Pojmując, że wszystko jest po coś, przestajesz mieć pretensje, ba, może nawet z czasem będziesz wdzięczna kaczej rodzinie za średniowieczny chów. Wyobraź sobie, że jesteś kaczą mamuśką, stajesz przed lustrem, a przed chwilą byłaś ohydna dla swojego dziecka łabędzia. I nie ma mamuśka pojęcia na jaki temat śpi, ale czuje ten ból istnienia, i potworny strach. A strach przeradza się w złość, a Ty jesteś pod ręką. I kółko się zamyka. Dlatego nadszedł czas, aby grzecznie podziękować za wikt i opierunek kaczej rodzinie, i udać się w swoją drogę łabędzia. Tylko zostaw ważność łabędzia w psiej budzie.
I taki komć
A co zrobić jeśli rodowe stado kacze wmówiło od niemowlęctwa, że każdy facet mnie zdradzi, oszuka, a z każdej pracy mnie wyleją. Dosłownie od niemowlęctwa każdy zgrzyt w moim domu (np. nieposprzątanie w pokoju tak jak chcieli) kończył się zatroskanym, a co Ty zrobisz w dorosłym życiu, bo każdy się na Tobie pozna? Jak już byłam dorosła, zobaczysz on jest za fajny dla Ciebie, odejdź, bo i tak Cię zdradzi, albo zostawi. Moja pierwsza robota za fajną kasę, jeszcze z miesiąc popracujesz i poznają się na Tobie i Cię wywalą. I wywalili i zdradził. Wiesz, że do tej pory potrafią przypomnieć z radością na ustach, że oni już wtedy wiedzieli, a ja głupia nie.Nie umiem się wyzwolić z tego kołowrotka strachu i nie umiem ich zmienić i tak urządzają mi życie, że każdą sumę (uwierz niemałą, bo co jak co ale talent do zarabiania wielkich sum pieniędzy w miesiąc na utrzymanie roczne, to ja mam), ale wtedy zaczyna się żerowanie i wymyślanie 1001 potrzeb na, które ja muszę dać. Bo dłużej niż ten choinkowy miesiąc nie jestem w stanie pracować. W stadzie zero docenienia, zero mojej ważności od zawsze i wieczny lament, że ośmielam się mieć odmienne zdanie i nie robię wszystkiego czego oni chcą. Gotuję, piorę, sprzątam, jestem pielęgniarką, salową, parobkiem, dziewką na posyłki, zajmuję się miliardem nie moich spraw, mając dwójkę ludzi na kanapach narzekających i wręcz płaczących, że jestem leniem patentowanym. Oni mogą nic nie robić, bo się źle czują. Ja 2 dni po pełnej narkozie myłam okna, bo kacza matka stwierdziła, że zaplanowała mycie. A ja głupia, na szczęście bez krwotoku, umyłam. Oczywiście, że nikt mi nie podaje w tym domu szklanki wody. Oczywiście, że wiecznie słyszę, jaka jestem niewdzięczna, że się tak mną zajmowali jak byłam mała i bezduszna, że nie dziękuję całując po rękach.
Dobrze, że się wygadałaś Carrie, gdyż miałaś taką potrzebę, ale jesteś na tyle świadoma, żeby wiedzieć, że pisałaś prosto z ego. Obrażona, pokrzywdzona, i zupełnie nierozumiejąca co się tutaj z Tobą wyprawia. Bierzesz udział w wirtualnej grze, ale dopóki nie zrozumiesz o co w niej chodzi jesteś graczem przez sen, a gracz, który śpi nigdy nie zazna radości z gry. Będzie zawsze w tyle głowy wystraszony. Z powodu lęków, ego i przekonań, ta gra każdemu w pewnym momencie wydaje się okropna. Do tego stopnia wstrętna i głupia, że sama dziwisz się sobie, że znowu się zalogowałaś. Podejrzewasz nawet, że Cię tu jakimś podstępem zwabiono. Tymczasem ta gra jest cudem gry w szachy, jazdy na snowboardzie, pływania katamaranem, gdy tylko zaczynasz być świadomym, czyli dobrym i rozumnym graczem. Wreszcie zaczynasz się dobrze bawić. Na poziomie ego i nieświadomości, tę sytuację bardzo łatwo wytłumaczyć. Gdy w kaczym gnieździe wykluje się łabędź, śpiące kaczki reagują na dwa sposoby, albo wpędzając dziecko w manię wielkości, albo w kompleks niższości, jak ma to miejsce w Twoim przypadku. Są to silne programy nałożone na umysł, które sprawiają, że masz poczucie niedoborowości, naprzemiennie z poczuciem winy. Wpędzanie w poczucie winy jest idealnym narzędziem, którym ludzie manipulują innych. W tym rodzice, matki, swoje dzieci.
I wówczas zdarzy się coś dziwnego: nikt nie śmie Cię skrzywdzić
Ani w środowiskach agresywnych, zakładam jednak, że tam Cię nie ma, ale też nikt Cię nie skrzywdzi w domu, ani w pracy, ani na ulicy. A wszystko dlatego, że przepędziłaś ze swojej podświadomości poczucie winy, a na takich liniach życia, gdzie nie ma poczucia winy, scenariusz kary nie istnieje. A więc Carrie, dobrze, że wyrzuciłaś z siebie przez sen to i owo w komencie, ale jak tylko nauczysz się grać w te klocki, pojmiesz, że to są nieszczęśliwi ludzie, ciężko wystraszeni i z zepsutym oprogramowaniem, z ciężkimi przekonaniami, dlatego tacy źli dla Ciebie są. Oni się bardzo boją, podobnie jak Ty. Przemyśl to i teraz o tym nie pisz, bo, póki co, strasznie się nakręcasz i wciąż nie jesteś sobą.z miłością
Komentarze
Rzecz w tym, że bazując między innymi na komentarzach, jak już ktoś się zaczyna kręcić w kółko, to chyba pora na rozpoczęcie własnej drogi. Wzrastanie to wchodzenie wyżej i wyżej, tkwiąc w tej samej klasie rozwoju się nie osiągnie. Może (Pepsi, nie miej urazy ;)) pora oderwać się od wszystkiego i stanąć na własne nogi? Tak zupełnie? Wrócić do spraw przyziemnych, bez powracania z każdym pytaniem po kolei i oczekiwaniem na wskazówki? Podziękować temu, czego mieliśmy okazję się tu dowiedzieć i ruszyć dalej? Ta wiedza, te wskazówki są w nas. To nie zginie, a pozwoli nam znalezc wlasna prawdę. Może komuś się to przyda, może nie, badzmy w drodze tak czy inaczej <3333 Nie nawołuje do bojkotu, ale hmm mistrzowie duchowi to nauczyciele, jednak żaden uczeń nie osiągnął doskonałości pytając każdorazowo mistrza, jak życ, skręcic w prawo, czy w lewo, a może stuknąc czołem w drzewo?. Taka tam sugestia do rozważenia.
Przez 10miesiecy szukał pracy. A ja z jego matką wciąż pod jednym dachem. Mała mieścina nic do zobaczenia i spędzenia czasu. Żadnych znajomych. Wszystko obce i ta wiecznie naburmuszona baba w jednym domu. Potem kobiecie zaczęło siadać na głowę i zabrali ją do szpitala psychiatrycznego . Zostałam sama z małym dzieckiem. Nie było wtedy internetów ani komórek na taką skalę jak dzisiaj. Zaczęłam popijać piwko bo jak dziecko zasnęło nastawała ciemność i straszna cisza. Nie było telewizora,komputera, żeby jakoś zagłuszyć tą rozpacz,ten żal to porzucenie mnie samej. Tak się czułam wtedy. Jak bym była sama na całym świecie. Piwkowwałam codziennie. Nie do zachowania się tylko kilka piwek dla relaksu.Wtedy nerwy puszczały. Byłam spokojna i mogłam zasnąć.Moi rodzice mieli problemy z alkoholem. Ja myślałam,że nie mam. Wszystko pod kontrolą. Potem już nie umiałam się inaczej zrelaksować. Konkubent w przeciągu 10miesiecy odwiedził nas 3razy. I w końcu znalazł pracę i wymyślił, że nie ma sensu jednak kupowania mieszkania w PL i mam z dzieckiem przyjechać do Irlandii. Przyjechaliśmy ,a on pracował na nocki. Spałam sama,a w dzień go nie widziałam bo zamykał się w pokoju i spał. Po roku czasu nie wytrzymałam i odeszłam. Przez to, że nie miałam wtedy pracy i pieniędzy bo byłam na jego utrzymaniu Nie zabrałam ze sobą dziecka. Nie miałam gdzie! Byłam znowu w obcym mieście,kraju.Bez rodziny, przyjaciół, znajomych. Miałam nadzieję, że znajdę szybko pracę i zabiorę córkę i będzie mieszkała ze mną. Ale niestety przez długi czas pracowałam part timer,czyli po kilka dni w tygodniu. Pieniędzy wystarczało na opłacenie pokoju wynajętego u kogoś i jedzenie. Wtedy ojciec naszego dziecka postanowił wracać z córką do Polski bo dostał fajną pracę.Znowu załamka!!! Co ja mam teraz zrobić!!?? Byłam w szoku przez dwa tygodnie piłam. Nagle olśnienie przyszło. Założyłam mu sprawę w sądzie o odebranie mu dziecka. Córka była w drugiej klasie miesiąc przed końcem roku szkolnego. Wyjechał kilka dni przed datą, którą mi oznajmił , że wyjeżdża. Przez rok nie wiedziałam gdzie jest on i dziecko. Szalałam!!! Wpadłam w depresję, piłam, próby samobójcze,palenie trawki dla relaksu, czasem feta. Spotykanie się z facetami tylko dla seksu.Staczałam się!!!Potem jeszcze wiele się wydarzyło ale nie będę już pisać bo nie starczy miejsca :D Właśnie wtedy natknęłam się na Ciebie Pepsi. Dużo bardzo dużo mi pomogłaś. Moja sytuacja jest dalej skomplikowana. Czuję jakbym na czole miała wyrytą szkarłatną literę jakiś symbol, który mówi, że jestem straszną matką bo zostawiłam własne dziecko. Nie miałam siły , żeby ją odzyskać. I ciężko mi żyć z tym bolącym,piekącym od środka ciężarem. Ojciec dziecka jest dla niej bardzo dobry,kocha ją najbardziej na świecie. Jako ojciec zdaje egzamin. Nie chcę już psuć tego i ciągać go po sądach, żeby tylko go ukarać za to co mi zrobił.Dziecko potrzebuję stabilizacji,rutyny,spokoju. Ja wciąż po tym wszystkim czego doświadczyłam w życiu motam się i nie wiem co mam w życiu robić. Wszystko się zmieniło we mnie. Nie wystarczająco się staram. Czy mam puścić i niech dzieje się samo. Niech dzieje się życie. Tak poprostu. Bez scenariusza. Much Love Pepsi :*
<3
na fali egoeksplozji poproszę o przewodnik dla pelzajacych, bo pełzam po jakims omacku albo opaski vel belki u siebie nie widzę i już mnie parę części boi od obijania się o kanty, przeszkody i takie tam.
Uprzejmie dziękuję :)