Czyli co zewnętrzność może faktycznie dla Ciebie zrobić? Tak naprawdę, nic.
Mówiono, że trzeba kierować prośby do Wszechświata, że trzeba się modlić o coś. Radzono już od dziecka pisać listy do Świętego Mikołaja. Modyfikuje się nas od zawsze, żebyśmy nie ufali sobie, nie liczyli na siebie, żebyśmy stali się niezaradni, uzależnieni od czegoś na zewnątrz typu: państwo, mąż, rodzina, szkoła, dyrektor, ustawiony rodzic, mniej ustawiony rodzic, ksiądz, bankier, Watykan, mecenas, jaszczur, lekarz, Mike Adams, telewizor z reklamą w środku, no i Bóg, który może wszystko tylko mu się chwilowo nie chce, bo to wielka tajemnica. Zapisałam się właśnie na bieg terenowy, takie zwieńczenie Grand Prix biegów górskich, ostatni teraz na przedwiośniu i w mojej kategorii K wiekowej jest yyy ... ile kobiet, jak myślicie? A więc w mojej kategorii wiekowej K jest tylko yyy ... jedno zgłoszenie, czyli ja. W adekwatnej kategorii M jest przynajmniej dwóch facetów. Sprawdziłam jakby co, nie jest to ani pan Z., ani pan J. (:)), a owe dziwne nawiązanie (do diety?) tłumaczy mój brawurowy warszawski występ, kto nie widział ten gapa:)Rysy
Ów bieg, to jedyne 23 kilometry po wzniesieniach, w sumie "tylko" kilometr wzniosu (przypominam, że Rysy mają pi razy drzwi, tylko 2 i pół kilometra) i spadu.Do czego jednak zmierzam?
Że 2 dni temu pobiegłam pół tej trasy (bo też jest taka kategoria), w ramach rekonesansu by sprawdzić, czy zmieszczę się w dość wyżyłowanym czasie (jak dla mnie) trasy dłuższej. Biegłam sobie w dużym mrozie, po śniegu, po lodzie, po wertepach, pod górę i zbiegałam, no po prostu jak to na takim biegu, i nagle uświadomiłam sobie, co by było, gdybym po biegu musiała sobie zapewnić jakieś lokum w lesie, jakąś ciepłą strawę, czy umiałabym w takiej wilgoci i śniegu rozpalić ognisko? Rozbić obóz? Stworzyć coś z tego co jest? Czy raczej potrafię tylko biec w idealnej odzieży do biegania, a więc biec sobie w biegu, który ktoś zorganizował, potem umiem pić gorącą organiczną senchę japońską, jadącą błotem (taką wielbię), którą zaparzą mi w ciepłej i suchej, najlepiej designerskiej przestrzeni? Czy w lesie musiałabym się tylko modlić do świętego Mikołaja? Co ja, kurde flaczek, umiem sama w życiu zrobić z tego co jest naturalnie wokół mnie, albo jak postać fikcyjna (szkoda) MacGyver?To ja (jeszcze na masie), sama (and potencjalny aligator) na ścieżce zdrowia
Z cechami wyróżniającymi go (MacGyvera) na maxa: rozległej interdyscyplinarnej wiedzy oraz umiejętnością niestandardowego wykorzystania zarówno przedmiotów codziennego użytku, jak szwajcarskiego noża oficerskiego (mężusiowi zrobiłam, ups, kupiłam mu buszmena) i srebrnej taśmy klejącej, jak i związków chemicznych znajdujących się w artykułach domowych, warsztatach i magazynach. Gość z pewnością poradziłby sobie też w zimie w lesie. Jak do tego doszło, że jestem tak uzależniona od matrixu? A więc tylko mi się wydaje, że się nie modlę. A Ty umiesz coś robić sama w zimie w lesie? Wiesz jak przetrwać noc? Wiesz co jest jadalne w lesie?Umiałabyś przetrwać tylko z nożem i krzesiwem?
Bo ja tak. Spoczko. Najpierw se zasadzę dużymi drzewami (za 3 tysiaki od sztuki) las, potem armatką śniegową wypełnię se go zimą, następnie za pomocą zapalniczki zrobię se krzesiwo, po czym użyję jednak zapalniczki i gotowej rozpałki plus chrust w brykietach z Obi i zrobię se ogień, potem rozłożę karimatę w namiocie rozkładanym od jednego celnego rzutu w podłoże. Po czym zasiądę do neta i nawiążę porozumienie wirtualne ze wszystkimi kumpelami we Wszechświecie. Potem dam kilka lajków życiu w teraz.loveeeeee:)
Komentarze