Magnez nie badany, ale od dwóch lat codziennie przyjmuje 400mg. D3 wynik ostatni 45 ng/ml teraz przejmuje 4 tys D3.…
Tutaj nie ma żadnych czarów, przez cały czas jesteś w zaczarowanej krainie Oz, jesteś w grze. Gra toczy się o przebudzenie. Przebudzenie dzieje się, gdy znika strach i pojawia się miłość. To tylko z początku wydaje się niedorzeczne. Takie są programy wahadeł, żebyś myślała, że strach jest czymś dobrym. Że jak się boisz to znaczy, że się troszczysz, dbasz, o rodzinę, o biednych, o wodę dla Buszmenów, że jesteś właściwie ukształtowanym obywatelem. Że oponujesz, że będziesz się opowiadać za partią, która coś Ci obieca. Jednym słowem ze strachu będziesz wspierać wahadła destrukcji, żeby tylko ujęli Ci strachu. Zaszczepili Ci dziecko, bo boisz się, że zachoruje, nauczyli pracować w matrixowych placówkach, wyszkolili, dali szansę. A wszystko zrobisz z powodu strachu i pomyślisz, że to jest wporzo. Wahadła owszem są najedzone, bo żywią się tym strachem. Gdy postawisz na własny indywidualizm, zrobisz coś po swojemu, to tylko dlatego, że otrzymasz natenczas brak strachu, zrobisz to na fali miłości po prostu. Zrobisz coś na „tak”. Wahadła nic tu nie będą mogły przy Tobie zmajstrować. Może nawet zrobią z Ciebie gwiazdę, bo co innego im pozostanie? Czyli postaw na miłość.
Moja praca zawodowa jest ściśle związana z produkcją i dalej sprzedażą. Brakuje mi obok siebie osoby mówiąc kolokwialnie „z jajami”, a zauważyłam, że każdy mężczyzna zatrudniony u nas, staje się miękki, co w kontrolowaniu ludzi na produkcji nie sprawdza się. Mam trudność z zaakceptowaniem tej rzeczywistości, staram się nie narzekać na ludzi, nie nastawiać się tak, ale system mi nie działa.Muszę jednocześnie stwierdzić fakty i nazwać problem chyba? Pracuję z braćmi, co też w tej sytuacji nie pomaga, nie są oni otwarci na krytykę konstruktywną. Gdy zwracam im uwagę, obrażają się? Pytanie czy ja jestem za ostra? Ale jak akceptować rzeczywistość, kiedy wiem jak można ją zmienić? Jak być dobrym szefem i nie dać się złapać co chwilę wahadłu?
Wahadła podsuwają Ci takie programy, żebyś uwierzyła, że na tym świecie tylko garstce ludzi może się tak naprawdę udać, mogą osiągać sukcesy i profity, a jak już, to Ty sama musisz ciężko i konsekwentnie piąć się po ścieżce zwanej karierą, sukcesem, profitami i pieniędzmi. Musisz być ostrą laską, i trzymać innych, w tym podwładnych za mordę. A i tak musisz jeszcze mieć kupę szczęścia, bo przecież prawo Marfi’ego, że jak ma coś iść źle, to pójdzie i inne takie tam.
Tymczasem ballshit, czyli gówno prawda. Informacja w mediach zawsze przechodzi przez wąską szczelinę przesiewu, tego które wahadło ją wypuszcza. Nigdy nie jest neutralna. Świat współczesny coraz bardziej zbliża się do tego, czym jest ta gra, i czym jest nasza rzeczywistość, czyli zapisem zerojedynkowym. Siedzimy w komputerach, siedzimy w internecie. Do tego musiało dojść. W pewnym momencie stwierdzisz, że nie będziesz się tutaj logować jako awatar człowieka, że po prostu zalogujesz się jako yyy … komputer. Tak kiedyś będzie, to nic takiego.
Nasza rzeczywistość jest wirtualna. Budda mówił, że jest iluzyjna, bo przecież nie mógł wtedy użyć słowa wirtualna, bo nikt by go nie zrozumiał. Budda też by pewnie nie rozumiał co to jest zapis komputerowy, że nasza rzeczywistość to software, oprogramowanie, jednak wiedział, widział, że te realia są iluzoryczne. Dzisiaj fizyka kwantowa mówi o tym otwarcie.
Logujesz się na tym planie do jakiegoś awatara, a potem uczysz się grać. Jednak Twoim zadaniem tutaj nie tyle jest dobrze nauczyć się grać, ale aby uzyskać dostęp do swojej duszy i dowiedzieć się, bo dusza wie. Żeby móc otworzyć strumień danych ze swojej duszy, musisz obniżać entropię, czyli zmniejszać chaos wokół siebie. Zalogowałaś się do gry, więc graj. Naucz się wskakiwać na jak najlepsze dla Ciebie drogi życia z całej puli możliwych wariantów. Dlaczego miałabyś jak prawie wszyscy dać się wmanipulować w matrix destrukcyjnym wahadłom? Każdy może osiągnąć wielki sukces, pod warunkiem, że potrafi otrzepać się z softwer’owych programów wahadeł, nałożonych na nasze umysły od dziecka. Dosłownie każdy, kto postawi na swój indywidualizm, samorozwój i skomunikuje się ze swoją duszą, nawet całkiem nieświadomie. Jak dziecko. Bóg jest wyższym systemem świadomości, którego jesteś jednostką świadomości obdarzoną wolną wolą. Jednak wyższy, czy jak chcesz, najwyższy system świadomości też wciąż ewoluuje, dzięki mniejszym świadomościom, takim jak Ty, Twoi bracia, pracownicy czy też ja.
Nie ma czegoś takiego, jak konstruktywna krytyka. Ludzie tego nie wybaczają, nie akceptują, ani nic takiego. Nikt nie powinien wpływać na innych ludzi. Możesz przedstawić ludziom swój tok myślenia, pokazać dlaczego tak radzisz postępować, a nie inaczej (podobnie należy rozmawiać z nastolatkami we własnym domu), natomiast nie może być mowy o żadnej krytyce.
Człowiek jest sam w stanie siebie skrytykować, a nawet przesadzić w samobiczowaniu, ale ma taki program nałożony, żeby absolutnie zjeżyć się na jakąkolwiek krytykę, czy to ze strony przyjaciół, ludzi którzy go kochają, jak siostra, czy też obiektywnych widzów, nie mówiąc o nieprzyjaciołach. Jeśli procedury dla firmy są dobrze napisane, czyli jasno i czytelnie, nadzorca po prostu pokazuje, że nie zostały spełnione. Jeśli w firmie wszystko jest ulotne, może być dowolnie interpretowane, wówczas ani przełożony, ani podwładny nie wie, gdzie jest cienka czerwona linia. Ale kij z tym, to też może być dobrze zarządzana firma, o ile nie odbija się to na produkcie, za który muszą zapłacić jeszcze inni odbiorcy. Czyli cały czas mamy tutaj do czynienia z naczyniami połączonymi.
Ludzie sądzą, że gdy są w pracy to jest to jakiś inny rodzaj życia, coś na poważnie, który rządzi się innymi prawami. Tymczasem jest to taka sama nauka, tak samo dobry moment dotarcia do siebie, do swojej indywidualności, do swojego wzrastania, jak medytowanie w klasztorze ZEN. Taki sam. Cały czas jesteś w szkole i cały czas tworzysz obraz, który ukaże się w zwierciadle rzeczywistości. To Ty piszesz ten obraz własnymi myślami. Nie, że teraz brat to jest ostry szef, a za chwilę ckliwy kinoman łkający na spektaklu filmowym Chata wuja Toma, czy Trędowata. Przez cały czas jesteśmy w tej samej grze i uprawiamy samorozwój poprzez kontakt z własną duszą.
Wahadła destrukcji chcą Ci wmówić, że w pracy to oho ho, tutaj nie ma żartów, ale to jest Twoja droga, lub nie. Gdy nie czujesz się na swoim miejscu, dokładnie tak jakbyś malowała swój własny ukochany pejzaż, to znaczy, że to nie jest droga do Twojego celu. Tej drogi nie zaakceptowała Twoja dusza, ego nie zapytało się jej o zdanie, więc się schowała, przeczekuje, nie ewoluuje, a Ty nie masz dostępu do jej bazy danych. Idziesz matrixowo pod górę, ciągle ześlizgując się w dół. Twoi bracia są jacy są, nie możesz w żaden sposób ingerować, wpływać na nich. Jedynie co możesz zrobić, to powiedzieć, jak Ty widzisz osobę zarządcy pracownikami i dlaczego Twoim zdaniem powinna mieć takie cechy, ale to absolutnie wszystko. Jeśli jesteś zainteresowana jakąkolwiek zmianą, to zawsze są dwa właściwe wyjścia, zmiana samej siebie, lub opuszczenie tego miejsca.
Jest jeszcze coś, czego możesz nie wiedzieć, że zarówno nadmierna pobłażliwość, jak i ostrość w kontaktach z pracownikami jest piętrzeniem potencjałów i nie wychodzi żadnej firmie na dobre. To działa na zasadzie ciągłej krytyki, czy też idealizacji. To burzy równowagę wszechświata i prowokuje siły równoważące do interwencji. Stworzenie dobrych, czytelnych, jasnych procedur w firmie jest najlepszym kryterium beznamiętnej oceny sytuacji. Wówczas każdy pracownik ma jasność jak obiektywnie może być odbierana jego praca. Bat z pewnością byłby tutaj najgorszym doradcą. Jeśli już odstępstwo od etykiety, to zawsze na „tak”, a nie na „nie”. Lepiej trochę nad wyraz pochwalić, niż na miarę skrytykować pracownika, bo ludzie po prostu organicznie nie znoszą krytyki.
To jest metoda na dobre zarządzanie ludźmi w firmie. Doskonałe, jasne procedury, a następnie spokojne, bezemocjonalne ich egzekwowanie. W razie jakichkolwiek wątpliwości, czy niejasności skłonić się do powiedzenia „tak”, a nie „nie”. Czyli pochwalić, a odpuścić naganę. Jeśli ta zasada nie działa, należy pożegnać pracownika, a tak naprawdę dać mu szansę na znalezienie pracy, gdzie sam będzie mógł mówić głównie „tak”.
Czy w pracy też masz się budzić ze snu? Twoje miejsce pracy to takie same miejsce do wzrastania, jak każde inne. To jest tak samo dobry czas na połączenie się z własną duszą, jak każde inne rekreacyjne, czy uduchowione miejsce. Zawsze jest ten najlepszy czas na własną zmianę, przebudzenie się ze snu zimowego, obniżenie własnej entropii i dotarcia do coraz większego strumienia danych. Gdy Twój rozwój będzie ewoluował, w końcu otworzysz sobie księgę z zerami i jedynkami swoich poprzednich wcieleń i zobaczysz jaką drogą wciąż podążasz. Czy jesteś już na własnej poznasz odrazu, bo każdy krok jest dokładnie tym, co Cię wciąga, pochłania, jest po prostu kreacją, jest radosny.
Napisałaś ten koment ze strachu. Boisz się, że Twoi bracia roztrwonią firmę, że będzie strata, bo są zbyt pobłażliwi dla pracowników. Ktoś przecież powinien być złym policjantem. Taki program nałożył Ci matrix. Tymczasem nikt nie musi być ani złym, ani dobrym policjantem, wystarczy, żeby ludzie, w tym przełożeni i podwładni starali się powiedzieć „tak”, dostrzegli coś pozytywnego we wszystkim. Bez złości, ale też bez idealizacji. Gdy pozbędziesz się strachu w jednej sekundzie pojawisz się po stronie miłości. I wtedy będzie już wszystko jasne. Gdy jest miłość wszystko się spełnia. To jest połączenie duszy i ego, czyli ego znika, bo całkiem wystarczy, że dusza po prostu wie. Gdy pozbędziesz się strachu pokochasz nie tylko braci a’priori, ale też własnych yyy … pracowników. Co nie znaczy, że wasze ścieżki muszą cały czas iść paralelnie.
z miłością
Powiązane artykuły
Komentarze
Jeśli nie możesz czegoś zmienić, pozostaje ci to zaakceptować. Wszystko się wtedy upraszcza kiedy zrozumiesz, że miejsce i ludzie pośród których przyszło ci być to twoja Sadhana czyli praktyka duchowa.
Czemu czlowiek jest taki durny, ze dopiero gdy ktos mu powie, ze nie trzeba leciec na dwutygodniowy urlop w baardzo odosobnione miejsce, by tam poscic, oczyszczac cialo i dusze, medytowac, mruczec, nucic, oduczac sie wiecznego podazania za gonitwa mysli i kreowania czarnych scenariuszy, to on sam jest przekonany, ze nigdzie indziej i kiedy indziej zrobic tego nie mozna i zamiast zaczac teraz, uzyc tego co sie ma i zawsze robic to, co mozna, to czlek traci czas na czekanie na odpowiednia chwile, miejsce, pogode, kurs dolara, dlugosc wlasnych wlosow, czy nawet dzien cyklu (u bab ino of kors)!
Slonecznego, niedzielnego popo zycze wszystkim czytaczom. 🙂
love Lusja
Ciekawy punkt widzenia 🙂 tak mi się nasunęło – Pepsi, jak to jest, że (może to moja projekcja, ale…) garstka ludzi spełnia swoje marzenia, realizuje sie, jest szczęśliwa. Jak to jest, że na tylu utalentowanych ludzi tylko garstka jest na szczycie. Naszła mnie dziś taka refleksja po przeczytaniu komentarza, że czyjaś koleżanka skonczyla szkole teatralna, zna dwa jezyki, ma to cos, jest utalentowana muzycznie, ruchowo, fotogeniczna, a mimo to nie moze dostac sie do teatru, do serialu do filmu, a my na ekranach kin widzimy ciagle te same twarze – Sochy, Karolaki, Adamczyki itp., a w serialach dzieci znanych rodzicow. Ze to jest niesprawiedliwe, ze ktos chce, stara sie, jest uczciwy wzgledem siebie i innych i nie dostaje z tego nic. Za bardzo chce czy to wlasnie chodzi o ten element strachu? Ja akurat nie znam przypadku opisanego z komentarza o tej absolwentce szkoly teatralnej, ale widze dookolo mnostwo takich przypadkow. Ludzie, ktorzy byliby wspanialymi nauczycielami, ale nie ma dla nich miejsca w szkole. Albo osoby, ktore chca pomagac innym, ale nie maja tej sily przebicia jesli chodzi o zdrowy styl zycia. Pojawia sie takie pytanie czy to znowu kwestia „plecow”, ile np. Anna Lewandowska zawdziecza sobie, a ile mezowi, nazwisku. Ja mysle, ze ona ze swoim blogiem predzej czy pozniej by sie przebila, ale na pewno zajeloby jej to wiecej czasu. Tak samo dzieki mezowi miala od razu pieniadze, zeby zrobic z tego biznes, zatrudnic ludzi. Albo blogerka modowa Kasia Tusk, tez znane nazwisko, tez miala latwiej na starcie. Albo ludzie z mojego miasteczka, ktorzy dzieki znajomoscia sa tam gdzie sa, a inni nie maja szans, chocby patrzac obiektywnie byli lepsi od tamtych. Co zrobic Pepsi z taka niesprawiedliwoscia, ze ktos sie stara, probuje, ale nie dostaje ztego nic i musi obserwowac jak konkurencja jest na szczycie? Czy mozna miec nadzieje, ze kazdy kto ma pasje, cele z czasem sie rowniez doczeka swojego spelnienia, ze to sobie „wytupta” czy raczej trzeba sie pogodzic z tym, ze life is brutal, ze nie dla wszystkich jest przewidziane spelnienie, ze moze „w nastepnym awatarze”? 🙂
P.S. kiedy kolejna czesc poradnika dla czlowieka poczciwego?
lovciam 🙂
To dziwne, że pod tym wpisem, który wydawał mi się odpowiedzią na Twój komentarz akurat go wpisałaś, ale widocznie za mało to wyjaśniłam, więc wkrótce postaram się być bardziej zrozumiała, będzie wpis. lovciam2
przeczytałam artykuł przed napisaniem komentarza, ale jakoś tak sie chyba bardzie skupiłam na tym, że to jest odpowiedź na komentarz o problemach kogoś w pracy, o zarządzaniu, o braciach, że nie odniosłam tego do swoich watpliwości, przeczytalam po raz drugi artykul, troszke mi sie rozkminilo, sporo staram sie odwrocic na siebie, ale nadal czekam na Twoja odpowiedz na te konkretna sytuacje, mnie chyba po prostu trzeba lopatologicznie i „jak krowie na rowie” tlumaczyc 😀 bardzo dziekuje i czekam na wpis 🙂
Bardzo dobry artykuł. Szkoda jednak, że to wszytko nie jest takie proste, szczególnie dla mnie.
Pepsi doradź proszę. W wieku 34 lat zachciało mi się ruszyć ze skrzyżowania, próbować nowych rzeczy i w przypływie tego genialnego pomysłu zapisałam się na studia podyplomowe. No i fajnie. W ten weekend miałam pierwszy zjazd podczas którego okazał się, że cały rok to będzie jedna wielka praca w grupach. Nie lubię, zawsze wolałam sama. I tak się zastanawiałam czy to moja dusza cierpi czy to stare przyzwyczajenia i naleciałości nieśmiałego introwertyka.. może w ramach lekcyji warto się tam otworzyć? Spróbować czegoś nowego? Trochę bardziej dla fanu niż na poważnie? Trochę nie wiem jak to teraz rozegrać żeby i działać w życiu ale przy zadowoleniu duszy. love & energy przy poniedziałku ! Syla
naprawdę nie wiesz?
Niestety serio nie wiem.
„Kiedy robisz rzeczy z głębi swojej duszy, czujesz, jak rzeka porusza się w tobie – radość. Kiedy twoje postępowanie wynika z innego źródła, to uczucie znika. ”
Rumi
Zaczęłam chodzić na zajęcia z innym nastawieniem, otwarta i bardziej jako obserwator spektaklu i swoich reakcji. Płynę ufnie z tym ci mi tam proponując wiedząc ze wszechświat chce dla mnie kurna dobrze. Jest cudownie ? dawno takiego flow nie miałam. Dziękuje za inspiracje !
Zalezy czy temat studiow to Twoja pasja, czy dla pieniedzy…jesli by to byla pasja z duszy, malo bys zauwazyla ciezar tej pracy grupowej…a tak cos Cie przestraszylo…
można zarabiać bardzo duże pieniądze na swojej pasji, jedno drugiemu nie przeszkadza
Dziękuje Wam. Nie czuje tego radosnego drżenia duszy. Jakieś lęki wylazły. Czytam Zelanda, czytam Pepsi, staram się słuchać siebie. To proces w którym zawędrowałam w kozi róg ale się wykaraskam ❤️. Jak to Pepsi mawia.. ważne żeby być w drodze.
no właśnie ?
Wlasnie! Dzieki za wyhaczenie ,<3
Ja chcę już w końcu tę miłość a nie pełne gacie strachu. Już czuję, że się przebudzam, ale to takie swojskie przewalanie gnoju z jednej kupy na drugą. Brakuje tego czegoś, jakiejś iskierki, która oświetliłaby drogę do siebie i pozwoliła szeroko otworzyć oczy. Czekam.
Czytam ciągle, każdy Twój post i że wszystkim sie zgadzam, mimo to nadal jakoś nie wiele umiem zmienić w swoim życiu. Nie pracowałam jeszcze nigdy, nie mam prawa jazdy za to mam syna i chciałabym mu nie wszystko zapewnić, jednak wiecznie boje się tego co będzie, nie wiem jak zabrać się do działania i ogólnie jakoś chyba nie umiem wyzbyć się tych wszystkich schematów. Jak ja bym chciała to wszystko co piszesz zrozumieć tak na całego, żeby wreszcie potrafić zmienić to jak jest i zaczął działać.
powoli małymi krokami,zacznij od świadomości, bądź każdego dnie przytomna, nie działaj mechanicznie. Co jakiś czas powtarzaj, idę świadomie, patrę teraz świadomie etc, ego potrzebuje takich potwierdzeń, żeby nie wyrwało się wszystko spod kontroli i nie ogarnął Cię strach
WOW,
dziękuję <3