a epatuj se Kiszonko cielesnością ile chcesz i wyhaczaj kolesia na proste plecki trzymam kciuki 🙌💚🩵🩷🔮🥀😘☕️💫
W Śniadaniu u Tiffany’ego po raz pierwszy spotykamy elegancką, choć samotną Holly Golightly zaglądającą w okna Tiffany & Co. Ma na sobie okulary przeciwsłoneczne i długą czarną sukienkę.
Przewińmy do przodu kilka scen i teraz widzisz, jak stara się przygotować do spotkania, pośpiesznie wsuwając własną figurkę w małą czarną sukienkę.
A w przedostatniej scenie wychodzi z posterunku policji, ma lecieć do Brazylii i przebiera się w yyy… zgadłaś, w czarną sukienkę.
Tak naprawdę nigdy nie widzimy szafy Holly, ale wydaje się całkiem prawdopodobne, że jest tam jeszcze co najmniej kilka czarnych sukienek.
Oczywiście to postać fikcyjna, ale TENDENCJA DO GROMADZENIA WIELU WERSJI TEGO SAMEGO PRZEDMIOTU jest klasycznym przypadkiem spotykanym w życiu.
Przyznaj się, kupujesz nałogowo wąskie spódnice (ołówkowe)? Ile masz czarnych butów, tylko czarnych? A może wpuścisz nas do siebie i policzymy ilość beżowych topów? Albo dobra, nie masz kasy, ale idziesz do ulubionego sklepu z drugiej ręki i zawsze przynosisz szarą bluzę z kapturem.
Krok defiladowy, obok stepowania ulubieńcy Kurta (Vonneguta)
Dla mnie dżinsy jednej marki (zaznaczam: tylko jednej marki, też dlatego wyglądają prawie identycznie), a więc dla mnie takie dżinsy ZAWSZE 7/8 linii boyfriend, dżinsy szmaty całkowicie eliminują zgadywanki w co ubrać kończyny?
Gdy mam czelność, zwariuję i kupię innej marki, bo szlachetność kroju, szaleństwo w głowie, ktoś ważny mię namówił, cokolwiek – dżinsy i tak wkrótce lądują u przyjaciółki.
Jest pytanie, czy dodanie spodni dajmy na to lnianych do swojego potopu dżinsów zabiłoby Cię, lub mię?
Podczas ostatniego pakowania do przeprowadzki zaprzyjaźniona osoba, która mi pomagała zdumiała się ilością identycznych (jak dla niej) dżinsów. W końcu powiedziała pół żartem: żebyś nie była sfrustrowana, tam jest TWÓJ ZAPAS DŻINU, wskazując na pękające w szwach torbiszcze.
Udało mi się kiedyś tak wszystko zorganizować, że na weselu przyjaciółki również byłam w dżinsach, że niby coś tam.
Rzym i spodnie 7/8 oraz obszarpany sweter (rosso:) dobrze rezonują
Wszystko wynika z tego, że większość ludzi, i całe społeczeństwo odgórnie, z ubraniem wiąże znacznie więcej, niż to, że trzeba się przyodziać.
A więc, że jest to umowna forma dopasowania się do procedur, etykiety, zasad dobrego wychowania, szpanu, anty szpanu, hipsterstwa, łamania zasad, czyli buntu, podobania się drugiej płci, podobania się tej samej płci, maskowania niedoskonałości ciała, eksponowania niedoskonałości ciała, świadomego ukrywania atutów, świadomego emanowania atutami i jeszcze wiele więcej.
Ale najbardziej jeśli chodzi o ubieranie się, chcemy czuć się fizycznie i emocjonalnie komfortowo. Masz strefy komfortu we wszystkich dziedzinach życia, a garderoba podobnie ma Ci zapewnić bezpieczeństwo. Wątpliwe bezpieczeństwo, wątpliwa strefa komfortu, bez różnicy. To na poziomie emocjonalnym.
Na poziomie intelektualnym bycie recydywistką ubraniową pomaga nam również zarządzać tym, jak jesteśmy postrzegani przez innych.
Jeśli konsekwentnie nosisz to samo, w czym wiesz, że dobrze wyglądasz, ludzie to potwierdzą i za każdym razem wywołasz tę samą percepcję. Oznacza to, że ludzie mogą nawet nie zauważyć, że zawsze masz na sobie podobne dżinsy (w moim przypadku trudno nie zauważyć:), po prostu wyglądasz konsekwentnie stylowo.
WTF!! A co tu robią levis’y? (w środku)
Ciekawe badanie sprzed dekady opublikowano na stronie The Journal of Experimental Social Psychology polegało na tym, że uczestnicy eksperymentu przed przystąpieniem do testu opartego na uwadze albo wkładali uniform lekarza (nie byli lekarzami) albo zwykłe ubranie. Osoby noszące fartuch lekarski popełniały o połowę mniej błędów w teście niż ci we własnych ubraniach cywilnych.
Kiedy facet wkłada garnitur, nie tylko robi wrażenie na innych ludziach, ale także robi wrażenie na yyy… sobie. Czując drogą, jedwabną tkaninę na swoich ramionach nabierasz cech, które podświadomie łączysz z wyobrażeniem ludzi noszącymi taką odzież.
Próba generalna przed premierą, i kilka poprzedzających bezwzględnie wymaga ubrania kostiumów scenicznych.
Niech ilość Twoich poranków
Pomnaża codzienna rutyna,
Dobry nawyk 4 Szklanków !:)
Oczywiście istnieje różnica między kupowaniem tych samych rzeczy, ponieważ czujesz się w nich dobrze, często w nich chodzisz, i zużywają się szybciej (mój przypadek) a zakupoholizmem. Czy też utopijnie poszukując doskonałości (trochę mój przypadek, ale należałoby wymienić tyłek:)
Moda podobnie jak biznes sprowadza się do podejmowania ryzyka.
Z drugiej jednak strony, czy Holly Golightly byłaby tak szykowna i tajemnicza bez swoich czarnych sukienek?
Czy w takim razie można kreować i nie ograniczać się, a jednak być w zgodzie ze sobą, gdy naprawdę nie pociągają Cię inne możliwości?
Ty mi powiedz, dlaczego znowu kupiłaś spódnicę kroju A?:)
Buty (Marni) z pomarańczowym paskiem zwiedzające Sienę wygodniejsze od HokaOneOne (po prawej) do gonienia:)
Przed sklepem This is BIO:)
Chyba rocznik 84, nie że urodzenia, tylko Orwella
Zniknięcie w Barcelonie (po prawej)
W Andorze strasznie jarało słońce, nie można było spać na tych plecach (po lewej)
Chodzenie na szczudłach nie jest moją dyscypliną (z lewej)
Mimo wszystko nie rolujmy skarpet na łydce:) (po prawej)
Bracia Grimm byliby wniebowzięci, aż dwie złote gęsi
Powiązane artykuły
Komentarze
Super stylówy 🙂 A botki Chloe z nitami piękne
Dzięks 🙂 Susanny ładne, ale rozciągnęły się
Pepsi, masz fenomenalne stylówki! I figurę do takich dżinsów, ale to wiadomix.
Odkąd kilka lat temu zrzuciłam z garba trochę młodzieńczego fatu, jakoś tak bez większego namysłu wymieniłam spodnie na kiecki i spódnice. A latami wręcz nienawidziłam, każda uroczystość rodzinna to była walka z Mamą o adekwatną do okazji sukienkę. Aktualnie mam w szafie 0 par dżinsów (nie tęsknię, nie kupuję), a jak mroźną zimą trzeba naciągnąć coś na żopę, czarne legginsy my love ?
Zero dżinów?! Serio? :-))) Sukienki też lubię, ale na yyy … jeansy, love
Chyba jeszcze nie teraz (ale 4 dżinsowe mini mam, właśnie policzyłam). Zachwyciłam się za to ostatnio dżinsowymi dzwonami na mojej Chrześnicy i przyznaję, myślę o sprawieniu sobie takich ?.
mam dzwony, ale mam w nich tak chude nogi, że nie chodzę 😀 dzwony strasznie odchudzają uda
To prawda, pamiętam kultowy krój bootcut z tłustych czasów ?. Wyszczuplają i to jak!
PS. Nikt tak pieknie nie nosił dżinsowych dzwonów, jak młoda szczuplutka Krystyna Janda w „Człowieku z marmuru” ?.
miała tam dobry image, ale to wymyśliła jakaś pani od kostiumów 🙂
Pepsi! Genialne spodnie!! Zdradzisz co to za marka?? Szukam takich!
musisz się lepiej przyjrzeć 🙂
musisz się lepiej przyjrzeć :)) <3
musisz się lepiej przyjrzeć :)) <3
Stawiam na Dsquared2 🙂
Stylowki sztos, Pepsi ❤️ Zmotywowałaś mnie do porządków w szafie!
porze∂ki w szafie to działanie medytacyjne 🙂 <3
„Chyba nigdy nie powinniśmy się starać o nowe ubranie, choćby stare było w strzępach, dopóki tak sobą nie pokierujemy, nie postawimy przed sobą takich zadań albo nie pożeglujemy tak daleko, że w starym staniemy się nowymi ludźmi, i dopiero wtedy przywdziejemy nowe, aby się nie czuć jak młode wino w starych butelkach.”
H. D. Thoreau
A stylizacje Pepsi rewelacyjne!
To oczywiście przenośnia. A poza tym dzięks 😀 <3
Pepsi myślę, że nie tylko jeansy Ci pasują. Na tym zdjęciu z targów (post na fb z 7.06.2021) wyglądasz jak milion dolców w tych czarnych spodniach;-)
dzięks 😀 😀 love
Jeżeli trafię do piekła to będą mi kazać nosić jeansy lub zbierać grzyby w lesie. Albo co gorsza, zbierać grzyby w lesie w jeansach podczas lekkiej mżawki hahaha Cudowna różnorodność człowieka. Warianty rzeczywistości są obok nas w każdej chwili. Co do spodni na J, nie mam ani 1 pary. Mówisz jeans, widzę zimny i ciężki materiał drażniący moją skórę, gołe kostki i lecący z dupy pas. Oh…definicja niewygody. Ino dresy i polary rules hahaha
te stroje nie trzymają w ryzach ciała, można nie zauważyć 5 kilogramów pojawiających się znienacka 🙂
Mam dokładnie tak samo jak esaaa! Jeśli szatan miałby dać mi jakąś karę, to raczej nie gotowałabym się w kotle, tylko została wciśnięta w jeansowe rurki 😀 Z tym, że ja mam sporo par dżinsów, bo obiektywnie dobrze w nich wyglądam i czasem lubię się w nich zobaczyć. Jak z nich wyskakuję wieczorem to czuję się jak wyłowiona ryba, którą ktoś z powrotem wrzucił do morza. Jestem wysoka – typ długonogi (podrasowany bieganiem, rolkami i jogą) plus gruszkowata talia z pupą – zawsze jak mam na sobie jeansy to słyszę, że wyglądam jak modelka. Z tym, że potrzebuję autism-friendly clothes. Drażnią mnie metki, niektóre materiały, przeszycia, sprzączki, twarde guziki, naszyjniki, brrr…. Sensorium szaleje od samego pisania. Moje poczucie estetyki zabrania mi się wbijać w polary i dresy, więc u mnie królują kaszmirowe swetry, wełniane szwedy i sukienki. Jak patrzę na Pepsi w jeansach, to mam poczucie, że wszystko jest na swoim miejscu i reprezentuje obszar doskonałej harmonii w tym zagęszczeniu kosmosu
już Cię widzę w tych pięknych miękkich kaszmirach i tweedach. klasa <3
ja mam 2 duze szafy pełne przeróznych ciuchów i w róznych stylach i kolorach, i buty to samo; ale….. milion zgnilo zielonych kurtek na kazdą porę roku w stylu parka 🙂
ja też kupuję parki, ale potem w nich nie chodzę, bo ohydnie wyglądam w tym kolorze 🙂