Jak często słyszy się slogany z gatunku „wszystko jest dla ludzi”, „byle z umiarem”, „raz na jakiś czas nikomu nie zaszkodzi”, „świata nie zbawisz – inni i tak to kupią”?
Znajomemu artyście o dość znikomej świadomości żywieniowej i wyjątkowo lekkim duchu zadałam jakiś czas temu pytanie. Pytanie co prawda nie całkiem grzeczne i zachowawcze, ale – na moją obronę - wynikające z kumpelskiej troski mierzonej ilością pytań zadanych matczyno-irytującym tonem głosu. - Powiedz mi, zjadłeś ty w tym tygodniu jakieś warzywo poza plasterkiem pomidora na kanapce? Znad talerza parówek i jajków smażonych na rzepakowym oleju, znad kubka parującej kawy z kopiatą łyżeczką cukru, łypnął na mnie i orzekł, co następuje - Mięso, zielona herbata, dobrze się wysypiać, nie przeginać z ostrym sosem, jeść tłuściutki ramen na kaca i niczego sobie nie odmawiać, bo od tego się umiera. Oto moja metoda na długowieczność, mówię Ci! - I czujesz się tak doooskooonale? – spytałam puszczając znacząco oko. - No nie kpij, kaman, przecież o siebie dbam. Wszystko jest dla ludzi! Well. Uznałam, że nic nie rozwiąże sprawy lepiej niż zatroskane cmokanie i zaproszenie na smoothieska oraz zamknięcie tematu raz na… Na jakiś czas.Tyle jednak ze wstępu. Bo klucz tkwi, jak zawsze, w zdroworozsądkowości.

Co w takiej sytuacji oznacza zdroworozsądkowość?
Po pierwsze – wiesz co jesz. I w takiej sytuacji są rzeczy, których nie weźmiesz do ust. Ciastka z olejem palmowym i cukiernicą cukru, mrożona pizza ze szczyptą tablicy mendelejewa, kurczak z supermarketu, który nie widział słońca ani trawy, truskawki z uprawy przy samej drodze, oczywiście pryskane. Nie objadasz się do granic pękającego brzucha, coca-cola skrzypiałaby Ci w zębach i generalnie jesteś świadomym konsumentem. Można by wymieniać. W wersji świadomej ultra dbasz nie tylko o to co i jak jesz, ale też o to jaką jedzenie przebyło drogę zanim trafiło pod Twój widelec. Wiesz, że jeśli czekolada, to surowa. Egzotyczne rarytasy jak kakao, kawa (pita od czasu do czasu) czy nerkowce tylko ze sprawiedliwego handlu, do tego bio bananek i generalnie parszywa 12 zawsze w pamięci.Jesz to, co podwyższa Twój poziom życiowej energii – Twoje wibracje
W Twojej diecie jest wszystko to co niezbędne. Bliskie natury, jak najmniej przetworzone i z jak najlepszym składem. Dieta często jest tym, co pozwala ruszyć ze skrzyżowania, zweryfikować swoje życiowe wybory i codzienną rutynę. Kiedy troszczysz się o swoje ciało, troszczysz się też o ducha, bo to przyczynowo-skutkowa zależność. Być może jesteś nie tylko zmotywowana, ale i pewna tego, że dobra dieta gwarantuje Ci doskonałe samopoczucie zarówno fizyczne jak i duchowe, a jednocześnie jest na tyle bogata i różnorodna, że nie zdarzają Ci się występki.Ale co dzieje się kiedy – bardziej prawdopodobna wersja - wibrujesz wysoko, dbasz o siebie i jednak pozwolisz sobie na coś, co wibruje niżej?
Na hedonistyczną pavlovą, która zerkała na Ciebie z witryny cukierni od tygodnia i w końcu, w gorszy dzień, dałaś jej się skusić, na pizzę podczas wycieczki do Neapolu, na urodzinowy obiad podkręcony paroma kieliszkami dobrego wina?Powiem Ci coś w tajemnicy – nie płacz nad zjedzonym ciastkiem i słabą wolą
Bądź wdzięczna, tak po prostu. (no chyba że przytrafia Ci się to częściej niż zdecydowanie raz na jakiś czas, ale to już zupełnie osobna historia) Obniżysz swoje wibracje, owszem. Być może odbije się to na Twoim samopoczuciu – organizm po miesiącach prawdziwie zdrowego odżywiania buduje swoistą barierę obronną przed śmieciowym żarciem. Nagle okazuje się, że pavlova była pyszna tylko w Twojej głowie – tak naprawdę jest zabójczo słodka i nie dojadasz jej do końca. A być może jest pyszna i dokarmiłaś nią swoje prywatne robaki oblizując na koniec wszystkie palce...Ale wiesz co?
Wkurzając się na siebie, mając wyrzuty sumienia i obwiniając się o własną słabość, obniżysz swoje wibracje jeszcze bardziej. Zamiast to robić, bez wyrzutów sumienia idź pobiegać albo przejedź się rowerem i tego dnia wcześniej skończ jeść. Zaakceptuj, że to się stało. Czasem im więcej wiesz o swoim ciele, im lepiej się odżywiasz i suplementujesz, tym bardziej wydaje Ci się, że nic nie możesz. I tu tkwi błąd – wykluczając szeroką gamę produktów otwierasz się (i swoje kubki smakowe) na zupełnie nowe doznania. Czasem trzeba kombinować, ale hej! Komu zaszkodziła odrobina kreatywności?
Rzecz tkwi w tym, że chyba jednak nie wszystko jest dla ludzi.
Mąka podsypana glifosatem, sztucznie napompowana buła z supermarketu, kanapka od klauna Ronalda, parówka, zjełczały, rafinowany olej, na którym w pobliskiej budzie smażą piątą porcję frytek, podwawelska, pintnaście ziko za kilogram, z grilla. To, że „raz na jakiś czas” nie zaszkodzą, to bzdura. Zaszkodzą – ale to jak bardzo zależy od tego jak wygląda Twój czas przed i po takim ekscesie i raz na jaki czas się zdarzą.Wysokie pociągnięte w dół wciąż jest wyżej niż niskie pociągnięte w dół (ale do czasu)
Wiesz, że jedną z przyczyn nowotworów jelita grubego jest mąka pszenna? Wytworzona z niej mączna klucha potrafi latami zalegać w jelitach i – między innymi dzięki glifosatowi – truć Twój organizm i niszczyć florę bakteryjną jelit. Bez odpowiedniej flory jelitowej ludzie stają się bardzo chorzy i niedożywieni, podatni na choroby, w tym na depresję i pozbawieni minerałów. Transmisja nerwowa jest zaburzona i brakuje im energii. Umysł nie jest jasny. Dzieci sprawiają „problemy wychowawcze” i coraz wolniej się uczą. Organizm da się oczyścić, jasne. Ale jaki jest sens trucia się i oczyszczania (które przez to jest coraz mniej skuteczne i coraz bardziej osłabione)?Niech Twoja dieta będzie lekarstwem, które sprawi, że Twój organizm będzie oczyszczony i zbuduje barierę ochronną przed śmieciowym żarciem
Być może nie zrobisz tego z dnia na dzień – to będzie proces. Ostatecznie wszystko od Ciebie odpadnie i nie będziesz miała najmniejszej potrzeby sięgać po rzeczy, które „raz na jakiś czas nie zaszkodzą”. Zacznij od zrobienia wszystkich niezbędnych badań – rzeczy, którą odkłada się na później, w domyśle na nigdy. Oczyść się – wprowadź oczyszczanie do swojej codziennej diety dzięki terapii 4 szklanek, znajdź najlepszy dla siebie system odżywiania (post przerywany?) i jedz to co wibruje wysoko i jest blisko Ziemi. Rusz ze skrzyżowania. Nic nie będzie takie samo. Zdjęcia: kampania VLCC, Eat Rightuściski:)
Komentarze
chciałam zapytać, jak to możliwe, że cokolwiek może zalegać latami w jelitach. Że ta mąka zalega. Albo, że mięso zalega. No nie mogę sobie wyobrazić, żeby latami mogło cokolwiek zalegać...
Pozdrawiam z całą sympatią:)
Dziękuję Ci kochana Pepsi i Emanuelo