Czy jak grasz w Simsy to identyfikujesz się z panią Sims?
Jednostka świadomości obdarzona wolną wolą, nazwijmy ją duszą, loguje się do awatara, po czym zatapia się ten gracz w grze do tego stopnia, że nie ma pojęcia, że jest to skomputowana rzeczywistość zerojedynkowa. Zapomina kim jest i zaczyna utożsamiać się z ciałem, czyli awatarem w grze, a przede wszystkim ze swoim umysłem, czyli programem ego. Ego, lęki i przekonania bierze za swoją prawdę, chociaż nigdy tym czymś nie był, gdyż nadal jest graczem spoza gry, czyli świadomością.
I taki komć
Kiedyś gdy weszłam tutaj pierwszy raz, nie podobał mi się Twój styl pisania, miałaś jakieś wstawki których nie kumałam. Nawet obrażona wysłałam komentarz w Twoją stronę, że nie rozumiem co piszesz. Jednak regularnie na Twojego bloga wchodziłam i przestałam być obrażona, a nawet każdym kolejnym artykułem byłam zdumiona Twoją wiedzą na tematy zdrowia, duchowości, matrixu… Nie udzielam się na żadnych forach, pisanie i mówienie o sobie przychodzi mi z trudnością. Jednak spróbuję krótko napisać co mi leży na wątrobie, bo nie mam już siły. Znikąd pomocy… Jestem samotną matką koło 40stki. Mam 7 letnie dziecko. Sama, samiuteńka ją wychowuję. Zanim ją urodziłam byłam od kilku lat singielką i dobrze mi tak było. Nigdy nie chciałam mieć dzieci. Nie mam czasu w ogóle dla siebie. Jestem potwornie zmęczona tym macierzyństwem. Każdą chwilę poświęcam dziecku, do obrzydzenia. Od jej maleńkości mam przeświadczenie, że muszę być matką, ojcem, babcią, dziadkiem bo nie ma nikogo oprócz mnie. I wysiadam już … Nie wiem jaki jest sens w tym moim macierzyństwie…Sens jest bardzo prosty, niczego nie oczekuj. Gdy pojmiesz, że oczekiwanie na cokolwiek odbiera sens teraźniejszości, która jest Twoją nauką, stopniem, wyzwaniem, zabawą, pomocą, wszystkim czym dysponujesz tak naprawdę jest teraz. Jednak ego nie ma w teraz, cały czas oczekuje na coś, lub wspomina przeszłość. Ale tyle już było gadania o tym, co złego robi ego, że właściwie do wyrzygania. Ego jest po to, aby w końcu dostrzec, że to niemożliwe, żeby rzeczywistość nie była grą. Popatrz na żyrafę, to jest taki żart natury, prztyczek w nos dla ego, bo ono owszem akceptuje żyrafę (do pewnego stopnia), ale oczekuje na tęczowego jednorożca. Tyle, że w tej grze tęczowe jednorożce nie grają, więc ego ma powód do wkurwu i rozczarowania. Tak czy siak, w każdej grze liczą się przede wszystkim umiejętności gracza. A mało kto, zgoła nikt, rodzi się z umiejętnością gry tutaj, to się trenuje, jak grę na fortepianie. Jednak podstawowym założeniem, żeby stawać się coraz lepszym graczem jest uświadomienie sobie, że zalogowałaś się do gry, oraz poznanie jej zasad, a akurat ta gra zależy od tego co gracz, czyli Ty o tym myślisz. Czy w takim razie kumasz, że tak się będziesz czuła zawsze, dopóki będziesz myślała, że tak czujesz?
Tyle, że dziecko masz
Jednak dziecko już masz, a nic nie dzieje się bez przyczyny. Jakaś świadomość właśnie zalogowała się do awatara Twojego dziecka, a Ty otrzymałaś swoje zadanie do przerobienia, samotne macierzyństwo. A teraz tylko od Ciebie zależy, podkreślam, tylko od Ciebie zależy, jak to wszystko będzie wyglądać, bowiem wcześniej czy później w tej zagęszczonej materii będą zagęszczały się Twoje myśli. Jeśli będziesz szczerze rozczarowana, oczekująca na pomoc, zgorzkniała, porównująca się do wolnych lasek, które nikogo nie urodziły, wówczas otrzymasz taką wizualizację gry do grania, wszystko będzie do dupy. A radość obcowania z ciekawym, małym awatarem w Twoim domu będzie rzadka, rozmyta, nierzeczywista. Będzie jeszcze więcej samotności, jeszcze więcej zgorzknienia, jeszcze więcej niespełnionych oczekiwań, czyli dokładnie wypisz wymaluj to co myślisz o swojej rzeczywistości.z miłością
Komentarze
Zjechała się cała rodzina, ciotka, córka babci i 7-ro rodzeństwa i matka nasza, córka babci, co to tak nam dała popalić fizycznie i psychicznie za dzieciństwa naszego (w towarzystwie alko) że utraciliśmy pseudo dom rodzinny i był dom dziecka. Ale gdy teraz...3tyg temu stanęłam z nią twarzą w twarz, nie poczułam chęci zemsty, tylko taką żałość, że ta drobna teraz kobieta, mogłaby się połamać przy silnych wiatrach a wzbudzała we mnie (w nas) taki ogromny strach i bezsilność przez wiele długich lat... Korzystając z okazji, skonfrontowalam ją z krzywd jakie nam wyrządziła, chciałam aby porozumiała z rodzeństwem które było poruszone jej obecnością. Ta kobieta aby móc funkcjonować, już dawno wyparła się przeszłości, nie poczuwając się do odpowiedzialności za swoje czyny, obwiniała wszystkich wokół, nawet sąsiadów...
Meritum. Chciałam odżałować śmierć babci i tego jej niepotrzebnego bólu. Babcia, zostawiła mi mieszkanie o czym nikomu z rodziny nie było wiadome. Nastąpiły zgrzyty. Babcia zostawiła spore długi (50tys złotych) więc nikomu do spadku nie spieszno, każdy się zrzeka, a mieszkanie przepisała mi zanim te długi podjęła.
Każdego przejezdnego,
ugościłam w tym mieszkaniu, choć ja sama nocowałam gdzie indziej. Był jeden warunek: nie drzeć fajek w tym mieszkaniu (matka). Od tego się zaczęło...
Chodzi o to Pepsi, że ja w sercu miałam nadzieję, że zamkniemy przykrą przeszłość i ruszymy naprzód. Tymasem po kościele matka zaczęła gadać do obcych, że w mieszkaniu u babci było 20tys złotych gotówki należących do niej (matki) i ja musiałam ukraść bo kasy nie ma. Zaproponowałam telefon po policję i natychmiastowe wypierdalanie z mieszkania. Była awantura, oskarżenia ale po gliny nie chciała dzwonić... Pozwoliłam zostać na ostatnią noc. Miała się zmyć z moją siostrą następnego dnia do Holandii.
Gdy słoneczko wstało, gdy popołudniu poszłam do mieszkania, zastałam je ogołocone i w złym stanie. Bez tych dwóch artystek. One w tym czasie poszły dorobić klucz do mieszkania, tak jakbym nie wiedziała, że będę musiała wymieniać zamki. Moja matka to con artist. Matka przez tel stwierdziła, że wolała, rzeczy po babci wyrzucić na śmietnik niż je zostawić. Matka ma mieszkanie (pustostan) na parterze, więc wszystko co wyniosła wstawiła tam, bo w śmietnikach nie było nic. Dzień wcześniej, u notariusza zrzekła się spadku po babci. Inni jeszcze nie, gdyby ktoś chciał przyjąć spadek ja jestem liable, za te wszystkie materialne rzeczy po babci. Ja zadzwoniłam po policję iwyrzuciłam walizki artystek za drzwi. Przyjechały do PL z jedną walizką each a miały ekstra z 7 toreb a w nich wszystko co mogły zagarnąć, biżuteria i cenne szkło przede wszystkim. To co wyniosły i czego nie było w torbach, to ich.
I nie mogę pojąć Pepsi. Ta sama siostra wzięła odemnie szmat kasy w styczniu na nowy start w Holandii. Matka w czasie pogrzebu, rozkleiła się i obiecała przeprosic każde dziecko z osobna za abuse, który zostawił piętno na każdym z nas. Ugościłam i je i innych. Zapłaciłam za wszystko co trzeba było, bo nikt inny kasy nie miał.
A tu taki liść w ryj. Masz rację, nic tak nie niszczy serca jak zdrada. Już nie będę kleikiem tej rodziny, mam dość. Nie wspomnę o dalszej rodzinie i poszczególnym rodzeństwie na wieść, że mieszkanie jest moje. Ale ja nie mieszkam w PL, mieszkanie odstąpiłam jednej z sióstr.
I nie mogę przeboleć tego wszystko, wiem, że się rozpisalam, choć dużo pominęłam...
Wróciłam, poważnie się rozchorowałam, musiałam chodzić do pracy gdzie dałam wypowiedzenie parę tyg wcześniej, 6dni temu zaczęłam nową pracę aby odpocząć od nocek i jestem na fali za dnia gdy uczę się nowych rzeczy a potem... zaglądam w kieliszek, by uśmierzyć ból i wcale nie jest łatwiej. Praca jest dużo mniej płatna od poprzedniej ale jak już wspomniałam, mogę się uczyć i narazie nikt mnie na nocki nie ciągnie.
Pomijając śmierć babci...jak moje lustro mogło pokazać mi coś tak haniebnego po tylu latach? Gdzie już dawno pozbyłam się tych przykrych rzeczy, dopóki rany nie zostały rozdrapane? Cała energia jest ze mnie wyssana. W przerwie na żałobę, przeżywam jeszcze raz tę wszystkie rzeczy , które zostały powiedziane... Czuję, jakbym pochowała babcię, matkę i innych jednocześnie...
Coś bardzo pozbawia mnie sił witalnych, myślę że to poczucie winy, alko każdego wieczoru nie pomaga... Well, okay, rozpisalam sie...
Zajrzyj okiem Pepsi, please. U mnie entropia wysoka w *uj.
<3 I'm a mess