Jak kawałek ceraty z nadrukowanym logo daje człowiekowi w pysk
NIE jestem fanką obnoszenia głupoty, raczej zostawiałabym ją w domu, entuzjastką bywania, również nie, pokazywania się publicznie bez specjalnego powodu i nie na temat, tym bardziej nie jestem miłośniczką.
Jednak tak wygląda pewien fragment egzystowania w biznesie. Masz gdzieś iść wystrojony i rozsiewać uśmiechy.
Idziesz więc sobie któregoś dnia na Champs-Élysées street in Paris, czy nawet w Budapeszcie wstępujesz do rosochatego butiku, w Wawie też już jest i obkupujesz się w torby.
A każda najmniejsza ilość tych toreb jest jednocześnie ilością przesadzoną.
Torby z charakterystycznym logo, marzenie wielu elegantek, które jak obnosisz się z nimi po ulicach, a szczególnie lotniskach to masz mieć przy sobie certyfikat autentyczności, bo mogą cię posądzić o kradzież trademark.
Na marginesie dodam, że moim skromnym zdaniem, owe torby to wielkie ceratowe gówno, to że ceratowe to w sumie dobrze, ale i tak wykończone świńską skórą, to źle.
Kiedy jeszcze głupia byłam i zupełnie inna niż dziś, do tego stopnia, że nie wiem kto te torby kupował, poszłam do takiego sklepu i kupiłam sobie torbę coś jak konduktorkę,
i zaraz odgięła się z przodu, a drugą w innym butiku, a nawet w innym mieście, nie mówiąc że państwie, kupiłam taką większą, typu do podróży i w środku jest tylko lewa strona tej ceraty, bez podszycia i żadnej, nawet najmniejszej kieszonki, więc jak szukasz ładowarki, to musisz cały bagaż wyrzucić na posadzkę.
Za nieprzyjemną kasę dostajesz tylko to logo, bo cerata stosunkowo szybko się łamie i deformuje, a cała rzecz jest mocno nieporęczna. Co z tego, że do pierwszego sklepu prowadził dywan rozłożony na ulicy, a specjalny piękny pan w obcisłych owerolach z lampasem i czarnych lakierkach nie chciał wydać pakunku, chociaż wyciągnęłaś już po niego rękę, pan kobiety, pod pretekstem, że tak musi, ignoruje i koniecznie idzie zanieść torbę, Twojemu chłopakowi czy mężowi, ciekawe jakbyś sama po sprawunki przyszła, czy by ci ją wydano, czy niesiono by ją za Tobą i oddano dopiero w ręce pana domu.
Jak się przyglądasz tym torbom z bliska to już wiesz dlaczego trzeba owe certyfikaty nosić ze sobą, bo każdy kto ma w domu brązową ceratę, pieczątkę z małego drukarza, w prehistorii dostał przecież od Św. Mikołaja i kawałek rzemienia, w szesnaście minut, może sobie taką rzecz uszyć na singerze do grubszych materiałów bardzo odpowiednim i nawet podszewki żadnej nie będzie potrzebował, bo torby bywają, fakt, że nie wszystkie, ale są i takie, od środka sote. Z kuframi jest trochę inaczej, ale kto by szył sztywną z okuciami walizę.
Każdy może sobie taką torbę kupić, pod warunkiem, że jest wariatem, ale faktycznie, są dla Ciebie niesłychanie uprzejmi, nie legitymują Cię, no chyba, że Chińczyków w Londynie, oni rzeczywiście kupują owe torby przez podstawione z Polski, dajmy na to, osoby.
Pijar tych toreb jest niezwykle wywindowany i reklamują je osoby w kształcie: Madonna jako niegrzeczna materialistka w kabaretkach, odpoczywająca przy biurku, albo Angelina Joli pływająca czółnem w zamglonej scenerii bagiennej, widziałam też Gorbaczowa w reklamie, kiedy jechał rządową limuzyną, a obok niego spała dyplomatka z wiadomym logo. Wiadomo, że prawie wszyscy chcą być jak Madonna, Angelina, albo dokonywać przewrotu ustrojowego niby Gorbaczow.
Jednak dla wizerunku firmy stało się coś okropnego i trzeba było anonsami prasowymi rzecz naprawiać, a rzecznicy firmy mieli pełne ręce roboty, żeby odkręcić nieporozumienie, bo jakieś panie tym razem o słabym wizerunku nakupiły toreb.
Firma z desperacją obwieszczała, to nie one, nie one są ambasadorkami marki, one tylko sobie te rzeczy kupiły, ale to zrozumiałe, że nasza marka utożsamiana jest z wyższym stylem, intelektem, klasą, zdecydowanie szczuplejszymi ciałami, wręcz wychudzonymi, my targetujemy do wysublimowanego świata miłośników ceraty z nadrukiem pożądanego logo i nie bierzemy odpowiedzialności za to co się porobiło, jednym słowem ambasada radziecka nie weźmie na siebie, tego pierdnięcia angielskiej królowej.
Na jakim okrutnym i absurdalnym świecie musimy żyć, gdzie średniej jakości rzecz, ale nawet jakby była najwyższej, kij z tym, z brązowej ceraty z odpowiednim opatentowanym nadrukiem, nagle jest ważniejsza od człowieka, co z tego, że dość mocno, przynajmniej na pokaz krotochwilnego, powierzchownego i w złym guście, ale co to w ogóle znaczy ten zły gust?, i człowieka taka ceratowa kupa obraża, dyskwalifikuje i że w ogóle ma czelność stawania z jakimkolwiek nabywcą w szranki.
Do czego to doszło, że zagówniona rzecz stawia wymagania?

Disclaimer: Info tu wrzucane służy wyłącznie do celów edukacyjnych i informacyjnych, czasami tylko poglądowych, i niekoniecznie wyraża zdanie założycielki bloga, tym bardziej nigdy nie może zastąpić opinii pracownika służby zdrowia. Takie jest prawo i sie tego trzymajmy.
Komentarze