I znowu w to weszłaś. Znowu osądzasz. Powinnaś dokładnie zrobić tak jak napisałaś w pierwszym zdaniu. Ale w drugim zdaniu…
No dalej! Na co czekasz?
Smak dzieciństwa, tym razem w wersji bez chemii i totalnie ze smakiem. Wystarcza sprawić sobie foremki do przygotowania lodów, przygotować ulubione superfoods, warzywa, owocki i blender. Gdyby potrzeba było iskry do rozpalenia kreatywności, podrzucam dwie proste i absolutnie genialne receptury. Czerwone lody na patyku – 1,5 szklanki truskawek (świeżych lub mrożonych), – 0,75 szklanki soku jabłkowego, – łyżeczka soku cytrynowego lub octu balsamicznego (wierzcie na słowo!) – 2 łyżki sproszkowanego buraka.
Zielone lody na patyku – 1,5 szklanki ananasa, – 0,5 banana, – 0,5 szklanki wody kokosowej, – 2 łyżki sproszkowanego szpinaku. Blendujecie, rozlewacie do foremek, mrozicie. Gotowe traktujecie jak smoothie na patyku.
Nice cream, to nic innego jak zamrożone, zblendowane banany, które (solo albo z dodatkami) biją na głowę mleczne lody. W dodatku ich zrobienie jest tak szybkie i proste, że nie można nie spróbować! Są wegańskie, dietetyczne, raw, paleo, bez nabiału, bez glutenu, bez cukru i ulepszaczy. Jednym słowem cool. Składniki: – dojrzałe, brązowiejące z lekka banany I to wszystko. Obierasz banany, kroisz je na kawałki i mrozisz (pamiętaj, że banany nie mogą leżeć w zamrażarce dłużej niż 2-3 miesiące). Kiedy zamarzną, wrzucasz je do blendera, odpalasz full moc i czekasz, aż będą miały odpowiednią, kremową konsystencję. W przypadku słabszych blenderów warto odczekać 5 minut aż bananki delikatnie zmiękną. Jeśli Twoja maszyna sobie nie radzi, możesz dodać też 1/4-1 szklankę mleka roślinnego albo wody kokosowej, w miarę potrzeb i chęci. I nie trzeba dodawać niczego więcej, bo są pyszne i bananananowe w opór. A do tego mają tak kremową konsystencję, że można wziąć je za śmietankowe lody bananowe. Smakosze mogą dodać wszystkiego co przyjdzie im do głowy: świeżych owoców, surowego kakao, kawy czy soku z limonki. Gotowe przepisy na nana ice cream znajdziecie w tym artykule.
Dzieci uwielbiają chrupać tabletki zrobione z tych niepozornych alg. Chlorella to w rzeczy samej doskonały pokarm dla dziecka, który podawać można już od pierwszego roku życia. W chlorelli są białka, witamina C, witaminy z grupy B, beta-karoten, żelazo, magnez, kwasy tłuszczowe omega-3, chlorofil i kwas nukleinowy. Chlorella nie tylko uzupełnia wszystko to co dobre, ale także usuwa to co złe, ma bowiem zdolność oczyszczania organizmu z toksyn. Dodatkowo wspiera ona zdrowy wzrost i rozwój, utrzymuje zdrowie zębów i wzmacnia odporność. Czego więcej można chcieć od pokarmu? Na śniadanie możesz zafundować sobie i swojemu dziecku (także wewnętrznemu) wypasiony koktajl z tą algą, który można pić solo albo potraktować jako bazę do smoothie miski (do której dodasz pokrojone owoce i warzywa oraz ulubione zdrowe dodatki).
Potrzebujesz: – czubatej łyżeczki organicznej chlorelli, – 2 bananów, – kiwi, – gruszki, – soku z 1/4 limonki, – ewentualnie/jeśli masz dostęp: marakui lub figi lub organicznej pietruszki – wody kokosowej lub dobrej wody. Blendujesz i cieszysz się doskonałym smakiem… i zdrowiem!
Ten napój poprawia nastrój, rozwiewa chmury nad głową i rozwala system, a jego przygotowanie jest dziecinnie proste. A im szybciej go zrobisz, tym więcej czasu zostanie Ci na zabawę, kreację i relaks. Potrzebujesz: – 1,5 szklanki miąższu arbuza, – szklanki mrożonych truskawek, – 0,5 banana (najlepiej posiekanego i zamrożonego), – 0,5 do 0,75 szklanki niesłodzonego mleka migdałowego, wody kokosowej lub po prostu dobrej wody, – soku z 1/2 cytryny, – kopiatej łyżeczki białka konopnego. Blenduj. Dla uzyskania ulubionej konsystencji możesz dodać więcej mrożonych owoców lub płynu.
uściski:)
Powiązane artykuły
Komentarze
Banany zrobię, w polewie, na kakałko czekam od TiB. ja kiedyś zielonego szejka (z jabłkiem i kiwi) zamroziłam w kostkach do lodu 🙂 podjadałam podczas upałów 🙂 ale hmm ponoć arbuza się z niczym nie łączy, tak samo jak melona. Czy proces mrożenia zmienia jakoś jego właściwości?
arbuziom odpuszczam 🙂 blenduję z innymi owocami, bo jednak gdy patrzę na nie, są takie gęsto-mięsiste, może to przez ten nasycony kolor, lekko różnią się od wodnistych melonów
Bardzo inspirujące, dzięki stokrotne!! 🙂
Od siebie dodam przepis na lody z kurkumą – moje przedszkolaki łykają to jak młody dzik żołędzie. Nie wszystkie półprodukty jednakowoż są im wiadome 😀
– 2 banany
– garść aronii
– truskawki (opcjonalnie/sezonowo)
– łyżeczka kurkumy
– pieprz (sic! – uczciwa szczypta).
Bardzo Ci dziękuję za wszystkie wpisy, to moja codzienna, pilna lektura 🙂
Pepsi Droga. Ty jesteś mi jak Matka, Ty jedna kochasz mnie bezwarunkowo. Proszę nie wypuszczaj mojej drobnej łapki ze swojej ciepłej dłoni i wyprowadż z ciemnego lasu. ?
A poważnie to : błonnik witalny wcinam od dawna. ostropest, kurkuma, cayen, kokosowy też. O zielonej nie wspomnę bo to już lata. Teraz doszła ashwagandha i maca. Dziś dowiedziałem się o cysteinie , szczególnie o jej działaniu na CHAD.
Nie chcę jednak przesadzić, napisz proszę jak to łączyć, ile czego dziennie.
Twój Duduś. ☯️
kurkuma, caen, kokosowy to zwykłe jedzenie, może być wszystko razem, rano. Obniża ciśnienie, więc miej to na uwadze. Maca na równowagę hormonalną i energię, bierzesz zawsze rano, uwaga -podwyższa ciśnienie. Ashwagandha zawsze przed snem, wycisza. Ostropest tak jak zielarz zaleci, wiadomo, że bierze sie go cyklicznie, nie cały czas.
Fanka lodów się melduje. Hit anajnowszy 10 truskawek 2 banany pokrojone do szklanego pojemniczka do zamrażarki. Ranno zblendować i zjeść 🙂
Mam pytanie jak jestem na surowo (nie jestem w stanie byc na 80/10/10) mój organizm domaga się chodzenia, bieganie jest nudne, medytacja, chodzenie, 9 polaczonych oddechow, ryty tybetanskie i Wim Hof to u mnie optimum, przy którym cialo jest ukontentowane), to jestem w stanie zjeśc max 1200 kalorii, czuje się pelna, ale larum słyszę że to za mało. Jak ulegam to zjadam smazone lub duszone na wodzie (zwyczajnie nie jestem głodna, ale wmuszam bo kcal). Czy dojadajac sie przejadam, czy tez naprawdę wystarcza 1200kcal przy174 cm wzrostu 54 kg ?
I druga rzecz surowizna oczyszcza, pierwszy raz mam egzeme na twarzy, smaruje neem i czystym aloesem. CO moge jeszcze zrobić?
Dzięki za odpowiedź i arbuzki dla wszystkich
811 jest dla wytrzymałościowców, zawsze o tym mówię. Najlepszym sprawdzianem dla każdej diety jest, niechorowanie, dużo energii i dobre wyniki badań, gdy się je rutynowo wykonuje. To wszystko w temacie.
Pepsi
trzeźwisz i dzięki CI za tą łagodność
Tak czytam mojego posta i misz masz. Bieganie nie dla mnie, reszta jak najbardziej, powiedziałam wlaśnie Bliskiemu, że ja nie znoszę biegać, na to ta Osoba, chodzisz tak, że dla niektorych to bieg. Więc może jednak biegam nieświadomie 🙂
Masz rację, w zgodzie ze sobą to znaczy po swojemu i bez wątpliwości. Uznanie siebie to moja lekcja.
Kisses
<3
arbuzie są super wzmacniające, wyrównują poziom elektrolitów, pestki można jeść po wysuszeniu i skórki suszyć, potem robi się z nich taki miód arbuzowy (przepisy na niego są w sieci) no bardzo przydatny owoc i będzie coraz tańszy znów, fajna sprawa
i uwaga, jako że w sezonie chcą zarobić na popularnych owocach, na krzyżówki arbuza z innymi typu dynia, wtenczas są różowe bledziutkie i mają białe pestki, prawdziwe arbuzie są mocno różowe i czerwonawe koralowe z brązowymi pestkami.
egzema – aż sobie sprawdziłam jak to cudo wygląda – stan zapalny w reakcji na stres i alergię… ekhmm a te truskawki (lub też inny pokarm, który regularnie konsumujesz prezde wszystkim z parszywej listy), Carrie to jesz eko, ma się rozumieć? nie przewalone pestycydami? truskawki mimo to też są popularnym alergenem, a alergen jaki by nie był z pokarmu czy z powietrza wdychany, rozpylany, nacierany skórnie to zawsze jest stres dla organizmu, ale oczywiście może być też efektem oczyszczania tak jak czujesz
<3
Niki,
parę lat temu, jak chciałam się odmladzać retinolem dokładnie w tym samym miejscu miałam ostre luszczenie się skóry. Wrocilo na surowym parodniowym poście w postaci egzemy. Zdumiewa mnie, jak ciało pamięta i ile rzeczy z nas wychodzi. Ostanio w toalecie zostawilam zapach whiskey, ktorą ostatnio piłam ….25 lat temu. A truskawki tak zupełnie zdrowe od zaprzyjaźnionych plantatorów.
Kisski
Dzięki. ?
Rzucam szlugi. Nie staram się, nie walczę, żadna silna wola…Po prostu CHCĘ.!!! ☯️
spoczko
super, tylko nie chciej, Dudku 😀 chcenie rozciąga się w czasie, analizuje się i można po wielokroć chcież i rzucać i wracać niepewnym i pokonanym… po prostu zrób to – rzuć bez żalu, a nie rzucaj
Wiesz co Dudek. Ja musiałam się tak spodlić swoim nałogiem, że brało mnie obrzydzenie na myśl o ponowym zrobieniu tego, a patrząc na moje Ciałko najmądrzejsze jestem mu bardzo wdzięczna, że tak dzielnie się trzyma, pomimo tego, co z nim zrobiłam i wygląda jak wygląda , ale nie użalam się i nie biczuję go, a wręcz motywuje mnie to do zmian. Nie ma nałogu, poszła dezycja i koniec. Kończę z tym i nie walczę już więcej. Podejmujesz decyzję i nagle stajesz się lekki bo nie rozpraszasz uwagi na myśli, czy zrobić to znowu, czy nie. Znika rozdwojenie. U mnie pykło 😉
Powodzenia życzę ❤
a wiecie, że pestkę mango też można skonsumować! 🙂 skoro wyciskają z niej olej w celach pielęgnacyjnych, a ma wiele właściwości i antyoksydacyjnych przeciwzapalnych i przeciwgrzybiczych, UV i przeciwpasożytniczych itd. to i masełko z pestki można ukręcić blenderem (bez suszenia pestki rzecz jasna i zdrową pestkę białą bez nalotów, a ususzoną oczywiście na mąkę do przetworzenia ale po co aż tak sobie komplikować) i jakkolwiek ją wykorzystać na skórę, do zjedzenia (jest gorzkawa jak pestki moreli i śliwek) i jako natłuszczająca maska na włosy
dziś jestem Niki Mango 😉
bardzo odchudza, szczególnie z afrykańskiego
Do tej pestki jest okrutnie ciężko się „dokopać”, jak sobie radzisz z tym Niki? Obgryzasz miąższ dookoła aż do łupiny?
hahhahaa Anetuś dziś właśnie obgryzałam o kurdeeeż kruca! ;D bo taki miałam kaprys, pierwszy i ostatni raz, jak te włókienka wbijają się w szczeliny między zębyyyyy nawet te najciaśniejsze uh i nitkuję wyciągam przeciskam wyszło ale po co tak nie róbcie tego w domu 😀 ;] mango zazwyczaj mam już dość dojrzałe, do tego stopnia że ta łupina okalająca pestkę jest pęknięta w jednym miejscu, po prostu tę mangową małże podwadzam nożem …albo łomem 😉
a żeby było jeszcze łatwiej – piekarnik suszenie, albo pozostawić do naturalnego wyschnięcia tej włochatej warstwy miąższu, po zdjęciu pierwszej warstwy jest jeszcze jedna osłonka i brązowa skórka, łatwo się mieli
Hehe, pestka to pikuś, łom idzie, bardziej się „męczę” z miąższem przyrośniętym do pestki 😀 ślizga, zjeżdża, lepi i leje się, nad umywalką trza stać i ściekać z brody z tym mango ;D 😀 😀 i potem nitkować zęby jak mówisz :)))
aaaach o to pytasz 😀 łatwizna, widziałaś filmiki na YT? tak się nauczyłam
bierzesz mango do ręki szeroką stroną na wgłębienie dłoni, wbijasz nóż od strony ogonka płasko do szerokiej strony tak, aby przeszedł obok pestki – z jednej strony obetniemy zawsze mniej – i to co obetniesz ma przypominać łódeczkę, teraz nożem nacinasz pasy aż do skórki, nie przecinając jej – na krzyż kilka nacięć, przewijasz łódeczkę na drugą stronę i powstaje „jeżyk” teraz łatwo go ściąć tuż przy skórce i do kubełka z blenderem (myślałaś, że obgryzam całe mango? 😀 sfiksowałabym, pogryzłabym sobie ręce)
teraz czas na drugą część mango, tę z pestką: wzdłuż brzegu odcinam skórkę ze 2 warstwy żeby jeszcze coś zostało do chwycenia jednym palcem od góry od pestki i jednym palcem od spodu (za skórkę łatwiej chwycić dwoma palcami niż za śliski miąższ całą dłonią), czas na ścinanie od środka pestki, więc wbijam nóż płasko pod pestkę, ciasno do jej ścianki, aby wykroić pod nią miąższ i zostawiać na pestce w nadmiarze, kiedy pestka trzyma się już tylko dolną częścią miąższu – ufff jesteśmy uratowani poszło gładko, a spadło ledwie kilka cennych uzdrawiających kropel życia 🙂 😉 jak już wyjmę pestkę postępuję z powstałą łódeczką tak samo jak z pierwszą
instruktaż – pestka 😉 ułatwiajmy sobie, nie utrudniajmy. tak samo trzeba miec opracowanego granata, on ma komory, więc intuicyjnie nacinamy w tym miejscu i rozciągamy rękami, ziarenka niemalże same wypadają bez fontanny, niektórzy walą łyżką, a niech se walą, nie rozumieją logiki ni natury granata 😉
siemango 😀 jeszcze raz, podsusza się dość szybko, ze 2 dni jej potrzeba i sama wtenczas pęka, te włochy uprzednio można jej zeskrobać trochę, a kto nie ma tyle cierpliwości to rękawiczki, ostry nóż i wiercimy dziurę do oporu podwadzamy i na siłę, bo okrutnie to tępa zwierzyna, jak kto woli
Hej Kózka. Ze mną jest tak samo. Na szczęście ciało jeszcze całkiem, całkiem, ale w środku syf.
Fajnie jest jednak poczuć, że te pieprzone faje
to nie ty. Potem wszystko samo się robi. Teraz
kąpię się kilka razy dziennie, czuję jak ten cały syfiasty smród wyłazi wszystkimi porami. Śmierdzę jak popielniczka pełna petów. Dzięki. ?
Gdzieś czytałem, że można zrobić zabieg odsysania smoły. Ponoć widok jest obrzydliwy.