Jakiś czas temu pisałam o tym, dlaczego pozytywne myślenie nie działa. Wiesz co jeszcze nie działa? Negatywne myślenie.
Kluczem do zrozumienia siebie i ruszenia ze wszelkich życiowych rozstajów jest akceptacja
Tylko akceptując to co dzieje się w Twoim życiu – dobre czy złe, skomplikowane czy proste, zabawne czy rozrzewniające do łez – znajdziesz harmonię i szczęście.
Bo czym właściwie jest szczęście? Zdawałoby się, że szczęście ma tyle definicji ilu istnieje definiujących. A jednak… Szczęśliwa możesz być nawet wtedy, kiedy na pozór jesteś bardzo… nieszczęśliwa i jest to fakt, który pomija się zbyt często.
Tak jest.
Szczęście to samospełnienie i ogromna wewnętrzna siła. To dzikość duszy, niezależność i śmiałość kiedy przychodzi Ci decydować o tym, że pora na następny krok. To łagodność charakteru, pełen zrozumienia spokój i porozumienie z samą sobą.
Akceptacja brzmi prosto kiedy jest tylko słowem
To nie zawsze przepracowywanie czegoś, co minęło. Bycie w tu i teraz jest akceptacją – istnieniem bez ran przeszłości i lęku o przyszłość.
Nigdy nie będziesz w tu i teraz i nigdy prawdziwie nie ruszysz ze skrzyżowania, jeśli nie zaakceptujesz swojego życia takim jakim jest. To działa także w drugą stronę – nie zaakceptujesz tego co ma miejsce w Twoim życiu nie próbując być tu, być teraz.
Kiedy całe Twoje istnienie skupia się wokół chwili, która trwa (trwaj chwilo, o chwilo, jesteś piękną!), wokół obserwacji, wokół najprostszych czynności, jesteś tylko Ty i ten moment. I nieważne czy zmywasz naczynia, malujesz obraz, patrzysz na wielki kanion czy żujesz gumę patrząc przez okno tramwaju. Jesteś skupieniem, cząsteczką kosmicznej energii, a wszechświat Ci sprzyja. Tak już jest. Aż w końcu przychodzi ego.
Ego ma to do siebie, że lubi problemy i lubi ocenianie
Ego lubi zamieszanie. Sprawia, że z jednej strony czujesz się do niczego, z drugiej, że nikt nie ma prawa Cię oceniać a inni są okropni. Mijam grupę śmiejących się ludzi? Pewnie śmieją się ze mnie. Dupki. W tym miesiącu mam mniej zleceń? Na bank nie będę mieć na rachunki. Nie doceniają mnie! (a może to ja jestem do niczego?) Mój mąż ostatnio zachowuje się podejrzanie? Na pewno mnie zdradza. Baran. Nie sypiamy ze sobą tak często jak kiedyś? Przytyłam, ma mnie dość, jestem nieatrakcyjna. Dlaczego on nic mi nie powie? Przytyłam? Wszyscy pewnie mnie obgadują. Zresztą sami nie są lepsi. I na co ona się tak gapi...Ale wiesz co? Nie ma problemu, którego nie można rozwiązać uśmiechem!
Nie mówię o wymuszonym, narzuconym sobie na siłę uśmiechu – pułapce pozytywnego myślenia i wmawianiu sobie, że jest dobrze, kiedy wcale, ani trochę nie. Mówię o uśmiechu, kiedy rozumiesz, że to wszystko nie jest istotne. O wybuchu śmiechu, kiedy podczas kłótni uzmysławiasz sobie jak bardzo głupia i nadęta dyskusja wywiązała się z powodu niedomytego kubka. O momencie, kiedy zamiast dąsać się na szefa, który wiecznie na Ciebie fuka, myślisz, że dawno nikt biedaka nie przytulał i zalewa Cię fala miłości do ludzi i ogromne poczucie zrozumienia. O kasjerce, która ma muchy w nosie i zdaje się mieć dość wszystkiego, ale mimo wszystko obdarza Cię szczerym, szerokim uśmiechem.Problem jest nim tylko wtedy, kiedy zadecydujesz, że w rzeczy samej nim jest
Specjalnie dla Ciebie infografika zawierająca super-skomplikowany:) program, który na potrzebę artykułu nazwałam akceptacja+. Do przepisania i schowania do portfela albo zapisania w komórze i noszenia zawsze przy sobie.


uściski:)
Komentarze
Dzięki. Zapisałam sobie to zdanie.
Kocham całą redakcję Peps-bloga <3
A co do cytatu mnicha i mówcy...nooooo nie wiem, ja tam potrafię sie śmiać kilka razy z dowcipu czy kolejny raz oglądanej komedii ;) Tak samo potrafie kolejny raz łzę uronić, oglądając/czytając coś co..ta łze wycisnęło :D Ale nie wiem, może ja jakiś dziwny jestem, dziwniejszy niz najdziwniejsi hahaha :P
A zdjęcia mega, juz lecę ich obadać :)
Lovocowe śmiechy przesyłam! <3 <3 <3