🍓🍇🫐💚🤓🤎🏃🌳💮🪴🍄🐯🐟🥑
W sensie ścisłym mam na myśli 2 błędy, które popełniasz ze swoim SP, dlatego wciąż nie wraca.
Jednak skupimy się na tym drugim, pierwszy tylko lekko połaskoczę.
A zatem:
Wchodzisz w pole Wszechświata z energią: „JA wiem, jak ma być”.
I Wszechświat mówi: „Skoro wiesz, to się pobaw sama”.
Zamieniasz manifestację w kontrolę.
A Wszechświat ma wysypkę na stalkerki.
Bo nie manifestujesz miłości.
Ty robisz energetyczny stalking z domieszką szantażu emocjonalnego. Z nerwowym chichotem, ale nadal.
Za to ja wiem, że miałaś dziś manifestować swoje „happy ever after”, ale skończyło się jak zwykle – czyli scrollowaniem jego stories, analizowaniem, czy nowa znajoma z jego feedu to „koleżanka z pracy” czy może właśnie kandydatka na „przyszłą mamusię jego dzieci”.
A potem, medytacja z YouTube „przyciągnij SP w 7 minut”, wizualizacja pierścionka i czwarte podejście do dzienniczka żurnaliczka: „Drogi Wszechświecie, ja już naprawdę zasłużyłam”.
Stop. Naprawdę STOP.
Bo jeśli wciąż to robisz – i teraz będzie brutalna prawda – to Ty nie manifestujesz.
Ty zarządzasz, chcesz dosiąść Wszechświat jak mikro-menadżer z TikToka.
Masz excela w głowie, gdzie codziennie sprawdzasz: „czy SP się odezwał?”, „czy energia się zgadza?”, „czy Wszechświat już coś wysłał?”.
Jeśli czujesz, ze robisz wszystko „idealnie” a nic nie dziala – to moze dlatego, ze trzymasz Kate Walker czyli Wszechświat za gardło.
A on, jak każda energia, nie lubi duszącej kontroli.
Nie porzucaj dobrych przyjaciół!:)
Niech ilość Twoich czystych poranków
Pomnaża codzienny rytuał 4 Szklanków !:)
Mówisz: „Chcę, żeby wrócił”, ale energia jest taka: „Nie mam go, brakuje mi go, jestem pusta, więc manifestuję z dziury”.
Prawda jest taka: NIE CHCESZ JEGO.
Chcesz siebie, taką, jaka jesteś przy nim.
Ale zamiast zbudować siebie, lecisz po skrócie: „jak przyciągnąć jego, żeby przyciągnął mnie”.
Boom. I tu właśnie Wszechświat robi ghosting.
Zamiast:
„Chcę jego bo go nie mam”
Mam siebie, jestem pełna, więc ewidentnie mam już obok siebie SP”
Nowa mantra:
„Do mojego pola wchodzi tylko to, co naturalnie pasuje do mojej nowej wersji”.
Żaden koleś, Janusz z sofy, SP, nie może być Twoją nagrodą.
Tylko Ty jesteś nagrodą samą w sobie.
A on – może przybiec. Jak labrador. Ale nie aportuj go, błagam. Nie rzucaj patykiem w nieskończoność.
Może SP nie wróci.
Może wrócisz Ty, do siebie.
I dopiero wtedy nawet SP, nawet Wszechświat… stwierdzi: „Dobra, ona to ogarnęła. Możemy znowu zacząć współpracę.”
Jeszcze raz to przewałkujemy
„Chcę, żeby wrócił” – brzmi logicznie. Ale energetycznie znaczy: „Nie mam go. Nie ma go. Jestem sama. Brakuje mi go. Czuję pustkę.”
Gdy był, czułam, że jestem laską z facetem, byłam pełna, nie bałam się samotności, centralnie byłam kimś, laską z Januszem, potencjałem na udane małżeńskie życie, przynajmniej dla sąsiadki spod 4.
Miksujesz intencje bez zrozumienia o co się prosisz, a prosisz się o brak.
Bo żadna laska, która ma Janusza na sofie nie mówi że chce go więcej.
Wszechświat nie odpowiada na słowa.
On odpowiada na Twoje WIBRACJE.
Na Twojego wajba.
A Ty wysyłasz do Kate Walker: dziura, brak, pustka, nienawiść do obecnej sytuacji, ja pierdolę jak mnie frustruje bycie „samą”.
Bo nie chce wracac do swojej stalkerki energetycznej wersja 3.0.
Tak, powiedziałam to.
Twoja manifestacja SP to nie jest żeby chociaż „chcę miłości”.
W końcu proście, a dostaniecie.
Tyle tylko, że wibracja prośby nigdy nie jest wibracją odpowiedzi Kate Walker.
Żeby otrzymać, musisz podwyższyć częstotliwość wibracji.
No ale Ty siedzisz w takich frekwencjach, sama sobie je sklasyfikuj;
Chcę kontroli, żeby znów czuć się laską z facetem, ważniejszą niż samotna żałosna do obśmiania Bridget.
Potrzeba mi kolesia SP żeby mi się znów chciało rano wstawać jechać do Ikea i kłócić się o półki, byle z nim,
Bo nie wiem, kim jestem bez tej relacji, nie-wyrobkiem jakimś?
I to nie jest Twoja wina. To dziewczyńska rzecz.
Ale jeśli nie rzucisz gałą prawdzie w gały – znów bedziesz bazgrać w dzienniczku żurnaliczku do poduszki jak zdesperowana scenarzystka bez kontraktu.
Dokładne wyjaśnienie, że SP to tylko „winda do światła”, której używasz z braku poczucia siebie,
Mocne zdanie: „próbujesz użyć SP jako windy do własnego światła bo czujesz siebie, nie masz wątpliwości” (to robi robotę!),
Czyli Janusz jest ulepszeniem. Lubimy ulepszenia. Nic w tym złego. To nie zaprzepaszcza samej Bridget Bogini Światła. Świetlistej dziewczyny.
Oraz kontrast między używaniem SP jako „lustra synonimu dobrego chcianego wyreżyserowanego przez matriks życia ” a byciem tą wersją siebie niezależnie od tego programu.
Całość tej sekcji została przeze mnie podbita emocjonalnie i filozoficznie, żeby widzka, każda zagubiona Bridget poczuła: „O matko, to o mnie, ale nie wiedziałam, że aż tak.”
Bridget zamiast nawijać: „Chcę jego”
Wprowadza nową mantrę: „Do mojego pola wchodzi tylko to, co naturalnie pasuje do mojej nowej wersji.”
Bo Twoją rolą Bridget nie jest ściągać ludzi, w tym SP.
Twoją rolą jest stać się soba, do której SP chce naturalnie wrócić.
Albo i nie, bo Cię głupek klasowy nie wybrał, jednak nawet wtedy będziesz miała tak wysoko wywindowaną energie, że NAWET NIE ZAUWAŻYSZ, ZE NIE WRÓCIŁ.
Uwaga! Uważka!
Twój ulubiony spalacz tłuszczu Bikini Burn TiB nie musi czekać do czerwca,
żeby dopiero na plaży szarżować szczupłością.
Bądź światlem, do którego inni ustawiają się w kolejce.
No i wytarta na łokciach metafora:
Przestajesz traktować Wszechświat, Kate Walker jak swojego labradora.
Przestajesz rzucać mu patykiem mówiąc „Dawaj! Przyprowadź go! Tego samego, co mnie zignorowal!”
Nie. Ty siadasz na słonecznym tarasie swojego nowego ja i mówisz: „Jestem tutaj. W pelni. Bez brakow. W pełni zintegrowana ze sobą. Kto ma przyjść – przyjdzie. Kto ma odejść – dziękuję, yyy … niech spierdala”
Raczej nikt nie da sobie obciąć małego palca, że na bank.
Ale Ty wrócisz. Do siebie. I to jest sedno.
SP zaczyna czuć brak Ciebie.
Ale nie brak Ciebie, tej rozpaczającej na podłodze.
Tylko tej wersji, która wstała.
Która przestała się bać.
Która nie robi już manifestacji z poziomu „blagam”.
Jakieś historie przypadków?
Proszę bardzo.
Była w związku ze starszym gościem, co miał firmę, pewność siebie, charyzmę i grał w golfa. Wnosił ją wszędzie jak trofeum. A ona błyszczała. Nie dlatego, że on ją kochał jakoś szczególnie dojrzale, czy w ogóle tylko dlatego, że czuła się ważna.
W restach, barach sushi nigdy osiedlowych, czy w chuj drogich butikach, czuła się … królową z pełną sakwą złota.
Kiedy odszedł, został po nim nie tyle ból miłości, ale ból utraty statusu.
Jakże się wtedy dobrze czuła, jakże pewnie, niewybrakowanie.
Tęskniła więc teraz za tamtym poczuciem ważności, wyróżnienia.
Pracująca matka, rozwódka, zakochała się w facecie, który przy niej stawał się bohaterem. Robił zakupy, rozmawiał z dzieckiem, tulił ją po pracy.
Czuła się wreszcie zaopiekowana, jak dziewczynka, która nie musi o nic walczyć.
Ale kiedy zniknął, laska nie została z pytaniem: „dlaczego odszedł?”, tylko z czymś gorszym: „czy teraz muszę znowu być silna jak tur?”
Płakała więc za ulgą, jaką koleś jej przyniósł.
Tęskniła za chwilą, w której mogła przestać być swoją własną matką.
Organiczna peruwiańska Maca This is BIO
dla ENERGII
dla ZMĘCZONYCH NADNERCZY, niedobór progesteronu
&
NIECHCIANE WŁOSKI Z TWARZY PRECZ! Tu się udało 😝
I oczywiście na LIBIDO dla obu płci! 💋
Była zakochana po uszy. On ją uwielbiał, jednak jakby na pokaz.
Wrzucał focie, komplementował na Insta, przy ziomach nawijał, że jest wyjątkowa.
Ona zaczęła żyć tym obrazem.
Stała się ikoną pary idealnej.
Kiedy się rozstali, to nie była strata miłości. To była KATASTROFA WIZERUNKOWA.
Ona nie wie, kim jest bez tego brandingu. I każdy skrypt w dzienniczku żurnaliczku, który właśnie pisze, to nie list do Wszechświata. To kampania reklamowa dla byłej wersji siebie.
Bo jesteś desperatką.
Bo próbujesz użyć SP jako windy do własnego światła.
Tylko że Kate Walker Wszechświat nie pozwala na taką jazdę na gapę.
SP nie był Ci dany, żeby Cię zbudować.
A Ty masz teraz zbudować siebie bez tego odbicia.
Pamiętasz, jaka byłaś przy nim? Super.
To teraz stwórz w sobie to uczucie BEZ NIEGO.
Jesteś światłem na bank.
I nie musisz szukać potwierdzenia u SP, że świecisz.
A wtedy… może on wróci.
Gdy pojmiesz o co w tym chodzi, wróci.
Ale co dziwaczne, nie będziesz tam czekać.
Ty już pójdziesz dalej.
Nie za nim.
Za sobą.
I to jest prawdziwa manifestacja.
Koniec.
A właściwie początek.
Usiądź wieczorem z kartką i długopisem.
Napisz:
„Jaką wersją siebie stałam się przy nim?”
„Za którą częścią siebie tak naprawdę tęsknię?”
„Czy mogę zacząć ją budować bez niego?”
Następnie wybierz JEDNO zachowanie tej „wersji siebie”, które możesz jutro wprowadzić.
Choćby najmniejsze.
I zrób to. Bez dramatu.
Po prostu – przypomnij sobie siebie, że jesteś wartościowa, bogata, kochana, szczupła, pewna siebie, dobrze nawodniona 4 szklankami, etc
Stwórz mini-BRANDING SWOJEJ NOWEJ WERSJI.
Wybierz jej hasło, kolor, styl życia, energię poranka, playlistę.
Jak wygląda?
Jak się porusza?
Jak się przedstawia?
Nagraj krótki voice memo, w którym mówisz do siebie jako ona , dajmy na to:
„Cześć, jestem nowa ja i nie potrzebuję nikogo, Janusza, SP, żeby wiedzieć, że świecę”.
Słuchaj tego przez 3 dni i sprawdzaj, co się dzieje.
Dziać się zacznie, zapewniam Cię.
Zrób listę minimum 3, może jeśli Ci się uda 5 osób, które nie widzą w Tobie „byłej dziewczyny SP”, ale widzą Bridget: silną, mądrą, zabawną, wrażliwą.
Zadzwoń do jednej z nich.
Nie mów nic o SP.
Po prostu przypomnij sobie, jak brzmisz, kiedy mówisz o czymś innym niż ON.
Dla bonusu: wyślij jednej z tych osób zdjęcie lub wiadomość „Dziś odzyskuję siebie”.
Taki dżołk, nie musi wiedzieć do końca o co Ci chodzi.
Tyle.
Miłe info:
Odmaszerować!
Na zawsze Twój
Powiązane artykuły
Komentarze
Wow, nie wiedziałam że braki witaminy C mają też wpływ na moją psychikę!
Myślałam, że tylko na przeziębienie i szkorbut
Dobra Witamina C TiB w dużej dozie i z dodatkiem między innymi bioflawonoidów z cytrusów i kwercetyny powoli się wchłania