Czyli tym razem okiem niedoszłej kochanki ...
Zalogowałaś się tutaj, aby doświadczać, a poprzez te doświadczenia wzrastać, ujmować chaosu, poznawać prawdę, obniżać entropię, zbierać dane. Gdy tego nie robisz, nie ewoluujesz. To nic takiego, nie ma rwania szat, po prostu następnym razem zrobisz to może lepiej. Wszystko jest takie jakie ma być. Idealne. Ty jesteś idealna.I taki komć
Jaka jest granica walki o swoje szczęście, a jednoczesne nierujnowanie cudzego życia? Jestem kobieta po przejściach, ale z nadzieją na przyszłosć, niedawno spotkałam faceta, cudownego po prostu, jest między nami ogromna chemia, doskonale sie rozumiemy, jesteśmy w ogóle podobnymi osobami, tyle żeby nie bylo tak pięknie to… on jest żonaty, raczej szczęśliwie. Małżeństwo zawarł w bardzo młodym wieku, bo żona była w ciąży, no ale jakoś im się układa, bo doczekali się drugiego dziecka, są razem, niedawno obchodzili 20-lecie ślubu, no ale … spotkaliśmy się i bum …Widze po nim, że jest zakochany, że to nie kwestia tego, że ma rutynę w związku i spotkał kogoś nowego, nie jest też typem bajeranta, ani nie dąży do tego, żeby mnie zaciągnąć do łóżka. Na razie nasza znajomość, to tylko i wyłącznie długie rozmowy i co najwyżej wyznania typu „że też Cię wcześniej nie spotkałem” itp. Ja staram się być całe życie bardzo uczciwą i prawą osobą, więc nie ma mowy o czyms więcej, chociaż nie ukrywam, że jestem zakochana jak jasna cholera, jak nastolatka 🙂, cieszę się tą chwilą, szaleję itp. Ale też mam mętlik, nie chcę być osobą, która rozbija rodzinę, odbiera ojca dzieciom (dzieciaki już prawie odchowane, ale jednak) czy zabiera kobiecie męża. Nie znam jego żony, nie wiem jaka jest, ale w przypływie słabości znalazłam jej profil na Facebooku, wydaje się sympatyczna, bardzo w porządku, wstawia dużo zdjęć typu „w rodzinie siła”, „rodzinka.pl” itp. I teraz mam kryzys, po okresie pierwszej euforii nachodzą mnie wątpliwości czy nie ograniczyć tego kontaktu albo w ogóle zerwać znajomość, żeby się oswoić z tym, że on nie jest dla mnie, czy jednak zostawić sprawy własnemu biegowi? Moja mama ma do takich spraw bardzo romantyczne podejście, że co komu pisane to będzie, ja chyba jednak mam bardziej racjonalną naturę ... i chciałabym poznać spojrzenie kogoś z boku, z dystansu.
Można więc jeść ciasteczko i mieć ciasteczko? Really?!
Zrobienie pierwszego kroku, to już jest początek przebudzenia. Dzieje się wtedy, gdy zaczynasz rozróżniać własną jednostkę świadomości obdarzoną wolną wolą od ego. Dusza nie traktuje pomyłek, garbów, przykrości, do szkoły pod górkę, i w korporacji, choróbsk, spoczęcia na osie, czy kaktusie, czegokolwiek niemiłego jako właśnie niemiłe. Dusza doświadcza. Jednak ego nie rozumie sensu doświadczania "złych" rzeczy, z drugiej strony przeszkadza sobie w kreacji najlepszej rzeczywistości. Jak to ego pojebaniec. Tak naprawdę wszystko sprowadza się do pozbywania się lęku (wywodzącego się z naszego pierwotnego lęku przed śmiercią), pozbywania się przekonań, czyli tych programów ego, które narzuca matrix (wahadła destrukcji) od dziecka, a które to przekonania bierzesz za swoją prawdę. No i od raz za razem porzucania ego. A gdy, któregoś dnia przestaniesz myśleć o własnej ważności, pozbędziesz się też strachu, poczujesz czystą miłość do siebie i do wszystkich, bo jesteśmy tym samym.Twoje zwierciadło rzeczywistości pokaże Ci tylko to, co myślisz
Dziecko otrzymuje interesujący, pełen zagadek świat, bo tak sobie myśli. Starzec otrzymuje nudę, brak sensu, że kiedyś było o wiele lepiej myśli zgred, niekiedy dostaje Alzheimera, bo tak sobie myśli. Jeśli zechcesz związać się z żonatym człowiekiem, a Twoim celem jest Twoje szczęście i dobrobyt, to w Twoich myślach nie może pojawiać się poczucie winy. Bowiem poczucie winy jest to sensu stricte lęk przed karą. Jeśli masz poczucie winy w zwierciadle w końcu zobaczysz karę. To jest to przysłowie, że kradzione nie tuczy. W rzeczywistości mogłoby jak najbardziej tuczyć, gdyby złodziej nie miał poczucia winy. Rzeczywistość jest grą beznamiętną, jest jak wybrzuszenie, przyjeżdża walec i wyrównuje. Nic osobistego. W takiej grze zanurzyłaś się po szyję, logując się do swojego awatara. A teraz trzeba tylko nauczyć się grać. Jeśli myślisz o sobie jak o ofierze, w lustrze pojawi się wcześniej czy później kat. To nie Twój przypadek oczywiście, ale pomaga zrozumieć zależność transerfingu rzeczywistości od naszych myśli. Jeśli więc zwiążesz się z tym człowiekiem, bądź z nim świadomie, bez poczucia winy. Jeśli to jest Twoja droga i Twoje drzwi znikną wątpliwości, pod warunkiem, że przestaniesz czuć się winna. Wówczas typowe straszące zagrywki ego, nie można budować szczęścia na cudzym nieszczęściu*, nie staną się Twoim udziałem.z miłością
Komentarze
A teraz pojawil się ten ktoś. I czuje jak brakuje mi w malzenstwie czułości, przytulenia, pocalunkow (mąż wcale sie nie caluje choc mówię mu o tym bardzo czesto ze brakuje mi tego i lubię tego typu bliskość) wiele razy mu mówię by spróbował delikatnie z uczuciem by wczul sie z namiętnościa i potrafil sie oddac. On po prostu zrywa mi majtki a szczeka mi opada po prostu jest uparty. Ja zalamana juz zgadzam sie na wszystko bez przyjemności ale kiedy mu nie pozwalam to chodzi obrazony przez tydzien mnie nie tyka.
Drugi mężczyzna okazuje się byc swietnym w tej kwestii po prostu gra na mnie jak na strunach a ja dostaję orgazmu na sam dotyk plecow, przez pocałunki kiedy dotyka szyję, mimo ze nigdy nie bylo dalszego zblizenia. Moj mąż jest zimny. Kocham go ale nie potrafię już z nim zaplonąc. Mam moralniaka, ze powinnam byc z nim mimo wszystko. Z drugim mezczyzna nie zamierzam ukladac sobie zycia choc ze spotkania na spotkanie coraz bardziej mu ulegam, choć zawsze planuję dystans! Nie wychodzi mi. Przy nim po prostu czuję emocje. Z mężem juz nie. Mam załamkę😞
Jestem w PL pierwszy raz na święta od 11 lat.
Mam focha na siostrę, że woli swoją psiolke ode mnie mimo, że finansowo ją wspieram ale tu ograniam co się dzieje. Ego szuka dramy ;)
Ale unikam starej babci co jęczy i żali się na wszystko mimo udzielonej pomocy (regularnej) bo jakoś daje się wciągać w ten smutny monolog.
Poza tym będzie matka na Xmas, co znęcała się nad nami fizycznie i psychicznie, zostawiła na pastwę losu 12 lat temu i nie wiem czy wyjść na spotkanie (let it go) czy iść z postawą defensywną (jak mogłaś).
Takie dzieje.
Czy te słowa i powyższa odpowiedź na komentarz nie są sprzeczne? Od wczoraj rozmyślam o tym.
Pozdrawiam i dziękuję za to, co robisz :-)
zareagowałam, że nie powinien tak mówić bo tylko kreuje siebie na ofiarę, ale usłyszałam że nie można oszukiwać i skakać skoro faktycznie ten błąd się popełniło , ok to rozumiem ..
ale gdzie jest ten balans? pomiędzy robieniem z siebie ofiary a po prostu nie zakłamywaniem rzeczywistości ?