Joł skołowanej Socjecie Najdroższej,
W końcu doszło do tego. Świat budzi się z maligny. Ludzie mają póki co wolny, że bez cenzury w sensie, internet ze sobą w środkach lokomocji, w toalecie, łodewer i w końcu oczy zaczynają się tym ludziom otwierać. Nawet Amerykanom. Ludzie zaczynają łączyć to co jedzą z tym jak się czują, na co chorują oni sami i jak umierają ich bliscy.
Jeszcze 10 lat temu patrzono na mnie jak na hipiskę musli, alias hipiskę granola, wiadomo, że tacy są co najmniej dziwni, a na pewno nie należy się na takich wzorować. Może puknąć w czoło. Dzisiaj czuję się, że idę ramię w ramię z setkami tysięcy ludzi, którzy rozumieją, że już przyszedł czas. Przynajmniej na rewolucję na własnym stole. Uwaga, nadchodzi świadomość i to nawet pod strzechy. A może właśnie stamtąd. Oby.
Jesteśmy chorzy, otyli, nasze narządy nie pracują prawidłowo, a nasze obolałe cielska i sagany czują po prostu braki odżywiania. Mamy do dyspozycji Reale, Oszony, Biedronki, Karfury, Teska i takie tam. A inni mają jeszcze inne, jak Łolmarty.
No właśnie, a słyszeliście o Holfuds? Czyli o Whole Foods?
Szczerze? Zazdroszczę im Holfudsów jak cholera. Chociaż są to markety wielkopowierzchniowe, z których przy każdej okazji szydzę, to jednak akurat powstanie tych/Whole Foods sklepów świadczy tylko o jednym.
O Przebudzeniu.
I to na wielką skalę, gdyż masowym przebudzeniu.
Zapoznałam się z bardzo interesującym studium dziennikarza Bena Blatta ze Slate Magazine, który oficjalnie stworzył porównanie oferty Wal-Mart właśnie kontra Whole Foods.
Według badań Blatta w Whole Foods zakazuje się w przybliżeniu 54 % oferty spożywczej Wal-Marta ze względu na prawdziwość w tamtej ofercie jednego zdania "ten składnik jest nie do przyjęcia, żeby nazwać go żywnością, czy też elementem żywności”.
Whole Foods całkowicie zrezygnował z siedemdziesięciu ośmiu (78) składników zawartych w tysiącach produktów Wal-Martów, ale też Realów, Karfurów, Biedronek i takich tam.
Ta zakazana lista obejmuje wszystko, od jawnych i rozpoznawalnych substancji słodzących, takich jak syrop kukurydziany o wysokiej zawartości fruktozy do języka mniej zrozumiałego dla przeciętnego ściągacza towarów z półek hiperspożywki, czyli dajmy na to dimetylopolisiloksanu.
Doszło do tego, że Wal-Mart może zacząć tracić grunt pod nogami, bo wybory ludzi zaczynają się lawinowo zmieniać. Niestety w Polsce jeszcze długo nie doczekamy się Whole Foodsa, a nawet czeka nas być może horror, znacznie wcześniejszego otwarcia Wal-Martów sieci. Jednak pojawia się światło w tunelu.
Kiedyś robiłam tylko zakupy w delikatesach, bo było przyjemnie, pachniało jak w paryskim Prisuniku i nie były duże, sądziłam też, że oferta z czasem nadąży za moimi potrzebami. Jednak okazało się, że to Lidl, targetujący do znacznie mniej zamożnych/mniej światłych? odbiorców niż dajmy na to Alma, z lokalizacjami Lidla w peryferyjnych i uboższych dzielnicach do tego wszystkiego, nie bał się wyjść z ofertą szanującą odbiorcę. Oczywiście stoiska organicznej surowej i nie przetworzonej żywności w Lidlu są jeszcze małe i ograniczone, ale są.
Ludzie się już dowiedzieli, że w Whole Foods nie kupią coka coli, ani nomen omen pepsi, ani paki meksykańskich czipsów Doritos. Nie znajdą tam też tysięcy innych swoich ulubionych produktów „not to eat”, ponieważ Whole Foods nie mogło z ręką na sercu stwierdzić, że ten prowiant spełnia wysokie warunki jakości, czego musimy się spodziewać po pożywieniu i to na każdym etapie jego powstawania.
Tak na marginesie, 97% napojów bezalkoholowych sprzedawanych w Łolmarcie zawiera składniki, które Holfuds uważa za " niedopuszczalne ". Ludzie więc wchodzą do tego hipermarketu i nagle czują się jak w obcym kraju, bo nie odnajdują osobistych dobrze znanych kumpli, czyli swojskich marek.
Wyobrażacie sobie witarianie kilometry półek z warzywami, owocami i zieleniną? Z działem żywej żywności organik wielkim jak hangar? A w tym dziale organik jeszcze wyszczególnienia na produkty organik lokalne i organik ze świata?
A na żadnej półce nie zagubił się złom z aspartamem, a żaden produkt nie jest GMO i tak dalej? Pomimo, że ludzie nie czują się tutaj jeszcze swojsko, to właśnie z powodów jakiegoś ogólnego światowego przebudzenia sklepy zaczynają być wielbione.

Komentarze
Byłam w tropikach zarówno podczas 811 jak i po, i z doświadczenia wiem, że nie zawsze tak kolorowo, bo ciepło.Pamiętać trzeba, że tam gdzie ciepło czyhają inne niebezpieczeństwa.
Anglia jest ok, ale zbyt wietrzna i deszczowa to ten minus.
Nie zawsze w tropikach tak kolorowo, jak się niektórym może wydawać.
Super wybór, Kanada, czysty kraj, jeden z mniej zanieczyszcznych :)
Ja mieszkam w Anglii i o eko żywność nie narzekam.
PS.Anglia po Indiach jest następnym krajem gdzie jest ogromna ilość wegetarian, i są rystrykcyjni w tym, wszystko musi być napisane na etykietce, składniki.