Pepsieliot
Możesz się śmiać, ale i tak za kilka godzin
zmienisz swoje życie...
214 842 442
9 online
35 406 VIPy

Zadbaj o swoje In Vitro, bo nikt tego za Ciebie nie zrobi

Zadbaj o swoje In Vitro, bo nikt tego za Ciebie nie zrobi

Morning New Hunza

Perpetuum mobile nie istnieje, nie powstał też żaden organizm, który mógłby bezbłędnie funkcjonować przez lata. Człowiek oczywiście też nie jest idealny, ani tym bardziej środowisko w którym żyje, a więc nawet jakby idealnie go, czyli jegomościa odżywiać, naoliwiać i nawadniać i tak niektóre elementy asana zaczną szwankować. Ludzie od zawsze boją się choroby, bardziej niż chcieliby być zdrowi, gdyż to nie jest jednoznaczne. Strach przed chorobą można stosunkowo łatwo stłumić, natomiast chęć bycia zdrowym wymaga już pewnego zachodu. Dlatego często tę sprawę powierzają waszmości w cudze ręce. Ale są też takie waćpanny i można powiedzieć, że jest ich coraz więcej, które, którzy chcą zrozumieć poprzez nową wyzwoloną wiedzę, znacznie więcej na temat własnego zdrowia, stylu życia, długowieczności, a przede wszystkim jak najbardziej naturalnych środków zaradczych. Z tego właśnie powodu tak wielkim zainteresowaniem cieszy się pewna szczególnie długowieczna grupa etniczna zamieszkująca Himalaje, zwana ludem Hunza.

Świat zachodni, któremu pozornie nie brakuje niczego za wyjątkiem zdrowia i długowieczności natychmiast rzucił się w kierunku starowin Hunzów, aby podejrzeć co robią, a przede wszystkim co jedzą, że żyją tak długo w dobrym zdrowiu. Wszystko wydaje się bajecznie proste, jedzmy morele, najlepiej z pestkami, czereśnie, migdały, bardzo rzadko mięso, głównie w okolicach świąt, zapychajmy się plackami z grubo mielonej mąki nisko glutenowej i sporo hopsajmy wokół domostw, a być może dożyjemy stu dwudziestki, a jak jesteśmy płci męskiej to jeszcze koło dziewięćdziesiątki spłodzimy bez trudu potomka.

W tym momencie następuje pierwszy poważny zgrzyt. W wieku dziewięćdziesięciu lat potomka w najlepszym przypadku możemy spłodzić z osobą o minimum czterdzieści lat młodszą. Niby życie wydłużone, ale biologia działa jak wszędzie. Dopiero jakby osoba z waginą w wieku dziewięćdziesięciu lat powiła dziecinę moglibyśmy w rzeczy samej sądzić, że natura zostawia nam jakąś furtkę. Tymczasem człowiek wcale nie ma długo żyć, jeżeli chodzi o powinności wobec natury.

W dalszym ciągu, nawet w himalajskiej probówce

A propos, do tego wszystkiego Hunzowie, to jakby przykład całkowicie wyrwany z kontekstu. To tak jakbyśmy obserwowali zachowanie komórki w probówce, w oderwaniu od reszty tkanek organizmu. Właśnie dlatego nie można dokładnie sklonować życia Hunzów, że jest to badanie in vitro. Siedzą w menzurce z idealnie czystym powietrzem, nie mają pokusy do spożywanie mięsa, gdyż na tej wysokości jest bardzo mało pastwisk, jedzą to co są w stanie wyhodować bez chemii, dużo ruszają się, do tego wystawieni na ekspozycję słoneczną.

Można by się przyczepić, że w ich diecie jest za mało zwierzęcej omega3, czego nigdy nie brakowało Eskimosom, którzy z kolei pozbawieni są całkowicie amigdaliny z pestek moreli. Nie można sklonować życia ani jednych, ani drugich gdyż bardzo często badania in vitro nie sprawdzają się w realnym życiu organizmu.

Owszem są pomocne, można na ich podstawie dokonywać ważnych odkryć, coś usiłować w praktyce zastosować, ale efekt końcowy nie będzie taki łatwy do przewidzenia.

Właściwie każdy dla własnej probówki powinien opracować najlepszy styl życia i odżywiania. Tym bardziej, że gen jest w stanie podporządkować się rozumowi, więc dobrze byłoby, żeby to nie idiota nim zawiadywał.

Jeżeli spojrzymy na raka jak na ostateczny mechanizm uzdrawiania organizmu, który będzie torturował ludzi tylko i wyłącznie wtedy, kiedy główne mechanizmy usuwania odpadów i detoksykacji organizmu działają nieefektywnie

Rak to ostrzeżenie, natomiast dopiero w skrajnych przypadkach, kiedy nasze probówki do operacji in vitro pełne są czynników rakotwórczych może nastąpić załamania obronne organizmu, co w ciągu kilku tygodni lub miesięcy, może następnie spowodować szybki i agresywny wzrost guza nowotworowego. Kiedy jest już totalna katastrofa w organizmie. W zasadzie jednak nowotwór może trwać w uśpieniu wiele lat, a nawet dziesięcioleci i nigdy nie zamienić się w tak zwany nowotwór złośliwy, który jest już z łatwością diagnostycznie zauważalny.

O słuszności tej teorii świadczą fakty, że coraz częściej chorują na raka małe dzieci i ludzie młodzi, a ciągle bardzo rzadko bardzo starzy Hunzowie. Ta teoria również ma swoje odzwierciedlenie w tym, żeby zamiast robić obowiązkowo mammografię, należy raczej zawczasu zmienić swój styl życia i jedzenia. Odrzucić napromieniowywanie się, krótko rozmawiać przez telefon komórkowy, unikać chemii domowej, nie jeść mięsa, jeść owoce i warzywa, w tym masę witaminy C naturalnej, unikać smażonych, przetworzonych szam, nie jeść cukru i uprawiać sport, jednym słowem jak najszybciej wypełnić swoją probówkę himalajskim standardem Hunzów.

Musimy pamiętać o jednym, że bezwzględnie nikomu oprócz nas samych nie będzie zależało na długim życiu, do tego w zdrowiu. To załamałoby giełdę znacznie szybciej niż kryzys od przeszacowanych nieruchomości.

Każdy musi stworzyć sam swoją probówkę i działać w niej in vitro

Dopiero jak zbierze się naprawdę wielu ludzi myślących podobnie, będziemy mogli nasze probówki połączyć i już pod wspólnym parasolem ochronnym wyjść naprzeciw światu, żeby go wspólnie oświecać. Na razie jesteśmy samotnymi jeźdźcami.

Kup sobie bio kurkumę. Zwykłą przyprawę, trochę gorzkawą, trochę nie w naszych kubkach smakowych, ale kij z tym, to będzie nasz krok do moszczenia probówy. Dlaczego akurat kurkuma? Bo tak, bo od czegoś trzeba zacząć.

Ponieważ kurkumina może zmienić DNA, może zmienić kurs genów, tak jak twoja myśl i całkowicie odwrócić osobiste zdrowie komórkowe. Oczywiście, zawsze dobrze polegać na czymś więcej niż tylko jednym anticancerousie. Proponuję więc zakup jeszcze czarnuszkę. A jak masz jeszcze jakieś konto w banku, to zasponsoruj sobie na zimę organiczny miód i cynamon, a może nawet chlorellę, która między innymi oczyszcza organizm z metali ciężkich.

Gdyż tak na prawdę wiele anticancerousów pokarmowych powinno być zawarte w diecie człowieka.

Przyjrzyjmy się probówie Hunzów, mają idealnie czyste powietrze, amigdalinę, a jeszcze do tego pożerają masę antyoksydacyjnych czereśni i nie jedzą praktycznie mięsa, za to wiele doskonałego białka, tłuszczu i błonnika z migdałów. Na prawdę nie musisz nawet myśleć o podwójnej mastektomii z powodu, że twoi bliscy krewni chorowali na raka piersi.

Idea, że ​​geny przesądzają o czyjejś kondycji zdrowotnej została obalona przez naukowców wielokrotnie!

Natomiast świat medycyny będzie nadal wyolbrzymiał rolę epigenetyki w zdrowiu i chorobie, gdyż jest to niezwykle wygodny medyczny paradygmat.

Kurkumina i wiele innych anticancerousów spożywczych występują na całym świecie.

Są to naturalnie występujące produkty spożywcze, które same z siebie posiadają właściwości hamujące angiogenezę. Właśnie w zeszłym miesiącu opublikowano kolejne badanie dotyczące kurkuminy, w Szkole Medycznej w Narodowym Uniwersytecie Yang-Ming w Tajpej, Tajwan, naukowcy badali aktywny składnik kurkumy, kurkuminy pod kątem jej właściwości antynowotworowych. W dokładnym badaniu stwierdzono, że kurkumina aktywuje białko hamujące, które jest odpowiedzialne za zatrzymanie inwazji nowotworowej komórek i blokuje dalsze rozprzestrzenianie się przerzutów raka.

Jeśli są to naturalne środki obrony organizmu przed rakiem, do tego potwierdzone stale nowymi badaniami, to dlaczego szpitale nie wykorzystują takich prostych metod na pokonanie u jego korzeni?

Dlaczego liczy się tylko inwazja jaszczurów?

Skalpel, napromieniowanie, chemia, a wokół szpitala nie ma ani jednego ogródka przy domowego z czarnuszką. Dlaczego pielęgniarki nie przynoszą swoim pacjentom naparstków kurkumy. A graviola, a chlorella, a witamina C z płatków róży czy aronii? Gdzie to wszystko do kurwy nędzy jest?

Tego droga Socjeto nie będzie nigdy.

Pięćdziesięciopięcioletnia panna nie urodzi przecież dziecka, które mogłoby na jej emeryturę w przyszłości tyrać. Może starzec się rozmnoży, ale to nic pewnego w naszym chemicznym środowisku, do tego płodną osobę może zapłodnić ktokolwiek, niekoniecznie geront. Więc po co?

Do tego choroby są niezwykle opłacalne. Kuracja chemią kosztuje 20 000 zeta, płacimy my wszyscy, nie państwo jak myślą nieroztropni, zarabia farmacja, odprowadza podatki jak wielka zbrojeniówka, gigantyczne pieniądze, państwo nigdy z nich nie zrezygnuje na korzyść hinduskiego producenta kurkumy, po 6 zeta za pokaźną paczuszkę. Tak nie będzie nigdy.

Wszystko w naszych rękach

Idź i zrób sobie własną probówę. Oczyść eter wokół siebie ile możesz, na ile Cię Waszmości w danym momencie stać. Zrezygnuj z tego co cię najbardziej zatruwa. Idź biegaj. Przejedz ogórka, pomidora i zagryź bananem. Pożryj liścia jak wielki ssak krowa.Stwórz własne warunki in vitro, a przetrwasz. A potem połączymy siły.

paBurżuazjipeps

Blog pepsieliot.com, nie jest jedną z tysięcy stron zawierających tylko wygodne dla siebie informacje. Przeciwnie, jest to miejsce, gdzie w oparciu o współczesną wiedzę i badania, oraz przemyślenia autorki rodzą się treści kontrowersyjne. Wręcz niekomfortowe dla tematu przewodniego witryny. Jednak, to nie hype strategia, to potrzeba. Rzuć też może gałką na to: Dobre suplementy znajdziesz w naszym  Wellness Sklep


Disclaimer: Info tu wrzucane służy wyłącznie do celów edukacyjnych i informacyjnych, czasami tylko poglądowych, i niekoniecznie wyraża zdanie założycielki bloga, dlatego nigdy nie może zastąpić opinii pracownika służby zdrowia. Takie jest prawo i sie tego trzymajmy.


 

(Visited 1 011 times, 1 visits today)

Komentarze

  1. avatar Praktykant 3 grudnia 2013 o 11:17

    Hej Pepsi,
    ja właśnie a propos chlorelli. Zgodnie z Twoją sugestią, noszę się z zamiarem 'zasponsorowania’ sobie takowej i szukam dobrego źródła. Miałem już skorzystać z linku do Thisisbio.pl na Twoim sidebarze, ale trochę zniechęciła mnie kompletna anonimowosc tej strony, żadnego adresu informacji kto, gdzie, co i jak . Wiesz coś więcej w tym temacie? Co to za firma? Z góry dziękuję.

    1. avatar pepsieliot 3 grudnia 2013 o 14:47

      To jest jedyna firma , której bezgranicznie ufam, to wszystko w tym temacie, osobiście widziałam certyfikaty organiczności i wszystkie inne przy każdej dostawie. I jeszcze jedno, na tej stronie nie ma jakichś tam reklam, to są przeze mnie umieszczone produkty godne polecenia, które sama i moja rodzina przyjmujemy. Zgłasza się do mnie kilka firm, żebym napisała o ich produkcie za kasę,a ja się nie zgadzam, bo nie odpowiadają mi te produkty. Firma TiB działa od dobrych kilku lat i ani grosza nie wydaje na marketing, wszystko idzie na jakość produktu, a ludzie kupują towar marketingiem szeptanym. Polecają po prostu po spróbowaniu. Jest w ofercie poważnych aptek i bogutynmłyn też ją sprzedaje. Ale nikt nikogo nie namawia, po prostu to co znajduje sie na tej stronie ja polecam

      1. avatar Praktykant 3 grudnia 2013 o 17:37

        Dzięki

  2. avatar Aga 3 grudnia 2013 o 11:42

    Ja mam pytanie. Ostatnio byłam na spotkaniu promocyjnym zielonych produktów i w skrocie mowili tak: chlorella oczyszcza, a młody jęczmien odżywia. O spirulinie nie było ani słowa.

    Czy ktoś mógłby mi doradzić jak najlepiej włączyć te produkty w dietę? Od razu wszystkie, czy jakos naprzemiennie – po prostu JAK?

    Póki co od czasu do czasu dosypuję łyżeczkę spiruliny do soków, ale chciałąbym to bardziej regularnie przyjmować, stąd moje pytanie.

    Ostatnio mam ciężki czas i nie mam siły na nagłą „detoksykację” z nieprzyjemnymi objawami odtoksynowywania sie. Po prostu nie mam juz na to sily. wiec chcialabym wlaczyc te produkty mozliwie bezbolesnie. będę wdzięczna za radę.

    pozdro600:D

    1. avatar renotorii 3 grudnia 2013 o 14:23

      To podpowiem Ci z własnego doświadczenia: codziennie rano wypijam duuuużą szklankę (lub 2) lekko podgrzanej, uprzednio przegotowanej ( pepsi dodałaby jeszcze cytrynę;)) wody, z której część ( ok1/5 szkl.) przeznaczam na rozpuszczenie 1 łyżeczki Wheat Grass. Do tego połykam 5 tabletek spuruliny. Wieczorem zaś następne 5. Taki zestaw odżywia, oczyszcza nie dając żadnych nieprzyjemnych efektów. Wręcz przeciwnie: wycisza, uspokaja caly układ trawienny. Po miesiącu stosowania pozbyłam się anemii, przestałam odczuwać zmęczenie i ból podczas
      choćby tylko próby przebiegnięcia małego odcinka drogi. Stosuję preparaty This is Bio. I to nie jest żadna reklama, tylko doświadczenie
      własne. Dodam jeszcze, że nie jestem witrianką.

    2. avatar pepsieliot 3 grudnia 2013 o 14:53

      normalnie traktujesz jak jedzenie. Po szejku porannym łykam porcję większą, albo dzielę na dwie i łykam jeszcze po obiedzie. Można wszystko razem łączyć, nie ma to żadnego znaczenia

  3. avatar PannaAdrianna 3 grudnia 2013 o 14:26

    Co do ludu Hunzów to były prowadzone badania nad ich źródłem wody pitnej :Prawdzi­wym sekretem zdrowia Hunzów jest ich wysoko zmineralizowana woda lo­dowcowa, zwana „mlekiem lodowcowym” ze względu na swój mleczny wy­gląd. John A. Tobe, amerykański podróżnik, który badał skład bogatej w minerały wody Hunzów, twierdzi, że wykazuje ona szczególnie wysoką zawartość srebra w formie koloidalnej.
    Również podczas analizy wody Hunzów przeprowadzonej przez badacza i autora dr Patricka Flanagana i rumuńskiego naukowca, dr Henri Coandę okazało się, że zawiera ona niemal wszystkie znane pierwiastki mineralne ze szczególnie wysoką zawartością srebra w postaci koloidalnej.
    Dieta to jedno, ale ponoć srebro koloidalne to druga bardzo ważna sprawa. Dzisiejsze owoce i warzywa niemalże nie powiadają srebra same w sobie, bo gleba z której rosną jest wyjałowiona, kilkadziesiąt lat temu ten śladowy pierwiastek był składnikiem gleby, a dziś niemalże nie występuje w przyrodzie i ponoć trzeba go samemu uzupełniać.
    Mam pytanie, czy cynamon również ma być organiczny? 😉

    1. avatar pepsieliot 3 grudnia 2013 o 14:55

      Wiem że trudno o organiczny ale ja kupiłam właśnie w Organiku, był tani

  4. avatar Krysia Sokołowska 3 grudnia 2013 o 18:26

    Pepsi a ja mam spiruline i chlorelle tej firmy: http://auraherbals.pl/p314,nr2-spirulina-w-tabletkach-x-3.html może wiesz coś na ten temat? Czy jest jakaś której szczególnie nie polecasz?

    1. avatar pepsieliot 3 grudnia 2013 o 20:20

      Krysiu nie polecam jej szczególnie, kiedyś sama dałam się nabrać, ona nie jest organiczna, a dzisiaj nie moźna spiruliny ani chlorelli kupować nie organicznych. Dojedz i zmień na TiB.

  5. avatar bojza 3 grudnia 2013 o 19:58

    Wiesz co akurat jestem w temacie życia i śmierci, w czwartek idę na kolejny pogrzeb notabene siódmy bądź ósmy w tym roku, a drugi w rodzinie bardzo bliskiej.Powiem tak, ptaszek z tym jak długo się żyje, ważne w jakim stanie się umiera. Tylko dwie osoby umarły niespodziewanie i nagle będąc w pełni sprawne, jedną osobą był kumpel, chłopak dwudziestoletni, zginą w wypadku i brat mojego ojca który miał 77lat. Tylko oni dwaj byli sprawni , na nic się nie leczyli, fakt wujek miał swoją jakąś historię chorobową lecz nic przewlekłego, był dziarskim starszym panem. Reszta to ludzie którzy mieli tyle jednostek chorobowych iż nie sposób ich wyliczyć, przed śmiercią całe rodziny były zaangażowane w opiekę nad nimi, ponieważ większość nie była nawet w stanie samemu załatwić swoich potrzeb fizjologicznych. To powinno być naszą motywacją!

    1. avatar pepsieliot 3 grudnia 2013 o 20:22

      Bojza współczuję i bardzo Cię ściskam

      1. avatar bojza 4 grudnia 2013 o 09:30

        Napisałam o tym, bo większość ludzi nie zdaje sobie sprawy z tych faktów. Umieramy naprawdę w złym stanie, ktoś może powiedzieć ” a co mnie to obchodzi, śmierć, przyjdzie to przyjdzie, umrę to umrę, trzeba, żyć i tego życia sobie nie żałować”. Trzeźwiejemy dopiero kiedy zaczyna się marsz po lekarzach, jazdy po szpitalach, hospicjach i innych instytucjach. Kiedy czujemy się upokorzeni tym iż w każdą naszą potrzebę fizjologiczną zaangażowani są inni ludzie, z rodziny bądź też z personelu medycznego, co innego gdy rzecz dotyczy osoby doświadczonej wypadkiem, kontuzją tudzież chorobą wrodzoną, jednak świadomość, że można było inaczej żyć, zdrowiej, higieniczniej przychodzi za późno.Ja chcę być do ostatniej mojej chwili osobą która ma władzę nad swoim duchem i ciałem, nie ważne kiedy ta śmierć przyjdzie na to nie mam wpływu.
        Trochę nostalgicznie ale jednak jakże prawdziwie.
        Pozdrawiam cieplutko:)

        1. avatar Ajłona 21 grudnia 2013 o 10:08

          Ten Twój tekst powinien wisieć w każdym możliwym miejscu gdzie oko ludzkie sięga!!

  6. avatar ewa ta co zawsze 3 grudnia 2013 o 21:09

    Pepsi kocham cię miłością wielką i dziękuję ci że tak mnie motywujesz już od dawna i mam tylko cichą nadzieję że blog ten będziesz pisać do końca świata i o dzień dłużej.

    1. avatar pepsieliot 4 grudnia 2013 o 07:01

      Ewa thx , póki co nie zamierzam odpuszczać, kissssss

  7. avatar Aga 4 grudnia 2013 o 11:35

    Uwaga, offtop – natknęłam się na to: http://faktydlazdrowia.pl/naukowcy-odkryli-ze-butelkowana-woda-przemyca-naszego-organizmu-24000-substancji-chemicznych/

    ja piję codziennie niemal 2 butle. jest jakas alternatywa? gdzies kiedys nadzialam sie na jakis filmik gdzie radzili mrozić zwyklą kranówę i po rozmrozeniu pić.

    Nie znam się na tym temacie – czy ktoś może mi doradzić, skąd brać w takim razie wodę do picia? Zeby nie bylo ze ja tu sie dzielnie nawadniam Cisowianką a tym samym tylko sobie ładuję sztuczne gówno do wnętrza.

    1. avatar Aga 4 grudnia 2013 o 11:37

      Aha – i jeszcze taka sprawa. pepsi nie myslalas o wydaniu swoich blogowych notatek w formie papierowej? Bo czasem chce o cos zapytac, ale mysle sobie – pewnie gdzies to juz bylo omawiane jak jeszcze nie czytalam bloga, szukam szukam, nie zawsze znajduję, taka ksiazeczka z ładnym spisem tresci byłaby superhiper, możnaby Cię czytać, wertować do woli.

      1. avatar pepsieliot 4 grudnia 2013 o 15:32

        Aga, tak sobie właśnie myślę, że zamiast na siłę pisać beletrystykę powinnam zrobić to o co proszą mnie ludzie, ładnie oczyściś, skatalogować, żeby było łatwo znalexć i wydać jako coś praktycznego, jak znajdę wydawcę to to zrobię

        1. avatar Ajłona 21 grudnia 2013 o 10:13

          tez jestem za! jak juz pisalam kiedyś.. gdyby brakło internetu to nie wiem co byśmy bez Twojego bloga zrobili!?

  8. avatar pepsieliot 4 grudnia 2013 o 15:33

    A na razie pytaj o co chcesz, ja teź się gubię w tym gąszczu info , ale powoli jakoś mi się układa w łepetynie

    1. avatar Aga 4 grudnia 2013 o 16:47

      to jak z tą wodą?:)

      1. avatar pepsieliot 4 grudnia 2013 o 19:04

        mimo wszystko wybieram tę butelkowaną, w tej z kranu na pewno jest chlor i fluor, natomiast kranową można destylowac i mrozic i robić z niej strukturalną, ale to kupę roboty

  9. avatar ewa ta co zawsze 4 grudnia 2013 o 16:59

    Pepsi ponieważ biegasz jak mniemam również zimą czy możesz poradzić w czym biega się zimą po śniegu i lodzie żeby się nie wywracać na każdym kroku. Ponieważ ja z butów sportowych atencją darzę tylko trampki ale one zimą się nie nadają . No i taki warunek że tanio musi być bo ja chcę dopiero zacząć i nie wiem czy mi się to spodoba i czy dam radę a butów sportowych nie darzę sympatią.

  10. avatar pepsieliot 4 grudnia 2013 o 19:07

    Ewa, no w zimie jest nie halo. Najczęściej mam wybiegane stare adidasy i wkładam do nich bardzo ciepłą skarpetkę, no i po takim śniegowym podłożu ubitym da się biec bez ślizgania, jak jest totalne lodowisko biegam tylko na bieżni. Nie mam butów do biegania po oblodzonej powierzchni, są takie jakby z rakami

  11. avatar ewa ta co zawsze 5 grudnia 2013 o 07:30

    A widzisz raki to jest pomysł , dzięki.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Sklep
Dołącz do Strefy VIP
i bądź na bieżąco!

Zarejestruj sięZaloguj się

TOP

Dzień | Tydzień | Miesiąc | Ever
Kategorie

Archiwum