Czyli miej to co chcesz, to nie jest skomplikowane za bardzo.
Pasożytów energoinformacyjnych, zwanych też wahadłami destrukcji, lub gangami świadomości jest mnóstwo, tak dużo jak przeróżnych idei unoszących się w powietrzu matrixu. Kiedyś religia chroniła ludzi, wspierała, obecnie jest to najczęściej polityka wpływów i finansów, lub odwrotnie, dlatego stała się religia kolejnym pasożytem energoinformacyjnym. Kiedyś społeczność stanowiła grupę wsparcia, a mieszkańcy wioski wspólnie budowali dom dla Ciebie. Następnie ludzie stworzyli gospodarkę rynkową w celu wymieniania się artykułami produkcji, zbudowali miasta dla zapewnienia sobie bezpieczeństwa. To co socjalne, czyli zbiorowe, publiczne służyło człowiekowi. Teraz wszystko się odwróciło, to człowiek służy socjalizacji nieświadomie podczepiony pod cele wahadeł destrukcji. Idziesz na wiec, jak Ci się wydaje w słusznej sprawie, tymczasem oddajesz swoją energię wahadłu, realizujesz jego, a nie swój cel. Nie jesteś na swojej drodze. Twój cel nie jest już celem żadnego wahadła. Możesz się podwieźć trochę, ale w pewnym momencie trzeba świadomie wymiksować się, zeskoczyć na własną drogę. Z powodu wpływu tych struktur zużywasz nawet do 70% swojego życia, albo i więcej, gdy wciąż śpisz, nie dla siebie, nie po to aby osiągnąć prawdziwe cele, ale na coś zupełnie Ci niepotrzebnego. Po prostu dokarmiasz swoją energią rozrastające się pasożyty energoinformacyjne.
Społeczeństwo, rodzice, ksiądz, nauczyciele, politycy, korporacje, w tym banki, stało się wyjątkowo roszczeniowe i wymagające. Masz być taki, a nie inny i robić to, czego ono chce i to od dziecka. To są właśnie te trojany na mózgu, programy ego, tak rodzą się Twoje przekonania. Stajesz się tylko surowcem potrzebnym do istnienia społeczeństwa. Społeczeństwo zniewoliło swoich członków, chociaż w każdym przypadku liczy się tylko jednostka i jej świadoma ewolucja. Jednak jednostka stała się bojaźliwym zasobem, emocjonalnym paliwem, pokarmem składającym się ze strachu, smutku, bólu, cierpienia, lub ekscytacji seksem i przedmiotem, stała się numerem, bezimienną mrówką zaprogramowaną do łażenia i karmienia w gigantycznym socjalmrowisku. Tylko zrozumienie i przebudzenie pozwoli Ci na ruszenie we własną drogę. Jak się wybudzić więc? Jeśli podejdziesz do tego w ten swój perfekcyjny sposób, że wybudzenie ma być absolutne, całkowite, tu i teraz, to możesz się rozczarować. To jest niekończący się proces ewolucji, a każde zatrzymanie i napawanie się tym, jak bardzo Ty już kumasz, a inni są w dupie ego, to w tym samym momencie Twoja entropia rośnie, odcinasz się od informacji, cofasz się.
Absolut też cały czas ewoluuje poprzez nas, bo jesteśmy jego częścią, dlatego w interesie Absolutu jest, czyli wyższego systemu świadomości, żebyś rozumiała coraz więcej, i była każdego dnia bardziej kreatywna, nastawiona z miłością do świata, za to mniej się bała. Strach dołuje nas wszystkich, ale karmi wahadła destrukcji, ani złe ani dobre, one takie są, jedzą energię typu chujnia. Budda 6 lat siedział i medytował, Jezus był przebudzony, Osho urodził się geniuszem buntownictwa, jak wielu Hindusów o historycznych predyspozycjach do duchowości, Tolle chciał już skończyć ze sobą, gdy nagle przyszło zrozumienie tu i teraz, przebudził się. Oczywiście wybudzonych jest znacznie więcej, głównie mieszkają na Wschodzie, który od pradziejów sprzyjał duchowości. My nie urodziliśmy się na Wschodzie, żyjemy w ogromnym programie religii, lub ateizmu, jedno i drugie to takie samo wahadło. Milowym krokiem jest uzmysłowienie sobie faktu, że nie jesteś swoim umysłem, i że nie musisz, a nawet nie powininaś identyfikować się ze swoimi myślami. Gdy uświadomisz sobie, że żyjesz w matriksie, że popodpinana jesteś do wahadeł i huśtasz się dla ich bezdusznych celów, że żyjesz w przekonaniach i strachu, ujrzysz też drugą stronę medalu, czyli własne możliwości. Twoje możliwości są ogromne i niebywałe, można powiedzieć, że są czarodziejskie, gdy tylko zaczniesz korzystać z dostępnej Ci energii. Gdy nauczysz się ją gromadzić, robić przepływy, ale też pościć energetycznie. To wszystko może Ci się przydarzyć jedynie odpowiednio głęboko oddychając, medytując, jedzą czysty pokarm, pijąc odpowiednie ilości wody.
Jak widać wszystko to łatwizna z miłością p
Komentarze
coś tam niby już się obudziłam i wiem, ale chyba nie do końca
Pieniądze nie mogą być celem samym w sobie,
ale co jeśli ja chce ich więcej żeby mieć swobodę i podróżować po świecie bez ograniczeń,
nie oszczędzam, nie mam żadnego większego celu finansowego,
czy to dobrze ?
czuję, że mam tyle ile mi starcza, czuję że zawsze będą, nie myślę skąd ale chciałabym więcej,
tylko jak ugryźć to, ze chce więcej z tym, że mi wypasione auto nie jest potrzebne do szczęścia, ale nie pogardzę nim,
czyli chcę mieć więcej pieniędzy, ale nie mają dla mnie znaczenia aż tak dużego materialne rzeczy jak dom, auto, coś na własność
więc jak wyrazić pieniądze, jak je przyciągnąć nie mając celu ?
i co jak spotyka się na jedym gruncie, w jednej firmie ktoś kto czuje, że jakoś będzie i kaska się znajdzie z tym, który się wiecznie zamartwia?
Który policjant wygra? dobry czy zly ? czy te energie się zrównoważą, i czy obraz w ich lustrze będzie taki sam ?
i co robić gdy Twojemu faciowi nie idzie w pracy, nie zarabia tyle ile by chciał?
Możesz coś dla niego zrobić?
Jak to jest z tą obfitością, lepiej widzieć siebie w tym porsche? czy lepiej pracować nad tym by czuć się dobrze każdego dnia a najlepsze auto dla Ciebie pojawi się samo?
;)