Jak zasiać ziarno intencji, żebyś zakwitła zdrowiem (ma się rozumieć lewą stopą do lusterka), na przykładzie mocy zamiaru zewnętrznego Jezusa.
Jezus był jednostką świadomości na mega wysokim poziomie ewolucyjnym. Ktoś taki loguje się do gry w bardzo konkretnym celu. Jezus był jednym z Buddów. Buddów nie da się przegapić, wibrują bardzo wysoko, oddziałują na wszystkich wokół. Zwykle nie od razu są Buddami, mija trochę czasu zanim dotrą do swojej wysokiej świadomości i zrozumieją moc swojego zamiaru. U Jezusa stało się to bardzo szybko, bo jeszcze jako dziecko uzdrawiał ptaszki, wykazując siłę sprawczą intencji. Na to, że Jezus tak bardzo wybił się popularnością spośród innych Buddów (oczywiście wciąż logują się do tej gry), miało wpływ, że pewne ogromne i silne wahadło destrukcji zrobiło z niego gwiazdę i stało się jeszcze większe i silniejsze. Zadziało się to całkiem beznamiętnie, po prostu musiało się stać, bowiem wybitne indywidualności, absolutnie przekonane o tym, że wiedzą i to zrobią, w tym pasjonaci pozbawieni praktycznie lęków, posiadają tak silny zamiar, że wahadła mogą albo odpuścić całkowicie, albo wykreować takiego gracza na gwiazdę. Można to zobaczyć w telewizorze. Gdy tylko jakaś osoba (bywa, że z nie do końca logicznych powodów) zaczyna pociągać za sobą ludzi, popleczników, widzów, wkrótce szef telewizji robi z niej gwiazdę. Nie dzieje się za to odwrotnie, gdyż wszelkie próby zrobienia z osoby niestawiającej na własną niepowtarzalność, osoby którą kreuje się na coś, to jednosezonowe gwiazdki. Jezus to wielka gwiazda, świeci już trzecie tysiąclecie. Ciekawe, czy Miszczak, albo Nina Terentiew, niewątpliwie posiadający nosa, by się na Jezusie poznali, tym bardziej, że i wtedy niewielu się skapło. Zamiar zewnętrzny Jezusa był ogromny, tak głęboka zgodność umysłu i duszy sprawiała, że Jezus czynił cuda, w tym cudowne uzdrowienia, a nawet zmartwychwstania. W rzeczywistości każdy z nas może robić to samo. Każdy może zostać Buddą, a jeśli nie jest to teraz Twoim celem, możesz dowolnie wykorzystywać możliwości swojego zamiaru zewnętrznego.Jeśli odczuwasz taką potrzebę możesz się samouzdrowić
Jeśli jednak nie urodziłaś się Buddą, wysoko wyewoluowaną starą duszą, powinnaś zastosować techniki, które pozwolą Ci szybciej dotrzeć do własnej duszy, czyli świadomości. Na Twojej drodze oczywiście stanie lęk, ego, oraz przekonania. Przekonania to są takie programy, które nałożono Ci dawno, i potem cały czas się je dokłada, Ty też to robisz. Owe programy są bardzo mylące, bowiem bierzesz je za swoją prawdę. A nie są. Z kolei lęk często mylnie odbierasz jako głos intuicji (niekiedy, owszem, to może się pokrywać z prawdą), ale ego rozpoznasz bezbłędnie. Gdyż ego uwiera, jest wiecznie niezadowolone. Porównuje, ocenia, piętrzy potencjały, i zawsze jest na "nie", nawet, gdy pozornie wygląda (udaje) na "tak", bo zawsze po "tak", pojawia się "ale", nawet w Raju. Sorry za inwokację długości listu motywacyjnego w zapisach na Akademię Wychowania Komunistycznego imienia Nadieżdy Krupskiej, ale wstęp być musi, skoro technika ma zadziałać. Bowiem zrozumienie o co kaman inspiruje do działania. Dość łatwo poznasz, czy jesteś młodą duszą, po strachu. Im więcej jesteś opętana strachem, tym masz wyższą entropię, więcej chaosu jest w Tobie, czyli posiadasz mniejszą ilość danych. Jeśli jednak zaczniesz ćwiczyć, trenować grę na drumli, dzięki bzyczącemu katalizatorowi ewolucja może zostać przyspieszona. Bywają wyjątki, gdy pojawia się nerwica lękowa, bo może ona oznaczać, że boisz się jedynie na tej linii życia, gdyż to nie jest Twoja linia, że czas najwyższy znaleźć przyjazne warianty, gdzie nie będzie fobii, przyduszania i nienormalnego strachu, który, gdy jest uzasadniony pojawia się przed dotknięciem imbryka z wrzącą wodą.Pierwszy etap: oczyszczanie awatara, ruszenie ze skrzyżowania
Zawsze trzeba wyjść od stanu wyciszenia myśli. Bez tego nie usłyszysz głosu swojej duszy. Żeby zacząć wyciszać myśli będąc w świadomym śnie, lub medytując trzeba tę robotę uprościć.
Dieta musi natenczas być roślinna i antyzapalna, w przewadze surowa
Używaj blendera, co w wielu przypadkach zastępuje gotowanie. Jeśli gotujesz, to głównie na parze.
Nie jedz alergenów i oczyszczaj ciało
Każdy dzień zaczynaj od codziennej oczyszczającej i nawadniającej kuracji 4 szklanek.
W razie poważniejszego samouzdrawiania wejdź na ten protokół kuracji przeciwnowotworowej.
Zlikwiduj braki odżywcze
Uzupełnij braki odżywcze za pomocą witamin D3 w protokole z witaminą K2, ale oczywiście najlepiej jakbyś witaminę D brała ze słońca.
Dołóż bogaty kompleks witamin i minerałów. Do 4 szklanki dodaj 2 kopiate łyżki hemp protein, oraz 1/2 łyżeczki kelpu, oraz kopiatą łyżeczkę antyzapalnego baobabu, lub/i róży, oraz brokułów.
Nawadniaj się wodą strukturalną
Używaj czystej wody, może być zwykła ze sklepu mineralna, czy źródlana, ale przed użyciem mów do wody piękne słowa o miłości. Możesz jej puścić muzykę klasyczną, typu Mozarta. Możesz też wodę gotować, zamrażać i potem używać rozmrożonej, będzie miała piękną strukturę, taką jak woda w owocach, czy w Twoim ciele.
Drugi etap: uciszanie ego, wyciszanie myśli, pierwszy krok do zrozumienia
Po tych kuracjach czyszczących awatara (możesz jeszcze wprowadzić herbatkę oczyszczającą nerki wymiennie z drugą antyzapalną leczącą ponad 60 chorób), będziesz łatwiej wprowadzała ciało w wyciszenie umysłu. Twoje ego zamilknie zupełnie, gdy się przebudzisz całkowicie, ale to nie zdarza się często i nie jest niezbędnym warunkiem wyzdrowienia.
Technik medytacyjnych jest bardzo wiele. Doskonale sprawdza się szybkie bieganie. Jeśli więc umiesz już biegać, biegaj. Jeśli chcesz medytować na tapczanie, nie ma problemu. Chodzi o to, aby jak najbardziej wyciszyć umysł.
Tuż po takim wyciszeniu umysłu powinna pojawić się intencja, czyli zamiar wewnętrzny wyzdrowienia. Tuż po medytacji to najlepszy czas, żeby zasadzić ziarno intencji.
Trzeci etap: zamiar zewnętrzny, czyli ziarno intencji
Intencja jest punktem wyjścia dla każdego działania sprawczego.
Trzeba posiadać intencję spełnienia, czyli zamiar wewnętrzny osiągnięcia celu. Gdy zamiar wewnętrzny, że zdrowiejesz, pokryje się z myślami ego, które tym razem nie wątpi, że proces zdrowienia trwa, otrzymasz zamiar zewnętrzny, który w swojej czystej postaci ma absolutną moc sprawczą.
Intencja, czyli zamiar zewnętrzny, to jest moc twórcza, która spełni każdy Twój cel, uzdrowi Ciebie, relacje z innymi, doświadczysz miłości, możesz się też dzięki temu zamiarowi przebudzić, możesz też osiągnąć dobrobyt. Bowiem, gdy wejdziesz już na drogę do własnego celu wówczas wszelkie atrybuty niezbędne do jego realizacji po prostu się pojawią, w tym piniądz.
Wszystko co dzieje się we Wszechświecie zaczyna się od intencji, czyli od zamiaru.
Gdy decydujesz się kupić prezent urodzinowy, poruszyć małym palcem, lub zadzwonić do kumpeli, to wszystko zaczyna się od intencji, czyli zamiaru zrobienia tego.
Hinduscy mędrcy zaobserwowali już tysiące lat temu, że nasze przeznaczenie, czyli droga, którą idziemy pochodzi z przestrzeni wariantów zapisanych w kronikach Akaszy, i kształtowana jest przez najgłębsze intencje i pragnienia, w rozumieniu cele. Bo marzenia/pragnienia się nie spełniają, gdyż piętrzą potencjały, które prowokują siły równoważące. Spełniają się za to zamiary osiągania celów.Zamiar zewnętrzny (ten, który wszystko może) to zgodność duszy i ego, kierowany jest impulsem świadomości. Zamiar wewnętrzny zamieni się we wszechmocny zewnętrzny, tylko wtedy, gdy odpuścisz ucisk, zejdziesz z siebie. Miej ten zamiar, ale potencjały nacisku rozprosz działaniem.
Moc Twojego zamiaru jest ogromna, taka sama jak Jezusa, tylko, że on miał za sobą pewność, absolutną pewność, że tak się stanie, bo był przebudzony. Jednak Twoje ego będzie podważało tę pewność, dlatego trzeba nauczyć się kiwać, dryblować i puszczać legalne świnie.
Możesz więc wyobrażać sobie siebie zdrową?
Możesz, przecież to nie kłamstwo, nie mówisz, że nie chorujesz, tylko wyobrażasz sobie siebie zdrową, ego Ci na to pozwoli, bo nic tu nie ma do podważania. Każdy może sobie kręcić filmy. Podobnie gdy wyobrażasz sobie siebie w nowym domu, masz takie prawo przechadzać się amfiladą najpiękniejszych portali drzwiowych. Nie mówisz przecież że teraz to masz, po prostu jesteś już tam, a reszta to kwestia czasu.
Ponieważ Twoje ciało jest w nieustającym procesie oczyszczania, a następnie wyciszasz umysł, to gdy właśnie teraz pojawi się ziarno intencji, spadnie na bardzo sprzyjające środowisko. Ziarno w worku ma ogromną wartość, ale aby zaczęło kiełkować musi wpaść w przyjazne kreacji środowisko.
Nie upieraj się, że musisz być zdrowa, nie mów, też, że to się nie uda, po prostu bądź w zdrowieniu, odpuść, płyń w zdrowienie. Jest jak jest, kogo to obchodzi. Unoś się na chmurze zdrowia. Rób to lekko, bez presji. Nie zaglądaj nerwowo w lustro rzeczywistości, jak już, to króciutkie zerknięcie, błysk pomadki na dolnej wardze. Teraz czarujesz, cieszysz się tym, robisz to bez nacisku, będzie jak będzie, doświadczasz, od nowa uczysz się być.
Czwarty etap: akceptacja, zgoda, puszczenie, koniec z podduszaniem
Co tu dużo mówić, to jest etap najtrudniejszy, na którym powinnaś nauczyć się akceptować każdy wynik.
Nawet o nim nie myśl.
Nawet o nim nie milcz.
Nie przywiązuj się do żadnego wyniku, bo to przywiązanie zawsze będzie oparte na strachu i niepewności, dlatego będzie piętrzyło potencjały. Oprzyj się na bezwarunkowej pewności, że moc Twojej Jaźni, która jest częścią najwyższego systemu świadomości, przez wielu zwanego Bogiem, jest niczym nieograniczona, ta moc.
Pomyśl to, po czym, puść się. Nie bój się, w tej przestrzeni umiesz latać, bo to jest świadome śnienie. Daj sobie szansę wziąć od wszechświata swoje zdrowie. Lewą stopą do lusterka, na luzie, łatwo, lekko i przyjemnie, bez spinki. Chyba jasno tłumaczę, co znaczy "lewą stopą do lusterka".
Etap piąty: wyzdrowienie
Twój zamiar zewnętrzny osiągnął już ogromną siłę. Intencje stworzyły nieskończoną wszechmoc porządkującą wszechświat, czyli ujęły mu chaosu, obniżyły entropię. Wszyscy na tym skorzystają.
Teraz możesz być po prostu zdrowa, bo już jesteś zdrowa.
Skończ, odpuść, wyślij paczką w Kosmos, z tą obsesyjną czujnością, zdejmij rękę z pulsu, jest dobrze, jest idealnie, jesteś już na innej linii życia.
Okoliczności zaczynają Ci sprzyjać, tutaj nikt nie chce wyżreć Ci strachu, bo nikt tutaj nie żywi się emocjami. Więc nie ma po co się bać. Nic Cię do strachu nie zachęca. Ziemia wokół Ciebie jest żyzna, urodzajny czarnoziem kwitnie zapachem maków, chabrów i wszystkiego co jest urocze dla nosów.
A nawet pachną choiny, cichutko prószy śnieg. Zakwita jemioła. Kwitniesz Ty.
Z okazji nie urodzin Jezusa życzę Ci bycia w miłości, w zdrowiu, w kwitnieniu, w dobrobycie, w pasji ...
z miłością and owocek
Źródła: "The Seven Spiritual Laws of Success: A Practical Guide to the Fulfillment of Your Dreams" Deepak Chopra "Transerfing rzeczywistości" Vadim Zeland
Komentarze