Sara,wyglada to na narcyzm,a od takich wilkow sie ucieka i nie marnuje życia na nich,bo i tak nic z tego…
1. Krew MUSI być alkaliczna (lekko), ponieważ musi utrzymać krytyczną dla życia równowagę alkaliczną
2. Płyn limfatyczny powinien być alkaliczny, ale bywa kwaśny. Można uznać, że pH limfy mniej więcej odpowiada pH moczu
Zasadniczo jest tylko jedna choroba: kwasica układowa, którą medycyna alopatyczna uznaje właśnie za chorobę. Ta modalność medyczna wiąże się często ze szkodliwymi metodami leczenia z powodu świadomego, czy nieświadomego olewania prawdziwych przyczyn chorowania. Dzisiejszych medyków to nie interesuje, należy jedynie usunąć widoczną przyczynę. To jest jak z bąblem wodnym, przepycha się go w inne miejsce, ale nadal jest.
Choroby są traktowane jak oddzielne jednostki, gdy w rzeczywistości w ogóle tak się nie dzieje. Dlaczego? Bo choroba jest elementem układu. Właściwie nie da się leczyć dwóch chorób, a trzecią sobie zachować.
Gdy codziennie rano stosujesz detoks, i nawadnianie za pomocą 4 szklanek, wspierasz ciało, aby wyleczyło wszystko. Ręka, ani noga nikomu nie odrośnie, chyba, że ząb Zelandowi:), ale dieta antyzapalna i alkaliczna (co stanowi synonim detoksu i dotleniania) jest wskazana praktycznie w każdej chorobie.
Nasze ciała są najczęściej zakwaszone od pokarmów kwasotwórczych i zaśluzowujących.
A dlaczego dzieci chorują? Przede wszystkim dziedziczą osłabiony układ limfatyczny, a także słabość narządów i gruczołów.
Pomimo tego, że genetyka w sensie ścisłym to niewielki udział w sytuacji zdrowotnej człowieka, jednak rodzinny styl życia, babek z dziadkami, mam i tatów wywiera potężny wpływ i jest powodem chorób wieku dziecięcego.
Jedzenie surowej żywności na diecie roślinnej leczy organizm, ponieważ surowe pokarmy są po alkalicznej stronie chemii.
KWASY ZAWSZE potrzebują pokarmów alkalicznych do neutralizacji.
Przykładami żywności alkalicznej są świeże, surowe, i wolne od pestycydów
Tylko dlatego, że jedzenie smakuje ci kwaśno, nie oznacza, że jest to pokarm zakwaszający ciało po strawieniu. Przykładem tego może być cytryna.
Cytryny alkalizują ciało, ponieważ ułatwiają trawić aminokwasy, ale smak mają kwaśny, gdyż sok z cytryny jest dość słabym, ale zdecydowanie kwasem.
Sproszkowane owoce organicznej czarnej porzeczki This is BIO, polecam:)
Podobnie działa ocet jabłkowy, pomarańcze, czy kiwi, nie mówiąc o wszelkich owocach będących bogatym źródłem witaminy C, jak camu camu, dzika róża, czarna porzeczka, czy aronia.
Gotowane jedzenie i generalnie mięso, białko zwierzęce (wyjątek izolat serwatki CFM), nabiał, ziarna zbóż, skrobia, przetworzona żywność, alko, kawa, soda, są przykładami żywności kwasotwórczej. Nabiał jest kwaśny i tworzy śluz. Skrobie są kwaśne i tworzą śluz. Standardowa dieta przeciętnego ziemianina jest niezwykle kwaśna.
KWASY (w rozumieniu zakwaszenia ciała) pochodzą z komórek, i są po prostu odpadami komórkowymi. Są eliminowane do układu limfatycznego, który jest gigantem, z objętością prawie 3 razy większą niż układ krwionośny. Gigantycznym układem kanalizacji organizmu, łamane przez odpornościowym, łamane przez lipidowym systemem nośnym, łamane przez systemem smarowania. Twój układ limfatyczny szacunkowo zawiera 67% płynów w organizmie.
Czyli w dowolnym miejscu w organizmie.
Gdy organizm ma upośledzoną filtrację nerek (główny kanał eliminacji odpadów limfatycznych), ponieważ zostały one uszkodzone właśnie przez kwasy, nie jest dobrze.
Dlatego oczyszczanie ciała, co tak naprawdę oznacza alkalizację, czyli dotlenianie, według naturopatów zawsze należy zaczynać od nerek.
Gdy nic nie stoi na przeszkodzie układowi limfatycznemu, przepływ energii jest swobodny, całe ciało zaczyna się samo leczyć, a ogromna ilość chorób, w tym praktycznie wszystkie cywilizacyjne, przestają istnieć.
Aby uzdrowić układ limfatyczny, należy nawodnić, nawodnić, nawodnić ciało, dotlenić, dotlenić, dotlenić ciało, czyli oczyścić i stworzyć środowisko alkaliczne w organizmie, aby wyleczyć nerki, i odeprzeć kwasy, które uszkadzają każdą inną część ciała, od czubka głowy do czubka palca. Ciało w reakcji obronnej, ratując serce, wysyła kwas do najdalszego zakątka, i stąd stryja paluch udręczony dną moczanową.
Płyn limfatyczny jest płynem na bazie lipidów, woda go nie rozcieńczy, a gdy limfa jest pozatykana, nie ma jak dotrzeć do komórek.
Czy kiedykolwiek kaszląc wyplułaś twardą kulkę śluzu? Ożesz
Jeśli chcesz uzdrowić swoje ciało, zalecam przynajmniej przez pewien czas dietę składającą się ze 100% alkalicznej żywności!
Mój e-book SUROWY 10 dniowy detoks hormonalny może być dobrym wprowadzeniem.
Soki owocowe, melony, jagody, jagody acai, Hyperfoods This is BIO do 4 szklanki, taka żywność alkalizująca ciało będzie oczyszczać limfę.
Potrzebuje na to czasu i energii, aby się uzdrowić. Owoce trawią się najszybciej ze wszystkich pokarmów (melony tak szybko, że nie powinno się ich łączyć z żadnymi innymi pokarmami, nawet nie z owocami) dając organizmowi możliwości i czas z dala od trawienia, co wymaga ogromnej ilości energii. Dlatego post przerywany na dłuższą metę jest skuteczniejszy niż długie posty, które w końcu pozbawiają ciała energii na samoleczenie.
Owoce są również najwyższymi wibracjami, żywnością o najwyższej energii na świecie.
Owoce powstały, żeby je zjadać. Są piękne i zachęcają, żeby je jeść.
Roślina kusi i wabi owocami, ma w tym swój cel. To jest prawdziwa, naturalna symbioza.
W przypadku wrzodów jelita, świeży sok owocowy może okazać się skutecznym lekarstwem.
Organizm musi pozbyć się słabych, umierających i martwych komórek, aby odbudować tkankę i zastąpić je nowymi, zdrowymi komórkami.
w didaskaliach
Dr Morse w swoich własnych badaniach wykazał, że owoce regenerują tkanki mózgu i nerwów, podczas gdy warzywa tego akurat nie potrafią.
Chociaż soki warzywne, to petardy odżywcze, a zielone liście warzyw ratują ludzkość w trudnych chwilach. A raczej ratowałyby, jak aliantów jarmuż, gdyby ludzie na to gremialnie chcieli iść.
w didaskaliach
Medycyna alopatyczna uważa, zbadała? (sama nie wiem, jakie słowo tutaj wstawić), że układ limfatyczny pełni w organizmie trzy główne funkcje:
Morse uważa (nie jest lekarzem, dlatego, aby nie wprowadzać niejednoznaczności, pomijam tytuł doktora, chociaż być może ma jakiś doktorat), że ciało działa niezwykle inteligentnie i te odpady komórkowe NIE SĄ DOSTARCZANE Z POWROTEM do krążenia ogólnoustrojowego.
Gdyż trułyby całe ciało, dlatego są wydalane wraz z moczem i potem. Dlatego praca nerek (skóra jako trzecia nerka) będzie kluczowa dla zdrowia układu limfatycznego.
Zanieczyszczenia, które niesie limfa, a z którymi nie potrafi się uporać mogą być przechowywane dla bezpieczeństwa ciała w węzłach chłonnych, dlatego jest przeciwnikiem usuwania węzłów chłonnych w ramach procedur walki z nowotworem.
Brzmi to logicznie, trzeba przyznać, chociaż uderza w kilka koncepcji nie tylko medycyny alopatycznej, ale także alternatywnej (np dotyczącej najwłaściwszego pH moczu).
Przeciętne odbiorczynie tych nauk, które jako kobiety dość często zapadają na infekcje pęcherza moczowego muszą mieć jasność, że W TRAKCIE INFEKCJI, pH moczu nawet lekko zasadowe (do czego zachęcają naturopaci) będzie sprzyjało dalszej infekcji bakteryjnej. Morse trzyma w tej kwestii z alopatami, że mocz powinien być przynajmniej lekko kwaśny.
Z drugiej strony jednak Morse każe się jarać moczem człowieka odwodnionego, pełnym osadu, czyżby z białkami też? (dla medycyny konwencjonalnej to zaproszenie do dializ) i o dużym ciężarze właściwym.
Dlatego ludziom, którzy liznęli już trochę medycyny alternatywnej, robi się pewien mętlik w głowie.
Szczególnie witarianom, którzy z kolei zapoznali się (przynajmniej pobieżnie) z koncepcją Morse. A właściwie każdy witarianin z wyboru spotka się na bank w przestrzeni internetowej z Morse i będzie musiał jakoś się do tego ustosunkować.
Znachorka podjada jabłko (Fisetyna!) i zaraz połknie glukozaminę z chondroityną (Osteocare TiB)
i innymi mega dodatkami, NIE TYLKO dla ODMŁODZENIA swoich chrząstek stawowych!
Wybór jak zawsze należy do Ciebie, niech to jednak będzie wybór świadomy.
owocek
Badania:
Powiązane artykuły
Komentarze
Pepsi a jak kupuje sie dom? Mam juz wizje i wiem czego chce. Na co zwracac baczna uwazke?
Na pierwszym miejscu lokalizacja, w domu możesz wszystko przerobić, ale położenia nie zmienisz. Na drugim miejscu sąsiedztwo. Następnie patrzysz czy w domu nie ma grzyba, czyli ważny jest zapach domu. Oczywiście użyte materiały. Nie jest obojętne energetycznie, kim są ludzie, którzy sprzedają dom, jeśli od dewelopera rzecz nie dotyczy. Powinnaś coś poczuć, jakby dom chciał być Twój. No i oczywiście estetyka, czy Ci pasuje jego estetyka, o ile nie chcesz wszystkiego zmieniać
Dziekuje rozjasnilas mi ♡
Pepsi, czy Ciebie trapią jakieś fizyczne dolegliwości? A zęby Twoje- stan wzorcowy?Siwizna włosów dotyka? Z góry dziękuję za odpowiedź jeśli zechcesz odpowiedzi udzielić.
Po co Ci są takie informacje? Ego chce wiedzieć?
Może po prostu jako punkt odniesienia dla efektów witariańskiego sposobu odżywienia, niczyje ego niekoniecznie musi mieć tu używanie. Niczyje 🙂
Wytłumaczyłam dlaczego takie rzeczy w moim przypadku nie są przydatne dla innych ludzi. Owszem , masz racje, ale ja nie chcę nikogo zachęcać bardziej niż informacje, które podaję za innymi naturopatami.
Chcę wiedzieć jak witarianizm wpływa na Twoje zdrowie, ciało.
Dobrze, to rozumiem. Jestem od 10 lat witarianką, wcześniej ponad 20 lat nie jadłam mięsa ssaków, ani drobiu, ani ryb (wyjątek mój kolagen morski i moja Omega 3 z oleju ryb). Jednak jestem witarianką na 811, czyli jem nie więcej niż 10% tłuszczu w diecie. To bardzo trudny warunek do spełnienia, ale konieczny przy takiej ilości owoców. Jednak nie tylko witarianizm wpływa na moją kondycję i energię, jak wiesz od 20 lat codziennie biegam, kiedyś 40 minut, obecnie godzinę. Jem tylko raz dziennie, długo i zawsze rano, a następnie 21 godzin poszczę. Jestem też w dużej pasji tworzenia. A co do sensu stricte witarianizmu 811, i całej reszty nie jest to takie proste w zimnym klimacie.
Nie chcę pisać o moim zdrowiu, bowiem nie chcę prowokować sił równoważących. Nie chcę też oceniać bo musiałabym jakieś porównanie przytoczyć, jak wygląda i czuje się przeciętna kobieta, nie mówiąc o facetach, w moim wieku. Robię raz w roku badania z mojej listy. Jem moje suplementy i super foody. Codziennie od wielu lat robię 4 szklanki.
Dlatego nie odpowiadam na takie pytania, bo wiele czynników wpływa na to, że chce mi się przestawiać góry. Jestem bardzo ostrożna i NIKOGO nie zachęcam do mojej ascetycznej diety. A na mój stan zdrowia nie wpływa jedynie raw food 811, a tak naprawdę nie ukrywam się, robię biegacze godzinne livy, można sporo zobaczyć, gdy umie się kojarzyć fakty.
Czy to nie Benedykt Chmielowski powiedział ” Pepsi Eliot, jaka jest, każdy widzi”? Czy coś pokręciłam?
:D:D
Gdzie kupujesz truskawki , są eko
w sklepach organik, w Lidlu też są eko, nie wolno jeść nie eko, są na pierwszym miejscu „parszywej dwunastki” https://www.pepsieliot.com/parszywa-12-i-czysta-15-czyli-najbardziej-i-najmniej-zanieczyszczony-pokarm/
Pepsi co mam zrobić, żeby widzieć komentarze pod Twoimi wpisami? Jak to drzewiej bywało? Po ostatniej zmianie szaty graficznej widzę tylko jeden komentarz….
Sorki, wróciliśmy do poprzedniej wersji, ale wciąż trwają prace, wszystko będzie, i newslettery etc <3
Kiedy będą dostępne 4greens i hyperfood
W pierwszych dniach czerwca z dużym prawdopodobieństwem <3
Pepsi, co robię źle? Czy 4 szklanki mogą być przyczyną wzdęć i zaparć? Zrobiłam przerwę, czyli około tydzień bez 4 szklanek i brzuch płaski, waga ok 2 kg w dół, czy to za dużo błonnika w diecie powoduje takie objawy? Ponad 20 lat temu zdiagnozowana byłam z IBS.
nadmiar błonnika, to mogą być pociotki IBS
Hej 🙂
U mnie w dwa miesiące po odstawieniu mięsa (ostatnie ogniwo eliminacji) poziom pH moczu podskoczył do 8 na czczo (pomiar laboratoryjny), czyli dość wysoko. Wcześniej, mimo wprowadzenia juz dużo wcześniej czynników alkalizujących w diecie, nie wybijał się ponad 5,5 choć rósł powoli, od 5,0. Więc faktycznie białko zwierzęce (nawet z malejącym udziałem wieprzowiny) zakwasza mocz.
Czy zakwasza limfę? Być może tak, ale koncepcja, że pH limfy jest równe pH moczu jednak mnie nie przekonuje. Limfa to bezpośredni odpływ substancji do wydalenia z komórek i nasz kluczowy system oczyszczania i utrzymywania zdrowia – bez dwóch zdań. W różnych organach metabolizm przybiera jednak zróżnicowaną postać, i intuicyjnie bardziej widzę to tak, że limfa w różnych rejonach może mieć różne pH, bo ma tam lokalnie inny skład – limfa nie płynie przecież wartko, nie krąży w obiegu napędzanym pompą przez całe ciało, ale przeciska się bardzo wolno przez swoje naczynia z zatokami, ujściami do różnych narządów…
Istnieją też limfatyczne naczynia nerkowe, ale gdyby przesącz z limfy do moczu był decydujący dla pH moczu, wtedy mocz musiałby pochodzić w większości z limfy, a taki stan (mleczny, biały mocz), towarzyszy bardzo ciężkim chorobom, stany zagrażające życiu, a zewnętrznie objawiające się też jako ciężkie obrzęki. Mocz to jednak w większości kwestia wydalania nadmiaru azotu z krwi pod postacią mocznika (samego mocznika nie rozpatruje się w kategoriach kwasowo – zasadowych), a także regulacja pH krwi wraz z rolą płuc (dwutlenek węgla). To na pewno nie wyczerpuje możliwości diagnostyki ciekawszych rzeczy z moczu, ale pH wydaje się jednak „wartkim” czynnikiem, mocno stabilizowany/kompensowany przez wiele mechanizmów reagujących na wahania na bieżąco, a niekoniecznie dającymi obraz stanu przewlekłego.
Czy pH moczu równe 8 powinno niepokoić? Nie wiem, chyba nie… choć paradoksalnie wysokie pH moczu może jednak nie sprzyjać lepszemu dotlenieniu krwi, gdyż płuca będą kompensować pH krwi, aby nie stało się równie zasadowe, zmniejszonym wydalaniem dwutlenku węgla… tyle podręcznikowe teorie medyczne… choć być może… wysokopotasowość surowej diety roślinnej jest tu sama w sobie kompensatorem i ten dwutlenek węgla nie musi być aż tak angażowany…
No nic, przed końcem roku pomyślę, czy nie zbadać dodatkowo elektrolitów. Tak z ciekawości chciałoby się wykonać też gazometrię krwi, ale tutaj mogą być schodki z dostępnością takiego badania w laboratoriach…
Samopoczucie jest dobre, ale zdaję sobie sprawę, że moja dieta nie jest wciąż optymalna, wciąż za dużo eksperymentuję i mieszam, chwilami popadam w warzywno-owocowy zakupoholizm (zjawisko bardzo obce mi przy wszelkich zakupach pozażywnościowych – wręcz niechęć/panika zakupowa, co może być swoją drugą drugą stroną wahadła…), patrzę na te kolory i chcę jeszcze tego i tego…
Z trzeciej strony dzieje się też u mnie skórnie dużo detoksu (i na szczęście nie ma nadkażeń bakteriami w porach, więc nie obawiam się o jakieś blizny) – raczej przyjmuję to ze spokojem, że ciało chce coś wydalić i sobie radzi. Ale z drugiej strony nie wiem, czy nie naciągam tych gum za bardzo (także w aspekcie sił równoważących), czy nie obciążam za bardzo organizmu zbyt mocnym detoksem (detoks nie jest obecnie moją intencją, a jednak dzieje się…). Wiem, że lepiej wolniej ale łagodniej, ale na tę powolną ścieżkę nie udaje mi się wrócić. Pierwsze pół roku mojej drogi ku zdrowiu przebiegało właśnie bardzo łagodnie, potem jakby ten stok zrobił się bardziej stromy i pojawiły się te ostrzejsze detoksy w jazdą w dół. Później dało się zaobserwować spore odciążenie i zwiększenie ogólnej wydolności, ale jednak z tyłu głowy gdzieś to przekonanie, że toksyny mogły być w za dużej porcji na raz uwolnione i zwłaszcza poprawie sprawności umysłowej może to jednak długofalowo nie sprzyjać.
Ale ostatnio już nie panikuję tak bardzo w tym temacie, zwłaszcza że to nie jest moja świadoma chęć, zeby ten detoks tak szedł mocno, tylko bardziej to pragnienie jedzenia ciągle więcej, a nad tym trzeba pracować inaczej, no ale mniej więcej wiadomo, jak, jest to praca nad sobą, a nie szukanie jakieś cudownego zbawiennego środka, choćby w innej, kolejnej roślinie…
A z czwartej strony trudno się zmobilizować do dłuższej eliminacji czegoś w celach auto-badawczych, gdy to coś tak ładnie kolorowo zachęca z warzywnego czy owocowego straganu…
Ostateczna eliminacja mięsa nastąpiła z intencją mocnej ofensywy w temacie złych bakterii jelitowych… żeby wreszcie tam już było dobrze, zapanował spokój, harmonia, żeby cieszyć brakiem stymulacji jelitowych zakończeń nerwowych oraz brakiem wzdęć… ale do tego chyba nadal jeszcze przede mną daleka droga. A moze to właśnie taki mocniejszy zakręt, wciąż jeszcze detoks od mięsa, mimo że na poziomie pH moczu mam już to niejako „na piśmie” (z tego co wiem nawet rutynowi lekarze alopaci przymykają oko na wysokie pH moczu takie jak u mnie, pytają, czy nie je się mięsa – aha, to zgadza się…).
8 pH rano na czczo nie jest wskazana dla pęcherza i nerek, gdy tylko coś się dzieje, natychmiast trzeba pić wodę z sokiem 3 cytryn. Natomiast 6,5 – 7 jest ok.
Co do limfy, to odwołując się do pewnych naturaopatów jak morse, to limfa ma wyprowadzać zanieczyszczenia komórkowe do nerek i mają być wydalane z moczem. Co innego twierdzą alopaci. tak czy inaczej u zdrowego człowieka będzie mniej kwasu i wyższe pH limfy, co mogłoby odpowiadać pH moczu lekko zasadowemu. Natomiast skoro limgfa miałaby wpompowywać zanieczyszczenia komórkowe do krwi, która MUSI być lekko zasadowa, to się w ogóle kupy nie trzyma
Dziękuję ci bardzo za odpowiedź! Spróbuję zwiększyć podaż cytryny.
Co do limfy też spróbuję zgłębić temat bardziej, ale to chyba wciąż mało poznany płyn…
A może paradoksalnie o limfie najwięcej mówi stan nawodnienia ciała, mierzalny jakoś (załóżmy) tyli elektrycznymi impulsami z przyrządów do pomiaru składu ciała…
Jeśli ogólne nawodnienie ciała jest zbyt niskie, czemu towarzyszy z reguły i tak nieoptymalny bilans wody wewnętrzkomórkowej do pozakomórkowej (czyli na korzyść ten ostatniej), to limfa jest towarem deficytowym… komórki wpuszczają elektrolity, ale krew jest gęsta, też niechętnie oddaje komórce osocze i zawartą w nim wodę. A więc i komórka mniej chce składników wypuścić do naczynia limfatycznego. Wszystko stoi w miejscu…
Ale co jest skutkiem, a co przyczyną, włącznie z tym nieoptymalnym stanem nawodnienia? Ludzie którzy nawet pijąc nagle więcej wody, nie absorbują jej…
Tak było u mnie, ale to już tyle czasu upłynęło, że dobry stan nawodnienia komórek (tak wydają się potwierdzać te pomiary składu ciała, zawsze wskazują u mnie maksymalne nawodnienie i bardzo korzystny bilans wody wewnątrzkomórkowej) wydaje mi się oczywistością… trudno mi uchwycić konkretny moment, kiedy to się u mnie zmieniło, pamiętam jednak dobrze, że wraz z wprowadzeniem pierwszych zmian (odstawienie nabiału, surowy ogórek na czczo, później w ciągu dnia sporo kapusty kiszonej, którą obecnie jej tylko sporadycznie) i bardzo niedługo po tym także pierwszej szklanki z kurkumą, wszystko zaczęło się poprawiać bardzo stanowczo (ale pomiarów wodnych jeszcze z tamtego momentu nie mam). Niemniej… zniknięcie np. jeziora z twarzy nastąpiło dopiero półtora roku później – jeden z ostatnich elementów układanki o dziwo… niemniej wydaje mi się, że inne aspekty obrzękowe zanikały u mnie wcześniej.
Stąd też mój sceptycyzm co do powiązania pH (lub po prostu składu) limfy z pH moczu, ponieważ mocz utrzymywał się bardzo kwaśny/kwaśny jeszcze do nie tak dawna (kluczowe odstawienie mięsa), natomiast kwestie kojarzone z limfą i nawodnieniem poprawiły się o wiele, wiele wcześniej. Stąd moim zdaniem na wyrost by było np. branie jakichś ziół mocno skoncentrowanych na limfie (niektórzy ludzie są skłonni do takich rzeczy) tylko na podstawie pomiarów pH moczu – taka moja obserwacja na własnym przykładzie wyłącznie.
Krew krąży, przepływa, limfa bardziej wypływa i dopływa… nie mylmy też limfy z ropą, możliwe, że niektórzy naturopaci wciąż czerpią inspiracje z medycyny nowożytnej, XVII – XVIII-wiecznej powiedzmy, a ta, choć fascynowała się „lekcjami anatomii”, pełna była szarlatanerii i operowała w czasach tzw. przedseptycznych. W rezultacie każdy zabieg chirurgiczny kończył się powikłaniami w postaci zakażenia ran… i oni na podstawie barwy/zapachy ropy określali rokowania – całkiem słusznie, bo ropa jaśniejsza i mniej cuchnąca oznaczała po prostu zakażenia mniej zjadliwym szczepem bakterii i delikwent miał większe szanse na przeżycie.
A limfa chyba nie jest tak skrajnie bardziej zanieczyszczona niż nasza krew… z krwi coś się przedostaje do komórki i to coś mniej więcej + niektóre odpady metaboliczne wydostaną się z komórki do limfy, ale duża obecność komórek odpornościowych, fagocytujących w limfie neutralizuje część tych rzeczy od razu, miejscowo (to zdecydowana obserwacja, że skład limfy różni się lokalnie w różnych rejonach ustroju). Część tych kompleksów trafi też do krwi, ale z krwi też natychmiast do nerek i innych narządów zdolnych to albo faktycznie wydalić, albo jednak rozkładać dalej stopniowo lub niestety dokładać do obiegu wewnętrznej cyrkulacji…
Jeszcze jedna pozytywna rzecz uznawana nawet przez podręcznikową medycynę – ludzie aktywni fizycznie mają objętości limfy nawet kilka razy więcej niż ludzie nieaktywni, i to jest bardzo dobra wiadomość bo nie chodzi oczywiście o limfę zastałą, obrzękową, ale limfę skutecznie wypływającą i dopływającą, buforową, na bogato ilość wody, która efektywnie wydostanie się na zewnątrz każdego dnia wraz z moczem i niezatwardziałym kałem (zatwardziały to też przecież syndrom oszczędności wody przez organizm) i zostanie zastąpiona na bieżąco wodą efektywnie wchłanianą z picia i pożywienia.
A więc może po prostu ilość i względna wartkość limfy? Tak, żeby było jej dużo, pod dostatkiem, a nawet na bogato! 🙂
I tego pragniemy, i tego się trzymamy 🙂 <3
bardzo dziękuję Ci <3