Pepsieliot
Możesz się śmiać, ale i tak za kilka godzin
zmienisz swoje życie...
214 842 905
60 online
35 406 VIPy

Masz już jakieś postanowienia noworoczne?… Spal je!

Nowy Rok nowa ja et-cetera. Wszyscy to znamy, wszyściusieńcy.

Wiadomeczka, każdy chociaż raz spróbował.

Według sondażu SW Reasearch, najczęstszymi postanowieniami Polaków są (i tu możemy zacząć grać w bingo): schudnięcie, oszczędzanie, uprawianie sportu i rzucenie nałogu (najczęściej fajek, rzadziej alkoholu). A ja Ci powiem Złotko, że jeśli już spisałaś listę postanowień, to idź do lasu, skorzystaj z zapalniczki i patrz jak kartka płonie. Oczywiście wybierz przeznaczone do ognisk małych i dużych miejsce. Albo podrzyj kartkę doszczętnie chociaż, czy tam usuń plik z telefonu.

Jeśli spisałaś postanowienia, bo tak o, nóż widelec w tym roku się uda, to i tak ta lista nie będzie Ci potrzebna.

Jeśli nie chcesz spalić listy, bo nie spamiętasz tylu zapisków, to nie były postanowienia tylko marzenia i gdybania na temat przyszłości. Olej to. Jeśli rezonujesz z tym co napisałaś, to jesteś stawaniem się tak czy siak i żadna kartka na to nie wpłynie. Jeśli nic nie postanowiłaś, to właściwie też cool. Możesz zapalić zimne ognie albo nic nie palić. Ale i tak idź na spacer do lasu.

A jeśli już postanowisz coś postanawiać…

Zastanów się, czy to zmiany, których potrzebujesz. Czy to zmiany, z którymi rezonujesz i na które jesteś gotowa w tu i teraz. Nie zakładaj z góry rzeczy niewykonalnych – czyli takich, których nie czujesz. Możesz osiągnąć wszystko, ale tylko pod warunkiem, że z tym rezonujesz, że czujesz trochę o co pięć z tą całą energią i wzrastaniem, z nadawaniem czymś na jednej fali, na jednej wibracji.

Określaj cele jasno, ale nie ściśle

Jeśli jesteś kanapowcem zwyczajnym, w weekendy zalegasz na sofie w towarzystwie netflixa i lodów pistacjowych, nie pisz na kartce „schudnę”, a już na pewno nie „schudnę 20 kg w miesiąc”. Bo wiesz… Samo się nie schudnie. Zacznij od postanowienia, że zaczniesz biegać co najmniej 3 razy w tygodniu i wywalisz z diety złom i śmieć. Skup się na drodze, nie na celu. Zacznij rezonować ze zdrowiem i pięknem. Nie postanawiaj, że będziesz rzucać palenie (wówczas Twoim postanowieniem jest trwanie w czynności rzucania), postanów, że od jutra nie palisz i stosujesz kurację oczyszczającą, na przykład terapię 4 szklanek.

Mógłbym tak wymieniać do rana, ale kto ma na to czas… Zamiast tego przytoczę anegdotkę, bo lubię nawinąć.

Uprzedzam, że historia jest prosto z matrixu. Miałem kumpla. Kumpel ów był stworzony do pracy w korporacyjnych szeregach i pięcia się po jasno wytyczonych szczeblach kariery zawodowej. Postanowił twardo w którymś z kolei roku, a było to dobrych parę lat temu, że zmieni pracę i będzie zarabiał 10 patyków miesięcznie. Jego współpracownik, któremu zdradził tajemnicę podczas przerwy na papieroska, zawtórował mu, że jasne, siur, to co my tu robimy jest warte co najmniej 10 tysi, ktoś Cię doceni stary i dalej w tym klimacie. Było to postanowienie osiągalne i-te-de, więc ów kumpel, ledwie zaczął się rok, jął jechać na wakacje, a po powrocie przeglądać oferty pracy i wysyłać CV. Nie do końca ważne co miałby robić (byle w zgodzie z kwalifikacjami), nie do końca ważne gdzie (byle nie było za zimno) i jak (byle legalnie). Cel był jeden, czyli 10 okrąglutkich kafli miesiąc w miesiąc zasilających jego konto.

W tym roku wybrałem łatwiejszą drogę i rzuciłem banany. 

No i luz. Po obejściu rozmów co niemiara, po ofertach niekoniecznie lukratywnych i satysfakcjonujących, trafiło mu się. Zagraniczna ąę korpunia, postępowanie kwalifikacyjne etap pierwszy, etap drugi i bach, właśnie 10 tysi miesięcznie. Co prawda od początku miał przeczucie, że atmosfera w firmie będzie sztywna, a on prawdopodobnie będzie siedział w biurze dłużej niż w domu. No ale raz kozie śmierć, oddzwonili, on bez wahania się zgodził w międzyczasie rezygnując z poprzedniej pracy i dopełniając formalności. Postanowienie odhaczone. Rzecz w tym, że w jego byłej korpo, niedługo po tym jak się zwolnił, osobom na jego stanowisku podwyższono pensję i to o kwotę przebijającą jego 10 tysi. Kumpel jak tylko o tym usłyszał, na maksa pluł sobie w brodę i pytał sam siebie dlaczego. Lepiej jest zapytać po co, bo z roboty w ąę korpo zrezygnował szybko. Przestał z nią rezonować i został freelancerem prima sort, zresztą być może go znacie…

Fraza klucz? Nie, że będę zarabiał 10 tysi, a będę zarabiał minimum 10 tysi 🙂

Absolut zadziałał, pozwolił przyciągnąć się energii i dał kumplowi dokładnie to czego chciał. Nie ważne co, nie ważne gdzie i nie ważne jak, byle było 10 tysi. I było. Tylko skąd ta frustracja? Dlatego idź do lasu. Oddychaj i śledź swój oddech. Wspinaj się na palce i wyciągaj dłonie ku niebiosom. Spal tę nieszczęsną kartkę albo podrzyj ją na kawałki. Bądź w tu i teraz i daj energii działać. Ucz się siebie i jeśli coś postanawiasz, to tylko wówczas gdy masz zamiar w tu i teraz dać sobie szansę na realizację swoich postanowień.

Szczęśliwego Nowego Roku Złotko!

Na zawsze Twój,

Horry Porttier

   

(Visited 5 123 times, 1 visits today)
-
Blog pepsieliot.com nie jest jedną z tysięcy stron zawierających tylko wygodne dla siebie informacje. Przeciwnie, jest to miejsce, gdzie w oparciu o współczesną wiedzę i badania, oraz przemyślenia autorki rodzą się treści kontrowersyjne. Wręcz niekomfortowe dla tematu przewodniego witryny. Jednak, to nie hype strategia, to potrzeba.
Może rzuć też gałką na to:

Dobre suplementy znajdziesz w Wellness Sklep
Disclaimer:
Info tu wrzucane służy wyłącznie do celów edukacyjnych i informacyjnych, czasami tylko poglądowych, dlatego nigdy nie może zastąpić opinii pracownika służby zdrowia. Takie jest prawo i sie tego trzymajmy.

Komentarze

  1. avatar Sarah 30 grudnia 2017 o 09:28

    A czy można postanowić, że spotka się minimum takiego śliczneo jak na foto? ;P A tak poważnie…do tej pory nie zapisywałam,ale wprowadzałam i osiągałam, te no…cele. Schudnąć-ok,więcej się ruszać-tak no skoro dało się schudnąć, medytuje, łączę się z naturą, praktykuję bycie teraz, ba nawet zęby wyprostowałam ( a bolało), z trądzikiem walczę, rozwijam się duchowo i zawodowo ( straaasznie powoli to idzie) , ale nie 'upadam’ juz tak często jak kiedyś z produktami zakazanymi…zdecydowanie jestem lepszą wersją siebie…I troszkę bardziej się taką lubię niż jak młodsza byłam. A jakoś nie przynosi mi to więcej szczęścia, nikt nie chce mnie takiej, a ja chyba do pełni szczęścia potrzebuje z kimś się dzielić swoim światem, opiekować, dbać, dawać i dostawać. Taka straszna jest moja wibracja, że z nikim nie rezonuję ni na krztynę? A może to taka karma…

    1. avatar mak 30 grudnia 2017 o 17:39

      Droga Sarah, to żadna karma….przemyśl to co napiszę…
      Po pierwsze zaakceptuj siebie, nie udoskonalaj siebie za wszelką cenę, każdy posiada swój własny urok nawet z nieregularnym uzębieniem, musisz w to uwierzyć 🙂 zmieniając wszystko w sobie oddalasz się od samej siebie…
      Po drugie koniecznie zaangażuj się w jakiś projekt, w jakąś działalność w zasięgu Twojej ręki i poświęć się temu na maxa tak szczerze….
      Wtedy skierujesz swoje myślenie na inne tory i jednocześnie odwrócisz swoją uwagę od tego na czym teraz najbardziej Ci zależy czyli na szukaniu bliskiej osoby…
      Wtedy podczas tej działalności pojawią się inni ludzie wokół Ciebie….
      Zasada jest taka: gdy odpuścisz samo przyjdzie do Ciebie….
      Ale odpuszczenie to nie bierność i siedzenie w domu.
      Musisz stworzyć warunki, wyjść naprzeciw realizując się w czymś wybranym przez siebie…. Rozglądaj się dookoła uważnie…. Co Ty możesz zrobić dla innych….Nie koncentruj się zbytnio na sobie…
      Powodzenia 🙂

      1. avatar Jarmush 30 grudnia 2017 o 17:54

        Sarah nic nie musi 🙂

        1. avatar mak 30 grudnia 2017 o 22:53

          Wiem, wiem….
          Ale nie potrafię wyrazić wytłumaczyć tego innymi słowami….
          Jakby to powiedzieć?
          Też nie musiałam, a byłam na miłym spotkaniu w Michałowicach 😉
          Serdecznie pozdrawiam!
          Z nowym rokiem – pewnie nie tylko ja mam taką nadzieję – nowym krokiem 🙂
          Pal sześć postanowienia 😉

          1. avatar Jarmush 31 grudnia 2017 o 08:02

            <3

  2. avatar Horry Porttier 30 grudnia 2017 o 09:57

    Najważniejsze, żebyś zaczęła się budzić, szczęścia jeszcze nikt i nigdy nie znalazł poza sobą! Jaka karma? Jaki rezonans? zapomnij. To wszystko masz pod ręką. A więc Kochanie życzę Ci pobudki, love love

  3. avatar Ewa 30 grudnia 2017 o 11:11

    Jakoś nigdy nie zrobiłam listy postanowień noworocznych.Uważałam,że „co ma wisieć,nie utonie”.Łomatko jaka jestem mądra-hi,hi.Art.i foto-w dechę.Piona,cmok?

  4. avatar ewka.lo 30 grudnia 2017 o 12:14

    Ahahha :)tytuł w dechę:))) „..spal je!”
    Ciekawe czy Was też bawi to co piszecie,bo ja czasami nie wytrzymuję ze śmiechu:)

    1. avatar Jarmush 30 grudnia 2017 o 12:55

      też lejemy 😀

  5. avatar ela 30 grudnia 2017 o 16:42

    Jestem na etapie zmian. Dużo więcej teraz widzę. Okazuję się że im dalej w las tym wiecej drzew. I co z tego wynika? Chyba wszyscy śpią. To dopiero sztuka znaleźć kogoś w tej gęstwinie śpoichów ?

    1. avatar Carrie 30 grudnia 2017 o 21:37

      Ela,
      Alleluja i do przodu 😀
      Baw się życiem, nie zajmuj się innymi. Jak śpią – akceptuj, jak nie śpią – tym bardziej, jak się budzą – akceptuj.
      Inni to Ty. A teraz posta i zamie osoby, bo…napisałaś o Sobie do Siebie.
      <3

      1. avatar ela 1 stycznia 2018 o 07:50

        Oj ruszyłam do przodu i to jak! Aż nie dowierzam. Póki co widzę dobre efekty w postaci znalezienia pracy, a nawet w postaci jej zmiany w ciągu tygodnia. BASIA pwiem ci z własnego doswiadczenia. Też długoooo szukałam pracy, wysyłałam cv i co i też nic. Dopiero jak naładowana przez naszą Pepsi w mega energię ruszyłam osobiście z cv w ręku szukać pracy to ją wtedy znalazłam. Potem szybko ją zmieniłam, bo pracodawca u którego byłam spytać o etat polecił mnie innemu, mimo że rozmiawiał ze mna przez parę minut. A mieszkam w małej mieścinie. Był okres w moim życiu, że chodziłam z cv ale nic z tego nie wychodziło….Teraz wiem dlaczego. Buziaki dla wszystkich ?jeszcze muszę ogarnąć parę rzeczy? życzę wam ruszenia w drogę. No to jedziemy ?

        1. avatar Jarmush 1 stycznia 2018 o 08:18

          <3

        2. avatar Carrie 1 stycznia 2018 o 13:41

          Ela
          rewelacja 😀

          1. avatar ela 2 stycznia 2018 o 14:45

            ?

        3. avatar Sarah 1 stycznia 2018 o 16:11

          Ela, przepraszam , a napiszesz jak dla ingonrantki…jasniej? Kurcze, mam podobnie, z tym szukaniem pracy już od maja,więc długo.I też śmigam z cv w ręku,przebojem, wdzieram się do kolejek kandydatów i daje z siebie 200% a tu nic, zero rezultatów, coś źle robię. Nie wiem co….I grautuluję CI bardzo! Rządzisz dziewczyno!

          1. avatar Jarmush 1 stycznia 2018 o 18:55

            Napierasz za bardzo, odpuść

          2. avatar ela 2 stycznia 2018 o 14:41

            Bardzo chciałam pracować w pewnych miejscach. Chciałam bardzo i aż za bardzo. Jak powiedziałam, że już nie chce w tych miejscach pracować i dałam sobie z nimi spokój, nawet pewnemu dyrektorowi powiedziałam co o tym myślę, to wtedy praca sama do mnie przyszła. Właściwie to staż z pup, część zarobionych pieniędzy zainwestowałam w studia podyplmowe i później już była praca. Pepsi pisała, żeby pieniądz wrócił trzeba go najpierw wydać. Zaryzykowałam i teraz to procentuje. Zbyt duża motywacja demotywuje. Powtarzałam sobie ze spokojem, że dostane pracę. Zrozumiałam, że spokój to klucz do wszystkiego. Wysyłam dobrą energię. Jak Ty bedziesz wysyłać taką dobrą i szczerą energię do inych to zadziała. Najpierw wyślij ją sama do siebie. Trzymaj się ciepło SARAH?

          3. avatar ela 2 stycznia 2018 o 14:51

            Pepsi jakbym coś źle napisała, to koryguj mnie ?

          4. avatar Sarah 2 stycznia 2018 o 20:14

            Ela, dziękuję, teraz rozumiem. Dokładnie mam to samo, fiksacja od lat na 1 'typ’ pracy, konkretną branżę. Już 7 lat doświadczenia, myślałam, że to już jest podstawa żeby czuć się bezpiecznie,że coś już mam do zaoferowania. Occywiście ciągle się szkolę, uczę, dokształcam, kursy i podyplomówki trzepię. I to prawda, że mi zależy, może i za bardzo. Ja po prostu…uwielbiałam to co robiłam.Angażwoałam się w 120%, a potem projekt dobiegał końca i mimo świetnych rferencji – baj,baj mówili. A ja się czułam jakbym dziecko własne porzucała. I teraz, nagle…nikt mnie nie chce,kurcze. Ja bym nie szukała tak desperacko,ale na mnie bank będzie naciskał, więc presji trudno się pozbyć… i po prostu odpuścić i czekać.

  6. avatar Basia 30 grudnia 2017 o 21:54

    Wszystko tak fajnie brzmi, ale jak od wszystkiego jest chyba wyjątek od reguły. Mama szuka pracy, obie byłyśmy szczerze przekonane, że znajdzie ją łatwo, bo przecież tyle lat prowadziła swoją firmę, jak to w swojej firmie robi się wiele rzeczy i wiele trzeba się nauczyć, pracowała też w kilku firmach przed swoją działalnością, szuka pracy od 4 miesięcy, a od 2 i pół mega intensywnie. Dostosowanie CV do każdego ogłoszenia jak i treści mejla. Żadne kopiuj wklej, Naprawdę szczerze wierzyłyśmy, że pracę znajdzie, może nie od razu idealną i o wymarzonych zarobkach, ale coś znajdzie. i co? zero odzewu, dosłownie. W szoku jesteśmy, bo jak to mama powtarza, że zawsze sobie w życiu radziła i teraz też sobie poradzi. No i zawsze to się sprawdzało do teraz. 4 miesiące i nic. Po tych 4 miesiącach pomyślała, a to pójdę przynajmniej na inwentaryzacje, bo teraz koniec roku, dużo tego będzie, od czegoś zacznę(chociaż jej kwalifikacje są dużo wyższe niż liczenie towaru) i co? nawet z inwentaryzacji się nie odezwali. miasto wojewódzkie, a nie jest to jakaś mała mieścina. takie historyjki fajnie brzmią, ale rzeczywistość jest inna.

    1. avatar Jarmush 31 grudnia 2017 o 08:06

      wcale nie jest powiedziane, że to właśnie 4 miesiące jest dużo czy mało, to jest potężne doświadczenie i od niej zależy jak do tego podejdzie. Dlaczego jej firma padła? jakie wnioski z tego wyciągnęła? Może za bardzo nastawiona jest na cel, a za mało rozumie o co w tym wszystkim biega. Tamta historia Horrego to raczej tylko taki prztyczek w nos od losu, to nie jest historia Twojej mamy, która straciła pracę.

      1. avatar Basia 31 grudnia 2017 o 11:01

        Nie wypaliła firma, bo jest tak dobrym człowiekiem, ze mi az w głowie sie to nie mieści. Doprecyzując,firmę nadal ma tyle, ze nie da sie tylko z niej utrzymać i w każdej chwili moze to paść całkowicie. Skupiała sie na tym, zeby wszystkim pomoc, rezygnowała z swojej prowizji, bo ludzie z którymi pracowała mowili, ze za te cenę nie da rady, a ona nie chciała, zeby ludzie potracili prace, a te firmy ktore mówiły ze sie niby nie opłaca i ze tak cieżko jeżdżą jaguarami i sa ustawieni do końca zycia juz. Pomagała całej rodzinie praktycznie, finansowo i nie tylko. Pomagała tez obcym osobom, sąsiadkom. Jak miała pracownika to zarabiał więcej niż ona w pewnym momencie chociaż nawet polowe jej umiejętności nie miał. Przez lata robiła wiele rzeczy za darmo, pracowała bardzo dużo, az kilka lat temu organizm powiedział dość i jak ona potrzebowała pomocy to nikogo nie było. Nigdy jej celem nie były pieniadze, po prostu jak sama mowi kiedys to była jej pasja, cieszyła sie, ze udało jej sie wymyślić schemat dzięki któremu więcej ludzi miało prace. Sama miała kredyty, a i tak pożyczała czy dawała pieniadze innym. Nie znam drugiego tak dobrego i pomocnego człowieka jak ona. Sama jestem bardzo do niej podobna, ale to jak ona chce dobrze dla innych i nie patrzy na siebie to jest az niemożliwe, ze tak moze byc. Ludzie nie wierzą, ze mozna byc tak dobrym i szukają w niej jakiegos ukrytego motywu. Tak z ciekawości udało Ci sie kiedys poznać taka osobę? Bo mnie oprócz jej nie i chyba juz nie poznam.

        1. avatar Jarmush 31 grudnia 2017 o 12:43

          Właściciel firmy musi uwielbiać swoją firmę, to ma być jego pasja, to jest jego dziecko, to on daje zatrudnienie, gdy firma dobrze prosperuje, to on płaci podatki w matrixie na 500 plus dla innych dzieci. To wszystko co się dzieje wynika z niezrozumienia tego czym jest biznes. Uczciwość w biznesie nie polega na tym, że się roztrwoni swoją pracę, zaangażowanie, i talent. Działanie ceną, często dumping to coś do czego ludzie są teoretycznie zmuszani, gdy tymczasem można na spokojnie zobaczyć jakie popełniło się błędy. Okazać wdzięczność. I ruszyć ze skrzyżowania z nowym doświadczeniem. Gdzie mieszka mama, mam na myśli miasto?

          1. avatar Basia 1 stycznia 2018 o 18:58

            świat jest mały, wolałabym publicznie nie pisać, bo jak ktoś ją zna to zaraz domyśli się, że to ona. mogę odpisać gdzieś prywatnie? na mejla? facebooka? gdzie Ci wygodniej? 🙂

        2. avatar wielbicielka ;) 2 stycznia 2018 o 17:07

          Lofciam odpowiedzi Pepsi. Przypomniał mi się filmik Marie Forleo 'How To Get Paid When You Hate Asking For Money’ – zaniżając cenę można klientowi zaszkodzić, bo ten niekoniecznie będzie szanował/używał produkt/usługę (albo w ogóle nie złoży zamówienia gdyż cena zasugeruje mu niską jakość.) Co do szanowania, syn chyba Warrena Buffetta poprosił go o kredyt na nową firmę i usłyszał, że ma iść do banku i był za to wdzięczny (po paru latach oczywiście), bo nie wysilałby się wystarczająco inaczej – Pepsi kiedyś wspominała o bogatych ludziach stosujących tego typu wychowanie. Co do pracy, polecam przerobić CV i list motywacyjny wg. wskazówek Penelope Trunk i Ramita Sethi w stylu piszesz o rezultatach, nie wykonywanych zadaniach. Przetestowałam na babysittingu i dostawałam mnóstwo ofert od ludzi chcących zostawić ze mną swoje dzieci, a sama trochę jestem dzieckiem jeszcze… Powinno działać nawet lepiej na 'poważne’ korpo prace. Powodzenia! (Na marginesie, odwoływanie się do dobrych materiałów jest ok w komciach?)

          1. avatar Jarmush 2 stycznia 2018 o 17:54

            niestety nie, gdy są to sprzedawcy, ale są wyjątki 🙂

  7. avatar Monika 31 grudnia 2017 o 00:05

    Nigdy w calym moim tym zyciu nie napsialm postanowien, ale zakazalm sobie pare razy pare spraw ,nie na nowy rok, niestety zlamal moje zakazy , dopiero jak przestalam sie tego bac co chcialam zucic i o tym nie myslec to wtedy nie mialam juz z tym problemu. Wyzuty sumienia, strach, nieakceptacja wlasnych slabosci itd wpierw tego sie trzeba pozbyc. Bardzo trudne, czasem trwa to dlugo mnie zajelo to napewno prawie 10 lat.albo i dluzej …

    1. avatar Jarmush 1 stycznia 2018 o 19:17

      Na mejlu mam kolejkę na 2 tygodnie, a na FB chyba na 3

      1. avatar Monika 2 stycznia 2018 o 00:31

        Pomowimy o tym innym razem, wszystko trwa roznie wczoraj sie o tym znow przekonalam . Ten zielony avatar pasuje jak ulal do mojego ex kolor ego , teraz powinien byc rozowy 😉

      2. avatar Basia 3 stycznia 2018 o 17:01

        Jesli na fb i mejlu taka kolejna, to moze na instagramie napisze? 🙂

        1. avatar Jarmush 3 stycznia 2018 o 17:29

          pisz gdzie chcesz, na pewno przeczytam <3

  8. avatar Monika 4 stycznia 2018 o 19:56

    hm, https://www.salto.nl/programma/osho-tv/ nie ogladalam, wspolpracowalismy , ja mam program raz w miesiacu na region Amsterdam , https://www.salto.nl/programma/outsider-art-tv Pozdrawiam i zapraszam.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Sklep
Dołącz do Strefy VIP
i bądź na bieżąco!

Zarejestruj sięZaloguj się

TOP

Dzień | Tydzień | Miesiąc | Ever
Kategorie

Archiwum