świetnie, ale nie zapomnij o odżywianiu komórek, perpetuum mobile nie istnieje 😜
Witać mi się tu proszę i bratać, Braciaki
Dzisiaj kolejny wpis z serii „odkurzamy przeboje”.
Witarianizm stał się modą anty-modą, cokolwiek to znaczy i jak bardzo byśmy się od tego odżegnywali.
Modą albo anty-modą, nonkonformistycznym poszukiwaniem nowego stylu życia, zerwania z komercją i wyrwania się z macek otaczającego nas chemicznego pozornie przyjaznego świata.
A w rzeczywistości naszego największego wroga, dusiciela boa, ssacza i w efekcie końcowym zabójcy.
Wystarczy, żeby kosmetyk nie był testowany na zwierzętach i nie zawierał produktów ubocznych pochodzenia zwierzęcego, dla weganina to już git.
Dla witarianina to o wiele za mało
Ma być kosmetyk bez mineralnych olejów ma być, bez wazeliny, bez parafiny, bez silikonów, bez parabenów, bez glikolu propylenowego, bez etanoloaminy, bez SLES czyli eteru laurylosiarczanu sodu, bez ALES czyli coś tam coś tam, bez syntetycznych barwników, bez ftalanów, bez wielopierścieniowych piżm, bez alkoholu, bez retinolu oraz bez pszenicy i orzechów poważnych alergenów.
To na już, na szybko
Przejdź się z tą listą przez jakąkolwiek nomen omen drogerię , a zobaczysz jakie to świry.
Wymagać czegoś takiego?!
To się w rozsądnej głowie nie mieści. My tu mamy kremy po tysiaku, co Madonnę pieśniarkę smarowały, a on mi mówi hipster jeden, że to jest kiła nie krem. Sam ma rzygi w mózgu chyba.|
Jak wyglądał przed rozpoczęciem swojej histerii z surawką, a jak wygląda na przykład po roku?
Witarianin to hipster (także hepster od łacińskiego hipsterus sophisticatus czyli odmiana człowieka).
Mogę się pokusić, że ma jednak pewne cechy wspólne z innymi filorawfoodskimi, które można by spróbować wyodrębnić.
Witarianin kocha naturę, naturalność, eko, bio, organik, był gruby przed dietą i jest hipochondrykiem, albo tylko był gruby, lub tylko jest hipochondrykiem.
Witarianin może jeszcze wciąż być gruby, szczególnie wtedy kiedy wybrał drogę orzechowych deserów i puddingu z avocado i agawy scukrzonej w płyn.
O ile hipster to jest typ, który wprawdzie bezwzględnie zerwał z komercją, ale nie istnieje jakby poza miastem, bo obawia się o swoje istnienie bez sklepów z ekologiczną żywnością i ciuchów z second-handu, to witarianin jest skłonny zamieszkać w lasach deszczowych byle mieć dostęp do banana z drzewa i słońcem się pieścić do woli.
Ale, gdy pomyśli o obowiązkowych badaniach co pół roku morfologia, OB, cholesterol, HDSL-cholesterol, L DL-cholesterol, trójglicerydy, wskaźnik aterogenności, glukoza, mocznik, kreatynina, białko całkowite, sód, potas, magnez, wapń, kobalt, CK, ck-mb, ast, alt, bilirubina całkowita, amylaza, żelazo, crp, aso, witamina B12, homo cysteina też na B12 , cynk, witamina D3, całość D i do tego ph kilka razy dziennie za pomocą aktualnego lakmusa papierka.
To tak na szybko, tak na już.
Jak dodać do tego suplementację B12, wapniem, a co z Ferrumem?
Witarianin to hipster
Asztak? Tak
Hipster to niby takie duże emo
A witarianin to też przecież duże emo
Więc z relacji przechodniej Witarianin to hipster
A hipster jest spoko na topie, więc i my tam też jesteśmy, czy chcemy czy nie.
Prawdziwy hipster brzydzi się komercją, ma ponad przeciętny iloraz inteligencji i w pierwszej kolejności odrywa metki od zakupionych towarów.
Hipster nie toleruje emanacji metkami.
Milczy hipster w temacie swoich ekologicznych ciuchów z konopi,a nie z wyzysku kobiety i dziecka przez bawełniane mafie. Nosi odzież przewiewną i preparowaną przez ekonomicznie suwerenne niewiasty.
Witarianin chce tego samego, tyle, że może go nie być stać, więc też przemilczy sprawy fair trade.
I chociaż nie skupia się tak bardzo na muzie w typie indie rock i niezależnych produkcjach filmowych, to jego sposób żywienia jest dla wielu ludzi z zewnątrz niezrozumiały używając głębokiego eufemizmu.
I tak jak prześmiewcy konkludują, że szczytowym osiągnięciem hipstera, swego rodzaju nirwaną, jest jego całkowite wyzbycie się swojej osobowości i stanie się przeciwieństwem każdego dookoła.
Tak witarianie zamykają się w swoich społecznościach, często z hermetycznymi wytycznymi bez odstępstw i stają się niezrozumiali dla otaczającego ich świata wliczając gorących i mało enzymatycznych wegan i wegetarian.
Być może witarianie, którzy wybrali jednak wilgotny las równikowy na swój adres więcej różni od bardzo miejskich hipsterów, ale miejscy czy blisko miejscy polscy witarianinie, a tych jest przecież najwięcej też mają z tymi z buszu niewiele wspólnego.
Jedynie ogólne wytyczne może
Witarianin to w sumie hipster hipochondryk, albo hipster, który kiedyś był gruby i wielkie emo.
Chociaż prawdziwy hipster z krwi i kości nigdy, przenigdy nie przyzna się, że jest częścią jakiejkolwiek subkultury.
A i witarianinowi to z trudem przychodzi.Taki DurianRider nie znosi Wolfe, bo to inny witarianin.
A Paul Nison to wykapany hipster.
Socjeta może powie, a co z ludźmi starszymi, a co z ludźmi co się do witarianizmu wkręcili przez swoje niedociągnięcia zdrowotne?
A ja na to, że wszyscy witarianie to ostatecznie hipsterzy obecnie, lub za chwilę. Czy mają sześćdziesiątkę na karku, czy mają dwa i pół roku, to hipsterzy teraz lub za chwilę.
To tak czy siak oryginały.
Osiemnastką nawet, a ich odbicie w lustrze chciałoby wyglądać tak jak oni.
Nawet grubasy są sobą zafascynowane, tylko jeszcze nie chcą się identyfikować ze swoim odbiciem lustrzanym.
Do czasu.
Są oczywiście pewne różnice, jak zawsze przecież, bo chociaż hipster uwielbia termin postmodernizm i używa słów w znaczeniu ironicznym to jednak wolny czas spędza w barach.
Chociaż nigdy w sieciowych, w których kelnerzy mają plakietki z imionami, albo gdzie gra się w rzutki.
Witarianina nie uświadczysz w barze, bo nie ma barów, a jakby były, to powiedzą witarianie, że drożyzna, więc nie idą.
są samochody typu suv, książki z wypukłymi literami na okładce, praca na etacie, bożonarodzeniowe swetry z mikołajem i muzyka, którą można usłyszeć w radiu.
że hipsterzy nie poważają przedmieść, gdzie przecież chętnie by się zalęgli witarianie, chociaż na przeczekanie do przeprowadzki do dziczy, z tym że nie na pewno, z powodów powyższych przy nieprzyjemnych sprawach z dżunglą wymienionych.
I o ile ich postawa jest mocno krytykowana, bo pomimo, że równouprawnienie, ekologia, tolerancja dla mniejszości to rzeczy zbyt oczywiste, by o nich mówić, to Hipster to jakby koniec cywilizacji Zachodu.
To kultura tak bardzo niezaangażowana, tak bardzo wyłączona, że nie może z siebie wydać nic nowego.
Jednak zawsze może stać się postawą wyjściową do nowego postrzegania świata.
W dobrym hipsterskim stylu jest jeździć na rowerach miejskich na zbity pysk, bo bez żadnych bajerów wliczając przerzutki i hamulce, a dla idealnego witarianina loł fat raw wegan, jest kozik zamiast wypasionego Vitamixa.
Jest jeszcze Aple firma umiłowana przez każdego hipstera, a Aple to przecież personifikacja najsłynniejszego weganina, witarianina, frutarianina, a na pewno najbogatszego, szkoda, że przedwcześnie zmarłego Steva Jobsa.
Stulatkom, trzydziestkom i pięknym dwudziestoletnim, a nawet uwielbianym przez wszystkich dwuletnim analfabetom, hipsterom i witarianom wszystkich krajów mówię dobrej nocy.
Może rzuć też gałką na to:
Jak kawałek ceraty z nadrukowanym logo daje człowiekowi w pysk
Dlaczego modlisz się do butów?
Powiązane artykuły
Komentarze
A brałaś pod uwagę Pepsi tez nie witarian nie wegan? 😉
Ściskacze i dzięki za kawał dobrej roboty – mówię o książce Twej ostatniej.
Miałam na myśli witarian „nie wegan” :)) późno już.. 🙂
czyli hipsterów? 😀
Ładna wizja hipstera-oryginała, ale trochę nierealna. Ci wszyscy ludzie pod wpływem alternatywnych stylów życia i ideologii – weganie/witarianie/miłujący i świetliści/ezoterycy/okultyści/jogini etc. – to zazwyczaj tak samo niedorobione(przepraszam) typki jak większość ludzi. Różnią się zwyczajowo inną filozofią i wielkim zaaferowaniem tą filozofią, co sprawia, że zaczynają mieć problemy z komunikacją z innymi od siebie, o poczuciu lepszości nie wspominając.
Wielu ludzi odrzuca od wegetarianizmu/weganizmu/witarianizmu to, że obserwując takie stereotypowe osoby w lnianych spodniach lub dziwnych, hipsterskich szmatach i o porąbanej gadce, obawiają się, że zatracą swoją normalność i skończą tak samo. Nie dziwie im się. Jakkolwiek jadłam, zawsze wyróżniał mnie bunt i niezgoda na shit dookoła, ale też zawsze świadomie dbałam o to, aby pod wpływem żarcia i ideologii jaka za tym idzie, nie odlecieć i przestać być rozpoznawaną jako człowiek, którego zrozumie każdy inny człowiek. Pomimo mojego zamiłowania do nieszablonowej stylóweczki i, siłą rzeczy, poglądów, które radykalnie różnią mnie od 90% społeczeństwa, nigdy nie zamienię się w coś ponadoryginalnego i ponadczłowieczego, bo na talerzu więcej surowizny. W taki radykalny styl życia, który równie radykalnie i drobiazgowo dba o nadczystość, idą osoby, które mają ze sobą problemy, więc jakoś mnie nie dziwi, że kończą jako bezkrytyczni fanatycy, którym wydaje się, że wybili się daleko ponad przeciętność dookoła. Jeśli zostanę witarianką, nie będę pieprzniętą witarianką. Są witarianie i witarianie.
ożeż kurde, a ja odleciałam, tyle, że nie stylóweczką 😀
Oj tam, oj tam…Ty nie jesteś żadnym z powyższych, co najwyżej zdrowo stuknięta, a nie pieprznięta :*
Tak troszkę w temacie http://www.youtube.com/results?search_query=przejadanie+ziemi
Wiem, że temat zakopany już kolejnymi postami ale dzisiaj zobaczyłam to i nie mogłam się oprzeć żeby tego tu nie wrzucić 🙂 http://9gag.com/gag/ayp1Q2b?ref=fb.s