Pepsieliot
Możesz się śmiać, ale i tak za kilka godzin
zmienisz swoje życie...
214 982 734
119 online
35 456 VIPy

Co zrobić z mężem, którego jedyne co interesuje, to granie na komputerze?

Komć na blogu: Co zrobić z mężem, którego jedyne co interesuje to granie na komputerze? Próbowałam już nic nie oczekiwać, czekać, może kiedyś przestanie. Wtedy on nic nie robił, grał dalej. Potrafi grać 12h dziennie kiedy nie jest w pracy, kiedy jest, to mniej. Na pytanie dlaczego? Odpowiada, że się nudzi. Jak TO zaakceptować? Mamy dzieci, pracuję, gotuję, ogarniam dom, nie chcę się rozwodzić, ale nie chcę też całe życie po nim sprzątać i patrzeć jak gra.

Szukamy zębów, które pasują do kształtu naszych ran

Wydaje się to wszystko bardzo proste: on przestaje grać, a Ty jesteś yyy … szczęśliwa

Co zrobić z Hasztag Mąż Nałogowiec w Hasztag Zajebiste Życie Hasztag Dobrana Para ? Co zrobić z dzikim zwierzątkiem w niewoli? Dajesz mu wszystko co uważasz, że zwierzątku jest potrzebne do szczęścia, rodzinę, wikt, opierunek, dom, a zwierzątko i tak nie wygląda na szczęśliwe. Odwraca się od Ciebie, nie chce się bawić w dom, tylko tęsknie gapi się w okno. Nieszczęśliwe.

Ziemia obraca się coraz szybciej, matrix ten iluminatorski powoli zaczyna się kurczyć. Proces wychodzenia z 3D już się zaczął, dlatego matrix teraz będzie gryzł najmocniej. Tak jak ranne zwierzę. A my siedzimy w środku matrixu, i mamy szczęście doświadczać, albo się wymiksowywać do stanu zerowego, czyli 5D. Zamykając umysł.

TU KUPISZ SWÓJ RODZINNY ZIELONY DETOX 4 GREENS 100% ORGANIC

Mówię jakieś dziwne rzeczy? Spoczko W Twojej głowie siedzi matrixowy wizerunek Hasztag Zajebiste Życie Hasztag Dobrana Para Hasztag Super Mąż. Ów wizerunek utrwalany jest przez filmy, które kobiety lubią oglądać (zwykle mężczyźni wykańczają się na Bezsenność w Seattle), przez książki, które one chętniej czytają, albo przez zakodowany obraz kulturowy. Że skoro mamy dom, to będziemy tak samo lubili bawić się w Hasztag Idealny Dom. Ewidentnie Twój mąż nie lubi się bawić w dom. A może raczej ów przymus zabawy go przeraża, obezwładnia, daje poczucie przegranego życia. To, że mąż śpi, że siedzi w iluminackim matrixie zatopiony po uszy, to jego sprawa, teraz nie rozpatrujemy jego problemów, tylko Twoje. A raczej Twojego ego, bo Twoja istota oczywiście nie ma żadnych problemów.

Mąż jest przerażony, jest posrany w gatki, że tak ma wyglądać jego życie, czuje oddech smoka na plecach, znalazł więc okno, które daje mu jakąś ulgę. Twoje wyobrażenie o tym, jak ma wyglądać życie z drugim człowiekiem nie pozwala Ci tak naprawdę zaakceptować swojego męża. Ego Ci na to nie pozwala i nigdy nie pozwoli. Musiałabyś wyłączyć ego.

Szukasz zębów, które pasują do kształtu Twoich ran

To są według Ciebie zęby Twojego zwierzątka

On z kolei czuje ogromną presję Twoich oczekiwań, i oczekiwań matrixu wobec mężczyzny, ojca, pracownika, kochanka, męża. Wie, że temu nie sprosta, bo się wykończy szybciej, niż z powodu ewentualnej zakrzepicy żył, co grozi nawet dziecku japońskiemu grającemu codziennie przez wiele godzin. Ma do wyboru, albo zmusić się i zacząć bawić się w dom (której to zabawy nie znosił od dziecka, i w którą to zabawę nigdy się nie chciał bawić), a takie są teraz wobec niego oczekiwania i naciski, albo wyłączyć ego i gapić się w ekran komputera i być może nawet tylko udawać nałogowca. Presja matrixu i Twoja go rozwala.

Nałogi

On nie przestanie, dopóki granie samo od niego nie odpadnie

Jeśli natomiast zmusi się, aby przestać grać, to zaraz wpadnie w inny nałóg. Tak to zawsze działa i nie ma nawet po co powoływać się na przemądrego Osho. A granie od niego nie odpadnie pod żadnym naciskiem, bo granie, jak każdy nałóg musi samo odpaść od człowieka. Więc Ty temu zwierzątku nie możesz „odpaść grania”. To jest po stronie Misia. Tak jak nagłe uświadomienie sobie absurdalności wkładania tytoniu zawiniętego w bibułę do otworu gębowego i jarania tego do płuc. Na kijaż pana to robić? To absurdum, nonsensum, kretynizmum, choć to ocenianie. W ten sposób darcie faj odpadło ode mnie kiedyś. Samo.

Jesteś więc niezadowolona ze swojego życia (bo on gra), nie cieszysz się, że doświadczasz w matrixie, nie jesteś z tego powodu wdzięczna i niczego nieoczekująca od innych.

Gdyż: Potrzebujesz męża partnera, kogoś, kto przyłoży się do zarabiania, zaopiekuje się Tobą i dziećmi, czyli wykona idealnie wszystkie czynności, które małżeństwo nakłada na drugiego człowieka. Męża potrzebujesz do ocenienia go wysoko Hasztag Bez Nałogów Hasztag Idealny Partner i Hasztag Kochanek. Chociaż  ten ostatni Hasztag to niekoniecznie. Natenczas: Mąż w rzeczywistości nie nudzi się, tylko doznaje pozornej ulgi podpinając się do matrixa. Mówi, że się nudzi, bo che być delikatny, ale w rzeczywistości myśli, że nienawidzi sytuacji w której się znalazł, nienawidzi odpowiedzialności i tego wszystkiego co niesie dorosłe życie, w tym wymagania żony, a emocje, które targają nim w związku z tym, to lęk i złość.

Tych emocji nie da się zatrzymać w sobie, one w postaci złej energii rozlewają się na Ciebie, cały dom, karmią matrix i uderzają we wszystkich ludzi na świecie. Ale to nie Twój mąż poprosił mnie o poradę. … Próbowałam już nic nie oczekiwać, czekać, może kiedyś przestanie… Jesteś przepełniona obawami, zniechęceniem, masz inną wizję dobrobytu w małżeństwie, i przez cały czas Twoje ego wypuszcza w eter niefajne myśli wobec Twojego męża, brak akceptacji dla tego co robi, chęć dokonania/wymuszenia  na nim zmiany. Te myśli prowokują emocje, takie jak zamartwianie się poczuciem niesprawiedliwości, lękami i w końcu złością. Jesteś na niego wściekła. Ale te emocje najpierw są w Tobie (chcesz nosić w sobie takie emocje?), czyli trują Ciebie, następnie zatruwają jego, ale też Twoje dzieci, a następnie dokarmiają matrix. Nawet sama je poczułam, a jestem tak daleko fizycznie od Ciebie. Wiem, że nie chcesz się rozwodzić, ale czy rozwód coś by tutaj zmienił? Będziesz szukała innych zębów pasujących do własnego cierpienia. Twojego cierpienia nie ma, jest tylko wyobrażenie.

Zmiana musi zacząć się w Tobie

Gdy wydarza się podobna sytuacja w życiu, jest to świetna okazja, która motywuje Cię do przebudzenia. Gdy grzebiesz w tej sprawie, gdy siedzisz mężowi na karku, gdy masz mu za złe, to wszystko sprawia, że paradoksalnie wzmacniasz tę złą dla Ciebie i dla niego i dla dzieci sytuację.

Śpisz Kochanie

Śpisz nieświadomością płytką, która może przekształcić się w głęboką, gdy dopada już człowieka depresja. Nieświadomość płytka siedzi w każdym z nas, gdy się nie budzimy, gdy  siedzimy w naszej głowie, gdy nieustająco gadamy do siebie w głowie, co prowadzi do stałego dyskomfortu, stałego uczucia spętania. Ono jest tak delikatne, że go nawet nie zauważamy, ale gdy nagle wyłączy się klima, dopiero wtedy zdajemy sobie sprawę jak trwaliśmy w ciągłym szumie energoinformacyjnym.

Czy kiedyś tego nie było?

Było, już Jezus mówił: wyluzuj. Budda jeszcze wcześniej też. Ale to co się porobiło ostatnio ze Światem w związku z ogromnym uprzemysłowieniem i szumem informacyjnym na wielką skalę jest nie do porównania z niczym. Ale też nie należy postrzegać tego, jako coś złego. Jest, po prostu. Doświadczaj więc z wdzięcznością.

Moja rada?

To co się dzieje w Twoim domu jest doskonałą okazją, bodźcem do Twojego przebudzenia, a najpierw do po prostu budzenia się. Zejdź z pleców swojego męża i zajmij się sobą, jako obserwator. Zejdź z niego i wejdź w swoje ciało. Przestań czegokolwiek oczekiwać. Ale naprawdę, w głowie. Przestań go oceniać. To podstawa. To praktycznie wyłącza ego, gdy przestajemy oceniać. Obserwuj go, ale nie oceniaj. Najpierw podziękuj, że spotkałaś takiego człowieka na swojej drodze, bo dzięki temu możesz tego doświadczać. Wchodź w czynności, oddychaj, mrucz, pij wodę, śpiewaj,  to wszystko będzie wzmacniało Twoje zerowanie się. Wyjdziesz z matrixu, przestaniesz go karmić. Każde narzekanie (nawet ciche) sprawia, że wciąż siedzisz w niskich wibracjach. Każda akceptacja, po pewnym czasie spojrzenie na tego człowieka sercem, sprawia, że wibrujesz wysoko. Nawet niewiadomo co jest pierwsze, czy wibracje, a potem miłość, czy odwrotnie. Gdy coraz częściej będziesz się zerowała, niczego nie oczekując od nikogo, gdy zaczniesz żyć w wyższych wibracjach, w Twoim życiu będzie coraz mniej lęku i złych sytuacji.

Nagle życie zacznie Ci sprzyjać

To potwierdzają wszyscy przebudzeni, albo ci, którzy zaczynają rozumieć o co w tym biega

Matrix już się kończy, ale teraz będzie gryzł najbardziej, jak ranne zwierzę. Bądźmy wdzięczni, że możemy tego wszystkiego doświadczać. Każda zła, nawet ta niby „uzasadniona”myśl, zamienia się w złą emocję, a te niskowibracyjne emocje trują Ciebie, Twoich bliskich, a następnie wszystkich innych ludzi podkarmiając matrix. Twoja prawdziwa istota jest nieśmiertelna, wspaniała, niezmienna, idealna, boska, dlatego postaraj się zbliżać do niej każdego dnia. A zrobisz to, gdy zaczniesz się budzić.Czyli na coraz dłużej pozbywać się ego. Wyłączać go. Nie masz po co szukać zębów, które pasują do kształtu Twoich ran, bo rany to również wymysł Twojego ego.

Lovciam

Źródła dla odpowiedzi: Tolle, Osho, Nelly


Blog pepsieliot.com nie jest jedną z tysięcy stron zawierających tylko wygodne dla siebie informacje. Przeciwnie, jest to miejsce, gdzie w oparciu o współczesną wiedzę i badania, oraz przemyślenia autorki rodzą się treści kontrowersyjne. Wręcz niekomfortowe dla tematu przewodniego witryny. Jednak, to nie hype strategia, to potrzeba. Dobre suplementy znajdziesz w naszym Wellness Sklep


Disclaimer: Info tu wrzucane służy wyłącznie do celów edukacyjnych i informacyjnych, czasami tylko poglądowych, dlatego nigdy nie może zastąpić opinii pracownika służby zdrowia. Takie jest prawo i sie tego trzymajmy.


 

(Visited 9 075 times, 1 visits today)

Komentarze

  1. avatar balbinka1234 13 stycznia 2017 o 16:22

    Czyżby koniec Matrixu był tuż tuż?????

    1. avatar Jarmush 13 stycznia 2017 o 16:48

      Tak mówią, ale jak będzie wyglądał 5 wymiar nikt nie potrafi sobie wyobrazić, bo korzysta z rozumu, a rozum jest 3D

  2. avatar Karolina 13 stycznia 2017 o 16:24

    Ja przepraszam ale mam pytanie z innej beczki. Mój mąż na szczęście nie gra, ale mam córkę 13 miesieczną, która nie chcę jeść nic poza mlekiem matki, i trochę mnie to martwi… Właśnie zakupiłam chlorelle w Pani sklepie, i mam takie pytanie czy jedna tabletka dziennie pomoże jej w podniesieniu poziomu jej żelazna? Córki nie szczepiłam, ale obawiam się, że jak jej zrobię badania to lekarz przepisze żelazo w tabletkach, a ja nie chcę go podawać bo już wiele czytałam, że się nie powinno. Córka waży ok. 10 kg.

    1. avatar Jarmush 13 stycznia 2017 o 16:47

      dziecko roczne może jeść już 1 gram chlorelli dziennie, czyli 2 nasze tabletki, zaczynaj od 1/4 tabletki i co tydzień zwiększaj o 1/4. Dzieci zwykle to chętnie chrupią.

      1. avatar Ola 13 stycznia 2017 o 23:40

        Karolina, dziecko powinno tak długo być karmione piersią jak długo tego chce. 13 miesięcy, to nieiwiele. To jest najbardziej naturalne i żadne tabletki nie będą namiastką karmienia piersią. Rozumiem, że tu jest biznes i sprzedaż , dlatego dostajesz odpowiedź nie w trosce o najwyższe dobro dziecka, tylko w trosce o dobry biznes.

    2. avatar Fila 13 stycznia 2017 o 21:19

      Karolina, jakby nie chciało dziecko spróbuj z aktiferolem, poczytaj ulotkę. Moje dziecko niejedzace i cyckowe i o chlorelli wtedy jeszcze nie wiedziałam, wyniki ładnie wzrosły, a ferrytyne miał bardzo niska.

      1. avatar kinga 14 stycznia 2017 o 13:09

        Olu bardzo wielkie popieram Cie.Karolino,tak jak mowi Ola ,karm jak najdluzej.Niech bedzie w przyszlosci wasze obustronna decyzja na przestaniu karmienia piersia.Dziecko nie potrzebuje i zwroc uwage,ze ono daje Ci sygnal,ile potrzebuje posilku.Itez zwroc uwage ,ze mleko matki daje wszystkie potrzeby wartosci odzywcze.I NIECH MI TUTAJ NIE GADA BZDUR,ZE TRZEBA DOKARMIAC DZIECKO ,BO MLEKO MATKI JEST WODNISTE.TO JEST WYRAZNY CZYSTY WYMYSL FARMACEUTYCZNY.BRON BOZE,NIE SLUCHAJCIE INNYCH,TYLKO WLASNEGO DZIECKA.Tez uwazam,ze dziecku nie ma potrzeby suplementowania.Przepraszam,rozumiem,ze kazdy chcialby na czym zarobic.Moje trzecie dziecko(1,5 rok)jest wciaz karmione piersia,i jada tez niewiele.Ale widze jego radosc ,sile,energie,i w sam raz zgrabnego.Imysle ze natym wystarczy.Pierwsza dwojka byly przekarmione,w dodatku smieciowo,sa efekty niefajne.Ubzdurali nam ze musza dzieci imy musimy jesc duzo.I to jest blad,gdyz od samego poczatku dziecku psujemy metabolizm.TAKZE DZIECI SA DLA NAS NAJLEPSZA NAUKA DO NATURALNOSCI.
        Karolino, twoje jest cudne ,kochaj i karm najcudowniejsza rzecz.

        1. avatar kinga 14 stycznia 2017 o 13:13

          Fila,co to za kolejny wymysl dla dziecka.Co to za zmuszanie dziecka do jedzenia!Potem dzieci nastoletnie nie potrafia powstrzymac sie przed jedzeniem ,i wiele osob ma zagrazajace nadwagi.BRRR…GLUPOTA

          1. avatar Jarmush 14 stycznia 2017 o 13:44

            Kingo, nie oceniaj, napisz co sądzisz, zrelacjonuj, ale nie oceniaj

          2. avatar fila 14 stycznia 2017 o 23:12

            Kingo, widzę Twoje rozemocjonowanie w tych wielkich literach. (Pepsi, sorki jeśli zawalam wątek, ale może komuś się przyda moja historia.) Kingo, widzę też, że zmieniłaś punkt widzenia w kwestii karmienia najmłodszego dziecka. Super! Pozwól jednak innym przedstawiać swoje doświadczenia. Przecież każde dziecko jest inne i inaczej się rozwija.
            W moim lakonicznym komentarzu pisanym z telefonu, chciałam napisać zmartwionej mamie Karolinie, co u nas pomogło. Też byłam w takiej sytuacji. Wychodzi na to, że dziecko Karoliny ma niski poziom żelaza. A u nas było tak, że synek nie wykazywał zainteresowania pokarmami stałymi przez bardzo długi czas. Jadł naprawdę mikro ilości (Kingo, może piszesz z perspektywy karmienia starszych dzieci, które jadły dużo, a teraz Ci się wydaje, że najmłodsze je mało?). Synek z uroczego pulpeta około 18 miesiąca życia zaczął wyglądać bardzo mizernie. Mało rósł, był blady i miał sińce pod oczami. W pierwszej morfologii wyszła hemoglobina nieco powyżej 10. No to zbadaliśmy jeszcze ferrytynę i żelazo (o ferrytynie wiedziałam dzięki czytaniu tego bloga). Było tragicznie- nie pamiętam ile. I wtedy suplement żelaza to była konieczność. Czym podnosić to żelazo, jak dziecko odmawia wielu pokarmów? Pół roku pomogło.
            Teraz ma prawie 4 lata i nadal jest drobny. Nabrał jednak ciała, choć krzepą nie grzeszy.Ma niezłą odporność, myślę, że dzięki temu, że karmiłam go długo piersią (2,5 roku, mleko wzbogacone w G&F :D) i temu,że w domu nie je się wysokoprzetworzonej żywności. A suplementy myślę, że też odegrały tu ważną rolę. Nie odważyłabym mu się ich nie podawać widząc jego ubogie możliwości (u nas chlorella nie przechodzi do gryzienia, bo wchodzi w zęby, ale w koktajlu daje radę).
            Powodzenia wszystkim mamom zagubionym w natłoku informacji!

        2. avatar grzegorzadam 15 stycznia 2017 o 11:45

          Synek z uroczego pulpeta około 18 miesiąca życia zaczął wyglądać bardzo mizernie. Mało rósł, był blady i miał sińce pod oczami.==

          To są wręcz książkowe objawy zakażenia pasożytami.
          Suple pomogły w ograniczeniu, ale problem dalej jest.
          ZAwsze wiąże się to z niedoborami Żelaza i czasami anemią.

          1. avatar fila 15 stycznia 2017 o 23:24

            O, jak miło grzegorzadam, że pochyliłeś się nad moim przypadkiem. Bardzo duże podejrzenia mam co do owsików (czasami syn mów, że go coś w pupie łaskocze ) Pediatrze o tym powiedziałam, to od razu zentel przepisała.
            Przyznam się, że nie miałam parcia na zgłębianie pasożytniczych tematów, bo dzieciak ogólnie zdrowy i mega rozgarnięty.
            Mąż, lekarz, nie chce dawać zentelu, jak nie będzie diagnozy. W grę wchodzi tylko taka standardowa, ew u weterynarza 😉 Może za którymś razem coś wyjdzie… A mój dochtore dlaczego nie chce? Bo jest bardzo nieprzychylnie nastawiony do innych metod diagnozowania pasożytów. Jakkolwiek nie zaprzecza, że dzieci często robaki mają. (Co do do tych alternatywnych metod- miał takie przypadki znajomych, którzy wyniki tego u niego konsultowali, jakby miał wiedzieć o co chodzi. A ostatnio koleżanka z pracy -nie lekarka- prosiła go o pomoc w rozkminianiu jakiegoś aparatu do biorezonansu, który sobie kupiła. Jakkolwiek była na szkoleniu nie wszystko rozumiała, więc na nim robiła badanie 😀 po tym wszystkim ocenił, że to maszynka statystyczna. I tak to rodzą się profesjonaliści od biorezonansu 😉 O biorezonansie i pasożytach wiem tyle, co z komentarzy na tym blogu. Znasz jakieś źródło, gdzie sensownie jest wytłumaczona np. metoda elektroakupunktury Volla?
            W takim razie, jest sens robić próby w laboratorium? I usuwać pasożyty metodami standardowymi? Czytałam kiedyś opracowanie o metodach alergolożki Wartołowskiej, prowadzącej ze skutkiem pozytywnym leczenie przeciwpasożytnicze. Wiesz, tu chodzi też o zgodę w rodzinie 🙂

          2. avatar grzegorzadam 16 stycznia 2017 o 07:34

            W Rosji, RFN, te metody są stosowane, przekieruj męża na te informacje, może
            sie zainteresuje.

            O Wartołowskiej, owsikach i innych tu jest troszkę:
            http://www.pepsieliot.com/przepis-na-herbate-leczaca-ponad-60-chorob-i-zabijajaca-pasozyty/
            http://www.pepsieliot.com/category/zdrowie/pasozyty/

            O biorezonansie jest trochę materiałów, u nas nie jest to popularne, a szkoda.
            POszukaj na stronie Vibronika, ensoelectronics np.

        3. avatar grzegorzadam 15 stycznia 2017 o 11:56

          zwroc uwage,ze ono daje Ci sygnal,ile potrzebuje posilku==

          Zawsze daje sygnał.

  3. avatar Ala 13 stycznia 2017 o 16:28

    Twoje wpisy o ego od pewnego czasu bardzo dały mi do myślenia. Staram się przypominać sobie wiele razy dziennie o nieocenianiu i w sytuacjach w których bym się normalnie zezłościła, pokłóciła, wypomniała coś komuś (albo tylko powkurzała wewnętrznie), zamykam paszczę i myślę o ego. Zamykam oczy i w myśli staram się zedrzeć z tej osoby drugiej czerwoną płachtę, która mnie doprowadza do pasji. Myślę o tej osobie poza tą specyficzną sytuacją, o tym co ona może myśleć i jakie mieć pragnienia. Nie wiem do czego to doprowadzi, mam nadzieję, że do czegoś pozytywnego. Plusy są, bo częściej się uśmiecham choćby do siebie, gdy pomyślę o kimś cieplej.

    1. avatar Jarmush 13 stycznia 2017 o 16:46

      wyłącz na ile możesz ocenianie, to trudne, ale prowadzi do przebudzenia

  4. avatar Karolina 13 stycznia 2017 o 17:24

    Dziękuję:)

  5. avatar Asia 13 stycznia 2017 o 17:30

    Ocenianie i strach przed byciem ocenianym to chyba nasz największy wróg. Są chwile, kiedy o tym nie myślę, zapominam, czego oczekują ode mnie rodzice, czy ktokolwiek inny, nie skupiam się na tym, że ktoś mnie w jakiś sposób zawiódł itp. i to są chwile, bardzo krótkie chwile, kiedy czuję spokój i coś w rodzaju wdzięczności. Trwa to może ułamek sekundy, ale jednak się zdarza. Czy to może znaczyć, że jest dla mnie nadzieja?

    1. avatar Jarmush 13 stycznia 2017 o 17:39

      Po co Ci ta nadzieja?, Masz w sobie prawdziwą istotę, boską, niezmienną po prostu trzeba się do niej dokopać.Wyłączając ego. Nie patrz na innych, nie zastanawiaj się jak Cię oceniają, liczy się tylko to, żebyś Ty zaprzestała oceniać, stań się obsrwatorem. Akceptuj. Nie mów , ze dzisiaj jest ładna pogoda, po prostu jest pogoda, zawsze idealna, bo taka właśnie jest. Nikt Cię nie zawiódł, nikt niczemu nie zawinił, wszystko co si.ę dzieje niepokojącego w Twoim życiu jest Twoją sprawką, jest konstruktem Twojego umysłu.

      1. avatar Asia 13 stycznia 2017 o 17:55

        Idealna mantra… Dzięki Pepsi <3 <3

  6. avatar vegsa 13 stycznia 2017 o 17:58

    Pepsi to wspaniały pomysł odpowiadać w formie postu na komentarze. Taka sytuacja powyżej zapewne pojawia się w większości rodzinach, więc z Twoich rad może skorzystać wieelee osób. Bardzo Ci dziękuje, a w szczególności za ostatnie posty. Za każdym razem jak czytam Twojego bloga czuję że idę właściwą ścieżką, choć aby totalnie się wyzerować to jeszcze to potrwa. Ważne żeby być świadomym każdej myśli i emocji. Sciskam i pozdrawiam ! :*

    1. avatar Jarmush 13 stycznia 2017 o 19:09

      To już jest dużo, dzisiaj gadałam z Tolle 🙂 i powiedział mi, że to pierwsze zrozumienie już jest krokiem do przebudzenia, do świadomości

      1. avatar Fila 13 stycznia 2017 o 21:14

        Ale jak to gadalas? 🙂 Tak na żywo? 🙂

  7. avatar Fenix Felix 13 stycznia 2017 o 18:11

    Peps! jesteś nieprawdopodobnie doskonała i przecudowna jako nauczyciel! A jaka ja jestem cudowna, że ci to piszę ;)(to Egon dodał)

    1. avatar Jarmush 13 stycznia 2017 o 19:04

      Jesteś cudem, napisała moja Istota + Ziuta 🙂

  8. avatar A. 13 stycznia 2017 o 18:44

    Pepsi, Twój wpis tak bardzo do mnie trafił w tym momencie, choć to niby nie moja sytuacja. Ale tak naprawdę też moja: zaakceptuj, kochaj, dziękuj, teraz, za wszystko, każde doświadczenie, sedno. Dziękuję za Twoje wpisy, sklep i ciepło. Kocham

    1. avatar Jarmush 13 stycznia 2017 o 19:03

      Cieszę się bardzo A. budzimy się , kocham 2

      1. avatar A. 17 stycznia 2017 o 17:27

        Wczoraj zobaczyłam K-Pax. Piękny film dla mnie. Dzięki

        1. avatar Jarmush 17 stycznia 2017 o 19:30

          <3

  9. avatar Anka P 13 stycznia 2017 o 20:30

    Moja sytuacja jest (była) dość podobna. Na szczęście już wcześniej (zanim zainteresowałam się stricte „przebudzeniem”) znalazłam ten sposób jak się nie denerwować na ciągłe sprzątanie i brak wsparcia w domowym życiu ze strony partnera. Zaczęłam na niego w tych nerwowych momentach patrzeć jak na pupilka. Tak jak piszesz – zwierzątko. Kotek piesek króliczek. Czy mogłabym od pieska oczekiwać, że pozmywa po sobie miseczkę albo że pozbiera sierść, którą gubi podczas linienia? Nie. Zwierzątkiem potrafię się opiekować i nie mam z tym problemu. Więc parterem też mogę się zaopiekować. A nie muszę go wyprowadzać na spacer dwa razy dziennie ani zaprowadzać do weterynarza ani zakraplać przeciw kleszczom. Z tego punktu widzenia można nawet powiedzieć, że partner jest najłatwiejszym do ogarnięcia pupilem jakiego można sobie sprawić. Szczególnie jeśli dodatkowo dokłada się do utrzymania. 🙂

    1. avatar Jarmush 13 stycznia 2017 o 23:08

      Nie mnie oceniać, ale napisałam to raczej w przeciwnym znaczeniu, zwierzę w niewoli nigdy nie jest szczęśliwe, xoxoxox

      1. avatar Anka P 20 stycznia 2017 o 09:30

        No tu się niestety nie zgodzę. A w każdym razie nie możemy tego stawiać za uniwersalny pewnik. Jak zwykle i jak wiadomo zależy to od wielu czynników. Ale jeśli już mamy te zwierzątka, które same zbudowały sobie klatkę i się w niej zamykają to nie możemy z góry osądzać, że na pewno są w nich nieszczęśliwe. Nasze pojęcie szczęścia wcale nie musi być lepsze ani właściwsze. Jest lepsze tylko dla nas.

        1. avatar Jarmush 20 stycznia 2017 o 09:45

          spróbuj choć na chwilę wyłączyć umysł, zamilknij wewnętrznie i wkrótce uświadomisz sobie, że tu i teraz nie ma przeszłości, klątw, i żadnych tego typu nieszczęść, oczywiście przyszłość nawet nie istnieje

  10. avatar Carrie 13 stycznia 2017 o 21:45

    Mam problem z czekaniem, ja wiecznie albo na cos czekam albo rozpamietuję czego się nie doczekałam.
    Jak to ugryźć?

    1. avatar Jarmush 13 stycznia 2017 o 23:03

      wszyscy śpiący mają ten sam problem, sądzimy że życie się zacznie dopiero jak wybudujemy dom, albo jak obronimy pracę, zawsze jest czekanie byle nie żyć tu i teraz

  11. avatar karebi 14 stycznia 2017 o 02:22

    Peps, tak miło widzieć Twoje przebudzenie ❤

  12. avatar Madzia 14 stycznia 2017 o 09:23

    Powiem tak proste i logiczne ze aż wkurzajace ze takie trudne do wykonania !!!!!! Nie mam takich problemów ,bardziej zwyczajne po prostu czasem się wkurzam na domowników i w ogóle …potem jestem rozczarowana sama sobą …przecież nie miałam powodów …..!!!!! Ale co innego chciałam stosując wszystkie twoje również zalecenia do przebudzenia wpadam w pewnego rodzaju ciszę ….nie jest to stan prze udzenia czy szczęścia jakiego kolwiek uniesienia nic w tym rodzaju …po prostu nie ma nic jest bez mózg ,bez myślenie nic !!!! To dość dziwne uczucie nijakie …. Myslisz ze to dobrze ???? Pozdrawiam cie pepsi kocham cie jesteś wielka !!!!!

    1. avatar Jarmush 14 stycznia 2017 o 13:39

      bardzo dobrze, cisza jest przedsmakiem
      nie ma po co rozczarowywać się sobą, bo to znowu zasila złymi emocjami 3D, zaakceptuj, nawrzeszczałaś? trudno, tak się stało, zrozumiałaś i świadomie tego więcej nie zrobisz, po prostu jak się wściekasz, rób to świadomie, wtedy zwykle od razu przechodzi i widzisz, że tego nie zrobisz. Niech to odpadnie od Ciebie samo.

  13. avatar katsevmanus 14 stycznia 2017 o 13:14

    Każdy nałóg jest ucieczką od umysłu, który napieprza jak kałasznikow, tak że nie można tego wytrzymać. jestem tym z drugiej strony, czyli tym, co nie lubi sie bawić w dom i siada jeszcze przed kompem w poszukiwaniu ulgi od umysłu. Wiem, że podłączyłem się do tego programu, który każe mi widzieć siebie jako przymusowego dostawcę zasobów i szlag mnie trafia jak się w to wkręcam. Miewam takie przebłyski zrozumienia, że to ode mnie na jakiś czas odpada, ale troche mało zerowania jeszcze, stąd zapominam i daję się złapać. Ponoć Budda powiedział, że jedyny grzech to zapominanie o sobie, a pamiętanie o sobie jest jedyna cnotą (za Osho).

    1. avatar Jarmush 14 stycznia 2017 o 13:43

      dobre

      tylko nie złość się na siebie, nie oceniaj, fajnie, że jesteś świadomy tego co się dzieje. Trochę komputera, wina, kawy, nawet fajka to nic złego, póki co żyjemy w końcu tutaj, a nie jesteśmy niematerialnymi bytami, ale wszelkie uzależnienia są bardzo szkodliwe, dla nas, dla naszego otoczenia i wzmacniają matrix,

  14. avatar kinga 14 stycznia 2017 o 13:21

    Pepsi,to jest wspaniala i prawda wypowiedz.Szkoda zatruwac siebie kiedy widzisz cos trujacego.Skupianie na twoje ego jest najlepsze lekarstwo na kontakty.

  15. avatar K 14 stycznia 2017 o 14:31

    Jeju, Pepsi, ajlofju, właśnie jesteśmy po kolejnej awanturze dot. grania i jak grom z jasnego nieba spadł mi na ekran Twój artykuł. Co prawda śmiałam się w momencie czytania: Przestań czegokolwiek oczekiwać. Ale naprawdę, w głowie. Przestań go oceniać. To podstawa. To praktycznie wyłącza ego, gdy przestajemy oceniać. Obserwuj go, ale nie oceniaj. (ale dlatego, że to ciężkie i ciężko mi wyzbyć się oceniania, nawet jeśli nie mówię tego na głos, bo już nie chcę jojczyć, to narzekam w środku..), będę sobie to powtarzać, jak mantrę. Dziękuję Ci! Pozdrawiam ciepło 🙂

    1. avatar Jarmush 14 stycznia 2017 o 15:36

      <3, on póki co rozwija się w poziomie, a Ty w pionie, do środka, do Istoty

  16. avatar NotMilk 14 stycznia 2017 o 17:51

    NIe rozumiem, jak można się nudzić po powrocie do domu 🙂 Mieszkam sam, więc sprzątanie, przygotowywanie posiłków, mycie naczyń, prasowanie (właściwie tylko ciuchy daję co jakiś czas do rodziców do prania, żeby było oszczędniej), a poza tym obowiązki naukowe nie pozwalają mi zbytnio na próżnowanie, choć czasami lubię zagrać w gry komputerowe szczególnie od rana 1 – 2 godzin w celu rozbudzenia się, np. w Dragon Age, Gothica, czy Total War-a, a z moimi siostrzeńcami na konsoli, np. w Monopoly lub w Diablo 3 😉

    Podejrzewam, że problem leży w związku, do którego rzeczywiście wdarła się nuda i zapewne po powrocie małżonek widząc już minę zirytowanej, zmęczonej po pracach małżonki woli zdecydowanie wybrać bardziej ekscytującą rzeczywistość wirtualną. Być może byłoby dobrze, gdyby po prostu małżąka chociaż trochę spróbowała wykazać zainteresowanie hobby męża, a także nie troszczyła się tak bardzo o utrzymanie porządku w domu, itp. (taką przypadłość ma też moja Babcia – tylko w kółko gotowanie, sprzątanie i na końcu narzekanie, jak ją wszystko boli, choć o pomocy w obowiązkach domowych nie chce słyszeć). Być może gdyby przekonała się do gier, mogliby grać drużynowo, a może zakupili też jakąś grę, np. karty Gwinta, byłoby lepiej, bo mogliby się dobrze bawić, pośmiać, a także porozmawiać. Poza tym przełożenie części obowiązków na męża, np. pozmywanie po obiedzie, czy wspólne przygotowywanie posiłków, co też sprawia przyjemność 🙂 Wtedy ta Pani miałaby więcej czasu, a mąż na pewno mniej by się nudził i cieszył, że ma taką fajną żonę 🙂

    1. avatar Jarmush 14 stycznia 2017 o 19:31

      NotMilku raczej to nie jest dobre rozwiązanie tego problemu, chociaż nie oceniam, tylko mówię to co wiem.
      A przy okazji: sprzątanie, oddawanie się najprostszym czynnościom niewymagającym jakby wielkiego udziału umysłu ma charakter medytacyjny, wejście w nie, w te czynności, to forma zerowania, i wychodzenia z matrixu. A więc Twoja babcia intuicyjnie wie co robi. Porządkuje własne ego, wycisza go, i daje oddech 5D po śmierci dziadka.Chyba, że to nie ta babcia.

      1. avatar NotMilk 14 stycznia 2017 o 23:44

        To jest właśnie ta Babcia, ale ona nawet taka była za życia Dziadka 😉

        Podałem tylko swoje krótkie spostrzeżenia Pepsi, które być może nie przyniosą oczekiwanego rezultatu, ale będą przynajmniej próbą przywrócenia męża tej Pani życia rodzinnego. Mnie osobiście jest bardzo szkoda nie tylko ich, ale również i dzieci, które też na pewno z tego powodu cierpią. Nie ma dla dziecka niczego gorszego niż złe relacje między rodzicami. One doskonale je wyczuwają. Być może jest to ze strony męża tej Pani ucieczka przed odpowiedzialnością (na co zwróciłaś uwagę), której strara się unikać, bo nie wyniósł jej z domu. Z drugiej strony mogą to być kłopoty w pracy, niskie poczucie własnej wartości, a gry stanowią idealną ucieczkę od tych problemów i pozwalają mu przynajmniej przez chwilę w tym matrixie poczuć się kimś ważnym oraz mieć kontrolę nad przebiegiem wydarzeń w nich za pośrednictwem sterowanego przez siebie awatara. Nie wiem…

        Jednak z drugiej strony my mężczyźni często przypominamy dzieci (wiem, że w tym momencie strzelam sobie samemu w pięte 😉 ) i trzeba nas czasami zachęcić do zaangażowania się w pomoc w domu, żebyśmy nie pozostawali zbyt bezczynni. Wspólne wykonywanie domowych obowiązków buduje (na ogół – zależy od charakteru danej osoby) lepsze relacje (czujemy się potrzebni), daje okazje do szczerych rozmów, a przy tym przyspiesza wykonanie prac, pozostawiając więcej wolnego czasu zarówno dla żony oraz męża, aby mogli go poświęcić dla swych dzieci, które są na pewno dla nich najważniejsze na świecie. Uważam, że zabawa zarówno w domu, jak i na świeżym powietrzu jest niezwykle istotna dla budowania właściwych relacji w rodzinie i społeczeństwie. W końcu jak zwracał uwagę Huizinga w swojej książce „Homo ludens”, jesteśmy istotami uwielbiającymi różnego rodzaju zabawy. Z kolei psycholodzy ewolucyjni przypisują to właśnie temu, że nie tylko fizycznie (m.in. skąpe owłosienie), ale również psychicznie (chęć odkrywania świata przez całe życie, zabawy) jesteśmy w gronie naczelnych niczym dzieci, ale za to jak wyjątkowe… 🙂

        Powrót do takiego Domu i przebywanie w nim jest samo w sobie radością dla każdego z jego członków. A wiadomo, że szczęśliwa rodzina buduje szczęśliwsze społeczeństwo 🙂

        Przesyłam mocny owocowy ścisk i korzystając z okazji dziękuję za życzenia Noworoczne na instagramie 🙂

        P.S. Post świetny jak zawsze oraz na pewno pouczający 🙂

        1. avatar Jarmush 15 stycznia 2017 o 07:45

          Dziękuję <3

  17. avatar Okoń 15 stycznia 2017 o 12:59

    A co jeśli bałaganiarstwo partnera zaczyna cie przerastać, chcesz mieć jakiś ład , nie szukać nożyczek po całym domu i nie wkurzać się że wszystko czego się dotknie trzeba poprawić, a mówienie przestaje mieć sens, bo i tak nie usłyszy. (sama Pepsi często o tym nadmieniasz, ze wieczorem cytrynki przygotowane)

    1. avatar Jarmush 15 stycznia 2017 o 14:38

      Odpowiedź jest dokładnie taka sama jak odpowiedziałam. Raz, że nie chodzi o to, żeby było czysto, tylko o zatopienie się tu i teraz w czynności tak prostej, że aż medytacyjnej. Po drugie gdy jest naprawdę czysto, to przestawienie kilku przedmiotów, to nie brud.

      Ale wracając do meritum, jaki by nie był Twój facet, żebyś mogła osiągnąć przebudzenie, do czego prowadzi coraz większa świadomość, masz tylko takie wyjście. W pełni zaakceptować tę sytuację tu i teraz, uzmysławiając sobie jakie emocje ona wywołuje, złość niechęć ( w rzeczywistości to jest wszystko lękiem przed uśmierceniem własnego ego, lękiem przed śmiercią), i te emocje własne zaakceptować, po czym wyjść z nich za pomocą metod o których mówię,czyli zerować się. Można też opuścić tę sytuację, ale też trzeba to zrobić świadomie. Co się ze mną dzieje, że czyjś uczynek dotyczący bałaganienia tak bardzo mnie złości? To nie jest strach przed agresją partnera, bo taki strach nie jest strachem psychicznym, jest świadomą odpowiedzią na to co się dzieje, ta świadomość (nie lęk) pozwala nam nie parzyć się za każdym razem wrzątkiem ile razy robimy herbatę.
      Gdy uświadomisz sobie, że Twój umysł reaguje na bałagan robiony przez Twojego chłopaka, czy męża emocją złości, to zaakceptuj to, ale bądź świadoma, że jest to efekt działania Twojego ciężko przestraszonego ego. Ego dąży do przetrwania.

  18. avatar Alle 15 stycznia 2017 o 14:41

    Dobrze mi Pepsi jak Cię czytam. Ciekawe czy czytanie Twoich wpisów może być formą zerowania? Tak naprawdę nawet niewiem w 100% czym jest zerowanie. Nie wiem jak do niego doprowadzać. Ale ostatnio nic tak mnie nie zmienia/relaksuje jak czytanie Twoich wpisów. Wydaje mi się że droga przede mną jest metę hiper daleka. Codziennie w myślach narzekam, oceniam, uważam że moje życie dopiero mnie czeka. Ale pojawiła się świadomość, staram się wyłączać ego w różnych sytuacjach. Doświadczać tu i teraz. Tylko to zwierzątko Matrixowi takie żarłoczne tak lubi gdy zatapiam się w swojej głowie i tworze poplątane historie.

    Pisz Pepsi dobrze to działa na ludzi <3

    1. avatar Jarmush 15 stycznia 2017 o 14:43

      No to już się zerujesz Kochana, to właśnie wyłączanie ego, tylko tu i teraz nie ma ego, jak jest przeszłość, jak jest przyszłość ego rządzi 🙂 Czyli nigdy

  19. avatar ruda 15 stycznia 2017 o 21:32

    Droga Pepsi, jak przy tym nieocenianiu i luzowaniu sie nie popaść w „ja,mnie,moje….ty,twoje”? Nadal prac swoje majtki z jego, nadal przynosic zupę pod nos? Skupić się na sobie i dbać tylko o siebie to egoistyczne. A może lepiej pomyśleć ze on nie musi miec oczekiwań co do zupy w ogóle? Moze zjeść ja samotnie rozkoszując się smakiem? Napisz jak Ty to widzisz.

    1. avatar Jarmush 15 stycznia 2017 o 22:01

      A dlaczego nie prać? Najpierw zaakceptuj to co jest. Twój mąż jest iluzją Twojego umysłu, a Ty doświadczasz. Podziękuj za to doświadczenie, okaż wdzięczność, ono Cię uczy, zaakceptuj emocje, które się w Tobie rodzą, a rodzą się tylko dlatego, że śpisz. Że nie ma Cię tu i teraz, a jak nie ma Cię tu i teraz, to nie żyjesz życiem. Wykonuj najlepiej jak możesz czynności, które trzeba zrobić. Trwanie w czynności to medytacja, to wchodzenie w stan zerowy. W skupieniu, obserwuj siebie, jakbyś była widzem. Żaden człowiek nie jest toksyczny, to tylko wymysł naszego ego. „Najgorszy” człowiek ma w sobie boską istotę, a co dopiero Twój mąż. Jak sobie to uzmysłowisz inaczej spojrzysz na swojego męża. Narzekanie jest najgorszą opcją, jakieś gierki, udawanie, to nie jest nieświadome dziecko żeby przybierać maski, zaakceptuj i okaż wdzięczność za to doświadczenie, albo po prostu odejdź. Nie oceniaj swojego męża, niczego nie oceniaj.
      Uświadom sobie, że ten komentarz nie napisała Twoja prawdziwa istota, tylko Twoje ego. Nie zastanawiaj się nad jego oczekiwaniami wobec Ciebie, zaakceptuj ten stan, który jest i swoje emocje, ale nie wzmacniaj ich własną uwagą. Po prostu bądź. Jest jak jest, a jest najlepiej jak tylko może. Zmiana powinna nastąpić w Tobie i odrazu wszystko się zmieni. Zmieniać należy tylko siebie, a to już wystarczy.

  20. avatar ruda 15 stycznia 2017 o 22:22

    Bardzo dziękuję, jest tak późno a Ty niezmordowana….odpisujesz. Szczerze mówiąc czekałam. Musze to wszystko przerobić w sobie. Dziękuję.

  21. avatar Bio pomidore 15 stycznia 2017 o 22:38

    Hej Pepsi.
    Twoj artykół przeczytalam mojemu spiacemu małzonowi (sam chcial aby mu to czytac na glos gdy tylko zobaczyl co czytam).
    Wiem, ze to odpowiedz do innej osoby ale pasuje tez do mnie, moj osobisty hausband tez lubi grac i to bardzo, mamy dziecko, prace itp.
    Pierwszy raz uslyszal o czym ja tu czytam (zawsze mowil ze bzdury cos jak kafeteria na o2, ktora dawniej czytalam) i byl podwrazeniem twojej wiedzy, przyznal ci racje i nawet mial ochote napisac cos jak to wyglada od strony gracza, pozna pora byla i poszedl spac. moze jeszcze tu napisze.
    Owocek 🙂

    1. avatar Jarmush 15 stycznia 2017 o 22:50

      czekam 🙂

  22. avatar ruda 16 stycznia 2017 o 09:41

    Droga Pepsi, drążę temat……czy nie ma choćby najmniej pozytywnej strony oceniania? Czy ocenianie to zawsze negatyw? Przecież można kogoś pozytywnie ocenić, w sensie pochwalić, dowartościować, docenić. Czy wtedy to też sprawka ego? To nie chwalić? Mam mętlik w głowie……….dobrego poniedziałku

    1. avatar Jarmush 16 stycznia 2017 o 09:47

      pozytywne ocenianie to tylko podstepik ego, to jest tak samo ocenianie. Gdy mówisz ładna dziś pogoda, jednocześnie dajesz info, że pogoda może być brzydka. Ranienie jest bardzo blisko byciem zranionym, właściwie to jedno i to samo.
      Gdy cała klasa pierwszaków dostaje puchar pierwszego miejsca, to i tak jest to ocenianie i uczy ich tego, że istnieją gorsze oceny. Ocenianie pozytywne, czy negatywne jest dokładnie tym samym.
      Nie oceniać to znaczy uśmiercać ego.
      Jest jak jest i to jest wspaniałe.

      1. avatar dron67 16 stycznia 2017 o 09:55

        Nie chwalić żony, dziewczyny. że pięknie wygląda? .
        Dziecka, że jest pracowite i dobrze się uczy?
        Nie powiedzieć, że zupa jest za słona?
        Odciąć się od oceniania?
        Do czego to zmierza? 😉

        1. avatar Jarmush 16 stycznia 2017 o 10:59

          do Istoty i przebudzenia 🙂

  23. avatar grzegorzadam 16 stycznia 2017 o 11:04

    U mnie w domu chyba jednak wolą żebym ”spał”.. 🙂

    1. avatar Jarmush 16 stycznia 2017 o 11:08

      coś Ty,to się zmieni, ja Cię uwielbiam, jak się budzisz 🙂

      1. avatar grzegorzadam 16 stycznia 2017 o 11:17

        Budzę się? Objawy? 😉

        1. avatar Jarmush 16 stycznia 2017 o 11:32

          Że czytasz te wpisy, ja jeszcze rok temu bym takie opuszczała,

          1. avatar grzegorzadam 16 stycznia 2017 o 11:45

            Wszystko czytam, nie wszystko aprobuję, ale czytam.
            Dla mnie z tym ”ego” jest coś nie halo, to odwraca wszystko do góry nogami.
            Tysiące lat naturalnych socjologicznych procesów.
            Pewna hipoteza, której efektów nie jesteśmy w stanie ocenić,
            Pominę samą kontrowersyjną osobę Osho, nie dożył biedak 60-tki, to inny temat…

            Początkiem obudzenia i wyjścia z matrixa jest odrzucenie współczesnej nauki, historii, medycyny,
            religii toksycznych (99%), przekaziorów głównych.
            Praktycznie same kłamstwa.

            Umberto Ecco
            http://memepin.com/wp-content/uploads/2015/06/1433099340_5xaikf_600-250×250.jpg

            I też można wpaść w pułapkę, czytanie netu może być niebezpieczne.
            Szczególnie narażone są dzieci, ale i duzi chłopcy również.

          2. avatar Jarmush 16 stycznia 2017 o 12:18

            oj to teraz mówisz rzeczywiście jak totalnie śpiący (to o Osho, a na marginesie czytałeś coś?) , dobranoc 🙂

          3. avatar grzegorzadam 16 stycznia 2017 o 12:54

            Osho? Jakieś fragmenty.
            No to sobie pośpię, obserwując Wasze ”przebudzenia”. 😉
            Jak na razie nosi to dla mnie cechy manipulacji.
            To mogłoby działać, gdyby było powszechne.
            A nie jest i nigdy nie będzie.
            Religie państwowe zawłaszczyły ten obszar w 99 %.
            To jest niewykonalne.

          4. avatar Jarmush 16 stycznia 2017 o 15:57

            Grzegorzu w Tobie też siedzi istota boska, czyli Jezus/Budda a jak wiesz taki gość wystarczy jeden, żeby rozwalić system
            Kupię dla Ciebie coś Osho na początek i Ci wyślę,
            Kiedyś mówiłam tak samo jak Ty, byłam ateistką, a to prawie to samo co być wierzącą jeśli chodzi o oporność na prawdę

  24. avatar kuk 19 stycznia 2017 o 09:49

    jest WOW!

  25. avatar Mania 12 marca 2017 o 21:12

    Zgadzam się, ocenianie jest błędem. Nie wiem, jak Budda, ale Jezus oceniał. Mówił, co jest dobre, a co złe, a to już wg „przebudzonych” jest oceną. Nie bardzo mogę sobie wyobrazić świat bez ocen, bo normy, nakazy i zakazy, to też oceny. Obyśmy nie popadli w paranoję. Od jutra nie oceniam w pracy, a to jest moje zawodowe zadanie. Chrzanić to, najwyżej mnie zwolnią z roboty 🙁

    1. avatar Jarmush 13 marca 2017 o 06:33

      mówienie co jest dobre a co złe niekoniecznie jest ocenianiem, często nauczyciel musi stwierdzić jakieś obiektywne fakty

  26. avatar Miami 13 kwietnia 2020 o 17:52

    Właśnie skończyłam mój długi koment i treść została odrzucona padnę

    1. avatar Jarmush 14 kwietnia 2020 o 05:50

      nie znam się na tym mechanizmie, straciłam już nie jeden art, piszę artykuły na starym blogu i przenoszę, przykro mi że tak się stało

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Sklep
Dołącz do Strefy VIP
i bądź na bieżąco!

Zarejestruj sięZaloguj się

TOP

Dzień | Tydzień | Miesiąc | Ever
Kategorie

Archiwum