ja wege, ale ja tu nie jestem dla siebie :D
Żeby sobie zaufać, żeby usłyszeć autentyczne potrzeby własnego ciała, móc iść za głosem intuicyjnego apetytu ku właściwemu pokarmu, trzeba zacząć od porządkowania chaosu, zmniejszając entropię wymieść okruchy, zetrzeć kurze i naprawić przeciekający dach, zamiast podstawiać wiadro. A ponieważ na tym polega ewolucja świadomości, o to chodzi, po toś się zalogowała do tej pięknej gry, którą sama współtworzysz, więc dobrze byłoby to zrobić.
Małpa, niedźwiedź, bizon, tarpan, zając, dziki królik, oraz lew, wiedzą co mają jeść. Nie mają cienia wątpliwości, co jest dla nich dedykowane.
Jeśli chodzi o psy kanapowe, rzeczywiście, człowiek mógł zepsuć mopsowi instynktowny apetyt, więc zepsuł. Z kolei właścicielka Puszka nie może zbyt eksperymentować ze słodyczami, gdyż jej pupil z rodziny kotów nie da się do końca zmanipulować. Ale już rogaciznę udało się podstępem nakarmić siostrą, lub bratem co panicznie wystraszyło nomen omen cywilizowany świat groźbą paskudnej choroby wściekłych krów.
Jeżeli akceptujesz ten świat, trzeba póki co brać go z całym inwentarzem chemikaliów, kancerogennych metali ciężkich jak kadm, rtęć, ołów, spotkań z poczernobylowym cezem, czy strontem, ze skażeniem wód północnych Fukushimą, ze smogiem, zanieczyszczoną chlorem i fluorem wodą z kranu, chlebem z bromem i glifosatem, oraz z całą szamą, którą trudno jest zaliczyć do pożywiania.
A więc, jeśli właśnie tu żyjesz i akceptujesz ten świat, to niestety nie możesz polegać, ani na swoim apetycie, który już w dzieciństwie ciężko zachorował, ani na swoim doświadczeniu, gdyż odebrano ci tę alternatywę.
Opowiem Ci o pewnym współczesnym, zbieraczo-łowieckim (to drugie w stopniu minimalnym, chociaż zwierzyny łownej jest tam przez cały rok pod dostatkiem) plemieniu z puszczy amazońskiej, które nie zna yyy … soli, jako dodatku spożywczego i do tego niczego nie smaży.
Przez stulecia, metodą prób i błędów, Janomamowie zorientowali się, że cząsteczki chemiczne z żywności, oraz roślin leczniczych stanowią specyficzne sygnały oddziałujące na mózg i jelita. Weź pod uwagę, jak wiele ziół jest gorzkich, w tym osławiony adaptogen Aswagandha.
I chociaż zadanie jelitowych receptorów gorzkości (są też receptory wychwytujące cukier, czy mentol) wciąż jest owiane tajemnicą, to jednak raczej nie o pobudzanie gorzkości w ustach chodziło Francuzom zachęcającym do wypicia gorzkiego aperitifu przed posiłkiem. Czy też lekarzom TMC (tradycyjnej medycyny chińskiej) podającym chorym potwornie gorzkie leki ziołowe. A piołun?
Ich działanie ma za zadanie pobudzić jeden z 25, lub więcej (ciągle mało wiemy) receptorów smaku i yyy … węchu (sic!) w jelitach i w efekcie wysyłaniu leczniczych sygnałów do mózgu i całego ciała. Ashwagandha ze swoją gorzkością nie przez przypadek działa na wyciszenie umysłu. Relacja jelitowego układu nerwowego z mózgowym jest nierozerwalna, stała i działa w dwie z strony, z dużą przewagą kierunku jelita mózg.
Wracając do Janomamów, to warto byłoby zaliczyć u nich kurs dietetyczny, no może wyłączając od czasu do czasu podskubywanie suszonej na słońcu małpy.
Mamy tutaj do czynienia z różnorodnym pokarmem niskotłuszczowym witariańskim (jedzenie surowych roślin, oraz przypraw, w tym nade wszystko owoców), a także z niewielką domieszką diety paleo. Opartej jednak na dzikich zwierzętach o wybitnie małej zawartości tłuszczu, a nie na wyhodowanych w warunkach przemysłowych, czy nawet organicznej wołowinie, czy świninie, gdyż to zawsze jest usilny tucz.
A ponieważ Janamowie nie stosują żadnych olejów, ani tłuszczów do smażenia, w pewnym uproszczeniu ich dietę można nazwać dietą wysoko węglowodanową, niskotłuszczową, normalnie białkową, oraz niskosodową. Zwykle niskosodowa dieta roślinna staje się wysoko potasową, gdyż sporo owoców zawiera dużo potasu.
Bananowce, pomidoren, a także amazońskie jagody acai generalnie zawierające dużą ilość minerałów, takich jak potas, mangan, miedź, żelazo i magnez. A wiadomo, że potas jest ważnym składnikiem komórek i płynów ustrojowych, pomaga kontrolować tętno i ciśnienie krwi.
Przy okazji info, że nasze awatary wykorzystują mangan jako kofaktor enzymu przeciwutleniającego, dysmutazy ponadtlenkowej, a więc gruuubo.
Zapamiętaj takie prawidło, że jak w ciele brakuje potasu, to jego rolę w komórce przejmie sód, i przez pewien czas będzie luzik, ale na dłuższą metę katastrofa. Nie znaczy to, że możesz sobie suplementować potas dowolnie, niejeden dwudziestolatek się na tym śmiertelnie przejechał, chcąc się szybko odwodnić przed zawodami kulturystycznymi, a wiedz, że ludzie w tym typie są w stanie wbić sobie w tyłek cokolwiek kupionego w bramie, czy z polowego łóżka od gościa mówiącego z silnym wschodnim akcentem. A więc z potasem wyizolowanym bardzo ostrożnie, raczej tylko pod kontrolą pracownika służb medycznych. W złożonych preparatach zwykle proporcje pomiędzy sodem i potasem są dobrane idealnie. Tak czy inaczej badaj sód i potas, żeby Twoje nerki pracowały idealnie. Jeśli chodzi o nadmiar potasu w jedzeniu, to ciało działa zupełnie inaczej, zobacz ile bananów zjada mały koczkodanek, który jest wielokrotnie mniejszy od człowieka, a wcale nie je soli.
Ponownie wracając do Janomamów, to oczywiście nie chorują na wiele chorób, w tym, pomimo dosyć junackiej natury, nieznany jest tam problem nadciśnienia, również wśród plemiennych wojowników. Akcja z dzidą przeprowadzana na emocjonalnym luzie? Podejrzewa się, i obecnie są na to coraz mocniejsze dowody, że stan ich mikrobiomu jelitowego w związku z dietą jest po prostu wzorcowy dla naszego gatunku. Nie muszę dodawać, że Janomamowie wykorzystują także procesy fermentacji roślin (bez soli to robią), co zapewnia im stały dopływ mikroorganizmów. Na koniec dodam jeszcze, że o takich grupach ludzi z ich doskonałą, lub mniej, mikroflorą jelitową wypowiadają się naprawdę wybitni naukowcy, nie tylko cytowany przeze mnie dr Emeran Mayer, ale wielu uczestników ogromnej konferencji naukowej pod kryptonimem „Wiedza o mikrobiomie ludzkim: wizja przyszłości” sprzed kilku lat, gdzie jednym z prelegentów była słynna, o światowej renomie mikrobiolog i ekolog Maria Gloria Dominguez-Bello, ta od publikacji na temat, jak rodzaj porodu wpływa na mikrobiotę noworodków. Tutaj ciekawy artykuł w temacie, o odporności dziecka innej po cesarce, czyli kto pierwszy (w jelicie) ten lepszy? A więc nasi Janomamowie żyjąc z dala od dietetycznych wyroczni, daleko od księgarń z uginającymi się półkami od diet przeróżnych, jedzą po prostu dużo surowego pokarmu roślinnego, masę owoców, warzyw i sporo przypraw, sporadycznie dojadając suszonym, lub pieczonym (nigdy smażonym w tłuszczu) dzikim, nieotłuszczonym zwierzęciem, w tym rybami, i nie używając grama soli. Pozostając w zgodzie z ze słynną poradą Michaela Pollana z The Omnivore’s Dilemma: „Jedz żywność, nie za często i głównie roślinną”. No dobra, chciałam Cię zrobić w deresza, bo kocham post przerywany, gościu powiedział: „Jedz żywność, nie za dużo i głównie roślinną”.
Oczywiście jest wiele przypadków, gdy witarianizm wysoko węglowodanowy, niskotłuszczowy, normalnie białkowy, niskosodowy, wysoko potasowy (na tym też polega słynna terapia Gersona) nie pomaga, niekiedy nawet pogarsza sprawę, gdy źle reagujesz na błonnik (w terapii Gersona dlatego pije się masę soku z marchwi bez błonnika).
Taka dieta może odebrać radość życia, najbardziej towarzyskiego, szczególnie w zimie zniechęcać, schłodzić organizm może, alergie nie przejdą, pryszcze wyłażą, wagina nadal swędzi, a penisy nie rosną. Czy to oznacza, że ta droga nie jest właściwa, albo czy inne są lepsze?
Moim zdaniem nie.
Jest to słuszna droga, chociaż nie wszyscy mogą z niej skorzystać odrazu, a niektórym nigdy nie będzie dana. Tak jak chore zwierzę nie może jeść pewnego pożywienia, które w normalnych warunkach zdrowotnych jest dla niego tym najlepszym.
Człowiek potrafi czuć się źle, gdy odstawi truciznę, jak narkotyki, faje, czy flaszki, to dlaczego ludzie się dziwią, że nie czuje się świetnie gdy jednego dnia chce zrezygnować z chemii, którą regularnie dostarczał do swoich trzewi?
Na szczęście dość często zdarzają się wręcz spektakularne ozdrowienia na w ogromnej przewadze roślinnym witarianizmie, tym bardziej, że już odstawienie glutenu, kazeiny, laktozy i cząsteczki maillarta w smażeninie, powoduje polepszenie, chociażby z tego powodu, że bardzo często jesteś uczulona na produkty od których jesteś uzależniona.
Dlatego nie możesz po prostu spytać siebie na co masz chrapkę, co byś zjadła z największym apetytem? Natenczas trzeba zignorować własne oskomy.
Zwierzę robiące weekendowy clubbing z flaszką i ekstazy, albo nawet z przeciwległego końca liny, jedzące skomplikowane wieloingredientowe dania wegańskie podsmażane i nafaszerowane dodatkami smakowymi może się co najwyżej siebie zapytać, jaki miałeś zwierzęciu kolor stolca?
O ile miałeś w ogóle farta go z siebie poślizgiem omega 3 wydalić.
Żeby można było polegać na swoim ssaczym zwierzęciu trzeba koniecznie wyciszyć awatara, a następnie dziki królik Pepsi Eliot może zadać sobie pytanie, czy masz apetyt króliku z króliczej nory na bio jarmużowego szejka z bananem i borówkami?
W pewnym momencie ktoś z telewizora zada Ci podchwytliwe, antywitariańskie pytanie: – Ale po co pani to robi?
W sensie, że po co pani tak dziwacznie się odżywia, zamiast jak podpowiada klasyczna dietetyk odżywiać się zrównoważoną, dobrze zbilansowaną (yyy … rzygi z dupy?) dietą zachodnią, którą ona, czytaj świadoma dietetyk wybrała dla siebie, więc w domyśle na jedynie słusznego melanża postawiła.
W zaskoczeniu można bąknąć coś o wielkim wzroście energii, o żywej szamie i masie enzymów, no i nieprawdopodobnie doskonałym mikrobiomie, jak sobie przypomnisz słowo na poczekaniu. Ale jesteś stremowana telewizorem, i dosadne witarianizmem szastnięcie w niedowiarka fizis nie przychodzi łatwo, tym bardziej gdy świecą Ci w oczy fleszami.
Ale już na schodach, w jakże doskwierającym egu l’esprit de l’escalier likwidujesz w ten dość nienawistny, gdyż uśpiony złością deseń, komunikacyjny niedosyt (żeby nie było, dzisiaj dziki królik czegoś takiego by nie powiedział apsolutmą, ale wywiad był przeprowadzany z neofitkiem)
Być może wasze pochwy (w tym dietetyczek) są pokryte radioaktywnym cezem, wasze prącia (w tym dietetyków) są codziennie przemywane kokoamidem DEA, wasza sierść jest rozjaśniana amoniakiem z chlorem, w wodzie, która znika w waszych paszczach siedzi fluor, i przemywacie nim kły.
Wasze wasabi i ęą marynowany dżindżer zawiera 7 środków konserwujących, szczepiliście się rtęcią, bo się boicie bocianiej grypy, wasza skomplikowana szama zamiast odżywiać powoduje leukocytozę trawienną, szamiecie bestialsko zabite inne ssaki ostrzyknięte antybiotykiem i hormonem, jak psychole żujecie aspartam, wszędobylskie, gdyż mobilne komóry wysyłają długoszczypcowego krawca do głowy, smartfony niszczą wam małą i niewinną progeniturkę.
Uważka! Małym dzieciom nie wolno się zbliżać, nie mówiąc o paluszkowaniu ekranów dotykowych tabletów.
I dalej ciągnąć litanię, o GMO, o krostach, alergiach, kancerach, poskręcanych kichach, obolałych stawach, gulgoczących przełykach, sercach bez tlenu i cukierniczce w żyłach, po czym zrobić wymowną przerwę.
Żeby milczenie owiało telewizor lodowatym i wilgotnym z kruchty miazmatem i żeby przeszył wszystkich dreszcz zgrozy. Niechby się wzdrygnęli, łącznie z dietetyczką i przeżegnać byli skłonni. I niechby z dietetyczki zaczął lać się do wewnątrz straszny pot środkowoeuropejskiego przemomięsożercy, zblokowany na zewnętrzny wyciek aluminium w antyperspirancie.
A dziki królik szepnąłby z półuśmiechem Foresta, czy tajemniczej Dżio: szamię tylko tego liścia zielonego chlorofilowego biofotona razem z czerwonym owocem i fioletowym antyoksydantem, żółcią karotenu i seledynowym smoothie orzeźwiającym koktajlem ze zmiksowanych owoców się raczymy, z dobrym biofilmem w trzewiach, niewinnie, jak Zosia na polanie bawiąca się z czildren, a ten cały telewizor jak ta zepsuta Telimena z mrówkami w genitaliach.
owocek
PS Porada stuletniej witarianki: Gdy nie wyobrażasz sobie czegoś bez soli, spryskaj rzecz świeżym sokiem z cytryny i posyp świeżo zmielonym pieprzem, albo organicznym curry, wkrótce sól nie będzie Ci potrzebna w 90% przypadków. Tak czy siak badaj sód i potas. Źródła: dr Emetan Mayer „Twój drugi mózg”. Komunikacja umysł – jelita. Jak zależność mózg-jalita wpływa na nasz nastrój, decyzje i stan zdrowia. Wydanie I, Łódź 2018, str. 79 (dot gorzkości), str 236-241 (dot Janomamów) arch Katarzyna Lewko „Leczenie dobrą dietą”
Powiązane artykuły
Komentarze
Poprawiasz mi humor Dziewczyno….no i dopingujesz 🙂
goddess7 kiss
Ale żeś zjechała tą skromną dietetyczkę 😀
nie wie z kim zadarła 😀
oj Pepsi dobry wpis 😉
Hej Pepsi, mam pytanie dotyczące tych dotykowych urządzeń, o których wspomniałaś i wplywu na dziecięce paluszki. Dla jak małych dzieci jest to niebezpieczne? i jak bardzo niebezpieczne? pytam bo chciałam 8 letniemu dziecku kupić na prezent tablet….. lepiej nie kupować….?… ale i tak go dostanie jak nie ode mnie to od kogoś innego… jak nie teraz to za parę m-cy (komunia…)……
NIE KUPUJ kochana, napiszę o tym wpisa
Jest mi smutno, bo dietetyczka wydawała mi się być sympatyczniejsza od koleżanki witarianki, jest mi również smutno, bo psycholog dietetyk nie miałaby żadnej pracy u jedzących surowo!
Kocham Cię, Pepsi:D piszę tu po raz pierwszy, natomiast czytam często i choć nie zawsze się zgadzam to nieraz piszesz dokładnie to, o czym myślę;)
Ju ajlowjutu
Pepsi, mały prezent dla Ciebie: http://www.medonet.pl/zdrowie-na-co-dzien,artykul,1692043,1,warzywny-koktajl-zabija-komorki-rakowe,index.html
Działaj, dziewczyno, kropla drąży skałę, a pepsi umysły… 🙂
kurkuma poza leczeniem raka jest też zaskakująco skuteczna w wybielaniu zębów 😉 tutaj sobie pan wybiela https://www.youtube.com/watch?v=ffYTPtnA1yk
ups, pomyliłam posty
Ha, ha, ha….bardzo dobry wpis:)
A czy masz jakieś informacje o soli bambusowej??
nie mam Kasiu, ale mogę poszukać 🙂
Pepsi, ja reaguję na sól bardzo żle. Nawet na najmniejszą jej ilośc dodaną do potrawy. Dzieje się tak, od kiedy przeszłam na 811 z mała domieszka gotowanego. Wiele razy sprawdzałam i zawsze jest to samo. Wyjaśnij pliiissss…
Jerzy Zięba twierdzi ze do kazdej szklanki powinno sie wsypac szczypte soli himalajskiej w celu lepszego nawodnienia oraz zapewnieniu naszemu organizmowi minerałów które posiada…
Jaki masz do tego stosunek??
Masz może artykul w którym byłby skład chemiczny i wagowy poszczególnych pierwiastków??
Dziekuje bardzo i Pozdrawiam;-)
uważam, że Jerzy Zięba akurat tutaj nie ma racji, potas i inne minerały łątwo tracimy, ale nie móżna tego powidzieć o sodzie. Może w lecie w Nepalu trzeba lizać sół, ale nie koniecznie u nas. Poniżej jednego grama sodu dziennie, tak uważam, za to potas w bananach w dużych ilościach
dr joel fuhrman pisze, że spożywanie soli przez witarian i wegan grozi wylewem
Pepsi, piszesz, że Indianie amazońscy nie używają soli. Prawda, ale ponieważ w dżungli jej nie ma, przystosowali się w ten sposób, że wcale się nie pocą, więc tym sposobem oszczędzają sód. My jesteśmy inni. Nawet bydło domowe potrzebuje soli, nie mówiąc o słoniach afrykańskich, które od czasu do czasu wędrują w jej poszukiwaniu. Tylko drapieżniki nie potrzebują soli, bo mają jej w diecie pod dostatkiem.
Od wielu lat jestem na diecie niskosodowej, wysoko potasowej, po pierwsze potas się o wiele szybciaj i łątwiej traci niż sód, a po drugie sodu jest w diecie bardzo dużo. Nawet można robić sobie kalibracje askoronianem sodu zamiast kwasem askorbinowym, jest też alkalizacja wodorowęglanem sodu, jest go wszędzie pełno, a szczególnie jesli ludzie jedzą produkty gotowe/przetworzone ze sklepu, i dlatego większość ludzi leci w komórkach na sodzie , nie na potasie.
Codziennie biegam wiele kilometrów, w tym w lecie w upale, badam sód i potas i nie zauważyłam braków sodu. Przy czym nikogo nie namawiam do mojej diety, gdyż zdaję sobie sprawę, że jest wymagająca. A na marginesie, w Toskanii nie solą chleba, ma to związek z jakąś historyczną sprawą, ale nie solą i smakuje im 🙂
Droga Pepsi. Poradzialas mi zastosować 4 szklanki podczas Postu przerwywanego. Wczoraj miałam wizytę u irydologa-zielarza, który przepisał mi zestaw mieszanek ziołowych, tworzonych przez jego samego, na podstawie badania DNA oka. Powiedz proszę, czy w tej sytuacji mogę oprócz tych ziół, stosować te 4 szklanki oraz dodać do tych szklanek mace rano a aswhagande wieczorem?
Wolałabym, żebyś zrobiła sobie tylko kurację ziółkami, magnez zostaw, a dopiero potem wróć do reszty
Ojej to szkoda bo już się nastawialam. Czyli będę mogła rozpocząć kuracje 4 szkalnkami oraz maca i ashwaganda dopiero jak skończą mi się ziołka tak? A magnez bezpiecznie mogę brać prawda?
nie specjalizuję się w zielarstwie, pytaj osobę, która zaleciła Ci zioła, ona powinna to wiedzieć
Moja 90 letnia mama /z głową w porządku :)/ naczytała się o zbawiennym wpływie niesolenia na wysokie ciśnienie krwi, które od pewnego czasu jest jej utrapieniem. Rzuciła sól, bo ona jak coś robi to na maxa. Po pewnym czasie /nie wiem ile to trwało bo sama zarządza swoją kuchnią/ wylądowała na SOR z podejrzeniem zatoru płuc.Okazało się jednak że chodzi o sód. Hiponatremia to stan, który może doprowadzić do śmierci.
Od tamtego czasu soli normalnie, z ciśnieniem jest huśtawka, ale ona jest typową przedstawicielką podpory przemysłu farmaceutycznego – tabletki, krople/ wszystko punktualnie/ jak ciśnienie za wysoko to obniżamy, jak za nisko podwyższamy. Jak słaba to poleguje, jak mocniejsza to pranie i sprzątanie a najchętniej działka. Ma rozrusznik serca, nie widzi na jedno oko ,uwielbia być „pod opieką lekarską”, ale w którymś momencie niesolenie uznała za panaceum i omal się nie przewiozła na tamten świat. Piszę to wszystko nie po to żeby polemizować z Pepsi, którą wielbię , zbliżam się do siedemdziesiątki i bardzo chętnie się uczę , staram się nie narzucać lekarzom, ale solenia nie oddam , bo oprócz tego że lubię sól, to uważam że dla niektórych organizmów to jest kawałek układanki.