dzisiejszy filmik (wtorek 12 list), który zaraz wpadnie coś z pewnością Ci jeszcze rozjaśni 🍇🫐💚
Słowo na sobotę dla Państwa,
Przeczytałam na cudzym blogu cudzą cytatę: Zacznij tam gdzie jesteś Użyj tego co masz Zrób to co możesz
(Arthur Ashe, Arthur Robert Ashe, Jr. – amerykański tenisista, zwycięzca turniejów wielkoszlemowych, pierwszy Afroamerykanin w reprezentacji w Pucharze Davisa. W 1968 wygrał pierwszy turniej US Open rozegrany w erze open, pokonując w finale Toma Okkera)
Pierwsza myśl jaka przewrotnie przyszła mi do głowy, to, że skoro jestem w dupie, ciemny tunel, mam niespłaconą konsumpcję i mogę żywić się mleczem i pokrzywami, to czy tak mam właśnie w dalszym ciągu w kontynuacji przebywać?
Jednak nadeszła też następna refleksja, że całe moje życie opiera się na prawidle rezolutnego ponad miarę Arthura.
Zacznij, nie od jutra, ani nie od nowego roku, ani, ani, ale w tym momencie, wypierdol faję, wylej makiwarę do sedesu, bo tam jest jej miejscówka, wstań od stołu z truposzami, odepchnij podaną ci szklankę mleka, zerwij sobie garść jadalnych liści i owoców, popij wodą i zacznij biec, albo tylko podskakiwać z tendencją do przesuwania się do przodu, już. Zrób to co robi krowa, która potrzebuje więcej wapnia niż ty, zacznij ssać chlorofil, zamiast marzyć o ser bree. Zacznij więc tam gdzie jesteś, dokładnie od tego miejsca.
Użyj tego co masz, czyli nie opóźniaj startu tylko dlatego, że ci niby ekwipunku nie starczy, że go nawet nie posiadasz, tego sosu, tego czasu, tych możliwości, albo nawet kopyt, co raczej prawie wszyscy je mają. Ale ja ci powiem co jeszcze masz. Masz z pewnością swoje lenistwo i słomiane chęci i z tego bracie musisz wykrzesać staranie nad sobą samym, to właśnie jest to co masz. Więc jednak coś masz i możesz wystartować. Wystartuj do istotnej zmiany, do czego potrzebne jest tylko to co masz akurat, czyli twoja zapyziała natenczas magiczna osoba. Se ją odczaruj.
Zrób to co możesz, to najmniej udana część złotej myśli, bo lubimy rozłożyć grabie i powiedzieć, ale co ja mogę? Jednak zawsze możesz udać się w oczyszczającą gonitwę, jednak pozostać przy mleczach i pokrzywie, no może dorzuciłabym pizanga z plamą i przestać zajmować się rzeczami na które faktycznie nie masz wpływu, mówią o nich z telewizora przez 24 godziny, zaś zacznij od siebie samego. Tutaj możesz na prawdę wszystko, a to rzeczywiście sporo.
Ze sobą można zrobić wszystko. Nie wiem czy się już wcześniej ktoś z Państwa domyślił, że Pepsi Eliot to tak na prawdę mój kryptonim, bo ja jestem, uwierzcie, Paulo Coelho. (Szekspir)
Pa PC
Powiązane artykuły
Komentarze
Brawo Paulo Coelho!
ze skromności nie przytaknę:)
Hej, jestem tu pierwszy raz – dzień dobry!
Ma smuteczek, bo zaczęłam biegać w swoich trampach i bolą mnie stopy, i uciskają, i pęcherze się robią, a nie mam kaski na buty do biegania 🙁 i raczej nie będzie mnie na nie stać w najbliższej przyszłości.
Kontynuować bieganko, czy wyleczyć stopiksy i potem ruszyć z kopytek, czy pogodzić się ze swoją biedą?
Kim KIm Vovak Vovak, fajnie, że wpadłaś. Czy to oznacza, że masz trampki za ciasne? Pęcherze mogą się robić, kiedy nawet w starym bucie wykonujesz nową pracę, albo jak dawno nie chodziłaś w takich butach. Jestem przeciwniczką kupowania butów biegaczych, tych z amortyzowaną piętą, w których biega się jak na koturnach i wolę miękkie trampki na całkiem zwykłej podeszwie, ale nie mogą być za ciasne, albo za sztywne. Może masz jakieś wygodne miękkie tenisówki, które nie spadną ci z pięty przy zgięciu stopy. Biegamy na śródstopiu w kierunku podparcie się palcami, a pięta służy tylko do ewentualnego podparcia się jakbyśmy tracili równowagę, ale generalnie na nią nigdy nie naskakujemy. Bolą trochę łydki, ale po pewnym czasie wszytko się normuje. Łopatki masz mieć złączone, miednicę wysuniętą do przodu, i podnosisz wtedy automatycznie wyżej kolana, jakby drobisz niczym dziecko, które zawsze biega naturalnie i jak chcesz przyspieszyć to po prostu wiećej razy przebierasz nogami, a nie że ciałem ciągniesz w przód i długaśne kroki. Wylecz pęcherze, albo je zabezpiecz opatrunkiem, żeby nie wdarło się zakażenie i biegaj zawsze i do końca życia, ścisk i życze udanych kłusów
Pepsi skoro już udzielasz rad.
Nie wiem co zrobić z moim brakiem oddechu przy bieganiu. Kiedy biegam w domu (3,5 m w tę i z powrotem, truchcikiem, albo u rodziców w weekend 8,5 metra w kształcie ósemki) to mogę tak sobie truchtać bez przerwy przez 30-40 minut i nie mam zadyszki. Jak tylko wyjdę na dwór, to nagle brakuje mi oddechu, choć staram się biec równie drobnymi kroczkami jak w pomieszczeniu zamkniętym. W efekcie truchtam np. 100-150 metrów i idę marszem 20 metrów, Strasznie mnie to wkurza. Faktem jest, że po dworze biegałam dopiero dwa razy, a po domu biegam od początku marca, przy czym zaczynałam od 5 minut i zwiększałam czas codziennie o 30 sek, aż doszłam do pół godziny. (Dłużej nie mogę biegać, bo robię to zaraz po przebudzeniu, a potem idę do pracy na 7) Może powinnam zastosować tę samą technikę zwiększania dystansu na dworze?
Magdika, myślę, że problem jest w tym, ze biegając tak małe kółeczka musisz maksymalnie wyhamowywać, albo nie rozpędzać się, spróbuj więc na dworze zacząć od bardzo małej prędkości, bardzo małej i tak sobie podskakuj do przodu i oddychaj wdech, wdech, wydech wydech i staraj się pociągnąć powietrze aź do brzucha, oddech przeponowy powinien byc, a nie płytki piersiowy. Ale jeżeli to nie pomoże, to biegnij i idż na przemiennie, na początku to świetna metoda, a są i tacy, którzy w ten sposób biegają maratony i mają bardzo dobre czasy
Tak się jeszcze zastanawiałam dziś begnąc po raz pierwszy po chodniku w mieście, czy może moja niska hemoglobina (49%) może mieć jakiś związek. Bo z drugiej strony mam wrażenie, że oddycham zbyt głęboko, a truchtam naprawdę małymi kroczkami.
(jeśli chodzi o niedobór żelaza, to postanowiłam kupić spirulinę, może to się będzie wchłaniać, bo naprawdę strasznie nie chciałabym łykać tabletek z żelazem)
pij kilka herbatek z pokrzywy dziennie, a i spirulina byle organiczna nie zaszkodzi, trzeba zaczekać na swoje możliwości. Oczywiście ja nic nie mogę radzić, bonie jestem lekarzem sportowym, ale bieg ma być taki, do wybiegania, żebyś mogła rozmawiać, jak tego nie możesz robić, to znaczy że biegniesz ciągle jeszcze za szybko na swoje możliwości na dany moment
Hej, ja też mam pytanie laika w kwestii biegania – czy powinno się oddychać przez usta czy przez nos?…
prawda to Pepsi, że wybierasz się na Metznera do stolicy?
Ralpha?
tak 🙂 https://www.facebook.com/events/525405697505846/permalink/534621243250958/
ostatnio znajduję tu to, czego akurat szukam
eloo
LyDa ciesze się
gomaz teoretycznie nosem, a wydychać ustami, ale za chwilę jak szybciej bieg niesz to się okazuje że nie da się, ja oddycham przez zęby i przez nos, przez zęby,żeby jakiś owad nie wpadł mi do ust