wszystkie składniki 4Greens to superfoodsy, czyli superpokarmy, więc możesz wziąć więcej, jeśli dobrze reagujesz na algi. Ja wkładam do 4…
Mnie wahadła tak bardzo dopadły, że już sama nie wiem co mam robić. Martwię się wszystkim, tym co będzie ze mną, tym co będzie z rodzicami, ktorzy chorują. Po prostu sobie nie radzę, myślę o tym cały czas, trudno mi się skupić, w pracy popełniam błędy. Wyjechałam na kilka dni na urlop i już chcę wracać, bo myślami jestem w domu. Czytam Twoje posty, staram się te myśli odganiać, ale to jest silniejsze ode mnie. Jestem sama z tym wszystkim.
W każdej, absolutnie każdej sytuacji jest jakiś plus. Problem polega na naszych skłonnościach, by w dobru widzieć zło, to co pozytywne zmieniać w kijowo słabe, a swoją pomyślność interpretować jako zły los. W rzeczywistości świat nie jest zdolny do podjazdów, gierek i podstępów. Przykrości nie są normą, ponieważ wymagają większych nakładów energii, niż jak wszystko idzie dobrze. A przyroda nie traci energii na próżno. Nurt możliwości ewentualnych zdarzeń, zawsze biegnie po linii najmniejszego oporu. Byłoby raczej wszystko się stwarzało gładko i szczęśliwie, gdybyś Ty nie wymyślała sobie raz za razem płynąć na przekór, pod prąd wymachując grabiami „strasznymi myślami jestem w domu, będąc na wakacjach i chcę już wracać„. Ale i tak najważniejsze jest to, że skłonność do pesymizmu, do ciągłego widzenia szklanki w połowie pustej, stwarza odpowiedni obraz, który zwierciadło zmienia w rzeczywistość. Dostajesz to co myślisz, świat nie robi nic innego, tylko poprawnie odbija Twój stosunek do rzeczywistości, do tego co się dzieje.
Nie chcę Ci powiedzieć, że choroba Twoich rodziców nie jest czymś przykrym, ale jakim mrocznym nie wydawałoby się odbicie, czyli to co widzisz, co się dzieje wokół Ciebie i z Tobą, a więc nawet jakby nie wiadomo jak słabe byłoby to odbicie, to i tak stanie się jeszcze gorsze, gdy ustosunkujesz się do niego jak do czegoś fatalnego, złego, negatywnego. Co Ci zależy, nie jest dobrze, ale czy nie mogłabyś dostrzec w tym co się dzieje czegokolwiek pozytywnego? Wtedy dokładnie tak samo negatywne zmieni się w pozytywne. Może ta choroba rodziców sprawia, że widzisz jak bardzo ich kochasz, i to jest piękne, że już nie masz do nich o nic żalu? Albo, że w tych czasach potrafisz stanąć na wysokości zadania. Przede wszystkim pogódź się z tym co jest. Wyraź zgodę na każde Twoje zachowanie, ale dostrzeż w tym coś nawet minimalnie dobrego. Król Salomon miał pierścień z napisem wyrytym w środku „to minie” widocznym tylko dla niego. Gdy kiedyś zadziało się bardzo niedobrze, grzmotnął pierścieniem o ścianę, gdy go następnego dnia odnalazł, napis brzmiał „to też minie”.
Włożono Ci do głowy masę programów straszących i od rana do wieczora zaprzątnięta jesteś swoim strachem i nie słyszysz swojej duszy, nie masz pojęcia o tej grze, w której uczestniczysz, jesteś jak złapany przez biologa ptaszek, niewiele rozumiejący, a potrafiący się tylko bardzo bać, chociaż biolog wie, że nic ptaszkowi nie grozi. Najwyższy czas, aby przyszło zrozumienie o co w tym wszystkich chodzi. Gdy udasz się do dochtore otrzymasz leki psychotropowe tłumiące lęki, bo pewnie już jesteś w jakiejś nerwicy lękowej. Twoje emocje zostaną stłumione, a życie straci barwy, a zrozumienie nie nadejdzie. Tymczasem jest tylko jedno słowo, które w tej samej chwili porządkuje sytuację, to jest „odwaga”. Może to będzie obraz, który zobaczysz „jestem odważna”. Zgódź się na to co się dzieje, wyjdź naprzeciw strachowi, powiedz sobie, co ma być, to będzie. Zaakceptuj swój strach i obawy. Nic tak nie pozbawia nas strachu, jak wyrażenie zgody na jego obecność, nie walka, nie szamotanina, tylko zezwolenie sobie na strach. To powoduje, że wahadło destrukcji, które karmi się tym strachem, odwala się od Ciebie.
To jest pozytywna rzecz w tej sytuacji „spróbuję być odważna”. Po pewnym czasie obraz w zwierciadle zmieni się na pozytywny. Nawet jak teraz wydaje Ci się to absurdalne i niepasujące do Twojego rozsądku. Inspiracje: „Transerfing rzeczywistości” Vadim Zeland
z miłością
Powiązane artykuły
Komentarze
Pepsi, napisz, jeśli możesz i chcesz, jak dobrze mieć zamiar .
Żeby nie bylo za bardzo i żeby nie było za mało.
zamiaru w żaden sposób nie ograniczaj, tylko ważność celu, piętrzenie potdncjaów tzreba rozproszyć jakimś działaniem
Dziękuję,
patrzyłam na Twoja odpowiedź i już wiem, czego nie poruszyłam w pytaniu. Właściwiej byłoby zapytać jak obniżyc ważnosc mojego zamiaru. Bo u mnie egzaltacja wokół zamiarowa jest taka, że wahadełka już się ostrzą. No i tną… wiec najpierw sama sobie pocięlam parę zamiarów (bo wiedzialam ze cos tnie, a nie wiedzialam co z tym zrobic) a teraz mam znowu jeden (a wlasciwie jeden ktory wraca regularnie od…dziestu lat), I nie chce zeby wahadelka to zmieliły. Wiec jak obnizyc waznosc ?
Z milością :-*
działaniem <3
Dzięki Śliczna 🙂
Pepsi, pieknie słowa, dziękuję. To bardzo ważne, zeby powiedziec wprost: nie bój się strachu, zaakceptuj go, to minie tak czy siak.
dziękuję :* <3
Pieknie napisane… moge czytac w tej tematyce i nigdy mi sie to nie znudzi.. czlowiek z czasem zaczyna lapac o co chodzi, gdy Pepsi po swojemu i z przykladami podaje swoja interpretacje zelanda
<3
Pepsi, a co z wdzięcznością? Czy ona jest wskazana? Czy to nie jest piętrzenie potencjałów?
Bo ja, gdy myślę o tym, za co jestem wdzięczna, czuję taką drżącą radochę, taką właśnie – wydaje mi się – zbyt „ważną”.
Wreszcie – jak cieszyć się z osiągniętego celu, żeby nie uzbroić się w strach przed utratą tego? Czy może w ogóle się nie cieszyć, a przechodzić w miarę obojętnie, by nie nagromadzić znów potencjału?
Myślę sobie o chudnięciu, bo często, gdy już zauważam jakieś małe zmiany w ciele (które, oczywiście, pojawiają się, gdy przestaję zwracać na nie uwagę), zaczynam się cieszyć. I wkrótce pojawia się strach. Paradoksalnie, żeby dostać to, czego chcemy, w pewien sposób musimy przestać tego chcieć i nie cieszyć się tą zmianą.
Czy nie?
radość, wdzięczność, uśmiech są tak zgodne z naturą, że nie wywołują działania sił równoważących, to byłoby nielogiczne, natomiast totalne ekscytacja, seksem przedmiotem to już zupełnie inna sprawa, to tylko tłamszenie jak prozakiem emocji lęku.
No właśnie, „ekscytacja”, słowo-klucz, chyba rozpoznaję tę różnicę… Chyba za dużo jej w moim życiu.
I chyba coraz lepiej rozumiem, czemu tyle w nim kompulsywnego jedzenia, onanizmu i maltretowania skóry. Właśnie drugi raz w ciągu 3 dni przerwałam post, ale postaram się zrobić coś na przekór wahadłu, ucieszyć się, pośmiać.
Siedzę w domu od kilku dni (przeziębienie) i zaczęłam gromadzić potencjały bez możliwości ich rozładowania. Czytam o bieganiu, a nie mam jak działać. I tak jeszcze kilka dobrych dni na rozpęd (chyba spada mi odporność, jak zaczynam trenować codziennie, nie pierwszy raz)… Jak jeszcze działać?
myślę, że wszystko wiesz, wzmocnij odporność 4 szklanki, D3+K2 TiB, Greens & Fruits TiB, Omega 3 TiB, jedz owoce i warzywa,
<3
No właśnie biere, biere i piję od dwóch miesięcy, a PP 2-3 tyg., a i tak mnie dopadło. No, tylko Greens&Fruits zabrakło, widać – niezbędne 😛
Pepsi a jak to jest z tym pozytywnym myśleniem jednoczesnie żyjąc w iluzji.Czy warto sie wtedy budzić? Po co jeśli wszystko układa się dobrze?
Mój brat jest narcyzem,wszystko przekłada na pozytyw tak żeby on sam i jego życie wygladalo na idealne.Ja zauważam tą iluzje w której żyje ale jednoczesnie sobie mysle i co z tego,skoro jemu jest dobrze i jest szczęśliwy?
O co chodzi w tym życiu?Żeby się przebudzić czy być szczęśliwym?
wszystko jest iluzją, to jest gra, nasza rzeczywistość jest wirtualne i o to chodzi,żeby zawsze widzieć szklankę w połowie pełną i mieć własny cel i iść własną drogą. Jesteśmy tutaj nie po to aby spać, ale by obniżać entropię, ewoluować, i to jest bardzo bardzo świetne i przynosi masę szczęścia. Będąc nieświadomym zawsze w pewnym momencie wkradnie się poczucie bezsensu życia, wcześniej, czy później.
A może w głębi duszy wie,że się oszukuje,że to nie jest prawdą?
Ochhhhhh, gdybym ja to wszystko wiedziała wcześniej o wiele wcześniej…… wszystko byłoby łatwiejszej w moim życiu. Szkoda tylko, że dzieci, nastolatki nie chcą iść w tym kierunku. Byłoby im łatwiej i bardziej interesująco.
Ale to chyba samo musi przyjść. Tak się zastanawiam czemu do niektórych przychodzi i następuje zmiana ( przebudzenie), a do niektórych nigdy, a nawet jest to śmieszne i nieprawdziwe dla nich.
?
Najpierw musi przyjść zrozumienie, kiedyś wszyscy to skumają, ale tych wcieleń będzie baaaardzo dużo. Im więcej przebudzonych wokół tym lepiej. Niestety nie da się tego załatwić w sposób jak robią religie, że się coś narzuca od dziecka, bo to indoktrynacja jak wszystko w matrixie. To nie ma być prawda kościoła, czy innego wahadła, to ma być osobista prawda i dlatego tak trudno ludzi budzić. Ja robię bardzo delikatne podchody do moich przyjaciół. Każdego inaczej i nie jest to szybkie.
Droga Pepsi!
Czytam Twojego bloga od dłuższego czasu. Chcę Ci podziękować za to, co robisz. Moje myślenie od tego czasu uległo znacznej zmianie.
Proszę Cię o poradę. Mam 20 lat i nie dostałam się na studia (moja wina, nie włożyłam w nie wystarczająco dużo pracy-studia artystyczne). Będę za rok znów kandydować. Wyciągnęłam już lekcję.
Mam tylko jeden problem. Jest nim mój ojciec-osoba zalękniona, nieufna wobec innych ludzi, zaborcza. Chciałabym się wyprowadzić przed egzaminami , bo rozmowy z nim nie mają już sensu. Narobił mi wstydu przed innymi ludźmi.Nie wchodzę w nim w bliższe relacje czy kłótnie, bo zbyt bardzo wysysało to ze mnie energię. O pieniądze również nie proszę bo zarabiam. Jednak jest we mnie wiele lęku o przyszłość,czy się utrzymam (na pieniądze od rodziny nie mam co liczyć, bo uważają, że to mój kaprys), czy nie zawalę egzaminów przez tą decyzję itp. Również rozmowa z rodzicami może być trudna („absolutnie się nie zgadzam”-cytat).
Jak utrzymać zamiar podjęcia tej decyzji? Wizualizacja celu?
jak jest prawdziwy zamiar to nie ma mowy, żeby się martwić, czy go utrzymasz. Rodzice są po to,żeby uczyć się miłości. Jesteś dorosła, nie ma potrzeby, żeby wałkować z kimkolwiek swój temat, to tylko niepotrzebnie piętrzy potencjały. pamiętaj tylko o takich rzeczach, studia to doświadczanie, niestudiowanie to też doświadczanie, kreatorem, artystą po prostu się jest. Żadne studia nie sprawią, że będziesz twórcą, to jest w Tobie. Cudownie,że można zanurzyć się w tym na studiach, ale to wszystko wymysł matrixu. Rób tylko to co jest Twoje. nie realizuj cudzych celów. I przestań się bać i martwić, bo to odciąga Cię od miłości.
Akceptacja co „tu i teraz”. Moi rodzice mieli niedawno wypadek samochodowy. Tato potłuczony, mama poważne złamanie ręki. Jak się o tym dowiedziałam, to kiedyś bym jeszcze ze stresu, żalu, pretensji „dlaczego?!” itp szalała, nie spała, bała się.
A teraz? przyjęłam to spokojnie. Wypadek? – acha, ok. Najważniejsze, że żyją! Z ręką tez sobie jakoś poradzimy.
Pełna akceptacja i przyjęcie wyzwania do działania by wesprzeć rodziców, pomóc itp. Pokazać im, że pokonamy te przeciwności i damy rade.
Zauważyłam, że cieszę się codziennością, widzę piękny wschód słonca, opadające liście, czekam na poranny rytual 4 szklanek. Każdy dzień może być piękny, jeśli tylko chcemy 🙂 nigdy nie wiadomo co może nam sie przydarzyć…
Czy to znaczy, że zaczęłam się budzić?
tak, to nowa jakość życia, tylko nie jaraj się za bardzo bo siły równoważące lubią dać pstryka, po prostu luzik <3
mam podobną sytuację…choroba mamy, wypadek męża.. i resztę już sama napisałaś, nie będę się powtarzać. Staram się akceptować,szczególnie demencję mamy, choć to mega trudne. Widzę,że jest to lekcja życia, uczy mnie tego, czego mi zawsze brakowało – cierpliwości i tego, że nie na wszystko mamy wpływ. W gorszych chwilach pomaga mi Pepsi, Tolle i witamina B-complex.
Tak trzymaj Forsycja. Uściski dla wszystkich !
Pepsi,bardzo dziękuję Ci za szybką odpowiedź! Pozdrawiam i życzę dużo dobrego!
Pepsi kochana ?podpowiedz proszę co zrobić w sytuacji gdy w mojej sprzedazowej korporacji coraz bardziej nakręca się spirala mniejszych wyników nic oczekiwano? 🙁 Atmosfera jest bardzo, bardzo napięta a na moją głowę leci kupa obowiązków i oczekiwań że z ręką na sercu przyznaje się, że nie daje rady im sprostać 🙁 Staram się bardzo, teraz mam siedzieć po godzinach jak przodownicy w moim dziale i być pod mailem o każdej porze… Moja szefowa też zwariowała i nawet odzywa się „jak nie ona” a ja czuję że nawet jak rok się skończy to potem lepiej nie będzie… Tacy byli zadowoleni ze mnie, podwyżka miała być 😉 a ja czuję że nawet nie ja złoże wypowiedzenie ale oni znajdą teraz sami byle pretekst z ostatnich dni 😉 Będę wdzięczna za opinie <3
Uspokój się, wykonuj jak najlepiej potrafisz swoją pracę, nie pal tego mostu, ale już szukaj sobie czegoś bardziej dla Ciebie