Niestety to są wiadomości jakby laickie, a jakby udające naukowe. Nawet na tym blogu znajdziesz takie informacje sprzed 11 lat,…
Szkolenie coś tam przynosi, ale to i tak nie jest tak, jak ja bym to zrobiła. Nie umiem opanować tej irytacji. No anyway. Mam lepsze i gorsze momenty, ale ostatnio naprawdę działają mi na nerwy. Pewnie można szukać innych, ale to też zajmuje czas i energię, nie mówiąc o wdrażaniu i szkoleniu.
I koło się zamyka! Mam pełno nowych pomysłów, ale nie wystarcza mi czasu na ich realizacje, a z tej firmy na razie się utrzymujemy. Wiec jak żyć?
Że polecę Hawkinsem Davidem, Panie Hawranku, to się raczej nie uda:)
Takie emocje w życiu, w pracy, łotewer nie przełożą się na tak zwany sukces. Twoje niskowibracyjne emocje nie są świadomie dobierane do sytuacji.
Działania siłowe zawsze wywołują reakcję, antysiłę. Siła pochodzi z zewnątrz, na przykład jedynie z chęci wygranej, zysku, parcia. Zawsze wywołuje sprzeciw. Są to tak zwane siły równoważące, które jak najszybciej chcą wyrównać potencjały.
Im więcej jest w Tobie złości, tym gorzej pracują pracownicy. Jeśli zatrudnisz następnych, spadną Ci wibracje jeszcze niżej, bo stres, wyrzucasz ludzi z pracy, nieprzyjemne decyzje, co przyciągnie jeszcze więcej oporu. Jeszcze gorszych, czy niespełniających Twoje oczekiwania pracowników.
Potężne niezrozumienie tkwi już w pierwszym pytaniu: „A jak zrobić, żeby ludzie mnie nie denerwowali?”
Jak zrobić, żebym to ja nie denerwowała się na ludzi? Rili?
No to łyknij dziegciu, że będziemy pracowali nad Twoją zmianą, a nie nad zmianą ludzi. Twoja zmiana zmieni Twoją rzeczywistość. Słabi sami odejdą, a lepsi staną się znacznie lepszymi. Tak to działa. Twoja rzeczywistość jest Twoimi myślami.
Potrzebna jest nie siła, która zawsze prowokuje anty-siłę, kontr-działanie, walkę. Potrzebna jest Twoja moc. Moc nie implikuje do przeciw-mocy, Moc jest i na tym koniec. Wszystko zaczyna iść tam, gdzie zamierzasz się udać
Tego jest pełno wokół, ludzie siedzą nad strumieniem i jednocześnie są spragnieni. Jakim cudem? Nie widzą, że mogą się napoić?
Biedni niezauważający okazji zarobku. Ludzie niezauważający otaczających ich zewsząd możliwości. Goniący resztkami sił… problemem jest to, że ci ludzie tego nie widzą. Tak jak Ty masz oczywistą drogę do sukcesu, ale tego nie widzisz, gdyż uważasz, że to ludzie Cię blokują i denerwują do tego stopnia, że musiałaś o tym napisać.
Nie widzisz tego, podobnie jak inni. A rzeczywistość jest tylko Twoim lustrem. I każdego z nas. Nie zobaczysz cudów jaj sukcesu, gdy ich nie widzisz myślami.
Żeby to łatwiej pojąć przez umysł nieświadomy Freud wymyślił odwrócenie przyczyny i skutku miejscami.
No i może nastąpi moment „aha”, cyk, zrozumienie:
Uważasz, że zła praca handlowców wywołuje w Tobie frustrację, nerwy, chęć krytyki i niezadowolenie z efektów.
A teraz Freudowska inwersja:
To Twoje kręcenie nosem, wieczne poirytowanie, udawana łagodność, podszycie gniewem i złością, niska ocena pracownika, to wszystko sprawia, że oni coraz gorzej pracują. Ty jesteś sprawcą tej destrukcji.
Problemy większości firm, to zachorowany w głowę szef.
Jeśli o jakimś miasteczku, pipidówie, nagle pozytywnie piszą gazety, bo się w leśnym bajorze dobrze poczuł celebryta, całkowicie zmienia się energia takiego miejsca. Ludzie budzą się z letargu, pojawia się życie.
To do Ciebie należy podkręcanie ducha zespołu. Jedni, co chcą spać dalej, zwykle się zwalniają sami. Ci co chcą wykonywać energetyczną pracę, budzą w sobie ducha produktywności. Najlepsi w końcu budzą się aż tak, że zakładają własne firmy… i to też trzeba łyknąć.
Jeśli Twoim celem jest tylko zarabianie pieniędzy, to już zgubiłaś klucz do sukcesu. Pieniądze i tak się pojawią, ale sensem jest bycie twórcą biznesu. Dzień w dzień kreacja.
Jest też zasada, żeby nie starać się wyciskać wszystkiego do ostatniego grosza.
Trochę głębsza zasada Pareta. 5% problemów i zmartwień w firmie generuje 95% największych problemów. I te 5% trzeba sobie odpuścić. Twój dochód się yyy… podwoi.
Najważniejsze, żeby Twoja firma była jedyna w swoim rodzaju. Pracownicy wchodzą w dym w takie firmy.
Sukces powstaje w sercu, a zysk w głowie.
Co widzą twoi pracownicy? Sukces można osiągnąć tylko wtedy, gdy dzielimy się nim z innymi. Czy Twoi pracownicy odczują pozytywnie Twój sukces? Dbasz o to? Naucz się świadomie dobierać emocje do sytuacji. Skąd te straszne nerwy, skoro wszyscy zdrowi?
Teoria chaosu mówi o próbie zrozumienia czegoś, co pozornie nie jest logiczne i próbie odkrycia porządku w tym, co jest z pozoru chaotyczne. Ktoś z boku łatwo przeczyta Twoją firmę. Myślę, że teraz Tobie to też przyjdzie łatwiej.
Wyobraź sobie, że kapitan dawnego statku myli się w nawigacji na busoli tylko o 1 stopień. Na początku zmiana kierunku jest niezauważalna, ale po kilkuset milach morskich ląduje na innym kontynencie.
Gdy tylko odrobinę na plus zmienisz nastawienie do swoich pracowników, efekty mogą być kolosalne. Wylądujecie na szerokim, mało konkurencyjnym błękitnym oceanie. A tak, to ścisk dupy w ciasnym morzu czerwonym i dyszenie w ucho konkurencji.
Tak, że ten… wiesz już kto powinien się zmienić? Zmienić myślenie.
Konkludując cytatem z Davida R. Hawkinsa „Sukces jest dla Ciebie” (str 200, werset ostatni)
Wyrozumiałość dla innych automatycznie rozbudza wdzięk. Kiedy go posiadasz jesteś korkiem (który zawsze wypływa na powierzchnię; dopisała peps). Kiedy ci go brakuje, jesteś ciężarkiem.
Na zawsze Twój, Horry Porttier
Powiązane artykuły
Komentarze
Mam to samo co autorka komentarza. Od ponad roku (nie ma to związku z wirusem) mam serdecznie dość moich kontrahentów czy ludzi w biznesie, którzy paradoksalnie zapewniają mi byt. Zaczęłam to moje nastawienie mocno obserwować z dystansu bo firma, którą budowałam krwawicą od początku przez 13 lat zaczęła mi się sypać. Mam świadomość, że na moje zamówienie we wszechświecie. Niestety żadne świadome pilnowanie myśli/ego nie pomagało. Obecnie jest już bardzo źle. Wręcz tak źle jak jeszcze nigdy wcześniej nie było. Ale, do brzegu. Co wyniknęło z moich obserwacji? Sprawcą mojego nastawienia jest zmęczenie materiału. Ze smutkiem musze napisać, że iloraz inteligencji przeciętnego kontrahenta na przestrzeni 13 lat zleciał na łeb na szyję. Bez oceniania. Taki jest fakt. Moja teoria jest taka, że dobrobyt ogłupia i rozleniwia. Internet też. Ludzie nie myślą w sensie stricte. Pojawiają się pytania, które 5 lat temu nie miały miejsca, a co dopiero 10 lat temu. Jestem zmęczona pod kokardę np. brakiem czytania ze zrozumieniem. Mój mąż ,i mówi, że to też moje latka. 13 lat temu miałam 2kę z przodu, teraz już ku 4ce. Może to mix tego wszystkiego obecnie posypany wirusem. Jedno jest pewne: nie chce mi się. Totalnie nie chce mi się urabiać i zmieniać jak modelina pod niemyślących żeby nie napisać głupich.
esaa to jakby post o Tobie i dla Ciebie
Popieram, szef albo się zmieni, albo się nie uda. Ja miałam tak w jednej pracy, w końcu z żalem stwierdziłam, że nawet jakby się w końcu szef zmienił, to ja się nie zmienię (za dużo za skórę zalazło, aż do ataku nerwicy), więc trzeba było pracę zmienić. Szału nie ma, bo obecną właśnie straciłam, ale do poprzedniej nie chcę wracać, bo tam ciągle to samo, a dla mnie to toxic. A równocześnie też obserwuję jak Esaaa – mam wrażenie, że przez te kilkanaście lat to poleciało na łeb, na szyję. Ja to co rusz tylko oczy szeroko otwieram, że w takiej niejakości, niepiśmienności, niezrozumieniu cokolwiek się może udać…?
Esaa, przecież Pepsi Ci odpisała.
Pepsi, czy zycie na ziemi jest pieklem? Mam wrazenie, ze moja dusza sie tu zalogowala do awatara za jakas kare. Bylam niegrzecznym dzieckiem, od zawsze cos bylo ze mna nie tak i od malego rodzice mnie nie lubili, tlukli mnie oraz sami sie ze soba szarpali. Jak mialam 10 lat to mama zmarla, zostalam z tata. Przez kilka lat tez mnie czasem tlukl, ale potem jak skonczylam 15-16 lat to zaczelam wybuchac gniewem za kazdym razem i sie skonczylo to tluczenie mnie, gdyz to on sie zaczal bac tego mojego gniewu w odwecie. Ja szczerze mowiac jestem wdzieczna bardzo tacie, ze nie oddal mnie do domu dziecka. Mama przed smiercia powiedziala ze na pewno ojciec mnie odda i mi wspolczuje, wiec do 18 roku zycia zylam strachem ze jednak skoncze w ‚bidulu’. To nie tak, ze moi rodzice byli zli, ja pamietam, ze bylam niegrzeczna i niewdzieczna, ale tez z drugiej strony oni mnie nigdy nie kochali. Nie wiem co to milosc rodzicielska. Potem przyszedl okres matury, nie dostalam sie na zadne studia, poprawialam mature. Dostalam sie na wydzial fizyki. Rok temu skonczylam te studia, czas ciezkiej orki to byl, to chyba nie bylo to, gdyz teraz nie moge znalezc zatrudnienia. Znalazlam tylko jako sprzataczka, pani fizyk sprzatajaca za mniej niz minimalna krajowa. Ledwo wiaze koniec z koncem. Jesli chodzi o zwiazki to oczywiscie tez tu pewna aberracja jest. A mianowicie mialam piekna relacje, o dziwo, przeciez jestem takim zlym czlowiekiem, a trafil mi sie ktos dobry. Ale nie moglam uprawiac seksu, gdyz po prostu za kazdym razem poczatek mnie tak bolal, ze w koncu nabawilam sie jeszcze dodatkowo pochwicy, czynnosci seksualne przestaly mi sie podobac, a nawet przeciwnie – nienawidze tego, libido spadlo do 0. On mnie kochal ale widzialam ze mu to nie odpowiada, wiec odeszlam, zrobilam mu miejsce na kogos lepszego. I teraz sie tak zastanawiam. Czy mozliwe ze moja dusza z gory zalogowala sie do takiego zlego awatara? Jestem zlym czlowiekiem, nie wyciagnelam zadnych dobrych wzorcow z domu, mam nerwice, niczego dobrego do tego swiata nie wnosze, ba, mysle, ze ta entropie na swiecie bardzo podwyzszam, obnizam Wam wszystkim wibracje. Powiem szczerze. Codziennie mysle o tym, zeby sobie podciac zyly, no ja juz nie chce zyc na tym padole. A potem sobie mysle, ze byc moze do jeszcze gorszego potem awatara sie zaloguje i po co mi to? Wiec co robic z tym bezsensownym zyciem? Mysle ze Wam tez nie jest moje zycie na reke, gdyz podsycam te matrixy dosc wydajnie.
Trzymaj się, odrzuć złe myśli, odpowiadam postem <3 https://www.pepsieliot.com/help-porady/18462/czy-mozliwe-ze-dusza-zalogowala-sie-do-zlego-awatara.html
Proponuję zapoznać się z książkami Pana Siergieja Nikołajewicza Łazariewa, posłuchać jego wykładów. Zrozumiesz skąd biorą się Twoje problemy i jak możesz zmienić swoją drogę życia, odczuwać szczęście i miłość. Na Facebooku na również swoje krótkie relacje.
Twoje słowo jest jak balsam a jednocześnie wnosi jasność i światło, jak kropka nad i i drogowskaz. Dziękuje że mogę to czytać, kocham ten blog ?,
Twoje słowo sprawiło mi wiele radości, wysyłam wdzięczność i miłość