Czy to chodzi o to, że w PL (i w krajach byłego bloku socjalistycznego) jesteśmy silniej związani pokoleniowo? Stąd trudniej…
Szczerze? Zazdroszczę im Holfudsów jak cholera. Chociaż są to markety wielkopowierzchniowe, z których przy każdej okazji szydzę, to jednak akurat powstanie tych/Whole Foods sklepów świadczy tylko o jednym.
Zapoznałam się z bardzo interesującym studium dziennikarza Bena Blatta ze Slate Magazine, który oficjalnie stworzył porównanie oferty Wal-Mart właśnie kontra Whole Foods.
Według badań Blatta w Whole Foods zakazuje się w przybliżeniu 54 % oferty spożywczej Wal-Marta ze względu na prawdziwość w tamtej ofercie jednego zdania „ten składnik jest nie do przyjęcia, żeby nazwać go żywnością, czy też elementem żywności”.
Whole Foods całkowicie zrezygnował z siedemdziesięciu ośmiu (78) składników zawartych w tysiącach produktów Wal-Martów, ale też Realów, Karfurów, Biedronek i takich tam.
Ta zakazana lista obejmuje wszystko, od jawnych i rozpoznawalnych substancji słodzących, takich jak syrop kukurydziany o wysokiej zawartości fruktozy do języka mniej zrozumiałego dla przeciętnego ściągacza towarów z półek hiperspożywki, czyli dajmy na to dimetylopolisiloksanu.
Doszło do tego, że Wal-Mart może zacząć tracić grunt pod nogami, bo wybory ludzi zaczynają się lawinowo zmieniać. Niestety w Polsce jeszcze długo nie doczekamy się Whole Foodsa, a nawet czeka nas być może horror, znacznie wcześniejszego otwarcia Wal-Martów sieci. Jednak pojawia się światło w tunelu.
Kiedyś robiłam tylko zakupy w delikatesach, bo było przyjemnie, pachniało jak w paryskim Prisuniku i nie były duże, sądziłam też, że oferta z czasem nadąży za moimi potrzebami. Jednak okazało się, że to Lidl, targetujący do znacznie mniej zamożnych/mniej światłych? odbiorców niż dajmy na to Alma, z lokalizacjami Lidla w peryferyjnych i uboższych dzielnicach do tego wszystkiego, nie bał się wyjść z ofertą szanującą odbiorcę. Oczywiście stoiska organicznej surowej i nie przetworzonej żywności w Lidlu są jeszcze małe i ograniczone, ale są.
Ludzie się już dowiedzieli, że w Whole Foods nie kupią coka coli, ani nomen omen pepsi, ani paki meksykańskich czipsów Doritos. Nie znajdą tam też tysięcy innych swoich ulubionych produktów „not to eat”, ponieważ Whole Foods nie mogło z ręką na sercu stwierdzić, że ten prowiant spełnia wysokie warunki jakości, czego musimy się spodziewać po pożywieniu i to na każdym etapie jego powstawania.
Tak na marginesie, 97% napojów bezalkoholowych sprzedawanych w Łolmarcie zawiera składniki, które Holfuds uważa za ” niedopuszczalne „. Ludzie więc wchodzą do tego hipermarketu i nagle czują się jak w obcym kraju, bo nie odnajdują osobistych dobrze znanych kumpli, czyli swojskich marek.
Wyobrażacie sobie witarianie kilometry półek z warzywami, owocami i zieleniną? Z działem żywej żywności organik wielkim jak hangar? A w tym dziale organik jeszcze wyszczególnienia na produkty organik lokalne i organik ze świata?
A na żadnej półce nie zagubił się złom z aspartamem, a żaden produkt nie jest GMO i tak dalej? Pomimo, że ludzie nie czują się tutaj jeszcze swojsko, to właśnie z powodów jakiegoś ogólnego światowego przebudzenia sklepy zaczynają być wielbione.
Gdy konsumenci stają się coraz bardziej wykształceni poprzez niszowe blogi i kanały, które każdego dnia przestają być niszowe w końcu i w Polsce dojdzie do tego, że będziemy się wszyscy domagać prawdziwego jedzenia w sklepach. Nic ponadto.
Powiązane artykuły
Komentarze
Whole Foodsow co niemiara w mieście Londyn, tęsknię okrutnie. Mój żołądek tęskni :>
Aczkolwiek, po chwili zastanowienia nie byłabym taka 'hop siup hip hip hurra’ bo trzeba się sporo naczytać by wyhaczyć coś 'przetworzonego’ bez konserwantów, nawet dla wegetarianina. Za to surowe ciastka Inspiral mają pierwsza klasa.
To oczywiste, że to hipermarket, ale ja nawet nie wchodzę między półki z rzeczami w opakowaniach, jestem witarianką i dla mnie takie miejsce to niejako raj 🙂
Dla mnie jako niesurowej vege going vegan też, spoko 😉
raj marzenie, aż łezka się zakręciła… ślinka poleciała… heh
Ochoczo rzuciłabym się na taki przybytek wypełniony kolorami. Naturalnymi rzecz jasna! Choć mieszkając w Italii nie można na brak świeżynek narzekać. Ostatnio wróciłam z zakupów i stwierdziłam, że kupiłam jedynie warzywa i owoce 🙂 Mój małżonek na to, że ja przecież niczego konkretnego nie kupiłam!! Na szczęście był to tylko żart 🙂 Rodzinnie, wraz z naszym synem, zajadamy się wszystkimi liśćmi, warzywami (niektóre dopiero tutaj poznaliśmy ;)), a także całą resztą. Szejkujemy, sałatkujemy, wyciskamy, dowalamy naturalnej energii ile tylko się da!! Jednak Włochom nie bardzo można się do tego przyznać, gdyż oni wynoszą swoją dietę na piedestał i nie mogą wręcz uwierzyć jak można nie jeść mięsa, chleba, makaronu i paru jeszcze produktów 🙂 Z tak mocno osadzoną tradycją i kulturą jedzenia, ciężko jest zmienić paradygmat… Ale każdy odpowiada za siebie…
Oktawson zazdroszczę, dlatego niestety zmuszona jestem opuścić Polskę w ciągu najbliższych 3 lat, tylko z tego błahego powodu, że nie ma tutaj co jeść przez pół roku
A dokąd pojedzies?
Ciągle rozważamy opcje, ale jak na razie British Columbia, Kanada
Resorry, miało być „pojedziesz”, przecież tam jest jeszcze zimniej i mniej zieleniny niż w Polsce.
Ja natomiast czekam kiedy pojawi się dzika roślinność jadalna. Kiedy na półkach sklepów znajdą się liście mniszka, stokrotki, kurdybanek, kwiaty bzu czarnego, topinambur, i tego typu duperele 🙂
Dziką roślinność jadalną możesz sobie zebrać do woli, mniszek jest dosłownie wszędzie 🙂
Ja tak robię i zbieram, ale reszta…
Reszta musi wiedzieć przede wszystkim jak się obchodzić z ziołami, bo nawet niewinna herbatka z pokrzywy na niedokrwistość ma działanie uboczne, wchodzi w interakcje z niektórymi lekami i na przykład zagęszcza krew. Więc pomimo tego, że niosą ze sobą wiele zdrowia, nie można ich jeść tak jak warzyw. Zresztą i w warzywach siedzą małe miny, tak zresztą jak we wszystkim. Ale zioła to zioła, czyli naturalne lekarstwa. Szalejem można się zatruć na amen.
Ja wielbię taką przyrodę, to raz a do tego Whole Foods są tam wszędzie i masa dziczy. Raz w tygodniu jedzie się po żarcie i jest wszystko o każdej porze roku.
Otóż przez tę omawianą powyżej połówkę roku w Polsce się spożywa marchewki, buraczki, selery, por-y, pietruszki, kapusty,cebule, czosnyczki, kiszonki. Gotujący dodatkowo fasole, soczewicę, groch oraz nasze rodzime jabłka. Czy to za mało, by być szczęśliwym?? Ja jestem!
Prawie wszystko co wymieniłeś powinno być organiczne, czyli pozostają himeryczne i efemeryczne sklepy źe zdrową żywnościa, a gdzie w tym co wymienłeś jest najwaźniejsze, czyli zielone i liściaste? Więc mnie takie jedzenie nie zadowala
Kapitalny wybór Pepsi,przepiekne miejsce na Ziemi:)Pelne zieleni wokoł,w tym na licznych marketach lokalnych….gdzie zza gór zielonek ich sprzedawcow niemal nie widac,a chyba o to Ci najbardziej chodzi:)Zycze z calego serca by ten plan sie powiodl Tobie,bo naleze do tych co jak najbardziej popieraja idee swobodnego wyboru najkorzystniejszego miejsca do zycia na Ziemi.poprostu takiego w jakim sie doskonale czujemy:)Pozdrawiam wiosennie!
Izabelo Julio dziękuję Ci za wsparcie, kisssssssssss
Jesli jest w nas naturalna,autentyczna przestrzen piekna,harmonii i estetycznego wspolbrzmienia to instynkt podazania za rezonujacym z tymi jakościamii otoczeniem jest tak potęzny, ze nie ma takiej siły bys nie znalazla sie w miejscu ktore w pelni wybudzi Twoje najglebsze potencjaly…wiec…?Za najdalej 3 latka pisze do Ciebie do BC???:))))Jedz,chłoń,raduj sie i TWÓRZ,piękna Kobieto!:)
Pisałaś że ludzie pochodzą a Afryki, więc myślałem że tam pojedziesz, do korzeni aby jak najbardziej naturalnie się odżywiać.
Ja bym wybrał Burkina Faso, no ale tam zapewne nie ma sklepów i można bez powodu oberwać maczetą w łeb od sąsiada.
Oczywiście tak by się wydawać mogło, ale ja czuję się przede wszystkim twórcą, a moje wybory artystyczne zawsze związane były z ostrzejszym klimatem, zdecydowanie przedkładam akwamarynę nad błękitem paryskim nieba landszaftów z kaktusami i palmami. Estetyka jest dla mnie pokarmem pierwszym.
OOOO MATULUU!!!! jak wpisałam sobie w google i zobaczyłam zdjęcia (nie jestem witarianką) to poczułam nagły głód na takie cuda , mają tam tez gotowe sałatki z owoców , nie mogę wyjść z podziwu i wściekłości że ja tego nie doświadczę , mój mąż powiedział że oglądając te zdjęcia zachowuje się jak narkoman na głodzie , sam tez przyznał że chodził by tylko do takiego marketu ,pozdrawiam
Bombi siemanko Tobie i mężusiowi
Te zdjęcia! Dostałam ślinotoku. Dziwnych dożyliśmy czasów – sklep z prawdziwym jedzeniem jest szczytem marzeń!
A ja wczoraj odkryłam fajowski sklep z bio-żywnościa, z cenami zadziwiająco przystępnymi, i wreszcie tu jarmuż upolowałam 🙂 – niełatwo go kupić w Paryżu, chociaż ogólnie kapust, sałat i takich, takich, jest tu cały rok zatrzęsienie. Wszytko fajnie, tylko to powietrze…
Pepsi,
Super wybór, Kanada, czysty kraj, jeden z mniej zanieczyszcznych 🙂
Ja mieszkam w Anglii i o eko żywność nie narzekam.
PS.Anglia po Indiach jest następnym krajem gdzie jest ogromna ilość wegetarian, i są rystrykcyjni w tym, wszystko musi być napisane na etykietce, składniki.
Lotus w Anglii jest super pod wieloma względami 🙂
Dodam, że Afryki bym nie polecała, może i ciepło, ale niebezpiecznie, i te komary….
Nie zawsze w tropikach tak kolorowo, jak się niektórym może wydawać.
Lotus ja w ogóle nie lubię tropików, pomimo tego, że wybrałam 811 na swoją szamkę
Pepsi,
Byłam w tropikach zarówno podczas 811 jak i po, i z doświadczenia wiem, że nie zawsze tak kolorowo, bo ciepło.Pamiętać trzeba, że tam gdzie ciepło czyhają inne niebezpieczeństwa.
Anglia jest ok, ale zbyt wietrzna i deszczowa to ten minus.
Lotus, ale w Anglii jest mega wypas w sklepach jeżeli chodzi o organik prowiant, a po drugie uwielbiam dżdżystą pogodę
Zgadza się, problemy z organikiem nie ma 🙂 A ja właśnie nie przepadam za tą pogodą, ileż może lać, chociaż to lato powiem, było całkiem oki 😉