MCV 96,6 fL zakres 80,0 - 97,0, hematokryt - 40,9 % zakres 40,0 - 54,0 Jeśli chodzi o infekcję to…
Piszę, ponieważ mam parę wątpliwości, przeszkód na mojej drodze do spokoju. W kwietniu tego roku dzięki bliskiej mi osobie, skumałam o co tak naprawdę chodzi i w imię czego ja siebie tak męczę i katuję. Miałam także pomoc od osoby, która jest w stanie zero, jednak nie jest teraz dla mnie dostępna. Od 15 roku życia choruję na pokrzywkę, a kiedyś całe moje ciało od powiek po stopy było pokryte jedną wielką bolącą czerwoną plamą. Teraz jest już lepiej, chociaż pokrzywka pojawia się tylko, gdy biegam, uprawiam seks, czy jestem na silnym słońcu. Także niedawno, pojawił się u mnie silny trądzik. Mam problem z seksem, nie czuję z niego żadnej przyjemności. Do tego, gdy przeczytałam, że seks jest niskowibracyjny już w ogóle czuję tylko w głowie, jakie to jest złe. Czytałam książkę Thorwalda „Przez chorobę do samopoznania” i tam autor podaje, że te choroby skóry, na które choruję związane są z seksem, z blokadami, konfliktami. Chciałam dostać się do tego poprzez medytacje, ale nie potrafię rozluźnić mojego ciała, bo zawsze czuję napięcie, opór w moim brzuchu, przez co nie mogę zagłębić się w siebie. Próbowałam wyobrażać sobie, że czarny dym w moim brzuchu zamienia się w biały, że to wszystko co złe wylatuje ze mnie, etc. Nic to nie dawało. Próbowałam też olewać, ale wizje też nie przychodziły. Jak dostać się do tego problemu, jak to wypuścić i sobie pomóc? W brzuchu czuję ścisk, napięcie codziennie i zaczęłam mieć czkawkę po każdym posiłku (nie jem mięsa, jem dużo warzyw). Biegam, ćwiczę jogę kundalini i mieszkam na kompletnym zadupiu na Islandii pośród natury. Mam też problem z rodzicami i wybaczaniem, ale to już zupełnie inna kwestia (może przez to brzuch mnie boli?). Czytam Tollego już drugi raz, mejbi za bardzo chcę?
Z niewiadomych powodów, a właściwie wiadomo dlaczego, bo tak nas warunkują od dziecka, sądzisz, że wszystko co chcesz dostać, a raczej wziąć sobie w życiu musi być okupione jakąś straszną mordęgą, pracą, staraniami. Czasami tak się dzieje, pracowity, uczeń, pilny student, zamienia się w rzetelnego lekarza, który wciąż się uczy się, jeżdżąc na różne sympozja, zdobywa uznanie w swoim matrixie, i odnosi też sukces materialny. Jednak, któregoś dnia spotyka kumpla z podstawówki, obiboka, lenia, do tego niezbyt zdolnego i nie z towarzystwa, a ten kolega nie wiedzieć jakim cudem, teraz jest również w doskonałej sytuacji materialnej, zdrowotnej (unika jak ognia lekarzy) i co najważniejsze psychicznej. Utytułowane dochtore nie może się nadziwić. Jak to możliwe, sukces życiowy, luzik, majestat wolnej głowy w naturze i to wszystko przydarzyło się tak niezasłużenie głąbowi? Kapuścianemu łbu? Jak to możliwe? Okazuje się, że to dochtore miało większego farta, a to tylko dzięki wytrwałości. Wiele ludzkich celów, a nawet marzeń, które zostały poparte zamiarem ziszczenia się i działaniem, po prostu wyruszeniem w drogę, nie ziszcza się tylko z tego powodu, że ludzie już zajmują się czymś innym, czyli jest to tak zwany słomiany zapał. Natomiast kapuściany głąb po prostu wziął sobie od Wszechświata, to co było mu potrzebne. I już. Ale wróćmy do Ciebie, sądzisz, że Twój rozwój ma polegać na tym, że trzeba włożyć masę wysiłku, nawet dwa razy czytać Tollego, że są jacyś nauczyciele w stanie zero, którzy są Ci do czegoś potrzebni. Owszem, dobra rada, wskazówka, impuls pierwszego nakierowania może być wskazany, ale potem zostaje już tylko Twoje zrozumienie.
dajmy na to dusza chce tego
albo taki dom chce jednak
a może ten?
Ponieważ ludzie nagminnie realizują cele nie swoje, tylko cudze, a robią to dla szpanu, bo tak wypada, bo to dobrze wygląda, bo od razu widać, że masz sukces, jak się w Kościele wyróżniasz przebraniem i połyskiem, i furą jaką odjeżdżasz po sumie, a więc ludzie realizują cele cudze. Dzięki temu wahadła destrukcji mają ich podanych jak na dłoni. Ludziom w tej grze wmawia się, że muszą być pociągający erotycznie, seksowni, przynajmniej robić za młodych, mają mieć udany seks, mężowie mają mieć ochotę na głębokie rozmowy o miłości, jak to w filmach, i generalnie to są niby nasze cele. I żyjesz sobie w takim parzącym chrzanie, do tego nawet cudze cele, nie wychodzi Ci ich osiąganie, bo realizacja cudzych celów, to jak stąpanie po piachu, jak po grudzie idzie realizacja takiego celu wyznaczonego przez ego, na który to cel dusza ma wyrąbane.
Czy to musi być coś ekstra, górnolotnego? A jak nic Ci nie przychodzi do głowy? Cel Twój, to jest coś takiego, że dusza czegoś potrzebuje, na przykład domu z drewna księżycowego w ciszy, i chce przekonać ego, czyli własny umysł, żeby pomógł w tym celu. Na to umysł myśli, a któż nam będzie tego zazdrościł? Tyle starań, a pies z kulawą nogą nie będzie chciał mieć takiego domu. Na to dusza, ale ja będę szczęśliwa. Na to ego, no dobra, pomogę Ci, zrobimy to razem. I jest teraz zamiar i ten zamiar nie nawarstwi żadnego potencjału, bo dusza i ego razem w zgodzie po prostu ruszyli ze skrzyżowania, i cel się ziści bardzo łatwo. Bo takie szczere cele zawsze są ostatecznie bardzo łatwe dla Ciebie, bo Wszechświat Ci je daje po prostu. Wahadło destrukcji nie ma co żreć, więc idzie haczyć kogoś innego, a Ty osiągasz swój cel lewą nogą do lusterka. Bez spinki i napinki. Ale jak się tylko zaczniesz bać, drgać, nerwowo miotać, natychmiast pojawi się jakieś wahadło, żeby się nakarmić tymi emocjami i nici.
Gdy Ty nie chcesz uprawiać seksu, to dlaczego to robisz? Bo ego Ci podpowiada, że seks z chłopakiem być musi, bo to jest w dobrym tonie uprawiać seks, a orgazm przeżyty rano przez nauczycielkę matmy sprawia, że ona potem przez cały dzień idiotycznie się uśmiecha i nie wlepia pał. Żyjesz w kiczu narzuconym przez literaturę, filmy, księdza, i wierzysz, że seks to jest wykładnik udanego życia. Agnieszce Holand swego czasu zarzucano, że ksiądz w jej filmie miał kochankę, na co ona rzekła absolutną prawdę w tej grze, że jakby nie miał kochanki, to wszyscy (widzowie zachodni) pomyśleliby w ciemno, że jest gejem, albo oh mon Dieu, pedofilem. Tak się porobiło. Strach jest wszechobecny, to jest podstawowy pokarm wahadeł, matrixu, pasożytów energoinformacyjnych. Owa emocja przechodzi płynnie w smutek, depresję co będzie jutro, o co kaman, co ma sens? Lub z drugiej strony tego samego wahadła destrukcji jest ekscytacja seksualna (zagłusza strach, jak narko, czy alko, czy psychotrop), przedmiotem, jako środek zastępczy, żeby to życie jakoś przeżyć, zabić, nie zrozumieć przez sen. Ludzie myślą, że umieją kochać, bo kochają własne dzieci, żony, mężów, kochanki, babcie i kuzynów niekiedy, jak panna Izabela Łęcka. To nie jest miłość wysoka, to zwykłe egotyczne uczucie zawsze związane z jakąś osobistą korzyścią. Moja krew, nasza krew, przywiązanie, to wypada, a to nie wypada. Dopóki będziesz spać w życiu, nie będziesz rozumieć. Nie da się przyspieszyć żadnego procesu, wszystko musi ewoluować, klasa po klasie. Zaczęłaś się budzić, ale wciąż nie ma zgodności Twojej duszy i ego w dobrym życiu. Jesteś jeszcze w starszakach. Stąd masz w tej grze pryszcze, czy wysypkę, stąd anorgazmia. Tak naprawdę nie ma żadnej anorgazmii, to słowo powstało specjalnie, żebyś poczuła się niedoborowa. Niepasująca tutaj, bo tutaj wszyscy jęczą i syczą, tak są spełnieni w miłości. Tacy to cool są.
Stań na polanie, w przyrodzie, w ciszy i głęboko, długo wydychaj. Z tym wydechem niech myśli niezadowolenia wylecą, potem wdech i znowu głęboki wydech. Potem weź ten świecący wężyk w Tobie i zacznij go rozciągać. Niech leci do góry w Kosmos i w dół do Ziemi, do środka Ziemi i dalej. Ta część jaśniejącego wężyka w Tobie niech się zacznie rozszerzać i wypełniać Cię. Po czym lekko ją wypuść poza obręb ciała. Teraz cała jaśniejesz, a strumienie wschodzący i schodzący zasilają Cię i oczyszczają. Potem wejdź do domu i weź prysznic ciepły i krótko zimny i znowu przyjemnie ciepły i krótko zimny. Zostałaś oczyszczona i promieniejesz. Teraz zapytaj się duszy, czego chce. A jak dusza Ci odpowie, poproś umysłu z tym programem ego, żeby Ci to pomógł zrealizować. Taki oczyszczony awatar zgodzi się i będziesz radosna, a Twoje cele po prostu pojawią się. Gdy zechcesz mieć dom, pojawią się pieniądze, ale gdy zechcesz mieć tylko pieniądze, uwierz, że to nie jest chęć Twojej duszy. Dusze nie są takie. Mają wyrąbane na kasę. Podobnie ze zdrowiem, wszechświat da Ci zdrowie. Tylko daj trochę czasu liniowego, nie zniechęcaj się, bo istnieje pewna bezwładność. Przez chwilę można mieć jeszcze więcej pryszczy, jak przy detoksie, zanim to się wszystko odwróci. No dobra, nie wiem, czy zabiorą Ci seks:) Żartowałam, będzie, tak jak ma być.
z miłością
Powiązane artykuły
Komentarze
O to to to, o to chodzi. By zrobić tak, by strachliwe i ujarzmione ego wspólpracowało ze wszystkochcącą duszą. Intencja musi być szczera i ta, a Ty sam masz działac i być w drodze. Serio świat Ci w takim stanie sprzyja i ułatwia zamiary.
Co do seksu – jestem aseksualna, nie mam przyjemności z bara bara i … powiewa mnie to (chociaż powód tego stanu znam). Starczy bardziej intymne tuli tuli. Tylko facet, aseksualny, bez bara bara, jest tu taki? 😀 😀 😀
A tak serio, nie ma co się stresować, seks odchodzi do lamusa. WHO niedawno wprowadziło aseksualność jako chorobę niepełnosprawną, bardzo pokrętnie to, ale wiadomo, do czego to zmierza. Więc?
co ja napisałąm… „chorobę niepełnosprawną”…? no, wiecie o co mi chodzi – niepełnosprawność mentalną? fizyczną? psychosomatyczną?
Aseksualność – jeśli to nie jest jakiś fizjologiczny (lub „psychosomatyczny”) banał, to jako kulturowy gender jest to zjazd na dupie w czarną otchłań. Poszczepienne uniseksy… Co za czasy. Podpiąłem to pod Anetę D Falkiewicz bez konotacji.
To nie jest odpowiedź na pytanie „czy jest tu taki?”
Co za czasy. Pozdrawiam.
A co niby mam zrobić, jak męskie ego chce zaspokojenia partnerki a ja mu tego nie dam? Bo moje ciało & dusza nie odbierają seksu jak zmysłowość, pożądanie ani jakieś orgazmy? Niemal każdy gościu ma hopla na tym punkcie. Co za czasy…
Czasy, w których mówi się o tym bez lęku częściej i mocniej niż kiedykolwiek. Czy jest więcej osób aseksualnych? Trudno powiedzieć, bo nigdy nie prowadzono statystyk, ba, nie dostrzegano zjawiska jako takiego, traktowano je co najwyżej jako objaw choroby o trudnej do odgadnięcia etiologii. Tymczasem zawsze byli aseksualni ludzie i ma to zarówno duchowe, jak i fizyczne i psychologiczne wytłumaczenie.
A gender jest strasznie demonizowany, tymczasem gender to nic innego niż płeć. A że nauka w swoich dążeniach opisuje i klasyfikuje każde istniejące zjawisko, te diabelskie „gender studies” to nic innego jak badania nad płcią. 🙂 I nie ma się czego bać, ludzie łykają jak młode pelikany to czym się ich straszy, a przecież diabeł nie taki straszny jak go malują. 🙂
Otóż to, studia nad wymiarem społecznym i kulturowym płci są niezwykle interesujące i przydatne, osadzone w filozofii, religioznawstwie, antropologii, socjologii i psychologii. Ale czegóż się spodziewać po antynaukowych fanatykach, rzucających wszem i wobec inwektywy w stylu „poszczepiennych uniseksów”… 😀 Piękna obelga :*
Miodzio
Moja dusza chce stanu buddy wiem to od dawna jak to Pepsi mowi od dziecka czulam pismo nosem hehe 😀 super te wskazowki, przy nastepnej okazji ide do lasu oddycham a potem ni stad ni owad zapytam siebie co ty kochana duszo chcesz 🙂
nooo, ja też bym tego chciała 🙂
Zdaje sie cos zem pojela:)
Piękne. Tez tak chcę.
A już myslałam, że CHCĘ KASY i ona załatwi mi wszystkie moje problemy. . Zabawne, bo właśnie dziś rano z mężem o tym rozmawiałam: czemu nie jest tak jak chciałam, a chciałam DOBRZE: prestiżowe studia 😉 , ale „kariera” nie w tym zawodzie, przez upór i wytrwałą pracę…..praca nie daje zadowolenia, „8 godzin w robocie”, niby stanowisko kierownicze, ale płaca mogłaby być lepsza…. więc myślałam, że chodzi o kase własnie, że ona da mi zadowolenie :). W rozmowie z mężem dałam przykład sąsiadki fryzjerki- kasa sama leci i nie taka jak moja : JAK TO MOŻLIWE ? :)))
SPRÓBUJĘ DOWIEDZIEĆ SIĘ CZEGO TAK NAPRAWDĘ CHCĘ, spróbuję :).
love.A.
…pies z kulawą nogą nie będzie zazdrościł domu z drewna 😀 ! no przecież tak właśnie: otóż mieszkamy w takim obrośniętym dzikim winem domeczku z drewna, a jakźeśmy się pojawili we wsi i dziecko poszło do wsiowej szkółki to tubylcze paniusie „ęą” mizdrzyły się, zagadywały, bo jacyś nowi i pewnie nowobogaccy to trzeba, a gdy dowiadywały się, że my to z tej drewnianej chałupki, w oczy po prostu prychały śmiechem, a dziecku akcje towarzyskie spadały 😀 Tak, że Pepsi wie co pisze 🙂
ostatnio opublikowano wypowiedż kucharza Elżbiety II dotyczącą jadłospisu królowej i teraz wszyscy zachwycają się jak to odkryto sekret długowieczności i dobrej formy królowej, a przecież z tego co widzę to ta diete nie jest wcale dobra – węglowodany na śniadanie, w sporej ilości, sporo cukru, bo królowa uwielbia słodycze, mięso na kolację, codziennie alkohol… Jedyne co jest dobre to filiżanka porządnej herbaty codziennie, regularne posiłki i podobno nie za duże porcje. Reszta mnie nie zachwyca. Zastanawiam się co jest jej sekretem na tyle lat w takiej formie, geny prawdopodobnie, bo jej matka przekroczyła setkę, chociaz ojciec zmarł na raka ok. 50-tki. Mimo że królowa ma tyle służby, niań itp., więc odpada jej wiele kłopotów i trosk, jakie mają przeciętni ludzie to też wiedzie stresujące życie – ciągle na świeczniku, stresy związane z kolejnymi skandalami, rozwodami dzieci itp. Królowa nigdy nie była specjalnie wysportowana, jedyne co lubi to spacery i przejażdżki konno (kiedyś). Więc skoro odpadają kolejne filary zdrowego stylu życia to trzeba stwierdzić, że… to już taki typ? 🙂 jak to mawiają u mnie „stary dobry przedwojenny rocznik wychowany na polewce” 🙂
To któryś już tam klon a nie Elka.
niekoniecznie
Zbyt wiele razy już „umierała” i tuszowali jej śmierci .
nie mówię nie, dla tej rodziny akurat, nie byłoby z tym jakichś specjalnych problemów, tylko po co?
Też nie wiem. i nie interere mnie to. Ale mieszkając pod nosem jej zimowego pałacu i widząc miłości tutejszych do rodziny królewskiej nie sposób przegapić TAKIE njusy 🙂
o wiele ważniejsze od zdrowej diety jest umiejętne unikanie wahadeł destrukcji. Nie ma w niej strachu, więc one nie mają co żreć, nie dotykają jej.
„unikanie wahadeł destrukcji” ciekawie brzmi 🙂 Pepsi, rozwiniesz to troszkę? 🙂
cąłkowicie uniknąć się nie da, można robić uniki, ale one są wszędzie, jednak można je robić w konia, one nie mają żadnych uczuć, chcą tylko się karmić. Gdy wydarza się coś niemiłego trzeba najpierw się na to zgodzić, zaakceptować, to jest zmyłka dla wahadła, nie miotasz się, nie walczysz, nie rzucasz kalumni, jednym słowem nie produkujesz wyżerki dla wahadła. Ty nawet okazujesz wdzięczność, jak wytrawny biznesmen, który zaciera ręce, gdy popełni błąd, bo właśnie przyjął lekcję. A następnie szukasz własnego indywidualnego rozwiązania. Te drzwi są dla Ciebie zawsze otwarte, ale Ty wolisz coś mniej oczywistego, wolisz przeciskać się przez cudze szczeliny, niż wyjść własnym szeroko dla Ciebie otwartym. Tylko dla Ciebie.
A mi znajoma otworzyła oczy – mówiąc ” Forsycja chce i ma! „. Jak sobie obiorę jakiś cel to faktycznie dążę do niego. Niekoniecznie po trupach, ale to samo przychodzi 😉 Czuję sie jakby świat mi to dawał, chcę wyjechać na weekend w góry sama – udaje się tak to zorganizowac i jadę, chcę pojechac na fajny koncert , na który mi zależy i mozna wygrać bilety w radio – wysyłając już sms, czuję że tam jestem i wygrywam – i co? wygrywam na prawdę 😉 Jeśli coś (potrzeba) bardzo wypływa z mojego wnętrza to przeważnie udaje sie to zrealizować, zaspokoić 😉
Super sprawa, to jest właśnie to co potrzebuje w sobie ogarnąć, to „chcenie” 😉 tylko nie wiem jak się do tego zabrać. Za słabo chyba „chcę” bo mi dobrze i szczęśliwie w każdej dziurze nawet 😉 ale przecież kiszka zdziebko. Mam psiapsiółę, która jest dość dramatyczna i narzekająca, z ogólnie raczej negatywnym podejściem i okresowo lękami, ale jak czegoś chce, to wie czego i to sobie ściąga jakoś i się pojawia w jej życiu 🙂 Staram się jej podsuwac różne rzeczy ale tak różnie tez bywa;) Co to by było jakby zaczęła żyć bardziej miłością i zaufaniem a nie strachem i marudzeniem;)
Pepsi, każdy ten domek,może i ciasny, byle własny. Źle jest człowiekowi bez własnego miejsca na ziemi i niech sobie mówią,że lepiej i taniej wynajmować. To się nie ima do poczucia bezpieczeństwa.
Jeszcze niedawno pewne rzeczy, które tu piszesz, wywołałyby we mnie sprzeciw i myśli w stylu „ale jak można w ten sposób żyć?! To nienormalne!”, a dziś tylko kiwam głową i się uśmiecham 🙂 Jak dobrze!
<3 <3
Pepsi, pięknie napisane. Dotarło.
Dziękuję 🙂
A jesli seks wyplywa z duszy …
mowy nie ma 🙂 dusza tego nie potrzebuje
A tulenie i pieszczoty ?
jak dusze tego potrzebują, a nie tylko ego, to tak, ale mężczyzna z testosteronem na poziomie już połowa skali niezbyt potrafi na to iść bez ciągu dalszego
Rozkminiałam ten temat w rozmowie z koleżanką- jeśli lubisz się tulić, to pewnie w określonej atmosferze- bliskości? Bliskość, zaufanie, ozmowa, dobry nastrój.Tu jest 1 aspekt, a 2 to potrzeba rozluxnienia ciała, poprawienia energetyki, przepływu chi, itp.- to załatwić można , hmm, powiedzmy za pieniądze XD, idąc na sensowny masaż lub inne takie. Patrz- zero seksu w tym, choć mega energia i przyjemność, dla ducha i ciała!
Tylko Jezus i wybaczenie rodzicom!
Nie tylko
Kochana Pepsi witaj i wszyscy wspaniali tutaj ludzie. W aucie w 37 stopniowym u nas upale czytam, Bo a w aucie chlodno i chcialam mysli porzadnie pozbierac. Po przeczytaniu tego jestem zaplatana. Od kilku lat staramy sie o dziecko. Od 2 lat zmienilam swoje zycie w kwestii jedzenie i stylu zycia i myslenia. O tamtego mniej wiecej czasu moja dusza oczyszcza sie i cialo rowniez, Ale z tego wzgledu jakby mniej ars amandi u mnie. (Kiedys liczylam dziennie i chcialam jeszcze wiecej ) To sie wyklucza u mnie: brak ars i chec wychowania malego czlowieka. prosilabym goracym sercem o wskazowki Co ” mysle ” zle a co robie zle…
nie chce tutaj tak publicznie sie obnazac piszac jakie rzeczy wykonalam zeby byl kolo mnie Maly czlowieczek, Ale gdzies kiedys wyczytalam ze jesli to do mnie nie przychodzi to widocznie dziecko nie chce „u mnie zamieszkac”..? z gory uprzejmie dziekuje. Sciskam serdecznie ?
jeśli Twoja dusza i ego są zgodne i chcesz mieć dziecko, to będzie, do poczęcia potrzeba tak naprawdę niewiele seksu
Przede wszystkim jak się za bardzo chce i stara to napewno się w ciążę nie zajdzie 🙂 trzeba odpuścić i podejść na luzie, wtedy samo „zaskoczy” 😉
Miałam tak jak Ty, Karola. Nowy mąż, wielka miłość, napinka na dziecko. W końcu się poddałam, bo zrobiło się okropnie nudno z planowaniem gdzie i kiedy ten seks ma zadziałać na poczęcie. I wtedy znienacka „zaszłam”. Ciąża ciężka i jeszcze gorszy poród. Dziecko niezbyt zdrowe, Aspergerek, ma teraz 12 lat. Co sobie myślę? Że miałam fajne życie, fajnego faceta, kaski tyle, żeby spokojnie żyć. I po co się było napinać? Trudno powiedzieć, czy byłabym dziś szczęśliwa (banał), gdyby nie było mojego syna na świecie, ale straciłam wiele, aby był. Niepopularne to co piszę, ale mam wrażenie, że chciałam przechytrzyć los, no to dostałam po nosie.
KasiaBM: dziekuje ci za list. Po przeczytaniu go dlugo mialam Twoje slowa wyryte w glowie…nie wiedzialam jak zareagowac, Bo to co piszesz jest tak prawdziwe i to, ze podzielilas sie tym zmartwieniem w swiecie gdzie o macierzynstwie nie mozna wypowiedziec sie zle, to tylko utwierdza mnie ze musisz byc prawdziwym cudem… chcialabym miec Ciebie jako moja przyjaciolke.?
A wczoraj przytrafila mi sie dziwna sytuacja: do mojego ogrodu weszlo dziecko. Po chwili wbiegla matka przepraszajac mnie, ze on taki jest Bo ma autyzm i nie kontruluje tego wszystkiego. Dziecko zlapalo mnie mocno za reke i nie chcial rozstac sie ze mna. Bawilismy sie chwile. Pomyslalam sobie, ze moze dlatego nie mam dziecka Bo prosze aniolow o zdrowego czlowieczka a do mnie przykleil sie wczoraj czlowiek ktorym cale zycie trzeba sie opiekowac… Glowe mam pelna…Plakalam wczoraj..
Goraco Cie sciskam ? ? Kasiu i podziwiam ze masz sile …
Karola, wzruszyłam się czytając Twój wpis i to co o mnie napisałaś. Nie mam przyjaciółek, w sumie odizolowałam się od ludzi, nie miałam czasu ani humoru, aby podtrzymywać znajomości, zwłaszcza, że musiałam zrezygnować z pracy, którą lubiłam, aby zając się synkiem. Jak ktoś mówi, że mam fajnie, bo nie pracuję, to odwracam się i odchodzę, nie będę tłumaczyć jaką ja pracę wykonałam i wykonuję, aby mój syn funkcjonował PRAWIE normalnie. To prawie, jak wiemy czyni dużą różnicę. 🙂 Sił już też mam coraz mniej, bo ile można mieć „małe” dziecko. Wyobraź sobie, że Twoje 12-letnie dziecko ma wysoki iloraz inteligencji, chodzi do „normalnej” szkoły, uczy się dwóch języków obcych, gry na pianinie, chodzi na zajęcia terapeutyczne, a jednocześnie przewraca się na ulicy jak dwulatek, nie widzi nadjeżdżających samochodów, nie odczuwa zmiany temperatury i poci w swetrze, nie umie nacisnąć klamki w drzwiach, uderza się w futrynę, bo nie odmierza odległości. A wygląda normalnie (na początku, bo po chwili zaczyna machać rękoma, mruczeć i kręcić głową), 🙂 jest ładny, ludzie mówią, baba sobie wymyśliła chorobę u dziecka, żeby nie pracować. Mam już na to zlewkę, taki jest świat.
Piękne! Nie znalazłam, gdy szukałam „o seksie”, – może i dobrze, nie zasugerowałam się bowiem odpowiedzią, ni listem. Ale nie mogąc znależć tamtego komentrza napiszę tu, o swoim doświadczeniu: otóż odpadł ode mnie temat seksu, już długo tak miałam, ale może z macy i ashwagandy, albo z jakichś ciśnień ego- bo jednak dość mocno nie spełniam oczekiwań społecznych, a tu kolejna sprawa”po swojemu” wychodzi „przeciwko”, niechcący. No i 1 doby tak mnie ten temat zaczął się żywym wydawać, że chyba owszem, może się psychicznie szykować, może to jednak ciału potrzebne itp.aż tu o tym napisałam. Po czym po paru godzin achnie zostało nic z „problemu”. Nic.! Cisza, spokój. Zdziwiona byłam swoją ekscytacją nawet. Ale wnioskuję- nie ciśnąć się w foremkę- żadną, zwłaszcza opartą na strachu.. Ot, tak, znowu wypadłam „z oficjalnej gry”, a raczej- znów jestem po swojej stronie, na jakiejś tam ścieżce, ścieżynce . Całusy !:)