@Pepsi Owszem, jest, ale jeżeli ktoś ma takie problemy z radzeniem sobie choćby na rynku pracy, gdzie wyzwaniem jest pójście…
Czasem stoisz na skrzyżowaniu, ale poklepujesz się mentalnie po ramieniu i mówisz sobie, że e tam, jest nieźle, mam swoje tempo i kulam się w miarę sensownie po życiowych rozdrożach. Z jednej strony wiesz, że czasem potrzeba żeby na skrzyżowaniu ostro huknęło, bo inaczej nie ruszysz. Nie ma lepszego motywatora do ruszenia się z miejsca niż życiowa kraksa, mandat za emocjonalne przejeżdżanie na czerwonym i gość, który wali pięścią po wysłużonej karoserii kiedy Ty stoisz na środeczku pasów mówiąc „sory, jestem na skrzyżowaniu i nie mogę ruszyć dalej”. Z drugiej strony czasem potrzeba wielu lat, a czasem wielu żyć, żeby na serio huknęło. Czasem znaki, że najwyższa pora ruszyć, są łatwe do racjonalizowania i przymykania na nie oka. Tymczasem…
Czasem robisz rzeczy, które nie mają nic wspólnego z tym kim jesteś i czego chcesz, czy to zawodowo czy prywatnie. Łatwo o nudę i niezdrową rutynę kiedy nie masz niczego co Cię motywuje, a każdy dzień przypomina poprzedni, nawet kiedy zaczyna się terapią 4 szklanek i kończy treningiem. Może pora znaleźć coś co Cię wciąga, motywuje, rozwija i pochłania Twoją uwagę w tu i teraz?
No stoisz w miejscu jak wół. I niby przydałaby Ci się zmiana, ale nie bardzo wiesz jaka. Bo jaki masz wybór? Zostawisz męża, z którym już chyba nie rezonujesz i wyprowadzisz się do Meksyku? Rzucisz z dnia na dzień pracę? I co dalej? Matriksowa rzeczywistość sprawia, że zawsze wydaje Ci się, że musisz mieć dokładny plan, zabezpieczenie i iść w określonym kierunku. A jeśli nie masz planu to jesteś bezbronna. Ale nie jesteś bezbronna! Otwórz się na energię z Kosmosu i daj obfitości do Ciebie przyjść. Zacznij kreować. Przypomnij sobie co zwykło sprawiać Ci przyjemność. Zrób wreszcie coś co sobie obiecujesz, choćby najmniejszą rzecz. Wróć do czegoś co porzuciłaś przez swój słomiany zapał. Przestań przejmować się tym co myślą inni. Skup się na swojej drodze.
Czasem trudno jest przyznać się przed sobą, że ma się potrzeby. Jako partner w związku, jako rodzic, czasem jako dorosłe dziecko, często stawia się potrzeby innych przed swoimi. Wiesz o co chodzi, no nie? Zanim usiądziesz i zajmiesz się sobą, o ile w ogóle Ci się to uda, musisz zrobić zakupy, ugotować obiad, zetrzeć kurze, wyprasować stertę ubrań i sama nie wiesz co jeszcze. Zapominasz o tym, że potrzebujesz zająć się sobą, że potrzebujesz wsparcia, motywacji i miłości do siebie. I tracisz poczucie bezpieczeństwa, które masz w sobie. Ignorowanie własnych pragnień i potrzeb jest wmawianiem sobie, że one się nie liczą. Musisz poczuć się komfortowo ze sobą i z innymi aby czuć się bezpiecznie.
Niepokój i złe samopoczucie odbijają się na Twoim stanie zdrowia. Z nerwów miewasz zaparcia albo biegunki, kiedy masz gorszy dzień pobolewa Cię brzuch albo Twoje wnętrzności się zaciskają. Kiepsko trawisz jedzenie i masz problemy zdrowotne. Zazwyczaj kiedy czujesz, że coś jest nie tak, to w rzeczywistości jest nie tak i nie ma sensu tłamsić tego w sobie. Słuchaj swojego ciała.
W pracy siedzisz jak na szpilkach nawet jeśli doskonale wykonujesz swoje obowiązki. Wciąż za wszystko przepraszasz. Stresujesz się każdą pierdołą, chociaż sama właściwie nie wiesz dlaczego. Czasem może wydawać Ci się, że tracisz kontrolę nad ciałem i nie potrafisz się uspokoić. Wydaje Ci się, że ludzie na ulicy na Ciebie patrzą i wkurza Cię każdy kto przypadkiem zajdzie Ci drogę. Twoje ciało reaguje na Twój tryb życia. Twój układ nerwowy się degeneruje. Jesteś psychicznie, być może także fizycznie, przemęczona. Brakuje Ci witaminy D3. Znajdź swój sposób na okiełznanie niepokoju. Ćwicz, oddychaj, resetuj się po swojemu. W tu i teraz, w kreacji i w kroku to uczucie znika. I jak tam? Ruszysz się, czy dalej czekasz na swoje obuchem w głowę?
uściski:)
Powiązane artykuły
Komentarze
Jakieś dwa lata temu wszystkie punkty odnosiły się do mnie… Aż mnie dreszcz przechodzi, kiedy sobie to przypomnę. Najgorsze z tego wszystkiego było chyba poczucie, że już nic więcej w życiu mnie nie czeka (jestem jeszcze raczej młoda). Koszmar…
Niestety mimo ruszenia ze skrzyżowania z przytupem łapię się na tym, że co jakiś czas ląduję na innym skrzyżowaniu i znowu nie potrafię z niego ruszyć. Nie jest to już taki dramat jak kiedyś, bo najgorsze już za mną, ale mimo wszystko… Dlatego bardzo dziękuję za takie wpisy na blogu i za kopa motywującego do zmian! W realu nie mam osób, które by nie wspierały w ten sposób, dlatego tym bardziej doceniam pomoc wirtualną 🙂
Dzięki bardzo za wpis, mam wrażenie że już włączyłam 1 bieg, żeby ruszyć ze skrzyżowania, ale jakoś powoli ruszam. Wprowadzam zmiany, powoli widzę efekty, coraz częściej cieszę się z tego co robię w danej chwili, skupiam się na sobie 😀 Jeszcze raz dzięki, uściski 🙂
Mi w tym roku posypało się wszystko. Może dlatego że skończyłam 30lat ? Od choroby, przez dom, pracę, hobby. Tak jakby ktoś na złość psuł mi plany. I czuje jak pochłania mnie czarna dziura, bardziej i bardziej. I wiem, że muszę ruszyć, ale… Zupełnie nie mam pomysłu. Że skrzyżowania nie odchodzą inne drogi, tylko moja. Nic nie widze. Nic nie czuje. Tylko pustkę i strach.
Idź w tę czarną dziurę, całą sobą. Bo co Ci ta ciemność może zrobić kiedy sobie uświadomisz, że to Ty sama jesteś światełkiem i Ty sama jesteś odpowiedzialna za ciemność/światłość wokół Ciebie?
Pepsi, mam pomysła na biznes, dokładniej na produkt. Ale jest jestem totalnie zielona, nie wiem jak się zabrać. Ja z biznesami miałam tyle wsþólnego co z mercedesami:))
i pytanie czy Twój e-book o zarabianiu w sieci, byłby może pomocny w mojej sytuacji? raczej bloga nie zamierzam prowadzić, jak już e-sklep z tym czymś:) pozdrawiam
nie sądzę,żeby Ci pomogła, jakbyś miała smykałkę do biznesu, już wszystkie tego typu książki miałabyś zakupione i nie pytała. To tak nie działa. Czasami kupuję książkę dla jednego zdania, które mnie inspiruje.
Peps, w takim razie kupię ?od czegoś trzeba zacząć . Buziak
potrzeby, oczekiwania w związku – mieć czy nie mieć? zupełny luz? to po co związek?
np.
jesli muszę podnosic ciężkie rzeczy, kótre nie są w interesie faceta, ale on o tym wie, że będę je dzwigać – wybrał siedzenie na kanapie – z własnej woli – ja nie prosiłam o pomoc
czy ja powinnam nadal czuć się kobietą w jego obecności?czy powinno zwrócić mi uwagę na coś? mam to zaakceptować?
czy on mnie nie szanuje?? czy ja siebie nie szanuje (ale wiem, ze to musialam zrobić)?
Hmm, uważam, że zawsze trzeba poprosić, a nie oczekiwać, że ktoś się domyśli. Związek/partnerstwo polega na tym, że wspieramy się wzajemnie tzn. pomagamy sobie nawzajem nawet jeżeli nie mamy w tym interesu:) Tak naprawdę jest to rodzaj biznesu;) Ja mogę liczyć na niego, a on na mnie:) Chyba, że akceptujesz to, że Twój partner myśli tylko o swojej wygodzie i zaspokajaniu swoich potrzeb, a nie interesują go Twoje potrzeby. Wtedy tez jest ok. To zależy od Ciebie.
tez jest ok, kiedy w związku nie interesują go moje potrzeby??
Tak, jeżeli Tobie to odpowiada. Ja na przykład nie chciałabym być w związku z taką osobą, ale……. Każdy jest inny.
podpinam się pod pytanie J!
I ja tez !
Pepsi co robic,gdy pracuje w zaklamanym urzedzie,kolezanka z ktora siedze w pokoju ciagle na mnie donosi.Mimo ogromnej eiedzy,zaangazowania jestem najslabiej wynagradzana a szefowa ciagle doklada mi obowiazkow.Co robic?pracuje tu bo mam blisko od domu,lubie to co robie.
lubisz to tam robić? rób coś podobnego, ale nie tam, albo zaakceptuj niesprawiedliwość, śmiej się z tego i wzrastaj, bo to tak naprawdę problem tych ludzi, nie Twój.
Kochana Pepsi dziekuje za odpowiedz…nie umiem zaakceptowac tej niesprawiedliwosci w podziale obowiazkow,postawilam sie szefowej,ktora wsciekla sie na mnie i obrzucila mnie obelgami.Mysle,czy to nie sa sytuacje do przerobienia w moim zyciu.Pare lat temu w innym miejscu rowniez napotkalam na zmowe przeciw mnie,mobing i klamstwa.Wtedy obronil mnie szef_teraz mam za szefowa kobiete,ktora uwielbia plotki i klotnie.Boje sie oczerniania mnie i mojej rodziny,boje sie odwetu na mojej corci…
strasznie głęboko spisz, jak nie zaczniesz się budzić w Twoim życiu będzie coraz więcej chaosu, coraz mniej informacji.
Pepsi od czego zaczac?
Ale co Kochanie?
Pepsi Kochana od czego zaczac budzenie?Twoj komentarz mna wstrzasnal…nie chce chaosu w moim zyciu.Bardzo chcialabym tez dobrze wychowac corke,ktora kocham z calego serca(duzo przeszlam z lekarzami,zeby uchronic ja przed syfem szczepionkowym).
Ja odpowiem na to pytanie bardziej „matrixowo” otwórz mam koleżankę w dokładnie takiej samej sytuacji ,koleżanka po prostu poszła na zwolnienie na miesiąc i wtedy okazało się ze jednak jest niezastąpiona ,ze jest bardzo dobrym i efektywnym pracownikiem ,jak się szef lekko obesral bo nie miał kto roboty ogarnąć to mu się w główce poprzestawiało ,zmienił nastawienie a i podwyżka się znalazła , Może warto w ta stronę spróbować , tylko zwolnienie musi być długie bo takie tygodniowe nie działa,sama sobie narobisz zaległości i padniesz na pysk żeby to ogarnąć,trzymam kciuki??
„No stoisz w miejscu jak wół” – idealne, krótkie i w punkt! 🙂
Komuś, komu przedstawiam czasem jego siedzenie na skrzyżowaniu następnym razem zacytuję kwestie wołu 😀 😀
może przyśpieszy to „jego czas” i ruszy wreszcie… 🙂
dziękuję 🙂