dzisiejszy filmik (wtorek 12 list), który zaraz wpadnie coś z pewnością Ci jeszcze rozjaśni 🍇🫐💚
Jeśli z nawiązką wywiązujesz się ze wszystkich obowiązków wobec siebie i innych, jesteś kochająca, gdyż zintegrowana, masz precyzyjnie określone cele, nie zniechęcasz się problemami z ich realizacją, jesteś konsekwentna, zdeterminowana i entuzjastyczna. Pewnego dnia stwierdzisz, że Twoje wpływy docierają nawet do najdalszych zakątków cywilizowanego świata, a Twoje nazwisko, lub pseudo będzie powszechnie znane w każdej wiosce. I taki komć: Czytam twojego bloga od roku, nie jakoś wybitnie namiętnie ani regularnie, ale zaglądałam tu. Nigdy nie zapomnę fali ocen i krytyki jaki polał się w mojej głowie po przeczytaniu pierwszego postu. W ogóle, w ogóle, ale to zupełnie w ogóle nie zrozumiałam o co B. Aż mi się śmiać chce teraz patrząc na moją osobę z tamtych czasów. Pomimo tego muru, w który właśnie uderzyła moja głowa postanowiłam coś niecoś poczytać. I tak trafiłam z początku na Zelanda i Campbell’a. Z racji tego, że z zawodu mocno jestem/byłam ścisłowcem trafiło to do mnie pięknie. Medytacje, czytanie, zmiana diety, rozmyślanie. Jakież miałam wtedy poczucie, że jestem taka wyjątkowa, że niby lepsza i przebudzona ?! Yyyy … nie. Teraz wiem, że to był zaledwie poczatek, ale jeśli ktoś powiedziałby mi wtedy, że tak nie jest, pewnie wydrapałabym oczy albo odwróciła się na pięcie i poszła – Ahh ty jeszcze śpiąca istoto. Do czasu… Wszystko było pięknie, ale moja dusza wołała o jeszcze, więcej. Coraz głębiej wchodziłam w siebie i coraz bardziej wiedziałam czym nie jestem. Sporo warsztatów zaliczyłam i medytacji z intencją odnalezienia drogi aż nagle… Przebłysk ! Mam to… A przecież to było zaraz obok mnie od zawsze. Takie proste … Wiem co chcę robić w życiu, jakie jest moje powołanie! Czuję to w sobie, tego nie da się już odzobaczyć. I co teraz…? Pomyślałam. Przecież kredyt, dom, trzeba kupić karmę dla psa… Milion pytań. I każdą wątpliwość po kolei obalałam. Od kilku dobrych miesięcy odkładałam na fundusz „macierzyński”, który miał mi służyć jako wsparcie finansowe w okresie przyszłej jeszcze, niedoszłej ciąży. Pierwsza myśl, oj nie mogę, przecież będę wtedy potrzebować pieniędzy bla bla bla i wiecie co? Walić to, odchodzę z etatu, będę korzystać z tych pieniędzy i żyć własnym życiem pełnym kreacji i dobrej energii. Moje przyszłe dziecko nie potrzebuje pieniędzy tylko spełnionej matki z dobrym planem:) Pepsi melduję, że ruszam ze skrzyżowania. I nie, że jakoś powoli, ostrożnie jak uczyli w szkole, ja zapierdalam w podskokach jak Pboebe z Friendsów 😀
Droga do osobistej potęgi nie wiedzie przez odrzucenie siebie sprzed kilku miesięcy, czy nawet roku, albo z kiedykolwiek. Jeśli czytałaś, słuchałaś Campbella, wielokrotnie o tym mówi, że przebudzenie do życia to także jest przechodzenie z klasy do klasy. Ewolucja jest rozciągnięta w czasie, ponieważ potrzeba czasu do pozbycia się lęku, zrozumienia, co jest przekonaniem, programem, zobaczenia siebie najbliżej siebie. Odrzucając jakąkolwiek część siebie, śmiejąc się, pukając się w czoło, dezintegrujesz siebie dzisiaj. Tamte Ty poczują się niekochane. Jesteś niecierpliwa, typ kobiety w gorącej wodzie kąpany, może nie chcesz poświęcić czasu na integrację wszystkich siebie, na akceptację i miłość wszystkiego w sobie, aby móc każdego dnia kreować nową, lepszą jakość i dołączać do tego co jest. Kreacja polega na polepszaniu, nie na negowaniu. Entuzjazm, wejście na swoją drogę jest wspaniałe, z niczym nieporównywalne, jednak cały czas wymaga uważności i nauki. Ewolucja jest procesem, który nigdy się nie kończy, w tym dla wyższego systemu świadomości, który większość nazywa Bogiem, też Absolutem, a którego jesteśmy częścią. Pamiętasz definicję asymptoty? To umowna linia, do której wykres pewnej funkcji będzie się nieustająco zbliżał, ale nigdy się z nią nie zetknie, albo zetknie w nieskończoności, jak się szumnie nazywa coś, o czym nie mamy zielonego pojęcia. Nie lubię chwytać za słówka, ale ludzie szybcy więcej zdradzają prawdy o sobie. Kilka miesięcy temu zaczęłaś odkładać na przyszłe macierzyństwo, i już Cię korci, żeby te pieniądze upłynnić, jesteś chora, że one gdzieś się gromadzą, i pomimo tego, że kwota zapewne nie jest powalająca, skoro kredyty, szarże, utrzymanie, już Cię rozwala, że jest, a Ty jej jeszcze nie wydałaś, bo jesteś szybka. Teraz wiesz, co chcesz robić, dlatego decyzję podjęłaś szybko. Tom Ford też podejmował decyzje szybko, ale był jak skała jeśli chodzi o odejście od nich, niespotykanie konsekwentnie je realizując. Wręcz uważano go za człowieka upartego, chociaż akcjonariusze musieli przyznać, że najbrzydszy samochód świata Ford Te sprzedawał się historycznie doskonale, zanim naprawdę trzeba go już było przepoczwarzyć. Wiem, że nie prosiłaś mnie o radę i zapewne żadnej rady nie potrzebujesz, jesteś w drodze, i do wszystkiego dojdziesz sama dla siebie. Ale skoro lubisz szybko, może ta moja luźna gadka jeszcze to przyspieszy. LoveU.
A tu przeciwieństwo szybkiej, jest i powolna
Po maturze wybrałam się by studiować fizykę. Niestety na 2 roku powinęła mi się noga, w życiu się trochę nie poukładało i zostałam odsunięta od uczelni. Moim marzeniem od zawsze było zostać fizykiem, naukowcem. Chociaż też zawsze byłam najgorsza w grupie na studiach, dużo poświęcałam na naukę, a jakoś ciężko mi się to wszystko do głowy wbijało. Teraz mam 36 lat i oczywiście nie mam zawodu powiązanego z fizyką i byciem naukowcem. Zastanawiam się czy jest sens pójścia na uczelnię ponownie w tym wieku (nie mam dzieci ani męża) i w jaki sposób mogłabym studiować ukochaną fizykę (studia w Polsce są tylko dzienne z fizyki) i jednocześnie pracując by się utrzymywać? Czy to jest do zrobienia, czy lepiej odpuścić i zaczekać na kolejne wcielenie? Proszę napisz mi co o tym sądzisz, Twoje słowa są dla mnie na wagę złota. Miłości. Kochana, nie jesteś przecież Hindusem, o których mówi Osho, aby czekać na coś do przyszłego logowania, do kolejnego wcielenia. Wzruszył mnie Twój koment, ujawniasz w nim wiele, na przykład to, że jesteś jak zdecydowana większość z nas, silnie oprogramowana. Niemając dzieci i męża, chcesz mieć coś, co mogłoby to najbardziej spektakularnie zrekompensować w naszej, w ten sposób wykreowanej, grze. Wytłumaczyć sobie i innym, że owszem to, to akurat nie, ale kto może studiować fizykę? Kto uwielbia przedmiot dla wybranych, dla garstki? Niekoniecznie dokładnie tak jest, ale studiowanie fizyki jest jak najbardziej możliwe bez studiów w sensie ścisłym na Alma Mater. Oczywiście praca naukowca Naukowca wiąże się z jakimś poważnym labem, ale bycie naukowcem tak naprawę już trwa, każdego dnia można być w kreacji i coś ulepszać, coś doskonalić, uczyć się po prostu. Gdyby tutaj chodziło jedynie o fizykę, przez ostatnią dekadę mogłaś studiować ją po pracy, jak inni pasjonaci, w wolnych chwilach z książek, internetu, i dodatkowo uczęszczać na otwarte wykłady. Nie mówiąc już o tym, że jak najbardziej fizykę można studiować na studiach licencjackich, np https://fizyka.home.amu.edu.pl/rekrutacja-na-studia/kierunki-studiow-licencjackich-i-stopnia-widok takich, czy też bez problemu znalazłam studia internetowe . Było to do tego stopnia proste, że jeszcze bardziej utwierdziło mnie, że marzenia są o dupę potłuc, że podstępnie udają nasze cele, ale tak naprawdę na zawsze chcą pozostać w sferze marzeń, niczego nie wnosząc do naszego życia. Nie uczą, nie przybliżają do sukcesu, a jedynie mamią, karmią ego i mogą być pomocne w przymusowych miejscach odosobnienia. Chociaż nawet wtedy lepiej jest wyznaczać sobie cele niż bawić się mrzonkami. Niejeden w marzeniach rozdaje potrzebującym pieniądze, albo wypływa na pełne morze, a gdy całkiem przypadkowo pieniądze, albo katamaran stają się dostępne, za Chiny Ludowe nikogo nie wesprą, czy srając w gatki pływają tylko przy brzegu mistyfikując żeglarstwo. Gdyby więc Twoim prawdziwym celem była fizyka, już ponad dekadę podążałabyś tą drogą.
Kiedy wiemy, że nasze mrzonki to mrzonki, a cele są do realizacji naszego życiowego sukcesu na danym polu? Droga do osobistej potęgi ma dwie poważne przeszkody, zwyczajne, czarne, wronowate
Kształtowanie nawyku odkładania wszystkiego na później, który przeradza się następnie w najbardziej oddalający od sukcesu nawyk, dryfowania w życiu, bezcelowości, nawet nieznajomości celu, co zawsze wiąże się z konsekwentnym podążaniem po linii najmniejszego oporu. Letarg i doraźne interesy jeszcze nigdy nie przyczyniły się do powstania imperium.
Niedostrzeganie zasadniczej różnicy pomiędzy pragnieniem, wymarzaniem pewnych rzeczy, a determinacją w dążeniu do ich zdobycia. Wszyscy pragniemy lepszego życia, przy czym wielu ludzi popełnia wówczas tragiczny błąd. Błąd ten polega na tym, że utożsamiasz swoje mrzonki, fatamorgany, czy nawet szczere, świadome życzenia, z precyzyjnie określonym celem, wspartym dodatkowo świadomym pragnieniem posiadania swojego celu. Bez emocji strachu, który może prowokować los/siły równoważące, ale z niezbędnym entuzjazmem, jak już, to kontrolowaną obojętnością. Spisywanym codziennie i odczytywanym dwa razy dziennie, z rozmyśleniami na jego temat i rozpatrywaniem możliwości jego realizacji, samemu, czy z pomocnym teamem, który sami stworzymy. Różnica pomiędzy tymi zjawiskami, zwykłymi chceniami pieniędzy, tytułów, profitów, domów, basenów, kortów, klubów golfowych, małych odrzutowców, ba, nawet jachtów, a zamiarem realizacji precyzyjnie wyznaczonych celów jest tak zasadnicza, jak między sukcesem, a porażką. Gdyby fizyka nadal była Twoim celem, a nie mrzonką, nie jakąś tam formą udowodnienia wahadłu matrixu, że Ty po prostu jesteś inna, wówczas nic nie mogłoby stanąć na przeszkodzie. Rób swoją fizykę, ale się nie oszukuj. Nie bądź cały czas przeciwko sobie.
LoveU<3
Źródło: „Droga do osobistej potęgi” Napoleon Hill
Powiązane artykuły
Komentarze
Witam Pepsi. ja mam prośbę? czy możesz wyrazić swoją opinię w temacie borderline?! Wczoraj się dowiedziałam, że coś takiego istnieje… A może to tylko brak magnezu, omega3 i całej reszty witamin i minerałów?! Pozdrawiam i dobrego dnia życzę ❤️
szukałeczka się kłania, tu jest wszystko ) <3 https://www.pepsieliot.com/co-najlepiej-jesc-gdy-masz-niedoczynnosc-tarczycy-a-nawet-nowo-odkryta-osobowosc-borderline/
Dziękuję ?
Pepsi, na uczelni po semestrze wystawiamy ankiety prowadzącym. Mielismy złego prowadzącego z pewnego przedmiotu – przychodził kompletnie nieprzygotowany, niechętny w pomaganiu, mylił się i w ogóle na nie. Znajomi z roku powiedzieli, żeby każdy mu wystawił negatywna opinie w ankietach. Czy jeśli wystawie mu negatywna ocenę to nie sprowokuje sił równoważących?
ludzie strachliwi to jest dopiero prowokacja 😀
Co zrobić kiedy sranie w gatki ze strachu blokuje realizację celów? Wtedy to tylko marzenia? Przy celu nie ma strachu?
Przykładowo,
Celem jest podróż w dalekie miejsce, ale jest też obezwładniający lęk przed dalekim lotem. Tak, wiem, można popłynąć, ale to środek do celu droższy i dużo dłuższy… Pewnie powiesz, lenistwo.
Albo
Celem jest posiadanie rodziny, dzieci, ale pojawia się ogromny lęk przed odpowiedzialnością za małą istotę, podejmowania za nią decyzji i w końcu lęk przed ciągłym strachem o nią. Czym jest cel, który jednocześnie przeraża? Trwożnym marzeniem?
Lub
Gdy celem jest zdobycie zawodu i, mimo upartości w zdobyciu profesji (zwieńczonym wreszcie sukcesem), strach blokuje przed podjęciem pracy/DG z obawy przed…no właśnie, odpowiedzialnością, konsekwencjami błędów. Właściwie – lęku przed ciągłym stresem. Wiesz, jak to było z dementorami w Harrym Potterze, że boisz się bać.
Stąd człowiek godzi się na bylejakość i, choć biadoli na swój los, to jednak ta namiastka „spokoju” przeważa szalę. Kto nie podejmuje ryzyka nie żyje tak naprawdę…
Celem czy marzeniem jest pozbycie się strachu? Czy jeśli celem, to czy twardym wysiłkiem, uporem uda się go ograniczyć do minimum? Czy może strach to zawoalowane lenistwo?
Strach, obawa, niepewność zwykle pojawi się zawsze, ale na tym polega ćwiczenie odwagi, od rana należy ćwiczyć odwagę, uczyć się pozbywać strachu. Ludzie boją się wszystkiego, nie próbują nowego, nie inwestują, żeby nie stracić, nie boją się tylko wątpliwego komfortu, bo jest im znany i oswojony.
A co jesli bys zaczela od trenowania swojej odwagi na mniejszych celach- patrzec na pierwszy z brzegu- podroz samolotem np polec na weekend do jakiegos miasta w Europie- dystans na tyle duzy ze wyjdziesz ze swojej strefy komfortu ale na tyle maly ze cie to nie przytloczy ? I przy okazji zweryfikujesz czy takie podrozowanie to naprawde twoj rozdzial czy tylko wiazesz z tym jakies emocjie ktore mozesz doswiadczyc robiac cos innego ?
Henry Ford, nie Tom ?❤ moc energii wysyłam, jeśli jej potrzebujesz?
Tom też fajny 🙂
Dzieki Pepsi, druga czesc tekstu brzmi znajomo. Ostatnio zrealizwowalam kilka marzen i przyznam ze te pomysly prysly jak banki mydlane w konfrontacji z rzeczywistoscia. Okazalo sie ze to w ogole nie to ale ciesze sie ze to sprawdzilam i juz wiecej o tym nie mysle. Usciki