miej 🙌🎉
Gdyby na siłę zamknąć w pokoju, dajmy na to Umberto Eco, hipotetycznie, (bo odłożył już swój wyrafinowany, mediewistyczny widelec) razem z jakimś analfabetą.
Po pewnym czasie CIERPIELIBY OBOJE.
Dla analfabety kontakt z Umberto byłby męczący.
Dla Umberto analfabeta byłby nie do zniesienia, nie będąc w stanie dźwignąć cienia rozmowy wyższej.
Ani dekagrama zrozumienia o czym mowa.
Pańskie męki dla obojga.
A co zrobić, gdy wracasz do domu dosyć późno, a mama znów czeka z kotletem, mimo że od dwóch lat tłumaczysz, że jesteś dużą dziewczynką i sama dokonujesz wyborów żywieniowych.
Wieprzowina mi śmierdzi, mięso jem, ale raczej ryby lub drób dwa razy na tydzień.
Niestety tylko ja jestem wybrykiem, który je inaczej.
Jedzenie scala ludzi.
Nas dzieli.
Z jednej strony wdzięczność mamie, bo myśli o mnie, z drugiej moja złość za brak respektu dla moich wyborów.
Niby taki głupi problem.
Smażone, psikadła w domu, chemia w łazience na maksa, litry płynu do płukania na pranie.
Ja ignoruję robię swoje, staram się milczeć, czasem spojrzę z miłością na wyrzut negatywnej energii, choć wolę po prostu nie wdawać się w dyskusję.
Zmieniam tylko siebie, a i tak są zaczepki i agresja słowna z tego powodu, bo robię inaczej i sobie szkodzę.
Pepsi, mój awatar ma 25 lat i tak głupi problem.
PS
Mogę się of korsik wyprowadzić jednak na swoje mieszkanie bez kredytu zbieram póki co i do pełnej kwoty brak …
A W TAKIEJ ATMOSFERZE CIĘŻKO ZOSTAĆ MILIONERKĄ I ZDROWIEĆ.
Nie porzucaj dobrych przyjaciół!:)
Niech ilość Twoich czystych poranków
Pomnaża codzienny rytuał 4 Szklanków !:)
Mówisz, że ciężko, DOSTAJESZ CIĘŻKO.
Nie zamyka się intelektualistów z idiotami, podobnie jak dorosłych córek z ich matkami.
I nie chodzi mi zupełnie o analogię co do IQ, tutaj, jak wiemy, bywa różnie, ale o praktycznie niemożliwą harmonię.
Ten kotlet, to nic innego, tylko czarna polewka podana niechcianemu absztyfikantowi, już nic więcej ojciec panny nie musiał dopowiadać.
Jesteś za stara, żeby mieszkać w domu rodziców i codziennie mieć im za złe.
Takie rzeczy można znosić od zbuntowanej nastolatki, ale Ty zachowujesz się jak cwany Hindus w zatłoczonym pociągu lini Delhi Mumbaj.
Najpierw tęsknie patrzy na 2 cm wolnego miejsca obok kogoś, a gdy się w końcu naiwniak zgodzi już wkrótce na wykupionym przez niego miejscu wygodnie chrapie pewien cwany Hindus.
Tak się czuje Twoja matka, wie, że wykupiła sobie miejsce, a tu pewien Hindus udowadnia jej, że jej styl życia to zacofanie, dieta to gusła.
I na pocieszenie własnego ego (Hindusa), od czasu do czasu obdarza ją protekcjonalną miłością, a tak naprawdę WYLEGUJE SIĘ NA JEJ MIEJSCU.
Kotlet moja droga, oznacza metafizyczne spakowanie Twoich walizek, bo nadszedł najwyższy czas.
Jest taka zasada, którą nagminnie łamią rodzice, bo nikt ich nie uczy, podobnie jak określania życiowych celów, również postępowania z własnymi dziećmi.
Dobrze to opisuje Jordan B. Peterson jeden z najważniejszych współczesnych myślicieli, w swojej książce „12 życiowych zasad, antidotum na chaos”.
Najdroższa Socjeto, nie tak dawno dostarczyłam Naszemu Wszechświatu 💔
E-BOOK „Niekochana, czyli co zrobić, żeby ktoś się we mnie zakochał”,
który po prostu jest KURSEM DOSKONALENIA MANIFESTACJI SP,
czyli specyficznej persony, mówiąc jaśniej konkretnej osoby …🚀
Dlaczego rodzice, czy tylko matki pozwalają na to, aby ktoś tak bliski jej, codziennie walił ją plaskaczem w ryj pod niezwerbalizowanym wprawdzie pretekstem, ale czytelnym nawet dla Pinokia.
Że matka jest ciemna jak tabaka w rogu i NICZEGO ZE ŚWIATŁOŚCI EKO nie kuma.
Albo od czasu do czasu córka protekcjonalnie klepała ją po głowie jak Benny Hill łysego dziadka.
Matka pozwala z powodu programów softwarowych nałożonych na podświadomość polskich (i nie tylko) matek, ale NIE LUBI SIEBIE coraz bardziej.
Dlatego karmi Cię galantyną z wieprzowych nóżek.
Możesz się wyprowadzić?
Serio?
Zmieniasz tylko siebie?
W takiej atmosferze ciężko jest zostać milionerką i zdrowieć?
Serio?
Słyszysz się Kochana?
Wiesz kto napisał te słowa?
CZŁOWIEK GŁĘBOKO UŚPIONY.
Życie jest teraz, udajesz zdeterminowaną, a jesteś po prostu wygodna, i obwiniająca swoją rzeczywistość, której jesteś autorką.
Ty, a nie Twoja rodzina.
Powiem Ci coś zgoła niepopularnego, że w takiej właśnie atmosferze najlepiej i najłatwiej jest być milionerką i zdrowieć, bowiem MASZ POTĘŻNY IMPERATYW.
Polecam moją książeczkę „Biegam bo muszę”
W co drugim rozdziale poznasz przepis jak w ciągu 8 tygodni od zera zacząć biegać jednym cięgiem 30 minut,
co „pasuje Cię” na biegaczkę.
A w co drugim rozdziale poznasz historię pewnej Coli Eliot, która „uratowała się” dzięki ruszeniu w bieg:-)
Sekretem jest że czujesz, że masz już osobne miłe lokum do mieszkania, życia, zabawy, przyrządzania posiłków w Twoim trendzie, i kibelek błyszczący od wodorowęglanu sodu.
Określ dokładnie, czego pragniesz:
Ile istota, którą jesteś, WIELOWYMIAROWA ISTOTA, multidimension being, ile ta turystka w czasie i w przestrzeni, jak myślisz, potrzebuje kasy i tego wszystkiego.?
NIC NIE POTRZEBUJE, prawda?
Manifestacja będzie polegała, że będziesz manifestować, czyli ucieleśniać, czyli krystalizować TO, CO JUŻ MASZ.
Uwaga! Uważka!
Wasz ulubiony spalacz tłuszczu Bikini Burn TiB nie musi czekać do wiosny,
żeby dopiero na plaży szarżować szczupłością.
Na MAŁĄ CZARNĄ SYLWESTROWĄ JUŻ
WARTO wejść w formę 👗🚀😘
Jesteś tutaj, bo tu się zalogowałaś i tu w 3D chcesz materializować marzenia, pragnienia i najpiękniejsze fatamorgany.
To Ci daje poczucie, że po coś tu jesteś w tym 3D, że tu się zalogowałaś, ŻEBY SIĘ DOBRZE CZUĆ i DOBRZE BAWIĆ, żeby się dużo śmiać, żeby móc potem z czego nalewać innym, że robisz to z miłości do siebie.
A jeżeli kiedykolwiek przydaży się kotlet, podziękuj z miłością, a w chwili mamą nieuwagi w bibułce schowaj go do kieszeni (wyrzuć go tak, żeby mamą nigdy tego nie odkryła).
Robiłam tak dziesiątki razy ze sznyclami, kotletami, czy nawet rumsztykiem, który pachniał ślicznie zeszkloną cebulką.
Tak się to robi ANTYZAPALNIE!
Miłe info:
Na zawsze Twój
Powiązane artykuły
Komentarze
Jesteś mądrą panną i wiesz już, gdzie NATURA schowała MASĘ Witaminy C
Ale nie tylko o to chodzi, sproszkowana BIO Czarna Porzeczka to CUD dla wytrzymałościowców!
Dodaj więc CZARNĄ PORZECZKĘ Blackcurrant This is BIO do czwartej szklanki lub do zielonego szejka
Gonisz, robisz interwały?
Nie zaszkodzi zejść na Ziemię, przysiąść na krześle i wypić zielonego szejka z Blackcurrant This is BIO!:)
Kocham ten post ❤️ huba na drzewie wymiata ?
A co zrobić w sytuacji gdy jest krucho z kasą a nie chce się już mieszkać z rodzicami?
yyy … kasę dorosły człowiek zarabia, a nie dostaje od rodziców <3
Też mam taki problem. 29 lat i nie mam jeszcze rodziny. Moja pensja nie pozwala na to żeby samemu wynająć mieszkanie i się utrzymać. A wynajmować pokój z obcymi? To chyba rodzicom lepiej się dołożyć, to już nie studia ??? zagadka naszych czasów bo tak źle i tak źle
Pepsi mam pytanie ? od jakiegoś czasu mam
kontakt prywatny ze swoim BYŁYM szefem. Gadamy o wszystkim (narazie tylko przez telefon), zero seksualnych podtekstów. Wiem, że mu się bardzo podobam, on mi też. Ale na pierwszą randkę z grubej rury zaproponował czy może nie chciałabym do niego wpaść. Czy to z góry jest już przesadzone, że chce mnie tylko na raz?
Od Ciebie zależy, on próbuje
Tzn. jak to ode mnie zależy? ? mam sobie go wizualizować jako szczęśliwego przy mnie i po prostu nic nie analizować, nie rozkminać?
raczej nie to miałam na myśli
hm nie rozumiem… 🙁 czy napisałabyś bardziej jaśniej co miałaś na myśli?
Jesli on chce na raz a ty chcesz cos wiecej to ty zdecydujeszc czy sie z nim przespisz od razu. Moze sie okazac ze samej po kolacji on przestanie ci pasowac… a Pepsi pisala gdzies indziej- ustawiaj plany wobec siebie ( tutaj – wizualizujesz –>siebie
przeczytaj sobie książkę „Dlaczego mężczyźni kochają zołzy?” tam jest dokładnie opisany ten schemat że faceci próbują mieć najpiękniejsze kobiety na raz, ale zakochują się w tych które umieją na początku trzymać dystans. Odpowiedz mu, że bardzo chętnie byś przyszła ale akurat nie możesz bo masz jakieś bardzo ważne zajęcia, i zaproponuj żeby Ci towarzyszył w czymś co robisz zawsze co tydzień i nie chcesz odpuszczać, np basen, albo siłka, albo niszowe kino, albo nawet zakupy gdzieś gdzie są akurat w ten dzień promocje. Musisz być zabiegana, to on będzie się czuł wyjątkowo gdy zechcesz poświęcić mu chwilkę, ale tylko na Twoich warunkach.
Gościu chce Cię na jeden raz, widać dlaczego.
Jenyyyy… Cudo! Czyli nie jestem najgorszą matka na świecie, chachacha 😀
Dziękuję Ci Pepsi za wszystko co piszesz! Dzięki Tobie od roku wychodzę z depresji milowymi krokami. Przyczyniła się do tego też super książka Louise L. Hay Możesz uzdrowić swoje życie, polecam wszystkim! Kiedyś byłam taka załamana beznadziejną rzeczywistością, kurczowo trzymałam się tej myśli, że kiedyś w przyszłości będzie lepiej. Po przeczytaniu tej książki zobaczyłam jak bardzo siebie nie lubię i wszystkiego co mnie otacza. Gdy postanowiłam, że od teraz będę się o siebie troszczyć, będę dawać sobie wszystko co najlepsze to poczułam się jakby pierwszy raz przytuliła mnie ukochana osoba, jakbym była rozbitkiem na tratwie i ujrzała ląd, Teraz jestem już uratowana, teraz już wszystko będzie dobrze, to takie uczucie. Potem trafiłam na Twojego bloga i zaczęłam dbać o dietę. Prawdziwy szok przeżyłam gdy odstawiłam gluten, bo niezwykle wyostrzyło mi się skupienie, myśli się skupiły, wcześniej byłam wiecznie jakby zamglona i senna, a teraz żyję, i myślę jakby bardziej trzeźwo. Bez glutenu lepiej śpię, a wyspana jestem bardziej radosna.
Mieszkam z rodziną mojego męża w starej, zimnej ruderze z grzybem, po której latają pająki. Jego rodzice i rodzeństwo mają wielkie pretensje do całego świata za swoje cierpienie, ale im się nie dziwię bo tez takie miałam, razem użalaliśmy się nad sobą. Dlatego nie dziwię się że trafiłam do tej rodziny, przecież taką sobie stworzyłam rzeczywistość. Ale teraz chcę to zmienić, zmieniam siebie, szukam rozwiązań. Dzięki Tobie!
słaby tekst i odpowiedź. nie każdego stać na wyprowadzkę, taki macie chory kraj. a matka zachowuje się po prostu bez szacunku.
Mamy chory kraj?
tak, polska to chory kraj. przyjechałam tu na tydzień, utknęłam przez każdemu znaną sytuację, i już odliczam dni do wyjazdu stąd. wystarczy spojrzeć na to, co ludzie na co dzień wyprawiają i jacy są dla siebie paskudni. też mam toksycznych rodziców, więc wiem, o czym mówię.
Widzisz dokładnie to co myślisz, dla Ciebie będzie więc chory, a starzy toksyczni
Nie widzę braku szacunku matki. Widzę żądania córki. Doroslej. Córka też może uprzedzić i zrobić obiad dla wszystkich na własnych zasadach. A kraj tworzą ludzie. Co prawda to komentarz do 2020 (wpis), ale może ktoś czytając się zastanowi.
Cześć Pepsi. Piszę, bo aktualnie Twoje teksty otwierają mi oczy i jesteś takim moim internetowym nauczycielem. Mam 27 lat, od małego tato tak nami kierował, żeby stworzyć firmę rodzinna. Zrobilam szkole dla rodziców, bo obiecali mi dużo, ściągnęłam faceta do domu rodzinnego żeby z nami tworzył i pomagał. Zrezygnowałam z siebie. Teraz wiem, że to był błąd ale jako nastolatka nie wiedziam. I kiedy w końcu zaczęło mi się powodzić u rodziców, zaczęłam robić szkole która mi sprawia radość, usłyszałam pewnego dnia, że czas się z domu wynosić. Szkoly zostało mi rok a że trzeba się wynosić zaczynam wszystko od zera. Co prawda mam zdrowie więc to już coś ? chodzi o to, że mimo iż wiem jak to działa, że wiem że to będzie dla mnie najlepsze, to nie wiem jak mam oczyścić atmosferę między mną a rodzicami. Że taka byłam głupia i dałam się wykorzystać ale też taka byłam uśpiona. Jak wybaczyć im i sobie. Bardzo mi ciężko. Do tego dochodzą natręctwa. Czuję się taka niewystarczająca. I te cholerne ego, które ciągle liczy, coś chce. Napisałaś kiedyś żeby z nim nie prowadzić dyskusji tylko zająć czymś. Nie pomaga, jest uparte. Do tego ciągle mówi że znowu się nie uda, że starzeje się, że nie mam fachu w rękach. Afirmacje też nie działają. Jak odkorkować ta zakuta głowę. Przeczytałam Twoje teksty o rodzicach i dzieciach. Były plany na wyprowadzkę ale to wszystko przyszło tak niespodziewanie, jak kopniak znienacka w dupę. Jak zacząć od zera z dobra energią? Jak okiełznać strach, mimo że wiesz jak to funkcjonuje ale dalej gdzieś popełniasz błąd? Udzielisz swojego świeżego spojrzenia, proszę.
To znaczy że mieszkasz z facetem u swoich rodziców? Czy rodzinna firma działa nadal? Chcę wiedzieć jak interpretujesz rzeczywistość.
Tak, mieszkaliśmy 4 lata. Z początku było fajnie, no bo przecież ktoś będzie do pomocy. Zgrzyty się zaczęły, kiedy w końcu zaczęliśmy chcieć więcej, a wiedz, że 90% zysków szło dla ojca. Obcy ludzie dostawali rabaty na towar a ja nie. To mnie denerwowało. Ale każdy kombinował z rodzeństwa, bo też chcemy normalnie życ, mieć dom, dzieci itp. Ale wszystko szło tak żeby nie robić konkurencji sobie nawzajem. Nie, co to to nie. Po prostu każdy miał fajne pomysły. I to było na tej zasadzie. Tato sprzedaje burki, ja ziemniaki a siostra marchewki (to przykład tylko) więc zwiększał się asortyment ale ojcu nie pasował podział pieniedzy. On chciał do wspólnej puli ale na takiej własnie zasadzie że dla niego wiekszość. A nikt nie chce robic za darmo. I koniec konców, firma działa ale gorzej, bo wirus jest. Siostra nie dała rady i się wyprowadziła, teraz moja kolej.Mam juz dosyć robienia na kogos. Jak interpretuję…? całe życie uważałam, że rodzice są moimi przyjaciółmi, takim najdroższym diamentem. Ojciec ma niezwykły dar przekonywania. Naprawdę. Kiedy chciałam zrobic studia on powiedział: po co Ci, bedziesz siedziała z nami, tu jest potenciał, kasa. No to jak nie uwierzyć. Zgodziłam się jak ten baran. Jak tak cofnę się wstecz to wiem że chciałam dobrze, moze i on też ale nie wziął chyba pod uwage tego że dorastamy, że będą obcy meżczyźni, że w koncu tez bedziemy coś chciały od zycia. Teraz wiem, że mam się wynieść, wziąć się w garść i iść po swoje, nigdy tu nie wracać ani się nie nabierać. (miałam i tak to zrobić ale rok szkoły mi został wiec nie bylo sensu wynajmowac mieszkania niedaleko domu) Zawszę miałam przekonanie, że bedzie dobrze. Teraz widzę troche ze chyba zyłam w jakiejś bance. Bardzo to pogmatwane. Mam tylko przeczucie, że nadal czegoś nie kumam, a chce zacząć z dobra energia. Czy to możliwe żebym nadal spała, myślałam że jest lepiej a tu znowu zakalec. Haha
Czy to chodzi o to, że w PL (i w krajach byłego bloku socjalistycznego) jesteśmy silniej związani pokoleniowo? Stąd trudniej usamodzielnić się, odejść od rodziców?
niekoniecznie, to kwestia złożona, w tym istotna jest świadomość rodziców. Gdy rodzice, szczególnie matki nie mają innego pomysłu na siebie, niż realizacja się poprzez potomstwo. No i kwestia niskich zarobków w danym kraju, gdzie młody człowiek nie wystarczy że ma pracę aby mógł się samodzielnie utrzymać. Jakakolwiek praca np we Francji pozwala na wynajęcie czegoś i możliwość usamodzielnienia się. Chociaż i u nas jest już coraz lepiej, szczególnie, że ludzie młodzi wynajmują coś wspólnie, jak w Stanach.
Tylko że to też jest na ,,chwilę”, bo jednak większość chce mieć własne cztery kąty :). A na ,,weście” własnościowe mieszkania są jeszcze droższe niż u nas…
najpierw stwórzm przepływy, a potem będziesz się zastanawiał nad konsumpcją.
W biznesie się nie pracuje, biznes się tworzy
Czyli wszyscy, którzy chcą kupić swoje mieszkanie, muszą prowadzić biznes? Dlaczego jest tak, że za zarobione pieniądze nie stać człowieka na normalne życie? Wygląda to tak, jakby mała grupa ludzi dyktowała warunki milionom. Mieszkałem wiele lat w UK i tam też wielu ludzi nie ma własnego lokum, i też jest to dla nich uciążliwe. To jest jakaś patologia tego systemu społecznego, który z jednej strony wmawia ludziom, że wszystko mogą, a w praktyce tylko nieliczni mają to, co powinien mieć każdy, kto uczciwie pracuje.
A kto ma Ci zapewnić normalne życie, jak nie Ty? Jesteś chora, ubezwłasnowolniona?
Jakby co, to pracując u kogoś masz o wiele większe szanse na kredyt hipoteczny, niż prowadząc firmę, przynajmniej przez pierwszych kilka lat, a tylko 1 firma na 10 firm przetrwa kilka lat.
Pieniądze, które się zarabia, nawet te małe, trzeba nawet w najmniejszym procencie reinwestować.
To Ty kreujesz swoje życie, nikt Ci nie każe pracować u kogoś, jak widzisz komunizm, marks i engels, lenin, z ich wszystkim po równo, okazał się największą ludzką tragedią, bo stłumił kreację, inicjatywę, oddał władzę konformistom, najmniej twórczy typ osobowości, służalczy, z wystawioną rączką.
Komunizm zapomniał, że żeby było co dzielić po równo, któż musi dostarczyć to coś, a tego zabrakło.
Prowadzenie własnego biznesu wymaga zupełnie czego innego ni^ż praca w nim, w biznesie się nie pracuje, biznes się tworzy, biznes się rozwija.
Twoja postawa jest roszczeniowa, kto ma Ci dać kasę na mieszkanie?
System?
To jedź do `kuwejtu, tam przypada wielki dochód na jednostkowego obywatela, mają ropę.
Oprócz systemu jest jeszcze kwestia debili u sterów, którzy nigdy nie poprowadzili własnego biznesu, etc.
A co to znaczy uczciwa praca, wszyscy powinni pracować uczciwie, chodzi o to jak ta praca przekłada się na przychód narodowy brutto.
W biznesie nie ma L4, urlopów przez wiele wiele lat też nie etc,
Z drugiej strony matriks kusi ładnymi przedmiotami, autami, apartamentami, wszystko po to, aby zaciągnąć kredyt konsumpcyjny, a nie ma gorsze3go kredytu niż na konsumpcję.
Tylko kredyt na biznes ma sens.
Ale na biznes bardzo niechętnie dają początkującym.
Każdy przedsiębiorstwa zna uczucie straty, ale chodzi o to, żeby się nie prezstraszyć, tylko działać dalej.
Poczytaj Ayn Rand zobaczysz o co w tym chodzi.
Gdy życie jednostki przestaje być ważna dla niby dobra ogółu (przecież ogół składa sikę z jednostek, ale ludzie jakby o tym zapominali) to taki system jest parszywy, obelżywy i drański.
Czy ja gdzieś napisałem, że popieram komunizm i mam postawę ,,należy mi się”? Nic z tego! Ale w obecnych czasach doszło do sytuacji, gdzie bogaci coraz bardziej zaciskają pasa i ,,oszczędzają” na wszystkim, aby mieć jeszcze więcej dla siebie.
Przez lata w Europie Zachodniej funkcjonował tzw. system demokratyczno-socjalny, i choć nie był wolny od błędów, jako tako dawał milionom ludzi gwarancję normalnego życia. To, co Europa wyprawia od ostatnich kilkudziesięciu lat (masowe wpuszczanie emigrantów i marginalizowanie swoich obywateli) to jest coś nie do pojęcia i pewnie doprowadzi do zawalenia się tego systemu.
Ale w Polsce nie jest lepiej. Rynek mieszkaniowy sterowany jest przez pato-deweloperkę, i ludzi, którzy posiadając nieraz dziesiątki mieszkań na własność, dyktują ceny nie do zdobycia dla większości ludzi. To jest to samo, co komunizm i nazywa się kapitalizmem neoliberalnym, czyli ten, kto ma więcej może więcej, bez patrzenia się na innych. Może w USA takie podejście jest czymś powszechnie akceptowanym, ale w Polsce ludzie nie mieli nigdy takiego systemu, i trudno wymagać, aby nagle to zaakceptowali. Mamy inną historię, inną kulturę i tradycję. To szaleństwo zafundowali nam cwaniacy w postaci pana Balcerowicza i innych, wmawiając, że wszystko trzeba sprywatyzować. I teraz 99 procent tego, co powinno być w nasze (porównaj sobie choćby sytuacje, jak wygląda to w innych krajach Europy, gdzie nie do pomyślenia jest, że prywatyzuje się np. dobra cenne narodowo itp.) jest w rękach kilku cwaniaków.
To nie jest podejście pro-społeczne. Nie można zmuszać milionów ludzi do tego, aby całe swoje życie koncentrowali na ciułaniu kasy, zamiast na zajmowaniu się również innymi sprawami. Z kredytami też nie jest łatwo, bo bardzo często banki odmawiają, a poza tym to jest nieraz pętla na szyi przez xxx lat i życie pod stałą presją. Kreatywność jednostek nie może polegać na tym, że te jednostki wpływają na życie milionów innych ludzi i utrudniają im życie.
Ja akurat mam swoje mieszkanie, nawet dwa, ale trochę nie rozumiem tego ciągłego nakierowywania wszystkich na biznes :). Czy nie można swobodnie żyć i zarabiać nie mając swojego biznesu?
oczywiście, że można, biznes by nie istniał, gdyby nie ludzie o takich poglądach, jak Ty. Ktoś musi pracować w biznesie.
Ja tymczasem zwracam się do ludzi, którzy nie chcą aby pensję wyznaczało im państwo, czy państwo i właściciel biznesu.
Zwracam się do ludzie, któ®zy chcą być bogaci, robić przepływy, decydować etc.Więc nie do Ciebie Pablo, daj na luz.
Mój oddział jest skierowany albo do młodego początkowego biznesu, albo ludzi, którzy chcą tym się zająć.
Nie do sceptyków, po prostu z całym szacunkiem, to nie jest tekst dla Ciebie, ani do Ciebie. .
Ja też pracuję ,,na swoim”, tylko nie jako biznesman tylko ktoś w rodzaju wolnego strzelca.
Też nie chcę być zależny od innych, ale zawsze jesteśmy od czegoś zależni, np. od rynku i jego potrzeb. A nie każdy potrafi te potrzeby spełnić (z wielu różnych powodów).
Chciałem tylko zwrócić uwagę, że nie każdy ma predyspozycje do prowadzenia swojego biznesu etc. :).
Wiadomo, a pracując u siebie jest to wszystko o czym piszesz, nie prostsze, tylko zwielokrotnione.
A skoro jesteśmy już przy temacie działania ,,na swoim”, czy mogę zadać ci kilka konkretnych pytań, odnosząc się do swojej sytuacji, pracy itp.
korzystaj, że dopóki (lada moment trzeba będzie wykupić abonament miesięczny lub roczny) nie będzie stworzonej przestrzeni wirtualnej dla oddziału Sierżanta Eliota (manifestaja, świadomość, kasa) masz za darmo. Pytaj.
Moje pytania będą nawiązaniem do tego, o co zapytałem w sprawie Prawa Przyciągania. Twoje rady (4 szklanki, trening) to jedno i jest to ok do zrobienia, ale czuję, że muszę podpytać o szczegóły.
Wspomniałem, że pracuję ,,na swoim”, ale że czuję się wypalony też. Spokojnie pomyślałem sobie nad tym, i doszedłem do wniosków, że głównym powodem jest niespójność między tym, co jak bym chciał robić w tym, co robię a tym, na co nastawiony jest rynek, potrzeby ludzi. Teoretycznie PP pozwala na przyciągnięcie tego dokładnie, co chcemy, ale nie jestem w tym aż tak dobry, póki co, więc na razie nie mam ,,mocy”, aby wykreować coś takiego (bo nie jestem pewny, czy chce dalej to robić w perspektywie na dłużej, na kilka następnych lat).
No i tu zaczyna się robić dość niewesoło, bo ani nie potrafię (a może coś innego – nie wiem) wpasować się w zapotrzebowania rynku (bo kieruje się przede wszystkim tym, że to, co robię zawodowo, czyli to, na co poświęcam wiele czasu i energii, powinno w pierwszej kolejności dawać satysfakcję mi, dawać spełnienie), ani nie mam otwartości (jakkolwiek to nazwać, ale to chyba najlepsze słowo na ten moment) na zaczęcie zajmowania się czymś innym. Tutaj zauważyłem, że od dziecka zawsze miałem z tym problem. Albo coś kręciło mnie na maxa i oddawałem się temu w 100 procentach, zapominając o świecie, albo nie i koniec. Z tego powodu miałem w szkole problemy z nauką a w życiu dorosłym mam problemy w zasadzie z większością tzw. czynności społecznych (w tym miałem z pracą, dopóki nie zacząłem pracować ,,na siebie”. Tego nie dało się u mnie przełamać.
Dodatkowo wręcz panicznie boję się sytuacji, w której będę zmuszony np. pójść do tzw. etatowej, zwykłej roboty (pracowałem już tak kiedyś, skończyło się depresją i wizytą u lekarza — na szczęście spotkałem mądrego osobnika, który zamiast tabletek poradził mi inne metody, w tym zrezygnowanie z wykonywania prac, które powodują u mnie ten przykry stan). Niestety, ale praca, która wykonuję obecnie, nie zapewnia mi stałych składek emerytalnych, a nie zarabiam w niej aż tyle, aby odkładać takie sumy co miesiąc, żeby potem mieć emeryturę w ilości np. kilku tyś PLN/m.
Dochodzi do tego jeszcze duży problem z przemieszczaniem się — jestem domatorem, i bardzo ciężko mi dostosować się do tego, że dziś w zasadzie co jakiś czas trzeba się przenosić z miejsca na miejsce za pracą czy innymi rzeczami (generalnie nie radzę sobie z wyzwaniami stawianymi przez obecne czasy, za dużo się dzieje dla mnie, zmiany są za szybkie, nie nadążam, nie czuję kompletnie tych czasów w środku siebie).
Tyle. Mam nadzieję, że opisałem w miarę płynnie wszystko.
Mam wrażenie, że odbiegam od większości ludzi pod względem tego, jak żyją, funkcjonują etc. Przez wiele lat nie robiło to dla mnie większego problemu, ale teraz widzę, że jednak w taki sposób jest mi ciężko funkcjonować w społeczeństwie, ale z jakichś przyczyn nie potrafię tego zmienić (i na 100 procent nie jest o ani lenistwo, ani nic podobnego, bo z natury jestem osobą energiczną, lubiącą działać). Niestety, musi to być w 100 procentach tożsame z tym, czego ja potrzebuję. Inaczej energia automatycznie odpływa, a na jej miejsce pojawia się zniechęcenie, apatia, stany depresyjne, drażliwość, frustracja itp. Czy przypadkiem to zawężanie moich potrzeb, i w ogóle takie wąskie funkcjonowanie połączone z innymi trudnościami w funkcjonowaniu nie jest spowodowane jakimś zaburzeniem typu Asperger? (Absolutnie nie chcę się sam diagnozować, daleki jestem od szukania u siebie jakichkolwiek chorób, ale ja sam widzę, że jest coś nie tak.)
Mała dopiska: z relacjami też mam problem, podobnie jak z pracą, mam ogromne problemy z tzw. kompromisowością, akceptacją. Tak jakbym nie miał w sobie umiejętności tego typu, cierpliwości na drugiego człowieka.
Po prostu musisz podzielić swój czas na to co kręci Ciebie i na to co kręci ludzi i dać ludziom to co ich kręci. Czyli orka w ciszy, o czym często mówię w filmach na YouTube, bo biznes przynajmniej na początku to orka w ciszy. W koncentracji,. W zapamiętaniu.
Gdy zrozumiesz o co w tym chodzi, nie ma szans, żebyś nie osiągnął dużego ruchu na stronie, jeśli Toja oferta to jakaś strona, a co za tym idzie sukcesu finansowego.
Wszystko sprowadza się do pojęcia, CZEGO POTRZEBUJĄ LUDZIE, i DANIA IM DOKŁADNIE TEGO, CZEGO POTRZEBUJĄ.
Prowadząc przez wiele lat działalność gospodarczą sądziłam, że dobry marketing, to znalezienie metod poinformowania o produkcie w taki sposób, aby inni chcieli go kupić.
Sądziłam, że gdy będę miała dobry produkt, wystarczy o tym fakcie poinformować potencjalnych klientów, a oni zaraz go kupią.
Gdy zaczęłam bardziej przyglądać się temu zagadnieniu doznałam szoku, bowiem obiektywnie najlepsze produkty wcale nie cieszyły się najlepszym popytem.
Wręcz przeciwnie, często te najmniej skuteczne sprzedawały się najlepiej.
Wtedy zrozumiałam JEDNĄ Z NAJBARDZIEJ PODSTAWOWYCH RZECZY W BIZNESIE, że:
Dobre produkty sprzedajemy tylko dlatego, że LUDZIE ICH POTRZEBUJĄ w danym momencie, a nie dlatego, że są dobre.
To jest główna prawda marketingowa.
W związku z tym stworzenie strony, która da ludziom tylko to, co im się podoba, czego oni akurat potrzebują będzie o wiele bardziej skuteczne, niż oferowanie im tego co Twoim zdaniem byłoby dla nich bardziej korzystne.
Albo to o czym pisanie/działanie (nie wiem co tam robisz) Tobie samemu sprawia większą przyjemność.
Zaproś na kolację wegan, po czym podaj im najlepszą Twoim zdaniem ekologiczną polędwicę wołową, bo jesteś na diecie Paleo, martwiąc się o poziom ich ferrytyny.
Zobaczysz efekt. To jest dokładnie tak samo. Ludzie po coś do ciebie przyszli, a Ty, aby ich zatrzymać musisz dać im to, czego chcą.
To samo w stosunkach mie∂zyludzkich, jeśli Cię ktoś wkurwia, to to jest Twoje lustro, masz jakąś niezałatwiona sprawę ze sobą.
Im bardziej drażnią Cię ludzie, tym bardziej stajesz się drażliwy, aż zobaczysz, że nie tędy droga.
Że Ty sobie tylko pokazujesz, kolego, masz problem z akceptacją yyy … siebie.
Masz rację. Nie tylko w biznesie tak jest, ale chyba w każdym zawodzie.
Tyle tylko, że ja z jakiś powodów nie umiem tak funkcjonować. Z tego powodu zrezygnowałem już z wielu różnych dziedzin, i nie umiem kontrolować tego. Tego typu sytuacje wywołują u mnie od zawsze albo napięcie, albo lęk. Nie umiem za bardzo panować nad tym.
Dlatego uważam, że to jest coś do głębszej konsultacji.
Jako dziecko psycholog w zerówce powiedział moim rodzicom, że mam bardzo nietypową cechę – że jak coś chcę, to to robię na 100 procent, a jak nie to nie ma takiej siły, aby to zmienić.
I to mi zostało. Tylko że to bardzo komplikuje mi życie.
Bo o ile w szkole jeszcze jakoś ,,ślizgałem” się z klasy do klasy to wkraczając na rynek pracy i dalszą naukę (studia) zobaczyłem mur, którego nie byłem w stanie przekroczyć, czyli to, co ty opisałaś – że trzeba robić wiele rzeczy, które nas kompletnie nie interesują, aby mieć cokolwiek z tego, co chcemy. A mnie to totalnie wypala, pozbawia sił z automatu. Nie daje rady tego sobie przetłumaczyć gdzieś w środku.
To jest do tego stopnia poważne, że nie wyjechałem nawet nigdy z miasta rodzinnego, bo nie umiem wytrzymać, mieszkając na stancji z innymi osobami, bez swoich rzeczy, wyjechać do innego kraju, ogólnie nie umiem ,,płynąć przez życie” itp. Sfuksiło mi się, że dostałem mieszkanie po babci, inaczej do dziś mieszkałbym z rodzicami.
Uważam zatem, że to jest definitywnie coś, co wykracza poza zwykła niechęć (wyuczoną czy nie).
Tylko nie wiem, jak z tym dalej pracować.
Czy to, co napisałem, kojarzy ci się z czymś konkretnym?
zasada jest taka, jak powiesz że nie umiesz funkcjonować, to tak właśnie będzie. `Nie będziesz umiał.
Mnie to wygląda dość blisko ADHD dorosłych:
https://www.pepsieliot.com/adhd-w-pracy-pozeracz-czasu-i-zabojca-produktywnosci/
Pepsi @ uważam, że kolega Pablo może mieć spektrum (Asperger) a nie ADHD. Mam koleżankę ze zdiagnozowanym spektrum i oboje mają cechy wspólne (bardzo wąskie zainteresowania/zawody, duża trudność w przełamywaniu barier, robieniu czegoś, co wykracza poza ich utarte schematy – czyli odpada to, co ty sugerujesz, aby zacząć robić coś, co chcą inni – u ludzi ze spektrum takie podejście praktycznie nie istnieje; oni mają swój wlasny świat i albo jest tak jak czują oni albo nie i wtedy zaczyna się dramat, brak elastyczności przy jednoczesnej skrupulatności i dokladności w tym, w czym czują się dobrzy).
Problem jaki ja widzę, to rynek pracy w Polsce, który ciągle jest daleki od tego, co jest na zachodzie Europy. Nie wiem, w jakim mieście mieszka rozmówca, ale jeśli to nie jest jakieś duże miasto typu Warszawa czy Wroclaw, to może być ciężko się przebranżowić, bo tam nawet ludzie bez zaburzeń mają ciężko i często emigrują w poszukiwaniu lepszego życia).
Sugerowałbym konkretną diagnozę i wsparcie ze strony grup osób ze spektrum, które mogą pomóc.
Wydaje mi się, że kolega już czytał mój wpis o spektrum i nie rozpoznał się: https://www.pepsieliot.com/badz-jak-elon-musk-czyli-wszystko-o-autyzmie-modnym-ostatnio-spektrum/
Spektrum autyzmu jest wręcz nadrozpoznawalne teraz.
Wszyscy układają wszystko w szeregu w szafach.
@Pepsi
Owszem, jest, ale jeżeli ktoś ma takie problemy z radzeniem sobie choćby na rynku pracy, gdzie wyzwaniem jest pójście do pracy w sklepie, na kasie, nie mówiąc już o wejściu w jakąś dziedzinę specjalistyczną, to znaczy że nie jest to zwyczajny kaprys czy lenistwo tylko coś, co trzeba zdiagnozować, i potem wdrożyć kompleksowe działania, aby tej osobie pomóc normalnie funkcjonować.
Moja znajoma ma ponad 30 lat i mieszka z rodzicami, nie jest w stanie żyć samej, bo ma ogromne lęki. Interesuje się wybranymi dziedzinami i jest w tym wręcz wybitna, tylko to nie przedkłada się na to, że może zrobić z tego użytek, bo po pierwsze dziedziny ją interesujące to nisze, z którymi ciężko znaleźć pracę, dwa ona nie nadaje się w ogóle do pracy tak ja my. Ona ma tak traumatyczną przeszłość, że u niej praca z podświadomością to abstrakcja. Dzieci jej dokuczały w szkole, w życiu dorosłym była wyśmiewana itp. Taka osoba jest marginalizowana przez społeczeństwo i nie jest jej winą, że nie potrafi funkcjonować. To społeczeństwo ponosi winę za taki stan rzeczy. I nawet, jeśli jest to jej wybór (nie specjalnie wierzę w te gadki o duszy, która wybiera sobie wcielenie, ale niech tam będzie), to najpierw trzeba takiej osobie pomóc wyjść z tego paraliżu, dać jakąś rękojmię normalności, a dopiero potem pracować nad przekonaniami. To jak ze skrzywdzonym zwierzęciem, trzeba czasu i chęci, aby wyprowadzić taką osobę z takiego stanu zaszczucia.
Po tym, co przeczytałem u @Pablo, może mieć podobnie. Ta sztywność i niemożność pójścia na kompromisy, które ty opisałaś jako czynnik decydujący o powodzeniu w biznesie czy jakichkolwiek usługach i nieradzenie sobie w kwestiach życiowych jak praca/szkoła/relacje jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych cech autyzmu. I tego nie da się zmienić i osoby dotkniętej tym zaburzeniem. Te osoby żyją według swoich sztywnych zasad i ich naruszenie prowadzi zawsze do sytuacji kryzysowych. Być może jest to coś innego, ale od razu skojarzyło mi się to ze spektrum.
Pepsi, mi chodziło w tym artykule o Aspergerze, że jednak mam cechy, które mogą wskazywać, że cierpię na to zaburzenie. Poza sztywnością zainteresowań i nieumiejętnością otwarcia się na zmiany (w tym stany lękowe, depresyjne i inne) i elastycznością mam także duże problemy z rozumieniem potrzeb innych ludzi. To, co napisałaś o prowadzeniu biznesu, że trzeba wyjść naprzeciw ludzkich oczekiwań to dla mnie jest totalną abstrakcją. Ja odkąd pamiętam nie umiałem tak funkcjonować, dlatego bardzo często ludzie przypisywali mi łatkę egoisty, osoby zamkniętej chociaż ja z natury jestem osobą empatyczną i wrażliwą, tylko właśnie nie umiem w ten sposób postępować, tak jakby miał ten obszar emocji nierozwinięty w pełni. Nawet kiedyś dziewczyna, z którą coś kręciłem powiedziała mi, że wszystko jest ok tylko dlaczego ja tak mało pytam się, co u niej itp. Właśnie to jest to – ja nie umiem myśleć o potrzebach innych za bardzo, wczuwać się, dbać o to. Bardzo trudno mi jest też wykonywać czynności, które nie są związane z tym, co mnie interesuje, bo mnie to wtedy okropnie męczy, jakby spowalnia. Dlatego mam duże problemy z pracą/życiem zawodowym, bo najczęściej w jakimkolwiek zawodzie trzeba robić rzeczy, które są interesujące dla innych, a nie dla nas samych.
Jakbyś dalej proponowała pracę, jeśli rzeczywiście zdiagnozuję u siebie takie zaburzenie?
Też od dziecka unikałem takich typowych relacji z innymi dziećmi typu zabawa wspólna, jakieś zespołowe interakcje bo mnie to męczyło. Dziś mam bardzo mało znajomych, prawie w ogóle nigdzie nie wychodzę, bo mnie bardzo mocno przytłacza wszystko. Nie za bardzo rozumiem funkcjonowanie innych, ta zespołowość, potrzebę ciągłego bycia z innymi.
Obydwa artykuły na twojej stronie związane z tą tematyką przeczytałem uważnie, ale nie znalazłem odpowiedzi, jak z takim zaburzeniem funkcjonować na rynku pracy.
Pomożesz coś w tej kwestii?
A słyszałeś o takim kolesiu, jak Elon Musk?
On też cierpi, ale jest tak wkręcony na 1000% w swoje wizje, że po prostu musi robić.
Nie musisz być empatyczny, ja jestem w ogóle przeciwniczką empatii, wystarczy, że spojrzysz na innych ludzi i zobaczysz ich takimi jacy są, idealni, są odbiciem Ciebie, to Ty ich stwarzasz po to, aby się uczyć siebie.
W ogóle, lub tylko siebie, i o siebie się troszcz.
To się udzieli wszystkim.
Ja też jestem w podobnej do Ciebie sytuacji, też UNIKAM kontaktów na żywo, rób to co ja i to co teraz robisz, rozmawiamy, a każde z nas jest w swojej przestrzeni samotnika.
A jaka tematyka Ciebie kręci, w czym lubisz się zanurzać, i wtedy się nie męczysz?
Elona Muska zna chyba każdy :).
Co mnie kręci? Przede wszystkim muzyka. Od malego dziecka jest obecna w moim życiu, głównie za sprawą ojca, który mnie nią zaraził.
Zawodowo zajmuję się realizacją nagrań dla pewnej małej wytwórni płytowej w Japonii, sporadycznie wykonuję też inne projekty dla innych. Zajmuję się muzyką od klasycznego rocka po jazz i współczesną muzykę poważną, przedział od przełomu lat 50/60tych po lata 80te XX wieku. Czasami wpadnie coś nowszego, ale generalnie nie wychodzę poza ten obszar, bo współczesne nurty muzyczne nie przemawiają do mnie, a to, co się pojawia i podoba to nie ma tego tyle, aby było to jakąś możliwa alternatywą.
Uwielbiam to, co robię ale czuję, że od pewnego czasu stoję w miejscu. Po pierwsze jako osoba pracująca dla kogoś nigdy nie zarobię tyle, co np. właściciel wytwórni. Po drugie rynek jest tak przesycony produktami tego typu, że ludzie coraz mniej chętnie kupują nowe rzeczy (bo czują się oszukani ciągłymi reklamami, że enta reedycja czegoś tam brzmi lepiej). Nie brzmi, ale to już sprawa dla ludzi znających się na technice nagrań dźwiękowych itp. Po trzecie, zmienia się pokolenie. Młodzi ludzie dziś już rzadko kupują nośniki fizyczne, nie sluchają całych płyt, jednym słowem szeroko rozumiana kultura czy sztuka przestakła odgrywac rolę czegos w rodzaju glosu pokolenia. Dziś muzyka to tlo do robienia innych rzeczy, może dlatego jest tak mało ambitnego grania…przynajmniej obecnego w radiu etc.
Muszę coś wykombinować. Potrzebuję ruszyć z miejsca, wyjść z marazmu. A nie mam asbolutnie żadnego pomysłu, jak to popchnąć. Niestety, ale nie jestem osobą, która będzie oferować ludziom to co chcą (czyli np. muzykę, której ja osobiście nie lubię), aby mieć kasę na muzykę, którą kocham. U mnie to po prostu tak nie dziala. Nie mam tej elastyczności.
A w jakiejkolwiek innej pracy siebie po prostu nie widzę. Zero. Choćby mi płacili miliony dolarów, nic z tego. Tak funkcjonuję w każdej materii (od spraw codzienych po te związane z hoby, zawodem, i wszystkim innym). Dlatego upieram się, że mogę mieć jakiś rodzaj łagodnego spektrum.
Dlatego zainteresowałem się PP bo wydawalo mi się, że może to otworzy mi oczy na coś nowego, na zmianę podejścia. Ale patrzę i widzę, że z powodzeniem stosowalem PP w swoim życiu nawet nie wiedząc, jak to się nazywa :). Osiągnąlem dużo, ale to nie jest to, co chcialem osiągnąć w muzyce. Nie wiem, gdzie popełniam błąd. Może mam nieralne oczekiwania, które nie są tożsame z zapotrzebowaniami ludzi? Bo trudno np. wykreować sobie, że chcialoby się żyć np. jak starożytni filozofowie żyjąc w XXI wieku, rozumiesz :).
Poza muzyką kocham przyrodę (100 razy bardziej wolę wakacje spędzone w leśniczówce czy blisko natury niż jechać na jakakolwiek egzotyczną wycieczkę – w podstawówce myślałem nawet, że będę jakimś naukowcem badającym jakieś organizmy w jakiejś gluszy). Lubię historię, szczególnie starożytną. Trochę czytam psychologii i filozofii. Uwielbiam wszystko, co tajemnicze, uktryte, niesztampowe, związane z mitami, legendami, ezoteryczne, coś co jest ukryte przed innymi. Badanie i wyszukiwanie takich rzeczy powoduje, że potrafie odpłynąć i zapomnieć o tym, co tu i teraz. W XIX wieku nadawalbym się na archeologa pokroju Indiana Jonesa :).
no bardzo ciekawe to jest ale mało podciąga się pod tiktoka. żarcik.
sztuka wysoka zawsze miała mniejsze powodzenie, niekiedy zerowe.
stwórz jakiś produkt który możesz sprzedawać łatwo powielać a sam zajmuj się czym chcesz.
Co mogłoby być takim produktem w Twoim przypadku?
Jakiś gotowiec.
Nie ma takiego produktu. Mnie ze wspólczesnymi czasami łączy ZERO. Czyli absolutne nic. Móglbym napisać więcej, ale to wykracza poza to, co można pisać publicznie.
ok ale w takim razie skoro tutaj się zalogowałeś do gry to w jakimś celu. jak myślisz w jakim? jeśli zero Cię łączy ze współczesnością i realem to po co Ci duży hajs? tak tylko pytam. wyznacz` sobie minimum które potrzebujesz do życia i do tego się przymuś żeby to zarobić a reszta niech to będzie po prostu twoja pasja
Pepsi, dlatego ja jestem przeciwnikiem skrajnego kapitalizmu, jaki jest teraz na świecie. W Polsce rozwarstwienie społeczne jest coraz bardziej zauważalne, bogaci dorabiają się kosztem reszty. Uważasz, że to w porządku? Przez wiele lat mieszkałem w UK i dopóki UK była w EU, żyło mi się tam dobrze. W UK funkcjonuje szeroki program socjalny, i jeśli ktoś ma problemy, to może liczyć na pomoc ze strony państwa. W PL czegoś takiego nie ma. Mamy kilka dużych miast, gdzie żyje się jako tako, a reszta?
Podajesz przykład Elona Muska. Dla mnie to nie jest żaden przykład. Te wszystkie Bille Gatesy, Brazosy i inni to wyrachowani psychopaci zarabiający krocie na zmuszaniu innych do zasuwania na ich szaleńcze pomysły. Inna sprawa, że większość ludzi jest głupia, godząc się na takie coś, ale są i tacy, co nie mają wyjścia.
Łatwo też pisać, aby ktoś wyznaczył sobie cel. Ale są ludzie, którzy sobie w tym systemie nie radzą z takich, a nie innych przyczyn. To całe bajanie o jakimś logowaniu się do systemu śmieszy mnie i wkurwia jednocześnie, bo pobrzmiewa w tym jakaś nuta wyższości, że tobie się udało. I co to za stwierdzenie, że ktoś musi się przymuszać? Czy życie to jakiś przymus? Społeczeństwo powinno funkcjonować na zasadzie wzajemnej pomocy i szacunku, a nie traktować siebie jako rywali. Życie to nie biznes :). Nie wszystko jest na sprzedaż…
To co piszesz, to jest dokładnie to, co matriks chce żebyś napisał.
jest to absolutna poropaganda wahadeł destrtukcji.
Właśnie tak się masz czuć.
masz tym poczuciem niespraweidliwoiści beznadziei i smutku dostarczyć masę energii wahadłom
Jesteś na usługach.
jest to postawa, tak mi krańcowo obca, uśpiona, telewizorkowa, niskowibracyjna, że pozwól, że nie będę tego komentować.
jest wiele wpisów które wyjaśniają moje stanowisko.
Nie móiąc o Ayn Rand
nie komentuj już proszę w tej tonacji.
nie chcę tego czytać
to jest telewizor, którego od wielu lat nie mam, ale jednak przychodzi na bloga w Twojej wypowiedzi
pzdr
🍓🏵️🌷🙋
Pespi, nie wiem, nie zastanawiam się raczej nad takimi rzeczami.
Ale jedno już się dowiedziałem. Byłem wczoraj na diagnozie u osoby pracującej z ludźmi z różnego rodzaju spektrum i ADHD – wyszło mi, że na 99 procent jestem tzw. wysoko-funckjonującym Aspergerem, czyli że mam obszary, które odbiegają od osób bez tego rodzaju problemów. Na całe szczęście u mnie nie występuje większość cech, ale w niektórych obszarach jest mi ciężko (m. in. mam problem z przebodźcowaniem, ciężko mi się dostosować do niektórych wymogów np. wykonywać polecenia przełożonych, mam duże trudności w robieniu czegoś, co mnie osobiście nie kręci, prowadzić życie polegające na częstych zmianach, w tym zmianie miejsca zamieszkania czy robienia wielu rzeczy naraz).
Dlatego mam problem ze znalezieniem czegoś dla siebie, bo jak wszystkie osoby tego typu najlepiej czuję się wykonując to, co mnie interesuje (nazywa się to fiksacją, czyli wzmożonym zaangażowaniem na punkcie określonej rzeczy czy temacie – kłopot w tym, że nie za bardzo interesuje to innych :). Mam też kolejną cechę charakterystyczną dla osób ze spektrum – emocje. Dlatego ciężko mi wychodzić naprzeciw ludzkich oczekiwań, bo nie za bardzo mam w tym obszarze pole do popisu. Więc ciężko mi będzie np. oferować coś, co chcą inni nie będąc samemu tym zainteresowany. Trochę jak egoizm, tylko że u mnie nie jest to intencjonalne. Stąd raczej ja wielkiego biznesu nie stworzę (i nawet nie ciągnie mnie do czegoś takiego), ale nawet szukanie pracy związanej z obszarami moich zainteresowań jest ciężkie.
Generalnie sporo się wczoraj dowiedziałem, i z jednej strony ulżyło mi, bo zrozumiałem, skąd mogą się brać problemy, których wcześniej nie byłem świadomy, a które mi dokuczały, a z drugiej zastanawiam się, co dalej z tym robić. Mieszkam w średniej wielkości mieście, gdzie nie ma aż tylu możliwości, a z kolei przeprowadzka to dla mnie dość ciężki temat (przynajmniej na teraz).
@Pepsi, pmk – pozwolę się wtrącić. Nie wiem, jak to wygląda w UK bo nigdy za granicą nie pracowalem, ale faktem jest, że w Polsce pomoc socjalna kuleje. W rodzinie choruje nam jedna osoba i gdyby nie to, że możemy jej zapewnić opiekę prywatną, ta osoba skazana byłaby na czekanie w wielomiesięcznych kolejkach z wizytą u specjalistów, a tak przynajmniej można ją leczyć prywatnie. Rozumiem więc bulwersację ludzi, którzy mają świadomość sytuacji.
Kolega z dyskusji ma potwierdzoną diagnozę spektrum. Z tego, co widzę po swojej znajomej, która także cierpi na to zaburzenie (ale w o wiele ostrzejszej, wręcz przewlekłej formie), ta sytuacja będzie dość trudna do rozwiązania, szczególnie jeśli idzie o pracę, bo tacy ludzie nie umieją funkcjonować w sposób, w jaki żyje większość ludzi. Zapewne będzie potrzebna terapia, a to jest i kosztowne, i długotrwałe.
Nie neguję Twojej postawy, Pepsi, ale jednak uważam, że w takich wypadkach te osoby powinny mieć zapewnioną opiekę socjalną w jakimś zakresie.
no wiadomo, że państwo jest głownie po to, żeby zapewnić opiekę ludziom chorym i niepełnosprawnym.
ale żeby było z czego dawać potrzebującym trzeba stworzyć jak najlepsze warunki dla możliwości zarabiania.
wspierać firmy, czyli nowoczesny kapitalizm.
Stany są pierwszą gospodarką świata, tył,ko dlatego że wspiera się tam kapitalizm.
A dziwnym trafem prawie wszyscy ludzie świata chcieliby w następnym wcieleniu zalogować się jako obywatel USA.
Nie ma idealnego systemu, ale kapitalizm póki co jest oparty na najsdrowszej zasadzie oparte na znajomości ludzkiego ego.
Orka na swoim to nie orka tylko droga do własnego celu.
A człowiek ze spektrum autyzmu szczególnie w tak małym stopniu, jest w stanie zrozumieć, że do pewnych pozytywnych rzeczy w życiu trzeba się po prostu zmusić.
Nie mówiąc o drugiej stronie medalu, inteligencji ukierunkowanej wprawdzie, ale znacznie przekraczającej przeciętne IQ
@ Pepsi, z całym szacunkiem, ale amerykański kapitalizm nie jest najlepszą wersją systemową. Zobacz, ilu tam jest bezdomnych ludzi, często z wyższym wykształceniem itp. Tamtejszy system jest bardzo drapieżny i nastawiony głównie na konkurowanie, a nie każdy jest w stanie poradzić sobie z tym, szczególnie w starciu z wielkimi graczami. Jakby nie było, Europa ze swoim zapleczem socjalnym tworzy bardziej przyjazne warunki dla wielu ludzi. I zgadzam się z pmk, że w Polsce brakuje tego.
Nie widzę też tej fascynacji USA pośród ludzi, przynajmniej ja takich raczej nie spotykam, a też trochę świata zwiedziłem :).
Przymus to jest złe słowo, niemotywujące. Osoby ze spektrum mogą mieć z tym dodatkowy problem, i jest mitem, że wszystkie są geniuszami. A nawet, jeśli wykazują takie cechy, to jeszcze nie oznacza, że umieją zrobić z nich użytek. Ta moja znajoma ma dziedzinę, w której jest naprawdę dobra, tylko co z tego, skoro inne jej cechy nie pozwalają na ich wyeksponowanie.
Poza tym ja nie mam smykałki do biznesu, nie interesuje mnie trzepanie wielkiej kasy. I tu jest problem, bo nie mam też zdolności do większości zawodów. A nie chce skończyć jako frustrat stojący na ochronie lub pracujący za najniższą krajową, a niestety w PL jest to bardzo częste z uwagi a nasz rynek pracy, który jest po prostu badziewny.
Jakie widzisz rozwiązanie w takiej sytuacji?
Żyjesz w całkiem dobrych czasach. Naprawdę. Piszesz, że duża kasa cię nie kręci, to co robisz mniej kręci. A w międzyczasie nie robisz nic, poza szukaniem ułomności. Teraz psycholodzy każdemu zdrowemu coś znajdą, na wszelki wypadek, a może nikt z nas nie jest do końca normalny?
Zamiast wziąć dupę w troki coraz więcej ludzi szuka usprawiedliwień. Najlepiej na papierku. Mam takie wrażenie, że to wynika właśnie z dobrobytu, nadmiernego korzystania z mediów, zerwania więzi międzyludzkich, wygórowanych oczekiwań i przerostu ambicji bez uczciwego spojrzenia na siebie. Braku wzięcia podstawowej odpowiedzialności za własne życie. Oczekiwanie podania na tacy. Naprawdę. Nie kwestionuję, że są przypadki wymagające pomocy, ale w trudnych czasach ludzie sobie muszą radzić, zmobilizowac się, nie mają za dużo czasu na użalanie się nad sobą. W za dobrych mogą stać się mimozami, nic nie muszą, i to pierwszy krok do zaburzeń.
P.S. Pepsi, tylko nie USA.
@Marina, nic nie wiemy o tym, jak żyje Pablo, wkurza mnie takie ocenianie.
Czasy są jednocześnie dobre, ale i bardzo wymagające elastyczności, a z tym nie każdy sobie radzi.
Są ludzie lubiący zmiany, a są tacy, co tych zmian nie lubią.
Czy mamy ich zmuszać do tego, a jak nie to marginalizować?
Nie wydaje mi się, że dziś diagnozuje się kogoś, bo tak jest wygodnie.
To raczej nasza cywilizacja powoduje, że mamy coraz więcej ludzi niepotrafiących się do niej dostosować.
Zarobki w Polsce są, jakie są, to samo z rynkiem pracy. Nie można mieć pretensji do ludzi, którzy sobie z tym nie radzą.
Lubię czytać Twoje teksty, ale tutaj akurat nie zgodzę się ze wszystkim – toksyczna, narcystyczna matka wcale nie jest najbieniejsza i najbardziej pokrzywdzona w tej sytuacji i nic nie usprawiedliwia nie szanowania granic innych ludzi. Choruję na zapalenie stawów, straciłam pracę i mieszkam z rodzicami i co mam myśleć, że wszystko już mam, wiedząc, że jestem głęboko w d…. ? Nie zawsze to wszystko jest takie proste. Polecam koleżance z wpisu wyprowadzić się jak najszybciej, bo jak skończy się zdrowie to wcale w toksycznym środowisku nie jest łatwo wyzdrowieć, raczej będzie tylko gorzej…
🙌💚🩵🩷🔮🥀😘☕️💫
Nie wiemy. Fakt, ale bronię swojego stanowiska, że lepsze czasy tworzą miększych ludzi. I czasy niby pełne mozliwości trafiają na stosunkowo duży odsetek osób nie przygotowanych do życia, samodzielnosci. Jak to powiedział Stuhr: W dupach im się poprzewracało. Brak konieczności starania/walki demotywuje. Wiem, nie najładniej. Ale chyba prawdziwie.
Jeszcze 25 lat temu ogłoszenia na sprzątaczkę zawierały studia wyższe, znajomość języków i bardzo marną pensję. Nie było pracy. Teraz osoba po studiach, dobrych lub marnych, bez doświadczenia chce 5000-10000 na rękę. Co robi? Idzie do korpo. Jest fajnie póki jest fajnie, sama wybiera. Albo zostaje politykiem.
Uwierz mi, że nie leczy się ludzi, którzy pomocy potrzebują, a innych leczy się na wszelki wypadek. Bo sprawa psyche jest delikatna. I lepiej na wszelki wypadek, niż żeby broń boziu było niedopatrzenie.
@ Pablo, czy masz jakieś zainteresowania? Czemu rynek pracy jest beznadziejny? Na ile wyliczyłeś potrzeby życiowe/m-c? W jakich godzinach chciałbyś pracować? Na ile jesteś w stanie się dostosować? Może zarabianie pozwoli Ci spełnić jakieś marzenia? W kim masz oparcie i czy go chcesz czy nie chcesz itp.
I zacznij biegać :-). Ja już się szykuję. Pamiętam jak chodziłam po górach 10-15 km w prawie każdy weekend i wakacje. Pogody i góry były różne. Trzeba było przejść od noclegu do noclegu. I tyle. Potem dzieci, wicie domowego gniazdka i coś za coś. Choć z perspektywy czasu mam pół wieku i ćwierćwieczne dziecko, a nie 9 latka. Teraz mogę wszystko. Jestem wolna. No dobra, do emerytury jeszcze nie, ale to już jest znowu moje życie. Niech Twoje życie będzie Twoje!
Może być tak, że nie wszystkie osoby dostrzegają te możiwości, albo po prostu nie znajdują tego, czego im potrzeba.
Nie wszyscy też nadają się do korpo, a z tego, co zrozumialem, on nie widzi się w żadnje etatowej/normalnej pracy. Ma do tego prawo. Poza tym koszta życia są dziś wysokie. W dużych miastach i owszem, zarobisz te 5-7 tyś PLN/m ale musisz też wydać sporo z tego na samo utrzymanie (szczególnie, jak nie masz czegoś na wlasność, czyli stancja albo mieszkanie na wynajem).
Poczytaj jego wypowiedzi wyżej, on tam opisał, co go interesuje. Ja go odebralem jako duszę artystyczną, poszukiwacza, a tacy ludzie nie za bardzo nadają się do typowego z……a, aby potem wydać to, co zarobią. I jeśli ma spektrum, to może mu być ciężko z przebiciem się, byciem kimś wygadanym. Nawet ja nie wiem, czy porafiłbym się ,,sprzedać” w ten sposób. To przyszło do nas z Zachodu, i nie każdy to potrafi, a niektórzy wręcz uciekają przed tym.
Do Pablo: rób muzykę do gier, tak mi przyszło do głowy 🙂
Czytam Wasze wypowiedzi i jest mi wstyd, jak traktuje się tutaj osoby niepełnosprawne. Odnoszę wrażenie, że stanęliśmy w miejscu. Zero wsparcia i zrozumienia, zamiast tego persfadowanie, aby ta osoba wzięla się do roboty (co to w ogóle za wyrażenie? praca to nie jest robota!). Może niech najlepiej w ogóle o nic nie prosi, po co? Jest przecież nie przydatna, nie spełnia oczekiwań większości.
Mam w takim razie sugestię do prowadzącej tego bloga: niech sie przeloguje do USA, tam będzie miala wszystko, czego pragnie. Ciekawe tylko, co by zrobiła, gdyby ją spotkało coś takiego… Aż dziw bierze, że tylu ludzi dało się nabrać na ten dobrobyt ,,made is USA”.
Żenua
Na tym blogu z największym szacunkiem i serwilizmem traktuje się wszystkie osoby niepełnosprawne.
Sprawne zresztą również.
„przydarzy” się pisze. Proszę poprawić błąd.
ożesz purystko kogo to obchodzi