fbpx
Pepsieliot
Możesz się śmiać, ale i tak za kilka godzin
zmienisz swoje życie...
219 460 500
7 online
46 216 VIPy

Co robić? Mój chłopak jest w silnym uzależnieniu, bez tego nie wyobraża sobie życia

Gdy idziesz przez życie z ćpunem, możesz to robić, ale jesteś wtedy takim Żydem, który jak miał ciasno z żoną i piątką dzieci w jednym pokoju dokupił jeszcze kozę, a gdy ją w końcu sprzedał zobaczył jak wspaniała jest jego przestrzeń życiowa. Gościu w ubraniu w niebiesko białe paski nawiewa i wszystko byłoby dobrze, przebrał się w ciuchy suszone na słońcu, ale ma cały czas ogromną kulę u stopy. Jak tu znaleźć własną drogę z czymś takim?

I taki komć

W ostatnim czasie bardzo sie pogubiłam. Jak już czułam ze jestem na dobrej drodze, w każdej chwili była miłość i zrozumienie zeszłam z niej i idę w zupełnie odwrotnym kierunku. Ponad dwa lata temu zaczęłam czytać Twojego bloga, jadłam surowe, biegałam, jogowałam, wszystko było świetnie ale wahadła mnie dopadły, a ja się poddałam. Pisałam do Ciebie nawet co zrobić, jak mój chłopak jest w silnym uzależnieniu, pali trawę, nie wyobraża sobie życia bez niej, Ty pisałaś odejdź, nie ma sensu. Nie posłuchałam oczywiście, uznałam że skupię się na sobie i swoim postrzeganiu zamiast zmieniać kogoś na siłę. Bałam sie odejść i dalej boję samotności. Trawa to nie wszystko, to prawie nic z dragami które brał dawno w przeszłosci i które doprowadziły do tego ze trafił do psychiatryka i dalej łyka prochy żeby normalnie funkcjonować. Ja cały czas jestem przy nim, kocham go i wierzę, że w końcu się obudzi, że uzna, że nie potrzebuje dodatkowych stymulantów, żeby dobrze się czuć. Jest bardzo wrażliwy, depresyjny.


To wszystko, moje wczuwanie się, przejmowanie doprowadziło do tego, że staczam się na dno. Palę, nie śpię, nie dbam o siebie i wydaje mi się że życie już dla mnie się skończyło. Brakuje mi już motywacji do czegokolwiek. Próbuję biegać, ale lęk jest tak silny że wracam z parku w gorszym stanie niż byłam. Porządkuję dom, ale dostaję nerwicy jak widzę że za chwilę znów jest brudno, bo on po sobie nie sprząta. Nie wiem, gdzie jest granica pomiędzy robieniem czegoś dla kogoś z miłości, a dawaniem siebie wykorzystywać. Sęk w tym, że on naprawdę jest kochany dla mnie, nie ocenia, daje przestrzeń, tylko jest trochę nieogarnięty w swoich sprawach, ostatnie pieniądze i wolny czas woli spędzić paląc gibonka i leżeć potem nieprzytomny. Nie wiem co mam robić, czasami najchętniej bym uciekła ale wiem, że to nie jest rozwiązanie. Czuję się jak w klatce, którą sama sobie tworzę. Przyciągam same złe rzeczy swoim nastawieniem. Proszę napisz cokolwiek. Dziękuję, że jesteś, moje światełko w tunelu.

Najpierw prosto z ego, potem polecę z niższych partii.

Utopia

Facet kochany dla Ciebie, nieoceniający, dający przestrzeń, akurat w tym konkretnym przypadku, to po prostu totalny brak zainteresowania kimkolwiek poza sobą. Takie są ćpuny, po prostu myślą tylko o ćpaniu czegokolwiek. Jak nie gry komputerowej, to dragów, jak nie maryśki, to seksu, koki, czegokolwiek, byle ćpać. W życiu liczy się tylko myśl. Gdyby pomyślał chociaż raz o Tobie, wstałby z gawry i zamiótł miotłą legowisko. Moje ego ma na ćpunów czegokolwiek jedno słowo, wypierdalać w Kosmos na prywatną planetę i tam ćpać na własny rachunek, nie zmulać tutaj. Ale ćpuny mają się doskonale w swoim uzależnieniu, gdyż po drugiej stronie ćpunów jest wielka loża ich fanek. Jest ogrom ludzi, którzy postrzegają siebie jako ofiary i wypatrują ćpunów w swoim życiu przez lornetkę i z niecierpliwością. Aż drżą, kiedy znowu będą przyduszane czyimś ćpuństwem. A najbardziej wciągnięte w wiktymologię stosowaną się jeszcze rozmnożą z ćpunem, żeby dramatom nie było już końca, żeby ściągnąć kurtynę i przydusić rezonansem lęku wszystkich widzów tragedii greckiej. Zdołować dom, ulicę, miasto, Wszechświat. …”Czuję się jak w klatce, którą sama sobie tworzę. Przyciągam same złe rzeczy swoim nastawieniem”… Nic dodać, nic ująć.

Schodzę teraz z umysłu niżej, spojrzę przez pryzmat serca.

Równia

Wszystko jest po coś, i to Twoje cierpienie, nieumiejętność gry, którą to grę sama tworzysz, są po to, żebyś szybciej zrozumiała gdzie jest sens Twojego życia. Bo to Ty jesteś sensem swojego życia. Gdy nie zrozumiesz tego, nikomu nie będziesz w stanie pomóc, nikogo prawdziwie bezinteresownie kochać bez strachu przed samotnością nie będziesz. Będziesz żyła śpiąc, czyli na pół gwizdka, tak jak większość. Stań się obserwatorem sytuacji, nie oceniaj kolesia ani na plus, ani na minus, bo to jedno i to samo. Przypatrz się beznamiętnie temu co się dzieje. Pomagaj, ale bez zaangażowania emocjonalnego, nie rób z siebie ofiary, tylko dlatego, że mieszkasz pod jednym dachem z katem. Możesz mu pomagać, możesz odejść, ale zrób to w stanie uważności, obserwacji, troski o drugiego człowieka, ale tylko dlatego. Gdy spojrzysz na tę sytuację sercem zobaczysz swoją wylęknioną duszę, która schowała się głęboko i żyje stłamszona przez strach ego, przekonania kobiece o niedoborowości własnej, gdy jest się samą. Popatrz na tę sparaliżowaną strachem kobietę, która boi się podjąć jedynie słusznej decyzji w trosce o siebie samą. Jeśli spojrzysz na siebie z miłością, rzucisz w eter intencję, jestem mocna, rozumna, mam siłę zostać sama, otworzyć własne drzwi, przejść własną drogą, i osiągnąć swój własny cel, który pozwoli mi zawrócić, jak będę chciała i pomóc kolesiowi, kupić mu wczasy w szwajcarskiej klinice robienia radości w głowie, resetując lęk, albo tylko letnisko w klasztorze himalajskim, które uświadomią mu że jedyną osobą, która może mu pomóc jest on sam.

Jeszcze bliżej duszy.

Wzlot

Życie jest tak zajebiste, gdy kroczysz własną drogą, możesz zdziałać tyle dobrego, możesz obniżać entropię własną, Wsechświata, możesz  dosłownie wszystko, nawet nie ruszając się z domu. Masz wszystko w sobie. Jeśli brakuje Ci energii, nie masz siły woli, żyjesz strachem, zaakceptuj, dotknij językiem bolącego zęba, upewnij się, zgódź się i poczołgaj się ku gabinetu dochtoru dentystu. Oczyść zębodół, wzmocnij awatara, coś zrób, łotewer. Zróbże ten pierwszy krok na świadomce.

z miłością

(Visited 5 960 times, 1 visits today)
-
Blog pepsieliot.com nie jest jedną z tysięcy stron zawierających tylko wygodne dla siebie informacje. Przeciwnie, jest to miejsce, gdzie w oparciu o współczesną wiedzę i badania, oraz przemyślenia autorki rodzą się treści kontrowersyjne. Wręcz niekomfortowe dla tematu przewodniego witryny. Jednak, to nie hype strategia, to potrzeba.
Może rzuć też gałką na to:

Dobre suplementy znajdziesz w Wellness Sklep
Disclaimer:
Info tu wrzucane służy wyłącznie do celów edukacyjnych i informacyjnych, czasami tylko poglądowych, dlatego nigdy nie może zastąpić opinii pracownika służby zdrowia. Takie jest prawo i sie tego trzymajmy.

Komentarze

  1. avatar Zielona 10 lutego 2019 o 18:52

    Autorko listu witaj w klubie:-). Też żyję z popalającym osobnikiem. Mój dba o chałupę (sprząta), o mnie (robi żarcie, kupuje kwiatki). Nie zaobserwowałam, żeby miał problemy psychiczne. Do mnie zawsze dociera, kim on jest, jak przeczytam artykuł w ten deseń. I wtedy za każdym razem pojawia się ta dołująca myśl- odejdź, ratuj się, skoro zewsząd słychać, że ćpun to najgorsze zło, nawet jeśli nie teraz to później tak będzie. Efekt jest taki, że jestem z nim 3 lata. A on chce się oświadczyć… Nie wiem co zrobię.
    Ktoś to widać musi przerobić, w następnym wcieleniu szczęśliwe Agnieszki z panami porządnickimi pewnie będą miały ćpunów, a my coś innego:-D.

    1. avatar janK 10 lutego 2019 o 19:49

      Nałóg to słabość a nie zło. Nałóg to też grzech. Matrix piętnuje nałogowców bo są mniej użyteczni dla systemowych struktur. Trójstronna relacja: osoba – osoba – ludzie to jest gra w 3 karty. Pozdrawiam Zieloną

  2. avatar Margaret 10 lutego 2019 o 18:58

    Pepsi kochana a co zrobić jeśli typ jest tak agresywny i zaborczy że nie pozwala mi odejść , mamy male dziecko ktore w napewno w wojnie wykorzysta . Co zrovic przeciez gdy odejde bedzie sledzil nachodzil mnie i moja rodzine … juz raz to pieklo bylo

    1. avatar Jarmush 10 lutego 2019 o 18:58

      i z kimś takim jesteś?

  3. avatar Margaret 10 lutego 2019 o 19:00

    No właśnie jestem ! Boje sie zrobic jakiegokolwiek kroku … taka jestem stlamszona . I przez to ze jestem to siebie nienawidze

    1. avatar Yotina 11 lutego 2019 o 12:03

      Bardzo Cię rozumiem, ale nie ma wyjścia.
      Dokonujesz wyboru. Dajesz się tłamsic oraz swoje dziecko i cała rodzinę, albo wybierasz życie. I jedno trudne i drugie trudne. Tylko to pierwsze jest bez perspektyw. Idziesz na dno razem z kolesiem. W drugirj opcji wybierasz życie.
      I nikt tego za Ciebie nie zrobi
      Chyba że koleś sam odpadnie. Pójdzie do innej, umrze, albo w ogóle zniknie nie wiadomo gdzie. Ale raczej nie odpuści. Bo gdzie znajdzie lepsze warunki? Jesteś kompletnie zastraszona i że strachu robisz wszystko co zechce. Ale można z tego wyjść.

  4. avatar Michał 10 lutego 2019 o 19:25

    Wow, artykuł w pewnym sensie o mnie! Jestem narkomanem (ładniej brzmi niż ćpun), wiele mógłbym napisać na ten temat, w tym artykule to prawda ćpuny myślą tylko o ćpaniu, to jest na 1 miejscu, zdrowie, dziewczyna, rodzina, własne życie wszystko schodzi na dalszy plan… Niestety. Dokładnie taki sam komentarz chyba mogłaby napisać dwa lata temu była dziewczyna na mój temat, zaciągnęła mnie siłą na leczenie, ta terapia wtedy dużo mi dała, dużo zrozumialem ale poszedłem wtedy dla niej, po 8 miesiącach wróciłem (uzależniony jestem od twardych narkotyków) , rozstaliśmy się, teoretycznie przez narkotyki ale mieliśmy wiele więcej problemów w związku i z mojej i z jej powodu. Po kilku miesiącach brania zapragnąłem świadomego życia, które powoli bylo coraz większe przy 8 miesięcznej abstynencji, czytając ten blok zrozumiałem jak bardzo branie narkotyków podwyższa moja entropię (w moim życiu byl coraz większy chaos nawet w sytuacjach w ogóle nie związanych z narkotykami wszystko było pod górkę, przeciwko mnie) chęć bycia świadomym, pozbycia się iluzji chyba była najważniejszym czynnikiem, przez który się zdecydowałem na kolejną terapię, sam, bez zadnej namowy . Dlatego zgadzam się że zdaniem „jedyną osobą, która może mu pomóc jest on sam” jednak ja za pierwszym razem potrzebowalem delikatnego wepchnięcia na tą drogę, musiało się i tak wiele potem wydarzyć żebym ja to sam zrozumiał. Jednak wiem, że te uzależnienie choć cholernie ciężkie (było, teraz jest łatwiej, jestem pozytywnie nastawiony) jest moja drogą, uważam, że dzięki temu oraz dzięki taty chorobie nowotworowej wszedłem na drogę duchową, dzięki temu w ogóle czytam tego bloga, na prawdę uzależnienie i terapie pomogły rozwinąć moja świadomość. Obecnie jestem jeszcze dwa tygodnie w ośrodku leczenia uzależnień, uczę się siebie, uczę się żyć tu i teraz, uczę się samoobserwacji, akceptacji, moje myślenie, świadomość się bardzo zmienia, polecam, trzeba tylko trafić w odpowiednie miejsce, ja jak już wspomniałem tutaj mam akurat terapeutkę, która pomaga mi również ogólnie rzecz biorąc w rozwoju osobistym

    Pozdrawiam

    1. avatar Jarmush 10 lutego 2019 o 21:23

      kto będzie chciał napisać do Michała, dostanie adres mejlowy

      1. avatar Ewel 10 lutego 2019 o 23:29

        Poprosze

      2. avatar Joanna 13 lutego 2019 o 16:36

        Michał wymiatasz. Dumna z Ciebie jestem człowieku. Wszystkiego najcudowniejszego.

  5. avatar Keyt 10 lutego 2019 o 20:17

    Zakończyła się moja relacja z kimś, z kim uprawiałam ćpanie, akuratnie nie dragów, ale jednak ćpanie. Kocham tego człowieka, jako człowieka, ale on potrzebuje innych doświadczeń żeby choć drgnęła mu powieka i zaczął rozumieć. Moje, mam nadzieję, subtelne sugestie traktował jako teorie spiskowe. Odpadł sam. Trzymam kciuki za jego rozwój, czułam w nim dobro, pod gruzem zaplątania w ego. No i z perspektywy dostrzegam zejscie ze swojej drogi, ale nie żałuję. Doświadczyłam, zrozumiałam, dziękuję.<3

  6. avatar Ju ju 10 lutego 2019 o 20:40

    ”po drugiej stronie ćpunów jest wielka loża ich fanek. Jest ogrom ludzi, którzy postrzegają siebie jako ofiary i wypatrują ćpunów w swoim życiu przez lornetkę i z niecierpliwością.”
    samo sedno Pepsi.
    Dzięki, że to piszesz. Ja to czytam i czytam, już od roku i najpierw to są takie suche słowa – a potem one docierają za n-tym razem. Może mogą dotrzeć jeszcze bardziej. Może mogą się ułożyć w resztę układanki.
    A co byś jeszcze podpowiedziała w takim temacie – oświecenia – wiedzieć, że emocje to tylko emocje – akceptować je, obserwować się „łapać się” na myślotoku. Beznamiętnie i konsekwentnie realizować swój cel.
    Mam przeświadczenie, że jeszcze jednak nie kumam, mimo, że czytam, stosuje slajdy Zelanda, 4 szklanki, przemawiam rano do swojej podświadomości, czasem jakaś medytacja się uda zanim zasnę snem susła pod kołderką. A jednak nie kumam…

    1. avatar Jarmush 10 lutego 2019 o 21:16

      no to póki co to zaakceptuj, ciesz się życiem, byle czym

  7. avatar Agata 10 lutego 2019 o 20:52

    Witam w klubie – moj partner tez pali trawe, codziennie po pracy .
    Jak sie poznalismy to sie z tym kryl, potem (az wstyd mi sie przyznac) popalalam z nim ale
    Potem przestalam.
    Nic ci sie po niej nie chce , wszystko staje sie
    Takie obojetne – nie moja bajka.
    Pare razy sie rozstawalismy I schodzilismy, w okresach najwiekszego palenia stawal sie innym czlowiekem, tak jakby cos go opetalo.
    Sprawil mi wiele bolu I cierpienia, duzo z nim lekcji przerobilam zyciowych.
    Zrywal ze mna wiele razy a potem przepraszal I wracal.
    Najgorsze jest to ze nie moge go przestac kochac, probowalam alternatywnych terapi – glebokiej medytacji , ale moja dusza wybrala sobie jego jako lekcje zyciowa ktora musze przerobic.
    Bioenergoterapeutka poradzila mi ze modlitwa ma wielka moc sprawcza, zebym modlila sie swoimi slowami o uzdrowienie jego duszy w tym wcieleniu.
    W okresach gdy nie pali jest czuly I kochany,
    Ale ja ostatnio postanowilam ze jesli za nic sie nie zmieni za miesiac to odchodze bo zaczelam czuc sile w sobie.
    Milosci duzo wysylam do Ciebie

    1. avatar edyta 11 lutego 2019 o 09:02

      tak,tak za miesiac i tak dalej…obudz sie

  8. avatar KasiaM 10 lutego 2019 o 22:01

    To Mary Jane jest taka niedobra? A ja moim dzieciom mówię, że jak mają czyste zioła to mogą spróbować… Tak piszą w necie różni moi znajomi i dalsi znajomi, że MJ nawet leczy! I że to nieprawda, że prowadzi do ostrej narkomanii, że trawka nie może się równać z np. naprawde niebezpiecznym alko. ? Nieprawda to?

    1. avatar Emanuela Urtica 11 lutego 2019 o 07:48

      To skomplikowane bardziej na poziomie duchowym, niż fizycznym. Prawdą jest, że marihuana sama w sobie nie prowadzi do narkomani, jest znacznie mniej szkodliwa niż alkohol, etc. Marihuana może leczyć fizycznie na całe mnóstwo sposobów, może pomóc leczyć depresję i ciężkie uzależnienia, może też pomóc rozwijać duchowość i kreatywność i być naprawdę fajnym doświadczeniem na poziomie energetycznym.

      Tyle tylko, że znacznie więcej leży po stronie palącego niż tego co jest palone. Dużo zależy od intencji palacza. Jeśli ktoś pali bo szuka intensywnych doświadczeń i zmiany percepcji, być może przesiądzie się na cięższe narkotyki. Jeśli ktoś pali bo ma depresję, może zacząć palić w nadmiarze i mieć jeszcze większą depresję. Jeśli ktoś pali bo jest od czegoś uzależniony, może po prostu zmienić nałóg na inny, chociaż lżejszy. Jeśli ktoś pali, bo jest smutny/samotny/zagubiony, nadal będzie się tak czuć, tylko dodatkowo będzie otumaniony. Jak ktoś jest znerwicowany, może mieć paranoję lub czuć się fizycznie źle.

      No i marihuana palona często szkodzi: brak motywacji, brak koncentracji, problemy z pamięcią, obniżony nastrój, po odstawieniu brak apetytu, bezsenność, złość, smutek, apatia, etc. Palenie może zmienić człowieka w pozbawione uczuć zombie i tego trzeba być świadomym. Może też być świetnym doświadczeniem, ale wszystko zależy od tego z jakimi intencjami, nawet ukrytymi, się do palenia podchodzi.

      1. avatar Pamparara 11 lutego 2019 o 17:54

        Zgadzam się, że ćpanie to słaby temat. Ale czyż wszyscy nie jesteśmy na jakimś etapie życia ćpunami? Uzależnieni od uwagi, fejsa czy innego telewizora, życia seksu etc. Doświadczyłam paru uzależnień w życiu, ale maryśka nie była uzależnieniem, a wspaniałym leczeniem z nerwicy lękowej, samookaleczania i paranoi. Palenie (od rana do wieczora) dało mi oddech – większy luz i obojętność i… możliwość wyjścia z domu:) Paliłam codziennie przez rok – zaliczyłam w tym czasie oba kierunki studiów bez problemu. Potem zauważyłam, że moja obojętność przestaje być fajna – przegięła się w drugą stronę, więc przestałam palić zioło. Ale do tej pory – a minęło już ponad 20 lat – jestem wdzięczna tej roślince za to, że pożegnałam odział leczenia zdrowia psychicznego dzieci i młodzieży i jestem tu gdzie jestem. I chcę stanąć w jej obronie – gdy życie za bardzo boli maryśka jest lekiem na całe zło daleko lepszym od prochów i kozetki – serio, serio:)

  9. avatar Kózka 11 lutego 2019 o 08:37

    Ale każdy jest ćpunem czegoś 😀 tylko narkotyki są tak ewidentne. Polecam baaardzo reset. Ucieknijcie na chwilę od tej Waszej rzeczywistości. Wyjedźcie w piękne Bieszczady <3 weźcie to wolne od pracy, od życia, od obowiązków, na ile się da. Takie coś, taki wyjazd, gdzie nic nie musisz, najpierw będzie mierził bo gdzie to tak nic nie robić. Ale potem wejdziesz tutaj, poczytasz komentarze ludzi a nawet swój i będzie to dla Ciebie śmieszne. Bo będziesz jakby z boku życia, zobaczysz jakie to wszystko jest fejkowe, te całe dramy i tragikomedie. To co Cię tak wkurwia w innych ludziach – zaczniesz się z tego śmiać, zobaczysz ego jak na dłoni, zobaczysz grę i spłynie na Ciebie ulga, że nie trzeba brać tego aż tak na poważnie, że to wszystko jest po to żeby zobaczyć ćpuna w sobie, a na ćpuna zajaranego czymś innym, spojrzeć ze współczuciem i miłością. Wiecie, ja mam ćpuna komputerowego. Jego koledzy to ćpuni od grania w snookera, Fife, karty, rozglądania się za laskami i marudzenia kiedy w koncu trzeba wziąć się za inżynierkę. Ale kocham ich! Każde spotanie z nimi, z ich światem materialnym, rozważaniem na temat zarobków, Ukraińców, części do samochodów i części konstrukcyjnych budynków – to super zabawa! Uwielbiam tego słuchać, śmiać się z tego, zderzać się z nimi światopoglądowo a potem myśleć o tym i kochać ich za to! Mężczyźni mają piękne, logiczne umysły, trzeba tylko, żeby z siebie to wydobyli, oni są konstruktorami, twórcami, wolą budowanie domu niż zabawę w dom, bo od zabawy w dom, tak pokoleniowo patrząc – są kobiety! I aaa oburzycie się? Ja to w sobie czuję, chcę się bawić w dom, co to będzie za zabawa! Chociaż jestem z moim facetem, czasem mam ochotę przytulić wszystkich po kolei. Kochani, reset! Na mnie działa, może na kogoś też zadziała. Chodzi o to, żeby spojrzeć na życie z dystansu, żeby śmiać się z tym "problemów", bo chyba wszyscy na tym blogu wiemy, że to tylko doświadczenia dla Duszy są a nie 😀 zobaczcie to ego jako osobny twór w Was, ale nie jako Wy. Zobaczcie jak ono to wszystko rozdmuchuje, jak szuka dziury wszędzie! Jak nakręca dramaty, a Ty jako jego sługa, masz się w tym dziabrać i żalić wszystkim, ach jaka jesteś dzięki temu żywa! Tsa. Ego jest baaaardzo zabawne, gwarantuje Wam to. To cudowny reżyser i aktor i kamerzysta i w ogóle 😀 masz ćpuna? Postrzegasz jego ćpuństwo jako wolność dla siebie? I pięknie, zamiast narzekać ćpaj swoje dragi, zdrowe albo mniej, potrzebujesz tego do momentu zrozumienia i przepracowania i heja dalej i do przodu. Jak Ty wzrośniesz, no to siłą rzeczy sytuacja z Twoim ćpunem jakoś ruszy. Usiądź i zastanów się – co do Ciebie najbardziej przemawia? Jaka forma przekazu? Uwielbiasz czytać? Zapala Cię to? Już mi tu ściągaj książki Osho! Jak leci i czytaj, czytaj! A jak masz kasę to kup, jak wolisz papier – mamy wybór. Wolisz oglądać i coś jednocześnie robić, wielozadaniowa kobieto? Oglądaj filmy na YouTube! Jest ich masę! Nie siedź i grzeb się w bagnie, rób coś w swoim kierunku! Że niby nie masz czasu dla siebie? Serio? A co jest takiego ważniejszego od Ciebie? Nie wiesz, że zawsze chodzi o Ciebie w Twoim życiu? W życiu każdego człowieka chodzi o niego. To jest najważniejsze i to żaden egoizm. A może wiesz już sporo i lubisz pisać? Pisz do szuflady! Oczyszczące działanie.
    W każdym razie, śmiej się, wyjedź, zobacz dramy jak na dłoni, zobacz siebie jako mrówę na mrowisku świata, zobacz, że ten Twój niby gorszy ćpun to taka sama mrówa i każdy potrzebuje swoich doświadczeń żeby móc się podnosić i wstawać i iść do przodu i w górę. Każdy ma w sobie ćpuna, może taki jest konstrukt ludzkiego umysłu? Ćpaaaanie, czegokolwiek, czegoś co niszczy Ciało, albo czegoś co mu pomaga – nie wiem jakaś chlorella, czy aeroby. Tylko ktoś kto robi fajne rzeczy myśli, że jest lepszy, taki fajny a tamten to narkoman, to osika i Parkinson, to ktoś gorszy. Zobacz ćpuna w sobie, zobacz ćpuna w nim, zacznij działać, ciągnij go do góry. "Bo miłość to nie pluszowy miś ani kwiaty, to też nie diabeł rogaty, ani miłość kiedy jedno płacze a drugie po nim skacze. Miłość to żaden film w żadnym kinie, ani róże, ani całusy małe, duże, ale miłość – kiedy jedno spada w dół, drugie ciągnie je ku górze" ❤ A jak nie masz siły, bo to takie straszne wszystko i masz dość i żyć Ci się nie chce, to puść to. Czego tu się bać? Przestańcie się bać wsyzyskiego! Jesteśmy nieśmiertelną Duszą, jesteśmy jednią ze Wszechświatem, wszyscy jesteśmy dziećmi gwiazd i Stwórcy – gdzie tu mowa o jakiejś samotności? Zobaczże to ego, ono się tak trzęsie na wszystko. Potrzeba odwagi, odwagi w oderwaniu się od czaaarnych, ciężkich i smolistych myśli. Choćby na ułamek sekundy, bo wtedy już wiesz, że to nie Ty. Bo kiedy uda Ci się osiągnąć taki stan wszechogarniającej miłości do wszystkiego, niemyślenia, to wtedy kiedy przychodzi fala wkurwu to po wszystkim wiesz, że to nie Ty, że to tylko utożsamienia bo tak Cię nauczyli i wszyscy tak robili. Ale w głębi siebie wiesz, że to nie Ty i wybaczasz to sobie i szukasz tego i łapiesz te chwile i chce Ci się śmiać i chce Ci się żyć i chce Ci się kochać i błyszczą Ci oczy i wtedy to już nie ma opcji o samotności, nikt Cię obojętnie nie minie, będziesz atrakcją w szaro-burym, smętnym, nudnym, w 90% zautomatyzowanym życiu ludzkich ćpunów, będziesz takim promyczkiem, iskierką, nietuzinkowością, bardzo żywą, bardzo innych intrygującą, będą Cię chcieli poznać, będą Cię chcieli dotknąć ❤
    Kocham Wam, każdego z osobona i wszystkich razem, każdego ćpunka ❤

    1. avatar Karolina 11 lutego 2019 o 13:53

      ❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤

      1. avatar Edyta 7 marca 2019 o 21:37

        No właśnie nie jest tak że miłość wygrywa ze z jednej storny powinmo sie trzymac na dystans taka osobe …ale jednak jesli sie ja kocha to ja po prostu kochac ? Czy nie jest tak że tylko to sie na prawde liczy ? Przecież to jest najwazniejsze , nie mowie o nieświadomośći tylko o milosci to dwie rozne bajki dwie rozne sytuację .. w takiej sytacji zostawia sie taka osobe ? Odrzuca ? Nie wiem mam sprzeczne emocje czy bie jest możliwe jednak ze prawda polaczyla takich ludzi nie zawszs fałsz ? Przecież może tak byc więc skreślanie takiej osoby to jak skreslanie swojej cząstki bo przeciez może jednak nia byc mimo tego… nie mowie o strachu bycia sama i trzymania sie kurczowo takiej osoby bo to juz falsz ale jesli sie czuje prawde w srodku na prawde trzeba zostawic i obrócić sie od takiej osoby ? Nie wiem nie wydaje mi sie przecież jesli to to to choćby najgorszy byl problem w związku to przecież sie nie puszcza jesli sie kocha bo przeciez dziala cuda milosc i dlatego ze sie w nia wierzy ciężko zostawic taka osobe całkowicie to jak sprzeciw wobec siebie samej .

        1. avatar Jarmush 8 marca 2019 o 07:49

          przede wszystkim należy kochać siebie, to pokocha się wszystkich. Jeśli coś Cię niszczy w związku, po prostu możesz odejść, nie że musisz, możesz. Należy zrozumieć, że każdy tutaj ma do przejścia własną drogę.

      2. avatar Edyta 8 marca 2019 o 04:05

        Można prosić o kontakt keyt?

        1. avatar Keyt 2 czerwca 2019 o 20:16

          Oczywiście, daj tylko znać, czy sprawa jest aktualna, bo jak widać zapłon mam nieziemski 😉

    2. avatar Keyt 11 lutego 2019 o 14:55

      Kózka, Promyczku <3
      W drugim człowieku dostrzec człowieka, tak po prostu. Piękna istoto :)))))

      1. avatar Kózka 12 lutego 2019 o 15:33

        Namaste Keyt ?

      2. avatar Edyta 3 czerwca 2019 o 02:48

        Aktualna

        1. avatar Keyt 3 czerwca 2019 o 07:18
  10. avatar edyta 11 lutego 2019 o 09:06

    tak dlugo jak mu pomagasz to bedzie cie kochac a sprobuj mu tylko nie pomoc to bedziesz widziec co jest w stanie ci zrobic. powodzenia

  11. avatar Vegsa 11 lutego 2019 o 15:18

    Dziękuję Pepsi 🙂 wszystko jest tak jak ma byc. Kocham!

  12. avatar KasiaBM 11 lutego 2019 o 18:19

    Napatrzyłam się na taką kochającą jak autorka komcia. Cel życia – wspieranie uzależnionego faceta. Trwało to ponad 40 lat, do jego śmierci spowodowanej jego uzależnieniem. I takie zdziwko: o, mam sześćdziesiąt parę lat i życie przeleciało niezauważone…. postawiłam na złego konia…. – powiedziała moja matka parę miesięcy po śmierci mojego ojca alkoholika. Umknęło jej własne życie, a także moje. Stara zniszczona, niegdyś piękna kobieta, dziś wrak. I nawet mi jej nie żal.

    1. avatar Bluetopaz 11 lutego 2019 o 22:15

      Nie dziwie sie. Bylam 9 lat zona alkoholika – nie zdajac sobie na poczatku z tego sprawy 😉 Poszlam na terapie na kobiet. Dotarlam do tego, ze… nie chce tak zyc. Choc moj nie byl taki najgorszym przypadkiem, pracowal, dobrze zarabial, umial na tym funkcjonowac… z boku wielu nawet nie wiedzialo, ze ma nalog. Zostawilam go I zalowalam tylko jednego, ze nie zrobilam tego wczesniej. Szkoda zycia. Mialam czas kiedy chcialam zbawiac wszystkie kobiety takie jaka ja bylam. Widzialam je wszedzie, myslalam, ze moge pomoc im zrobic pierwszy krok, ocalic. Polecalam grupe, lektury, tlumaczylam… az w koncu dotarlo, ze nie kazdy jest gotowy, niektore nie beda nigdy, odzywam sie wtedy gdy naprawde mi zalezy. Jakis czas prowadzilam forum na jednym z portali, watek rozrosl sie do niebotycznych rozmiarow. Mnostwo przeroznych historii ale nadszedl czas kiedy nie moglam juz ich czytac. Duzo kobiet bylo takich samych, rozstawaly sie I wracaly. Opisywaly cala przemoc fizyczna, ekonomiczna, werbalna, emocjonalna… odchodzily z hukiem by za chwile powrocic. Nie kazdy jest na takich etapie by cos zmienic. A szkoda.

  13. avatar Kaki 13 lutego 2019 o 11:44

    „wczasy w szwajcarskiej klinice robienia radości w głowie” – o czym mowa?

    1. avatar Jarmush 13 lutego 2019 o 21:20

      metafora

  14. avatar Yotina 13 lutego 2019 o 15:25

    Żyjąc w parze z osobą uzależniona musimy być mistrzami w samookłamywaniu się. Inaczej nie wytrzymałybysmy ani dnia. Im dłużej żyjemy w takim związku, tym bardziej jesteśmy zakłamane. Strach przed prawdą jest taki duży, że niektóre wolałyby umrzeć niż przyznać, że są często bardziej pokręcone niż ich partner. I dlatego będą udawały dobroć, miłość, współczucie, bo inaczej grozilby im obłęd. A i tak są obłąkane i szalone żyjąc w takich związkach.

  15. avatar Edyta 7 marca 2019 o 14:29

    Ale nie powinno.sie pomoc takiej osobie?

    1. avatar Jarmush 7 marca 2019 o 17:03

      Niczego nie powinno, bo to przekonanie, masz chęć pomagasz, ale nie z powodu tego, że wypada pomagać człowiekowi w nałogu. Trzeba batomiast małoletnim dzieckiem własnym się zająć, pomóc niedołężnym rodzicom, chociaż i to nie powinno się robić z powodu przekonań, tylko miłości, to jest prawe, dobre, obniża entropię.

  16. avatar Xyz 24 kwietnia 2019 o 22:19

    Gdyby zamienić ziele na hazard, to sytuacja jak u mnie. On co tydzień na terapii, ogłoszona upadłość, ja z kilkumiesiecznym dzieckiem sama w domu, bez wsparcia, zainteresowania, z kredytami, których sąd nie uwzględnił, bo z jakiej okazji. On ma swoje prace, pasje, bo dlaczegoż miałby z czegoś zrezygnować, tylko dlatego, że pojawiło się dziecko.. A ja.. Pewnie wciąż podbijam, bo się kłócę, buntuje, walczę. Bo totalnie wszystko jest na mojej głowie. Bo nie mam jak wyjść z domu sama, żeby chociaż chwilę pobiegać, a biegałam dużo. Bardzo pomagało. Nie mam terapeuty, bo to nie ja mam problem. Ale mam problem. To dla mnie za dużo. Czuję się totalnie nieszczęśliwa. Oszukana i wykorzystana, bo byłam w ciąży, kiedy ktoś tak bliski właściwie wyłudził ode mnie pieniądze. Na granie w kasynie. Jak się okazało nawet na porodówce, gdy ja się wiłam w skurczach. Mimo dobrych chwil, jestem głęboko rozczarowana. Nie mam z kim dzielić szczęścia macierzyństwa. Myślałam, że będę je dzielić z ojcem dziecka. Ale on woli odespac po nocy na konsoli, bo jak tłumaczy, to go odrywa od myśli o kasynie. Utrzymanie domu jest na mojej głowie. O wszystkim muszę myśleć, o wszystko martwić.
    Na ten moment chyba nic nas już nie łączy. Nie ma namiętności, nie ma rozmów. Nie ma wspólnych chwil, inicjatywy jakiejkolwiek. Są pretensje. Ja mam je o wszystko o czym tu napisałam, a on głównie o brak seksu i że dawno nic nie ugotowałam.
    Nie wiem jak ruszyć z miejsca. A chcę to zrobić. Raczej bez niego.

    1. avatar Jarmush 25 kwietnia 2019 o 06:06

      W mejlu do mnie trochę inaczej pisałaś, tutaj wszystko sprowadza się do tego, że jesteś z kolesiem rozczarowującym, słabym ojcem, który jest na Twoim utrzymaniu, a przynajmniej dom, i Ty już widzisz, że raczej bez niego byłoby Ci lepiej. Co to znaczy, że nie wiesz jak ruszyć z miejsca? Rozumiem, że jak kobieta jest zależna od męża materialnie, małe dziecko u boku, może nie wiedzieć, ale Ty utrzymasz siebie i dziecko, o co chodzi? Jakiej porady oczekujesz? Jeśli duchowej, z poziomu bytu, to trzeba skończyć z oczekiwaniami wobec innych, jak jest pomoc, cudownie, jak nie ma pomocy widocznie tak ma być, widocznie Twoje intencje były sprzeczne, niejasne. A jak chcesz podpowiedzi z poziomu gry, to Ty dasz sobie radę.
      Jedno jest pewne, że gdy będziesz tylko rozpamiętywać, oczekiwać, być rozczarowaną, dojdziesz do totalnego zgorzknienia, potem będzie Cię rozczarowywało dziecko, gdy podrośnie i zajmie się swoimi sprawami i rówieśnikami.

      Zadaj sobie pytanie, co zrobić z tym co jest, żeby stało się nauką, doświadczeniem,radością, żeby Cię zbudowało, jak obniżyć chaos wokół siebie.

      1. avatar Xyz 26 kwietnia 2019 o 06:55

        Chciałam to jakoś skondensować.
        Właśnie tego się boję. Zgorzknienia. Kręcę się w kółko. Nie chcę, żeby za chwilę, tak jak piszesz, zaczęło mnie rozczarowywać moje dziecko, bo będzie dokładnie jak w relacji z moją mamą. Zastanawiam się też, czy nie przerzuciłam tego schematu właśnie do swojego związku.
        Trochę jest tak, że widzę, że partner ma pod kontrolą swój nałóg. Ale jego ojcostwo mnie rozczarowało. Pewnie też dlatego, że ma kilkuletnią córkę z poprzedniego związku i opowiadał mi o jej pielęgnacji, o jej narodzinach, o emocjach które mu towarzyszyły. U nas tego nie ma. Muszę poprosić o zmianę pieluchy. I mimo wszystko czuje, że mam prawo do odrobiny rozczarowania.
        Wiem też, że mojej psychice w niczym to nie pomoże, wręcz zaszkodzi. Czy da się tak po prostu przestać oczekiwać? Mam wrażenie, że mogę sobie z tym nie poradzić :/ I to jest może właśnie to ruszenie z miejsca. Pozbycie się z głowy tych ograniczeń.

        1. avatar Jarmush 26 kwietnia 2019 o 09:16

          Jesteś też zazdrosna, nie będę Cię przekonywać, że ten człowiek również nie zajmował się tamtym dzieckiem, bo to pewne, a to co gada na ten temat to projekcja życzeniowa, jego widzenie siebie, ale nie będę Cię przekonywać bo to w ogóle nie chodzi o niego, tylko o Ciebie. Z poziomu ego trudno jest przestać oczekiwać, obwiniać, zazdrościć, porównywać, oceniać, być często rozczarowaną, bo ego nigdy nie jest zadowolone, zawsze uwiera. Ego to lęk. Są też przekonania religijne, kulturowe, społeczne, zasady, normy i oceniamy czy ktoś się dostosował, czy nie. Kobieta z dzieckiem jest na piedestale, oczekuje szczególnego traktowania, według własnych przekonań jak powinien wyglądać właściwy związek, a jak trafia na partnera, który nie pasuje do tych przekonań, bywa,że wyidealizowanych jak w romansach, kobieta czuje się rozczarowana życiem.

          I tak jest właśnie w tej grze, gdzie te wszystkie przekonania, oczekiwania, rozczarowania, oraz ciągły egotyczny strach, sprawiają,że zamiast się budzić i coraz więcej rozumieć, ludzie zasypiają coraz głębiej i głębiej.

          Tymczasem dla Twojej ewolucji liczy się tylko to, jak udaje Ci się wzrosnąć korzystając z tych życiowych doświadczeń, jak bardzo uda Ci się pozbyć lęku, obniżyć entropię, ująć chaosu, otrzymać jak najwięcej informacji, jednym słowem nauczyć się grać tak, aby ubywało lęku, a było coraz więcej miłości wysokiej.

          To nie chodzi o to, że masz, czy nie masz prawa być rozczarowana, każde emocje trzeba zaakceptować, skoro już się pojawiły, ale to rozczarowanie i te pretensje oznaczają, że nie rozumiesz o czym mówię. Być może po prostu udajcie się na terapię do jakiegoś psychologa rodzinnego.

          Moje porady dotyczą pojęcia, że jesteś w grze wirtualnej i po co się ta cala gra odbywa i że ta gra nie dzieje się z poziomu bytu gdzie siedzi Twoja świadomość obdarzona wolną wolą.

          1. avatar Xyz 26 kwietnia 2019 o 22:13

            Dziękuję Ci Pepsi za każdy Twój komentarz! Jestem jeszcze bardzo zielona w tej grze, to fakt. Poszukam drogi na ogarnięcie chaosu w mojej głowie.
            Czytanie Twojego bloga dużo mi daje, choć czasem mam rozsypkę i tak jakbym zaczynała od początku się sklejać.
            Ściskam

          2. avatar Jarmush 27 kwietnia 2019 o 07:09

            wszyscy to mamy, to naturalny proces homo sapiens, z miłością do Xyz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Sklep
Dołącz do Strefy VIP
i bądź na bieżąco!

Zarejestruj sięZaloguj się

TOP

Dzień | Tydzień | Miesiąc | Ever
Kategorie

Archiwum