunek. I ile zastanowienia powiem, ze pokochałam osobowość mojego meza, a z jego charakterem bywa różnie. Moja miłość do niego często powoduje ze jego zachowanie nie ma większego znaczenia.
            Teraz wiem, ze najbardziej tesknilabym za jego osobowością. Czasem oboje mamy wrazenie, ze znamy sie od zawsze, a czas spędzony razem mija zdecydowanie za szybko.

      2. avatar Sarah 22 lipca 2018 o 13:53

        Milkman, chciałabym zapytać…jesli to nie zbyt osobiste…jak to robisz? Patrzyłam jak ON umierał 6 miesięcy.Ostatecznie w domu, w naszej sypialni hospicjum,do końca. Nie bylo nigdy zadnego pozegnania,rozmowy,ani ogarniania 'spraw’. Od tamtej pory czuje jedynie żal,smutek,obezwładniający.Zawaliło się wszystko.Dosłownie zostałam sama,bez zadnej rodziny,przyjaciół,pracy.Wszyscy mowili,zee bedzie z czasem lepiej,ze leczy rany,ze za rok dwa bedzie nowy zwiazek,pewnie rodzina i wogole cacy.A tymczasem…przemilcze.Czuje nicość,nie tylko za nim tesknie,po prostu moje zycie umarlo razem z nim,wszystko.Nic juz nie smakuje tak samo,nic nie ma sensu.Mysle o samobójstwie.Nie tak,ze sie z tym zmagam,szaleje,rycze, wariuję z pretensjami do swiata.Bo czuje totalnie znieczulenie i jakby swiat wysylal mi informacje,ze nie ma dla mnei nic,zero,zadnych planow,zbedna jestem.W zasadzie to faktycznie ja nie istnieje…

  10. avatar malena 14 lipca 2017 o 12:21

    Dzięki za świetny artykuł. Temat jak najbardziej mnie również dotyczy. Bardzo proszę Pepsi i Emanuelo o kilka słów komentarza,- na co to wg Was wygląda? Strach zupełnie pozbawił mnie myślenia. Miałam wczoraj taki incydent, że już gdy kładłam się spać, czułam się niezbyt dobrze- miałam uczucie, że nie mogę wziąć głębokiego oddechu, zupełny brak energii i smutek (ale te 2 ostatnie to raczej jak zwykle). Po zaśnięciu za jakiś czas wybudziłam się zrywając na równe nogi z uczuciem, że nie mogę oddychać, ogromny strach, serce biło bardzo szybko, panika dosłownie ścinająca z nóg. Myślałam, że zaraz się przewrócę i będzie po mnie. Wzięłam papierową torebkę i zaczęłam do niej szybko oddychać, długo stałam na balkonie próbując nad tym zapanować, ale gdy tylko się trochę uspokoiłam i objawy zelżały, to znów powracało. Mąż zmierzył mi ciśnienie 140/90 . Na co dzień nie mam problemów z ciśnieniem . Wzięłam krople przeciwnerwicowe o. Sroki, potem przy mężu zasnęłam. Dziś czuję się oszołomiona i widze, że na samą myśl o wczorajszej sytuacji moje ciało ma ochotę wykręcić ten sam numer. Ciśnienie 115/80 , puls 75. Jakie badania mam wykonać- tarczyca? Niestety jestem nadwrazliwa, neurotyczna (Pepsi wie) i mimo ciągłej pracy, siedzenia w tzw duchowości i na tym blogu ciągle jestem w czarnej dupie, smutna i gruba. Tylko moje ego coraz bardziej tłuste w wiedzę. Stoję na skrzyżowaniu. Proszę o kilka słów, o świeży powiew. Kocham Was

    1. avatar Jarmush 14 lipca 2017 o 14:25

      Jak dla mnie klasyczny przypadek ataku paniki, czyli nerwica lękowa. Oczywiście badania należy zrobić, bo wszyscy robimy sobie badania, żeby w razie czego rozpocząć samoleczenie, co moglibyśmy przegapić w szale matrixowym. Malena kochanie, zrób badania o których trąbię, przede wszystkim 25(OH)D, tarczyca(wszystkie hormony, przeciwciała i USG), krew, mocz, pH, może ekg, albo echo serca, B12, kwas foliowy, homocysteina, cukier i insulina na czczo, CRP, sód i potas. Na już bierz D3+K2 TiB, Omega 3 TiB, magnez TiB i Greens & Fruits TiB. Zobaczymy co pokaże homocysteina.
      Tak naprawdę przed Tobą kilka rzeczy do zrobienia: pełna akceptacja tego co jest, nie mówię, żebyś już czuła wdzięczność za to doświadczenia, bo to byłoby pewnie nieszczere z Twojej strony. Rozpoczęcie procesu chudnięcia, również poprzez bieganie, czyli mimowolną medytację, Żadnej walki ze strachem. Obserwuj siebie bojącą się, ale od środka. W ogóle przestań walczyć. Kochamy Ciebie.

      1. avatar malena 14 lipca 2017 o 16:16

        Dziękuję bardzo Pepsi. Zrobię oczywiście te badania, choć jak pewnie się domyślasz strach przed wynikami to jedna z kłód, którą obchodzę jak tylko mogę, zamiast przerobić ją np. na drabinę.

        1. avatar Jarmush 14 lipca 2017 o 16:27

          rusz ze skrzyżowania, zacznij obserwować siebie jak się boisz, popatrz na siebie jak drżysz przed wynikami, trzeba ćwiczyć obserwatora siebie myślącego

      2. avatar Mimi 15 lipca 2017 o 07:50

        Ja mam ostatnio dokładnie to samo…z tym że nie ma przy mnie nikogo, kto to rozumie i wesprze…do tego okrutne rany z przeszłości…zawsze byłam dzieckiem tłumionym… rodzice nie raz powiedzieli mi że się mnie wstydzą… nerwica, samotność, brak poczucia bycia kochaną…Pepsi gdyby to było tak łatwo… tylko przestawić myślenie…

        1. avatar Jarmush 15 lipca 2017 o 09:49

          jestem Tobą i z Tobą, lovciam, nie jesteśmy same

  11. avatar Kryśka 14 lipca 2017 o 12:35

    Dziękuję za odpowiedź.Teraz żyję życiem moich córek. A moje życie? Nie ma go. Brakuje mi drugiego człowieka (mena), który by mnie pokochał. Głupie to , bo mam 61 lat i już takie rzeczy są za mną i to pogłębia mój smutek.

    1. avatar Emanuela Urtica 14 lipca 2017 o 13:27

      Kochana, nie potrzebujesz nikogo, bo masz całą miłość tego świata w sobie. <3 Kochaj siebie.

    2. avatar Tat 14 lipca 2017 o 15:24

      Jak to za Tobą? W wieku 61 lat spokojnie można poznać i pokochać drugą osobę. Masz dorosłe dzieci, możesz zająć się sobą. To jest właśnie super czas na własne hobby i rozwijanie zainteresowań. A przy tej okazji poznaje się ludzi i fajnych mężczyzn też:-)

  12. avatar Kryśka 14 lipca 2017 o 15:29

    Dzięki dziewczyny za tak piękne słowa pociechy. Trzeba mnie chyba obuchem w głowę walnąć, żebym przestała rozpamiętywać. Mój mąż zaczął sobie za dużo popijać no i ja głupia prosiłam Boga , żeby stało się coś żeby przestał. Ale nie o śmierć. I to właśnie o to chodzi w tym moim smutku i to właśnie to cały czas siedzi w mojej głowie.Dlatego tak się podłamałam.

    1. avatar Jarmush 14 lipca 2017 o 16:31

      To tak nie działa, śpisz, najwyższy czas zacząć się budzić.

  13. avatar ebata 14 lipca 2017 o 16:15

    Emanuelko, z postu na post coraz bardziej lovciam Twoje teksty 🙂

    1. avatar Emanuela Urtica 17 lipca 2017 o 06:58

      A ja Ciebie kocham. <3

  14. avatar Kryśka 14 lipca 2017 o 18:05

    Tak bardzo chcę zacząć się budzić, ale ciągle coś trzyma mnie w domu. Wolę znajomym powiedzieć , że nie mogę , i spokojnie zaszyć się przed telewizorem i pustym wzrokiem gapić się w ekran. Tak jest bezpieczni,. a może w ten sposób chcę się ukarać za te złe myśli. Trzeba bardzo zastanawiać się o co prosi się Boga, kochani !!!

    1. avatar Jarmush 14 lipca 2017 o 18:21

      Akceptuję Twoją prawdę, proszę Cię tylko, żebyś pomyślała, że jednak prawda obiektywna może być zupełnie inna, pomyśl o tym. Bóg to nie jest jakiś tam facio z brodą, który spełnia prośby, nawet te najbardziej uzasadnione. To ogromna energia, światło, którego jesteś cząstką. Ty, ja, Twój mąż. My, nasze jaźnie zbieramy tu tylko doświadczenie. Jesteś cząstką jaźni Boga.sama jesteś światłością. Jeśli możesz spróbuj chociaż na chwilę wyjść z matrixu religijnego. Przecież to tylko ciało jego zmarło, bo jest i było śmiertelne, jak każdego z nas, ale jego świadomość, jaźń jest nadal nieśmiertelna. On już od dawna zajmuje się czymś zupełnie innym. Kogo Ty opłakujesz?

      1. avatar Czytelnicz 14 lipca 2017 o 23:39

        Pepsi, wierzysz w reinkarnacje?

        1. avatar Jarmush 15 lipca 2017 o 01:39

          w nic nie wierzę, dopuszczam taką wiedzę

          1. avatar Czytelniczka 15 lipca 2017 o 13:12

            a zycie po śmierci ? spotkanie tych osob, które się kochalo ? 🙂 jakie to by było piękne 🙂

          2. avatar Jarmush 15 lipca 2017 o 14:44

            jak się obudzisz będziesz kochać wszystkich, a wszyscy są jedną jaźnią, Twoje ego tęskni za czyimś ego, to tak nie działa

          3. avatar grzegorzadam 15 lipca 2017 o 14:50

            Nie wszystkich chciałbym spotkać ;D
            A już śpiewanie w chórze razem z miłośnikami ojca dyrektora..
            To już chyba lepiej na dół.. 😉

          4. avatar Jarmush 15 lipca 2017 o 15:26

            przecież to ta sama energia, nawet ojciec dyrektor, i reptilianie

          5. avatar grzegorzadam 15 lipca 2017 o 15:28

            Raczej niskie wibrowanie z fałszowanym ”śpiewem” ”anielskim”. 😉

          6. avatar Jarmush 15 lipca 2017 o 15:29

            🙂

          7. avatar Czytelniczka 15 lipca 2017 o 16:35

            Jak nie działa ? 🙂 To chyba normalne, ze tęskni się za kims, z kim było się bardzooo blisko.

            Grzegorzadam: Peweks, ,ze za wszystkimi nie, za tymi, z którymi było na dobrze. Ja bym chciała spotkać nawet moje ukochane zwierzaki, które odeszly. Pytanie czy smierc to już ostateczność i koniec i nie ma nic po niej ?

          8. avatar Jarmush 15 lipca 2017 o 21:30

            okazuje się, że sporo jest na odwrót, np co jest dobre

          9. avatar grzegorzadam 15 lipca 2017 o 22:20

            Boszszee, ja też, kilka razy..
            Wydawało się tragedią nieuniknioną i niesprawiedliwością..
            Po czasie zdaje sie być , hmmm , doświadczeniem, bardziej otumanieniem,
            hormony rządzą.
            Emocje zjadają rozum, podszyte seksualną namietnością, dobiera się
            to szaleństwo do kazdego bez względu na .. wiek, ”pozycję”, i take tam..
            Trzeba znaleźć to ”’alter ego”, spokornieć i wtedy dopiero zacząć żyć 😉
            Tu i teraz.
            Nie ma nic ”na pewno”.

    2. avatar Carrie 14 lipca 2017 o 23:27

      Kryśka,opowiem Ci o pewnej modlitwie Dawno temu pewnego starszego Pana po smierci zony córka przeprowadziła do jej domu. Wprawdzie przez rok probowala dojeżdzac, ale 2 przesiadki i pogarszajaca sie kondycja psychiczne Pana, który corke wzywal regularnie bylo meczace dla wszystkich. Po przeprowadzce stan Pana pogarszal sie-inne miejsce, brak znajomych, brak rownolatkow spowodowaly, ze slabl, gasl w oczach. Lekarsko bylo stabilnie, natomiast psychicznie kiepsko, zaczęło się zapominanie, odretwienie. Lekarze uparcie zwalali na wiek.Pan mial tez wnuczke dla ktorej byl najlepszym Dziadkiem.Dziewczyna co noc modlila sie o zycie dla Dziadka. Pana wola zycia gasla, dziewczyna uparcie sie modlila. Przyplatalo sie zapalenie pluc, w miedzyczasie alarm bombowy w szpitalu i Pana wywiexli w pizamce ze szpitala i postawili na dworze w pewien wyjatkowo zimny jesienny dzien. Po tych 3 godzinach na dworze zapalenie pluc wrocilo ze zdwojona sila. Dziewczyna modlila sie intensywnie, jednego dnia zmeczona po egzaminie na studiach nie odmowila modlitwy. Tego dnia Pan umarl.Dziewczyna dlugo myslala ze to jej wina.Pewnego dnia Pan sie jej przysnil i zapytal-dlaczego uznalas ze najlepsze dla mnie to zycie z Wami i nie pozwalalas mi umrzec? Kryśka zloscisz sie bo uwazasz ze modlitwa powinna sie spelnic tak jak Ty chcesz.Nie, tak sie nie da. Odpal swieczke i pozegnaj wspomnienia o mezu. A potem powyrzucaj wszystko z nim zwiazane i wpusc nowa energie-kup kwiaty, alleluja i do przodu 🙂 Umiesz, możesz, potrafisz 🙂

  15. avatar K 14 lipca 2017 o 19:50

    Ale jak to technicznie zrobić? Bo ja się zgadzam w 100% z tym artykułem, ale nie wiem, jak to zrobić, jak wyjść ponad siebie i zostawić to, co jest obciążające

    1. avatar Emanuela Urtica 17 lipca 2017 o 06:57

      Pogrzeb we wpisach o duchowości na blogu. Jeden komentarz to za mało żeby wyjaśnić cały ten mechanizm. 🙂 Skup się na sobie. Uśmiechaj się czasem tylko do siebie – nie do kogoś na ulicy, nie do swojego odbicia w lustrze, nie do nikogo fizycznego – dedykuj sobie swój własny uśmiech. Zacznij współgrać z naturą – pobiegaj w parku, idź obejrzeć zachód słońca, stań bosą stopą w trawie. Poddaj się temu co czujesz – nie blokuj swoich emocji. Nie ważne czy jesteś smutna, zła, czy najszczęśliwsza. Obserwuj siebie, to jak powstają Twoje emocje, to jak jedna myśl w głowie budzi drżenie w całym ciele – zdenerwowanie, radość, ekscytację. Skupiaj się na tym jak się czujesz. Pytaj siebie po co tak się czujesz, czy chcesz się tak czuć. Nie nienawidź innych ludzi – staraj się w kryzysowych sytuacjach uzmysławiać sobie, że to, co dzieje się na zewnątrz Ciebie, wynika z Twojego stanu wewnątrz – ludzie, to co do nich czujesz, to co myślisz na ich temat, wynika z tego jak sama się czujesz. Czasem jeśli ktoś Cię obraża, wystarcza pomyśleć, że pewnie dawno nikt go nie przytulał i poczekać aż złość opadnie.

  16. avatar Madzia 14 lipca 2017 o 20:31

    Uwielbiam wasze wpisy o duchowości , swietna podpowiedz „po co ” odnośnie Osho muszę to przemyśleć ,cos w tym może być ….dziś chciałam szczególnie podziękować tobie pepsi ,dzięki temu ze dzielisz się z nami doświadczeniem przeżyłam dziś tzw. Satori na basenie podczas juz dosyć intensywnego zmęczenia ….wspaniale , niezwykle uczucie dziękuje ,oxzywscie kocham was obie <3

    1. avatar Jarmush 15 lipca 2017 o 01:46

      a my Ciebie <3

  17. avatar Madzia 14 lipca 2017 o 20:42

    Kochana K polowa tego blogu jest o tym jak to zrobić ,malo tego to działa !!!! Poczytaj wpisy o duchowości na pewno cos znajdziesz ,ja podpowiem od siebie ze mnie najbardziej oprócz oczywistego skupieniu na oddechu i samo obserwacji ,jest śpiew a dokładniej wydawanie z siebie różnych dźwięków bez slow świetne ,kompletnie wycisza myśli ,a na szybko jak musisz być cicho Hipper wentylacja czyli oddychasz jak pies tez wszystko z głowy znika i wracasz do oddechu ….to działa tylko cierpliwości pozdrawiam ciek!utko

  18. avatar Kryśka 15 lipca 2017 o 06:13

    Dziewczyny jesteście cudne.Czytam wszystkie wpisy po dziesięć razy. Zastosuję się do wszystkich rad.I mam wiele do zrozumienia Pepsi , energia, światło , jaźń nieśmiertelna. Trudne to wszystko do pojęcia. Pozdrawiam wszystkich cieplutko i słonecznie.” Anka 1952″ jestem z Tobą.

    1. avatar Jarmush 15 lipca 2017 o 07:17

      <3

    2. avatar Anka1952 16 lipca 2017 o 01:26

      Dziekuje. To sa bardzo trudne dni dla mnie i moich dzieci.

  19. avatar Freebee 15 lipca 2017 o 06:13

    Odpowiedzialność za swoje życie ucina wszystko. Tak czuję. Nie mogę obwiniać, narzekać, złościć się, gdy biorę odpowiedzialność za własne życie. Poprostu zmieniam, rzucam to, co słabe w życiu i pracuję nad czymś lepszym. I z tego powodu też można być ocenionym i skrytykowanym. Szybka anegdotka. Szefowa okazała się być … i … Szukam więc nowej pracy, bo nie lubię być zestersowana o poranku. Wczoraj była znów do rany przyłóż a ja poczułam wyrzuty sumienia, gdyż mam już umówioną RK. I uderzyła mnie ta emocja. Przecież ja przez ostatnie 2 miesiące głównie się wkurzam i przełykam zniewagi, a teraz pojawia się wyrzut, bo nie chcę się kopać z koniem? Ale odpowiedzialnie rozumiem, że to ja muszę/ chcę zmienić tą sytuację, bo kobiety raczej nie. Więc nie rozkminiam powodów, dla których ktoś jest palantem (jaka jest formą żeńska) tylko pozostawiam go na pastwę systemu, a sama ruszam dalej. Tak rozumiem odpowiedzialne życie, zmierzające do wyzwolenia. I jak pewnie wiecie, nie jest to popularny światopogląd ?

    1. avatar Jarmush 15 lipca 2017 o 07:17

      gdy podzielisz świat na palantów i nie palantów, wówczas zaraz powstaną stronnictwa, ktoś opowie się za jednym, ktoś za innym, i po chwili będą już dwie partie nienawidzące się. I nici z jakiejkolwiek równowagi światowej. Jest Twoja prawda i prawda tego człowieka, i jest jeszcze prawda obiektywna. Wystarczy nie wejść w to, bez oceniania. Owszem zmiana zawsze powinna wyjść od nas samych, bo świat wokół to nasze lustro, jednak mówiąc, że ktoś jest palantem obniżasz swoje wibracje i zaburzasz równowagę światową. Lovciam

  20. avatar Ola 15 lipca 2017 o 13:21

    Mam pytanie.a jak obnizyc zelazo?zelaza mam max normy i chcialabym zejsc do tej dolnej granicy.

    1. avatar Jarmush 15 lipca 2017 o 14:43

      niestety to problem, unikaj produktów z dużą ilością żelaza, należy rozważyć nawet upuszczanie krwi

    2. avatar grzegorzadam 15 lipca 2017 o 15:46
  21. avatar mamamagda 15 lipca 2017 o 21:32

    Dla mnie najtrudniejsze jest pokonanie „ego spraw bieżących”, zwłaszcza jeśli sytuacja dotyczy moich dzieci. Gdy przytrafiają im się jakieś przykrości, mniej lub bardziej poważne np. ze strony rówieśników. Nie potrafię, wówczas zapanować nad myślami. Wciąż obmyślam plany jak powinnam je poinstruować aby sobie poradziły w danej sytuacji, jak powinniśmy się z nią zmierzyć. Pytam „Po co?” i odpowiadam „Żeby im pomóc, wytłumaczyć, zrozumieć…”. Próbuję uciec ale myśli (ego) ciągle wracają, pomaga tylko świadomość, że potrzeba czasu.

    1. avatar Emanuela Urtica 17 lipca 2017 o 06:44

      Nie próbuj uciec od tych myśli. Jeśli się nie uda, to tylko wywoła większą frustrację. Poddaj się im i zamiast myśleć o tym jak wywalić je ze swojej głowy, obserwuj siebie jak myślisz. Jak się wtedy czujesz, co Cię trapi. Czasem najlepiej jest popłynąć z prądem.

  22. avatar Kacha 16 lipca 2017 o 08:28

    Pepsi, Emanuela
    Odkryłam tego bloga rok temu w lipcu. Nie do końca wszystko rozumiałam – teraz też się to zdarza -ale do dziś to miejsce jest moją codzienną ostoją. Dzięki wam rozpoczął się we mnie dziwny proces. Nie umiem tego opisać ale czuję jakbym w końcu odkryła o co w życiu chodzi. Wcale do końca nie wiem ale czuję że zachodzi we mnie jakaś zmiana i bardzo mi się to podoba. Coraz częściej jest mi lżej błogo i po prostu spokojnie. Dziś są moje urodziny i czuję się naprawdę cudownie! A ponieważ zawsze pisałam tu o moich problemach, lękach i smutkach, a znajdowałam pocieszenie, wyjaśnienie, pozytywną energię dziś ja chciałam wam przesłać to dobra, pozytywną, cudowną energie ode mnie! Dziękuję za codzienną porcję nieocenionej wiedzy, wsparcie, motywację, pozytywną energię, siłę i odwagę do odkrywania życia takie jakie jest naprawdę!
    Dziękuję i kocham was??
    Kasia
    P.s. Cudowny jak zawsze artykuł- z tej serii lubię najbardziej!

    1. avatar Emanuela Urtica 19 lipca 2017 o 13:31

      Spóźnione wszystkiego najlepszego! Kochamy <3

  23. avatar Carrie 16 lipca 2017 o 12:54

    A ja wlasnie nie wiem po co mam co mam
    Coraz bardziej jestem witarianką, zostaly mi warzywka na parze. Staram sie zerowac, omomowac, etc. Sprzatam, akceptuje coraz bardziej. I jest gorzej-od 2 tygodni sytuacja tak sie ulozyla ze codziennie przygotowuje mieso-dla psa i dla dwoch osob, ktore odmawiaja zmiany nawykow zywieniowych. Przemycam im witamine C, jablczan, siarkę, daje wiecej warzyw, przekonuje do owocow ale…myslalam ze otwarcie na nowe to pojscie w wysokie wibracje a nie dotykanie miesa i pochodnych mleka 3 razy dziennie, smazenie na oleju rzepakowym, zaprawianie smietana (bo dorosli ludzie odmawiaja zmiany nawykow zywieniowych…).Staram sie akceptowac, za kazdym raze myjac mieso szykujac kanapke z wedlina jest mi slabo. Po kilku latach wegetarianizmu jest mi slabo od zapachu surowego miesa. Jak to przerobic. Tym bardziej ze sytuacja idzie w kierunku ze tak bedzie przez bardzo dlugi czas oraz dojdzie do tego opieka nad dwojka ludzi i psem, ktorzy zwyczajnie choruja przewlekle (pies tez) Apropos psi srodek na stawy zawiera…MSM.

    1. avatar Jarmush 16 lipca 2017 o 17:26

      zaakceptować sytuację, nie podążać za negatywnymi myślami, nie wkręcać się, po prostu jest jak jest. Nie wspieraj tej sytuacji gadaniem, pisaniem, rozkminianiem. Jeśli rzeczywiscie nie możesz odejdź , bądź w tym i rób najlepiej jak możesz to co masz zrobić,Obmyśl plan zmiany i gdy nadarzy się okazja odejdź, albo zaprzestań tych działań.

      1. avatar Carrie 16 lipca 2017 o 18:11

        Merci mua cherie 🙂

  24. avatar Niki 16 lipca 2017 o 20:44

    Coś wam przeczytam (również do katolików, a może przede wszystkim, w końcu błędnie wmawia się ludziom, że niebo jest gdzieś tam wysoko i trzeba sobie przez całe życie na nie zasłużyć… a i tak nie ma pewności… ale upokorzenie…) przez takie błędne nastawienie do życia w życiu i po życiu, przez całe życie można nie żyć, być gdzieś daleko od życia, od siebie. Spędzić je na bujaniu się od zamkniętej na cztery spusty przesłości do niewiadomej przyszłości, omijając po drodze teraźniejszość, bo co, bo jest nieważna, niegodna, bo nam się nie należy? Nakładanie na siebie kary, poczucia winy oddala od radości życia i poczucia wolności, którą ma każdy z urodzenia bez wyjątku i niegodnym jest komukolwiek pozbawiać tego prawa innych. Pamiętaj, nikt nie ma prawa trzymać nas w więzieniu lęku i nieświadomości.
    Od samego tekstu człowieka ogarnia błogi spokój, te słowa mają moc porządkowania naszego wnętrza, sprzątamy swoje zagracone mieszkanie, ustaje chaos emocjonalny i umysłowy, przez ciało, głowę przepływa powietrze, czystość, miłość. Trzeba duuuużo sprzątać na zewnątrz ciała, by zobaczyć ten porządek i czystość w sobie, wewnątrz. Co w środku, to i na zewnątrz. A to chyba starożytny Chińczyk zdefiniował.

    Kasia Bem (nauczycielka jogi i medytacji). Esencja Spokoju.
    „Jesteś niebem, cała reszta to tylko pogoda” (Pema Cziedryn)

    Jest taka przestrzeń w nas, w której mieszka GŁĘBOKI SPOKÓJ, poczucie, że niczego nie brakuje do pełni szczęścia.Taki stan, w którym można poczuć się kompletnym, spełnionym, wolnym od oczekiwań. Rodzaj tła dla wszystkich zdarzeń, wydarzeń, wzruszeń i poruszeń, które można sobie wyobrazić jako BŁĘKITNE NIEBO.
    Na nim jak chmury pojawiają się nasze myśli, uczucia, emocje. Czasem są jak pierzaste obłoczki, a czasem jak ciężkie zwiastujące burzę cumulusy. Przepływają, zmieniają kształty, wprawia je w ruch byle podmuch wiatru. Czasem odkryją, a czasem przysłonią słońce, nieraz skroplą się w przyjemny wiosenny deszczyk albo zasnują niebo ołowianą zasłoną.
    Jednego można być pewnym: cały czas na przemian pojawiają się i znikają, a niebo trwa niewzruszone i wieczne. Całkowicie NIEZALEŻNE I WOLNE od uwarunkowań pogody.
    Podobnie jest ze spokojem. To nasze wewnętrzne niebo jest zawsze obecne, choć nie zawsze możemy się nim cieszyć. Tym, co nas najbardziej oddala od odczuwania spokoju jest jego NIEUSTANNE POSZUKIWANIE. Tak, jakbyśmy nie mogli uwierzyć, ze ta jakość jest w nas zawsze obecna. Wydaje nam się, że aby odczuwać spokój, musimy spełnić jakieś wstępne warunki. Rozwiązać najpierw wszystkie problemy, załatwić naglące sprawy, zażegnać konflikty, znaleźć odpowiednie miejsce, odosobnienie.
    Tymczasem spokój nie wymaga spełnienia żadnych warunków. To kwestia ŚWIADOMOŚCI, że on zawsze JEST W NAS, na wyciągnięcie ręki.
    Łatwo można go odnaleźć w przestrzeni między wdechem a wydechem, szczelinie pomiędzy myślami, przerwie między właśnie zakończoną czynnością, a kolejnym działaniem. Jeśli chcesz tego doświadczyć, ZATRZYMAJ SIĘ NA CHWILĘ.
    Tak, właśnie TERAZ.
    Usiądź wygodnie, zamknij oczy, rozluźnij mięśnie twarzy, barki, ramiona, plecy, tułów, brzuch, biodra, pośladki, nogi, stopy.
    ZAUWAŻ ODDECH.
    Zwróć uwagę na doznania, które płyną z ciała. Czy czujesz, jak oddech delikatnie porusza twoim ciałem? Poddaj się temu naturalnemu rytmowi. Poczuj jak ta kojąca fala oddechu przenosi cię w stan pełnej OBECNOŚCI i CZYSTEGO BYCIA.
    Czy czujesz jak odpływają negatywne emocje, niespokojne myśli, napięcie?
    Na ich miejsce pojawia się właśnie spokój. Stan naturalny i OSIĄGALNY DLA KAŻDEGO z nas dosłownie w minutę.
    NIE TRZEBA SZUKAĆ tego, co JUŻ JEST. Wystarczy zaprzestać poszukiwań i zacząć jak najczęściej KONTAKTOWAĆ SIĘ z tą wewnętrzną ciszą. Spróbuj, bo świadomość tego, że NIEBO MASZ W SOBIE, przynosi ulgę i daje siłę.

  25. avatar Niki 17 lipca 2017 o 18:59

    Coś wam przeczytam 🙂 może ten tekst rozświetli komuś drogę – drogę poznania, drogę do samoakceptacji, drogę zmiany wzorców mentalnych, któe nam wtłoczono nie pytając o zdanie. Również do katolików, a może przede wszystkim, w końcu błędnie wmawia się ludziom, że niebo jest gdzieś tam wysoko i trzeba sobie przez całe życie na nie zasłużyć… a i tak nie ma pewności… ale upokorzenie… przez takie błędne nastawienie do życia w życiu i po życiu, przez całe życie można nie żyć, być gdzieś daleko od życia, od siebie. Spędzić je na bujaniu się od zamkniętej na cztery spusty przeszlości do niewiadomej przyszłości, omijając po drodze teraźniejszość, bo co, bo jest nieważna, niegodna, bo nam się nie należy? Nakładanie na siebie kary, poczucia winy oddala od radości życia i poczucia wolności, którą ma każdy z urodzenia bez wyjątku i niegodnym jest komukolwiek pozbawiać tego prawa innych. Pamiętaj, nikt nie ma prawa trzymać nas w więzieniu lęku i nieświadomości.
    Od samego tekstu człowieka ogarnia błogi spokój, te słowa mają moc porządkowania naszego wnętrza, sprzątamy swoje zagracone mieszkanie, ustaje chaos emocjonalny i umysłowy, przez ciało, głowę przepływa powietrze, czystość, miłość. Trzeba duuuużo sprzątać na zewnątrz ciała, by zobaczyć ten porządek i czystość w sobie, wewnątrz. Co w środku, to i na zewnątrz. A to chyba starożytny Chińczyk zdefiniował.

    1. avatar Niki 17 lipca 2017 o 19:01

      Kasia Bem (nauczycielka jogi i medytacji, pisarka). Esencja Spokoju.
      „Jesteś niebem, cała reszta to tylko pogoda” (Pema Cziedryn)

      Jest taka przestrzeń w nas, w której mieszka GŁĘBOKI SPOKÓJ, poczucie, że niczego nie brakuje do pełni szczęścia.Taki stan, w którym można poczuć się kompletnym, spełnionym, wolnym od oczekiwań. Rodzaj tła dla wszystkich zdarzeń, wydarzeń, wzruszeń i poruszeń, któr emożna sobie wyobrazić jako BŁEKITNE NIEBO.
      Na nim jak chmury pojawiają się nasze myśli, uczucia, emocje. Czasem są jak pierzaste obłoczki, a czasem jak ciężkie zwiastujące burzę cumulusy. Przepływają, zmieniają kształty, wprawia je w ruch byle podmuch wiatru. Czasem odkryją, a czasem przysłonią słońce, nieraz skroplą się w przyjemny wiosenny deszczyk albo zasnują niebo ołowianą zasłoną.
      Jednego można być pewnym: cały czasna przemian pojawiają się i znikają, a niebo trwa niewzruszone i wieczne. Całkowicie NIEZALEŻNE I WOLNE od uwarunkowań pogody.
      Podobnie jest ze spokojem. To nasze wewnętrzne niebo jest zawsze obecne, choć nie zawsze możemy się nim cieszyć. Tym, co nas najbardziej oddala od odczuwania spokoju jest jego NIEUSTANNE POSZUKIWANIE. Tak, jakbyśmy nie mogli uwierzyć, ze ta jakość jest w nas zawsze obecna. Wydaje nam się, że aby odczuwać spokój, musimy spełnić jakieś wstępne warunki. Rozwiązać najpierw wszystkie problemy, załatwić naglące sprawy, zażegnać konflikty, znaleźć odpowiednie miejsce, odosobnienie.
      Tymczasem spokój nie wymaga spełnienia żadnych warunków. To kwestia ŚWIADOMOŚCI, że on zawsze JEST W NAS, na wyciągnięcie ręki.
      Łatwo można go odnaleźć w przestrzeni między wdechem a wydechem, szczelinie pomiędzy myślami, przerwie między właśnie zakończoną czynnością, a kolejnym działaniem. Jeśli chcesz tego doświadczyć, ZATRZYMAJ SIĘ NA CHWILĘ.

    2. avatar Emanuela Urtica 18 lipca 2017 o 07:05

      <3

    3. avatar Niki 18 lipca 2017 o 13:50

      To nie koniec 😉 błędy w dodawaniu komentarzy…

      Kasia Bem (nauczycielka jogi i medytacji). Esencja Spokoju.
      „Jesteś niebem, cała reszta to tylko pogoda” (Pema Cziedryn)

      Jest taka przestrzeń w nas, w której mieszka GŁĘBOKI SPOKÓJ, poczucie, że niczego nie brakuje do pełni szczęścia.Taki stan, w którym można poczuć się kompletnym, spełnionym, wolnym od oczekiwań. Rodzaj tła dla wszystkich zdarzeń, wydarzeń, wzruszeń i poruszeń, któr emożna sobie wyobrazić jako BŁEKITNE NIEBO.
      Na nim jak chmury pojawiają się nasze myśli, uczucia, emocje. Czasem są jak pierzaste obłoczki, a czasem jak ciężkie zwiastujące burzę cumulusy. Przepływają, zmieniają kształty, wprawia je w ruch byle podmuch wiatru. Czasem odkryją, a czasem przysłonią słońce, nieraz skroplą się w przyjemny wiosenny deszczyk albo zasnują niebo ołowianą zasłoną.
      Jednego można być pewnym: cały czasna przemian pojawiają się i znikają, a niebo trwa niewzruszone i wieczne. Całkowicie NIEZALEŻNE I WOLNE od uwarunkowań pogody.

  26. avatar Niki 17 lipca 2017 o 19:03

    Kasia Bem (nauczycielka jogi i medytacji). Esencja Spokoju.
    „Jesteś niebem, cała reszta to tylko pogoda” (Pema Cziedryn)

    Jest taka przestrzeń w nas, w której mieszka GŁĘBOKI SPOKÓJ, poczucie, że niczego nie brakuje do pełni szczęścia.Taki stan, w którym można poczuć się kompletnym, spełnionym, wolnym od oczekiwań. Rodzaj tła dla wszystkich zdarzeń, wydarzeń, wzruszeń i poruszeń, któr emożna sobie wyobrazić jako BŁEKITNE NIEBO.
    Na nim jak chmury pojawiają się nasze myśli, uczucia, emocje. Czasem są jak pierzaste obłoczki, a czasem jak ciężkie zwiastujące burzę cumulusy. Przepływają, zmieniają kształty, wprawia je w ruch byle podmuch wiatru. Czasem odkryją, a czasem przysłonią słońce, nieraz skroplą się w przyjemny wiosenny deszczyk albo zasnują niebo ołowianą zasłoną.
    Jednego można być pewnym: cały czasna przemian pojawiają się i znikają, a niebo trwa niewzruszone i wieczne. Całkowicie NIEZALEŻNE I WOLNE od uwarunkowań pogody.
    Podobnie jest ze spokojem. To nasze wewnętrzne niebo jest zawsze obecne, choć nie zawsze możemy się nim cieszyć. Tym, co nas najbardziej oddala od odczuwania spokoju jest jego NIEUSTANNE POSZUKIWANIE. Tak, jakbyśmy nie mogli uwierzyć, ze ta jakość jest w nas zawsze obecna. Wydaje nam się, że aby odczuwać spokój, musimy spełnić jakieś wstępne warunki. Rozwiązać najpierw wszystkie problemy, załatwić naglące sprawy, zażegnać konflikty, znaleźć odpowiednie miejsce, odosobnienie.

  27. avatar Niki 17 lipca 2017 o 19:05

    Kasia Bem (nauczycielka jogi i medytacji). Esencja Spokoju.
    „Jesteś niebem, cała reszta to tylko pogoda” (Pema Cziedryn)

    Jest taka przestrzeń w nas, w której mieszka GŁĘBOKI SPOKÓJ, poczucie, że niczego nie brakuje do pełni szczęścia.Taki stan, w którym można poczuć się kompletnym, spełnionym, wolnym od oczekiwań. Rodzaj tła dla wszystkich zdarzeń, wydarzeń, wzruszeń i poruszeń, któr emożna sobie wyobrazić jako BŁEKITNE NIEBO.
    Na nim jak chmury pojawiają się nasze myśli, uczucia, emocje. Czasem są jak pierzaste obłoczki, a czasem jak ciężkie zwiastujące burzę cumulusy. Przepływają, zmieniają kształty, wprawia je w ruch byle podmuch wiatru. Czasem odkryją, a czasem przysłonią słońce, nieraz skroplą się w przyjemny wiosenny deszczyk albo zasnują niebo ołowianą zasłoną.
    Jednego można być pewnym: cały czasna przemian pojawiają się i znikają, a niebo trwa niewzruszone i wieczne. Całkowicie NIEZALEŻNE I WOLNE od uwarunkowań pogody.

  28. avatar Niki 17 lipca 2017 o 19:29

    Kasia Bem (nauczycielka jogi i medytacji). tekst pt. „Esencja Spokoju”

    „Jesteś niebem, cała reszta to tylko pogoda” (cyt. Pema Cziedryn)
    cdn. póki co nie wchodzi

  29. avatar Niki 18 lipca 2017 o 13:56

    To nie koniec 😉 tekst właściwy pod spodem, błędy w dodawaniu komentarzy…

    Kasia Bem (nauczycielka jogi i medytacji, pisarka). Esencja Spokoju.
    *Jesteś niebem, cała reszta to tylko pogoda* (Pema Cziedryn)

    Jest taka przestrzeń w nas, w której mieszka głeboki spokój, poczucie, że niczego nie brakuje do pełni szczęścia.Taki stan, w którym można poczuć się kompletnym, spełnionym, wolnym od oczekiwań. Rodzaj tła dla wszystkich zdarzeń, wydarzeń, wzruszeń i poruszeń, któr emożna sobie wyobrazić jako błękitne niebo.
    Na nim jak chmury pojawiają się nasze myśli, uczucia, emocje. Czasem są jak pierzaste obłoczki, a czasem jak ciężkie zwiastujące burzę cumulusy. Przepływają, zmieniają kształty, wprawia je w ruch byle podmuch wiatru. Czasem odkryją, a czasem przysłonią słońce, nieraz skroplą się w przyjemny wiosenny deszczyk albo zasnują niebo ołowianą zasłoną.
    Jednego można być pewnym: cały czasna przemian pojawiają się i znikają, a niebo trwa niewzruszone i wieczne. Całkowicie niezależne i wolne od uwarunkowań pogody.
    Podobnie jest ze spokojem. To nasze wewnętrzne niebo jest zawsze obecne, choć nie zawsze możemy się nim cieszyć. Tym, co nas najbardziej oddala od odczuwania spokoju jest jego nieustanne poszukiwanie. Tak, jakbyśmy nie mogli uwierzyć, ze ta jakość jest w nas zawsze obecna. Wydaje nam się, że aby odczuwać spokój, musimy spełnić jakieś wstępne warunki. Rozwiązać najpierw wszystkie problemy, załatwić naglące sprawy, zażegnać konflikty, znaleźć odpowiednie miejsce, odosobnienie.
    Tymczasem spokój nie wymaga spełnienia żadnych warunków. To kwestia świadomości, że on zawsze jest w nas, na wyciągnięcie ręki.
    Łatwo można go odnaleźć w przestrzeni między wdechem a wydechem, szczelinie pomiędzy myślami, przerwie między właśnie zakończoną czynnością, a kolejnym działaniem. Jeśli chcesz tego doświadczyć, zatrzymaj się na chwilę.
    Tak, właśnie teraz.
    Usiądź wygodnie, zamknij oczy, rozluźnij mięśnie twarzy, barki, ramiona, plecy, tułów, brzuch, biodra, pośladki, nogi, stopy.
    Zauważ oddech.
    Zwróć uwagę na doznania, które płyną z ciała. Czy czujesz, jak oddech delikatnie porusza twoim ciałem? Poddaj się temu naturalnemu rytmowi. Poczuj jak ta kojąca fala oddechu przenosi cię w stan pełnej obecności i czystego bycia.
    Czy czujesz jak odpływają negatywne emocje, niespokojne myśli, napięcie?
    Na ich miejsce pojawia się właśnie spokój. Stan naturalny i osiagalny dla każdego z nas dosłownie w minutę.
    Nie trzeba szukać tego, co już jest. Wystarczy zaprzestać poszukiwań i zacząć jak najczęściej kontaktować się z tą wewnętrzną ciszą. Spróbuj, bo świadomość tego, że niebo masz w sobie, przynosi ulgę i daje siłę.

  30. avatar Niki 18 lipca 2017 o 13:59

    to nie koniec 😉 teraz dopiero tekst właściwy, błędy w dodawaniu…

    Kasia Bem (nauczycielka jogi i medytacji, pisarka). Esencja Spokoju.
    *Jesteś niebem, cała reszta to tylko pogoda* (Pema Cziedryn)

    Jest taka przestrzeń w nas, w której mieszka głeboki spokój, poczucie, że niczego nie brakuje do pełni szczęścia.Taki stan, w którym można poczuć się kompletnym, spełnionym, wolnym od oczekiwań. Rodzaj tła dla wszystkich zdarzeń, wydarzeń, wzruszeń i poruszeń, któr emożna sobie wyobrazić jako błękitne niebo.

  31. avatar mamamagda 18 lipca 2017 o 18:29

    Bardzo często zmierzając się z różnego rodzaju poglądami na temat świata próbuję odnaleźć ich odbicie w treści Biblii. I chyba mnie dziś olśniło…czy możliwe że grzech pierworodny to ego, i że być „tu i teraz” to być jak Hiob?

    1. avatar Jarmush 18 lipca 2017 o 20:34

      nie ma czegoś takiego jak grzech pierworodny

  32. avatar Ada 4 sierpnia 2019 o 07:17

    Dziękuję Emanuela, dziękuję Pepsi <3

  33. avatar Małgorzata 23 października 2019 o 01:27

    Witam. Nie śledzę bloga Pepsi jak kiedyś. Ale zaraz … Twój blog natchnal mnie do rozwinięcia kierunku literatury. Czytałam i czytam do dziś. Bardzo dużo wskazówek można uzyskać na blogu. Oczywiście n8c nie zastąpi książek
    Mrowcza praca , ambitnie wykonana i wykonywana przez Ciebie nadal , wymagająca wiedzy A bez wątpienia masz jej sporo. Szacun. Osobiście? Polecam znajomym Twój blog. Masz problem? Poczytaj fajny blog Pepsi Eliot:) Świetne preludium do rozwijania się w tymże kierunku wiedzy. Dla mnie stalo się to pasja. Dziś? Weszłam na etap biologii totalnej. Innymi słowy 5 praw natury. Dr Hamer, Chińczycy itp;) Kiedy nie gra psycha, coś jest nieprzepracowane, wyrzucone- objawy, choroby powstają albo wracają. Ale Ty to wiesz;) Najgorzej mają tzw nadwydajni emocjonalnie. Dzielisz włos nie na troje ale na 12scioro:/ myślisz , analizujesz. Okropne. Można zameczyc siebie i chyba jednak innych. Ot taka istnieje przypadlosc nadwydajnosci prawej półkuli mózgu. Wspomnialas o tym z resztą. Jak widzisz zaglądam tu czasem podczytujac. Czasem szukam nawet odpowiedzi. Teraz szukam innej odpowiedzi…., jak wyłączyć ” pstryczek” żalu. Nie masz żalu, wybaczyles- Jest Ci lżej. Psycha jest czysta. Poza suplementacja- które znam trzeba oczyścić umysl a to jest mega trudne. Wybaczenie to podstawa spokoju. Pozdrawiam Cię Pepsi z podziwem dla Twojej pracy i cierpliwosci;)

    1. avatar Jarmush 23 października 2019 o 04:21

      Z miłością Kochana

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Sklep
Dołącz do Strefy VIP
i bądź na bieżąco!

Zarejestruj sięZaloguj się

TOP

Dzień | Tydzień | Miesiąc | Ever
Kategorie

Archiwum