wciska sok z zielonych liści warzyw?
Rapem o rawie, powaga, poważnie, to ważne. Nie potrafię, raczej nie chcę się nabzdyczać na temat jedzenia, nawet jakby okazało się najbardziej prozdrowotne na całym świecie. I nie chcę też z tego wyluzowania robić nabzdyczania, po prostu.
Nie jestem lekarzem, więc nie będę leczyć, nie jestem też zielarzem, ani higienistką. Jednak jestem homo sapiens, to niekiedy wystarczy, żeby być zwiastunem zdrowia.
Właśnie zaczął się 10 rok odkąd odżywiam się głównie surową żywnością roślinną w proporcjach 80% z węglowodanów, 10% tłuszczu i 10 % białka. I ze 20 lat, a nawet więcej, postu przerywanego. Ale dobrze pamiętam jak to było w pierwszym tygodniu.
Będąc zupełnie zieloną, ale już wbitą intelektualnie w witarianizm, natrafiłam na artykuł, który mnie rozczarował. Pani z całą rodziną postanowiła odejść od raw foodu (podobno z powodu podwyższonych trójglicerydów) i wrócić do znanego sobie technikum mięsnego.
Należy więc wysnuć hipotezę, że ludzie którzy obrazili się na witarianizm mogą wrócić do jedzenia mięsa (nie że tylko do weganizmu/wegetarianizmu klasycznego, czyli gotowańców), jeżeli jedli go wcześniej i nie będą to rzadkie przypadki.
Czyli, że kuchnia dajmy na to Magdy Gesler, czy innych znanych miłośników kuchenek i piekarników na prąd, gaz, indukcję, co ją nazywałam wtedy (jeszcze jako nieprzebudzona duchowo frutariańska neofitka) żarciem w służbie chorobie, będzie teraz przytaczana jako przepisy prozdrowotne? Dlaczego dziennikarze śledczy nie drążyli tematów programów kulinarnych Kuronia w kontekście jego choroby i w końcu śmierci?
To to kręci i nęci.
Budzę się i wypijam kawę. Potem śniadanie, bio jaja na dzikim bekonie, Buła (z trocinami, bo niby zdrowiej) z bio dżemem i herbata green, albo jeszcze raz bio kawka, tym razem z mlekiem bez tłuszczu i laktozy. Hmmm.
Czekam i czekam, żeby zrobić trening (w głowie program matriksu, tylko nie na czczo, nie na czczo!), ale ciągle czuję w żołądku żarcie. Raz za razem bekam.
Trening, wreszcie. Po 7 minutach na bieżni znowu kamień w brzuchu. Ciężko idzie bieganie, może zrobię trochę krokodylków? No i pocę się mało epickim zapachem, a tu idzie w moim kierunku przyjemny dla oka instruktor. No nieeee, to jakiś koszmar. Dobra, kończę dziś wcześniej.
Prysznic, ale wciąż ciężko, aaaa jacha, nie było wypróżnienia. Na noc wezmę tabullette laxantex, bo wczoraj zapomniałam. Ile to ja ich teraz biorę?
Nooo, całe opakowanie (12 sztuk), bo mniej jakoś przestało działać. Dzisiaj zdrowy obiad, czyli bar sushi, 3 porcje futomaków z łososiem (przecież nori bardzo zdrowe). Potem kawcia no i deser, ale tutaj są słabe japońskie wymysły, mrożona, zielona herbata (hihihi), wpadnę więc do Bliklego. W końcu lato mamy raz w roku, trochę pączka jeszcze nikomu nie zaszkodziło.
Jakoś tak mnie dziwnie suszy, aaaa tak, po sushi zawsze suszi (hihihi).
No a teraz wypiję szklankę wody bez gazu, zdrowo. Coli nie piję, bo aspartam podobno jest trujący mózg, co innego gdyby już dotarła do nas ze stanów lajtówka ze stewią. Ooooo, to coś dla mnie, bo dbam o siebie.
Potem kolacyjka, przeciągnęła się trochę. Do nocy.
Ożesz, podkrakowskie jezioro Kryspinów zmieniło lokalizację i teraz mam go na twarzy, pod oczami ponton, no pięknie. Zdziwią się Kryspiniczanie, że nie ma ich jeziora. Jeść, jeść, jeść.
Trening? No nieeee, będę dzisiaj dużo chodzić po hipermarkecie, to napnę brzuszki, prawie 6 Weidera, spoko i git.
itd. itp. itd.
Tak byłoby ze mną. Na pewno!
Zawsze pozostanę roślinożerna (klasyki rodzaju nie jem w sumie ponad 30 lat), co nie znaczy weganką, którą świadomie nigdy nie byłam, bowiem stosuję suplementy pochodzenia zwierzęcego:
Z powodu małej ilości kontaktu ze słońcem na wszelki wypadek nie zamierzam zamieszkać na kole podbiegunowym, chociaż uwierz mi, że jestem trochę dziwakiem i tak naprawdę to są moje klimaty: głucho wszędzie, szaro wszędzie, co to będzie, co to będzie? Ale jednak zdroworozsądkowo wybieram słońce.
Po przebudzeniu czyszczenie języka (nie, że mycie zębów) i woda (1 – 1,5 litr) z cytryną niezmiennie od 20 lat, woda idzie do 4 szklanek, którymi zaczynam każdy dzień. Wypijam 3 szklanki. Ze względu na trening piję nawet więcej, ale moje ciało jest już przyzwyczajone.
Trening aerobowy każdego dnia trwa minimum 40 minut, a częściej 1 godzinę lub dłużej, ponieważ po bieganiu wprowadziłam 3 razy w tygodniu trening siłowy.
Po treningu 4 szklanki z zielonkami trawa pszeniczna, jęczmienna, chlorella i spirulina, kolagen i szczypta MSM TiB(siarka organiczna), oraz jakiś jarmuż, róża, acai, szpinak, i surowe liście.
Do 4 szklankiczęsto też idzie łycha Hemp Protein This is BIO, teraz dodaję też naszą hyper składankę odżywczą HYPERFOOD This is BIO
Po 4 szklance, jeśli mam ingredienty, powolutku sączę sok z marchwi i jabłka z wolnoobrotowej wyciskarki.
Rano lodowate prysznice
Kiedyś ogromny zielony szejk, a dzisiaj (bo zielone liście i suszonki już zjadam do 4 szklanki) idą po prostu surowe, zwykle organiczne owoce też w ogromnych ilościach. Dowolnych ilościach!
Potem spokojnie jem coś w sumie przez 3 godziny, dużo i nie liczę kalorii, ale jakbym policzyła, to minimum 2500. Pomidory, ogórki, kiszonki, organiczne natto z ciecierzycy, lub rzadziej soi.
Porcja białka Shape Shake naprzemiennie z 8 białkami eko jaj. Nie jem żółtek, gdyż pilnuję zasady, że w diecie jest tylko 10% tłuszczu, a jak przesadzę jednego dnia (awokado, migdały), kolejnego tnę. Do tego posiłku idzie właśnie Greens & Fruits TiB, a po nim D3+K2 TiB, oraz 1 Omega 3 TiB.
W oknie postu piję matcha, inne zielone herbaty, bezkofeinową organiczną kawę (wkrótce Thsi is BIO), organiczną zieloną kawę, oczywiście wodę i pokrzywę.
Żarty na bok, tego of course nie piję, to tylko lokowanie produktu Pepsi Eliot:)
Paczka chrupaków z bio kukurydzy (bez tłuszczu i innych dodatków), oraz 2 paski surowej bio czekolady gorzkiej.
Kończę jedzenie o 12-13 i następny posiłek dopiero po treningu biegaczym następnego dnia.
I właściwie tak minęło 9 lat z hakiem:)
Dzięki temu stylowi życia i suplementacji, od lat odczuwam duże (bywa, że ogromne) pokłady energii do wykorzystania w dowolnym miejscu ciała i przestrzeni życiowej. Czego życzę Tobie i nadal sobie. Z miłością.
owocek
Powiązane artykuły
Komentarze
A wiesz co Pepsi, tak na Ciebie patrzę i myślę sobie dlaczego czasem piszesz ze jesteś czy byłaś nieatrakcyjna. Dla mnie jesteś przepiękna wciąż bardzo seksi kobietką. I dzięki za ten wpis. Znaczy, że jestem na dobrej drodze. ?
oj tam oj tam <3
Ja już dawno chciałem napisać to co Ty. Ale zawsze się waham, że mnie Greg Sportello odnajdzie 😉
A jeszcze tak szybko nie biegam, hehe 😀
😀 <3
fajny pościk, ostatnio myslałam właśnie o tym jak wyglada Twój dzień 🙂 może moje pytanie to moja słabość albo głupiutkie wymówki – ale czuje, że moje ciało chciałoby takiej diety – ale moja glowa nie jest gotowa na to, yyy a może jestem jeszcze za mało oświecona, w każdym bądź razie – czy można jakoś przejść sposobem na 811 bez wielkiego yyyyy bum że już koniec „jedzenia” ? np jakoś etapami ? nie jem mięsa – odcinek 1, odcinek 2 po jakimś czasie – że yyy nie jem tego … Jest jakiś plan na lamusa na dojście do 811 ?
filmiki na yt są gites – fajnie się biega przy nich na słuchawkach 🙂 takie bieganko razem
są wpisy na blogu 🙂 witarianizm krok pierwszy i następne https://www.pepsieliot.com/diety/raw-food-811/17345/witarianizm-dla-poczatkujacych-jak-zaczac-czesc-1.html
Dziękuje za podpowiedz:)
Dzisiaj biegałam ze świeżym filmikiem na fb, i pierwszy raz zrobiłam swoje 44min ciągłego biegu i 6,87 km. Jestem z tego super wypasionie zadowolona. Zauroczyła mnie Twoja determinacja, chce być taka laseczka. Może pisze to spiac jednym okiem, czasem tez zadaje te pytania jeszcze ile tego żeby było to, a to ile czasu na to bla bla bla. Ale co raz mniej, ta piana co ja biłam całe życie – mniej jest sztywna już ? coś planuje i dosięgam tego- mysle nawet ze jestem trochę inna . Nie sypie soli tam gdzie nie trzeba, mysle ze „Będą ze mnie ludzie” 🙂 nie za bardzo znam się na ego – ale czy czasem można je połechtać czy to raczej Ziuta która powinna być sprowadzana do parteru ? Czy można sobie czasem dać ta wisienkę z torta? Yyy nagrodę ? Czerwony pasek ze świadectwa ?
Nie musisz łechtać ego, ono to zrobi za Ciebie 😀 pod byle pretekstem, zagoń go do roboty, do orki, na służbę u Ciebie, a łechtaj sobie własną duszę, jej oddaj swoją dumę, jej podziękuj, sama ciesz się po prostu. Każdy opór w Twoim życiu, to Twoje własne ego, lub opór ego świata zewnętrznego. <3
Witam czy ta diétka jest wskazana dla cukrzycy 1 dziekuje
Przeczytaj ten wpis https://www.pepsieliot.com/oczyszczanie-ciala/17430/cukrzyca-w-tym-o-leczeniu-cukrzycy-typu-1-kontrowersyjny-wpis-o-przekonaniach.html
Hej Pepsi,
fajny wpis, myślę że nie ma się co rzucać na raz na wszystkie takie zmiany, ale powoli, po jednej wprowadzać. Inaczej byłby to szok dla organizmu i chyba mocne zniechęcenie.
Ja właśnie kończę trzeci miesiąc biegania i wprowadzania innych zmian. Robię szklanki już od dawna. Planuję jeszcze pp i eliminację glutenu ( mięsa nie jem) ale to kolejne etapy. Bieganie dało mi bardzo dużo i jestem wdzięczna za to. Zabrałam się za to wszsytko po ciąży i po przekroczeniu 30 lat. ( zbiegło się to razem), ponieważ po tych wydażeniach poczułam że postarzałam się wykładniczo. Bardzo mnie to przybiło, nagle po porodzie ( a może po 30?, może oba..?) poczułam jakbym postarzała się o jakieś 5 lat. Jestem słabsza, gorzej myślę, mam mniej energii, mniej mi się chce, zbrzydłam i porobiły mi się zmarszczki, nawet po „lekkim dniu” o 21 jestem już bardzo zmęczona. Cięzko to wszystko opisać ale ewidentnie odczuwam to jako nagłe „zużycie” ciała.
Zaczęłam więc suplementować F&G, omega3, maca, kolagen, cynk, d3+k2, jod no i oczywiście 4 szklanki. MIjają 4 miesiące takiej intensywnej kuracji no i jeszcze to bieganie i przyznaję że jest lepiej, szału nie ma ale jest poprawa, poza tym pogodziłąm się już że nie osiągnę tej formy ” sprzed”. Nie mam już stanu pernamentnego i chronicznego zmęczenia w ciągu całego dnia :):) .
Moje doświadczenie pewnie jest czymś normalnym i właściwie to już to akceptuję, zgadzam się na to 🙂
Powiedz Pepsi czy żeby utrzymać obecny dobry stan powinnam się stale suplementować, czy robić jakieś przerwy, kuracje? Np 3 miesiące G&F a potem 1 miesiąc przerwy?
Przesyłam Ci dużo ciepła 🙂
w zimie 10 dni, ja robię tak, że po pewnym czasie biorę po prostu co drugi dzień 1 do śniadania, w zimie codziennie, love <3
Ja mam tylko pytanie, skoro Pani tak mało tłuszczu spożywa, to jak się przyswajają witaminy rozpuszczelne w tłuszczach np D3 i K2 oraz A,D iE? Tłuszcz również jest potrzebny przecież.
10% jest idealnie
Droga Pepsi, w jakiej formie spożywasz białka i czy zdąża Ci się zjeść coś ugotowanego? Dziękuję!
Shape Shake TiB jak widzę, że jest mus, rzadko, Hemp Protein This is BIO często, natto, często, no i od czasu do czasu zjadam 1 opakowanie Kolagenu TiB, po łyżeczce do 4 szklanki, lub do soku. Reszta z warzyw.
Jem około 10% niesurowego jedzenia, np bio tofu
Dziękuję!
Dzień dobry,
Czy nadal jest Pani na 811? Startuję z owocami, na razie same banany i winogrona, wieczorem wchodzą warzywa liściaste, trochę korzeniowych. Na razie nie dobijam do 1500kcal, ale podobno to się też zmienia w czasie. Do tej pory było surowe + nabiał, potem nabiał zastąpiony…orzechami. Ćwiczę intensywnie tylko 2 razy w tygodniu (taniec), tak to rozciąganie, lekkie wzmacnianie. Z książek Graham, Sowietów, Ehert…ale wciąż mi coś podszeptuje, że albo będę miała niedobory, albo umrę z głodu lub zwyczajnie, nie będzie mnie na to stać.
to mało kalorii, 40 % kalorii z takiego pożywienia zaraz zamienia się w energię. Owoce i warzywa muszą być certyfikowane organik, szczególnie winogrona, zielone sałaty etc tu masz parszywą 12: https://www.pepsieliot.com/parszywa-12-i-czysta-15-czyli-najbardziej-i-najmniej-zanieczyszczony-pokarm/ i trzeba się do tego suplementować . Jeśli chcesz jeść dużo słodkich owoców, ilość tłuszczu w diecie nie może przekraczać 10%
Zarówno Graham jak i Sowietow piszą, że początkowo trudno jest dojść do spożycia pożądanej ilości kalorii, ale zmienia się to z czasem. Tłuszczu nie przekraczam. Suplementuję spirulinę, chlorellę i D+K, do tego sok z buraka, kapusty czerwonej i zielonek. Mam nadzieję, że to będzie szło w dobrym kierunku.
nIgdy nie zapominaj o B12