Jak wyjść z tego zakręconego w matrix 3D? Czyli nowe paradygmaty 5D
Jest bardzo ważna sprawa, którą mało kto kuma, nawet wśród budzących się do świadomości, że to Ty jesteś własnym opiekunem, aniołem stróżem, jednostką oderwaną od wyższego systemu świadomości, że to Ty, a właściwie wyższa jakość Ciebie, wysyłasz sobie znaki, które mają Cię chronić. Jednak Ty tych znaków nie widzisz, albo źle je interpretujesz. W Tarocie, karty mają wiele znaczeń, zależności, nawet karta oznaczająca śmierć nie będzie dosłownie interpretowana. Gdyż nikt nie wie, gdzie upadnie elektron na ekran, dopóki ten już nie upadnie, czyli dowiadujesz się, gdzie jest elektron dopiero w chwili pomiaru. Ostatecznie wydarza się coś dopiero wtedy, jak się wydarza. Możesz określić tylko prawdopodobieństwo danego zdarzenia. Jest jak z dzieckiem, które rodzi się w rodzinie patologicznej. Logując się w takim dziecku masz duże prawdopodobieństwo, że Twoje życie będzie przebiegać inaczej, niż dziecka rodzącego się ludziom uprzywilejowanym ekonomicznie i obyczajowo. Ale czy to oznacza, że Twoje życie na pewno będzie gorsze? Nie, ono będzie takie jak Twoje myśli o tym życiu, co z tym nie-fantem na loterii zrobisz? Do jakiego poziomu wibracji dojdziesz? Czy będziesz myśleć o swoim życiu źle, będziesz żyła w lęku, poczuciu braku pieniędzy, niedostatecznych koneksji, wiedzy, inteligencji nabytej, poziomu IQ, czy też zgodzisz się na to co jest, ruszysz w swoją drogę i pokażesz sobie w lustrze każdego dnia coraz wyższą jakość siebie. Gdy idzie sobie dziecko i wali się czołem w kant stołu, jest to z jednej strony informacja zwrotna dla matki i ojca, że słabo zabezpieczyli narożniki, ale także, znak, który wszechświat, czyli dokładnie to dziecko wysyła sobie samo. To nauka, że materia może zaboleć, jest to nauka wzrastania.
I taki komć
Wciąż mi się to jeszcze miesza. Będąc wewnątrz swojego matrixa niektórych rzeczy nie widzę. Idąc tym tropem, jeśli wkurzam się na swojego partnera o to, że rok nie pił i nagle lecą browarki, driny, coca cola, i w mojej paskudnej ocenie wydaje mi się, że się cofa w rozwoju, to znaczy, że sama nie mam akceptacji dla siebie i uważam, że to ja się cofam w rozwoju? Jeśli mój niemowlak krzyczy najwięcej wieczorem, to tak naprawdę on jest odzwierciedleniem mojego wieczornego zmęczenia i niewyrażonego krzyku? Jak ojciec przychodzi, dziecko od razu jest spokojne i w sumie ja tak samo, bo sama jego obecność działa kojąco. Jeśli ZUS zalega mi z wypłatami, i różni klienci ze spłacaniem rat za moje usługi, to tak naprawdę ja mam problem z hajsem i terminowością spłat? Moje koty chodzą za mną stęsknione, bo nie mam tak dużo czasu dla nich odkąd pojawiło się dziecko, tzn że ja sama za sobą tęsknię? Czy wszystko to, jak widzę, włącznie z tym, jak delektuję się soczystym owocem, jest mną? Czy ja wtedy w swoich oczach też mogę być soczysta, jak ten owoc?Owszem, wszystkie pytania, które zadałaś pochodzą prosto z matriksu i starych paradygmatów 3D. Paradygmat to jest zespół wierzeń i programów, które zostały nam narzucone, lub sami je tworzymy. Stare paradygmaty powstały dawno, gdy człowiek myślący egzystował nieustająco owładnięty strachem: przeżyć, wyżywić się, przeżyć, wyżywić się. Jeśli nasze najstarsze mózgi limbiczny i gadzi, nadal kontrolują myśli, żyjemy wciąż w strachu, poczuciu niedoborowości i braku, lęku przed śmiercią, czyli w niskich wibracjach niezrozumienia, uśpienia, braku światła. Grubo wciągnięci w sprawy wahadeł destrukcji, w walkę, w wydzieranie życiu czegokolwiek, zatopieni w matriksie po uszy, w przymusie i lęku. Albo, dla odmiany, omamieni atrybutami mającymi dać szczęście, a tak naprawdę pozwolić zapomnieć, zakrzywiając zwierciadło naszej rzeczywistości. Te atrybuty wszyscy dobrze znamy, od używek i leków, poprzez wszelkie nałogi świata, jak jedzenie złomu, lubowanie się w plotkach, hejtach i nieustającym ocenianiu i porównywaniu, predylekcji do masturbacji, czy seksu, ekscytacji nowym przedmiotem, pieniądzem, etc etc. Gdy żyjesz, jak większość, gdyż uśpionych ludzi, pod dyktando matriksu, którego również sama dla siebie tworzysz, otrzymujesz jak najbardziej prawdziwe odwzorowanie swoich myśli w lustrze rzeczywistości. Twoje niskie wibracje braku, sprawiają, że w Twoim życiu manifestują się rzeczy, które dokładnie pasują, zostają przyciągnięte przez Twoje poczucie, że nie masz, że się boisz, że jesteś w nieustającej ocenie i braku akceptacji. To jest dosłowność, ale nie taka, jak w Twoim rozumowaniu.
Codzienny rytuał 4 szklanek, jest formą bardzo przemyślanej pomocy Twojemu ciału
Nawet, gdy użyłaś połamanej wewnętrznie wody z butelki, to naturalny sok z bio cytryny pięknie strukturyzuje wodę, oprócz walorów prozdrowotnych ma się rozumieć. Podobnie strukturyzuje wodę świeży liść mięty, czy kilka plasterków bio ogórka z zieloną skórką. Woda destylowana pozbawiona jest struktury, bo nie ma w niej kationów i anionów, jest nieżywa, używaj jej tylko w celowych sytuacjach, gdy nie chcesz mieć przepływów energetycznych. Rytuał 4 szklanek może więc podwyższyć Twoje wibracje. Zaś, gdy dołożysz do tego dietę antyzapalną, niesklejającą jelit, bezmięsną, beznabiałową, nieprzetworzoną, czyli jak najbardziej surową bio, roślinną, staniesz się podatniejsza na zrozumienie o co kaman. A podwyższanie wibracji dodatkowo wzmocnisz codziennym schodzeniem z głowy do serca, za pomocą conajmniej 2 medytacji dziennie, jesteś w stanie każdego dnia krok po kroku zbliżać się do wibracji miłości bezwarunkowej, czyli 500. Ziemia też przyjdzie Ci z pomocą, bo właśnie jesteśmy świadkami wzrostu wibracji ziemi. Na margi, teraz wybija się krzem, a nie tak jak dotąd, węgiel, nawet struktura naszych ciał się zmienia, ale to na inną gadkę. Gdy zaczniesz podwyższać swoje wibracje, będzie w Tobie każdego dnia coraz więcej miłości, jednocześnie coraz mniej strachu. Obraz w zwierciadle Twojej rzeczywistości zacznie się zmieniać. Zaczniesz widzieć coraz więcej tego, czym wibrujesz. Jednak to jest proces samodoskonalenia, każdego dnia pokazywania sobie i światu coraz jaśniejszej wersji siebie. Znaki, które już sobie wysyłasz nie są takie czytelne jakbyś chciała, ale tak właśnie wysyłamy sobie znaki i one zawsze są na "tak".z miłością
Komentarze
Kilka lat wstecz jak zaczynałam odkrywać sens głębszy matrixu, doszłam do serio wysokiego poziomu miłości do siebie, uśmiechałam się do swoich myśli, chodziłam jakby po chmurkach.
wtedy poznałam fajnych przyjaciół, facia cudownego a teraz mi coś się pokiełbasiło,
przeczytałam Twoj komentarz ze Ciebie nie można zdradzić bo nie odczujesz i nie definiujesz tego, pomyślałam, że ale to cool ! ze też tak czułam ,
szukałam sposoby by zmienić swoje myślenie, a zapomniałam że to by trzeba było wyjść ode mnie , bo mój świat to moje lustro, i teraz mam w głowie laseczki gapiące się na mojego faceta, śmiejące się ze mnie, ojojoj co za kociołek :)) chyba muszę zacząć od regularności szklanek 4 + 2, medytacji i biegania, a obraz się poprawi , uwielbiam te Twoje posty i filmiki !! i zdałam sobie sprawę, ze jestem kolejną która zbiera wiedzę, ale nie przechodzi do praktyki, taki jestem leń bez działania i konsekwencji, a konsekwencja to bycie w drodze, a ja w drodze jestem ale ciągle innej ... buziakiiiiiiiiiiiiiii