ściskam Cię Italiano i życzę wszystkiego co najlepsze 😘🙌💚🍓🏵️🌷🙋
Gdy we śnie pomyślisz o potworach, natychmiast się pojawią, ale w tej rzeczywistości wirtualnej potrzeba trochę czasu na pojawienie się odbicia Twoich myśli. Dlatego nawet gdy szczerze zmieni się Twoje postrzeganie rzeczywistości, będzie trzeba jeszcze zaczekać na to co pokarze Ci Twoje zwierciadło.
Czuję się sfrustrowana tym, że próbuję wyjść z matrixu, a mam wrażenie, że bardziej mnie wciąga. Praca w korpo wśród gównianej atmosfery, czuję się tłamszona przez kolegów z teamu, którzy codziennie obniżają moje poczucie wartości. Szukam nowej pracy, bo korpo mnie dobija, aż mi się żyć odechciewa. Miotam się jak chomik na kołowrotku. I nie wiem co robić z życiem? Nie da się wyjść z tej gry, nie tracąc przy tym życia awatara, ale można nauczyć się lepiej grać. Łatwiej pokonywać poziomy trudności, więc spoczko.
Jesteśmy tutaj po to, żeby rozwijać swoją świadomość, nie będę już nawet truła o obniżaniu entropii, bo to dzieje się automatycznie, gdy zaczynasz rozumieć o co w tym wszystkim chodzi. Masz niekończoną ilość wariantów własnej linii życia. Oczywiście jedne są mniej prawdopodobne, inne zdecydowanie bardziej, ale wszystkie będą odbiciem zwierciadlanym Twoich myśli. Powiedz, czy człowiek, który cały czas myśli o chorobie, zobaczy kiedyś w lustrze zdrowego człowieka? Czy starzec, który uważa, że wszystko co dobre było dawno, a teraz młodzież i przedmioty są o penisa rozbić, psujstwo, dzicz i zgorszenie, ujrzy taki człowiek cokolwiek dla siebie fajnego, budującego, radosnego? Absolutely, Wszechświat da mu to co myśli i wciąż coraz więcej przykładów. Czy Ty myśląc to, co napisałaś, otrzymasz od Wszechświata cokolwiek innego? Zawsze otrzymujesz to co myślisz. Twój kompleks niższości dla wahadeł destrukcji nie jest niczym innym, niż manie wielkości Twoich korpokolegów, tyle, że są to potencjały o przeciwnych zwrotach na wektorach, plus, minus.
Skończ z czarnowidzeniem, nie patrz na razie w zwierciadło, powiedz tej sytuacji: tak, zgadzam się na to. Nie mówię, że to lubię, nie mówię, że afirmuję, nie mówię, że mnie to rozpierdala, mówię, że jest jak jest. Wyraź zgodę, bo wszystko ma jakiś sens. Jeśli nie masz możliwości czekać zadowól się tym co jest w danej chwili, i to jest spoko. Korpo na teraz jest spoko. Tak do tego podejdź, potraktuj tę pracę jak stopień do własnego doskonalenia, to tylko zwykły schód, da Ci wiele przyjemności, gdy tak do tego podejdziesz. Zasada jest taka, że dopóki nie masz obmyślanej strategii, nie masz pomysłu na nowy sposób zarabiania, a nawet więcej, gdy nie zaczęłaś jeszcze działać i zarabiać nie należy palić za sobą mostów. To jest wręcz prowokacja dla sił równoważących. Po rzuceniu pracy, albo żyjąc na wylotce, gdy pracę traktujesz po łepkach, gdyż szukasz nowej, wytworzy się potężne nawarstwienie potencjałów, bo rzecz jest dla Ciebie niezwykle ważna i zostaniesz wyrównana walcem rzeczywistości. Jednak, gdy zaakceptujesz tę sytuację, nołkoments, po prostu bierzesz kasę, więc robisz robotę jak najlepiej umiesz, z najwyższą starannością, ale na spokojnie, bez oceniania, dołowania się i porównywania z nikim. Robisz swoje najlepiej jak tylko potrafisz. To nie gryzonie zapędzone do kołowrotków chcą Cię stłamsić, to Ty widzisz swoją sytuację z pozycji gorszego. No to sytuacja jeszcze bardziej robi się nieprzyjemna dla Ciebie. W tej grze to Ty jesteś świadomym graczem, spróbuj to wykorzystać.
Nie jesteś ani własnym intelektem, ani awatarem, ale żeby Twoje zamiary prowadziły Cię do celu, musisz osiągnąć jedność duszy i ego. Bo tak działa tutaj ta gra, a gdy przyjdzie czas się wyautować, zostawisz zarówno ego, jak i swojego awatara i pójdziesz siać ziarno gdzie indziej, bo jesteś nieśmiertelna. Teraz najlepszym wyjściem jest pełna akceptacja tego co jest, zrozumienie, że to jest rzeczywistość, którą odbija Twoje zwierciadło, i że zmieniając siebie, zmieni się (oczywiście z jakimś opóźnieniem) też obraz w lustrze i zobaczysz coś zgoła innego. Skupienie się w dotychczasowej pracy na jak najlepszym jej wykonywaniu, zaprzestanie narzekania, potraktowanie tej pracy jak własnego stopnia, jest tym ruszeniem ze skrzyżowania. W tym czasie (po pracy) rozglądaj się za własnymi drzwiami do własnego celu, bowiem cel korporacji nigdy nie jest spójny z celami jej popleczników, czyli korpopracowników, lemurów, gryzoni, a nawet korporacyjnych szczurów w wyścigu. Jednak jest to potężne wahadło, i nie da się z nim, ani z żadnym innym wygrać. Każda walka jest pomyłką i niezrozumieniem. Nie wyjdziesz z matrixu, ale naucz się tutaj grać. Możesz też używać wahadeł do swoich celów, niech Cię podwiozą trochę, jak teraz, gdy kasa jest Ci potrzebna. Na początek musisz określić jaka praca jest Twoja, tak naprawdę to będzie określenie Twojego celu i drzwi. Powinnaś jednak pamiętać o tym, że masz prawo wybierać co Ci się żywnie chce, a Twoje możliwości są ograniczone jedynie Twoim zamiarem i poziomem ważności.
W trakcie określania jaka praca jest Twoja zupełnie nie myśl o jej prestiżowości, środkach na jej zdobycie, ani o tym, czy rzeczywiście ta praca jest Ci potrzebna. Przypuśćmy, że zastanawiasz się, czy znajdzie się wolne miejsce do tak dobrej dla Ciebie pracy, wówczas wahadła staną na głowie, żeby Cię niepokoić, rozczarowywać, a nawet doprowadzić do rozpaczy. Musisz zdawać sobie z tego sprawę, i wciąż powinnaś sobie powtarzać, że masz prawo wybierać i skoro zamówiłaś sobie taką pracę, to wcześniej czy później to się spełni. Nie ma innej opcji. We śnie Twój zamiar zadziałałby w mgnieniu oka, ale materialna realizacja ma swój bezwład, o którym nawijam po stokroć. Obraz pojawia się, jakby brodził w smole, dlatego potrzeba czasu, cierpliwości i niezachwianej pewności, że masz prawo wyboru. Proponuję, żebyś posłużyła się takim slajdem. Ty sama dokonujesz wyboru pracy, ale skąd się ona weźmie, to Cię nie obchodzi. Nie bój żaby, żaba w wodzie nie bodzie, to nie Twój problem. W przestrzeni wariantów jest wszystko, to wahadła próbują wmówić umysłowi (nakładając programy), że jest inaczej. Do Ciebie tylko należy wybrać i mieć twardy zamiar otrzymania zamówienia. I dostaniesz to.
z miłością
PS
w didaskaliach
Nieszczęśliwie zakochana w Żółtym, Kita odchodzi z korpo.
…” Tak się stało, jak prognozowano. W pewnym momencie Kita nie mogła już znieść ani jednej chwili dłużej w oczekiwaniu na egzekucję. Nawet jakby Jeloł wciąż czekał tylko na Skarlet, to co niby miała robić Kita? Jaka rola do spełnienia czekała na osobę, która doszła do momentu, w którym niczego, co wiązało się z jej dotychczasowym życiem, nie mogła obecnie zaakceptować? (mowa o korpo) Ważnych spraw powiązanych z ohydnym dla ludzkości batonem Billym nie można było nazwać ważnymi, tylko szkodliwymi. Spotkania z wipami (jakie znowu wipy?) mogły się tylko skończyć nieuprzejmością z jej strony. Dosłownie wszytko nagle zostało pozbawione sensu, a nawet otrzymało sens odwrotny. Tył na przód sensu stricto. Kita doznała objawienia, że jej całe dotychczasowe życie było nonsensem. Absurdalnym gonieniem za niczym, i że jej stopa (obecnie w wygodnym obuwiu) nigdy już nie stanie na lądzie, po którym z wprawą idiotki umiała gonić tylko w szpilkach.
A bezsens szpilek stał się dla niej wręcz symboliczny. Rzuciła się na Bogu winne szpilki, jak na przestępcę. Ciasne obuwie na wysokim obcasie, może śmieszne i okrutnie niewygodne, ale stanowiące jedynie rekwizyt na scenie. Tak czy owak Kita stwierdziła, że aktualnie umiera. Oczywiście na niby i tylko po to, żeby zrzucić swoją dotychczasową nieprawdziwą powłokę. Wyskoczyć z pociągu. Nie zauważyła nawet kiedy znalazła się w ekspresie Intercity z tobołem zobowiązań wobec Range Roverów, torebek, portmonetek czy kostiumów z logami wywindowanymi na piedestały. Nawet teraz nie mogła pogodzić się z tym, że wymienia tylko materialne gadżety, zewnętrzne oznaki wewnętrznej pustki. Przede wszystkim postanowiła wypełnić się po brzegi prawdziwym życiem. Miąższem życia. Prawdopodobnie przyparta do muru nie potrafiłaby jeszcze dokładnie określić co miała na myśli, ale była pewna, że dojdzie do sedna chociażby drogą eliminacji. A co wykreślić? – miała pełną jasność. Niestety na samej górze listy do wykreślenia siedziały jej sprawy u boku Jeloła. I to było najstraszniejsze.” …
cdn
Powiązane artykuły
Komentarze
Pepsi, co robić? Mam mykoplazme (i urea) po niewiernym partnerze i wzięłam już jedną dawkę antybiotyku. Tu się zawachalam. Kontynuować, a później regeneracja na 1000 % czy przerwać i spróbować jakiejś naturalnej kuracji?
antybiotyku się nie przerywa, jeśli to jakaś dłuższa kuracja możesz wcześniej skończyć, czyli jak tydzień to po 5 dniach gdy objawy zniknęły, chociaż top zawsze ryzyko. A potem nattychmiast odgrzybianie, już wkładaj na palcu do pochwy jogurt bio. A potem kuracja Greens & Fruits TiB,oraz 4 szklanki
Artykuł w punkt, od 5 godzin siedzę pierwszy dzień w pracy po urlopie i „już czuje się okropnie”. Najgorsze, że mam świadomość że to mnie do niczego nie prowadzi, a i tak nie potrafię się wyrwać z pętli negatywnego myślenia. Chce zmienić pracę i od dłuższego czasu szukając tylko obniżam sobie pewność siebie. Czego Wszechświat mnie chce tym nauczyć?
to Ty decydujesz, przecież to Twoja gra, to Ty stwarzasz tę sytuację,
wiem lecz jestem jeszcze na etapie że moja ogólna świadomość stanowi dla mnie ciężar, a nie zbawienie, czytałem Zelanda, wizualizuje sobie że składam wypowiedzenie i wiem że tak będzie, mimo to wciąż wiem że jestem zagubiony zawodowo, nie mam po prostu pomysłu co mógłbym robić aby to lubić i na tym zarabiać, więc niby co mam sobie wizualizować? jestem w jakimś stopniu świadomy i nie potrafię pojąć do czego mnie to prowadzi bo niby wiem że obserwuje tylko wynik jakiejś składowej swoich myśli / wiary itp mino to nijak nie mogę się z tego wyrwać, parę lat temu podjąłem złe studia, gdybym wtedy zrobił inaczej, trafiłbym na boom na rynku IT i był dziś ustawionym informatykiem, skończyłem jednak inne studia które mnie nie jarały i nawet nie chciało mi się szukać pracy w branży tylko wyjechałem do UK, tam przeżyłem poważne załamanie i postanowiłem wrócić do Polski aby się przebranżowić i studiować Informatyke, na studiach się nie skończyło bo w moment znalazłem pracę (jeszcze wtedy nie wiedziałem o zamiarze ale miałem go i wszystko się układało extra), jednak trafiłem do firmy w której zajmuje się rzeczami stricte wewnętrznymi, nie rozwija mnie to w perspektywie rynku i tylko tracę na pewności siebie odbijając się od rekrutacji i nie mając energii na to aby dokształcać się w wolnym czasie w domu, ludzi w pracy mam mega wyluzowanych, ale po prostu mnie to nie jara co tu robimy i się duszę, zastanawiam się czy mój brak energii do nauki nie wynika że po prostu w innej firmie też mnie to nie będzie interesować ale chce chociaż spróbować i na ten moment przynajmniej zmienić otoczenie… wracając jednak do powołania to niby jak je odkryć? nie mam rodziców dentystów, nie chce być aktorem, pracować w reklamie, być weterynarzem, itp…. co lubię? biegać, słuchać muzyki, spacerować na łonie natury ? i co ? nijak to się ma do kariery
a nie lubisz informaatyki? nie chciałbyś robić audytów za ciężką kasę?
nie lubię tego co aktualnie robię, lecz to jest tak szeroka branża że ogólnikowo pewnie jest coś w niej co bym polubił, jeszcze nie wiem po prostu co, na pewno mogę sobie wizualizować że pracuje zdalnie i nie muszę przebywać całego tygodnia w miejscu, w którym nie chce być lecz to na razie za mało, audytów nie brałem pod uwagę, może powinienem, kiedyś… każdy aspekt życia mam poukładany, biegam, zdrowo się odżywiam, niemal zero używek, rośnie moja świadomość życia, zawodowo jestem zblokowany na maksa i nie potrafię aktualnie z tego wybrnąć, nie rozumiem miejsca gdzie jestem, przejściowe ? zaakceptować ? próbuje, tylko nie mogę sobie tutaj znaleźć zajęcia, to co dla innych jest ważne dla mnie jest nieistotne i to mnie dobija bo nie umiem wykrzesać z siebie energii do tego aby nie walczyć z wahadłem chociaż zgadzam się i wiem że walką nic nie wskóram tylko sam sobie utrudniam, generalnie kwestie zawodowe męczą mnie już od paru lat, mam już 28 lat i chciałbym odnaleźć drogę, co do ciężkiej kasy to fajnie by było, dla mnie liczy się komfort, jak już sobie kupię dobre audio to nie myślę o zmianie za rok, telefon mam aby dzwonił, generalnie nauczyłem się że rzeczy materialny są środkiem a nie celem, jednak fajnie byłoby już zapewnić bezpieczeństwo planowanej rodzinie, spełniać się w hobby, żyć fajnie z ludźmi i mieć satysfakcjonującą pracę, tego ostatniego brakuje i to bardzo, na razie się odbijam od rekrutacji i z jakiegoś powodu wciąż jestem gdzie jestem chociaż od roku / dwóch chce stąd ucieć
Niecierpliwy umysł zaczyna wiercić i szczypać wioślarza: „Czy dobrze płyniemy? Czy szybko będziemy na miejscu? A może nie wystarczy nam sił? A co, jeśli ląd znajduje się nie tam? No oczywiście, trzeba płynąć w zupełnie inną stronę”.
W rezultacie igła kompasu zaczyna się miotać, a łódź wciąż zmienia kurs.
Mówi Ci to coś?
Skoro zawodowo jesteś zblokowany na maksa, postaw teraz na swoje pasje, nie wiem co lubisz robić, może biegać, jeździć po świecie? A pracę wykonuj jedynie z wielką starannością, gdyż otrzymujesz za nią wynagrodzenie, ale nie tylko dlatego, wszystko co robimy powinno być wykonywane starannie i świadomie. Po prostu pasjonuj się czymś, i przestań nawijać w głowie o jakiejś idealnej pracy i utrzymywaniu hipotetycznej rodziny, to wahadła chcą Ci wmówić, że tak powinieneś myśleć. Zaakceptuj to co jest, miej zamiar osiągnięcia dobrobytu i zacznij się inspirować czymś zupełnie innym. Nie ma potrzeby ciężko pracować i męczyć się aby dojść do własnego celu. W ten sposób osiąga się tylko cele cudze. Po grudach. Przestań na pewien czas myśleć o sobie w kategoriach zawodowych.
Zeland ❤
mówi, mówi…
” Zaakceptuj to co jest, miej zamiar osiągnięcia dobrobytu i zacznij się inspirować czymś zupełnie innym. Nie ma potrzeby ciężko pracować i męczyć się aby dojść do własnego celu. W ten sposób osiąga się tylko cele cudze.”
No właśnie całe to chodzenie do pracy, i cała otoczka to jest jeden wielki cudzy cel ale bez tego się z kolej nie da. Rodzina hipotetyczna jak hipotetyczna ale partnerkę już mam, dziecko w przyszłym roku – super ! – ale nie chciałbym żeby to było kosztem chodzenia do pracy której nie lubię. Troszkę takie wzorce mi zaszczepili rodzice. Obecnie mają 50 lat wyjechali na obczyznę i latają po fabrykach. Ja bym nie dał rady. Czyżby niewiedza to rzeczywiście błogosławieństwo? Czy Ci którzy nie rozmyślają nad życiem i nie biorę dla siebie lepszych opcji pod uwagę nie wychodzą na tym lepiej? Luźna myśl…
Co do ciężkiej pracy to z tym się zgadzam i tutaj akurat trafiłem do firmy idealnej, bo presji mam zero, sam sobie ją stwarzam bo nie mam pewności siebie w zadaniach i na samym wstępnie czarny scenariusz zamraża moje działania i próbuje znalezienia rozwiązania. Znowu coś wiem a mimo to nie wiem co z tym zrobić.
Myśl że to wciąż będą tylko cudze i cudze cele mnie rozwala… no ale ok. Generalnie na co dzień żyje pasją jednak jak sobie wieczorem pomyślę że jutro znowu poświęcę 10h na dojazdy i pobyt w pracy która mnie absolutnie nie pasjonuje czuje ogromny ciężar w klatce piersiowej, nie znoszę tego uczucia.
Wieczorami jak się zajmę oglądaniem filmu albo czytaniem książki to mam wyrzuty sumienia że nie poświęcam tego czasu nauce technologii aby znaleźć inną pracę, ale z kolej siadanie do nauki powinno przyjść automatycznie jeśli mnie coś interesuje. O ezoteryce, dietach, itp mogę czytać całymi dniami i mnie to nie nudzi.
Czyli co ? Biegać, gotować, robić wszystko to co lubię nie myśląc w tym czasie o pracy? Wizualizować sobie siebie w punkcie w którym chciałbym być: praca z domu, spoko kasa, luźna głowa, rodzinka, ogródek, soczek, bieganie z psem? Odrzucać negatywne myśli że się męczę w pracy, akceptować że tu jestem i robić to co jestem w stanie? PS: Właśnie siedzę w pracy i piszę ten post.
Cały czas oczekuje że dostanę jakiś znak, sygnał, sugestię jaki jest dla mnie odpowiedni kierunek, przecież to tak podobno działa? Wyciszam się, medytuje, pomaga mi to energetycznie, ostatnio trochę mniej miałem na to czasu i już myśli szaleją. Jednak mam wrażenie że życie zawodowe układa się jakoś przypadkowo. Trochę brak mi punktu zaczepienia aby nadać kierunek myślą i się go trzymać, na razie mam same ogólniki, czy to może wystarczyć? W życiu chciałem już wykonywać chyba z 10 zawodów i na każdy byłem w danej chwili napalony, żaden nie wypalił – słomiany zapał? Albo to nigdy nie był w rzeczywistości mój cel…
Dodasz coś jeszcze ?
na nic nie czekaj działaj, co z tego że cel jest cudzy teraz, bierzesz kasę, to wykonuj pracę jak najlepiej umiesz, i miej zamiar osiągnąć s∑ój cel.
Nie znam się jeszcze na tych wahadłach itd, ale też siedziałam po uszy w takim łajnie. A było tak: u pierwszego pracodawcy w jednej firmie wychwalano mnie pod niebiosa, wykonywałam swoją prace z ogromnym zaangażowaniem. Byłam asystentką prezesa. Jakbym mogła, nosiłabym go na rekach, ale za ciężki skurczybyk. Czułam się w tej firmie wyśmienicie. Taka ważna się czułam. Potem przeprowadziłam się i musiałam przenieść do innej firmy i co? I tak w dupę dostałam, że mam chyba traumę do dziś. Obgadywania, obwiniania, podkładanie kłód na porządku dziennym. Szef wspaniały, ale nieświadomy jakie harpie dla niego pracowały i kończyły mnie. Albo ja siebie. A ja sobie tak dawałam, nie miałam siły się obronić. Szłam do pracy z bólem wszystkiego. Totalna odwrotność. Teraz zgodnie z Twoimi poradami powyższymi droga Pepsi wysyłam właśnie podanie do pracy, która mi bardzo leży. Nie będę czuć się już ważniakiem, ale w dupę też się nie dam kopać, chyba, że jako podwózka. Będę się rozkoszować obowiązkami, ale też bez zbędnych uniesień. Życzcie mi powodzenia.
życzę <3
ode mnie <3
Powodzenia !!!
:):):)
Historia z powieści jakże bliska mojemu sercu. Fajnie napisałaś, to o 'miąższu życia’.
Nie mogę się doczekać następnych części 🙂
thx:)
Pepsi, napisz proszę coś o miłości, związkach i rozstaniu. Byłam zdradzana, boli bardzo
dobrze
Pepsi ? wszystko o czym nam tu mówisz to czysta prawda – „myślisz/mówisz i masz” ? Niesamowite… A takie proste ?Dziękuję!
<3
Sory, ze nie w temacie ale chce się poradzić. Mam okropne bóle głowy! Szyji i górnej części kregoslupa ale głównie głowy i to co chwile. Nie mogę normalnie pracować a prace mam wymagająca.
Obecne objawy: bóle głowy, bóle szyji tak jakby mięśnie były zmęczone, wypadające garściami włosy, łamliwe paznokcie, okropne zmęczenie i senność, brak sił. Dodam ze przyjmuje betaine hcl+ pepsyne + witaminę D3+ k2, ponieważ nic już nie trawiłam + refluks i dostałam IPP od lekarzy i dopiero sama zaczęłam brać betaine i jest lepiej z żołądkiem.Nie jem w ogóle mięsa. Na badaniach okresowych lekarz powiedział ze morfologia słaba ale nie wiem konkretnie co. Wiem ze zasugerował zrobienie ferrytyny.
W piątek jadę zrobić badania bo mam druga zmianę – podpowiedzcie co i czy mogę do was z wynikami się zgłosić?
oczywiście, że się zgłoś, ale obok żelaza i ferrytyny koniecznie zrób B12, kwas foliowy i homocysteinę, oraz badanie moczu, zrobiłabym też kontrolnie chociaż TSH, tu masz całą podstawową listę: https://www.pepsieliot.com/lista-podstawowych-badan-ktore-pomoga-ci-ruszyc-ze-skrzyzowania/
A o co chodzi z tymi siłami równoważnymi oraz piętrzenie potencjałów. Jakoś nie mogę załapać. O co kaman.
To dłuższa rozkmina, czytaj wpisy A imię jej 44, i powoli zaskoczysz. Będę o tym jeszcze nie raz pisać.
Poczytaj zelanda transfering rzeczywistosci.. czasem mnie ciary przechodza gdy widze i sama doswiadczam, ze moze to wszystko byc prawda..
Pepsi, a po co niektóre ludzkie istoty są samotne bardzo długi czas? Ja już prawie 10 lat! Wiem, wiem, było mi to potrzebne. Znalazłam po drodze to i owo, m.in Ciebie Peps <3. Bardzo dużo się nauczyłam przez ten czas, spotkałam pięknych ludzi itp itd. Mam twórczą rodzinę, ja też tworzę :-)…
Zazwyczaj nie przeszkadza mi bycie samej, bo mam czas na wszystko, ale…przecież fajne to jest gdy masz z kimś zjeść śniadanie, nie?
no to wyślij zamiar, że masz mieć kogoś. Przecież w przestrzeni wariantów są wszystkie opcje, w tym ta że spędzasz życie z kimś fajnym. I to nie jest jedyna opcja, chodzą po świecie, chcą z Tobą spędzić zycie. Podejmij bezwzględny zamiar, że cel osiągniesz, po czym coś sobie rób. Ego nie może gadać, że Tobie się nie uda. Dusza i ego muszą być zgodne, na pewno kogoś spotkasz. <3
Pepsi poproszę napisz o bielactwie . Dlaczego w skórę ?
Bielactwo: Białe plamy (bielactwo skóry):
PABA
https://thisisbio.pl/antyoksydanty/3631-paba-300mg-120kaps-gg–5060040823095.html
Cynk
https://thisisbio.pl/witaminy-i-mineraly/2184-zinc-22mg-120kaps-gg–5060040827116.html?search_query=cynk&results=31, – miej na uwadze, że cynk jest antagonistą miedzi, przy jego suplemetacji jedz suszone owoce-figi, daktyle, rodzynki, jedz od czasu do czasu pokarm z miedzianego garnka
kwas pantotenowy, masz go w chlorelli
https://thisisbio.pl/chlorella/3291-chlorella-100-organic-110g-this-is-bio–5905344040499.html
Stosuj codzienną oczyszczającą kurację 4 szklanek – chlorella w tej kuracji idzie do 4 szklanki: https://www.pepsieliot.com/szybko-naturalnie-oczyscic-watrobe-toksyn/
witamina B6
https://thisisbio.pl/witaminy-i-mineraly/2525-vitamin-b6-100mg-120kaps-gg-5060040820230.html
dziękuje za odpowiedź, Jak dobrze , ze Jesteś .
Świetne pióro Pepsi, czytam Cię jak Szołochowa;))), tylko powiedz mi Kochana, jak mam myśleć o bogactwie, jak zarabiam teraz niecałe 1200 złotych i mam na utrzymaniu moją największa miłość- córkę;). To trudne jest raczej;))) .
absolutnie nie trudne, gdy pojmiesz, że myślenie o biedzie, jeszcze to pogłębi, bo właśnie to da Ci Weszwchświat
A co zrobić, jeśli doszłam do miejsca, gdzie traktuje siebie jako trybik do kręcenia się interesu szefa. I to nie tak, że dostaje sygnały, że mam zrobić to i to, normy do wyrobienia. Mogę bez przesady uznać, że mam najlepszego szefa, jakiego można mieć. Problemem jest to, jak ja zaczęłam siebie traktować. Jako maszynę, która musi zarobić na firmę określona kwotę i jeśli tego dnia mi się nie uda, to zaczyna się samobiczowanie. I oczywiście swoją postawą pomału szefa zaraziłam, w pierwszej kolejności zerknięcie na wynik. Nie słyszę rozczarowania mimo to, ja je sobie wymyślam, nakładając rozczarowanie jego (no bo jakby miałby nie być? na swoje, po czym wracam z pracy i postępowania robota ciąg dalszy. Jak wyjść z tej sytuacji, odrzucić etykietkę narzędzia?
To takie same natrętne myśli, jak każde inne, Twoje ego akurat to opętało. Trzeba rozpraszać to nawarstwienie potencjałów, bo siły wyrównujące już czekają w pogotowiu.
Tak, rozpraszanie tego działaniem rzeczywiście skutkuje, chyba póki co to mi pozostaje, myśli tego rodzaju ot tak się przecież nie pozbędę. Przyjdzie czas, że sobie pójdą, ale teraz wciąż za nimi gonię. Dzięki <3
to dobra droga, pogodzić się z tym co jest, nie walczyć, nie miotać się, akceptować i żyć
Kurdę, a jak moja dusza ważności chce? :), wiem, że Ona tego chce nie Egon, to co robić? 🙂
Nie żartuj, a po co duszy ważność? Ależ to Twoje ego Tobą rządzi 🙂
Pepsi… A co jeśli ja chcę dużo tu i teraz, nie ma czasu na wyjaśnienia, nie ma czasu, by czekać, bo woda się gotuje, a ja jestem w niej kąpana? Chcę dużo, naraz w jednym momencie! Chcę mieć, być kimś, chcę zwiedzać, chcę żyć, zmieniać. A potem JEBUT rąbnę mordą o chodnik i wszystko się odkształca do szarej, brudnej prawdy dzikiej korpo dżungli. Wracam do korzeni, do swoich, wiem co chcę robić, kim być. Wiem. Potem pojawiają się inne rzeczy i rozmyślam, PIĘTRZE. Jest cudownie, a potem pojawia się ta jedna wykurwiscie mała myśl – i leżę i płaczę. Jak to możliwe?! Kiedy poznam, że ego+dusza = TO. Jestem ogień – zodiakalny, imienny, chiński, blablabla – to wszystko bardzo rzutuje na moje życie. Dziwią się, że jestem egzaltowna, emocjonalna, taka szalona, taka pierdolnieta. Tu i tam. Wszystko i nic. I męczy mnie to. Bo zawsze panuje chaos i destrukcja… A w zdrowiu podobnie. Chcę wszystko, co sobie wymarze, wysnie, wymyślę – to dlaczego ciągle tego nie mam?? Pokorne ciele dwie matki ssie – ale mnie mierzwi na słowo pokora! Brrrrrrr
masz się zaraz uspokoić, koniec z popierdoleniem, bo tacy ludzie, nawet jak już tuż tuż jest cel, to nagle zmieniają zamiar. Daj szansę zwierciadłu odbić dla Ciebie to co chcesz.
A najgorsze ze wszystkich jest to, że nie jestem sobą ;-( Że jestem zablokowana. Marzy mi się irokes, śpiewanie metalu, dacie ryja, glany, przekute usta i scarfing na ciele. Tyle lat jestem zamknięta we własnym ciele i umyśle. Czuję się jak zamknięty ptak w klatce. Nie mam siły śpiewać, bom chorutka. Sorencja za spam… Ludzie to małe chujki :/
zmień tę chujową ksywkę,od tego zacznij, bo zobaczysz w lustrze tylko destrukcję, kocham Cię
:DxDDD luvU2
no i tak trzymać 🙂
Fajną tu macie konwersację 🙂 Jakby tak przynajmniej spróbować do wszystkiego z jajem i bez spinki podchodzić… świat będzie wtedy przyjazny 😉
<3<3<3
LadySukces nie lepiej byloby?
Czyli jeśli lubię planszowki, i chcialbym kasę i ludzi do grania to dostane? Jeśli lubię dorgie ciuchy – z dobrych jakościowo materialow, to dostanę? Tak to działa?
to są Twoje cele? naprawdę?
Nie wiem czy są to takie prawdziwe cele. Jak odkryć prawdziwe cele?
gdy nie wyłania Ci się żaden, możesz na przykład chcieć żyć w dobrobycie, albo mieć piękny dom na wyspie, nie wiem. Trudniej jest z odkryciem własnej drogi, a jeszcze wcześniej własnych drzwi. Bo wahadła destrukcji uchylają przed Tobą drzwi, dla zmyłki, żebyś myślał, że to Twoje i dajmy na to poświęcił się korporacji, albo walczył z PiSem, czy PO, o ile jest jeszcze coś takiego, bo ja nawet nie wiem, jak wygląda nasz premier. Nie widziałam go po prostu. Bez znaczenia.
Czy jest coś zlegow celach które podałem?
nie, ale są jakieś takie małe, pośrednie, jak to może być celem, to jest element dobrobytu, ale nie powinien być celem samym w sobie, podobnie jak pieniądze nie mogą być ani celem, ani drogą do celu, ale jak się upierasz i chcesz się tak rozmywać na drobne, to Twój cyrk, Twoje małpy
Cześć Pepsi,
Piszę do Ciebie, bo jestem na rozdrożu. Pracuję w pewnej firmie, gdzie jest…obóz pracy jeśli można to tak nazwać. Wracam zmęczona i nie mam na nic siły. Trzyma mnie kasa- za wynajem pokoju płacę 900 zł. Zostaje mi około 2200 na resztę miesiąca do przeżycia.
Mam propozycję pracy, troszkę dalej i za mniejszą kasę, ale ponoć mniej stresu, bieganiiny i większy spokój…Na resztę miesiąca miałabym około 1800
zł na przeżycie po zapłaceniu czynszu i mediów.
W jakim kraju ja żyję, echh 🙁 Wiem jednak, że inni zarabiają mniej i jakoś dają radę….
Napisałam tutaj, abyś rzuciła okiem i pomogła ocenić czy lepiej wziąć tę mniej płatną pracę, a bardziej spokojną?
Jestem już wyczerpana tym wszystkim i zdołowana.
ile masz lat? dlaczego tak się przejmujesz pracą, którą masz? na czy polega,że to obóz, masz jakieś pasje?
No mam już niestety swoje lata-33. Rozmyślam już nawet nad wyjazdem za granicę, bo tutaj niczego się nie dorobię. Przejmuję się pracą, bo jak na swój wiek to nie mam nic, wynajmuję pokój. Jest mi wstyd. Powinnam mieć swoje mieszkanie i spokój w głowie. Praca polega na…sprzedaży, dużo klientów (nie chcę wdawać się w szczegóły chyba, że na priv). Pasje to rolki, bieganie, czytanie.
Ale co mi z tego,.ciągle myślę, że moi znajomi już dawno do czegoś doszli, a ja stoję w miejscu.
Czy pozostał mi tylko wyjazd za granicę żeby się czegoś dorobić?
Bardzo dziękuję, że odpowiedziałaś
Masz dokładnie to co myślisz, to Ty tworzysz swoją rzeczywistość. Czytaj a imię jej 44, kup książki zelanda transerfing rzeczyqwistości i zacznij się w końcu budzić. Co jest wstydliwego, swoją drogą, w wynajmowaniu czegokolwiek? Obudź się, bo ten smutny obraz rzeczywistości Ty sama tworzysz myślami,
Pepsi, wkradła mi się pewna nieścisłość. Nie palenie mostów, nie stawianie wszystkiego na jedną kartę jest zrozumiałe, bo atrybuty przypięte do awatara zaczną piętrzyć potencjały, jeśli awatar zostanie postawiony pod ścianą, w sytuacji „bez wyjścia”- chyba, że istota się przebudziła. Rezygnacja z korpo i brak alternatywy taką ścianą może być. Z drugiej strony piszesz o braku lęku, bo to tylko gra, więc ostatecznie nic złego stać się nie może. Dlaczego więc z dnia na dzień nie rzucić korpo- ruszyć ze skrzyżowania, bez lęku z ufnością i miłością, za to bez prokrastynacji. Zaufać losowi, życiu, własnemu wyborowi- kto tam w co wierzy, że może być tylko lepiej, bo skoro sytuacja zaczęła uwierać to może znak, że trzeba ją zmienić. Nie bać się, rzucić się w przepaść i wiedzieć, że na dole jest poduszka. Bo ile można jak ten osiołek na tę marchewkę na końcu kija się wpatrywać…można i do końca życia… bo przecież koniec końców i tak to nie ma znaczenia???
stawianie wszystkiego na jedną kartę to może przekształcić się w potężne spiętrzenie potencjałów, ale jak już jesteś na swojej drodze, wiesz z czego będziesz żyła, to oczywiście nie będzie to postawienie wszystkiego na jedną kartę. Słyszałaś o takim przysłowiu, nie pal za sobą mostów? To nie chodzi o asekuracje, tylko o wewnętrzną pewność, że masz ochronę. Gdy masz taką pewność, że zawsze pojawi się anioł stróż, albo, że Ty udźwigniesz wszystko, bo to jest gra, ciekawa gra, coś jak branie udziału w filmie, i nie zawsze będzie to komedia romantyczna, to poluzujesz sama i będzie ok. Każdy człowiek jest inny.
Tak, słyszałam o nie paleniu za sobą mostów, ale też o innym przysłowiu, do odważnych świat należy 🙂 Masz rację, chyba chodzi o to wewnętrzne przekonanie o ochronie. Widziałam zarówno przypadek, spalenia mostu (pomimo mojego odradzania) i wylądowania z deszczu pod rynną. Widziałam też przypadki, że frustracja zmuszała ludzi do małego, pierwszego kroku potem wciągał ich wir, nie mogli się już wycofać, nie było odwrotu, nie było do czego wracać, a dziś mówią, że to była najlepsza decyzja w ich życiu. Może chodzi o przekroczenie skali i wahadło wyrównało w drugą stronę. Frustracja zmieniała się w poddanie (niech się dzieje wola nieba), akceptację i potencjał się wyzerował. Każdy człowiek jest inny.
Nie mylić odwagi z niepotrzebnym egotycznym zrywem brawury. Odwaga, to coś innego, to świadome wyjście naprzeciw lękom. Odwaga jest wysokowibracyjna, brawura i lęk to to samo, tylko znaki przeciwne, niskowibracyjne działania
Droga Pepsi, jest teraz taki czas, „specjalny”, albo i nie, ale ja już ruszam od początku września, i cóż, nie wiem, ciągle siebie pytam, na początku wiem, moje CV nie wyglądało dobrze, potem poprawiłam i jakieś rozmowy kwalifikacyjne się pojawiły i wpadło ich trochę, ale nawet jak już obniżyłam pułap ( bo wiem, brak doświadczenia, po studiach, ale jednak brak praktyki) dlaczego nikt nie chce dać mi szansy, ostatnio nawet do call center mnie odrzucili, ja wiem że to pytanie dziwne, ale bardzo chciałabym poznać Pepsi Twoja opinię na ten temat
napiszę może posta o sytuacji że ludzi odrzucają <3
Cześć Pepsi. Jestem nieszczęśliwa w pracy, w której obecnie pracuję. Pracuje z dziećmi. Praca ciekawa ale potrafi zmęczyć psychicznie. (Zlobek). Pracuje dopiero pol roku. Okres próbny zaliczony. Wydaję mi się że to jeszcze mnie tak nie irytuje jak postawa współpracowników, którzy na wszystko maja wylane i czekają aż ktoś inni zabierze się za pracę. Pisze do Ciebie bo mój facet mowi, że to ja problemem jestem i mam usiąść i nic nie robić jak inni. Ale to nie ja. Nie jestem konformistka, nie cieszy mnie picie kawy na dupie caly dzien. Kłócimy się o moje nastawienie. On twierdzi, że są inni i dlaczego się dziwie kiedy wszystko sama biore na barki. Lubię pracować z dziecmi, kreować i dawać impulsy do działania choc ich koncentracja trwa 2-3 minutki. Dlatego myślę o zwolnieniu i o pracy z troche większymi dziecmi. Nie mam tylko doświadczenia aż tak dużego.. Widze ze to go denerwuję. „Poddajesz sie” mowi. Ja na to to nie dla mnie tam gdzie jestem. Mam 32 lata po ślubie , nie mamy dzieci. Ta praca miala byc stabilizacja zeby zajść w ciążę. Miotam się i mam wrazenie w ze wszystko mi ucieka z dłoni. Czuje ze to moze byc krok do zmiany. Zebrałam w tym poście moje myśli. Pracuje w sektorze społecznym, zastanawiałam się o własnym biznesie. Poradz prosze dobrym słowem.
Pojawiłaś się w grze w swojej sprawie. Co Cię obchodzi ile pracują inni ludzie, oni są tutaj w swojej sprawie. W pracy się pracuje. Przychodzisz z pracy, nadajesz, jak to Cię wykorzystują, a gościu daje Ci paskudną radę, bo śpi. W pracy oddajesz się w najem i pokazujesz światu najlepszą wersję siebie. Na tym polega kreacja. Jesteś nieszczęśliwa bo inni mniej pracują, albo że małe dziec za mało kumają? Jeśli Twoja praca Cię stresuje, to rzeczywiście zmień pracę, ale to ta sama osoba pójdzie do innej pracy z oczekiwaniami, roszczeniami wobec ludzi, z ciągłym porównywaniem jak to jest wykorzystywana., czyli lepsza od innych. Wszyscy wszystko olewają, tylko ona nie, bo nie potrafi. Rozumiem, że ta praca ma być tylko na przeczekanie na zaciążenie, żeby potem odejść i zająć się swoim potomstwem, a z tamtej pracy mieć tylko korzyści materialne? No to co się dziwisz, że oni olewają, skoro to jest ich opcja constans? Więcej dobra i światła wlej do swojego życia. I spójrz obiektywnie na ile możesz. I wyciągnij wnioski, że facet nie jest do narzekania na kolegów z pracy, tak jak matka nie nadaje się do narzekania na koleżanki ze szkoły. Nie rozumieją i nie potrafią dobrze doradzić. <3
Yhm oczekiwania biją po oczach w moim poscie.