Odporność - zrób kurację Greens & Fruits TiB po 1 przez 3 miesiące do śniadania, miną przeziębienia i inne infekcje…
Czytając Twój komentarz doszedłem do jednego wniosku… Wszystko czego potrzebujesz masz już w sobie. Wszystko, poza akceptacją. Nic nie da dziekanka, nic nie da uciekanie od problemów, od marzeń i od pragnień, kiedy nie potrafisz zaakceptować swoich wyborów. Przede wszystkim nie potrafisz jednak (jak mi się zdaje) zaakceptować drogi, bo skupiasz się za bardzo na celu.
Czy celem jest ukończenie szkoły aktorskiej, czy jest nim kariera muzyczna, szczęście, odnalezienie siebie? Wszystko o czym piszesz składa się w spójną historię poszukiwania swojego miejsca i swojej drogi. A skoro szukasz drogi, znaczy się, że Twój cel jest poszukiwaniem … Czyli już mamy pierwszą kiszkę. Kiszka, bo Twoje ego każe Ci nieprzerwanie czegoś szukać. Ego aktorskie, ego lubujące się w osobistych dramatach, w rozgrzebywaniu brudnym patykiem problemów i grzęźnięciu w błocie zawiłości zamiast ruszania ze skrzyżowania. A przecież ego nie determinuje tego kim jesteś! Kochana! Jesteś cudowną osobowością, artystyczną duszą, ptakiem kolorowym… Po co więc rozdrapujesz to wszystko, rozkładasz na części pierwsze, analizujesz swoje błędy, spojrzenia kolegów, oczekiwania innych… ? Jakby to w ogóle się liczyło. Nie licz, że po skończeniu szkoły Twoje życie magicznie wskoczy na właściwy tor.
To nie tak, że reżyserowie obrzydzili Ci teatr, że instytucja sama w sobie wpłynęła na Twój stosunek do niej. To Ty ostatecznie podjęłaś wybór. Nic na zewnątrz Ciebie nie jest w stanie Ci zaszkodzić. Brzmi jak absurd, ale taka jest prawda. Jesteś na maxa wkręcona w matrix, kręcisz się jak gówno w przerębli wokół swojego ego. Obwiniasz, gdy tymczasem trzeba akceptować. Kiedy ktoś na Ciebie krzyczy to kij z tym, ale jakimś cudem rezonujesz z taką osobą? Gdy ktoś na Ciebie krzyczy oznacza to tylko jedno, że powinnaś coś w sobie zmienić, żeby nie spotykać wrzaskunów. Ego w nieskończoność może pogrywać z Twoimi emocjami. Tylko dzięki akceptacji tych emocji będziesz w stanie ruszyć dalej. Nie musisz spełniać oczekiwań innych, sama też niczego nie oczekuj, po prostu bądź. Nie musisz racjonalizować własnych decyzji. Zmuszanie się do czegokolwiek jest błędem, który oddala Cię od przebudzenia. Skupiasz się na tym co będzie, na tym „kiedy to się skończy”, skupiasz się na tym, że musisz przetrwać jeszcze jeden semestr, a nie na tym co dzieje się w tej chwili.
TU ZNAJDZIESZ W 100% ORGANICZNĄ SPIRULINĘ This is BIO 🙂
Nie jak egotyczny aktor roztrzęsiony swoimi rólkami, swoimi ambicyjkami, swoimi malutkimi ząbkami do podgryzania. Ty masz być twórcą, dajesz światu swoją kreację, bo masz przymus wewnętrzny tworzenia. To jeden jedyny przymus, który jest nas w stanie przebudzić na matrixowej drodze. Przymus kreacji. I na tym się skup. Nie bądź aktoreczką, po prostu bądź sobą, kreatorem, twórcą, niech Cię porwie to co robisz. Każda rola może być zajebistą okazją do kreacji. Każda, nawet rola kuchty domowej piekącej szarlotkę. Życie jest sceną teatralną, a my wszyscy aktorami. Ego pisze nam programy, a wyrwać się można tylko przez prawdziwą twórczość. Kreację w robieniu sernika, zupy, latania na lotni, bujania w obłokach poezji, malowania i w końcu sensu stricte w aktorstwie. Nawet w głupim serialu można wejść na absolutne własne wyżyny kreacji. Nawet w serialu można podnieść wibracje swoje, otoczenia scenicznego, publiczności, a nawet Wszechświata. A Ty już się oceniłaś, że nie jesteś dobra. Nie oceniaj nikogo, siebie też nie. Nawijasz pieśń śpiącej laseczki, jakich miliony nieprzebudzonych aktorek, lasek od murmurando, śpiewaków, spikerek, malarek, kucharek, makaroniarek, marynarzy, wilków morskich, wszystkich niespełnionych, którzy obwiniają cały świat. Gdy tymczasem mają absolutnie wszystko pod ręką, czyli własną, doskonałą, nieśmiertelną kreację. A zostawżesz panno to swoje egusio. Na kija pana Ci ono? Stań się postacią, stań się aktorzycą, pieśńiarzycą, kimkolwiek. Stań się kreatorką i wyjdź z bagienka. Tam jest lepko i nietwórczo, ale nikt temu nie zawinił. To Twoje ego tam Cię zapędziło. Twoje niezrozumienie. Twój brak skumania o co kaman. A jak lubisz pisać scenariusze bardziej, to rób to, ale wszystkie moje rady będą identyczne, tyle, że odniosą się do twórczości scenopisania. Zostań scenopisarzycą więc. Jesteś wspaniałą osobą Złotko, więc po prostu nią bądź. I spoczko. Żadne tam, że kobitki mają pod górkę, to interpretacja ego. Jesteśmy jednością w różnych ciałach, nikt nie ma pod górkę, gdyż wszyscy mamy schody do nieba. Traktuj to co się dzieje jako zajebiste, ciągłe doświadczanie, jako stopnie do wzrastania. To nie są kłody pod giczały, to właśnie schody do nieba.
Na zawsze Twój, Horry Porttier
Powiązane artykuły
Komentarze
Peps ta sama buzia wciąż <3
<3 włosy :) tu mam yyy ... 2 lata
Miałam napisać że wszystko w tym tekście jest idealne, ale Horry i tak o tym wiemy wiec nie będe pisać nic 😀 🙂 <3
<3 🙂
Dziękuje za odpowiedź. 🙂 Analizując ten post po czasie widze że widziałam siebie zupełnie inaczej, ci ludzie wcale nie mieli mi nic za złe a ja już przecie łapie fajne stany w roli. Zapomniałam jak to jest bawić sie teatrem i samym procesem. Jestem dla siebie zbyt surowa. Chce być perfekcyjna i stawiam sobie za dużo celów. Zapomniałam kompletnie o drodze! Własnie DROGA! Jak jestem w procesie tworczym czy cos cwicze to właściwie samo sie dzieje a ja jestem wtedy niewidzialna bo w tym sie zanika.! Dziękuje za te słowa. Chce sie cieszyć tymi chwilami i nie uciekać od siebie i ludzi. No i wysle wam bilety na dyplom za kilka miesięcy. Wielki uścisk!!! <3
<3 🙂
Historia do rozważenia dla Autorki komcia
Pewnego dnia spotkalam dziewczynę. Ot taka znajomość na czas dlugiej podróży. Studiowała prestiżowy kierunek i też widziala te wspolczujace spojrzenia i byla bardzo nieszczesliwa. Oceny wtedy na poziomie 2 i 3. Prestizowy kierunek ja przerazal, wiec widziala to, co ja utwierdzalo w przerazeniu. Zaczely sie ataki paniki.
Rzucila te studia, rodzicom przyznala sie po 2 latach. Po kolejnych 15 wrocila na ten sam wydzial i bardziej prestizowy kierunek, zaczela od początku od I roku, świadomie po przeanalizowaniu wszystkiego wiedziala, ze kocha tą dziedzinę, mimo ze wszyscy mowili ze to malo duchowe zajecie. Dzis jest…na prostej drodze do profesury. Szczesliwa bardzo, uwielbiana przez studentow i w ogole och i ach. Co do duchowości- ona jest indygo i wie, ze umie dawac swiatlo, ludzie przy niej wzrastaja. Moze po to jest ten kierunek jej potrzebny, zeby wlac swiatlo w ta dziedzine. Albo i nie. Po powrocie na I rok ataki paniki ustaly i nigdy jej nie wrocily. Dziewczyna kwitnie 🙂 dosłownie światlo od niej bije.
Pepsi, szepnij informatykowi, by była opcja dodaj do ulubionych. Ale dobra rozkmina!
szepnę 🙂
szepnełaś Pepsi?
I jeszcze dla otuchy uwaga kogoś zapewne znanego, ale nazwiska nie pamiętam:
„Artystą się nie jest, artystą się bywa”.
Poza zgodnością z tym, co pisze Horry, to dobry sposób na wyluzowanie ego (które uwielbia „licencje na artyzm” i inne etykietki) i pomaga skupić się na tym, co się robi, a nie na tym jak się wypadnie (choć akurat w aktorstwie granica między tymi kwestiami jest bardzo cieniutka).
Wszystkiego LEPSZEGO w Nowym Roku,
bywa i to nie wtedy, gdy się napiera 🙂
Pepsi nasz mały Wodecki? śliczna od zawsze. Buziak.
„jesteśmy jednością w różnych ciałach”!!! ❤❤❤ miłość Horry
Pepsi, ale włosy! Urodziłaś się już z czupryną? Taka malutka dziewczynka z takim fryzem, niezwykłe ?
tu mam 2 lata, ale tak urodziłam się z włosami 🙂
Fakt, że Horry też ma nieźle na głowie ?