fbpx
Pepsieliot
Możesz się śmiać, ale i tak za kilka godzin
zmienisz swoje życie...
218 369 732
43 online
45 153 VIPy

Kawa, a rak okrężnicy, oraz czy witarianin to najmądrzejszy człowiek w okolicy?

Po rozważeniu za i przeciw proponuję Ci yyy … wypicie codziennie dwóch filiżanek dobrej kawy. Ale o tym za chwilę.   Odkąd przeszłam na witarianizm zaprzestałam kontaktowania się organoleptyką z kawą. Bo kawa to i owo, raczej zdecydowanie źle. Szczególnie z wątrobą nie halo. Że wypłukuje minerały, chociaż w tym temacie pisałam już rozprawkę, że nie wypłukuje magnezu, bo nie potrafi. Faktycznie kawa potrafi wprawić w dygot i wiele osób przyzna rację, że po kawie drży. Lub drżało na początku picia kawy. Ale też wiele osób w ten sposób reaguje na zieloną herbatę. Nie mogą jej bezwzględnie pić przed snem. Tak czy siak, czy może być dla nas dobry pokarm, który wprawia nas w dygot, albo ma taki potencjał? Albo czy może być dla nas dobre czerwone wino, które sprawia, że możemy się nim upić? A wątroba? Ktoś odważny, chyba Fredek Patenaude rzuca przepis na pyszną sałatkę: Ostra sałata, w typie rukola Słodka kukurydza surowa Świeże pomidory Pokrojone w kostkę mango Mała ilość awokado (1/3) Świeże zioła prosto z okiennego ogrodu Sok z cytryny I co się dzieje? Robi się rwetes. Jak to, jak to? Kukurydza, pokrojone mango i awokado!!?? Tłuszcz z cukrem w jednym posiłku?! Tak Droga Socjeto i nic się nie stanie. A nawet wręcz przeciwnie, stanie się dobro, dla podniebienia i organizmu. Dość fanatyzmu. Kiedy jesz dajmy na to daktyle, albo inne suszone owoce razem z orzechami, jest realne zagrożenie cukrzycą i takimi tam. Kiedy dojrzałe banany zmiksujesz z awokado, to istnieje prawdopodobieństwo duże. Ale jak zjesz naturalnego duriana, to nic Ci nie będzie, a wręcz przeciwnie, bo witarianie wielbią duriany (patrz Durian Rider, uśmiech), chociaż w tych smacznych smrodliwcach jest aż 20% tłuszczu! A w awokado też są węglowodany. W orzechach też. Po prostu nie przesadzaj. Oczywiście są witarianie, którzy jedzą głównie tłuszcz, zaś boją się słodkich owoców jak ognia. Są jeszcze tacy, którzy niczego się nie boją, vide Boutenko i potem jeszcze zarobią na wydaniu książki jak się obżerali bez opamiętania omegą-6 z cukrem. I poczuli się chorzy. Rozumiem, rozumiem do czego bijecie. Że mój prawie frutarianizm, czyli 811 to też pierdolnięcie w czaszkę. I macie rację, ale ma swój sens energetyczny i pro zdrowotny. I dopiero razem z tym sensem stał się moim wyborem. Podkreślam moim. Dobra, gadaliśmy ostatnio wiele o tłuszczach nasyconych, o wielkiej ściemie i że faktycznie Amerykanów i pół tak zwanego cywilizowanego świata zgubiły węglowodany proste. W tym najgorsza fruktoza. No a co Droga Socjeta powie na właśnie opublikowane najnowsze badania w dniu 9 kwietnia, tego roku w Journal of the National Cancer Institute wskazują, że wysokie spożycie nasyconych tłuszczów i tłuszczu ogółem jest związane z większym ryzykiem raka piersi? Zachwiana równowaga receptorów estrogenu – receptorów progesteronu, związana ze spożywaniem tłuszczów nasyconych i generalnie tłuszczów i już mamy ryzyko. Zwiększa się czynnik wzrostu naskórka ludzkiego receptora 2-ujemnego. Uwierzcie, że to nic dobrego. Czyżby jednak dr. Campbell miał trochę racji w swoim studium czajna? (uwaga, kpię) No dobra, już widzimy, że witarianie są niespójni poglądowo i sieją antagonizmy. Można więc na chwilę odstąpić od swojej religii i pomyśleć o swoim własnym przypadku. Czy mieszkamy w kraju, gdzie marskość wątroby jest główną przyczyną zgonów obywateli? Nie. W jakim stanie jest Twoja wątroba? Robisz przecież coroczne próby wątrobowe. Czy dbasz o swoją wątrobę według zaleceń znachorki pepsi? Albo innych felczerów naturopatów? Jeżeli nie masz sobie, ani wątrobie za wiele do zarzucenia i lubisz dodać parę listków zielonych młodego mniszka lekarskiego, czyli wszędzie obecnego dmuchawca, to mam dla Drogiej Socjety następującą sprawę do rozważenia. Jaki jest odsetek zachorowalności na raka jelita grubego w kraju w którym mieszkasz? Na pewno bardzo wysoki. Czy masz jakieś genetyczne obciążenia? W związku z tym wysokim odsetkiem, na pewno sporo osób będzie miało przypadek zachorowania u swoich antenatów dalszych i bliższych. Dlatego po rozważeniu za i przeciw proponuję Drogiej Socjecie yyy …. wypicie codziennie dwóch filiżanek dobrej kawy. Już spieszę wyjaśnić dlaczego. Przez lata lekarze ostrzegali swoich pacjentów przed piciem zbyt dużej ilości kawy. Witarianie poszli o wiele dalej. Zero kawy, nul kawusi. Jednak w ostatniej dekadzie, lekarze/badacze doszli do zaskakujących wniosków na temat rzeczywistego związku między kawą a rakiem jelita grubego. Izraelskie badania przedstawiły bardzo pozytywny związek pomiędzy tymi dwoma czynnikami. W dużym badaniu w Izraelu, w którym wzięło udział 8500 osób, naukowcy odkryli, że picie około dwóch filiżanek kawy dziennie obniża ryzyko zachorowania na raka jelita grubego. Około 3500 uczestników nie miało raka, a 5000 z nich miało raka jelita grubego. Badanie to wykazało, że ci ludzie, którzy pili kawę mieli aż o 30 % mniejsze ryzyko zachorowania na raka jelita grubego w porównaniu do tych, którzy nie pili kawy. Jeszcze bardziej zaskakujące jest to, że im więcej kawy ludzie pili, tym mniejsze było ryzyko zachorowania na raka jelita grubego. I teraz jest problem. Mówić o tym ludzkości, czy trzymać to przed ludzkością w tajemnicy? Żeby ludzkość nie oszalała z tendencją do skrajności i nie popędziła do kofiszopów jak do jakiejś mekki. Bo jedna do dwóch kaw dziennie, to mniejsze ryzyko o 22%, ale już dwie i pół do czterech filiżanek, a ryzyko zmniejszało się do … 44%. Oczywiście badanym zadawano pytania i badani odpowiadali. Niektórzy jak to badani mogli zwariować. Ale odrzucając skrajne noty, możemy ustalić, że picie dziennie 2,5 filiżanki kawy daje szansę na zmniejszenie ryzyka zachorowania na raka okrężnicy o jedną trzecią. To bardzo dużo. I moim zdaniem, nawet witarianie muszą rzecz rozpatrzyć, tym bardziej, że kawa również zmniejszała ryzyko innych raków, ze szczególnym uwzględnieniem raka prostaty i raka sutka, jak również pewnych typów raka skóry. Źródła 123 Serdeczności peps

(Visited 3 978 times, 1 visits today)

Komentarze

  1. avatar Lucjan 23 kwietnia 2014 o 11:49

    Nie do końca mogę się zgodzić z Twoimi tezami, bo witarianie, z natury rzeczy mają zdrowe wątroby, dostarczają organizmowi mało czynników rakotwórczych (o ile w ogóle!). Zgodziłbym się, gdyby w badaniu były rozpatrywane preferencje żywieniowe. Raczej nie robiono porównań witarianie vs reszta świata…

  2. avatar Jaspis 23 kwietnia 2014 o 12:02

    Pepsi, czy liberalizacja poglądów na łączenie cukrów z tłuszczami jest poparta jakimiś nowymi badaniami w tym temacie, czy to Twój nowy pogląd na tą sprawę ?
    Rozwiń temat, bo jest on bardzo ważny dla witarian.

    I jeszcze takie przemyślenie odnośnie kawy i nowotworów jelita grubego.
    Gdybym poszedł do szpitala w swoim mieście i zapytał tam leżących chorych z rakiem jelita grubego, czy piją codziennie kawę, to myślę, że otrzymałbym same potwierdzające odpowiedzi.
    Przecież wszyscy na około piją kawę. Jak pójdę między ludzi, czy patrząc po rodzinie, to tylko ja nie piję kawy, i to też tylko od jakiegoś czasu. Nie bardzo więc widzę sens takiego badania.

    1. avatar pepsieliot 23 kwietnia 2014 o 12:57

      Jaspis to co piszesz ma sens. A jak jest w Izraelu? To tam przeprowadzono badania na 8500 ludzi, to już jest dość reprezentatywne, prcy czym 5000 z nich chorowało na raka jelita. Może jednak świat nie pije kawy? Może tylko zaparza rozpuszczalne coś zmielone jak najbardzije, żeby zabić pleśń? Nie wiem. Co do liberalizacji poglądów, to Durian Rider nie mógłby zjeść duriana, bo tam jest 20 % tłuszczu. W sumie zawsze było liberalnie, 10% można było zjeść 😀

      1. avatar Jaspis 23 kwietnia 2014 o 13:41

        W Izraelu nie wiem czy piją kawę, czy nie, ale w Polsce uważam, że piją ludzie powszechnie kawę i powszechnie chorują na nowotwory. Czyli nie ma tak prosto.
        Zresztą gdyby pododawać te wszystkie czynniki obniżające ryzyko raka to wyszłoby z 1000%

        O tłuszczach byłem ciekaw czy można je już łączyć z cukrami ? Mógłbym wtedy dodawać do szejka siemię lub nasiona konopii .

        1. avatar Basia 23 kwietnia 2014 o 14:18

          ale piją np rozpuszczalną czyli praktycznie popłuczyny, a nie kawę – a poza tym wiadomo że antyoksydanty z kawy nie pomogą jak napasiesz się tym co zwykle w polskich domach chodzi. Natomiast jako zdrowy dodatek do zdrowej diety to już pewnie działa.
          Sama jestem ciekawa co z tym tłuszczem, sama dodaję trochę siemienia do szejków, bo przecież wit E, K, beta karoten potrzebują tłuszczowego środowiska do wchłonięcia. Ale wystarczy bardzo niewiele.

        2. avatar pepsieliot 23 kwietnia 2014 o 15:34

          Jaspis jak mało to zawsze mogłeś, tylko po co? Psują smak.

          1. avatar oregano 23 kwietnia 2014 o 18:21

            no właśnie, jak to z tymi tłuszczami i dodawaniem do szejków na diecie witariańskiej. czy zielone liście nie mają wystarczającej ilości tłuszczu, żeby się witaminy wchłonęły? przecież takie goryle nie dodają po orzechu do szamanych liści. zastanawiam się czy dodawanie tej małej ilości tłuszczu do każdego koktajlu jest zgodne z 811.

          2. avatar pepsieliot 23 kwietnia 2014 o 20:10

            oragano ja nic nie dodaję, a jestem na 811, 3 lata

    2. avatar siymia 23 kwietnia 2014 o 16:55

      Piją kawę. Ale czy dobrą? Bo najdroższa rozpuszczalna wcale nie jest „dobrą” kawą. Albo zaparzana. Najlepsza to taka z czajniczka, gdzie wychodzi czarny płyn pod ciśnieniem.
      Poza tym w Polsce ludzie chorują na raka raczej z tej przyczyny, że otaczają się mocno chemią, plastikiem i tanim jedzeniem.

      1. avatar Łysica 23 kwietnia 2014 o 17:07

        Bingo siymia, tak jak piszesz z takiego właśnie czajniczka, albo w barze z ekspresu ciśnieniowego i potem jeszcze ta kawa dochodzi w rozgrzanym piasku. Tej z piachu nie piłem, zasmarkaty byłem, widziałem tylko jak robili, pili rodzice i baaaaardzo sobie chwalili.

  3. avatar Edyta 23 kwietnia 2014 o 12:54

    Ja po kawie mam przerazajaco sucha, zapalona skore. Jak to tlumaczyc?
    ps. uwielbiam Twoje ilustracje

  4. avatar pepsieliot 23 kwietnia 2014 o 12:58

    Edyto, bo kawa bardzo wysusza, odwadnia. Zielona herbata to samo, bo to są diuretyki. Thx :d

  5. avatar Łysica 23 kwietnia 2014 o 13:02

    W końcu mam usprawiedliwienie, mogę dalej żłopać kawusię!
    Dzięki Peps, nie napisałaś czy Ty sobie strzelisz małą czarnà?
    Co do tłuszczy podkreśliłaś na czerwono”wysokie spożycie”, wszystko co w nadmiarze spożywane nie za bardzo zdrowe, nawet wiadro bananów, w końcu na zdrowiu się odbije.

    1. avatar pepsieliot 23 kwietnia 2014 o 15:31

      Łysica ciągle się jeszcze waham i poszukuję za i przeciw 😀

      1. avatar Łysica 23 kwietnia 2014 o 17:13

        To Ci pomogę, jeśli nie lubisz kawy to ją olej.
        Jeśli jednak ją lubisz to łyknij sobie, miej trochę przyjemności z życia, w trakcie picia się rozluźnisz, będziesz zadowolona(szczęśliwa), to czemu sobie tego odmawiać.
        Nie mówię o wiadrze włoskiej kawy o napędzie atomowym, ale jedna mała filiżanka raz na jakiś czas Ci napewno nie zaszkodzi.
        Jakby ktoś się Ciebie czepiał o tą filiżankę kawusi, to ja Ci udzielę rozgrzeszenia!

        1. avatar pepsieliot 23 kwietnia 2014 o 20:04

          Łysica, tylko, żebyś się potem nie wycofał

          1. avatar Łysica 24 kwietnia 2014 o 07:49

            No co Ty, żaden rycerz nie zostawi niewiasty w potrzebie i zawsze stanie w jej obronie,(a ja mam coś z rycerza, co prawda zakuty łeb, ale zawsze coś)

  6. avatar Basia 23 kwietnia 2014 o 13:31

    Pozdrawiam znad aromatycznej, małej czarnej:)) Taki mam rytuał, że jedna, dwie muszą być – byle na spokojnie i w dobrym towarzystwie, własnym na przykład.
    Pozdrówki

    1. avatar pepsieliot 23 kwietnia 2014 o 17:10

      Basiu chyba się skuszę, tylko cały czas zastanawiam się gdzie przerwać celibat. Nigdy nie piłam kawy w Starbucksie, bo jak się pojawił w Krakowie to ja już byłam witariańską neofitką

      1. avatar Basia 23 kwietnia 2014 o 17:51

        w starbucksie mają dobrą kawę i fair trade, chyba dobry wybór, przynjamniej w Polsce – u nas ni ema raczej takich malutkich kawiarenek z dobrą kawą

        1. avatar pepsieliot 23 kwietnia 2014 o 20:04

          Niech będzie Starbucks

      2. avatar titka 23 kwietnia 2014 o 18:01

        a w Krakomieście jest tyle dobrych miejsc na kawę (choć nie umywa się do południowej, czy to włoskej czy to bułgarskiej na przykład). Ja ze swojej strony muszę polecić Karmę na Wawrzyńca (palona na miejscu, z małych plantacji, można wybrać smak czy bardziej czy mniej kwaśny, mieszanki ziaren itede) i kazimierzowskiego Mehanoffa (mają Altibassi, naprawdę spoko!)

        1. avatar pepsieliot 23 kwietnia 2014 o 20:05

          ja lubię najnardziej Lavazze, czyli gust do kawy mam raczej mało wyrafinowamy

          1. avatar titka 24 kwietnia 2014 o 20:30

            akurat muszę się zgodzić bo jest pyszna, szczególnie kupiona we Włoszech nie w Polsce, bo na nasz rynek się nie umywa (sprawdzone doświdczalnie :p )

  7. avatar maria 23 kwietnia 2014 o 14:32

    „Kiedy jesz dajmy na to daktyle, albo inne suszone owoce razem z orzechami, jest realne zagrożenie cukrzycą i takimi tam.”nie rozumiem o co biega? skąd ta cukrzyca?

    1. avatar pepsieliot 23 kwietnia 2014 o 15:40

      wytłumaczę Ci to Mario bardzo prosto. Jesz cukier, część cukru (fruktoza) od razu żyłą wrotną pędzi do wątroby, a cześć czeka na insulinę, żeby go/cukier, rozprowadziła do komórek i zasiliła je cukrem. Ale Ty zjadłaś tłuszcz wraz z cukrem, albo przed cukrem. Tłuszcz oblepia żyłę i trzustka nie widzi tego cukru w żyle. Nie wyrzuca insuliny, żeby cukier nie gromadził się nadmiernie we krwi, tylko ma rozprowadzić go do komórek. Ale nie widzi tego cukru, bo tłuszcz go zasłąnia. W Wyniku tego cukier się namnaża we krwi i najpierw jako ostrzeżenie może pojawić się przerost candidy, a potem już tylko cukrzyca. Taka to prosta zalężność

      1. avatar kurkur 24 kwietnia 2014 o 15:50

        zastanawiało mnie to właśnie, bardzo ładnie to pepsinko napisałaś : )
        I peps jeszcze prośba jedna, jak podajesz linki do źródeł to pliska podawaj do konkretnych artów, a nie głównych stron serwisów, bo jak kogoś coś zainteresuje to kliknie w linkacza i sobie doczyta, a tak to trzeba szukać : (
        Konkretnie interesuje mnie (nawet bardzo) kwestia tego wzrostu naskórka i korelacji z nasyconymi.
        Dziękówa i pzdr : )

        1. avatar pepsieliot 24 kwietnia 2014 o 17:32

          Kurkur mam, ale znowu trzeba pogrzebać w tym linku
          http://jnci.oxfordjournals.org

  8. avatar Gabi Orchita 23 kwietnia 2014 o 18:14

    Tak, widzialam konferencje z Boutenko, nie moglam uwierzyc ze surowa dieta doprowadzila ja do takiego stanu no ale gdy wspomniala (delikatnie) ze zywila sie glownie deserami to zagadka sie rozwiazala.
    Zaczelam czytac 80/10/10 (niestety lub stety dla mnie po ang) tak wiele uklada sie w sensowna calosc!
    Dzieki za posta!
    Papsy Peps:-*

    1. avatar pepsieliot 23 kwietnia 2014 o 20:07

      Gabi zobacz u mnie na FAQ witarianizm, krok pierwszy i następne , tam jest sporo o 811 i po polsku 🙂

  9. avatar starcraft.voyage 23 kwietnia 2014 o 18:35

    Polać;) o ile to rzeczywiście 2 filiżanki,a nie 7:d i o ile to nie jest rozpuszczalny wyrób kawopodobny

  10. avatar Beatka 23 kwietnia 2014 o 23:00

    Kawa ziarnista może regenerować wątrobę. Trzeba tylko spełnić kilka warunków: musi być świeżo zmielona (trzeba ją zaparzyć do 2 min od zmielenia bo później zginą dobroczynne bakterie), nie można niczym słodzić i trzeba popić wodą. Oczywiście żadnego ciasteczka do niej. Dowiedziałam się o tym niedawno od genialnego naturoterapeuty. I dobrze jest mieć Express mokka lub jakiś wysokociśnieniowy. Pozdrawiam

  11. avatar piotrek 24 kwietnia 2014 o 07:56

    Z tego badania nic nie wynika, kompletnie. Nie wiadomo jaką kawę pili, ile tej kawy pili, w jakich porach dnia, co pili i jedli poza kawą, jaki tryb życia prowadzili, jak długi był okres badania. Z tego typu analiz właśnie potem wychodzi, że np. oglądanie „M jak Miłość” obniża poziom cholesterolu, bo w danej grupie, w której zaobserwowano obniżenie, większość osób oglądała tenże serial. Czysta koincydencja.

    1. avatar pepsieliot 24 kwietnia 2014 o 14:27

      Piotrku jest coś w tym co piszesz, ale wiesz, to byli Izraelczycy …

      1. avatar Sirielle 2 marca 2015 o 17:23

        To nie ma wielkiego znaczenia, jaki to naród, ważne są pozostałe czynniki. Mimo to coś w tym jest. Nie jestem w stanie w tej chwili odszukać źródła, ale podobne badanie przez kilka-kilkanaście lat (wydaje mi się, że 15, ale głowy nie dam) przeprowadzano na Finach i w jeszcze jednym kraju w Europie. Badano kawoszy o różnych preferencjach i wyszło, że owszem picie czarnej kawy beż żadnych dodatków zmniejszało ryzyko raka jelita grubego, ale tylko i wyłącznie czystej czarnej kawy. Kawa w każdej innej postaci – z mlekiem – pogarszała prognozy zdrowotne, również odnośnie raka. I o ile się nie mylę musiała to być kawa świeżo mielona, nie rozpuszczalna, ale to trzeba sprawdzić. Ja o tym czytałam w którymś czasopiśmie, ale jeśli jest w druku, to pewnie pojawiło się też w sieci.

        Co do Starbucks, to IMO oni mają lurę, ale co kto lubi. Za to Lavazzę uważam za bardzo dobrą kawę. Niestety nie piłam tej włoskiej, którą ktoś wyżej polecał. Pozdrawiam!

  12. avatar Kasia S 24 kwietnia 2014 o 21:56

    To prawda: im dalej w las tym więcej … znakow zapytania! Sto lat temu (a dokladnie ponad 20) z dnia na dzien przestalam jesc mieso i to byla jedna z najprostszych decyzji. W sobote jadlam a od niedzieli ani ani, i tak do dzis! Czyli prosta pilka – jem wszystko co nie lata, nie chodzi i nie plywa. Potem wywaliłam caly cukier, następnie odeszly produkty odzwierzęce, i też bez większego bólu. Wiadomo czego nie jesc – zero nabialu, zero jajek, zero białego świństwa. Luz jak do tej pory. Rok temu zrezygnowalam z glutenu i tu juz bylo troche pod gorke, bo ciezko szlo wytrzymac bez chleba naszego powszedniego no i – co gorsza – bez piwa:) Ale dzis juz za nimi nie tesknie, jest ok. Czyli proces eliminacji był w miarę prosty. A teraz…. masakra! Im więcej czytasz tym mniej wiesz – taka jest moja konkluzja. Bo zewsząd sprzeczne informacje a wszystkie poparte badaniami. Pic soki i szejki owocowe i warzywne, a za chwile – owoce są be! Jedz dużo orzechów bo to samo zdrowie, i nagle nowe badania – tylko sporadycznie. Pestki – bez pestek! Do kawy nie podchodz – pij bo zdrowa. Najlepsza slodycz dla vegusków – daktyle z maslem kokosowym, a teraz ups – cukrzyca puka do drzwi. Ta sprzecznośc informacji spowodowala decyzje – ufasz jednej osobie, olewasz inne njusy. I ja wybralam Ciebie! Co prawda – jeszcze mam trochę mętliku w głowie, ale wierzę w to, co piszesz, lubię formę i całą oprawę, pewnie będe miała jeszcze mase pytań ale poczułam ulgę, że wiem czego się trzymać! Dzięki!!!

    1. avatar pepsieliot 25 kwietnia 2014 o 06:28

      Kasiu rozumiem, bo jestem w takiej samej jak Ty sytuacji, kiedyś całkowicie przekonana o słuszności moich poglądów potem trochę wątpiąca w ich ostateczność, ale nie spoczywam na laurach. Poszukuję, ale nie robię pochopnych decyzji. Badam sprawę i obserwuję, a to jak się żywię i co polecam innym na ten moment wiedzy i samopoczucia wydaje mi się najlepsze. Pozdro serdeczne & kisss

  13. avatar Natalia 12 listopada 2014 o 02:11

    Czytałam kiedyś o tym, że w procesie palenia kawy wytwarza się dużo rakotwórczego akrylamidu (wytwarza się on w procesie smażenia, pieczenia wszystkiego go staje się złote, brązowe i czarne podczas obróbki termicznej) Na razie pobieżnie przeleciałam posty i zauważyłam, że nie ma chyba na blogu informacji o tym szkodliwym związku. Co droga Pepsi Eliot o tym sądzisz?

    1. avatar pepsieliot 12 listopada 2014 o 06:25

      Natalio jest dużo o cząsteczce Maillarda, a tam chyba wspominam o akrylamidzie 🙂 generalnie nie smażyć, a zielona kawa jest podobno spoko, mało piszę o kawie, bo nie piję, ale myślę że coś trzeba napisać w temacie

  14. avatar jr968 7 listopada 2016 o 14:50

    Konkluzja z przytoczonego badania była taka, że wysokie spożycie tłuszczów zwiększa ryzyko raka piersi. To nie to samo, co powiedzieć, że spożycie tłuszczów zwiększa to ryzyko. Słowo „wysokie” jest tu kluczowe. Owszem, ważne, co jemy, ale może nawet ważniejsze, ILE jemy. A my nie jemy generalnie, tylko się obżeramy. Wystarczy pooglądać film na Natoinalu Geograficu, gdzie siedmiu facetów idzie na polowanie na węgorza. I oni tego węgorza z mozołem łowią, potem pieją na ognisku (rzeklibyśmy – o zgrozo!!!) i tego jednego węgorza zjadają wspólnie, każdy po małym kawałeczku, po czem uznają, ze są aktualnie najedzenie i wracają do wioski. A u nas każdy zeżarłby węgorza całego dodając jeszcze frytki i jakąś sałatkę na majonezie w ilości talerz głęboki, a po piętnastu minutach wciągnąłby półkilogramowy deser słodszy od samego cukru. Więc nie wiem, czy klucz nie tkwi w ilości właśnie (choć oczywiście truć się nie wolno raczej).

  15. avatar Malgosia 6 lutego 2017 o 06:20

    Pepsi ja takze pije kawe max 2 filizanki dziennie aczkolwiek bywa,ze 1 max do poludnia bo gdybym wypila pozniej zero spania w normalnym trybie. Jednak mam pytanie: kawe pijam tylko z expresu z mlynkiem. Ale ,ze mleka krowiego nie moge siegam po mleczko kokosowe no i malenka lyzeczka ksylitolu wskakuje tez do owej filizanki. Probowalam z olejem kokosowym i nie bardzo. Czasem dodaje cynamon. Czy jakies przeciwwskazanie widzisz w oglnym znaczeniu…? Teraz lece 2 tydzien diety oczyszczajacej z tzw cial obcych wszelakich….czyli warzywa i deko owoca…ale ta 1 mala filizanka kawy z mlekiem kokosowym chyba nie wplywa na rozwoj tego syfu jakim sa robale czy prxerastajace grzyby? Jakia jest Twoja opinia?

    1. avatar Jarmush 6 lutego 2017 o 07:52

      Kochana pij sobie, tylko się tym nie zadręczaj. Po prostu. Nic Ci nie będzie, ciesz się

      1. avatar Malgosia 6 lutego 2017 o 08:18

        Oooo dzieeeekiiii:) to milo brzmi dla ucha. Ufff milego dxionka☺

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Sklep
Dołącz do Strefy VIP
i bądź na bieżąco!

Zarejestruj sięZaloguj się

TOP

Dzień | Tydzień | Miesiąc | Ever
Kategorie

Archiwum