wciska sok z zielonych liści warzyw?
No więc nadejszła owa trudna chwila, żeśmy się wybrały z kumpelą tam, gdzie pod kryształowym żyrandolem miota się na podeście człowiek we fraku z różdżką w dłoni i steruje dźwiękami o wysokim diapazonie. Stosownie do sytułejszyn przypudrowałyśmy noski, wdziały rodowe kolie i zasiadły w miękkich fotelach po elegancji gotowe, choć też w lekkiej schizie, czy azaliż podołamy, nie pośniemy z trzaskiem spadając pod wyściełane krzesełka lub nie wylecimy z łomotem tratując po drodze starsze panie w perłach (hodowlanych). Nic takiego ku szczęściu tych dam and artystów nie miało miejsca, bowiem przeżyłyśmy jeno lekki wstrząs po łagodnym „plumkaniu” smyków, dając pierwszeństwo oboistce, fagociście, skrzypaczce i wiolonczeliście. Z czasem człowiek wpadł w te celowo (czyżby?) fałszywe akordy jak w synkopowaną otchłań. Bębny grzmiały fobią, organy wibrowały wątroby a tremolo smyków i frullato trąb odbierały możliwość zaczerpnięcia dusznego, postkoncertowego powietrza. A więc bardzo dobrze, że się to wszystko szczęśliwie skończyło. W suplemencie uprzejmie donoszę, że wstrząśnięta emocjami kumpela musiała po koncercie zażyć gigantycznego deseru lodowego, z kolei skromna osoba na poście przerywanym tylkom odhaczyła program filharmonii, żeby nigdy na głodzie partyturami w wolnym czasie nie żonglować. Ów opis wycieczki do filharmonii z kumpelą i jej gałami (lodowymi), nijak się ma do zgrabnego podsumowania wieczoru przez krytyka muzycznego spokrewnionego duchowo (zdaje się, że nie tylko) z Pendereckim, Lutosławskim, księciem Radziwiłłem, czy kimś w tym guście. Jednak pasuje jak ulał (nie pasując) do wszystkiego co się wiąże z zarabianiem pieniędzy, a co podpowiadają Ci wahadła destrukcji. To trzeba podejść na śmieszność, na luz, na nieznośną lekkość bytu, na typ zaangażowania lewą stopą do lusterka.
A ja dzięki Twoim radom, akceptacji i transerfingowi rzeczywistości zmieniłam wiele. Mój związek zmienił się o 180 stopni na plus, podobnie moje relacji z ludźmi. Kondycja mojej skóry się poprawiła, odpadł stres,a przynajmniej pojawia się dużo rzadziej, dzięki nauczeniu się akceptacji sytuacji i ruszeniu ze skrzyżowania. Ogólnie jestem szczęśliwszą osobą, wiem jak działam i potrafię rozpoznać, kiedy przemawia przeze mnie ego i widzę, że faktycznie transerfing działa. Jest jednak jedna dziedzina, w której nie potrafię go zastosować – pieniądze. Moja sytuacja nie jest zła, starcza na podstawowe potrzeby, suple czy dobrą książkę. Ale wiem, że moja dusza pragnie więcej. Więcej, nie pieniędzy, ale wolności, które są do niej środkiem. Marzę o rzuceniu pracy w korpo, o możliwości zamieszkania w pięknym domu z ogrodem i przestrzenią, bez konieczności zaciągania kredytu na 40 lat. Mam kilka pomysłów na bloga, na pisanie o tym czym się interesuję, lecz za każdym razem jak zaczynam czuję jak ego mną szarpię mówiąc mi, że to nie ma sensu. Autentycznie odczuwam też fizyczny ból związany z poczuciem niemocy. Wtedy odpuszczam i wracam za kilka dni, ale niestety znowu to samo. Pepsi jak to jest, że mimo tego, że znam mechanizmy w tej dziedzinie, ego jest sprytniejsze i przejmuje nade mną całkowitą kontrolę?
Dobra, dobra poznałaś już swoje ego, to teraz najlepiej wszystko zwalić na cudaka. To nie tak panowie, nie tak. Poczucie niemocy, to lenistwo w szukaniu własnych drzwi, do własnej drogi, do własnego celu. Ludzie nawet nie próbują. Brak energii to brak silnej woli, ale brak silnej woli to często po prostu lenistwo. Panna jest w stanie grać, czy siedzieć na FB 2 godziny dziennie, ale nie jest w stanie usiąść na tyłeczku przez kwadrans i próbować pomedytować. Wahadła destrukcji to rodzaj myślokształtów, które powstają w każdej naturalnej strukturze. Wahadła rozliczają się pieniądzem, oczywiście, nie w mrowisku, ale w naszej ludzkiej grze tak. Dalibyśmy sobie obciąć rękę w nadgarstku, że bez pieniędzy nie da się w tym świecie egzystować. I owszem na 5th Avenue, czy na Jerozolimskich u Akadiusza ciężko jest skumać, że można to mieć lewą nogą do lusterka w aktualnym stanie portfela złotych 87, o ile Twoim celem są wytrawne perfumy i odzież, chociaż do takiego celu mało kto Ci się przyzna. Nikt się przecież nie przyznaje, że mieszka w Olkuszu. Tak, wiem drodzy Olkuszanie, że Wam się dostaje niezasłużenie, ale to naprawdę dobrze brzmi:) Nawet metodą, że Wszechświat ma dla Ciebie wszystko, a ma, bo na tym polega transcendencja, tam jest wszystko, nie to co u wahadeł matrixu, które wmawiają Ci, że tylko orka w pocie czoła, a dóbr i tak dla wszystkich nie starczy, ktoś jednak będzie mieszkał w tekturowym pudle, a więc nawet tam, gdzie idziesz i bierzesz, należy znać metodę, rozumieć te zasady.
Na nic marzenia o „rzuceniu pracy w korpo, o możliwości zamieszkania w pięknym domu z ogrodem i przestrzenią, bez konieczności zaciągania kredytu na 40 lat”, gdy nie rozumiesz, że marzenie może zamienić się w cel tylko wtedy, gdy podejmiesz zamiar. U innych znawców tematów transcendentnych nazywa się to intencją. Nie wystarczy powiedzieć, że moja dusza pragnie dobrobytu, tak podejrzewam, ale moje ego jest takie krnąbrne, że mu się nie chce. Nie rozumiesz zdaje się o co się tutaj rozchodzi. Zarówno dusza i ego muszą wyrazić tę samą chęć, ale skoro Twoje ego powątpiewa, skoro wmawia Ci bezsilność, to gdzie tu mowa o wspólnej komitywie i wszechmocnym zamiarze zewnętrznym? Trzeba po prostu wyruszyć w drogę. Jeśli chodzi o korporacje, to oczywiście są to wahadła, na początku grasz w ruletkę dziwnym trafem wygrywa parę razy kolor czerwony, czy parzyste, jednak do ostatecznego rozdania już nie będziesz zaproszona, wtedy żre kasyno. Nigdy korporacja nie ma w ostatecznym celu zaspokojenie dóbr pracownika, który jest trybem, elementem do podmiany. A więc korporacja nie da Ci takich pieniędzy, których potrzebujesz, za to transcendencja ma dla Ciebie wszystko czego chcesz. A Ty wiedząc to nadal tkwisz na skrzyżowaniu? Oczywiście nigdy nikomu nie radzę rzucania wszystkiego na jedną szalę, transcendentnie pisał o tym Vadim Zeland, jak i całkiem przyziemnie Robert Kiyosaki. Nie palimy mostów, nie stawiamy wszystkiego na jedną kartę, bo to prowokuje siły równoważące do uderzenia Cię kokosem w głowę, dla wyrównania piętrzącego się potencjału. A więc oddajesz się w najem korporacji, wykonujesz pracę najlepiej jak potrafisz na dany moment, ale nie oddajesz swojego serca. W tym czasie już kupujesz maszynę do lodów i zaczynasz kręcić. Patrzysz, czy idzie Ci słodko, czy zanurzasz się w tę rzecz, czy potrafisz w to wejść całą sobą i to robisz. Nie, to dokupujesz jeszcze ubijak do piany.
Chodzi tylko o znalezienie własnej drogi, ale nie myśl o pieniądzach, pomimo, że ich pragniesz. Olej to, rozprosz to pragnienie czymkolwiek, śmiej się, idź do filharmonii, zrób coś całkiem dziwnego, czego zupełnie nie spodziewają się po Tobie wahadła destrukcji. Twoim celem jest piękny, duży dom, podejmij więc taki zamiar i zapomnij, że tego pragniesz, po prostu już to miej w myślach. Wykonuj taką pracę w myślach, puszczaj slajdy, że on, ten dom jest Twój, że przysiadasz na kanapie Nelsona, niewygodne to to, dziwaczne, ale jakże wymyślone, jakże designerskie, jakże doskonale nelsonowskie, kolorowe siedziska walce niech Ci się wrzynają w chudy tyłek, jest cudownie, czujesz to? Taką samą kanapę w New York City ma projektant Joop, i siedzicie sobie tak na niej, Ty w myślach, a on czytając na tablecie New York Timesa. Poczuj to. I dobra, praca wykonana. Wracamy do Twojej drogi. Idziesz sobie po prostu, nie piętrzysz potencjałów, nie ma w Tobie cienia zarozumiałości, że kumasz, że wiesz, że Ty robisz teraz czary mary z hajsem, że on się po prostu pojawi, bo znowu spiętrzysz potencjał i nici z tego. Właśnie ta własna droga ma Cię zabrać w przygodę, w zapomnienie, że idziesz do swojego celu, odczepić ma Ci pomóc się od ważności Twojego domu. Ta gra jest zabawą, jest miejscem, gdzie możesz przeżyć najlepszą naukę, obniżając entropię, uzyskując coraz więcej danych jedynie krocząc, jedynie będąc w drodze. Wszystko, tylko nie siedzieć na skrzyżowaniu i mówić, że to ego jest cwane, dlatego Ty nic nie możesz. Każdy, kto zrozumie o co kaman może. Są tacy, co rozumieją jedynie na poziomie intuicji i też osiągają to czego chcą. Nie musisz w to wierzyć, wręcz przeciwnie, po prostu to zrób. Cel wie czego potrzebuje, żeby się zrealizować, jak będą to pieniądze, to się pojawią. Tyle, że żyjesz w przestrzeni zagęszczonej materii, tutaj wszystko pojawia się z pewnym opóźnieniem w stosunku do myśli. Nie to co we śnie, chcesz mieć hulajnogę i już jedziesz. Bardzo wielu z nas odpuściło, okazało niecierpliwość i nie osiągnęło celu, chociaż był już tuż tuż, już witał się z gąską.
Wielokrotnie logowałaś się już do tej gry, przywdziewałaś postać różnych awatarów, miałaś różne osobowości, ale przez cały czas tę samą świadomość, tyle, że zapewne mniej wyewoluowaną. I to jest piękne, że doświadczając w drodze o coraz niższej entropii, Twoja świadomość rośnie, a więc masz co tutaj robić. Masz czym zająć głowę, żeby Ci ego nie bruździło, nie piętrzyło trudności, potencjałów, po prostu komunikuj się ze swoją duszą, jakby co, Twoim Aniołem Stróżem. Luzik.
z miłością
Powiązane artykuły
Komentarze
na czym polega cierpliwość w realizacji naszych intencji?
chodzi o wizualizacje, co jakiś czas, naszej przyszłości, takiej jakiej pragniemy, niezależnie jak długo trwa droga?
robić rzeczy, które sprawiają radość, być cały czas zanurzonym w chwili obecnej a z tyłu głowy mieć nasz cel?
bycie tu i teraz i nie podążać za wahadłami? robienie rzeczy nieszpatowych? a mimo wszystko pamiętanie co jakiś czas, że pieniądze przyjdą? czy tylko przypominanie sobie że przyjdą?
Madg nie przyszłości tylko ze to juz jest.
Lovciam <3
Dziękuję Pepsi za ten artykuł. Uzmysłowil mi to, co w głębi duszy czułam lecz sama sobie postanowiłam skomplikowac. Tak, jestem leniwa w szukaniu własnych drzwi. Dziś poraz pierwszy, dzięki temu wpisowi nazwałam to po imieniu bez zbędnych 'owijaczy’. Dziękuję, za otworzenie oczu. Póki co idę ruszyć że skrzyżowania, rozproszyc potencjały działaniem i natenczas oddać się w najem. Z miłością <3
Opiszę historię znajomej dziewczyny
– 4 lata temu trafiła do miejsca, ktore ponoc bylo swietne i niedostepne dla takich zwyklych zdolnych. Dostala sie z taka latwoscia ze zastanawiala sie czemu nie wystapila o stypendium i etat, ale dosc szybko zreflektowala sie ze z jej talentem da rade. Zaczela pracowac z radoscia pracowac nie ogladajac sie na innych mglisty etat i jakiekolwiek zarobki. Przez 4 lata odwalala pansczyzne (wymagane godziny) za wszystkich to ja wzywano w przypadkach naglych i zwyklego lenistwa kogos na etacie (zdarzylo sie ze pracowala bo ktos zabalowal za bardzo). Ona jest autentyczna pasjonatka i praca tam to bylo spelnienie marzen robila co kochala i nie zwazala na to ze nie ma etatu, ze godzin robi sie jej wiecej niz komukolwiek na wstawanie o 4 i powrot po 23, bo dojezdzala autobusami. W 4 decydujacym roku wyciagnieto od niej wszsytkie pomysly i wywalono. Dziewczyna do dzis nie odebrala papierow. Nadal uwazasz, ze zamiar wystarczy i ze nie pali sie mostow za soba? A- w tamtym miejscu dostala przydomek Miss Naiwnosc. Co lepiej brak stazu w tamtym miejscu, bo odmowiono jej podbicia i zaliczenia na koniec spowodowal ze juz nie moze ubiegac sie o prace w tej branzy. Za pozno zaczela i dopadl ja cenzus wieku. Wiec juz nigdy nie bedzie w tej dziedzinie pracowac. Przynajmniej w tym rozdaniu.
Miss Naiwnosc do niej przylgnelo – kochala swiat lecz swiat nie zaczal jej tego odwazajemniac, wrecz przeciwnie zaczela dostawac kopy od innych z poczatku slabsze potem coraz mocniejsze (zeby ja zmusic do jakiejkolwiek reakcji) a ta uparcie durnie kochala dalej z czasem zamykajac sie coraz bardziej z bólu.
Najblizsi szybko podlapali ze skoro nie moga byc z niej dumni (wywalili ja wszak z prestizowego miejsca facet ja zostawil i dzieci nie ma ani nie robi tego co wszyscy nawet miesa nie je) to jest z nia cos badzo nie tak. Zatem mozna ja wykorzystywac olewac i oklamywac.
Uparcie szuka pracy, w jej stronach ma za wysokie wyksztalcenie w fajnych miejscach sa przekonani ze zwieje i tak i wola kogos z duuzo nizszymi kwalifikacjami. Na wyprowadzke nie ma kasy wiec zyje na utrzymaniu rodziny, ktora nie widzi ze ona robi calymi dniami tylko jej dowalaja.
I wcale nie dzieje sie jej lepiej wiec …. konkludujac czy Zeland sie pomylil czy MissNaiwnosc po prostu jest wyjatkiem?
P.S. Dziewczyne spotkalam przypadkiem i nie moge przestac o niej myslec. Moze zle strescilam ale jakiekolwiek teksty wskazujace na ego pochodza ode mnie. W niej byla tyle ciepla ze mnie rozczulala…Poznalam jej rodzine i oniemialam zadnego dobrego o niej slowa. Jakby nie istniala. Zwialam stamtad z predkoscia strusia pedziwiatra ale cos mi nie daje spokoju i jakos ta historia jest wazna dla mnie
likwiduję tę odpowiedź, była po łepkach, muszę odpowiedzieć Ci wpisem, bowiem widzę, że to wszystko wymyka się
<3
Carie, jeszcze doczytałam, ze tomiejsce gdzie była zatrudniona było prestiżowe. Pracując tam miała nadzieje, ze zostanietam i robiła wszystko żeby tak się stało. Tylko, ze pracodawca chętnie korzystał, ale nic w zamian. Czyli działo się to na jednostronne życzenie tej dziewczyny, tym bardziej, ze na rynku pracy jest trudno. Nie udało się. Nie wiem, czy to było wykorzystywanie jak za obopólną zgoda.
Dziwczyna kochała coraz bardziej zamykając się w bólu- cytat. No to co to za miłość? To cierpiętnictwo. Dziewczyna uwielbia cierpieć i oszukiwać się, ze to wszystko z miłości. Nie chce nawet myśleć ile w niej frustracji i złości.
Widzę siebie w takich chorych relacjach.
Nie ma rady- trzeba się odkłamać i dotrzeć do siebie.
czesc, pytanie…po wypadku samochodowym po uderzeniu w glowe co najlepiej zrobic jak sie zachowac co przylozyc ? etc cos podpowiesz
lekarz, co do przykładania lodowatych okładów odradzam, chłodny kompres
to nie bylo „powazne” ale w tyl glowy o zaglowek dupniecie bylo…kompresow nie bylo, 3 dni bol , rozpieranie…nic wiecej po 3 dniach rozwolnienie i ogolnie okropne samopoczucie, nie ma nijakiego potwierdzenia ze to powiazane, zle samopoczucie , dziwne koszmary itp wrazenie polsnu takie tam …bardziej od zatrucia ..ale cholera wie…
w takim walnięciu najbardziej dostaje się kręgosłupowi szyjnemu
no wlasnie..a ten i tak byl zje.. no coz…to juz sie stalo…:)
A ja do niedawna mialam na drugie imię. .. niesprawiedliwosc. Gdyby nie jeden z ostatnich tekstów Pepsi…. nigdy bym sie chyba nie dowiedziała. Moi rodzice, mój starszy brat i ja zawsze doswiadczalismy niesprawiedliwosci. Nie bede tu pisać o co chodzi zeby nie przynudzac. Jednak od kiedy poznałam wroga.. smieje mu się w „twarz”. Och pół zycia poszło na użalanie sie nad sobą i niesprawiedliwosciami tego swiata 😉 I dziękuję, Pepsi.
<3
Pepsi, a jak się połapiemy że to gra i że wszystkie „pewniaki ” w jakich żyliśmy, jak historia, edukacja, medycyna, religie, nauka, astrologia itd. że wszystko to lipa i naiwna ustawka dla śpiących. To czy wtedy będzie nas interesować kolejne logowanie się tu? Karty przeciwnika zostały odkryte, a właśnie kto jest przeciwnikiem ? Inni gracze? I co oni przez brak kontaktu z duszą zaczęli grać tych nie dobrych ? , dla zysku ?
nie ma przeciwników, logujesz się tutaj tylko w jednym celu, żeby przestać się bać i zacząć kochać
Po czasie stwierdziłam, że niech to nawet będzie radocha dla ego, te wszystkie dziedziny, zwłaszcza historia dla mnie to takie pisanie palcem po wodzie, się zdarzyło, czy nie. Wybieram sobie co mi intuicyjnie odpowiada, w grząskie działki nie wchodzę, a w coś, w czym odnajduje spokój. I idę. Także, tak jak wspomniala Pepsi, chodzi o ten brak strachu i doświadczanie, wzrastanie. A reszta, to już Twoje wybory 🙂
„Droga jest celem” Arystoteles
Porządne. Jak zawsze. Dziękuję.
Pepsi a powiedzmy że jak się już jest w drodze, jest się w pasji i te pieniądze się już pojawiają to nie można się z tego cieszyć bo zaraz dostanę kokosem i znikną? 😐 jak to jest
zadowolenie tak, ale duma, zarozumiałość może się źle skończyć, nuworysze często tracą, bo nie umieją obchodzić się z pieniądzem, patrz Wiśniewski z Ich Troje, przykładów jest cała masa, ci co wygrali na loterii duże kwoty etc. Dumę oddaj duszy, okaż jej wdzieczność, pychę też jej oddaj, a spokojne, radosne serce naprzeciw cercu nieś 😀
<3 Dziękuje za odpowiedź 🙂 Dzięki Tobie znów zaczynam rozumieć kolejną rzecz <3
nawet nie muszę wracać do książki. Pamiętam fragment, kiedy Zeland pisał: w pracy bądź jak pracownik najemny, nie angażuj się. Rób uczciwie, co do ciebie należy, nic więcej. Wtedy masz szansę na awans i zarobek.
W twoim przypadku, angażowałaś się namiętnie. CHCIAŁAS DUSZĄ I CIAŁEM pracować na kogoś. Taki tez wariant otrzymałaś
Pepsi kupilam ebook jak zarabiac i wlasnie skonczylam czytac, jestem bardzo zadowolona choc glowa laika paruje. troche sie cykam z wyborem hostingu, nie chce popelnic bledu i zmarnowac pieniedzy, pomozesz/ polecisz cos? serdecznie pozdrawiam
hostingi dzisiaj na początku możesz mieć nawet za darmo, zapytaj jakiegoś kolegę <3
jakbym miala kolegow co sie znaja nie pytalabym speca 🙂