Pepsieliot
Możesz się śmiać, ale i tak za kilka godzin
zmienisz swoje życie...
214 983 855
106 online
35 456 VIPy

Powiem krótko, Twoje ego wypije energię życiową do ostatniej kropli …

Powiem krótko, Twoje ego wypije energię życiową do ostatniej kropli …

Zrób coś z tym

ALEKSANDER Wielki (co robią z człowiekiem narzucone wizualizacje, widzę tylko blondowłosego Colina Farrella) złożył przysięgę u stóp swojej matki, że podbije cały świat. „Ja” Aleksandra pragnęło, by podbił on cały świat. Wielkie ego Aleksandra oczywiście wymaglowało go, wydusiło jak cytrynę, zgubiło, tak jak zgubi każdego z nas. Ego tak działa.

tumblr_lngkz7omdh1qbz2bb

Ale wcześniej: Rzeczywiście niemal do tego doszło (do podboju całego świata). Niemal, bo jeszcze wtedy nie odkryto niektórych kontynentów, jak Ameryka. A także dlatego, że gdy dotarł do granic Indii opadł z sił. Był stosunkowo młody, miał zaledwie 33 lata, jednak jego energia życiowa wypaliła się. Uszło z niego powietrze. Postanowił wracać do Aten, do swojego domu. Zmarł jednak w drodze, oddalony o  jeden dzień od swojego miasta. Osobistym nauczycielem Aleksandra był wielki grecki filozof Arystoteles, co tłumaczy też ogromną inteligencję młodego wodza.

ALEKSANDER miał jasność, że odchodzi, przywołał więc naczelnego dowódcę i wypowiedział dziwne życzenie: – Macie mnie ułożyć w trumnie w ten sposób, żeby moje dłonie znalazły się na zewnątrz. I w ten sposób mnie pochowajcie. – Zdumiewa mnie to życzenie – odpowiedział dowódca – Brakuje mi tchu, żeby ci to wyjaśnić. Powiem krótko: chcę pokazać całemu światu, że odchodzę z pustymi rękami. Sądziłem że w miarę upływu lat staję się coraz potężniejszy, coraz bogatszy. Tymczasem ubożałem. Urodziłem się z zaciśniętymi dłońmi, jakbym coś nich trzymał. Teraz nie mogę zacisnąć dłoni w pięści, bo do tego potrzeba energii życia. Chcę by wszyscy wiedzieli, że Aleksander Wielki odchodzi jak żebrak, z pustymi rękami. Nie wydaje się by ludzie wyciągnęli naukę z tej lekcji, której im udzielił ten wielki zdobywca.

Ego jest źródłem wszelkich problemów człowieka

Stąd są wojny, nieszczęśliwe małżeństwa, i poczucie przegranego życia. Gdy jesteś spętany koncepcją ego, zaczynasz uważać swoje istnienie za pomyłkę. W związku z tym zaczynasz zazdrościć innym urody, bogactwa, wiedzy i nieustannie się z innymi porównujesz. Przysparzamy w ten sposób bólu sobie i innym. Upragnione jutro nigdy nie nadchodzi, a my spędzamy życie cierpiąc i wierząc, że przyszłość nam to wynagrodzi.

Ego nie może istnieć w czasie teraźniejszym, lecz jedynie w przyszłości, lub przeszłości

Analizujesz przeszłość, wspominasz, marzysz o przyszłości, boisz się przyszłości, wymyślasz przyszłość, Ale nie ma Cię tu i teraz. Masz gdzieś nauczkę Aleksandra Wielkiego, gdyż dajesz się ponieść własnemu ego.

Twoje Ego wypije energię życiową do ostatniej kropli …

Tymczasem nikt tak naprawdę nie wie kim jesteś, ani Twoi rodzice, ani przyjaciółka, Nie mówiąc o dzieciach, czy mężu. Opinie o Tobie będą powierzchowne. Tylko Ty możesz poznać swoją prawdziwą tożsamość. Ale stanie się to tylko wtedy, gdy uwolnisz się od własnego ego. Ego to przeciwieństwo prawdziwego „ja”. Nie jest Tobą, nie było i nie będzie. Jest to złudzenie stworzone przez społeczeństwo. Tylko Ty w sobie samym możesz odszukać sens życia i zrobisz to. Już Cię kocham. Źródło: „Księga ego” Osho


Blog pepsieliot.com nie jest jedną z tysięcy stron zawierających tylko wygodne dla siebie informacje. Przeciwnie, jest to miejsce, gdzie w oparciu o współczesną wiedzę i badania, oraz przemyślenia autorki rodzą się treści kontrowersyjne. Wręcz niekomfortowe dla tematu przewodniego witryny. Jednak, to nie hype strategia, to potrzeba. Może rzuć gałką na to: Dobre suplementy znajdziesz w naszym  Wellness Sklep


Disclaimer: Info tu wrzucane służy wyłącznie do celów edukacyjnych i informacyjnych, czasami tylko poglądowych, dlatego nigdy nie może zastąpić opinii pracownika służby zdrowia. Takie jest prawo i sie tego trzymajmy.


       

(Visited 6 364 times, 1 visits today)

Komentarze

  1. avatar Carrie 21 października 2016 o 17:19

    <3

  2. avatar Aja 21 października 2016 o 18:17

    Pytanie czym jest „ego”, jakie jest jego źródło i po co mu nasza enegia? Spotkałam się z teoria, że to własnie ten „kochany bóg” żywi sie ludzkim cierpieniem.

    1. avatar Jarmush 21 października 2016 o 20:00

      no co Ty? Bóg to Ty, Jezus, Budda, każdy, przecież w nas jest właśnie ta energia boska wszechświata, porobiło się ego i urosło, ale nadchodzi czas na przebudzenie. Coraz więcej ludzi się budzi i widzi czarno na białym prawdę. Ego to tylko dialog w głowie, im ktoś ważniejszy na tym świcie tym ma większe pokopane ego.

  3. avatar Aja 21 października 2016 o 18:18

    Ok, juz znalazłam odp w artykule.

    1. avatar izis01 21 października 2016 o 22:29

      Budda nie był bogiem.
      Aż chciałoby się zaśpiewać za Paktofoniką „jestem Bogiem”:)
      Z tłumionych emocji(zwłaszcza złości, frustracji)rodzą się choroby…przeważnie psychiczne i takie, których podłoża nie znają „najlepsi medycy”;)…pewnie hashimoto też…

      1. avatar Jarmush 22 października 2016 o 04:25

        oczywiście że jest, jak każdy człowiek, w tym Jezus. Budda i inni Buddowie (w tym Jeden z najbardziej przebudzonych Jezus) zrobili tylko ten krok dalej, czyli stali się świadomi, przebudzili się, a przebudzić się oznacza zobaczyć prawdę. Jesteśmy wszyscy częścią tego samego tchnienia Boga, jesteśmy nim samym

  4. avatar Madzia 21 października 2016 o 19:19

    Tak zgadzam się potwierdzam tylko jest cholernie trudno zatrzymać ego ,gdy zapala się gniew !!!!!! Bycie tu i teraz wszystko to można ogarnąć do momentu gdy idąc na wywiadowke moje ego stworzyło gotowy obraz jak to będzie wyglądało ! I dostalo strzał w twarz !!!! Zlosc jaka potrafi zapalic bywa trudna do zatrzymania !!! Udało mi się trzeba było się przyznać że to moja wina … niedopilnowalam … Itd.itp. Więc po pierwsze dla przyjemnych oczekiwań na krótko przed spotkaniem w szkole przeniosłam się w przyszlosc !!!! ( Do tej pory były przyjemne ) i co dostałam nauczkę !!!!! Po drugie żeby zamknąć złość w sobie straciłam mnóstwo energii !!!!!!! Żeby nie zmienić się w smoczyce ziejaca ogniem na przestraszone dziecko !!!! Dwa dni zbieralam się do kupy po tym wydarzeniu ile potu wylalam ,zielska zjadłam ,wody wypilam z 8 litrów ,medytacji …itp. !!!!!!! Bardzo rozczarowalam się własnymi odczuciami !!!!!!! Tak że Pisz częściej te oczywiste prawdy bo ciągle ich za mało życiu ,dzięki i pozdrawiam

    1. avatar Jarmush 21 października 2016 o 19:57

      złości nie powinno się zamykać w sobie, trzeba z siebie wyrzucić, zaakceptować złość, i uczyć się niemyśleć, czyli medytować choć po trochę., Bardzo pomaga zejście do serca. Ja sobie mówię, dobra, to mnie denerwuje strasznie, ale to moje ego jest wściekłe, a teraz spojrzę sercem na sprawę i jakoś od razu robi mi się lżej. Nie tłum złości.

      1. avatar Ana 2 grudnia 2017 o 12:54

        Jak schodzisz do serca? Jak to czujesz?

        1. avatar Jarmush 2 grudnia 2017 o 21:02

          czuję że kocham, współodczuwam, przestaję się złościć, jakoś tak

    2. avatar aaa 25 października 2016 o 12:48

      znasz to „Miej wyje… a bedzie ci dane”? To specyficzny rodzaj oduszczenia.

  5. avatar kajka 21 października 2016 o 19:55

    swoją drogą, zawsze mnie interesowało skąd w ludziach EGO i dlaczego społeczeństwo ma tak wielki wpływ….

    1. avatar Jarmush 21 października 2016 o 20:06

      Ludzie komplikują życie, by wzmacniać ego. Starają się podkreślać znaczenia swojej osoby w różnych dziedzinach życia społecznego. Edukacja to system nagród i kar, co ma pobudzić aspiracje i ukierunkować dążenia. Człowiek,który kieruje się prostymi zasadami uważany jest za głupca. Dziecko przychodzi na świat jako prosta istota. Jest czyste jak niezapisana karta. Nie ma ego. Nie mówi o sobie ja zrobiłem, tylko Marcinek zrobił. Najpierw rodzice określają kim ma się stać ich dziecko. A potem społeczeństwo przejmuje to coś.

      Ego jest formą fantazji, zmyśleniem. Prawdziwa istota Twoja pozbawiona jest ego.

  6. avatar Madzia 21 października 2016 o 20:43

    Coś w tym może być ….. Dzięki za to bo w tej sekundzie wybuchu jest najtrudniej nie zrobić czegoś nieodwracalnego …… Zastosuje nie tlumic mówisz zejść do czakry serca , jeszcze jakiś sposób chętnie wyslucham kochana jestes dziewczyna <3

  7. avatar Karo Kryv 21 października 2016 o 20:46

    Boję się, że od tłumionej złości dostanę raka…
    Niby coś tam wiem, niby tu i teraz, a przychodzi co do czego i głowa pęka mi od samonakręcającej się gadaniny… Wdrapuję się w górę krok po kroku, po to by za chwilę spiralą runąć w dół. I to wszystko nie przez męża czy dzieci, tylko przez moją głowę… Gorzki trujący bezustanny dialog w głowie.
    Boję się, że za chwilę nie będę już miała siły cokolwiek z tym zrobić…
    Mogę być dobra, serdeczna i uśmiechnięta dla obcych, a w domu dla najbliższych jestem okropna, pełna wyrzutów i oczekiwań.
    Tak swoją drogą ciekawe, jak wyglądałby ten komentarz gdybym napisała go rano, nie wieczorem 🙂 Po Twoim wpisie postanowiłam
    przez kilka dni rano chwilę medytowac i pisać list do męża, mam nadzieję, że uda mi się cokolwiek uratować… I rzuciłam korpo, to było dopiero toksyczne i złe miejsce…

    1. avatar Jarmush 22 października 2016 o 04:51

      Nie obwiniaj siebie, tak zawsze było, o wiele łatwiej jest wybaczyć obcemu, niż na przykład matce, albo sobie. Zaakceptuj swoją furię i złość, a jesteś już na dobrej drodze, bo sama przed sobą umiesz się przyznać. Wyżywanie się na najbliższych ma inny sens, głębszy, bo tak naprawdę chcesz żeby się domyślili. Nie wiesz dokładnie czego, ale oni mają się domyślić, że jest Ci źle, że jesteś niedoceniana, jedyna pracowita w domu.
      Drugi człowiek obok Ciebie, nawet twoje dziecko to świadomość, która podpięła się pod Twoją genetykę,ale być może to stara dusza, która przeżyła znacznie wiecej niż Ty. Może teraz daje na luz.
      W każdym momencie dnia staraj się być obserwatorem tego co się z Tobą dzieje, nie tylko jak medytujesz. Jak masz potrzebę się wściec, to zaakceptuj to, a potem spróbuj zejść do serca.
      Ile razy jestem niedobra dla ludzi, w tym dla tych w domu, mam taką myśl, czy sama chciałabym z kimś takim jak ja przebywać, czy chciałabym mieszkać w takim domu, gdzie wisi w powietrzu jakiś stały dramat, awanturka, podminowanie. To działa doskonale, patrzę na siebie z boku i zaczynam się śmiać.
      Mężczyźni nie lubią dostawać takich listów, to ich przeraża. Krótki smsik, masa uśmiechu i nie stwarzanie problemów, od już i wszystko powoli wróci do pierwszych dni po poznaniu.

      1. avatar Niki 23 października 2016 o 10:21

        Gdyby była taka opcja, Pepsi dostałaby ode mnie soczystego lajka <3 za tę odpowiedź, w punkt!

        …a te listy do męża i innych osób wcale nie muszą być dostarczone, prawda… pisze się je po to także, aby wyrzucić z siebie i już tego nie ma, symbolicznie, oddać, zapisać i tym samym zdjąć z siebie ten ciężar – winy, lęku, złości czy czegokolwiek, w taki sposób oczyścić się z tego emocjonalnego czarnego brudu. A że te słowa nie dotrą do adresata to nic, on może nawet dopiero po przeczytaniu dowiedzieć się jaki ciężar nosiła bliska mu osoba, po co mu więc oddawać ten ciężar? Przelanie na papier ma nas zmienić wewnętrznie i to od nas wtenczas zależy jak w tym nowym momencie nowa ja poprowadzę tę relację.

        1. avatar Jarmush 23 października 2016 o 10:42

          <3

  8. avatar Milkman 21 października 2016 o 20:47

    Dzis wzięło mnie bardzo osobiście…
    Dziś (wreszcie) przyznałam sie przed soba ze jestem bardzo samotna. Jestem :(.
    Mam wspaniały kontakt psychiczny i emocjonalny jedynie z mezem i synem. Rozmawiam z nimi rowniez na tematy z tw bloga. Bardzo bardzo duzo, ale nie wszystko.
    Brakuje mi dobrych znajomych, prawdziwych przyjaciół. Mam znajomych na poziomie rozmów o pogodzie lub pouczania jak powinno sie … (wpisz czasownik). Tu przypomniał mi sie E Tolle ze swoja samotnością. Cześciowo winna jest sytuacja – krotko przed 40-tka wyprowadziłam sie do UK i bariera kulturowa i językowa mnie zabija. Z drugiej strony wyjazd dał mi spokoj finansowy i emocjonalny (bezcenne).
    Tak wiec jestem tylko matką i żoną. Nie mam odrębności, niezależności i poczucia wartości na poziomie zawodowym i towarzyskim choc wieksza czesc zycia chodziłam do pracy, pracowalam.
    Mocno przeszkadza choroba ktora od nastu lat powoduje ogólne osłabienie i koszmarne rozkojarzenie wiec trudno sie uczy czy pracuje.
    Ostatnią deską ratunku (pierwszą sensowną) jest ten blog, poniewaz poszłam na biorezonans i sie leczę 🙂
    Dziwnie sie z tym czuje. Tak to ma dalej być?

    1. avatar Jarmush 22 października 2016 o 04:40

      Ludzi „poszukujących” przybywa, więc bądź dobrej myśli. Są delikatni, nienachalni, budzą się, albo już są świadomi. Ja też sądziłam, że nikt mnie nie rozumie, bo jestem … inna, lepsza, fajniejsza (oczywiście bym się nawet przed sobą do tego nie przyznała, sądząc, ze „wina” leży po stronie mniej fajnych), gdy zaczęłam się budzić, okazało się, że jestem otoczona wspaniałymi ludźmi, kulturalnymi, delikatnymi, którzy rozmawiali ze mną grzecznie o bananach, bo o czym mieli rozmawiać? O moich sukcesach? Teraz widzę o ile dalej byli ode mnie, a jednocześnie jak bardzo nienachalni, bez konieczności przepychania się ego. Widzę to czarno na białym. A takich ludzi będzie coraz więcej, skoro nawet takie typy jak ja się budzą. Przyjaciele są wszędzie, ludzie życzliwi. A jak ich jeszcze nie ma przy Tobie, to wszystko zależy od Ciebie. Im bardziej będziesz się budzić, tym bardziej wspaniali ludzie (ale też bardzo pozytywne zbiegi okoliczności) będą do Ciebie lgnęli.
      Cieszę się też, że Twoje ciało będzie wkrótce wyleczone.

  9. avatar suchar 22 października 2016 o 07:44

    tu suchar-lubię ten temat, bo jest b.ważny a pomijany w terapiach ogólnych psychologicznych i dietetycznych… jako podstawa do wyleczeń i trwania w zdrowiu …A dlaczego…??? Noooo przecież wiadomo…dohtorzy się jeszcze nie ”obudzili”…po dyżurach…/;-)

    1. avatar Jarmush 22 października 2016 o 09:42

      sucharu 🙂 sie budze sie

  10. avatar Margo 22 października 2016 o 10:10

    Też dużo rozmawiam o bananach, od tego zaczynam, niby prosty temat ale nie dla każdego, fajna jesteś Pepsi.

  11. avatar Jagna 22 października 2016 o 11:45

    Uwazam , ze wszystko to kwestia odpowiedniego spojrzenia i wlasnie nie patrzenia tylko pod katem wlasnych oczekiwan i wyobrazen. Ktos wspomnial o toksycznosci korpo. Zreszta pepsi tez wspomina czasami ze to nie fajne miejsce. Ja pracuje w korpo i jeszcze niedawno patrzylam na moja prace przez pryzmat tego co mowia ludzie albo tego o ile wyzsze stanowiska i kase maja moi znajomi. Teraz wyglada to inaczej. Mam super ludzi w swoim dziale ( w pracy czytamy tego bloga i gadamy) . Pracujemy owszem ale mimo korpo regul czujemy sie wolni. A to za sprawa samych siebie. Nie wprowadzamy wyscigu szczurow ,pomagamy sobie. Zamieniamy sie zmianiamy. Poprawiamy po sobie skwaszone sprawy. Duzo by pisac. Czasami rozmawiam z ludzmi z innych dzialow i sa zdziwieni ze mozna miec taka atmosfere. Dlaego uwazam ze wszystko zalezy od ludzi. Ich podejscia i dystansu. Zrozumialam ze czasami ani lepsze stanowisko ani kasa nie dadza switego spokoju. Zreszta tak samo jest w domu. Posprzatany dom i lepszy samochod niczego nie zalatwia. Ogolnie dla umeczonych zwiazkiem polecam krotka rozlake. U mnie zadzialalo swietnie w dwie strony. Moje ego z dnia na dzien maleje i okazuje sie ze nie tylko czuje sie szczesliwsza ale tez i moj maz i syn. No i ten przyplyw energi.

    1. avatar Jarmush 22 października 2016 o 11:59

      To rozumiem że moją książkę (darmowy e-book) już wszyscy w korpo czytaliście :)))) http://www.pepsieliot.com/zle-czyli-pokolenie-sushi/

  12. avatar Jagna 22 października 2016 o 12:02

    Procho 🙂

  13. avatar Maggie 22 października 2016 o 12:22

    Czy uświadamiać na sile swoich bliskich w obawie o ich zdrowie czy poczekać jak sami się obudza jeśli zechcą? Czy na razie zarażać ich pozytywna energia serca? 🙂

    1. avatar Jarmush 22 października 2016 o 13:36

      energią serca i delikatnie przemycać to i owo, póki co pepsi tak robi, a to książkę Osho (tutaj trzeba bardzo uważać z wyborem, bo to Budda buntownik) więc można kogoś zrazić, ale niektóre są niesamowicie przemawiające nawet do głęboko uśpionych (vide pepsi)

  14. avatar Joanna 22 października 2016 o 13:11

    Pepsi za ten wpis
    z całego serca dziękuję:)

    1. avatar Jarmush 22 października 2016 o 13:34

      <3

  15. avatar gagatec 22 października 2016 o 15:09

    🙂 Daaawno temu kiedy zaczynałam być nastolatką, piąta klasa jakoś tak, po krytycznym oglądzie własnej fizjonomii stwierdziłam, że mój brzuch nie jest płaski a okrągły. Postanowiłam coś z tym zrobić, zakupiłam w kiosku zeszycik z dziesięcioma asanami jogi(mam do dziś:) wygrzebałam z komiksów o kapitanie Żbiku ćwiczenia i techniki ju-jitsu i judo..no i do dzieła.. a i jeszcze biegałam(to akurat mi przeszło z wiekiem 🙂 Dość szybko brzuch stał się płaski a ja nowe umiejętności typu rzut przez prawe biedro:) perfidnie używałam na kolegach..Takie były moje początki z ,,innym”. Ponieważ sztuki walki czy joga kładą nacisk na samodoskonalenie wewnętrzne, na bycie obserwatorem, co jest moją obsesją:) do dziś, jakoś naturalnie przyszło mi wychowywać moje Ego. We wschodnich filozofiach ideą przewodnią jest zrobienie ze słabości mocy. Naturalne dla mnie było, że człowiek ma słabości różnej maści i jego powinnością jest przezwyciężanie ich i praca nad sobą. Jakoś kościół i jego wierni nie byli zbyt dobrym przykładem na skuteczność ścieżki katolickiej 🙂 więc wraz z podstawówką dałam sobie z tym spokój.. Jeśli człowiek myśli o sobie jako o ciele no to ma problem z Ego nie mający końca:) Wydaje mi się, że ego jest jakby naturalną konstrukcją budowy istoty typu człowiek 🙂 a przylepione do tej konstrukcji różne programy i podpięte pasożyty wzmacniające te programy, to jest to co w d..ę gniecie przeciętnego użytkownika ciała. ..Nie wiem czy tu nie jest ten ,,myk” istot tzw.przebudzonych, wzywających do pozbycia się ego przez człowieka, bo co innego pozbywać się przywar, słabości i napełniać się ,,energią moralną” a co innego pozbyć się kawałka konstrukcji i to może kluczowej(a ciekawe czy się komuś udało pozbyć ego :)).. Zmiana przekonań nawet na drodze własnych doświadczeń jest zwykle rzeczą bolesną, a dla Ego ból to sygnał organizmu, że coś jest bardzo nie tak i trzeba natychmiast działać. Tu widać, że nie ma rozróżnienia na ból fizyczny i psychiczny, ból to ból. Ego uruchamia więc wszystko co ma na składzie, żeby uniknąć sytuacji bolesnych i tak robi nam krecią robotę. ..A my jaśnie oświeceni tą wiedzą o działaniu Ego robimy tak, żeby ,,nasze” było na wierzchu, oczywiście przy pomocy Serca i Rozumu albo odwrotnie. To są tylko moje dotychczasowe przekonania , wspierane przez moje Ego co widać, słychać i cuć 🙂 ..Przypomniało mi się, że jest jeszcze Ego duchowe, nawet nie chcę myśleć co ono może:)

  16. avatar malena 22 października 2016 o 15:56

    Ech pepsi moja droga, jakie to wszystko nieprzypadkowe W każdym razie naprawdę bardzo mi milo wraz z Tobą otwierać oczy

  17. avatar Asia z Warszawy 22 października 2016 o 20:30

    <3

  18. avatar Misza13 22 października 2016 o 20:44

    Pepsi, wspomniałaś w którejś wypowiedzi o starej duszy. Myślę, że to od jej wieku zależy szybkość i lekkość obudzenia. Napisz o tym, proszę (chociaż sporo jest informacji w necie), bo Twój blog dla wielu jest drogowskazem. Pisałam też kiedyś w komentarzu, ale się powtórzę, bo w mojej drodze do obudzenia się było to niezwykle ważne, mam na myśli 6 cnót serca. Duuużo Miłości wszystkim życzę

  19. avatar Darp 23 października 2016 o 11:22

    Nie rozumiem o co chodzi z przebudzenie, głos w głowie mam ciągle, myślałam ze taki dialog ze sobą to coś pożądanego, ten glos pozwala mi funkcjonować tak jak chcę, nie spinac się bzdurami. Leczenie dietą jest świetną książką, pomysły zdrowotne z bloga u mnie sprawdzają się ale gdy zaczynam z kimś o tym rozmawiać to ma mnie za oszołoma, mąż uważa to za gusla, dlatego wycofuje się.

    1. avatar Jarmush 23 października 2016 o 13:51

      szkoda, ściskam Cię
      a głos w głowie, ten nieustający dialog, to ego, czasami miłe, twórcze,ale już za chwilę niezadowolone

      1. avatar iGrazka 24 października 2016 o 14:30

        Widać,że jesteś na początku drogi,to świetnie ! Pamiętaj,Ty i mąż to dwie różne osoby, jeśli Ty się nie przebudzisz,to razem będziecie uśpieni jeszcze długo,a szkoda życia…Ja już na początku małżeństwa zawalczyłam o siebie,sprzeciwiłam się całej rodzinie,mężowi też.Łatwo nie było,byłam bardzo niepewna siebie,ale mam taką konstrukcję,że nie mogę działać przeciwko sobie. I co? Jesteśmy szczęśliwym małżeństwem ponad 30 lat,wychowaliśmy wspaniałe dzieci i z roku na rok jest coraz lepiej.
        Czasami mąż kiwa głową patrząc,co czytam,czym się interesuję,ale szanuje mnie,wie,że mam swoje zdanie.Docenia moje poczynania dotyczące jego i mojego zdrowia. Jesteś odrębną istotą, idż swoją drogą, będziesz szczęśliwsza, rozwiniesz
        się, będziesz mogła wnieść wiele pięknych i mądrych rzeczy do waszego związku. Wierz mi, warto

        1. avatar Jarmush 24 października 2016 o 16:51

          do mnie mówisz?

          1. avatar iGrazka 25 października 2016 o 07:17

            mówię do Darp

          2. avatar Jarmush 25 października 2016 o 07:53

            aaaaa, to sorki – w kokpicie tego nie widać

  20. avatar el 23 października 2016 o 15:39

    tak bywa, ze najukochansze osoby zatrzymuja na drodze do przebudzenia…poniewaz od czjegos nastroju sie latwo uzaöeznic, warunkowanie jak u malpek w cyrku w stosunku do tresera 🙂

    1. avatar Darp 24 października 2016 o 18:57

      Chyba do mnie; )

  21. avatar Sasanka 24 października 2016 o 14:55

    Mnie Pepsi natomiast interesuje jak to jest z osiąganiem marzeń, celów… Według jednych np. Rhondy Byrne i Anthonego Robbinsa wizualizacja plus wdzięcznośc, tak jakbyśmy to już mieli, przynoszą efekty. Bardzo cenię, to co przekazują w tych książkach ale czytając również Osho, Tolle próbuję rozkminic co jest właściwe, bo drudzy tak wywnioskowałam, twierdzą, że myślenie o przyszłości to rarytas dla ego, już sama potrzeba posiadania czegoś równa się przywiązaniem. Na przykład pragnę podróżowac, miec super pracę, męża, rodzinę, domek w wymarzonym miejscu- myślę o tym, marzę ale potem nachodzi mnie refleksja- przecież to nie bycie tu i teraz. Hmmm, co o tym sądzisz?

    1. avatar Jarmush 24 października 2016 o 16:48

      Osho, Tolle to buddowie, oświeceni, nie można porównywać ich porad z kimś kto wiedzę zdobył ucząc sie na przykład psychologii. Widzę sama po sobie, ze są to wciąż różne światy, co nie znaczy żeby sobie nie pomagać na wiele sposobów, adekwatnie do stanu własnej świadomości , chociaż za skutek nie ręczę

      1. avatar marzyciel 25 października 2016 o 08:21

        Hej Sasanka 🙂 Jeżeli Pepsi pozwoli? to powiem Ci, że można marzyć i spełniać marzenia będąc jednocześnie w tuterazji. Sam staram się to robić od jakiegoś czasu (kilka lat) i doskonale się przy tym bawię. Jeżeli chodzi o nauczycieli, których wspominasz – moim zdaniem warto brać z nich tylko to co Tobie pasuje a nie wszystko jak leci – przynajmniej ja tak robię. Co do marzeń – każdy z nas ma inne marzenia, każdy z nas będzie inaczej odczuwał emocje związane z ich realizacją lub jej brakiem dlatego nie ma i nie będzie gotowej recepty na problem jak spełniać marzenia. Żaden Robbins czy inny Grzesiak nie poda stuprocentowej metody jak to robić (chociaż niejednokrotnie mogą to obiecywać). Ja również nie znam stuporocentowej metody – widzę tylko to co działa u mnie 🙂 Najważniejsze jest by być jak najbliżej siebie, jeżeli będziesz słuchała siebie – prawdziwej tej z serca – to ego wyrastające na pożywce porównań do innych będzie słabło. Nie wiem czy jest możliwe dotarcie totalnie do samego źródła siebie, być może to jest ten stan oświecenia czy przebudzenia o którym Pepsi coraz częściej – ku mojej uciesze – pisze. Wiem, że odkąd jestem bliżej siebie niż kiedyś, kiedy tak naprawdę siebie nie widziałem jest mi zdecydowanie lepiej, a marzenie i spełnianie marzeń stało się moim hobby, nie powodując ucieczki z tuterazji do kiedyś tam być może. Pozdrawiam serdecznie – marzyciel.

  22. avatar el 24 października 2016 o 18:16

    Przeciez wizje o domku mozna przezywac w terazniejszosci i ta wizja i jej skutek moze pomioc wielu istotom, tylko wizja ma byc z serca!

    1. avatar Jarmush 24 października 2016 o 18:27

      ciągłe marzenia, zamiast bycia tu i teraz to jednak to samo co tkwienie w przeszłości, przyszłości, a nie teraz. wszystko można robić, ale świadomie. Dom może być zaspokojeniem prawdziwych potrzeb, to świetnie, gorzej jak wszystko sprowadza się do pragnień. Tak czy siak wszystko co robimy powinniśmy robić świadomie, z uważnością, jak obserwatorzy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Sklep
Dołącz do Strefy VIP
i bądź na bieżąco!

Zarejestruj sięZaloguj się

TOP

Dzień | Tydzień | Miesiąc | Ever
Kategorie

Archiwum