Pepsieliot
Możesz się śmiać, ale i tak za kilka godzin
zmienisz swoje życie...
214 846 698
36 online
35 407 VIPy

Alopata zalecił biopsję, czy takie badanie jest dla Ciebie bezpieczne?

Pomyśl też o dobrej suplementacji krzemem, czyli nie bądźmy baranami idącymi yyy … na rzeź

Nasze ciała się zmieniają, ponieważ zmienia się oprogramowanie Ziemi. Z budowy węglowej, przeistaczają się (nasze ciała) w węglowo-krzemowe. Będzie nas to trochę kosztowało: łupanie w kościach, dziwne bóle, szumy uszne i takie tam. To zagajenie od czapy po to, bo wspomnę dzisiaj też o krzemie. O krzemie szykuję też większego arta, bo jest problem z jego wchłanialnością, ale spoczko, razem damy radę. Komć:

Co jest złego w biopsjiiiiii???!!!

Dziękuję Ci za komentarz na blogu. Yyy … alopaci twierdzą, że przesiewowe zabiegi medyczne zapobiegają śmierci. Mimo, że środowisko medyczne wymaga regularnych badań od osób z chorobami, lub zagrożonych chorobą, a ostatnio praktycznie od wszystkich, to jednak owe badania mogą przynieść niewielkie korzyści, ale za to być szkodliwymi dla zdrowia. Dotyczy to prawie wszystkich typów badań medycznych dotyczących raka i kilku innych chorób. Badania medyczne niosą ogromne ryzyko nie tylko ze względu na szkody wyrządzone przez techniki przesiewowe na organizm człowieka, ale przez samą naturę dalszych protokołów medycznych.

Protokoły te zwykle zachęcają pacjentów, aby jeszcze głębiej poddać się technikom bardziej inwazyjnym (biopsja), co sprawia, że ich zdrowie zostaje jeszcze bardziej okaleczone i prowadzi do bardzo wysokiego odsetka zgonów

Lekarze są często krytykowani za przepisywanie niepotrzebnych testów i procedur, które szkodzą bardziej niż pomagają, a także podwyższają koszty leczenia, którego w przeciwnym razie mogłoby się uniknąć. Jest takich 12 badań i procedur medycznych obecnie kwestionowanych na całym świecie jako niepotrzebne i potencjalnie szkodliwe dla zdrowia pacjentów. Wśród nich są biopsje. Ilość nowotworów wywołanych przez promieniowanie rentgenowskie potroiła się w ostatnich dwóch dekadach, a diagnostyka obrazowa została już przez rząd USA przyjęta jako przyczyna raka. Umieralność na raka piersi została skorelowana z programami badań przesiewowych i medycznych technik diagnostycznych, konkretnie chodzi tu o mammografię. W rzeczywistości, 70 do 80 % wszystkich obecnych rozpoznań mammograficznych po biopsji nie wykazuje raka. Natomiast biopsja sama w sobie zawsze jest ryzykowna. Marker gruczołu krokowego (PSA) we krwi, wygląda na antygen specyficzny dla prostaty, a jego wysokie poziomy są podobno związane z rakiem prostaty. Problem jest taki, że te relacje nie zawsze są poprawne, a kiedy nawet są, rak prostaty nie zawsze jest śmiertelny. Tylko około 3 % wszystkich ludzi umiera z powodu raka gruczołu krokowego. Badanie poziomu PSA zwykle prowadzi do nad-rozpoznawalności raka, następnie biopsji i leczenia którego skutkami ubocznymi jest impotencja i nietrzymanie moczu. Powtarzające się biopsje (a nawet jedna biopsja) mogą rozprzestrzeniać komórki raka do toru utworzonego przez igłę, lub przez wycieki komórek nowotworowych bezpośrednio do krwiobiegu, lub systemu limfatycznego.

Skrzyp polny (krzem) może wzmacniać kości? Jakim cudem?

A teraz przytoczę mega interesujący i być może bardzo pomocny komentarz osoby, która sama uporała się z glejakiem:

… Tym razem napiszę w jaki sposób zabija się masowo pacjentów badaniem histopatologicznym oraz o konieczności suplementacji krzemu. Na początek fragment postu jaki zamieściłem na innym forum: Otóż chemioterapia często zmniejsza guz w pierwszej fazie leczenia gdyż zabija komórki jakie organizm wyprodukował w celu ograniczenia wzrostu raka. Komórki te, które są przez onkologów uważane za komórki rakowe to w rzeczywistości wysoce wyspecjalizowane, bogate w krzem komórki mające na celu zablokowanie procesu rozkładu kolejnych zdrowych komórek. Dlatego komórki te są stosunkowo „suche”. Onkolog wie o czym piszę. Innymi słowy pewien rodzaj pleśni (rzeczywisty tzw rak) zaczyna produkować enzym prawdopodobnie jest to MMP-9 lub zbliżony więc enzym ten rozkłada komórki, zdrowe komórki, które stają się płynne na tym płynie żeruje wspomniana złośliwa pleśń. Wzrasta ona i produkuje coraz więcej wspomnianego enzymu taka sytuacja doprowadziłaby do szybkiego zgonu. Organizm jednak otacza obszar zajęty pleśnią – grzybem właśnie tymi specjalnymi komórkami, które są bardziej odporne na działanie enzymu MMP-9. Tak powstaje guz. Czasem złośliwy rak osiąga rozmiar 2 – 4 cm po kilkunastu latach wzrostu. Gdy nie uciska żadnych istotnych organów to jest całkowicie nieszkodliwy. Badanie histopatologiczne polega na pobraniu niewielkiej próbki tkanki guza, a co za tym idzie zostaje naruszona mozolnie i z wielkim trudem budowana często przez lata bariera mająca na celu odizolowanie obszaru zainfekowanego. Po badaniu histopatologicznym czyli uszkodzeniu bariery guz zaczyna rosnąć setki razy szybciej gdyż pleśń pokonała barierę i rozkłada za pomocą enzymu kolejne obszary. Organizm naprędce buduje nowe komórki blokujące niestety najczęściej brakuje mu szybkości i podstawowego surowca jakim jest krzem. Znam osobiście przypadek kiedy guz przez około 8 – 10 lat osiągnął rozmiar 35 mm ale uciskał jeden z nerwów przez co chory zmuszony był podczas wsiadania do samochodu unosić rękoma nogę. Chory za namową lekarza poddał się badaniu histopatologicznemu i po 6 tygodniach guz ten ważył kilka kilogramów. Chemioterapia, cierpienie i zgon.

W Grecji np przynajmniej usuwają najpierw guza i dopiero wtedy go badają, w efekcie mniej zgonów. W Polsce prawdopodobnie przeżywalność wynosi „0” w przypadku złośliwych takich jak fibro sarkoma czy lipo sarkoma. Te bzdury o przeżywalności kilku % to tylko manipulacje statystyczne. Należy zidentyfikować enzym produkowany przez ową pleśń, a następnie odszukać odpowiedni inhibitor, który skutecznie zablokuje enzym. Prawdopodobnie enzym ten jaki produkuje omawiana pleśń jest identyczny z tym jaki wykorzystywany jest przez nasz organizm w wielu procesach np podczas apoptozy bądź budowy uchyłka w błonie komórkowej podczas przenikania – wpuszczania do niej wirusa albo podczas wydobywania fragmentu DNA z wirusa. Wniosek nasuwa się sam – trzeba dostarczać krzem Chociaż cenię prace Rybczyńskiego bo wiele mi pomogły zrozumieć to całkowicie nie zgadzam się z wyciągniętymi przez niego wnioskami. Oczywiście w guzie jest dużo krzemu ale krzem ten został tam skierowany w celach obronnych. W tym czasie pierwiastka tego brakuje w wielu innych częściach organizmu i następują spowodowane tym poważne dysfunkcje metaboliczne. Wracając do onkologów np tych z Ursynowa w Warszawie. Oni nie są kretynami, a mimo to nadal wykonują biopsje wiedząc, że w przypadku złośliwego raka skazują chorego na cierpienie i śmierć. Jak myślicie, dlaczego tak postępują ci onkolodzy? Może ktoś ustalił takie procedury jednocześnie dając odpowiednie motywacje?

Nigdy nie pozwólcie na biopsję guza

Nie bądźcie baranami idącymi na rzeź

Zamiast tego zadbajcie o żołądek i jego właściwe pH aby przyswajać białka i pozyskiwane z nich cenne aminokwasy. Jedzcie wszystko co zawiera dużo krzemu.” Podsumowejszyn: Aktualne wiadomości dla wielu chorób za bardzo skupiają się na zabiegach, a za mało na zapobieganiu, w tym przede wszystkim na odpowiedniej diecie i zdrowym stylu życia. Jest to niezwykle niebezpieczny i wysoce ryzykowny trend dla większości ludzi nierozumiejących jak należy dbać o swoje zdrowie. Biopsjom mówimy: noł.

Krzemik, tfu, owocek:)

(Visited 10 901 times, 1 visits today)

Komentarze

  1. avatar Magda 8 kwietnia 2017 o 13:18

    BARDZO POTRZEBNY ARTYKUŁ, UD. <3

    1. avatar Jarmush 8 kwietnia 2017 o 13:28

      <3

  2. avatar Lniana Lenka 8 kwietnia 2017 o 15:01

    Pepsinko Kochana! Moja babcia jest najzdrowiej odżywiającą się osobą, jaką znam. Nigdy nie chorowała, całe życie je len, czosnek, cebulę, nigdy nawet nie łyknęła tabletki przeciwbólowej – do teraz . Kilka miesięcy temu urósł jej na szyi guz, z początku mały. Poszła do jakiegoś dochtore, co nic nie poradził i temat umarł, babcia nic z tym nie robiła, nie chciała żadnych supli, rad, bo ona je zdrowo. Kilka tygodni temu stwierdziła jednak, że jej to przeszkadza i ruszyła machina… Prosiłam ją, ale nic jej nie przekonuje… Biopsja, po której do dziś ketonale łyka jak pelikan, bo od czasu badania wszyscy lekarze jej ściskają to, jak je nazywa, „kiwi”. Odczuwa stały, ostry ból. Trzydniowa hospitalizacja w celu pobrania wycinka z języka, który nic nie pokazał. Biopsja wskazuje na przerzut, ale ogniska pierwotnego brak, rtg i tomografia czyste. Co to za szajs?! Zmusiłam ją do zrobienia kuracji wodą utlenioną – zrobiła. Pije wit C lewoskrętną codziennie już dobry miesiąc, żadnych problemów żołądkowo-jelitowych, rano na czczo soda oczyszczona, w zeszłym tygodniu dostała Syberyjskie Zdrowie i też łyka po 8 dziennie. W międzyczasie założyłam jej w domu internet i kazałam przeczytać Twojego bloga, wydrukowałam najważniejsze artykuły. Niby coś robi w kierunku poprawy swojego stanu, ale mam wrażenie, że ona się cieszy z całej tej onkologicznej akcji… Nie wiem, jak to powiedzieć… Mimo bólu wydaje mi się, że jest zadowolona po każdej wizycie. Co ja jeszcze mogę zrobić? Żeby ten uparty Koziorożec wziął tyłek w troki? Babciu, jak tu jesteś i to czytasz, to bardzo dobrze. Chciałabym, żebyś chciała podążać inną drogą, niż cały ten farmaceutyczny szajs. Pozdrawiam Pepsi z miłością! <3

    1. avatar Jarmush 8 kwietnia 2017 o 18:53

      Z miłością Lniana Lenko, ale nikogo do niczego nie można zmuszać, bo to nie zdaje egzaminu, ważne są intencje, przekonania, a babcię cieszy medycyna alopatyczna na ten czas.

  3. avatar grzegorzadam 8 kwietnia 2017 o 15:57

    C.d.:

    ”W grudniu 2000 r straciłem wzrok. Oczywiście nie z dnia na dzień trwało to kilka miesięcy. Nie rozpoznano wcześniej guza gdyż guz umiejscowiony między przysadką a nerwem wzrokowym był guzem nieczynnym endokrynologicznie. Po rezonansie na Szaserów w Warszawie okazało się, że przyczyną utraty wzroku jest duży guz o średnicy ponad 50mm.
    Następnego dnia rano Prof Podgórski z Dok Zielińskim usunęli mi tego guza przez nos.
    Odzyskałem wzrok ale zaczęły się poważne problemy zdrowotne. Depresja, bóle głowy, spadek sprawności intelektualnej, straciłem smak i węch. Życie nie było przyjemne. Zrobiłem rezonans i okazało się, że „korek” jakim zatkano zatokę klinową (korek wykonany był z mojej tkanki pobranej z uda) prawdopodobnie gnije, a nawet uległ częściowej mineralizacji. Nie mogłem znaleźć lekarza aby mnie zoperował.
    Zaznaczam, ze już w tym czasie byłem po lekturze setek książek z tej dziedziny.
    Wykonałem więc sobie przyrząd z pompy, wężyka silikonowego oraz odpowiedniej dyszy i rozpocząłem płukanie zatoki roztworami soli morskiej, płynu Lugola i kilku innych substancji. Po kilku dniach udało mi się pozbyć części korka. Była to tkanka zupełnie martwa częściowo zmineralizowana. Po kilku kolejnych dniach moich zabiegów usunąłem resztę tego świństwa. Było ryzyko, że przez zatokę klinową zacznie wypływać mózg ale na szczęście tak się nie stało. Ponad sitowiem z powodu martwej tkanki w zatoce klinowej zaczął się tworzyć ropień w mózgu.
    Doktor Warczyńska z Szaserów nazwała to coś mukocele.
    Mukocele jednak było prawdopodobnie otorbione a uważam tak ponieważ twór ten miał regularne granice. Proponowano mi usunięcie tego ale gdy opisano mi sposób w jaki będą to usuwać to postanowiłem, że wolę załatwić to sam.

    Nie muszę chyba tu opisywać jak się czułem, a czułem się z tym ropniem w mózgu nie najlepiej.
    Wprowadziłem rygorystyczną dietę, tzn 0 cukru, 0 skrobi, 0 glutenu, zestawy witamin w tym po 20 – 30 gramów wit C. Wtedy jeszcze nic nie wiedziałem o ALA i wlewach z wit C.
    Po kilku miesiącach zrobiłem rezonans aby sprawdzić czy mukocele się zmniejsza.
    Okazało się, że mukocele nieco się zmniejszyło ale w zatoce klinowej jest duży guz.
    Kontynuowałem leczenie jednak czułem się nie najlepiej.

    Wreszcie dowiedziałem się o ALA. Kupiłem ALA w postaci soli do iniekcji. Robiłem sobie iniekcje 3×1 Thiogamma 600 jest to sul kwasu alfa liponowego.
    Dodatkowo brałem ALA 3×1 600 mg doustnie, po 100 do 120 tyś IU D3, wit C 20 – 30 gramów, witaminy z grupy B, dużo jaj ale głównie żółtka gotowane na wolno. Jedyne pieczywo to chleb na zakwasie. Dużo tłuszczy w tym masło oraz olej tłoczony własnoręcznie z wyselekcjonowanych orzechów. Tak przy okazji nie polecam tej wyciskarki holenderskiej za kilkaset zł jest wykonana z badziewnego metalu i zanieczyszcza olej.

    Lepiej jest kupić takie urządzenie, które zasadnicze części ma wykonane ze stali nierdzewnej.
    Wyzdrowiałem. W 2011 roku rezonans nie wykazał żadnego guza. Czułem się znacznie lepiej chociaż nie do końca dobrze ale to było spowodowane nierównowagą hormonalną. Podczas pierwszej operacji uszkodzono mi przysadkę i z tego powodu szwankowały mi nadnercza oraz inne gruczoły. Teraz to już nie jest takim problem bo wiele się nauczyłem i potrafię kompensować niedoczynność przysadki i nadnerczy.
    W 2013 bardzo mi się pogorszyło ze zdrówkiem. Zrobiłem rezonans i… no cóż glejak w płacie czołowym. Duży ponad 50mm i tym razem pełen optymizmu zakopałem się w książkach i sieci.

    Och wtedy to ja już miałem znacznie większą wiedzę. Kupiłem kilkanaście kilogramów askorbinianu sodu do iniekcji, kilka kg wit C, Thiogamma 600 chyba 90 kaps, witaminy, płyn Lugola sam zrobiłem,
    Jeszcze raz 100 000 IU wit D3 dziennie, super enzymy, betaina HCL, ALA do każdego posiłku, garście wit z grupy B, kurkuma na kanapki z musztardą, wlewy z askorbinianu sodu (wit C), wlewy z Thiogamma 600. Początkowo wlewałem sobie po 50g askorbinianu sodu stopniowo zwiększałem aż doszedłem do 200g dziennie. Praktycznie 8 godzin pod kroplówką. Do tego oczywiście iniekcje z ALA. Stopniowo zmniejszałem dawki aż doszedłem do 100g askorbinianu. Tak trzymałem 6 tygodni.
    Później jeszcze chelatacje łącznie kilkanaście cykli. Chelatacje ALA w warunkach domowych. Stosowałem też DMSO ale nie zauważyłem żeby dobrze wpływało na terapię więc odstawiłem.

    Teraz w głowie jest niewielka pozostałość po guzie. Mam nadzieję, że już tak zostanie.
    Może tylko jedno zdanie na zakończenie. Nigdy nie walczyłem z chorobą. Uważam, że jest to taki przewrotny dar. Tak to dar bo dzięki niemu mam do rozwiązania ciekawe łamigłówki 🙂
    Mimo bardzo złego samopoczucia jakie przeważało zawsze dobrze się bawiłem kurując siebie.
    Owszem czasem miałem doła ale to dodawało mi motywacji.
    Tak więc drodzy przyjaciele jak spotka kogoś choroba to trzeba ją traktować jak zagadkę.”

    Jest rok 2017. 🙂

    1. avatar Zyraffa 8 kwietnia 2017 o 21:28

      Wooow

    2. avatar Luca 10 kwietnia 2017 o 09:54

      Podziwiam tego goscia za zapal, determinacje i optymizm w samoleczeniu. Szkoda, ze nie ma lekarzy, ktorsy by pomagali czlowiekowi przeprowadzic taka naturalna kuracje.

      1. avatar grzegorzadam 10 kwietnia 2017 o 15:29

        Sa ludzie niezwykli, należy do takich.
        Ciężko zliczyć ilu ludziom pomógł od tamtego czasu.
        Prawdopodobnie produkuje najlepsze mieszanki olejów leczniczych.
        W Europie nie ma nic podobnego, może w Stanach.
        Nie w detalu, niestety.
        Namawiam, żeby napisał książkę, może zimą 😉

        1. avatar daga 1 lutego 2018 o 08:04

          Grzegorzadam bardzo proszę o jakiś kontakt do tego Pana bo jestem bardzo zainteresowana tymi mieszankami olei leczniczych. (dd99@poczta.onet.pl). Czy przy ewentualnym rozpoczęciu radioterapii (zdecyduje chora) powinno się zaprzestać jakiejś suplementacji, czy coś wtedy może zły wpływ na chorą? A co z Waszą chlorellą w trakcie czy ewentualnie po radio?, a ALA po każdym posiłku?

          1. avatar grzegorzadam 1 lutego 2018 o 10:07

            Czy przy ewentualnym rozpoczęciu radioterapii (zdecyduje chora) powinno się zaprzestać jakiejś suplementacji, ”

            Nie mam pojęcia.
            Te metody nie leczą, podałem linka na mail, porozmawiaj, ma podobne zdanie.
            Szukajcie przyczyn:
            http://www.pepsieliot.com/lista-podstawowych-badan-ktore-pomoga-ci-ruszyc-ze-skrzyzowania/

      2. avatar grzegorzadam 10 kwietnia 2017 o 20:05

        Przyjeżdżaja do niego lekarze, z wysokimi tytułami.
        Faktycznie lekarzem jest ten który leczy 🙂
        De facto zna-chor, bo zna choroby.

        Jest biochemikiem, ale z polotem i pasją.

    3. avatar Siditu 10 kwietnia 2017 o 19:07

      Podziwiam – przeprowadzać tak intensywne kuracje i jeszcze mieć siły, żeby zarabiać pieniądze i się utrzymywać.

    4. avatar fitoro 14 października 2017 o 15:30

      heheh @GA wiemy o kogo biega co nie ?

      1. avatar grzegorzadam 14 października 2017 o 17:56

        Wiemy i zaczyna pisać książkę, będzie to powieść na szkielecie.
        Może być ciekawie 😉

        1. avatar Kacha 10 stycznia 2018 o 11:47

          Ja nie wiem ? A o kogo chodzi?

        2. avatar hmm 18 sierpnia 2018 o 01:59

          Grzegorzu adamie, czy mogę Cię prosić o kontakt do człowieka, o którym pisałeś w jednym z pierwszych komentarzy? No i czy wiesz już może, czy powstała książka, do której go namawiałeś?

          1. avatar grzegorzadam 19 sierpnia 2018 o 07:40
  4. avatar MaryLu 8 kwietnia 2017 o 17:07

    Po mammografii przerzuty do węzłów chłonnych. po biopsji powiększenie guzka, po chemioterapii zrujnowany organizm.
    Po rzuceniu konwencjonalnych metod- przejście na dietę,rytuały tybetańskie,medytacja, bieganie i inne formy ruchu, sauna, oczyszczanie organizmu, suple, wybaczanie itp itd – czyli robienie tego czego lekarz ci nie powie bo uważa ze to nie ma znaczenia -zdrówko powraca – samopoczucie i wygląd lepszy niż przed diagnozą.

  5. avatar Anastazja 8 kwietnia 2017 o 17:56

    Droga Pepsi mam problem z mamą tzn po trzech operacjach mózgu -naczyniak i krwiak w głębokich strukturach podkrwawiajacy dał objawy lekkie udarowe jeszcze przed operacją teraz minął rok od tej mega traumy i moja kochana mamusia ma głęboki niedowlad lewej strony że nie wspomnę o schizach. Mogłam nie zgodzić się na operację ale w alternatywie nie było nic.Zero nadziei a na mamie białe kitle krzyżyk postawili.Śledzę od jakiegoś czasu Twój zajebisty blog który daje mi siłę i wiedzę. Nie mam pojęcia co z robić żeby odzyskać dawną Wiesie . Nie szprycuje jej żadnymi psychotropami daję jej witC opc magnez selen bo ma hashimoto jak ja dieta b kompleks i tyle.Co radzisz?Załamuje mnie ta sytuacja że mama była w bardzo dobrym stanie zdrowia a teraz potrzebuje non stop opieki bo ma lęki i te swoje pierdolce.Jak zapobiegać takiemu badziewiu w głowie? Mam nadzieję że nie odziedzicze tego po mamie bo jest tendencjamatrix się kłania Ściskam kosteczki

    1. avatar Jarmush 8 kwietnia 2017 o 18:44

      nie twórz programów, mama ma do przerobienia swoje doświadczenia, a Ty swoje. Podawaj jej kurkumę TiB, olej kokosowy, niech ogląda komedie, nie wiem na ile dociera do niej świat zewnętrzny.Nie może jej brakować B complex, D 3 z K2 i magnezu <3
      Może zrób jej jakieś odtruwanie ziółkami z pasożytów

    2. avatar grzegorzadam 8 kwietnia 2017 o 19:49

      problem z mamą tzn po trzech operacjach mózgu”

      Przy takich interwencjach ciężko cokolwiek powiedzieć..

  6. avatar Paaatiii 8 kwietnia 2017 o 18:47

    Super wpis… a co myślisz o takim produkcie detoksykującym jak …? Tam wlansie jest krzem! Jestem ciekawa czy go znasz. A co do biopsji… rak ostatnimi czasy zabrał mi koleżankę 🙁 28 lat… teraz zabiera wujka 🙁 … ehhh… buziaki Pepsiku

    1. avatar grzegorzadam 2 września 2017 o 23:52

      rak ostatnimi czasy zabrał mi koleżankę ? 28 lat… teraz zabiera wujka ? … ehhh… buziaki Pepsiku”

      wg planu, w Oświęcimiu ”amerykańska” banda morderców za pomocą psychopaty hitlera
      sprawdziła parametry i działała dla zysku, teraz zbierają żniwo zgodnie z prognozami, nawet nówkę ”boreliozę” wyhodowali,
      Już byli w stanie ”wojny” a hitlerowi wysyłali towar s-syny.

      Rak nikogo nie zabierze jak spełnimy patrametry podstawowe
      http://www.pepsieliot.com/krotka-kuracja-leczenia-raka-prostaty-wg-vernona-johnstona/
      http://www.pepsieliot.com/jak-pic-sode-na-3-sposoby-aby-spektakularnie-poprawic-swoje-zdrowie/
      http://www.pepsieliot.com/witamina-c-i-msm-najlepsze-alternatywne-zrodla-tlenu-czyli-leczenie-w-pigule/

  7. avatar Anastazja 8 kwietnia 2017 o 18:54

    Pepsi napisz proszę coś na temat badziewia co to w mózgu rozkwita tj.o naczyniakach,krwiakach,tetniakach będę wdzięczna. Moja mama ponad rok temu przeszła trzy operacje mózgu i w konsekwencji jest uziemiona w łóżku i przykuta do wózka inwalidzkiego.Opiekuje się nią 24 h na dobę. Jest pomieszana,wygaduje głupoty budzi nas po nocy.Kocham ją i chcę jej pomóc ale jak sama wiesz na służbę zdrowia nie mogę liczyć a nawet nie chcę zbyt dużo bolesnych doświadczeń. Suplementuje ją wit c,opc,magnezem,b complex,selenem.Czy mogę jej i sobie w jakiś Tobie wiadomy sposób pomóc? Będę wdzieczna

    1. avatar grzegorzadam 9 kwietnia 2017 o 07:15

      co to w mózgu rozkwita tj.o naczyniakach,krwiakach,tetniakach”’

      To ma swoją ”banalną” przyczynę:

      Braki krzemu, kolagenu awitominoza (szkorbutowe niedobory wit.C), braki wit.D3.
      I działanie rozmaitych pasożytów towarzyszących takim objawom.

      1. avatar figa 24 kwietnia 2017 o 17:43

        a czy po urazie głowy ( upadek z wysokości – od razu wykonano tomografie głowy i była ok ) należy po jakimś czasie sprawdzić raz jeszcze czy nic się nie dzieje w środku ? i jeśli tak to jakie badanie ? chyba lepszy rezonans niż tomograf ? Dzięki

        1. avatar grzegorzadam 24 kwietnia 2017 o 19:19

          Urazy głowy są najbardziej niebezpieczne.
          Od razu następuje reakcja substancji leczniczych i atak patogenów.
          Też chcą coś swojego tam ugrać.
          Sa objawy bólowe?

          1. avatar figa 25 kwietnia 2017 o 09:14

            Uraz miał miejsce 5 miesięcy temu, wszystko jest ok, głowa nie boli. Ostatnio zawroty głowy ale wiąże je raczej z ubijaniem pasożytów.

          2. avatar grzegorzadam 25 kwietnia 2017 o 11:48

            Istnieje taka możliwość.

          3. avatar figa 25 kwietnia 2017 o 12:02

            a które z badań polecasz by sprawdzić czy wszystko jest ok i po jakim czasie od urazu?

          4. avatar grzegorzadam 25 kwietnia 2017 o 14:28

            biorezonans dobry, usuwanie patogenów i wzmacnianie organów.

          5. avatar figa 26 kwietnia 2017 o 08:04

            z badań to miałam na myśli badanie głowy związane z urazem – rezonans, tomograf czy coś jeszcze innego ?

          6. avatar grzegorzadam 26 kwietnia 2017 o 12:34

            ZAkładam, że takie robiliście, rezonans na pewno, tomograf można 1-2 x w roku max.
            Biorezonans świetnie to uzupełni.

          7. avatar figa 27 kwietnia 2017 o 09:42

            tomograf był robiony od razu w szpitalu po upadku i właśnie chcemy po roku sprawdzić więc chyba wybierzemy rezonans,
            dzięki za pomoc 🙂

  8. avatar Bio pomidore 8 kwietnia 2017 o 18:56

    a c z usg? czy tez jest szkdlwe? pewne tak ale jak bradzo?
    a co z usg w ciazy, z tego co wiem to w polsce podczas ciazy usg jest na kazdej wizycie(na tej prywtnej) czy li kilkanacsie razy,mowia ze to ok ale czy napewno?

    1. avatar Jarmush 8 kwietnia 2017 o 18:57

      nie obojętne, w ciąży jak najmniej go robić, i w Polsce juz wiedzą o tym,

    2. avatar grzegorzadam 8 kwietnia 2017 o 19:45

      a co z usg w ciazy”

      Pisaliśmy o USG:

      grzegorzadam
      20 GRUDNIA 2016 @ 10:21

      Pisaliśmy o USG:
      Szkodliwość USG – 50 chińskich wewnątrzmacicznych badań na ludziach – Jim West”
      http://www.pepsieliot.com/zastrzyk-z-witamina-k-dla-noworodka-czy-aby-na-pewno-taki-bezpieczny/

  9. avatar Anastazja 8 kwietnia 2017 o 18:58

    Dziękuję. Myślałam że pierwszy wpis nie dotarł

  10. avatar gagata 8 kwietnia 2017 o 19:53

    To dlatego robiłam okłady ze skrzypu na guzy (szczurom ;))

  11. avatar janK 8 kwietnia 2017 o 22:15

    Jednak Nieumywakin: bieriozki, dieta, woda, ćwiczenia – to moje preferencje. Bo, oby tzw medycyna komplementarna nie wysadziła z rynku aptekarzy, bo dżuma zamieni się w cholerę. Plus artykułu to ostrzeżenie przed biopsją. Jednak w dzisiejszych realiach brak badania histopatologicznego nowotworu to zapora przed wszelkim leczeniem, nawet „naturalnym” a ludzie (w tym lekarze) niby skąd mają wiedzieć, że to rak? Bo jeśli nie wiedzą o raku to nie mają raka i nie podejmują żadnych działań naprawczych( w tym nie uciekają na Syberię) a diagnoza na podstawie obrazków może uśpić czujność. Dr Thomas E. Levy: dzień przed szczepionką wlew z wit C dzień po szczepionce wlew z wit C. Może tak dzień przed biopsją wlew itd… Wiem o czym piszę co nie znaczy, że to wszystko ogarniam…

    1. avatar Jarmush 9 kwietnia 2017 o 06:48

      to może tak jak w Grecji, wyciąć guza i potem go badać. Z tego co do mnie ludzie piszą, dużo biopsji nie wykazuje złośliwości nowotworu, na co lekarz i tak zaleca operację. Tak było tylko w tym roku wobec 2 przypadków, o których wiem na 100%, w jednym przypadku zrobiono biopsję guza na tarczycy, która nie wykazała zmnian nowotworowych, ale zalecono wycięcie, w drugim przypadku zrobiono kilka biopsji , w tym ostatnią grubą igłą (bardzo bolesny zabieg) nie stwierdzono raka, ale operacja się odbyła, gdyż kształt torbieli wydawał się podejrzany, co było już wiadome przed biopsją, ucięto duży kawałek piersi i wycięto węzeł chłonny spod pachy, na oko było ok, po badaniu materiału okazało się , że to nowotwór.

      Pytam po co te kobiety przeszły tę całą męczarnię wcześniej, skoro i tak odbyły się operacje? I czy biopsje w tym drugim przypadku nie zaszkodzą, albo już nie zaszkodziły pacjentce?

    2. avatar grzegorzadam 9 kwietnia 2017 o 07:30

      Bo, oby tzw medycyna komplementarna nie wysadziła z rynku aptekarzy”

      Skąd taki optymizm ? 😉

      ”ale operacja się odbyła, gdyż kształt torbieli wydawał się podejrzany, co było już wiadome przed biopsją,”

      Ale za biopsje PŁACĄ dobre pieniądze !, to jest mafijny system okradania ubezpieczeń ”społecznych”.
      Nieważne , że nic to nie daje, jak wykazujesz, ale to nikogo nie obchodzi, a najmniej dobro pacjenta, to target
      przynoszący zysk.

      ”Pytam po co te kobiety przeszły tę całą męczarnię wcześniej, skoro i tak odbyły się operacje? ”

      Właśnie po to!

      I jakość wykształcenia tych jak mówi dr Jaśkowski , felczerów:

      ”Jak podała ostatnio p. Falzman [znana mi osobiście], stopień upadku oświaty jest tak duży, że obecny maturzysta, czyli 19-letni obywatel, jest na poziomie 5-klasisty z lat 1970.
      Ta redukcja wiedzy odbywa się w każdej dziedzinie.
      Studia medyczne w latach 60 – tych obejmujące prawie 8 lat wykładów i staży, dzięki p.Kopacz, po jej przyjeździe z Izraela w 2011 roku, zostały obniżone do 5 lat.
      Oczywiście redukcja godzin w poszczególnych przedmiotach miała miejsce już znacznie wcześniej.
      Generalnie skrócono na studiach medycznych wymiar godzin z poszczególnych przedmiotów średnio o 30 do 75 % czasu wcześniejszego.
      Nie jest to nic innego jak realizacja planu UE, o którym na zjeździe w Berlinie poinformował mnie Kolega z Anglii.

      Polski lekarz ma być tylko specjalistą tzw. pierwszego kontaktu, czyli felczerem.
      Podobnie, jak wiem od kolegów, nastąpiła redukcja godzin na studiach technicznych.
      Np. z budownictwa wykreślono w latach 90. cały rozdział o wentylacji. Niech tubylcy się duszą.”

  12. avatar Kózka 9 kwietnia 2017 o 10:40

    Pepsi, ja w temacie matrixu. Dużo czytam. Wręcz jest to chyba mój nałóg niestety. W związku z tym troszkę wiem, ale co z tego skoro nie potrafię wprowadzić tego w życie. A mam możliwości. Jestem ostatnim dzieckiem rodziców na utrzymaniu, studenciakiem, więc uczę się i mogę sobie pozwolić na bio chlorelle. I na wiele więcej. Moja mama chyba jest gotowa, bo przyjmuje moje wieści ochoczo i tak samo wprowadza je w życie, chętnie kupując zdrową żywność, suple. Więc możliwości są, Zeland już przeczytany, ale… moje ego chyba nie chce żebym o nim zapomniała, albo raczej żyła obok niego. I ciągle mu ulegam. Mam napady złości o byle co, a jak jest grubsza sprawa to potrafię się trząść ze złości i płakać. Ale to przynosi mu ulgę, ten płacz. Potrafię być bardzo niemiła dla ludzi, których kocham a w głowie ich wyzywać. Uwielbiam być sama. Wystarczy mi minimalny kontakt z ludźmi, a niestety życie wystawia mnie na próby i muszę mieszkać z okropną (ups, wkradł się osąd) jak dla mnie dziewczyną. Chociaż pewnie to moja kreacja. Inna sprawa – odkąd mi się utylo w latach pacholęcych, tak do tej pory nie mogę się z tym uporać. Mam zacięcie do ćwiczeń, w mieście hantle, w domu na wsi bieganie wieczorem po miękkiej drodze, ale z sluchawkami na uszach. Ale z jedzeniem nie daję rady. Obzeram się złomem w domu. Czasami się zdarza, że w mieście tez, ale tam jem raczej zdrowiej. Pragnę być witarianka, ale dopiero jak będę miała swoje pieniądze. No w każdym razie wymyślam sobie sama mnóstwo problemów. Przez to, że mam kompulsy, to unikam, w sumie, ludzi, z chłopakiem nie chcę nigdzie wychodzić. Ostatnio mnie zdrowo opieprzyl bo przy nim mam tendencję do przeginania i zachowywania się jak idiotka. Czuję, że to nie jestem ja. Ta nerwowa, objadajaca się, wybuchowa osoba to nie ja. To ego rządzące mną. Ale nie potrafię wystartować. Wiem, jak się zerować, ale robię wszystko, żeby tego nie robić. Wytykam ludziom błędy, które sama popełniam. Udaję przed nimi kogoś, kim nie jestem. I nie znoszę przebywać z tą dziewczyną ze studiów… czuję jakby wysysala ze mnie energię bo jestem tam ciągle zmęczona, a znowu w domu dopada mnie mega lenistwo, nie potrafię połknąć żab ze studiów (nauka) na początku. Twię w matrixie po uszy. I jest mi z tym źle. Co robić więc? Chcę być tylko szczęśliwa. Chcę być piękna, boską sobą.
    Dziękuję, że jesteś 🙂

    1. avatar Jarmush 9 kwietnia 2017 o 16:40

      Jesz mięso Kózko?

      1. avatar Kózka 9 kwietnia 2017 o 16:48

        Niestety jem

        1. avatar kajooja 25 września 2017 o 10:14

          Hmm jakbym o sobie czytała.. co to mięso ma do rzeczy??

  13. avatar Agnieszka Moitrot 9 kwietnia 2017 o 18:34

    a ja się cieszę,bo niedługo pora na krzem. U nas rośnie taki piekny, czyściutki. Susze i mam na zime. Całuski Pepsi, dzieki za artykuł !

    1. avatar Jarmush 9 kwietnia 2017 o 18:37

      niestety takiego według tego co wiem praktycznie nie da się przyswoić.

      1. avatar Agnieszka Moitrot 9 kwietnia 2017 o 18:54

        oczywiście miałam na mysli skrzyp.

  14. avatar Agata 10 kwietnia 2017 o 08:37

    Ty to jakaś czarownica jesteś 🙂 Właśnie wróciłam z córką od laryngologa. Zrobił jej się guzek poniżej wargi, w środku, w skórze.
    Pani doktor przepisała płukanki a jak nie zniknie (jest już kilka miesięcy) to proszę, tutaj skierowanie na biopsję.
    Zawsze mi piszesz na temat 🙂 senks i lovju

    1. avatar Jarmush 10 kwietnia 2017 o 09:09

      lovju2

    2. avatar grzegorzadam 10 kwietnia 2017 o 09:12

      Poszukajcie przyczyny bez igieł.
      Zrobiłbym biorezonans.

      1. avatar Agata 10 kwietnia 2017 o 10:21

        grzegorzu, ale że jak biorezonans na guzek? jakaś niekumata jestem chyba

        1. avatar Jarmush 10 kwietnia 2017 o 14:36

          guzek może mieć związek z pasożytami, więc, gdy pozbędziesz się paso, być może guzek zniknie

        2. avatar grzegorzadam 10 kwietnia 2017 o 15:24

          Jak Pepsi mówi.
          Poszukaj przyczyny, biopsje ani skalpel nie mają z tym nic wspólnego, i raczej
          lepiej aby nie miały.
          Dla zdrowia córki.

          Poczytaj, spróbuj znaleźć objawy:
          http://www.pepsieliot.com/przepis-na-herbate-leczaca-ponad-60-chorob-i-zabijajaca-pasozyty/

  15. avatar didiMa 10 kwietnia 2017 o 20:15

    Liczne guzki na szyi-robione tylko usg, po 10 latach o 3/4 mniejsze.Guzek na podniebieniu pojawiał się i znikał.Teraz o nim zapomniałam.Torbiele na piersiach, torbiel na jajniku.Tez minęło ale nie pozwoliłam nikomu u siebie grzebać. Widzę co lekarze robią z moim bratem, jak umarły dwie moje koleżanki-jak im gniło ciało po chemiach i naświetlaniach, jak meczy się ciocia której wycięto tarczycę z powodu niegroźnego guzka(ot tak sobie wyciachali całą).Widziałam jak lekarze otwierają klatkę piersiową, przecinają mostek aby kłuć i pobierać wycinki z guza a później go zaszyć i wlać tone chemii w człowieka.Po takim czyś nie można być zdrowszym.

  16. avatar grzegorzadam 11 kwietnia 2017 o 04:58

    Po takim czyś nie można być zdrowszym.’

    Fakt, to niemożliwe.

    ”Liczne guzki na szyi-robione tylko usg, po 10 latach o 3/4 mniejsze.”

    Trzeba skutecznie pozbyć się wirusów, dostarczyć jodu.

  17. avatar didiMa 13 kwietnia 2017 o 12:54

    grzegorzadamie co oznacza skuteczne pozbycie się wirusów?jak to zrobić?Ogólnie po wielu zmianach dietetycznych , suplementacji i nawet rezygnacji z toksycznej pracy(stres, chemia ,chlor, chorzy kuracjusze) jest znacznie lepiej , bardzo mało choruję a o guzkach praktycznie zapomniałam.

    1. avatar grzegorzadam 13 kwietnia 2017 o 13:43

      Nalewki ziołowe i biorezonans BRT

  18. avatar Matt 1 czerwca 2017 o 08:55

    Witam,

    Mam pewien problem. Od kilku lat piję sok z marchwi i buraka wyciskany w wyciskarce wolnoobrotowej. Rok temu pierwszy raz zauważyłem, że woda w toalecie ma krwisty kolor. Nie przejmowałem się tym, gdyż myślałem, że to od buraków. I tak co jakiś czas sytuacja się powtarzała, zaczęło mnie to martwić gdyż zdarzyło się kilka tygodni, że piłem sok bez buraków, kał nie był taki czerwony, ale wydaje mi się, że widziałem ślady krwi. Zbagatelizowałem to. W tym roku zacząłem się temu bacznie przyglądać i jest tak, że są dni kiedy kał ma na sobie pasma krwi, bądź na końcu są ślady krwi. Poszedłem do proktologa, on w pierwszym badaniu nic nie wyczuł, skierował mnie na rektoskopię. Podejrzenie hemorojdów. Zdziwiło mnie to, bo jestem sportowcem i dietę mam naprawdę rygorystyczną, czytam bloga od kilku lat. No ale poszedłem na badanie, które oczywiście nic nie wykazało, również brak hemorojdów. No więc proktolog skierował mnie na kolonoskopię z biopsją, zwłaszcza, że mój dziadek zmarł w wieku 70+ na raka jelita grubego.
    Wyczytałem w sieci, że kolonoskopia to nie tylko badanie, ale też usuwanie polipów, oprócz tego na skierowaniu mam napisane aby pobrali jakieś tkanki jelita do biopsji.
    Strasznie się boję tego badania, rektoskopia była mega nieprzyjemna, więc to badanie będzie tylko gorsze. No i w kontekście tego wpisu, wychodzi na to, że może mi zaszkodzić?

    Najgorsze jest to, że nie wiem co robić, bo trochę mój światopogląd zaczyna się załamywać. Dlaczego?

    Nie jem mięsa, nabiału, jajek, glutenu, nie palę, nie piję, generalnie jestem wolny od jakichkolwiek używek, nie jem poza domem, tylko sam przygotowuję posiłki, znajomi mnie mają za jakiegoś mnicha żywieniowego. Codziennie piję herbaty z czystka i ostropestu. Jem połowicznie witariańsko, tzn. 80/10/10 (muszę się pilnować z tłuszczami, żeby jeść te 10% bo ogólnie to mam tendencję do jedzenia zbyt małej ilości), ale do śniadań jem kaszę jaglaną, do obiadów kaszę gryczaną niepaloną z soczewicą zieloną (kaszę wymieniam na ryż czerwony bądź quinoa). Wszystkie te kasze, ryże BIO i tylko to jest niesurowe w mojej diecie, dlatego nie nazywam się witarianinem. Rano piję 'sole’, wodę z cytryną.

    Kurcze jak z taka dietą w wieku 30 lat mam polipy albo raka jelita, to nie wiem co począć 🙁 To nie ma w ogóle sensu? Nie mam żadnych dolegliwości bólowych ani nic. W jednym wpisie pepsi wymieniałaś z 10 oznak niesprawnych jelit, to ja mam 1. Faktycznie, czasem jak namieszam tych zdrowych produktów, to mam wzdęcia. Ale poza tym wypróżniam się regularnie bez żadnego problemu, cały dzień jestem pełny energii, budzę się rano o 6-7 i idę na trening, codziennie poza weekendami, w które później.

    Nie wiem co zrobić, czy poddać się badaniu kolonoskopii, czy może spróbować z lewatywami z kawy, głodówką 3-4 dniową, płukankami układu pokarmowego solą (1,1l wody +1 łyżka soli) czy może obydwie te rzeczy?

    Może @grzegorzadam poradzi.

    1. avatar Jarmush 1 czerwca 2017 o 21:42

      idź, zrób zwykłe prześwietlenie jelita z kontrastem, oraz dla spokoju zbadaj sobie marker dróg żółciowych/jelito grube, żebyś się nie martwił. Proktolog nie stwierdził uchyłków? Bo wtedy krwawienie może mieć miejsce, przy raku byłaby to raczej krew utajona, ciemna , a nie jasna, ze smugami, co jednak sugeruje hemorojdy, albo uchyłki
      jesteś hipochondrykiem?

      1. avatar Matt 5 czerwca 2017 o 07:32

        Dzięki za odpowiedź!
        @pepsieliot:
        Lekarz stwierdził jedynie „bliznowaty fałd anodermy i cechy cryptitis od spoidła”. To pozytywne co mówisz, pójdę i zrobię sobie te 2 badania.
        Nie wydaje mi się, żebym był hipochondrykiem 🙂 Ja w ogóle nie choruję, a nawet jak coś mi jest to to przez długi czas potrafię bagatelizować, aż samo przejdzie zazwyczaj.

  19. avatar grzegorzadam 1 czerwca 2017 o 23:14

    a nie jasna, ze smugami, co jednak sugeruje hemorojdy, albo uchyłki”

    Na 95%..

    powiem tylko, że miałem znacznie gorsze objawy, jakoś żyje i mam się witalnie.
    To aż i tylko objaw niedoborów, patogenów.. Pozbądź się ich.
    http://www.pepsieliot.com/przepis-na-herbate-leczaca-ponad-60-chorob-i-zabijajaca-pasozyty/
    Zrób biorezonans, dostarcz krzemu, boru, kolagenu
    http://www.pepsieliot.com/krzem-czyli-niedoceniany-klucz-zdrowia-ziemianki-czesc/
    http://www.pepsieliot.com/sok-leczacy-zapalenia-w-tym-stawow-oraz-dlaczego-boraksowi-mowimy-nie/

    Zbadaj poziom wit. D.

    ”No więc proktolog skierował mnie na kolonoskopię z biopsją, zwłaszcza, że mój dziadek zmarł w wieku 70+ na raka jelita grubego.”
    Dziadek nie ma z tym nic wspólnego, chyba że macie podobne pasożyty, bywa tak nierzadko.
    Nazywają to ”genetyka” 🙂

    Nie daj sie wkręcić w raka, bo przemielą jak w betoniarce na amen.
    jesteś zbyt młody na takie bzdury.
    Skasują prowizje i tyle.

    Poczytaj o jodzie, selenie:
    http://www.pepsieliot.com/zostan-macgyverem-i-zrob-sobie-plyn-lugola-w-domu/

    Na polipy bardzo skuteczne metody Małachowa- urynoterapia.

    1. avatar Matt 5 czerwca 2017 o 07:41

      Dzięki @grzegorzadam

      To pocieszające! W ubiegłym roku robiłem sobie badanie żywej kropli krwi i Pani była pod wrażeniem. Mówi, że dawno nie widziała takiej krwi. Biorezonans chętnie bym zrobił, ale nikt nie potrafi polecić dobrego miejsca w Krakowie bądź na Śląsku, a w tym badaniu to ważne chyba kto przeprowadza i gdzie robimy.
      Boraks mam 3% zrobiony i piję codziennie od jakiegoś czasu 3-5ml. Kolagen też dostarczam, krzemu niestety nie.

      14 lutego br. robiłem badanie wit D i miałem poziom 56,4 qg/ml. Od tego czasu nic nie zmieniałem w suplementacji a jest więcej słońca na którym przebywam, więc poziom mogę mieć tylko wyższy. Selet też suplementuję od 2-3 lat. Płyn lugola aplikuję przez skórę, ale rzadko. Ilekroć to zrobię to plama się nawet przez 48h utrzymuje, więc generalnie nie mam niedoborów. Ona się chyba prędzej zmywa niż wchłania.

      Zobaczymy, mam kawę do terapii gersona, zrobiłem sobie 2 lewatywy, będę jadł dużo kiszonek. Spróbuję różnych ziół o których pisałeś też w innym temacie, a w lipcu jak będę miał luźniejszy okres w końcu to spróbuję zrobić sobie 3 dni głodówki, z lewatywami i później kilka dni na sokach z marchwii itd. Dam znać jak się sytuacja rozwija.

      1. avatar grzegorzadam 5 czerwca 2017 o 07:52

        krzem i sól.

      2. avatar grzegorzadam 2 września 2017 o 23:56

        Biorezonans chętnie bym zrobił, ale nikt nie potrafi polecić dobrego miejsca w Krakowie bądź na Śląsku, ”

        Dr Stasiak w Tychach, ale zarobiony jest, bo jest dobry, lekarz dyplomowany.

        1. avatar grzegorzadam 3 września 2017 o 00:03

          Dziewczyny polecają dobrego w Krakowie, ja swojego Magika, (celowo z wielkiej litery
          bo magik i ”cudotwórca”), czekam na wpisy osób którym pomógł, ale zachodnia Polska.

          1. avatar fjol 24 maja 2018 o 23:40

            Grzegorzu, jeśli możesz napisz proszę na maila (wiolcia924@wp.pl) polecany przez Ciebie biorezonans. Czeka nas walka z rakiem u mojego dziadka, a mieszkamy na zachodzie. Z surowicy wyszła borelioza i chlamydia, może akurat biorezonans pomógłby uporać się najpierw z tymi bakteriami.

  20. avatar Monika Loryńska 3 września 2017 o 13:11

    Pepsi, w takim razie jak diagnozować nowotwory ? Ja wiem, profilaktyka, ale co z osobami ze starszego pokolenia, które robią sobie regularnie badania i w pewnym momencie lekarz mówi: „o, kiepskie PSA”… co dalej? jak taką osobę pokierować?

    1. avatar Jarmush 3 września 2017 o 15:26

      taka osoba powinna się sama pokierować, czyli rezonować z metodami leczenia, chyba, że jest chora psychicznie, zdziecinniała, czy cokolwiek takiego. Można, a nawet trzeba oczywiście zastosować alkalizację, może kuracja sodą http://www.pepsieliot.com/krotka-kuracja-leczenia-raka-prostaty-wg-vernona-johnstona/, kuracja nadtlenkiem wodoru (wpis na blogu + mądre komentarze) ale na wyleczenie takiej osoby będzie miała wpływ nie tylko kuracja, to jest podobnie jak z dzieckiem, którym się kieruje. Będzie istotne podejście bliskich, w jakich wibracjach żyje ten człowiek.
      Regularne badania zupełnie nie są potrzebne, gdy człowiek rozumie czym jest choroba i o co chodzi ciału. Jeśli diagnoza jednak jest niepomyślna, najwyższy czas jest na skomunikowanie się ze sobą samym i zapytanie siebie. No i nie zaszkodzi herbata lecząca 60 chorób i zabijajaca pasożyty, gdyż one też bywają powodem ogromnej ilości chorób http://www.pepsieliot.com/przepis-na-herbate-leczaca-ponad-60-chorob-i-zabijajaca-pasozyty/

      1. avatar grzegorzadam 3 września 2017 o 16:15

        Regularne badania zupełnie nie są potrzebne, gdy człowiek rozumie czym jest choroba i o co chodzi ciału”

        Centralnie w punkt!
        Zaprogramoanie medialne- pacjentyzm> wczesne wykrywanie ”chorób”, mammografie
        i inne oszustwa.

    2. avatar grzegorzadam 3 września 2017 o 15:56
  21. avatar kiszka 14 października 2017 o 15:27

    pepsi czy mogę prosić o źródło tego tekstu co napisałaś…

    1. avatar Jarmush 14 października 2017 o 16:40

      moja książka „Leczenie dobrą dietą”, a tam są wszystkie źródła podane 🙂

      1. avatar grzegorzadam 14 października 2017 o 18:09

        Bardzo dobre źródło, nie słodzę.

  22. avatar berbla 23 października 2017 o 06:19

    A jak zdanie macie w sprawie nowoczesnej teraz metody biopsji próżniowej MMT? Mam generalnie piersi o utkaniu gruczołowo-tłuszczowym, małe torbielki na obu, ale na jednej piersi od kwietnia pojawiło się niecharakterystyczne ognisko hypoechogenne o wym. 7×3,5 mm, a sierpniu zmniejszyło się do śr. 4 mm. W styczniu robiłam vega test o od razu usuwałam co się dało, w między czasie jeszcze wyciąg z orzecha, piołunu i goździków, suplementacja podstawowa przy hashimoto, zmiana diety. Jutro mam termin zabiegu, ale mam wątpliwości, bo nie wiem czy to się zmniejsza czy tolerancja błędu przy określaniu wielkości tej zmiany? Może idę w dobrym kierunku…?

    1. avatar grzegorzadam 23 października 2017 o 11:36

      vega test o od razu usuwałam co się dało,”

      I usunęłaś? Robiłaś ponowne sprawdzenie?

  23. avatar berbla 23 października 2017 o 20:54

    Masz rację, grzegorzu, nie sprawdzałam. W tym samym czasie córka też robiła to badanie i po wybijaniu sprawdzała i było ok. Ale tylko dlatego, że wyjeżdżała za granicę i chciała mieć pewność. Sądziłam, że pewnie też wszystko usunęłam. Chociaż wiem, że jest taka zasada, że po usunięciu jednych wskakują na ich miejsce następne ustawione w kolejce. Też o vega teście ostatnio myślałam, czy by go sobie znowu nie powtórzyć. Myslisz, że te zmiany w piersiach, to też pasożyty?
    Z zabiegu rezygnuję, poczekam… coś mnie powstrzymuje…

    1. avatar grzegorzadam 24 października 2017 o 06:23

      Sądziłam, że pewnie też wszystko usunęłam. ”

      Nie ma pewności, tu jest tyle różnych czynników, że założenia nie muszą być właściwe.
      Sam obserwowałem na sobie i dziecku, nie ma reguły.

      ”że po usunięciu jednych wskakują na ich miejsce następne ustawione w kolejce.”
      Po pierwsze grzyby się panoszą i są najtrudniejsze do likwidacji,
      bywa to olbrzymim problemem, ale usuwalnym.

      ”Myslisz, że te zmiany w piersiach, to też pasożyty?”
      Sprawdź.

      ”poczekam… coś mnie powstrzymuje…”
      Jeżeli przyczyna tkwi w omawianych, skalpel NIE MOŻE tu pomóc 😉

  24. avatar berbla 24 października 2017 o 07:11

    Dziękuję za wskazówki, zrobię badania. To kiedy w takim razie skalpel jest uzasadniony? Przesunęli mi termin na 21 listopada (chętni bardzo do cięcia).

    1. avatar grzegorzadam 24 października 2017 o 08:19

      Zawsze przy blokadzie przez guza podstawowych funkcji życiowych.

      1. avatar berbla 24 października 2017 o 08:36

        Ok, to już wszystko wiem, dziękuję 😉

  25. avatar hmm 19 sierpnia 2018 o 23:21

    A jakie jest Wasze zdanie na temat biopsji szpiku kostnego? Czy jest tak samo niebezpieczna jak biopsja guza? Czy w przypadku biopsji szpiku niechciane komórki również mogą się rozprzestrzenić po ciele lub zajść różne nieporządane reakcje ciała po zabiegu? Czy to jest groźne?
    Jeśli wiecie cokolwiek na ten temat, napiszcie proszę i jeśli macie jakieś źródła informacji dotyczące biopsji szpiku podzielcie się nimi. Będę ogromnie wdzięczna. Pozdrawiam 🙂

    P.S. Grzegorzuadamie, dziękuję Ci za wcześniejszą odpowiedź i podany kontakt. Jesteście niewyobrażalnie pomocni na tym blogu. Niech wszystko co dobre do Was wraca zwielokrotnione! 🙂

    1. avatar Jarmush 20 sierpnia 2018 o 10:28

      Nie, w przypadku takich chorób, nie ma mowy o zamkniętym guzie. Możesz zrobić biopsję, to nie zmieni sytuacji.

      1. avatar hmm 20 sierpnia 2018 o 22:33

        Pepsi, kochana moja 🙂 dziękuję Ci za szybką odpowiedź. Uspokoiłaś mnie tą informacją.

  26. avatar Ninka 16 stycznia 2019 o 12:58

    Pepsi, prosze o pomoc w sprawie wezla w pachwinie.
    Moglo zaczac sie od przeziebienia nerek. U mnie zawsze najpierw bol nerek a potem schodzi na pecherz. Ty razem nie poszlo na pecherz, a po fitolizynie i urosepcie bol minal ale wezel chlonny w pachwinie, ktory wyczulam w tym samym czasie ( tuz przed swietami ) jest i chyba rosnie. Usg wykazalo ze jest hypoechogeniczny, nieco niejednorodny i 23 x 17 mm ze szczatkowa zatoka tluszczowa. Kazdy lekarz mowi o biopsji lub wycieciu wezla. Morfologia wyszla ogolnie niezla.

    CRP 0.00

    Poza norma:
    OB 22
    RDW-CV 10.8 ( NORMA 11 – 17 )
    WBC 10.31 ( NORMA 3.5 – 10 )
    LYM 3.31 ( NORMA 1 – 3 )

    i bakterie dosc liczne w moczu.

    Zaczelam wiecej pic, miedzy innymi: ostropest plamisty, pokrzywe, rumianek i korzen mniszka.
    Przyjmuje wit D ok 10 000 j bo mialam rok temu poziom 13 ( a mam dlugoletnia cukrzyce ).
    Od jutra zaczynam terapie 4 szklanek.

    Nie jestem przekonana do biopsji, wolalabym juz antybiotyk. Co moge zrobic jeszcze?
    Bede wdzieczna za pomoc.

    1. avatar Jarmush 16 stycznia 2019 o 14:17

      Biopsja to jest taki rytuał, żeby mogli wyciąć, nawet nic nie znalazłszy. A jak znajdą, to też nie najlepiej wbijać w to igłę. Nie ma też jakiegoś strasznego nacisku czasowego. Po prostu trzeba spróbować zmniejszy go naturalnie.
      Oprócz 4 szklanek i diety przeciwzapalnej, dodałabym kurację Greens & Fruits TiB po 1 tabletce.
      Dopóki nie ma białka w moczu można leczyć się żurawiną, i kalibracjami z wiytminy C, niestety w przypadku białka zwykle trzeba zrobić kurację antybiuotykową, jeśli jesteś wrażliwa na monural, to jest to jedna saszetka wieczorem, ale potem trzeba zakwaszać pochwę i brać probiotyki.

      Podaję Ci 2 kuracje, jedna na guzy na piersi:
      Z rozdziału: Przezskórne metody walki z rakiem piersi
      Jeśli wykorzystamy jod w postaci mgiełki aerozolowej i zaaplikujemy go bezpośrednio
      na błonę śluzową pochwy, w ciągu 5 minut substancja ulegnie wchłonięciu i wywoła obniżenie napięcia piersi;
      równocześnie nastąpi rozluźnienie i stopień drażliwości mięśni jelitowych (!)
      Dr Simoncini stwierdza, że
      ”każdy nowotworowy guz skóry można usunąć całkowicie przy pomocy 7 % roztworu jodu;
      powierzchnię zmienioną należy pędzlować raz dziennie, pamiętając o wielokrotnym (10-20 razy)
      pociągnięciu pędzelka.
      Gdy po pewnym czasie zaobserwujemy pojawienie się skorupowatego strupa, nie należy go zrywać ani
      traktować niczym innym jak tylko wspomnianym roztworem jodu.
      Strup musi odpaść sam – po czym cykl terapeutyczny należy powtórzyć jeszcze 2 razy.
      Po trzykrotnym odpadnięciu strupa pacjenta należy uważać za wyleczonego.
      W przypadku aplikowania jodu na skórę piersi należy pamiętać, 
      że środek ten może wywołać podrażnienia
      ze względu na żrący charakter, 
      jednak miejmy na uwadze przede wszystkim ogromną korzyść w postaci wysycenia tkanek piersi tą substancją mineralną.
      Jednak dr Simoncini nigdy nie przekonał się do alternatywnej możliwości dostarczenia jodu w postaci dawek ustnych – i to tak wysokich, że są one w stanie poradzić sobie z nowotworem i towarzyszącymi mu infekcjami.
      W momencie, gdy jod aplikowany na skórę wyschnie, należy delikatnie miejscowo wsmarować maść kannabinoidową, która wchłania się do ustroju i działa przeciwrakowo.

      Oraz podaję Ci taką kurację solną:
      Opowieść ta został znaleziona w starej gazecie. Mowa w niej jest o niesamowitych leczniczych właściwościach soli, którą stosowano w czasie II wojny światowej w leczeniu rannych żołnierzy.

      W czas Wielkiej wojny ojczyźnianej pracowałam jako starsza siostra operacyjna w szpitalach polowych z chirurgiem I. I. Szczegłowem. W przeciwieństwie do innych lekarzy z powodzeniem stosował on w leczeniu rannych hipertoniczny roztwór soli kuchennej.

      Na obszerną powierzchnię skażonej rany kładł miękką, obficie zmoczoną roztworem soli dużą serwetkę. Po 3-4 dniach rana stawała się czysta, różowa, temperatura u pacjenta jeżeli była wysoka spadała prawie do normalnych wartości, po czym nakładało się na to opatrunek gipsowy. Po kolejnych 3-4 dniach rannych wysyłano na tyły. Roztwór hipertoniczny działał doskonale – w zasadzie prawie nie mieliśmy zgonów.

      10 lat później, po wojnie skorzystałam z metody Szczegłowa w leczeniu swoich zębów a także próchnicy i skomplikowanym ziarniniaku. Sukces nastąpił już po dwóch tygodniach. Po tym zaczęłam studiować wpływ solnego roztworu na takie choroby, jak zapalenie pęcherzyka żółciowego, zapalenie nerek, przewlekłe zapalenie wyrostka robaczkowego, reumatyczne zapalenie krążenia, procesy zapalne w płucach, reumatyzm stawowy, zapalenie kości i szpiku, ropnie po iniekcji i tak dalej.

      W zasadzie były to pojedyncze przypadki, ale za każdym razem otrzymywałam dość szybko pozytywne wyniki. Później pracowałam w ośrodku zdrowia i mogłabym opowiedzieć o wielu trudnych przypadkach, gdzie okłady z roztworem soli był skuteczniejsze niż wszystkie inne lekarstwa. Udało się nam wyleczyć krwiaki, zapalenie torebki stawowej, chroniczne zapalenie wyrostka robaczkowego.

      Chodzi o to, że roztwór soli ma właściwości pochłaniające i wyciąga z tkanki płyn z florą chorobotwórczą. Pewnego razu w czasie delegacji zatrzymałam się w jakimś mieszkaniu. Dzieci gospodyni chorowały na koklusz. Ciągle kaszlały. Położyłam im na noc na oparcia opaski soli. Po półtorej godziny kaszel ustał i nie pojawił się aż do rana. Po czterech opatrunkach choroba zniknęła bez śladu.

      W klinice o której mówiłam, chirurg zaproponował aby spróbować roztwór soli w leczeniu nowotworów. Pierwszym takim pacjentem była kobieta z pieprzykiem rakowym na twarzy. Zwróciła uwagę tą plamkę pół roku wcześniej. Od tego czasu plamka spurpurowiała i powiększyła się trzykrotnie, a ze środka zaczęła wyciekać szaro-brunatna ciecz. Zaczęłam jej robić okłady solne. Po pierwszym okładzie opuchlizna zbledła i zmalała. Po drugiej jeszcze bardziej zbledła i wydawała się kurczyć. Wydzielina ustała. A po czwartym okładzie pieprzyk przybrał swój początkowy wygląd. Po piątym okładzie zabieg zakończył się bez operacji.

      Następnie była młoda dziewczyna z gruczolakiem piersi. Czekała na operację. Poradziłam chorej aby przez kilka tygodni robiła sobie na piersi okłady solne. Operacja nie była już potrzebna.

      Po pół roku na drugiej piersi utworzył się ponownie gruczolak. I znów wyleczyła się okładami bez operacji. Spotkałam ją dziewięć lat później. Czuła się dobrze a o chorobie swojej nawet nie wspomniała.

      Mogłabym dalej kontynuować historie cudownych wyleczeń za pomocą opasek z roztworu hipertonicznego. Mogłabym opowiedzieć o wykładowcy jednego z kurskich instytutów, który po dziewięciu okładach pozbył się gruczolaka gruczołu krokowego.

      Kobieta, cierpiąca na białaczkę, po tym jak na noc wkładała opaski solne na bluzę i spodnie w ciągu trzech tygodni, znów odzyskała zdrowie.

      Stosowania solnych opasek w praktyce.

      1. Sól stołowa w roztworze wodnym ma nie przekraczać 10 procent – aktywny sorbent. Wyciąga z chorego organu wszelkie nieczystości. Efekty w leczeniu będą tylko w tym przypadku, jeśli opatrunek będzie przepuszczalny dla powietrza, to znaczy higroskopijny, co zależy od jakości materiału użytego do opatrunku.

      2. Opatrunek działa lokalnie – tylko na chory organ lub część ciała. W miarę wchłaniania cieczy z warstwy podskórnej wchłania się do niego płyn tkankowy z głębszych warstw zabierając ze sobą wszelkie patogeny: drobnoustroje, wirusy i substancje organiczne.

      Tak więc, podczas działania bandaża-opaski w tkankach chorego organizmu płyn jest odnawiany, miejsce zostaje oczyszczone od zarazek, i z reguły proces patologiczny zostaje wyeliminowany.

      3. Opatrunek z hipertonicznym roztworem soli kuchennej działa stopniowo. Wynik osiąga się w ciągu 7-10 dni, a czasem dłużej.

      4. Stosując roztwór soli kuchennej należy zachować ostrożność. Nie polecam stosowania opatrunków z roztworem o koncentracji ponad 10 procent. W niektórych przypadkach lepszy będzie nawet 8-procentowy roztwór. (Roztwór pomoże w przygotować każdy farmaceuta).

      Niektórzy będą pytać: gdzie są lekarze skoro opatrunek-opaska hipertoniczna jest tak skuteczna, to dlaczego ta metoda leczenia nie jest szeroko stosowana? To bardzo proste – lekarze są w niewoli leczenia medykamentami. Firmy farmaceutyczne proponują coraz nowe i droższe lekarstwa. Niestety, medycyna jest również biznesem. Kłopot z rozwiązaniem hipertonicznym jest taki, że jest on zbyt prosty i tani. Tymczasem życie przekonuje mnie, że takie rozwiązanie jest doskonałym narzędziem w walce z wieloma chorobami.

      Na przykład, przy katarze i bólach głowy kładę kolistą opaskę na czoło i tył głowy na noc. Przez godzinę-półtora katar mija, a do rana znika również ból głowy. Przy każdym przeziębieniu podczas pierwszych oznak stosuję opaski. A jeżeli zrobiłam to zbyt późno i infekcja zdążyła wniknąć do gardła i oskrzeli, to robię jednocześnie pełną opaskę na głowę i szyję (z 3-4 warstw miękkiego cienkiego płótna) i na plecy (z 2 warstw wilgotnego i 2 warstw suchego płótna) przez całą noc. Leczenie kończy się po 4-5 procedurach. Przy czym cały czas pracuję.

      Kilka lat temu zwróciła się do mnie krewna. Jej córka cierpiała na ostre ataki zapalenia pęcherza żółciowego. Przez tydzień przykładałam jej bawełniane okłady na chorą wątrobę. Składały się one z 4 warstw, moczyłam je w solnym roztworze i pozostawiałam na noc.

      Opaskę na wątrobę nakłada się w następujący sposób: od podstawy lewej piersi do połowy linii poprzecznej brzucha, i na szerokość – od mostka i białej linii brzucha z przodu do kręgosłupa. Bandażuje się szczelnie jednym szerokim bandażem, mocniej – na brzuchu. Po 10 godzinach zdejmuje się opaskę i w to miejsce na pół godziny nakłada się gorący termofor. Robi się to aby w rezultacie głębokiego rozgrzania rozszerzyć przewody żółciowe w celu swobodnego przejścia do jelita odwodnionej i zgęstniałej masy żółciowej. Termofor w tym przypadku jest obowiązkowy. Jeśli chodzi o dziewczynę, minęło wiele lat od tego leczenia, a ona nie narzeka na swoją wątrobę.

      Nie chcę podawać adresów, imion, nazwisk. Chcecie to wierzcie, nie chcecie to nie wierzcie, ale 4-warstwowa opaska solna wykonana z bawełnianego ręcznika, nakładana na piersi przez 8-9 godzin w nocy pomogła kobiecie pozbyć się raka piersi w ciągu dwóch tygodni. Moja znajoma za pomocą solnych tamponów, nałożonych bezpośrednio na szyjkę macicy po 15 godzin poradziła sobie z rakiem szyjki macicy. Po dwóch tygodniach leczenia guz zmniejszył się o 2-3 razy, stał się bardziej miękki, przestał rosnąć. Taki pozostaje do dziś.

      Roztwór soli można używać tylko w opasce, ale w żadnym wypadku nie w kompresie. Koncentracja soli w roztworze nie powinna przekraczać 10%, ale też nie spadać poniżej 8%.

      Opaska z roztworem o większej koncentracji może doprowadzić do zniszczenia naczyń włosowatych w tkankach w obszarze jej stosowania.

      Bardzo ważny jest wybór materiału na opaski. Powinien być higroskopijny. Czyli łatwo przemakalny i bez żadnych pozostałości tłuszczu, maści, alkoholu, jodu. Są one niedopuszczalne na skórze, na którą nakłada się Opaskę.

      Najlepiej wykorzystać tkaninę lnianą lub bawełnianą (ręcznik), które wielokrotnie używałam i wielokrotnie myłam. W ostateczności można skorzystać z gazy. Opatrunek z niej składa się z 8 warstw. Każdy inny materiał ze wskazanych – 4 warstwy.

      Przy nakładaniu opaski roztwór powinien być wystarczająco gorący. Wyciskanie materiału polega na tym, aby był niezbyt suchy i niezbyt wilgotny. Nie kłaść niczego na opaskę.

      Przymocować bandażem lub przymocować plastrem opatrunkowym – i to wszystko.

      Przy różnych procesach płucnych opaskę lepiej kłaść na plecy, ale wtedy trzeba dokładnie znać lokalizację procesu. Bandażować klatkę piersiową wystarczająco szczelnie ale tak aby nie utrudniać oddychania.

      Brzuch bandażować trzeba dość mocno gdyż w ciągu nocy obluzowuje się, opaska robi się luźna i przestaje działać. Rankiem, po zdjęciu opaski, materiał należy dobrze opłukać w ciepłej wodzie.

      Żeby opaska lepiej przylegała do pleców, na wilgotne jej warstwy kładę między łopatkami wałek na kręgosłup i bandażuję go razem z opaską.

      To właściwie wszystko, czym chciałbym się podzielić. Jeśli macie problemy i nie możecie ich rozwiązać w placówkach medycznych, spróbujcie solnych opasek. Metoda wcale nie jakaś sensacyjna. Po prostu została zapomniana.

      Jak prawidłowo przygotować 10% roztwór soli:

      Można teraz znaleźć setki dobrych przepisów, trudno kogoś zadziwić czymś nowym. Recepta ta jest na tyle prosta i efektywna, że podzielić się nią chcę w pierwszej kolejności. Przeczytałam ją wiele lat w temu w gazecie. Opis pochodzi od jednej z pielęgniarek, a oto opis recepty:

      1. Wziąć 1 litr przegotowanej, ze śniegu lub deszczowej albo destylowanej ciepłej wody.

      2. Do 1 litra wody wsypać 90 g niejodowanej soli jadalnej (3 łyżki stołowe bez czubków). Dokładnie rozmieszać. Wyszedł 9-procentowy roztwór soli.

      3. Przygotować 8 bawełniano-gazowych warstw, odlać część roztworu i potrzymać w nim 1 minutę 8 warstw gazy. Lekko odcisnąć, aby nie spływały.

      4. Położyć 8 warstw gazy na chore miejsce. Na górę położyć kawałek czystej wełny owczej. Zrobić to przed snem.

      5. Przymocować bandażem wszystkie bawełniane szmatki lub z gazy, nie stosować uszczelnień polietylenowych. Trzymać do rana. Rankiem wszystko zdjąć. A w następną noc wszystko powtórzyć.

      Ta zaskakująco prosta recepta leczy wiele chorób, wyciąga toksyny z kręgosłupa do skóry, zabija wszystkie infekcje.
      Leczy: krwotoki wewnętrzne, ciężkie wewnętrzne i zewnętrzne stłuczenia, nowotwory wewnętrzne, gangreny, zgorzele, zapalenie torbieli stawowych i inne procesy zapalne w organizmie.

      Korzystając z tej recepty kilku moich znajomych i krewnych zostało uratowanych:
      – od krwotoku wewnętrznego
      – od ciężkiego urazu na płucach
      – od procesów zapalnych w worku stawów kolanowych
      – od zakażenia krwi, od śmierci podczas krwotoku z nogi od głębokiej rany od noża.
      – od przeziębienia, zapalenia mięśni szyi…

      kuracje nie nadają się żeby je robić razem, ale nawet jakby nie zadziałały to i tak korzyści będą, a bez skutków ubocznych

  27. avatar Ninka 17 stycznia 2019 o 08:48

    Dziekuje pieknie :*

  28. avatar Elżbieta 18 czerwca 2019 o 18:01

    Hej,
    byłam na usg piersi i wyszła mi lita zmiana w miejscu w którym ok 12 lat miałam mocne uderzenie w klatkę piersiową. Radiolog nie był pewny co to jest ale zaklasyfikował jako 4a ze wskazaniem do biopsji. Onkolog oczywiście się do tego przychyla. Mam teraz ogromną zagwózdkę co robić. Narazie biopsję odmówiłam, powiedziałam że zgłoszę się jak będę gotowa. Co robić,? Zje mnie ta niepewność. W 3% określił to jako zmianę złośliwą. Proszę pomóżcie bo zwariuję.

    1. avatar Jarmush 18 czerwca 2019 o 18:20

      idź zrób marker na raka sutka, sama to sfinansuj, bo Ci nie dadzą skierowania

      1. avatar Elżbieta 18 czerwca 2019 o 18:52

        Dziękuję 🙂 Tak zrobię ale zastanawia mnie jeszcze jedno czy ta zmiana może nie być związana z sutkiem. Jest to na żebrach bo tam się uderzyłam, może to ma związek z chrząstką, kością? Tak się zastanawiam. Wszelka pomoc mile widziana 🙂

        1. avatar Jarmush 18 czerwca 2019 o 20:21

          no to rentgen, ale jak otrzymasz marker, to też już coś będziesz wiedzieć, oczywiście, że może być też tak jak mówisz.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Sklep
Dołącz do Strefy VIP
i bądź na bieżąco!

Zarejestruj sięZaloguj się

TOP

Dzień | Tydzień | Miesiąc | Ever
Kategorie

Archiwum