Pepsieliot
Możesz się śmiać, ale i tak za kilka godzin
zmienisz swoje życie...
214 984 305
106 online
35 456 VIPy

Późne popołudnie w Zakopcu z Zelandem i niską entropią

Wiem wiem, internety zaaferowane paskudnym influencerem pedofilem (w Polsce znacznie większe zainteresowanie niż Izraelem), aż Bald dał się w to wkręcić. Zresztą czego się nie robi dla oglądalności.

A ja tu o kłamstewkach

Komentarz Gabi:

… Kicha. Stara śpiewka, 2 kroki w przód, a 3 do tyłu. Also Pepsi, napisz wiecej o tej entropii niskiej.

Książka (chociaż to beletrystyka) „Początek” Dana Browna, konsultowana właśnie z Tomem Campbellem sporo o tym powie. A tu masz bardziej rozjaśniający rzecz wykład Toma.

Tom podkreśla, że nadrzędnym celem świadomości jest „zmniejszenie entropii”, ale entropia jako sama w sobie to oczywiście nic złego. Do tego twórczy umysł Toma robi trochę zawieruchy, gdyż.
W 1940 roku Claude Elwood Shannon, amerykański matematyk i inżynier, profesor Massachusetts Institute of Technology, jeden z twórców teorii informacji doszedł do zdumiewającego wniosku, że entropia równa się informacji. Nie, że są podobne, ale, że są równe.
Z kolei druga zasada termodynamiki stwierdza, że całkowita entropia systemów zamkniętych nigdy nie może się zmniejszyć. Wynika to z faktu, że wszystkie procesy nieodwracalnie zwiększają entropię poprzez tworzenie informacji. Jedną z konsekwencji drugiego prawa termodynamiki jest to, że informacje te nigdy nie mogą być zniszczone. Innymi słowy, nigdy nie można całkowicie „cofnąć” akcji.
Dobra, jak więc dochodzi do tego, że im większa entropia tym większy chaos, i w rezultacie brak informacji? I mniejsza świadomość?
No to zobacz obrazek powyżej, to wprawdzie nie Zakopane, ale tutaj jest tak samo, czyli nawał informacji w reklamach i następuje chaos dezinformacji. Wysoka entropia miasta zagównionego reklamą, ostatecznie prowadzi do braku danych. Nieświadomości.

I taka autobiografia.

Kupiłaś oscypki i piwo na wieczór? Tak, tak, kupiłam. Andżelika ma już zdjęcie z miśkiem? Tak, tak, ma. Sunę Krupówkami, ironicznie oceniam (na przekór mistykom) prawie każdego. Łączę w pary rysopisy, domyślam się co dzisiaj jadły na obiad. W uszach mam słuchawki właśnie zakupione w Empiku. Pani zapewnia, że dobre, niemieckie, T(h nieme)omsona za 30 zeta, żadnego szajse chińskiego w nich nie ma. Błagam ją, żebyśmy sprawdziły, czy w środku też niczego chińskiego nie zamontowali? Pani patrzy na mnie, jak na brzydką płaskorzeźbę Chinki. Jakiego rodzaju to był Chińczyk? Koreańczyk. Podwyższam więc entropię Zakopca dalej. Im wyższa entropia, tym więcej chaosu, tym mniej informacji. Tym bardziej Zakopane jest sztuczne, polimerowe i migające ledami. Jeden gościu zawładnął tu wszystkim, projektuje, zatwierdza, inwestuje i wykonuje.„ Nieżyjący Kulczyk jednak buduje zamek w środku Puszczy Noteckiej. Co na to Greenpeace?” to przy nim pesteczka.

to nie ten zamek of cource 

Staszek Witkiewicz, jak znowu gra w tę grę, to się chyba tym razem przebudzi. Sunę w dół Krupówek, jazda mi tu z ocenianiem. Nie wiem co się dzieje, bo chociaż nie kłamię, dzisiaj aż dwa, do tego idiotyczne kłamstwa. Rano na treningu w Kuźnicach zamoczyłam nogę w kałuży i z niewiadomych powodów kłamię G., gdy dzwoni z Rumunii, że suszę buta suszarką. Nic takiego nie robię, ani nie zamierzam. Po prostu ubiorę jutro na wpół mokrego i pobiegnę. Wchodzę jeszcze do Adidasa, może mają takie same, bo lubię jak język jest zespolony z cholewką, a chłopak na to, że takich już nie będzie bo Stella (McCartney) zerwała (!) z Adidasem umowę. Pytam, dlaczego jest taki okrutny dla macierzystej firmy. A on się dziwi o co mi kaman?

Stella powiedziała: noł

Idę dalej, w głowie mi huczy Transerfing Zelanda czytany przez automat. Ciśnienie spada, jakby to była zima, pewnie zawiałoby halnym. I może dlatego pojawia się kolejne kłamstwo. Przy wejściu do Strążyskiej dopada mnie pan i prosi, żebym zdradziła mu, gdzie kupiłam perfumę, którą wionę, i że domyśla się, że pewnie gdzieś w Zakopanem, bo czuł właśnie niedawno coś podobnego na Krupówkach. Mówię, że mejbi, ale wątpię, i kłamię w żywe oczy, że specjalnie dla mnie ktoś przygotowuje perfuma we Francji. Kątem gałki widzę, że panu rzednie mina, powtarza, we Francji? Tak, mówię mściwie i dość głośno, gdyż automat z Vadimem Zelandem dosłownie wrzyna mi się w myśli. W rzeczywistości sama robię zapach z 4 składników, owszem  stamtąd, ale są jak najbardziej niedrogie i ogólnie dostępne w Prowansji. Bynajmniej nikt ich dla mnie nie robi! Tak czy siak nie ma ich na Krupówkach, pan nie kupi Andżeli mojej perfumy.

taki kicz jest git

Do tego jestem głodna. W normalnych warunkach wystarcza mi ogromne śniadanie, ale tutaj w Zakopcu robię 2 treningi dziennie i okazało się, że 2500 mocno surowych kalorii z rana to za mało. Nie wiem jak zasnę (jest 19.31) z tym żołądkiem przyrośniętym do pleców. Ważę się (dawno już nie natrafiłam na hotel z wagą), ale nici z wyniku, bo tak jestem ochlana wodą (Kryniczanka wapniowo-magnezowa, smakuje mi na tym głodzie, prawie jak ciasto drożdżowe, tęsknota). Czy więc powinnam mieć poczucie winy za te okropne wybryki? Ma mnie dopaść strach przed karą? Mam zgromadzić potencjał, żeby naprawdę zahaczyło mnie jakieś wahadło destrukcji? Pasożyt energo-informacyjny żeby mnie pożarł? Mam oddać mu swoją energię? Nic takiego, zero wyrzutów sumienia, spokojna akceptacja brzydkiego zachowania.

przypominam Ci, że byłam owcą

Widzę duży kierdel na hali, są juhasi i baca, jest i czarna owca, jest pięknie. Wirchy Wy moje. Co się wydarzyło tak naprawdę? Jak wytłumaczy to fizyk kwantowy? Weszłam w strefę chaosu, dezinformacji, wysokiej entropii, wahadło destrukcji już się na mnie czaiło. Zamiast obniżać własną  entropię, skontaktować się ze świadomością, czyli informacją, mój awatar poszedł w tę grę. Dał się wciągnąć w chaos kiczu, nie mogąc czegoś po prostu zaakceptować, żeby się od tego odbić, ugrzązł w matrixie, czyli stawił się grzecznie na jego usługi. Stałam się nieświadoma, że to gra, czyli podwyższyłam własną entropię, i jakbym była na wojnie, pewnie weszłabym w wir bitewny z bagnetem. Na szczęście to nie wojna, ale syntetyczne Krupówki. I przyszło opamiętanie.

obniżanie własnej entropii to bycie w drodze

I zamiar jest, żeby mi brzuch się ładnie rzeźbił, żeby kochać siebie, a potem pokocha się wszystkich, w tym Andżelę, miśka do foci, panią z Empiku, Chińczyka typu Koreańczyk, oraz pana z dobrym węchem. Tym bardziej, że to my sami jesteśmy. Widzę duży kierdel na hali, są juhasi i baca, jest i czarna owca, jest pięknie. Wirchy Wy moje.

To byłoby tyle na temat entropii wysokiej i chaosu, jak sobie wszystko odwrócisz do góry dnem, to będziesz już wiedziała na czym polega ta niska, pełna danych, świadoma, informacyjna, wnosząca ład i harmonię, porządkująca

z miłością

 

(Visited 5 809 times, 1 visits today)
-
Blog pepsieliot.com nie jest jedną z tysięcy stron zawierających tylko wygodne dla siebie informacje. Przeciwnie, jest to miejsce, gdzie w oparciu o współczesną wiedzę i badania, oraz przemyślenia autorki rodzą się treści kontrowersyjne. Wręcz niekomfortowe dla tematu przewodniego witryny. Jednak, to nie hype strategia, to potrzeba.
Może rzuć też gałką na to:

Dobre suplementy znajdziesz w Wellness Sklep
Disclaimer:
Info tu wrzucane służy wyłącznie do celów edukacyjnych i informacyjnych, czasami tylko poglądowych, dlatego nigdy nie może zastąpić opinii pracownika służby zdrowia. Takie jest prawo i sie tego trzymajmy.

Komentarze

  1. avatar Sarsi 26 lipca 2018 o 12:05

    Hahahahahah <3
    jak zwykle: jesteś
    N
    A
    J
    L
    E
    P
    S
    Z
    A
    !!!!!!!!
    Pepsiaku, po prostu nie mam słów do Ciebie <3

    1. avatar Jarmush 26 lipca 2018 o 12:07

      love love

  2. avatar Aneta D Falkiewicz 26 lipca 2018 o 12:19

    Znalazłam od Campbella serię Big Toe po ang i będę czytać, także luz, nie szukaj mi napisów, ja i tak to muszę pod siebie 🙂 a przy okazji jego inna książka o odżywianiu się znalazła i cytat na wstępie, idealnie pod Ciebie <3

    "Jak ktoś, kto nie zna się na pożywieniu, może zrozumieć choroby człowieka? Hipokrates" Miłość do jedzenia to jak miłość do ciała <3

    1. avatar Panna Nikt 26 lipca 2018 o 12:32

      A millosc do pifska i golonki? 😉

      1. avatar Aneta D Falkiewicz 26 lipca 2018 o 12:37

        To żarcie a nie pożywienie 🙂 tak samo jak żreć a pożywiać się, żreć dla ego a pożywiać ciało 🙂

  3. avatar Aneta D Falkiewicz 26 lipca 2018 o 12:23

    Hahahaha, cholewka z językiem, też musze mieć takie do biegania 🙂 A bluzkę mam jeszcze obłowioną z tikejmaska od Adasia skumplowanego ze Stellą – zacna seria !

    1. avatar Jarmush 26 lipca 2018 o 12:36

      świetna, szczególnie ta pierwsza była, potem już zaczęli zmulać, niby „Stella sport”, i nie są już tak trwałe i tak idealnie skrojone.

  4. avatar Anna 26 lipca 2018 o 12:57

    Pieknie!!
    Jak mozna zrobic jakies naturalne perfumki?

    1. avatar Jarmush 26 lipca 2018 o 14:28

      robię z olejków, ale nie mieszam wcześniej, tylko w odpowiedniej kolejności nakładam na siebie i dodaję na sam koniec jeszcze jedną mgiełkę gotowej mieszanki prawie naturalnej, byłam w ich fabryce. Ciągle mnie zaczepiają ludzie czym pachnę. Tuż przed tym panem, w lipcu byłam we Włoszech i laska też mnie pytała.

      1. avatar Aga 26 lipca 2018 o 16:22

        Zrób swoje perfumy. Chętnie zakupię.

        1. avatar Jarmush 26 lipca 2018 o 17:18

          🙂

      2. avatar monika 28 lipca 2018 o 09:12

        Pepsi – mam pytanie. Co przedłuża zapach olejków? próbowałam – nie komponowałam kilku, tylko zawsze pojedyńcze, naturalne, dobrych sprawdzonych firm – i zawsze lipa. Na skórze ulatnia mi się szybko. Co zatem robić, by zapach został na dłużej?

        1. avatar Jarmush 28 lipca 2018 o 09:49

          jakie to dobre, sprawdzone firmy? zapach dobrego olejku wręcz jest niewybawialny, wkraplam nawet do bębna w pralce na 2 godziny i mam ślicznie, delikatnie pachnące pranie

          1. avatar monika 28 lipca 2018 o 14:43

            np. z mydlarni „u franciszka” L’Orient. A jakie Ty polecasz?

          2. avatar Jarmush 28 lipca 2018 o 19:00

            ja nie polecam żadnych, kupuję moje we Francji, kosztują grosze, a są bardzo długo aromatyczne.

  5. avatar KasiaM 26 lipca 2018 o 15:44

    Fragonard Eze? Moje dziecko było na wycieczce. l mial mi kupic kilka prostych rzeczy. Kupił niestety coś innego. Szkoda chyba sama sie musze wybrać 😉 Teraz są tam te proste kwiatowe wody..
    Trochę mi żal gościa z dobrym wechem 🙂 sama czasem mam ochotę zapytać czym kto pachnie. Ale brak odwagi… Raczej nie było mu łatwo zagadać Nie? 😉

    1. avatar Jarmush 26 lipca 2018 o 17:20

      dokładnie tam 🙂

  6. avatar Dudek 26 lipca 2018 o 16:14

    Kurwa, nie rozumiem po co jechać do Zakopca , chyba tylko dla obrzydliwego szpanu. Po co katować siępierdolonymi reklamami, tym wszechobecnym syfiastym chaosem. Raz byłem i wielkie dzięki. Adidasy, bajeranckie słuchawki i.t.p od dawna produkują Kitajce, oczywiście wg norm narzuconych przez renomowane firmy. Ja jak już, kupiłbym takie full wypas, za kilkadziesiąt tysi.
    Jeszcze raz polecam Moszną w opolskim. Zajebisty zamek, park, stadnina koni, no i czakram.
    Można też pojechać do Szypliszek, jezioro Szerment, Hańcza, łosie, czysty, nie skażony absolut. Takich miejsc jest w chuj, no chyba że próżne ego domaga się pokarmu, wtedy najlepsze Las Vegas…..????☢️

    1. avatar Aneta D Falkiewicz 26 lipca 2018 o 17:20

      Moszna, potwierdzam, rzut beretem mam 🙂 można się naładować w tamtejszym miejscu!

      1. avatar Ulć 27 lipca 2018 o 06:42

        Podpisuję się pod poleceniem Suwalszczyzny i okolic rękami i nogami.
        Całe dzieciństwo spędziłam w tamtejszych lasach, nad jeziorami…. to był po prostu stan czystej błogości.

        1. avatar Dudek 27 lipca 2018 o 13:14

          No to znasz Szypliszki, Puńsk, Sejny i te wszystkie. wiioseczki wkoło, często tylko z dwoma, trzema
          obejściami. A Litwinki, och , grazios merginos…
          Przez 3 sezony odkrywałem tam grodzisko Jaćwingów..To były czasy ….?☯️

    2. avatar dharmozjad 26 lipca 2018 o 17:59

      Zakopane, a zwłaszcza Krupówki, są okropne, to prawda, ale… Jest jakaś magia w tym miejscu, chociaż nie widać jej na pierwszy rzut oka (a wręcz przeciwnie), trzeba poszperać i powęszyć głębiej. Pomogą w tym np. „Kroniki zakopiańskie” Macieja Krupy lub inne historie sprzed lat. Choć oczywiście najwięcej magii mają same Tatry (a i to nie wszędzie, bo np. na asfaltowej drodze do Moka raczej o nią ciężko ;))

      1. avatar Jarmush 26 lipca 2018 o 19:12

        oczywiście że jest magia, jak oni śpiewają, i jakie piękne te góry

        1. avatar Dudek 26 lipca 2018 o 20:37

          Taa, mnie jednak takie miejsca nie kręcą. A już tłumy…..stado baranów, ale co kto lubi, świnia niebo, ksiądz pierogi.☯️?☯️

          1. avatar dharmozjad 27 lipca 2018 o 15:19

            Jasne, tłumy są średnio fajne, ale ja np. byłem w Mosznej kilka razy i tylko raz było tam pustawo – kiedy lało 🙂
            A w Zakopcu i w Tatrach można nawet w pełni sezonu znaleźć cichy zakątek, albo szlak, na którym przez cały dzień nie spotkasz nikogo (wiadomo, wszyscy walą na Giewont, albo stoją w kolejce do kolejki na Kasprowy)

      2. avatar Aneta D Falkiewicz 26 lipca 2018 o 19:31

        Ta, bo na takie miejsca trzeba patrzeć z dystansem, bez utożsamiania się, bez wchodzenia całym robą, jak obserwator, jak turysta. Dlatego uwielbiam wielkie miasta typu Londyn, Barcelona, Warszawa, lotniska wszelkie, multum ludzi i multum przepięknych, wzruszajacych energii, przeniesionych z różnych stron świata z własną historią, skumulowanych w konkretnym miejscu.

    3. avatar fila 26 lipca 2018 o 20:19

      Trzeba raz w życiu zobaczyć o co chodzi z tymi Krupówkami i się zdziwić. Masaż tajski obok oscypków i lodów włoskich. Niestety nie uświadczysz w widocznym miejscu lokalu ze świeżym pożywieniem.
      W tym roku zaliczyłam Gubałówkę, teraz wiem o co chodzi 😛
      Ale można mieszkać w Zako i w ogóle tam nie zachodzić. A na taki Nosal wejdziesz i po pół godziny podejścia jesteś w innym świecie…

      Moszną mnie zaciekawiłeś, to moje okolice. Bywam tam od czasu do czasu i chętnie zbadam temet czakramu!

      1. avatar Dudek 26 lipca 2018 o 20:45

        Nie wiem czy znajdzie się ktoś, kto Cię poprowadzi.
        Stara służąca Tielewinklerów już dawno nie żyje.
        Ja jeszcze miałem to szczęście w czasach, kiedy w zamku było sanatorium. Samo mieszkanie w takim miejscu było cudownym przeżyciem. Pewnie w przyszłym roku tam pojadę w czasie kwitnienia rododendronów. Może się spotkamy, kto wie….☯️

  7. avatar Kasia C 27 lipca 2018 o 04:49

    Magia w Tatrach jest. Hej! jako ci i w prawie każdych górach, jeno te u nas najwyższe. I wbrew pozorom – tato Andżeliki też to czuje, bo wszytcy tęsknią za miłością.

    A ja se wróciłam z watry łemkowskiej. Tam to jest… Jezuuuuusiczku. Jak oni śpiewają. Chłopak przy stole zaczyna grać na akordeonie, siedzi z nim siedem osób – zaczynają śpiewać. Jest pięknie, patrzysz się, a tu już 11 osób, idzie na dwa głosy. Chłop jedzie dalej z tym akordeonem, rozkręca się, wstaje z akordeonem, dochodzą następni – wszystko Łemkowie, co przyjechali pośpiewać na „swojej” watrze – jest ich 17 już. Zanim się orientujesz grupa 20 osób śpiewa na cztery głosy.

    Jenyyyyyyyyy. To jest niebywałe, no niebywałe. Dusza żyje, ciało się uzdrawia, słońce wchodzi do systemu. Wszystko uniesione…i jak się pojedzie zobaczyć te połoniny i połączyć ze śpiewem – to już wszystko jasne.

    W didaskaliach – jako Ci Pepsior pisze: Joanna Kulig jest z Muszynki, a tam Łemkowie byli (wysiedleni w akcji Wisła w 1947z tamtych terenów). I jak się o tym dowiedziałam, to już wszystko zrozumiałam, że J.K. tak ślicznie śpiewa, i taka charakterna , i krucha. I silna duchem. I taka magiczna. Bo nie umniejszając nikomu – operatorowi, reżyserowi itd, no wszystkim, wszystkim, bo kreacja najwyższa – to jednak to Joanna tę magię tam wprowadza. Z gór. Z muzyki. Z połonin. Chyba.

    Gdybyście chcieli se ponarzekać i zrobić napierdalankę na Polskę, na system, na co kto lubi – to stańcie i poczujcie wdzięczność za takie rzeczy.

    w ogóle wdzięczność uzdrawia – kto zaczyna dziękować – zaczyna magiczne życie. A potem rzeka płynie….

    con amore, avec amour, z lubov i z miłością
    Kasia

    1. avatar Jarmush 27 lipca 2018 o 05:26

      nie ma mowy o napierdalaniu, bo tego chcą wahadła, olewamy i sie jaramy sie. love love Kasię & góralską brać

      1. avatar Dudek 27 lipca 2018 o 13:19

        A ja se robię bolsze jaja…i też jest gicio..
        Pepsi, wciąż Cię kocham, chociaż mnie olewasz,
        tylko kurwa, nie wygadaj się, bo będę miał przejebane…wiesz u kogo. ??☯️

    2. avatar Dudek 27 lipca 2018 o 11:59

      Kaśka C., znam temat. Swego czasu spędziłem zajebiste 3 m-ce w opuszczonej chacie z drewnianych bali. Wieś Haćki zamieszkała przez starych Bojków. Klimaty jak z bajki. Pisałem o tym jakiś czas temu. Do Zakopca nie pojadę choćby mi dopłacali. Hej…☯️

  8. avatar Okoń 27 lipca 2018 o 08:01

    Pepsi,Piszesz żeby jarać się adidasami, słuchawkami, rzeczami. Awatar to pionek w grze. W prostej linii myśląc to wredny, psychopatyczny awatar ugra więcej w matriksie adidasów i rzeczy, a i żonę ładniejszą lub męża. Nie mówiąc o bio bananach i wycieczkach do miejsc mocy i stref niebieskich, po prostu mając środki energetyczne (pieniądze) ma większy dostęp do wszystkiego.

    1. avatar Jarmush 27 lipca 2018 o 08:30

      nie o tym piszę, piszę o zrozumieniu, a Ty nie rozumiesz, więc może trudniej Ci się gra

      1. avatar Dudek 27 lipca 2018 o 12:05

        Klituś – Bajduś…..hi, hi….??☯️

  9. avatar da-kota 27 lipca 2018 o 08:33

    No i czytasz taki tekst i już micha się cieszy

    :DDD
    Zakopiec i Tatry pieeeeekne, Krupówki się po prostu omija z daleka…

    Pepsi, wiem że to żadna frajda, gdyby wszystkie laski czytające Twojego bloga zaczęły stosować te olejki naturalne … Ale Ci fajnie że znasz ten przepis na taką extra perfume… 😎 też bym chciała tak, ach…

    I powiedz czy Ty zawsze chodzisz spać o 19.30??? Że wcześnie to wiedziałam ale to hard core dla mnie <3.o której wstajesz rano po takim położeniu się spać?
    LOVE.
    I fajnie się czyta że Pepsi też czasem jest głodna i nie może zasnąć od przyklejonego do pleców żołądka :-DDd 😉 Herosko Ty nasza :-****

    1. avatar Jarmush 27 lipca 2018 o 09:53

      nieeeee, chodzę spać jak mi się chce spać, tak mnie zmorzyło na głodzie 😀

    2. avatar Dudek 27 lipca 2018 o 13:03

      Zrobić perfumy nie jest trudno. Mam gdzieś po ojcach starą książkę, chyba „Chemia na co dzień”, albo jakiś tak, nie pamiętam dokładnie. Tam jest przepis jak samemu zrobić perfumy. Muszę poszukać, bo chcę sobie zrobić ” Obssesion for ganja „. Bardzo lubię ten zapach. ?☯️

  10. avatar Dudek 27 lipca 2018 o 15:37

    No bo matrix zrobił z Mosznej kurort dla hajcownych, kuracjuszy przenieśli do baraków.
    Ja bywałem tam, jak wszystko działo się w zamku,
    był fajny i tani zajazd „Amazonka”, czy domki w Zabińcu. Kurwa, komu to przeszkadzało…..

  11. avatar depot1 28 lipca 2018 o 11:31

    Wahadlo destrukcji… wlasnie… neurotyzm prawie jak artyzm… tak w kontekscie Kory. Piekne – ..Sciemnia sie .. ale to tylko chwila. Nie przejrzala? pepsi44 co Ty na to? Bo dzis ja (Kore) kocham za to a Ciebie Pepsi 44 za to <3 i za tamto i za to ze zagadki i zadania nie do rozwiazania – <3

    1. avatar Jarmush 28 lipca 2018 o 19:16

      kocham depot1

  12. avatar Gabi Orchita 28 lipca 2018 o 12:23

    Dzięki Pepsi, wymiatasz po raz kolejny <3
    Faktem jest, że ocean dezinformacji jaki mnie zalewa bardzo dołuje. Człowiek szuka świętego Graala, powierza swój liniowy czas i energię i kończy w ślepym zaułku. Na początku to nie było aż tak dołujące, ale ileż razy można się nadziewać. Potem kolejna ścieżka, świeży wiatr do czasu. Jak nie wiadomo o co chodzi to chodzi o kasę. Dlatego cieszę się, że tu jesteś tyle lat i jesteś autentyczna w tym co robisz.
    Dziękuję, za rozjaśnienie sprawy entropii. Czy 2 zasada termodynamiki nie przeczy fizyce kwantowej w jakimś stopniu? Sorry, ale tutaj jestem tuman 😉
    <3 <3

    1. avatar Jarmush 28 lipca 2018 o 19:12

      Relacja pomiędzy fizyką kwantową a klasyczną jest taka, że fizyka klasyczna jest szczególnym przypadkiem fizyki kwantowej, stąd im wyższe wartości liczb kwantowych tym większe zbliżenie (podobieństwo) z fizyką klasyczną. Fizyka kwantowa dotyczy bardzo malutkich cząstek światła, które zachowują się trochę dziwacznie, skaczą i nie tylko. Przede wszystkim, fizyka kwantowa nie działa jak nie ma obserwatora, czyli dopóki nie dokonasz pomiaru niczego nie będziesz wiedzieć. Kurde flaczek, nie wiem jak to wytłumaczyć, ale prawa newtonowskie nie działałyby bez fizyki kwantowej, tylko nie trzeba o tym wiedzieć, a prawa fizyki klasycznej trzeba znać.

  13. avatar Ewa 28 lipca 2018 o 16:27

    Dudek napisz więcej o Mosznej.
    Wogóle pisz więcej ?

  14. avatar ConradS 28 lipca 2018 o 21:42

    Tekst jakże psychodeliczny – pełen artyzmu. Dlatego od niepamiętnych czasów uwielbiam odwiedzać Gabinet Krzywych Zwierciadeł; ach, staroświeckie słowo; więc Krzywych Luster. Meandry zakrzywionej psyche, a raczej meandry sfery psycho-mentalnej. Ależ to nie przeczy świadomości, bo jaką mamy świadomość. Inaczej, do jakiej to świadomości mamy dostęp?

    No tak, Woland – to jeszcze brzmi dekadencko. Jak nieskończenie długi szal Isadory Duncan, który tęgi wiatr porywa i wkręca w koło pędzącego kabrioletu. Gleba to jest wtedy, gdy na scenę wchodzi Asura Nihil (o nim pisali Albigensi i Katarzy, XII-XIV w. południowa Francja) – i nie ma już obserwatorów, nie ma żadnego obserwatora. Oto szczyt entropii? Oj, nie wiem.

    Gnothi se auton – poznaj samego siebie, ale też gnothi son labyrinthon – poznaj swój labirynt. Przepływy entropii także.

    Staś Witkiewicz byłby z Ciebie, Pepsi Eliot, dumny, moim zdaniem. Np. ta fotografia Witkacego i wielokrotność Witkacych. Hey, gdzie zatem jest ten Witkacy, no ten Witkacy? Czy Witkacy jest poza entropią? Gnothi son labyrinthon – przestroga, tylko nie zabijaj Minotaura… Bo zadziwił byś się w odbiciu nanosekundy. Takiej rzeczywiście nanosekundy (bez domysłów).

    Pepsi Eliot, serdecznie pozdrawiam.

    1. avatar Jarmush 29 lipca 2018 o 06:18

      Conrad, serdecznie pozdrawiam, jak nie ma obserwatora, nie ma pomiaru. Witkacy nie zechciał grać w tę grę do końca, nie wiem czy jeszcze tu wrócił. Ja bym na jego miejscu wróciła.

  15. avatar ConradS 29 lipca 2018 o 10:13

    Pepsi Eliot, tak, to prawda – „jak nie ma obserwatora, nie ma pomiaru”. Jeszcze za wcześnie by Witkacy tu wrócił. Będzie musiał przekroczyć „brzytwę” inspirację z Sienkiewiczowskiego Petroniusza (z książki Quo Vadis). Na jego miejscu także, jak Ty, wróciłbym by dokończyć grę – co by się nie działo.

    Pepsi Eliot, z nieustannym wsparciem twojego swungu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Sklep
Dołącz do Strefy VIP
i bądź na bieżąco!

Zarejestruj sięZaloguj się

TOP

Dzień | Tydzień | Miesiąc | Ever
Kategorie

Archiwum